Gabriel Bartoszewski OFMCap
CHARYZMAT ŻYCIA KONSEKROWANEGO W KONTEKŚCIE WSPÓŁCZESNYCH
ZNAKÓW CZASU
Pielgrzymka osób konsekrowanych do Sanktuarium na Świętym Krzyżu, 14 września 2007 r.
Wstęp
Umiłowani Bracia i Siostry w profesji zakonnej!
My konsekrowani, niewiasty i mężczyźni przybyliśmy po raz drugi do tego Sanktuarium na Świętym Krzyżu na modlitwę, medytację Eucharystię i adorację Relikwii Krzyża Świętego, znaku naszego zbawienia. Z Chrystusowym krzyżem jesteśmy związani od chwili naszego chrztu, kiedy to kapłan na naszym czole zrobił ten pierwszy znak. W szczególny sposób zostaliśmy z nim związani w chwili naszej profesji. Na znak tego w wielu zgromadzeniach po złożeniu ślubów, profesce czy profosowi wręcza się krucyfiks, jako znak i drogę życia. Tajemnica krzyża skłania nas, byśmy dziś podczas tej drugiej pielgrzymki, zastanowili się nad charyzmatem naszego życia konsekrowanego.
1. Charyzmatyczność powołania zakonnego
Przybyliśmy na to święte miejsce, do Sanktuarium aby na nowo przeżyć tajemnicę własnego powołania. Przebywając tutaj chcemy zastanowić się nad charyzmatem naszego życia konsekrowanego. Jak dobrze wiemy Sobór Watykański II przypomniał i odnowił naukę o charyzmatach.
Nawiązując do nauki św. Pawła o charyzmatach, Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej w nr 12 wypowiedział swój pogląd na temat roli charyzmatów w Koś- ciele. „Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży i przyozdabia cnotami, ale «udzielając każdemu tak, jak chce» (1 Kor 12, 11) swoich darów, rozdziela miedzy wiernych w każdym stanie także specjalne łaski, przez które czyni ich zdolnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą skuteczną rozbudowę Kościoła, zgodnie ze słowami: «Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra» (1 Kor 12,7). Ponieważ wszystkie te charyzmaty, zarówno niezwykłe, jak i te bardziej zwyczajne, szerzej rozpowszechnione, są bardzo stosowne i potrzebne Kościołowi, dlatego trzeba przyjmować je z wdzięcznością i radością” (KK 12).
Sobór wypowiedział też wielkie twierdzenie o zakonach, mówiąc: Stan zakonny „ukazuje wszystkim ludziom przeogrom- ną wielkość potęgi królującego Chrystusa i nieograniczoną moc Ducha Świętego, który działa przedziwnie w Kościele” (KK 44). Duch Święty, Twórca świętości w Kościele, pobudza i wzywa do dążenia ku tej świętości. Życie zakonne, którego treścią jest dążenie do doskonałej miłości, jest skutkiem działania Ducha Świętego i wyrazem Jego obecności w Kościele.
Każde indywidualne powołanie zakonne należy do porządku charyzmatycznego w Kościele. Kard. Stanisław Nagy w jednym z artykułów napisał: „Charyzmatyczność powołania zakonnego w wymiarze indywidualnego człowieka narzuca się z całą oczywistością. Powołanie to bowiem stanowi niewątpliwie owoc interwencji Ducha Świętego, jest wiec jego prawdziwym darem, a to jest pierwszym elementem składowym prawdziwego charyzmatu”.
Ale powołania zakonnego nie można traktować wyłącznie w płaszczyźnie indywidualnej, jako drogi własnego uświęcenia. Jest ono ze swej natury ukierunkowane do współpracy w dziele zbawienia ludzi włączone w strukturę Kościoła. Dlatego życie zakonne jest charyzmatem na dwa sposoby: instytucyjny i osobisty. Daje temu wyraz Sobór w Dekrecie Perfectae Caritatis: „Już od zarania Kościoła należeli do niego mężczyźni i niewiasty, którzy chcieli iść z większą swobodą za Chrystusem… Wielu spośród nich, z natchnienia Ducha Świętego, prowadziło życie pustelnicze bądź tworzyło rodziny zakonne,..” (nr 1).
W każdym przejawie życia zakonnego należy dopatrywać się wpływu Ducha Świętego i Jego inspiracji. Jest ono niejako „osadzone” w Duchu Świętym. Stan zakonny jest przede wszystkim życiem, porywem, wzbudzonym przez Ducha Świętego. Należąc do porządku charyzmatycznego jest nieustannym wezwaniem do świętości osobistej i do uświęcenia Kościoła.
Jak cały porządek charyzmatyczny w Kościele, tak i indywidualne powołanie jest wielkim darem Ducha Świętego, darem danym nie tylko jednostce, ale przede wszystkim całemu Kościołowi, by go ożywiać i doprowadzić do pełni Chrystusowej. Dlatego życie zakonne jest niezbędne dla Kościoła. Stąd można wyprowadzić wniosek, że Kościół w jakiś szczególny sposób „wypowiada się „ w życiu zakonnym, gdyż w nim realizuje się powołanie Kościoła do świętości i całkowite oddanie się Chrystusowi.
Każdy i każda z nas tu obecnych przyjmując powołanie Boże, jednocześnie dokonaliśmy wyboru konkretnej Rodziny Zakonnej, Instytutu Świeckiego lub Stowarzyszenia Apostolskiego. Niewątpliwie znamy charyzmat Założyciela własnego instytutu. Ale, dla przypomnienia, dobrze będzie zastanowić się oczywiście ogólnie nad charyzmatem założyciela i instytutu życia konsekrowanego lub stowarzyszenia życia apostolskiego.
2. Charyzmat założyciela i instytutu
Dekret Perfectae Caritatis zaleca osobom zakonnym, że „należy uznawać i ściśle zachowywać ducha i zamiary ich założycieli, a także zdrowe tradycje, bo wszystko to stanowi dziedziczną własność każdego instytutu” (nr 2, b). Papież Paweł VI w Adhortacji Evangelic testificatio przypomina: „Dlatego też Sobór przypomina usilnie zakonnikom i zakonnicom obowiązek wierności wobec ducha Założycieli, wobec ich wskazań ewangelicznych i przykładu ich świętości” (nr 11).
Założyciel jest człowiekiem głęboko zjednoczonym z Chrystusem. Zostaje powołany do tego by być współpracownikiem Założyciela Kościoła. Dogłębnie przeżywa i zakorzenienia się w Ewangelię, przeżywa jakąś konkretną prawdę. Można stwierdzić, że swoim życiem i działalnością ukazał „znak większej miłości na tle swoich czasów”. Ta główna linia życia zachwyca innych ludzi, mężczyzn czy kobiety, którzy chcą iść jego śladami.
W dokumencie Mutuae Relationoes (O Wzajemnych stosunkach pomiędzy biskupami i przełożonymi zakonnymi) wydanym w 1978 r. znajdujemy następującą, wyczerpującą definicję charyzmatu: „Charyzmat Założycieli zdaje się być doświadczalnym przeżyciem ducha przekazanym swoim uczniom po to, by według niego żyli, strzegli go, pogłębiali i nieustannie rozwijali w harmonii ze wzrastającym stale Ciałem Chrystusa”. W Dokumencie tym czytamy, ze ten „swoisty charakter pociąga za sobą również szczególny styl uświęcania i apostołowania” MR 11). Niniejsza definicja charyzmatu kryje w sobie jasne treści: odwołuje się do charyzmatu Założyciela; wskazuje na jego doświadczalny moment (nie tylko zwyczaje, intelektualne poznanie). Zawiera on w sobie elementy statyczne: „aby według niego żyli, strzegli go” [jego spadkobiercy]. Nie można też nie zauważyć podkreślenia momentu dynamicznego, jaki kryje w sobie pojecie charyzmat: „aby pogłębiali go i nieustannie rozwijali” [uczniowie]. Ważne jest wreszcie podkreślenie eklezjalnego wymiaru każdego charyzmatu: „w harmonii ze wzrastającym stale Ciałem Chrystusa”. Charyzmat Założyciela posiada wiec trzy charakterystyczne cechy: wymiar osobisty przemieniający Założyciela, aby przygotować go do szczególnego powołania i misji w Kościele; wymiar wspólnotowy, gdy inne osoby angażują się w historyczną realizację tego Bożego zamysłu oraz wymiar kościelny – Założyciel i Wspólnota są dane całemu Kościołowi.
Każdy Założyciel znajduje wspólnotę uczniów, którzy uczestniczą w tym samym doświadczeniu i powołaniu. Założyciel sprawia u uczniów nowe zrozumienie potrzeb i uczy ich współpracy z działaniem Ducha Świętego. Jest to współpraca w aspekcie socjologicznym i teologicznym, w relacji poszczególnych osób z łaską, oraz wspólnoty z udzielonej jej duchowym darem. Oznacza to, że Założyciel „nie tworzy wokół siebie przestrzeni biurokratycznych lub administracyjnych, lecz powołaniowe i misjonarskie. Tworzy on u uczniów mistyczne zrozumienie Kościoła w ścisłym związku z jego ewangelicznymi korzeniami, a wiec tum co wyżej powiedziałem „znakiem większej miłości na tle czasów.
Tworząc nową rodzinę Założyciel musi niejednokrotnie konfrontować swoje przekonania z przekonaniami najbliższych uczniów. Ono z kolei musza uzgodnić swoje poglądy z linia nakreśloną przez dany im charyzmat. Wszyscy posiadają przecież to samo powołanie. Jest ono wspólne dla całego Instytutu. W ten sposób dar, który przemieniał osobowość Założyciela i powodował u niego powstawania konkretnych poglądów na temat postaci przyszłego Instytutu, staje się udziałem uczniów. Posiadając ten sam dar powinni posiadać, co do istoty, te same poglądy co Założyciel. Pierwsi naśladowcy gromadzą się wokół Założyciela lub Założycielki, ponieważ uczestniczą w tym samym powołaniu osobistym. Tego rodzaju konkretne powołanie implikuje u nich odpowiednią postawę, która predysponuje do realizacji konkretnej misji i adekwatnej całościowej duchowości.
Łaski patrykularne nie są dawane członkom rodziny zakonnej za pośrednictwem Założyciela, lecz tylko i wyłącznie bezpośrednio przez Ducha Świętego. Mogą to być też takie same dary osobiste, które posiadał Założyciel, ale mogą być również inne, których Założyciel nie posiadał. Wszystkie one wchodzą w całokształt całościowej struktury życia charyzmatycznego Zgromadzenia zakonnego.
Ogólnie rzecz biorąc, dar dany Założycielowi jest zrozumiany przez uczniów, a następnie przekazywany ludowi Bożemu. Tworzą się wielorakie relacje, w których realizuje się dar ojcostwa duchowego, otrzymany od Założyciela lub dar macierzyństwa duchowego, otrzymany od Założycielki.
3. Współczesne znaki czasu
Otrzymany przez nas charyzmat, zaistniał i realizuje się w określonym czasie, również i w naszych czasach. Dlatego trzeba zwrócić uwagę na znaki czasu.
Dwudziesty wiek widział trzy rewolucje:
a) rosyjską, w wyniku której we wschodniej części Europy doszła do władzy ideologia marksistowska, która z czasem przerodziła się w komunizm;
b) rewolucje faszystowską, w czasie której we Włoszech i w Niemczech utwierdziła się idea silnie przeciwstawiająca się zarówno komunizmowi jak i kapitalizmowi, która próbowała nadać tożsamość staremu kontynentowi, poprzez drugą wojnę światową;
c) trzecią z nich była bezkrwawa i nienarodowa rewolucja naukowo – techniczna: narodziny i ekspansja epoki informatycznej i globalizacji oraz ich wpływ na obyczaje, sposób myślenia, na kulturę i całą społeczność europejską.
Rewolucja ta, córa liberalizmu, zwycięża dzisiaj i współistnieje bez przeszkód ze skutkami dwóch poprzednich rewolucji. Europa – na wschodzie iż zachodzie nosi jej ciężar i skutki.
I. Ciężar i marzenie o bezprecedensowej sytuacji istnienia pluralizmu kulturowego oraz rynku religijnego, pełnej konfliktów, a nie budowania, takiej w której kwitnie dyktatura relatywizmu, w której ginie sen świętości, a zwłaszcza szacunek dla świętości pojmowanej w najwyższym stopniu.
a) Panuje niszczenie i utrata pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, którym towarzyszą praktyczny sceptycyzm oraz obojętność.
b) Rodzi lęk przed przyszłością, czego następstwem jest utrata sensu życia.
c) Wzrost poczucia osamotnienia, jakkolwiek nie brakuje dóbr materialnych.
d) Próba narzucenia sposobu życia bez Boga i bez Chrystusa połączona z tryumfem milczącej apostazji człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał.
e) Dochodzą do głosu coraz to odważniejsze próby manipulowania człowiekiem.
II. Obok wymienionych negatywnych znaków czasu bardzo niebezpiecznych, notujemy też zjawiska pozytywne.
a) Jeżeli niszczy się dziedzictwo chrześcijańskie, to nie można pominąć „fenomenu” Jezusa Chrystusa, który był ziemią w której zakorzeniały się ludy europejskie.
b) Obok utarty sensu życia obserwuje się dogłębne poszukiwanie tego sensu życia, zwłaszcza przez pokolenia młodych.
c) Obok samotności, kryzysu przynależności, rodzą się postawy i przejawy współpracy i solidarności.
d) Obok prób manipulowania człowiekiem, istnieje zaangażowanie w budowę kultury życia.
4. Jaka przyszłość naszego życia charyzmatycznego?
Powiedziałem wyżej, ze każdy i każda z nas czujemy się włączeni w charyzmat własnego Instytutu zakonnego. Identyfikujemy się z Założycielem lub Założycielką. Jest tylko pytanie na ile? Odpowiedź należy do każdego i każdej z nas.
Nie ulega wątpliwości, że to do nas konsekrowanych, synów i córek tej ziemi, dziś należy zadanie uczestniczenia w drodze poszukiwań i przechodzenia jej razem z naszymi braćmi i siostrami, aby przyznać rację nadziei, która w nas tkwi, i przyczyniać się do budowy wspólnego domu, który jest naszym domem, domem nas wszystkich. Do nas należy obowiązek odegrania roli, jak w innych czasach odegrali w budowaniu Europy: Benedykt, Bernard, Cyryl i Metody, Franciszek, Dominik, Katarzyna, Teresa, Franciszek Salezy, Brygida, Filip Nereusz, Jan Bosko, Edyta Stein i wielu innych mężczyzn i niewiast. To w wymiarze Kościoła Powszechnego.
A w Kościele polskim można wymienić nazwiska: Stanisława Papczyńskiego, Honorata, Markiewicza, Truszkowską, Siedliską, Kłopotowskiego, Borzęcką, Darowską i innych.
W Adhortacji Vita consecrata czytamy: „Dzięki swoim charyzmatom osoby konsekrowane stają się znakiem Ducha Świętego dla nowych czasów, wskazującym na nową przyszłość, rozjaśniona światłem wiary i chrześcijańskiej nadziei. Napięcie eschatologiczne przeobraża się w misję, aby Królestwo Boże rozszerzało się tu i teraz. Wezwanie «Przyjdź, Panie Jezu!», łączy się z inną prośbą: «Przyjdź Królestwo twoje » (Mt 6,10).
Człowiek, który czuwa i wyczekuje spełnienia się obietnic Chrystusa potrafi natchnąć nadzieją również także swoich braci i siostry, często zniechęconych i pesymistycznie patrzących w przyszłość. Jego nadzieja opiera się na Bożej obietnicy, zawartej w objawionym Słowie: historia ludzi zmierza: „ku nowemu niebu i nowej ziemi” (por. Ap 21, 1), gdzie Bóg , „otrze z ich oczu wszelką łzę; a śmierć już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ani krzyku, ani trudu, już [odtąd] bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21,4) Życie konsekrowane pozostaje w służbie tego ostatecznego objawienia chwały Bożej, gdy każde ciało ujrzy zbawienie (por. Łk 3,6; Is 40,5)” (VC 27).
Osoby konsekrowane staną się znakiem obecności Boga, kiedy ich życie będzie wskazywało na wartości i ukierunkowania, które można wytłumaczyć jedynie w kontekście wiary, a jednocześnie nadadzą oni historyczną formę obecności wiary wśród ludzi w sposób przekonywujący. Ów prymat Boga w naszym życiu wyraża się właśnie poprzez kategorię „konsekracji”. Jest to przynależność, którą realizuje sam Bóg poprzez swoją inicjatywę „naznaczenia naszego życia do pełnienia „misji”, która jest zgodna z misją Jego syna, Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Życie osób konsekrowanych, według Synodu Biskupów o życiu konsekrowanym, winno przebiegać przed Bogiem, ale także mieć na uwadze dobro Kościoła i świata, powinno mu towarzyszyć serce otwarte i pełne dobroci, ale także przeszywające i pełne intuicji spojrzenie.
5. Praktyczne wskazania:
Stanowimy tutaj wspólnotę bardzo licznych wspólnot życia konsekrowanego. Z tej racji trudno jest mówić o konkretnych charyzmatach. Raczej należy wskazać na pewne ogólne, wspólne wszystkim zasady, bardzo istotne w naszej współczesności.
a) Znak większej miłości
Każdy nasz założyciel, czy założycielka wspólnoty konsekrowanej głęboko przeżyli Ewangelię miłości i w kontekście swoich czasów, w różnych wiekach potrafili okazać „Znak większej miłości na tle czasów”. Do pielęgnowania tego charyzmatycznego dziedzictwa jesteśmy wezwani również i my, w naszych czasach gdy jesteśmy świadkami zdewaluowania miłości.
Dnia 25 stycznia 2006 r. papież Benedykt XVI podarował n wspaniałą encyklikę o miłości Deus caritas est. W pierwszym punkcie określił zadanie, jakie przed nim stoi, pragnienie jego serca ojca i pasterza: „Wzbudzić na świecie odnowiony dynamizm zaangażowania sie w odpowiedź człowieka na miłość Boga” (nr 1). To wezwanie do nas konsekrowanych, aby odnowić się w zaangażowaniu w ewangelizację, aby każdy mężczyzna i każda kobieta odpowiedzieli miłością na niewypowiedzianą miłość, którą ukochał nas Bóg.
Posłużę się tu przykładami podanymi w referacie przez Siostrę Enrica Hosanna, podsekretarza Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego.
„Nie można żyć bez miłości. Opowiada nam o tym, dając świadectwo swego życia i śmierci pewne odważna kobieta, Annelana Tonelli, włoska misjonarka zamordowana przez grupę terrorystów 5 października 2003 r. w Bramie, w dawnej Somali Brytyjskiej, gdzie pracowała dla cierpiących i najbiedniejszych. Oto jej słowa: „Nic ma sensu poza miłością. W moim życiu poznałam tyle niebezpieczeństw, ryzykowałam śmiercią wiele razy. Wiele lat tkwiłam w środku wojny. Doświadczyłam n ciele tych których kochałam, a więc na własnym ciele podłości człowieka, jego zwyrodnialstwa, okrucieństwa, niegodziwości. I wyszłam z tego z niewzruszonym przekonaniem, że to co sie liczy, to tylko kochać. Gdyby nawet nie istniał Bóg, to tylko miłość miałaby sens, miłość uwalnia człowieka od tego, co czyni go niewolnikiem, tylko miłość pozwala oddychać, wzrastać, zakwitać. Tylko miłość sprawia, że nie boimy się niczego, że nadstawiamy zdrowy policzek na drwiny i razy tych, którzy nas ranią, bo nie wiedzą co czynią, a my ryzykujemy życiem dla naszych przyjaciół: bo we wszystko wierzymy, wszystko zniesiemy, na wszystko mamy nadzieję. […] Żyję zanurzona głęboko pośród biednych, chorych, tych, których nikt nie kocha”.
Jean Varnier kiedyś powiedział: „Znam kogoś, kto po powrocie z Kalkuty stwierdził, że nigdy nie wróci do tego dalekiego kraju, bo widział tam tyle nędzy i tak wielu ludzi umierających na ulicy. Matka Teresa pojechała do tych samych miejsc, zobaczyła, współczuła – jak Jezus – i powiedziała: „Widziałam wielu ludzi umierających na ulicy. Widziałam tyle cierpienia. Zostaję”.
„Ja zostaję” powinno być odpowiedzią każdej osoby konsekrowanej. Ja zostaję na granicy, wszędzie tam, gdzie istnieje potrzeba mojej bezwarunkowej miłości.
b) Umiłowanie prawdy:
We współczesnym świecie, również i u nas w Polsce, prawda znalazła się w kryzysie. Wśród różnych współczesnych ideologii, które w ostatnich wiekach naznaczyły Europę, pytanie Piłata „Czym jest prawda” nadal pozostaje bez właściwej odpowiedzi. Natomiast dla nas zawsze istnieje odniesienie do Ewangelii, do tego co powiedział Chrystus Pan: „Jam jest prawdą”.
Zatem prawda nie jest ulotnym błyskiem zależnym od różnych programów polityczno-społecznych i kulturalnych. Prawda nie ma nic wspólnego z dyżurnymi ideologiami ani zmieniającymi sie filozofiami. Kiedy św. Benedykt w początkach tworzenia sie chrześcijańskiej Europy pisał swoją Regułę, położył „fundament, na którym tworzyło się nie tylko życie zakonne, ale i założycielska prawda Europy. Sł. Boży Jan Paweł II powiedział: „W centrum doświadczeń zakonnych św. Benedykta tkwi prosta zasada, typowa dla chrześcijaństwa, którą zakonnik przyjmuje z całym jej radykalizmem: budować własne życie wokół prymatu Boga” (Jan Paweł II, List z okazji XX stulecia przybycia św. Benedykta, patrona Europy, do Subiaco). Ten patron Europy w prologu do Reguły napisał ważne słowa dla dzisiejszej Europy, która pogrąża się w poszukiwaniu pseudo- prawd. Jego słowa: „Niczego nie stawiać przed miłością do Chrystusa (Prolog), są zarazem stare i bardzo aktualne.
Chrystus jest prawdą naszej historii, mojej, twojej, naszej, tej na której św. Jan opiera wszelkie oczekiwanie związane z pewnością wiary. „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4,16). Wszelka miłość Boga, który jest sama miłością (por. 1 J 4,8) jest samą istotą prawdy.
Gdy naśladowca Chrystusa, osoba konsekrowana, zobowiązuje się żyć tak, jak mówi św. Jan, to znaczy nie kocha słowem ani mową, ale czynem i prawdą. Zatem nie należy się lękać. Długotrwałe nawracanie się ku prawdzie miłości uczyni z nas mężczyzn i kobiety, który są głęboko osadzeni w historii a jednocześnie ja tworzą.
c) Zagadnienie godności istoty ludzkiej:
Przede wszystkim człowiek. Każdy człowiek, słaby lub silny, biały czy czarny, ze Wschodu czy Zachodu, jest ośrodkiem świata, ma prawo do poszanowania i dowartościowania. Poszanowanie i dowartościowanie to prawo dla wszystkich, a nie przywilej niektórych. Błogosławiony kardynał Stepinać w 1943 r. w homilii na uroczystość Chrystusa Króla powiedział: „Kościół katolicki nie zna rasy panów i rasy niewolników. Kościół katolicki zna tylko rasę istot Bożych, a jeśli szanuje kogoś bardziej niż innych, to szanuje tego, kto ma bardziej szlachetne serce, a nie silniejszą pięść. Dla Kościoła tak samo jest człowiekiem czarnoskóry z Afryki jak i Europejczyk. Dla Kościoła człowiekiem jest zarówno król w pałacu jak i ostatni biedaczyna, czy włóczęga w swoim namiocie” (Ravasi G., Il seme dell parola. Mattutino. Csale Monferrato, Piemme 2004, s. 265).
Dzisiaj człowiek ryzykuje tym, że nie jest już siłą rozwoju kulturalnego, a na oczach wszystkich pojawia się niebezpieczeństwo, które nasila dehumanizację, coraz bardziej pogłębia się kryzys antropologiczny, który – jest podstawą wszelkich kryzysów, jakimi charakteryzuje się proces globalizacji. Tylko centralna pozycja człowieka prowadzi do doceniania jedności między jednostkami i miedzy narodami ponad wszelkimi systemami, ideami bądź ideologiami. Istota ludzka potrzebuje miłości, rozwija się na gruncie miłości. Musi być zawsze szanowana i chroniona.
My konsekrowani, powinniśmy świadczyć, że tylko wiara w Boga Ojca w święty sposób tworzy wartość człowieka, łączy ze światem, w którym istnieją i inni, bracia i siostry, gdzie poczucie rodzinnej więzi i codzienny dialog winny być rzeczywistością, która daje możliwość życia razem, nie porzuca bezbronnych, lecz ich ochrania. Chodzi o dialog, w którym komunia odrębności jest udziałem bogactwa człowieka i ukształtowała sie na najbardziej szczególnej więzi, jaka Objawienie opisuje jako życie trzech Istot Boskich w Jedynym Bogu. Dialog jest sztuką odważnych, która leczy rany podziałów i głęboko odbudowuje nasze życie. Bez niego nie będzie wspólnego europejskiego domu.
Papież Jan Paweł II, zwracając sie do Europy napisał:
„Do władz społecznych należy czuwanie, by struktury i instytucje europejskie zawsze pozostawały w służbie człowieka, który nigdy nie może być uważany za przedmiot, który można kupić, sprzedać, wykorzystać czy zmanipulować. On jest osobą stworzoną na podobieństwo Boga, w którym odzwierciedla sie łaskawa miłość Stwórcy i Ojca nas wszystkich. Każdy człowiek, kimkolwiek by był, jakiekolwiek byłoby jego pochodzenie i warunki życia, zasługuje na absolutny szacunek”.
Do tej misji promocji szacunku dla człowieka jesteśmy wezwani również my konsekrowani. Dlatego należy zwrócić uwagę na znak konsekracji.
Jednym z elementów naszego charyzmatycznego życia jest odmienność od świata i to nie tylko ta wewnętrzna ale również zewnętrzna, dostrzegalna zmysłami. Kodeks Prawa kanonicznego, a więc fundamentalne prawo Kościoła, w kan. 669 postanawia: „Zakonnicy powinni nosić strój instytutu, wykonany zgodnie z przepisami własnego prawa, na znak konsekracji i świadectwa ubóstwa”. Przepis ten jest zamieszczony w rozdziale „Obowiązki i prawa instytutów oraz ich członków”. Zatem nie jest to coś dowolnego. Osoba konsekrowana winna swoją wewnętrzną i zewnętrzną postawą dawać świadectwo Chrystusowi i Kościołowi.
Proszę zwrócić uwagę, ze prawodawstwa stawia dwa wymogi. Zakonnik habitem obowiązany jest świadczyć o swojej konsekracji. Jeżeli notorycznie zdejmuje swój strój zakonny i nosi ubranie świeckie, wtapia się w społeczność świecką, zamazuje swoją konsekracje i swój charyzmat. Świadomie stwarza sytuację, że w społeczności nie ma nic odmiennego od laicyzmu. Przez to przyczynia się do zeświecczenia społeczności katolickiej. Taka postawa pociąga za sobą poważną odpowiedzialność moralną.
Drugi element na który zwraca uwagę prawodawca jest ubóstwo. Strój zakonny ma być świadectwem ubóstwa. Przesadne używanie stroju świeckiego narusza ślub ubóstwa. I nie chodzi tu jedynie o wymiar materialny, ale wymiar moralny. Złożony ślub ubóstwa wymaga postawy skromności, prostoty i pokory. To wyraża się wnoszeniu szaty zakonnej.
Zakończenie:
Podsumowaniem powyższych rozważań niech będą słowa Sł. Bożego Jana Pawła II zawarte w Adhortacji Vita consecrata: w akapicie Wierność charyzmatowi w którym czytamy: „W naśladowaniu Chrystusa i w miłości do Jego osoby… […]
Przede wszystkim potrzeba jest wierność charyzmatowi założycielskiemu oraz ukształtowanemu przez ten charyzmat duchowemu dziedzictwu każdego Instytutu. Właśnie dzięki tej wierności wobec natchnienia założycieli i założycielek – które samo jest darem Ducha Świętego – można łatwiej odkryć i gorliwiej przeżywać zasadnicze elementy życia konsekrowanego.
U źródeł każdego charyzmatu kryje się bowiem potrójne dążenie:
– przede wszystkim dążenie ku Ojcu, objawiające się w synowskim poszukiwaniu Jego woli poprzez proces nieustannego nawracania się…
– charyzmaty życia konsekrowanego wiążą się także z dążeniem do Syna: nakazują rozwijać głęboką i radosna komunię z Nim oraz uczyć się od Niego ofiarnej służby Bogu i braciom…
– na koniec każdy charyzmat oznacza także dążenie do Ducha Świętego, ponieważ skłania człowieka, aby pozwolił się jemu prowadzić i wspomagać, zarówno w osobistym życiu duchowym, jak i życiu wspólnotowym i działalności apostolskiej, a dzięki temu, by żył w postawie służby, która powinna być inspiracją dla wszystkich decyzji prawdziwego chrześcijanina” (nr 36).
Dzisiejsze przeżycie Eucharystii w której za chwile będziemy uczestniczyć i ucałowanie relikwii Krzyża św. niech ożywi w nas jeszcze głębsze przeżywanie własnego charyzmatu, abyśmy jako konsekrowani byli solą tej ziemi i światłem dla współczesnego świata. Amen.
Archiwum KWPZM