O. Jerzy Domański OFMConv,
KARD. STEFAN WYSZYŃSKI NA DRODZE ŚW. MAKSYMILIANA
Tuż po beatyfikacji o. Maksymiliana Marii Kolbego uczestnicy obradującego wówczas w Rzymie Synodu Biskupów składali z tej okazji gratulacje kard. Stefanowi Wyszyńskiemu, Prymasowi Polski, a jeden z nich, kard. Karol Confalonieri, powiedział mu: „To największy dzień dla Waszej Eminencji”.
W czasie 33-letniego kierowania duchowego Polską kard. Stefan Wyszyński przeżył wiele wielkich dni, o niektórych pisze już historia Ojczyzny i Kościoła, ale Dziekan Świętego Kolegium odgadł chyba jego „myśl serca”. On sam wieczorem owego dnia pisał w swym dzienniku: „Kończy się ten błogosławiony, jasny dzień”, dzień zwycięstwa o. Maksymiliana, Narodu polskiego, ale nade wszystko Służebnicy Pańskiej, która wychowuje sobie takich synów. „Dzień dzisiejszy jest potwierdzeniem naszej polskiej drogi – przez Maryję do Jezusa”.
Wiemy, jak gorliwie nieodżałowany Prymas Tysiąclecia zabiegał o wyniesienie na ołtarze o. Kolbego. Słał petycje do Stolicy Apostolskiej, by Polsce Tysiąclecia dany był Patron, „zrozumiały dla wszystkich wierzących”, właśnie ten męczennik miłości. Dbał o sprawny przebieg jego procesu beatyfikacyjnego. Samej beatyfikacji starał się dać szerokie echo, m.in. upraszając Papieża, by osobiście jej dokonał. Uczynił z niej „program dla nas wszystkich”. Wierzył, że o. Kolbe to człowiek opatrznościowy dla Narodu i świata.
WIARA W MISJĘ PROROCKĄ O. KOLBEGO
Niejednego mogła dziwić ta postawa Prymasa Polski, który przed wojną i w czasie wojny obracał się w kołach, gdzie słyszał niejeden zarzut pod adresem dzieła o. Maksymiliana. Jako socjolog i człowiek o głębokim życiu wewnętrznym obserwował i rozważał. „Zawsze mnie interesowało – powie w roku 1957 – to niezwykłe zjawisko, jakim na terenie życia religijnego Polski był Niepokalanów, „Rycerz Niepokalanej”, „Milicja Niepokalanej”. „Można było – dopowie w roku 1971 – nie rozumieć o. Maksymiliana, nie zgodzić się z nim, ale nie sposób było o nim nie myśleć”.
Wojna pomogła rozwiązać zagadkę tego człowieka. „Dopiero dzisiaj – wyznał kard. Wyszyński z okazji beatyfikacji – po latach… nieprawdopodobnych wprost udręk Narodu, w obliczu głodowej śmierci Apostoła Niepokalanej, można odsłonić jego prorocze posłannictwo”. Jest on „znakiem na czasy dzisiejsze i nadchodzące”, a decydują o tym przede wszystkim trzy rzeczy: „jego głęboka cześć do Matki Niepokalanej, jego duch ofiary za braci oraz jego styl życiowy… Są one głęboką odpowiedzią na potrzeby świata i człowieka współczesnego”.
Najbardziej uderza Prymasa u Twórcy MI jego nabożeństwo do Niepokalanej. „Postawił wszystko na Maryję i Jej zaufał bez granic”. I tę postawę wszystkim zalecił. „Wszczepił w nasze życie potrzebę Matki Najświętszej, przyuczył nas do myślenia o Niej. Mimo oporów, jakie niekiedy budziły się w duszach, w nas wszystkich, niejako gwałtem porywał do Niej”. Ten pokorny czciciel Niepokalanej „z mocą narzucił swą dziecięcą pobożność maryjną całej niemal Polsce” i w tym wyraża się jego aktualność.
Pośpiech, z jakim o. Kolbe krzewił cześć Niepokalanej, był przewidziany w planach Opatrzności (w tym, wedle Prymasa, „jest jakiś gwałt Boga”, a zarazem „jakieś miłosierdzie Boże dla Narodu”). W obliczu grożących niebezpieczeństw trzeba było przypomnieć, że „jest taka moc w świecie, która ściera zawsze głowę węża,… trzeba było tę siłę ukazać i niejako upowszechnić, trzeba było jej imię włożyć w każde usta. I Bóg posłużył się do tego dzieła o. Maksymilianem”. W ten sposób Twórca MI „przygotował Naród do przetrwania. Co więcej , przygotował on Polskę na zbliżające się wielkie dni Tysiąclecia naszego chrześcijaństwa”.
O. Kolbe jest też nadzwyczaj na czasie przez swoją heroiczną miłość. „Żeby jego idee i słowa nie były tylko „głosem wołającym na puszczy”, poparł je ofiarną śmiercią za brata w bunkrze głodowym. Nie był więc demagogiem taniej dewocji, lecz człowiekiem religijności, która drogo kosztuje”. Stał się „znakiem najlepszego ucznia Chrystusowego naszych czasów, składającego ofiarę ze siebie”. Przykład Męczennika miłości jeszcze raz pokazuje, że „nawet największe zło może być pokonane przez ofiarną miłość”. Zwyciężył on „w wymiarze światowym. Stał się znakiem dla ludów i narodów, jaką drogę mają wybrać, aby w świecie całym zapanował pokój Boży „. Jest „pierwszym dowódcą odradzającej się ludzkości”.
Opatrznościowy i aktualny jest też cały styl życia naszego Świętego, jego „sposób postępowania z ludźmi, życzliwy, braterski, przyjazny”. Nie myśli o sobie, lecz o innych i śpieszy im z pomocą. Mamy się uczyć od o. Maksymiliana „postawy służby i wrażliwości na człowieka”. „Jest wzorem nowoczesnego człowieka, wychowanego przez Niepokalaną Matkę Kościoła”. „Gorąco pragniemy – powtarzał kard. Wyszyński – aby taki właśnie wzór gorzał na horyzoncie obecnych dziejów Polski, aby był obowiązujący dla wszystkich Polaków”.
Zaiste, o. Kolbe jest szczególnym darem Bożym dla świata dzisiejszego. „Narodził się w samą porę, żył i działał we właściwym czasie, był i jest aktualny dla Narodu i świata – na dziś!” „Taki wymowny znak Bóg daje zazwyczaj po to, aby pouczyć nas, co jest ludzkości najbardziej potrzebne”.
MARYJNE PROWADZENIE POLSKI
Już w początkach swej pracy prymasowskiej abp Wyszyński wyrażał swą cześć dla o. Maksymiliana i nadzieję na zwycięstwo jego ideału. W roku 1951, z okazji procesu de non cultu, wyznał: „Każdego dnia, kiedy opuszczam swoje mieszkanie, idę do kaplicy koło fotografii o. Kolbego, patrzę na nią, całując jego stopy. Proszę go o siłę i moc, by sprawy Kościoła w Polsce były prowadzone po Bożemu”. I dodał proroczo: „Nie przestaję wierzyć, że idea jego zwycięży w Polsce, że przez jego ofiarę kult Niepokalanej… rozwinie się i będzie doskonałym środkiem odnowienia ducha wśród nas. A to zamieni się w zwycięstwo”.
Więziony w latach 1953-1956, „bardzo często”, jak wyznał, modlił się o wstawiennictwo Sługi Bożego. Utwierdził się też w przekonaniu, że „ten męczennik Narodu polskiego… ma do spełnienia w Ojczyźnie naszej jeszcze wielkie zadanie”. Pisząc w roku 1956 do Niepokalanowa, dał znów wyraz swej ufności, że „nowe życie tego ducha (jakim żył ojciec Kolbe) odnowi oblicze naszej ziemi przez Niepokalaną”. Zaprosił Niepokalanów do współpracy w urzeczywistnianiu programu, jaki wypracował w czasie odosobnienia. Był to program odrodzenia Polski przez Matkę Bożą.
Prymas zaczął od „ślubów Narodu”, które – jeszcze w jego nieobecności, ale według jego tekstu – Episkopat Polski razem z milionową rzeszą pielgrzymów złożył na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. Śluby te stały się podstawą pracy duchowej, wykonywanej przez Naród, już pod bezpośrednim przewodnictwem kard. Wyszyńskiego, przez dziewięć lat Wielkiej Nowenny, która miała przygotować Polskę na Tysiąclecie Chrztu. Na programie ślubów jasno widać znamię o. Kolbego i to nie tylko w punkcie, dotyczącym szerzenia czci Najśw. Maryi Panny. Założyciel Niepokalanowa walczył przez swą prasę, w imię Niepokalanej, o wiarę i moralność chrześcijańską, co stanowi treść ślubów.
Owocem Wielkiej Nowenny jest oddanie Polski w niewolę miłości Matce Bożej za Kościół, dokonane w czasie głównej uroczystości milenijnej 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze. Oddanie to, jak podkreślono w instrukcjach oficjalnych, „pojęte jest jako „doskonałe nabożeństwo” w duchu Grigniona de Montfort i Ojca Kolbego”. Mówiło się czasem o różnicach między tym aktem a aktem poświęcenia Niepokalanej św. Maksymiliana, ale jeżeli takowe różnice zachodzą, nie są one istotne, lecz drugorzędne, związane głównie z odmienną terminologią, na którą wpłynęły warunki czasów. Można też mówić o przestawieniu akcentu. Akt prymasowski uwypukla zawierzenie Maryi, podczas gdy Twórca MI, choć swym aktem zawierzył się Jej bez zastrzeżeń, akcentował wkład czynny tych, co się Jej oddają jako narzędzie. Nadto akt jasnogórski jest społeczny, zbiorowy, a o. Kolbe, choć przyjmował takie akty (np. natchnął swój Zakon do poświęcenia się Niepokalanej w 1936 roku), krzewił nade wszystko oddanie osobiste.
Ale i te aspekty kolbiańskie zostały wkrótce uwypuklone w programie Prymasa Polski. By wprowadzić w życie akt milenijny, zalecał on wraz z całym Episkopatem jego odnowienie przez każdego z wiernych, zaangażowanie się osobiste. W roku 1969 powołał do życia ruch Pomocników Matki Kościoła. Dzieło to, jak pisali Biskupi w liście pasterskim z 10 lutego 1972 r., „w istocie swej jest dalszym ciągiem Milicji Niepokalanej, założonej przez bł. Maksymiliana… Pragniemy naśladować to, co było treścią jego życia: miłość do Maryi, Kościoła i Braci. Jego zapał apostolski udziela się naszym sercom. Jego pokorna odwaga ośmiela do najtrudniejszych inicjatyw. Z jego duchowości wyrasta idea Pomocników Matki Kościoła. Wierzymy, że będzie on patronował temu Dziełu”.
Można śmiało powiedzieć, że kard. Wyszyński zarówno w swym życiu osobistym, jak w maryjnym kierowaniu Polski, postępował jak prawdziwy członek MI, owszem jako następca jej Założyciela. Z okazji złotego jubileuszu Rycerstwa Niepokalanej wyznał publicznie, że włącza się duchem w jej szeregi. Uczynił też uroczyste przyrzeczenie: „Tobie, Sługo Boży, Ojcze Maksymilianie, ślubujemy wejść w Twoje ślady, ożywić naszą głęboką wiarę w potęgę Niepokalanej i poprowadzić Twoje dzieło w Ojczyźnie Królowej Polski…”
Ufał kard. Wyszyński, że ideał o. Kolbego odnowi oblicze Polski. Nie płonne okazały się jego nadzieje, poparte wytrwałą pracą duszpasterską. Na Synodzie Biskupów w roku 1971 po beatyfikacji o. Maksymiliana dały się słyszeć głosy: „Podziwiamy, jak Bóg działa w Polsce”. Z okazji wyboru Papieża Polaka i ówczesnych wydarzeń w Polsce prasa światowa pisała o odrodzeniu duchowym Polski, uwydatniając zasługi Prymasa. „Uhomme nouveau” nie omieszkał zaznaczyć (24 maja 1981), że „rozbudzenie chrześcijańskie” Polski „dokonało się jawnie w atmosferze maryjnej”, a to zdaje się być „znakiem i sygnałem”, że obecność Maryi sprowadzi łaskę nowych Zielonych Świąt w całym świecie.
TROSKA O KRÓLOWANIE MARYI W ŚWIECIE
Św. Maksymilian, przemawiając w Niepokalanowie w święto Królowej Polski w roku 1938, przedstawił posłannictwo historyczne swej ojczyzny i dodał niemal proroczo: „Jak Opatrzność Boża pokieruje, nie wiemy. Wiemy tylko, że Niepokalana chce, aby Polska wzmocniła się duchowo i aby promieniowała na cały świat. Ma w tym swój plan… Przez Polskę chce być Ona Królową… Starajmy się o wierność, to Niepokalana będzie nawet cuda działać”.
Idąc śladem Twórcy MI kard. Wyszyński starał się uczynić ze swego kraju prawdziwe królestwo Maryi, by użyć go do Jej pełnego zwycięstwa w świecie. Widać to najbardziej po akcie z 3 maja 1966 r.: Polska została poświęcona Matce Bożej „za wolność Kościoła w świecie…, ku rozszerzaniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi”. Widać to też z interwencji Prymasa czynionych z całym Episkopatem lub indywidualnie, by dać lepiej poznać i pokochać Maryję w świecie, aż do całkowitego poświęcenia się Jej, w świadomości, że „jest to bezpieczna droga do Chrystusa dla całej Rodziny ludzkiej”.
4 czerwca 1964 r. został podpisany na Jasnej Górze memoriał Episkopatu polskiego do Pawła VI z prośbą, by w czasie Soboru raczył ogłosić Maryję Matką Kościoła. Papież przychylił się do tej prośby. W dwa lata potem kard. Wyszyński oświadczył: „Praca o. Kolbego dobrze przygotowała Polskę do tego dzieła, jakie podjęli Biskupi polscy na Soborze, prosząc Papieża o przyozdobienie Maryi chwałą miana Matki Kościoła… Aby jednak takie dzieło mogło być powzięte w naszych myślach i przyjęte w świecie, potrzeba było wielkiej pracy, wielkiej modlitwy i wielkiej ofiary. Potrzeba było wymownego znaku na ziemi, który Bóg zazwyczaj wcześniej przygotowuje. Tym znakiem była cała pobożność maryjna o. Maksymiliana i jego ofiarna praca”.
Beatyfikacja Twórcy MI posłużyła Episkopatowi Polski, by wzmóc wysiłki celem uroczystego poświęcenia świata Matce Kościoła. Przemawiając w Radiu Watykańskim (10 X 1971), kard. Wyszyński wyjawił, że o. Maksymilian „był również natchnieniem dla Biskupów polskich w ich staraniach o chwałę Maryi Matki Kościoła w obliczu narodów. On zapewne wymodlił tę łaskę, że w roku jego beatyfikacji, 5 września, wszyscy Biskupi polscy na Jasnej Górze – a cały Naród polski 12 września w parafiach – oddali cały Kościół powszechny i Rodzinę ludzką w opiekuńcze ramiona Maryi, Matki Kościoła, aby Ona była ratunkiem świata”. Tegoż dnia w specjalnym liście, a wkrótce potem na Synodzie Biskupów, nasi Biskupi zaprosili wszystkie Episkopaty świata, „aby również zaufały Matce Kościoła…, oddając Jej swoje kraje i całą rodzinę ludzką”, i tu również, wedle świadectwa Prymasa, przyświecał im „wzór Rycerza Niepokalanej”.
Wzruszającą prośbę przedstawił Prymas Polski Papieżowi w następnym dniu po beatyfikacji o. Kolbego: „W obliczu wyniesionego wczoraj na ołtarze wielkiego Miłośnika Maryi, który cały świat chciał zdobyć dla Niepokalanej i Jej mocami ratować Kościół i zagrożoną Rodzinę ludzką, przedstawiamy ci, Ojcze Święty, naszą pokorną, a zarazem najdroższą prośbę: byś zechciał raz jeszcze cały Kościół Powszechny i całą ludzkość oddać w macierzyńskie Dłonie Maryi Matki Kościoła – tym razem wspólnie z wszystkimi Biskupami świata… Ośmiela nas do tej prośby bł. Maksymilian Maria, który właśnie w dniu 17 października 1917 roku, gdy Kościół i świat przeżywał wielkie zmagania i przeciwności, postanowił ratować ludzkość w imię Maryi”.
Prymas Tysiąclecia wykorzystał ofiarę oświęcimską o. Kolbego, by doprowadzić narody polski i niemiecki do pojednania. Pierwszym aktem był memoriał episkopatów Polski i Niemiec w sprawie o. Maksymiliana, podpisany 21 listopada 1963 r.
Dziesięć lat temu odszedł do Boga Prymas Tysiąclecia. Odszedł po zasłużoną zapłatę, ale też, by jak o. Kolbe pracować „obiema rękami” dla pełnego zwycięstwa Niepokalanej w Polsce i w świecie. Odczuwamy jego wstawiennictwo. Tuż po śmierci kard. Wyszyńskiego zaczął znów wychodzić „Rycerz Niepokalanej”, o wydawanie którego tak usilnie zabiegał do ostatnich dni swego życia.
Podążajmy wszyscy drogą św. Maksymiliana, ubitą przez Prymasa Tysiąclecia, oddani jak on Niepokalanej, pracując ile sil jako Jej narzędzia nad rozszerzeniem Królestwa Bożego na ziemi. Ta droga maryjna – widzimy to coraz lepiej – prowadzi do pełnego zwycięstwa Chrystusa.
O. Jerzy Domański
Archiwum KWPZM