Socha Paweł Bp, CM, Realizacja Rad Ewangelicznych w świetle programu „być” kontra „mieć”. Szkic

 
Bp Paweł Socha CM

REALIZACJA RAD EWANGELICZNYCH W ŚWIETLE PROGRAMU „BYĆ” KONTRA „MIEĆ”. SZKIC

 

Wprowadzenie

Papież Jan Paweł II czuje się odpowiedzialny za obronę człowieka współczesnego, którego niszczą fizycznie i duchowo różne formy współczesnych alienacji. Ich źródłem jest odrzucanie Boga i wynikających z wiary w Boga priorytetów. Dlatego też Ojciec święty przypomina w encyklice „Odkupiciel człowieka” o pierwszeństwie etyki nad techniką, osoby przed rzeczą i ducha przed materią. Oczyszczając zaś oblicze Boga, poucza w encyklice „Bogaty w miłosierdzie” o pierwszeństwie miłości nad sprawiedliwością.

Wspomniane wyżej pierwszeństwa, warunkujące przywrócenie godności człowiekowi i kształtowanie się humanizmu chrześcijańskiego streszczają się w formie pierwszeństwa „być” przed „mieć”, którą Jan Paweł II kilkakrotnie omawiał w przemówieniach, zwłaszcza w krajach bogatych, a rozwinął ją szerzej w Adhortacji Apostolskiej „Dar Odkupienia”, skierowanej do zgromadzeń zakonnych z okazji zakończenia Roku Odkupienia. Właśnie treść nauki Ojca świętego na temat rad ewangelicznych w świetle priorytetu „być” przed „mieć” jest tematem niniejszego wykładu.

W niniejszym wykładzie należy przedstawić najpierw stanowisko ludzi nauki i kultury na temat zagrożenia człowieka współczesnego przez formowanie postawy „mieć”, następnie naukę Jana Pawła II na temat pierwszeństwa „być” przed „mieć”, zaprezentowaną zwłaszcza w Adhortacji Apostolskiej „Dar Odkupienia”, wreszcie, ostatnie dwa punkty wypada poświęcić na próbę interpretacji teologicznej wypowiedzi Papieża oraz sformułowania wniosków koniecznych do pracy formacyjno-ascetycznej, jaką prowadzi się we wspólnotach zakonnych.

Oblicze człowieka XX wieku

Ojciec chrześcijaństwa odczytuje oblicze człowieka XX wieku zarówno z jego egzystencji jak i analiz socjologiczno-społecznych, których dostarczają tacy autorzy jak H. Cox, The Secular City, 1965, H. Marcuse, L-homme unidimensionnel, Paris 1968, J. Delumeau, Le christianisme va-t-il mourir? Paris 1977 i inni. Naukowcy i sam konkretny człowiek dostrzega następujące zjawiska, które destrukcyjnie wpływają na osobowość człowieka współczesnego:

Ateizm i obojętność religijna

Modne stwierdzenie „śmierci Boga” wywodzi się od myśli cieli takich jak: Hegel, Feuerbach, Marks, Freud, Nitsche. Nawet, jeśli wielu uznaje istnienie Boga, to praktycznie odnosi się do Niego jak gdyby był „na wakacjach”. Uznaje się rodzaj obecności nieobecnej, która uważa, że Bóg nie istnie w życiu człowieka …

W samym chrześcijaństwie jest kontestacja przeciw Kościołowi, zwłaszcza przeciw formom Kościoła, jakie były w historii: Kościoła poddanego siłom politycznym, na usługach państwa itp. Równocześnie formy współczesnego zaangażowania politycznego /teologia wyzwolenia/ wypaczają istotne założenia Ewangelii.

Człowiek obecny jest człowiekiem czasu wolnego. Woła on: chleba i rozrywek. Człowiek taki jest zrodzony przez środki masowego przekazu. Reprezentują one postęp, ale nie w dziedzinie samoświadomości, człowieka i poczucia godności swojej. Podają one wiele informacji, obrazów i idei – tą drogą „rozpraszają” człowieka w znaczeniu pascalowskim, utrudniając mu znalezienie samego siebie. Zanika zjawisko sam na sam ze sobą, znika też autentyczny dialog. Sala telewizyjna staje się miejscem zgromadzenia wielu osób samotnych, nie związanych żadną więzią między sobą. Równocześnie napór wielkiej ilości informacji, obrazów, programów nie dopuszcza do tego, by zaistniał stan refleksji i medytacji /interioryzacji/. Wprawdzie oczy i uszy są pełne obrazów i hałasu, ale nie ma chwili czasu na myślenie i nie usiłuje człowiek myśleć. Powoli człowiek zaczyna uciekać sam od siebie …

Człowiek postępu i techniki. Planeta nasza, stała się szybą wystawową, przez którą każdy widzi każdego. Wydarzenia narodowe, państwowe, lokalnego miasta czy wioski są natychmiast znane wszystkim i odpowiednio skomentowane. Równocześnie coraz bardziej rośnie zagrożenie nędzy i wojny. Te zjawiska zresztą łączą się ściśle ze sobą /są współzależne/.

Człowiek wielkich miast i metropolii. Ulice, sklepy, biura, autobus, metro, zakład pracy itp. Wszystko to sprawia, że wytwarza się styl życia nacechowany przygodnością i anonimowością. Kontakty są rzadkie, przelotne i sztuczne /nieszczere/. Ludzie przebywają obok siebie /w pracy, a nawet w domach/ nie spotykając się. Liczy się bowiem nie osoba, ale co ona robi, to co służy i jak służy, co funkcjonuje i jak funkcjonuje. Drugi człowiek winien być użyteczny, a przynajmniej nie śmie przeszkadzać. Anonimowość rodzi gwałt i terror, a te zjawiska są źródłem strachu …

Człowiek mózgów elektronowych. Liczy się sprawnie działający komputer, a człowiek ze swą wolnością, nietykalnością, tajemnicą, przekonaniami, emocjami, uczuciami – ten nie interesuje nikogo. Odnotowany i zaszeregowany w kwestionariuszu – jest tylko przedmiotem mózgów elektronowych i statystyk. Człowiek nie myśli i nie mówi, gdyż są maszyny, które mówią za niego i kierują nim. Ten człowiek oddany bez reszty wiedzy nie zadowolony jest z siebie, gdyż głębsze strefy jego osobowości, jego tajemnicy i prawdy nie zostały dotknięte i nie zostały zaspokojone …

Człowiek jednowymiarowy lub narzędzie produkcji. Współczesne społeczeństwo uważa produkcję za wartość najwyższą. Obsesja produkcji prowadzi do dewaluacji osoby ludzkiej. Gonitwa za coraz większą produkcją rzeczy i niszczenie człowieka są współzależne /marksizm i kapitalizm/. Człowiek bowiem jest sprowadzony do roli środka produkcji. Wartość człowieka sięga dużo dalej niż wydajność jego pracy. Opiera się ona na godności osoby /jej transcendentnego wymiaru/ – na powołaniu do stawania się dzieckiem Bożym. Gdy sprowadza się człowieka tylko do jednego wymiaru producenta, wówczas ocenia się go tylko z punktu widzenia tego, co robi, a nie kim jest …

Człowiek walki klas. Przeciwstawianie sobie nawzajem, ras, grup, klas społecznych, prowadzi do tego, że człowiek przybiera oblicze stałego przeciwnika: homo homini lupus. Systemy totalitarne formują człowieka jednorodnego myślenia, myślący samodzielnie musi zniknąć. W takiej strukturze myślenia postawa życzliwości, szacunku, miłości są nie do pomyślenia. To, co łączy, to wspólna walka …

Człowiek konsumpcji. Wolność w tym systemie myślenia oznacza możliwość używania dóbr bez żadnych ograniczeń. Rozwój oznacza posiadać coraz więcej. W centrum wszystkiego: ja. Inni – mają jedynie możliwość zarobku u mnie i mają mi służyć. Motywacja: zysk. Tak człowiek jest podporządkowany konsumpcji. Nie ma tu miejsca na imponderabilia …

Kult ciała. Bożyszcza sportu; moda w ubieraniu się, by wyakcentować piękno ciała bez uwzględniania piękna duchowego; porno jako jeden z merkantylnych sposobów podejścia do ciała ludzkiego; wreszcie szerzenie zasad „nowoczesnego” stylu życia cielesnego kobiety z mężczyzną w ramach tzw. wolnej miłości itp.

Oto skutki postawy „mieć”: człowiek stechnicyzowany, zdany na anonimowe siły mózgu elektronowego, znalazł się w święcie zdesakralizowanym, który działa opacznie, bowiem panują w nim prawa materialnych zysków, nie mniej despotyczne jak prawa sił politycznych; człowiek znalazł się w święcie, który chlubi się postępem, ale degraduje siebie przez wojny, terroryzm, tortury itp.; znalazł się w świecie zdolnym przewidzieć wszystko i wszystko zaplanować, w którym jednak człowiek jest niezdolny do dzielenia się z bliźnim, do prawdziwego przebaczenia, do prawdziwej miłości …

Chrześcijańscy myśliciele, zwłaszcza R. Latourelle, ukazuje na przykładach B. Pascala, Teilharda de Chardin i Blondela, że nie da się inaczej uzdrowić człowieka, jak tylko przez powrót do Chrystusa. Brak bowiem Boga sprawia, że ludzie szukają prawdziwego znaczenia każdej rzeczy: życia, pracy, cierpienia, samotności, śmierci. Szum maszyn fabrycznych nie zagłuszy pytań, które, budzą się i odnawiają ciągle: dokąd idziemy? kim jesteśmy? dlaczego istniejemy?

Współczesna wrażliwość na godność człowieka, prawa człowieka /wolność sumienia, wolność wyznania/, poczucie odpowiedzialności, współzależność narodów, konieczność dialogu itp. elementy wskazują, że świadomie czy nieświadomie wartości humanistyczne Ewangelii nadają właściwe znaczenie tym dążeniom i dają odpowiedź na stawiane pytania o sens. Coraz częściej próbuje się wyjaśniać, że Chrystus Pan jest egzegetą i interpretatorem człowieka, tym, który właściwie odczytuje człowieka i jego problemy współczesne. Filozofowie i teologowie tacy jak B. Pascal, Guardini R., Blondel, Teilhard de Chardin, K. Rahner, G. Marcel, Urs Von Balthasar, M. Legaut, M. Zundel i inni – wszyscy oni wsłuchują się w głos poszukującego człowieka, usiłują ukazać mu sens istnienia i jego prawdziwą identyczność właśnie w osobie Jezusa Chrystusa. Takie jest nauczanie Kościoła, zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza Jana Pawła II. Każdy z wyliczonych ludzi /autorów/ ma swój sposób widzenia i język, ale wszyscy dążą do tego samego celu i proponują taką samą terapię: ukazać człowiekowi naszych czasów, że tajemnicy człowieka nie da się zrozumieć bez tajemnicy Chrystusa. Człowiek we własnych oczach jest zjawiskiem, które tylko Chrystus może objaśnić i odczytać.

Zagrożeniem współczesnego człowieka przez postawę „mieć” zaniepokojeni są również myśliciele niewierzący. Oto np. Erich Fromm w książce „Mieć czy być” /Milano 1977/ próbuje nakreślić główne rysy postawy „mieć”. Wyraża się w tej postawie uprzedmiotowienie i dążność do panowania nad człowiekiem. W tej postawie wszystko sprowadza się w życiu człowieka do przedmiotu /uprzedmiotowienie/, który służy do konsumpcji. Postawa tego typu w odniesieniu do kontaktów międzyludzkich wyraża się chęcią podboju, opanowania drugiego człowieka, uczynienia z niego niewolnika i przedmiotu konsumpcji. W postawie „być” człowiek redukuje do minimum pożądliwość, odrzuca kult idoli, rozbudza zdolności do miłości, ma szacunek dla życia, dąży do rozwoju i w ten sposób kształtuje w sobie wolność, niezależność, aktywność itp.

Autor odrzucając wiarę w Boga proponuje zasady, które są jedynie umowne, chociaż w treści bardzo piękne. Bez ich zakotwiczenia w Absolucie, w Bogu, następnie bez ich weryfikacji przez mądrość Bożą, kończą się utopijnym marzeniem.

Należy jednak podkreślić, że Autor bardzo jasno zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa płynącego z dalszego propagowania postawy „mieć” we współczesnym świecie. Twierdzi nawet, że jeśli nasze społeczeństwo będzie coraz powszechniej uprawiać kult posiadania – przynajmniej tak, jak pokazały to dwa ostatnie wieki – to grozi nam w najbliższej przyszłości totalne zniszczenie, a nawet zniknięcie z planety ziemskiej.

Również wychowawca polski J. Rudniański, omawiając w książce S.O.S. dla ucznia, W-wa 1974, sprawę „nauki i wychowania” cały rozdział poświęca problematyce wartościowania. Autor proponuje, by wobec wzorców propagujących postawę „mieć” próbować ocalić w młodym wieku to, co nie jest ściśle naukowe, ile raczej intuicyjne, filozoficzne, co jest stanem jego całej osobowości …

Dopiero na tle sytuacji człowieka współczesnego zagrożonego przez urzeczowienie można rozumieć, dlaczego Ojciec święty jako profesor etyki był tak wrażliwy na godność człowieka, na jego osobowe „być”. Odpowiedzią na problemy stawiane przez propagowaną postawę „mieć”, a konsekwentnie przez postawę wrogości i nienawiści./Orwell, Rok 1984/, były opracowania dotyczące małżeństwa chrześcijańskiego, w którym w szczególny sposób, aktualna, jest duchowość ewangeliczna miłości bezinteresownej, czyli postawa „być”. Kontynuuje to nauczanie jako Papież w encyklice „Odkupiciel człowieka” i w innych wypowiedziach, a także w interesującej nas Adhortacji „Dar Odkupienia”.

Interpretacja rad ewangelicznych w nauce Jana Pawła II

Nie sposób opracować całości nauczania Jana Pawła II na ten temat. Z konieczności trzeba ograniczyć zagadnienie do zakresu treści, jaki mieści się w Adhortacji Apostolskiej „Dar Odkupienia”. Zresztą we wspomnianej Adhortacji wartościowanie według klucza „być” czy „mieć” jest najjaśniej ukazane.

Ojciec święty już w Brazylii dnia 13 lipca 1980 r. w Rio de Janeiro, odwiedzając dzielnice Favela Vidigal, zaapelował: „A ten Kościół ubogich posiada … to samo z większym jeszcze naciskiem tym co żyją w luksusie. Mówi im: rozglądnijcie się dokoła – czy nie boli to waszych serc? Czy nie czujecie wyrzutów sumienia z powodu waszych bogactw i waszej obfitości? Jeżeli nie, jeżeli chcecie jedynie posiadać jeszcze więcej, jeżeli waszym bożyszczem są tylko zyski, przyjemności, pamiętajcie, że miarą człowieka nie jest to, co posiada, ale to czym jest …”

Ojciec święty wystąpił z apelem do ludzi Bogu poświęconych na zakończenie Roku Odkupienia. Uwzględniając fakt, że Odkupienie jest aktem wyzwalania człowieka z omawianych na początku form odczłowieczenia i zniewolenia człowieka. Ojciec święty uważa, że właśnie ludziom poświęconym Bogu /konsekrowanym/ można powierzyć sprawę ciągłej aktualizacji treści Roku Odkupienia. Przez profesję zakonną bowiem są już z jednej strony wyrazicielami, „nie” dla postawy „mieć”, czyli postawy pożądliwej i grzeszne, a równocześnie wybierają postawę „być” i o niej świadczą wobec zniewolonego człowieka.

Powołanie do dawania świadectwa wartościowaniu ewangelicznemu jest równoznaczne z powołaniem do doskonałości. Wprawdzie wszyscy wierzący wezwani są do doskonałości: „Bądźcie tedy doskonali jak Ojciec wasz Niebieski doskonały jest”. /Mt 5,48/, ale jest też doskonałość polegająca na całkowitym opuszczeniu „mieć” i oddaniu się wyłącznie „być” z Chrystusem i w Chrystusie /Mt 19,21/.

Wezwanie do szczególnego rodzaju doskonałości na , zasadzie: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i pójdź za Mną” dotyka „samych antropologicznych podstaw powołania w Ewangelii /4/ Bowiem w kontekście świata konsumpcji i dobrobytu, kiedy „człowiek odczuwa boleśnie istotny dla swego człowieczeństwa niedostatek osobowego „być” z powodu nadmiaru wielorakiego „mieć” – mówi Papież – wówczas staje się zarazem bardziej podatny na przyjęcie tej prawdy o powołaniu, która została wypowiedziana raz na zawsze w Ewangelii”. Tak oto stan doskonałości dotyka samej istoty ludzkiego losu w doczesnym świecie. Swoim wtopieniem się w postawę Chrystusa kuszonego na pustyni i jego potrójnym „nie” na pokusę, a równocześnie całkowitym oddaniem siebie w służbie Bogu i bliźnich składający profesję zakonną – jak mówi Ojciec święty – dotyka samych korzeni człowieczeństwa”. Swoim szczęściem z przeżywania obecności Chrystusa, z faktu przywracania w nas podobieństwa do Boga – zamierzonego: w akcie stworzenia – człowiek oddany Bogu przez śluby zakonne „przepaja człowieczeństwo – na różny sposób obciążone grzechem – bosko-ludzkim zaczynem tajemnicy Odkupienia”.

Droga rad ewangelicznych – zdaniem Ojca świętego – daje odpowiedź na pytanie: po co być człowiekiem i jak nim być? To pytanie o sens znajduje swoje wyjaśnienie „na drodze ewangelicznego paradoksu o życiu, które się traci, chcąc je zachować, i które – wręcz przeciwnie – zachowuje się, tracąc je „z powodu Chrystusa i Ewangelii” /Mk 8,35/.

Biorąc pod uwagę wezwanie Chrystusa „Idź, sprzedaj co posiadasz … Potem przyjdź i pójdź za Mną”, pójście w ślady Chrystusa, jest też odkryciem swego człowieczeństwa. Bowiem kiedy „sprzedaje to co posiada” i „rozdaje ubogim”, wtedy odkrywa, że nie owe dobra i „majętności”, które posiada, są skarbem, przy którym należy trwać: skarb jest w jego sercu uzdolnionym przez Chrystusa do tego, aby „rozdawać” innym, dając siebie. Bogatym nie jest ten, kto posiada, ale ten kto „rozdaje”, kto zdolny jest dawać” /n. 5/.

Pójście w ślady Chrystusa i przyjęcie Jego ducha miłości służebnej /dawania siebie/ staje się programem postawy „bycia”. W tym znaczeniu „być ubogim” w Chrystusie oznacza stać się we własnym człowieczeństwie szafarzem dobra. To znaczy zarazem, odkryć „skarb”. Ten skarb ma wymiar eschatologiczny: „będziesz miał skarb w niebie”.

W tej perspektywie istotny skarb własnego człowieczeństwa wiąże się z tym, aby „być, dając siebie”. Bezpośrednim punktem odniesienia dla realizacji takiej postawy jest żywa osoba Jezusa Chrystusa, poznawanego w Duchu Świętym, który ślubującym „przypomina” wszystko, co Chrystus „powiedział” /J 14,26/, czyli przypomina im i ukazuje zbawczy sens nowego życia w świętym powołaniu.

Profesja zakonna stanowi nową formę zakorzenienia w Chrystusie. Tego rodzaju konsekracja decyduje o głębi i mocy tego zakorzenienia. Konsekracja ta „stwarza nową więź” z Bogiem jedynym i troistym w Jezusie Chrystusie. Ta więź wyrasta na fundamencie pierwotnej więzi, która zawiera się w sakramencie chrztu świętego. W ten sposób profesja zakonna staje się „nową konsekracją:, konsekracją i oddaniem osoby ludzkiej Bogu, miłowanemu ponad wszystko”.

Odpowiedzią na wezwanie miłości odkupieńczej jest miłość oddania, która jest duszą konsekracji czyli poświęcenia osoby ludzkiej Bogu. Na tej drodze kształtuj się szczególne przymierze miłości oblubieńczej, która wprowadza składających śluby zakonne w dzieło odkupieńcze Chrystusa. Przez miłość oblubieńczą, bowiem ślubujący sięga „do tajemnicy Chrystusowej duszy i ciała, jako całościowego podmiotu miłości oblubieńczej i odkupieńczej, oblubieńczej dlatego, że odkupieńczej”. Nie chodzi więc Ojcu świętemu o wyakcentowanie samodoskonalenia osobowego, w sensie „bycia kimś”, ale doskonałość zdobywaną przez wejście w Chrystusowe „bycie dla”. Chrystus bowiem „z miłości dał siebie w ofierze, z miłości wydał ciało swoje „za grzechy świata”. Na tej podstawie realizacja rad ewangelicznych jest włączeniem osoby zakonnej w ekonomię Odkupienia.

Rady ewangeliczne w znaczeniu szerszym i w znaczeniu ścisłym: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo sprawiają, iż poprzez przebóstwione serce człowieka ulega przetworzeniu cały kosmos i to od wewnątrz: „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych … w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” /Rz 8,19-21/.

W obliczu zniekształconego stosunku do świata wskutek grzechu pierworodnego, „ewangeliczne rady czystości, ubóstwa i posłuszeństwa stanowią w ekonomii odkupieńczej najbardziej radykalne środki przetworzenia stosunku do „świata” w sercu ludzkim: do świata zewnętrznego i do własnego „ja”, które poniekąd jest centralną częścią „świata” w znaczeniu biblijnym, jeżeli w nim bierze początek to, co nie pochodzi od Ojca” /9 c/. Konkretnie Ojciec święty podaje co poszczególne śluby dokonują w sercu ślubującego: „Ewangeliczna czystość pomaga nam przetworzyć w naszym wewnętrznym życiu to wszystko, co swe źródło znajduje w pożądliwości ciała; ewangeliczne ubóstwo – to, co ma swe źródło w pożądliwości oczu; wreszcie posłuszeństwo ewangeliczne pozwala nam w sposób radykalny przetworzyć to, co płynie w sercu ludzkim z pychy tego życia”.

W ten sposób „rady ewangeliczne – mówi Papież – służą w swej istotnej celowości „odnowie stworzenia”: „świat” ma stać się przez nie w taki sposób podległy człowiekowi i jemu oddany, ażeby człowiek sam doskonałe oddany był Bogu” /9 d/.

„Praktyka rad ewangelicznych – czytamy w 10 punkcie Adhortacji – zespolona z tajemnicą Chrystusa niesie z sobą „wyniszczenie przez śmierć i narodziny nowego życia przez Zmartwychwstanie”. Oznacza to więc: „nieodzowne wyniszczenie tego, co w każdym z nas jest grzechem i dziedzictwem grzechu”, a co „pozwala odżyć i narodzić się każdego dnia głębszemu dobru, utajonemu w duszy ludzkiej”. W krótkim sformułowaniu można to ująć w zdaniu: „umrzeć, aby żyć”, albo: nie dla „mieć”, tak dla „być” /n. 10/.

Ślub czystości w ujęciu Papieża zaadresowany jest do miłości serca ludzkiego, ukazując rys oblubieńczy tej miłości. Chodzi o oblubieńczą miłość dla samego Odkupiciela /l Kor 7,28-40/. Miłość oblubieńcza otwiera duszę na bogactwa duchowe Pana i jest źródłem pełnej oddania służby Panu.

Ślub ubóstwa jest zespoleniem z Jezusem Chrystusem „który będąc bogaty, dla was stał się ubogim – mówi św Paweł – aby was ubóstwem swoim, ubogacić” /2 Kor 8,9/. Właśni to ubóstwo Chrystusa kryje w sobie nieskończone bogactwo Boga – jest tego bogactwa nieomylnym wyrazem. Bogactwem tym jest w Jezusie Chrystusie samo Bóstwo którego przecież żadne najwspanialsze stworzenie nie jest zdolne wyrazić. Jego najdoskonalszym wyrazem jest właśnie ubóstwo. Dlatego Chrystus Pan jest nauczycielem ubóstwa ubogacającego. Bowiem tą drogą zyskuje człowiek swój pełny wymiar „bycia” w Chrystusie.

Posłuszeństwo Chrystusa w świetle nauki św. Pawła sięga samego rdzenia rzeczywistości Odkupienia /Fil 2,6-8, por. Rz 5,19/. Papież stwierdza, „że ci, którzy decydują się na życie wedle rady posłuszeństwa, w szczególny sposób stają między tajemnicą grzechu, a tajemnicą usprawiedliwienia i zbawczej łaski. Tak jak Chrystus dokonał odkupienia szukając woli Ojca i wypełniając ją, tak składający śluby zakonne otwiera się na tajemnicę usprawiedliwienia przez pełną realizację ślubu posłuszeństwa. Przez akt posłuszeństwa mówi nie dla grzechu, dla postawy „mieć”, by równocześnie w pełni otworzyć się na tak dla tajemnicy usprawiedliwienia – dla pełnego „być”.

Realizacja rad ewangelicznych w świetle programu nakreślonego przez Jana Pawła II

Przez złożenie ślubów świętych osoba zakonna pragnie całkowicie przylgnąć do Boga. Dokonuje się w człowieku tą drogą radykalne przejście od bezwzględnego antropocentryzmu: „Będziecie jako bogowie ..” do teocentryzmu: „Idź, sprzedaj wszystko co masz … Przyjdź i pójdź za Mną”.

Bóg jest uwielbiany, adorowany, miłowany, gdyż jest niezmierzony w swej tajemnicy Trójcy Świętej, objawionej człowiekowi w Jezusie Chrystusie.

Trynitarny wymiar rad ewangelicznych wyraża się przez:

a/ uznawanie, iż wszystko pochodzi od Boga Ojca i do Niego zdąża. On jest źródłem wszelkiego dobra;

b/ uznanie, że jedyną, bezpośrednią drogą do Ojca jest Jego Jednorodzony Syn Jezus Chrystus, który pochodzi od Ojca i zna Ojca. Naśladując wiernie Syna Bożego osoba zakonna wchodzi w zasięg nicości ojca

c/ odkrywanie obecności Boga w Jezusie Chrystusie, który uobecnia się w konkretnych warunkach historycznych, dzięki Duchowi Świętemu. Tylko Duch Święty uzdalnia nas do odkrywania Jezusa Chrystusa w nas; we wspólnocie Kościoła, wspólnocie zakonnej, w świście, w każdym człowieku i to w konkretnych historycznych wymiarach osób i zdarzeń.

Tajemnica. Boga Ojca pozwala też odkrywać głębszy sens rad ewangelicznych. W świetle tej tajemnicy:

a/ przez ślub ubóstwa wyznaję szczególną wszechmoc Boga, który jest Stworzycielem nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych …

b/ przez ślub czystości wyznaję miłość Boga Ojca objawiającego się człowiekowi w Jezusie Chrystusie. U człowieka bowiem wszystko się zupełnie, radykalnie zmienia, gdy miłość osobowa staje przed nim. Jest to przecież miłość nie ludzka, skończona, wymierna, ale miłość Boska, miłość oblubieńcza i jedyna, wobec której wszelkie najgłębsze ludzkie więzy bled … „Jeśli kto miłuje ojca lub matkę, brata lub siostrę … więcej niż mnie, nie jest mnie godzien”.

c/ przez ślub posłuszeństwa odkrywam prawdę, że Ojciec Niebieski zna doskonalej niż ja wszystko i że On wszystko może. Skoro Bóg zna mnie lepiej niż ja sam siebie i miłuje mnie miłością ojcowską i jako taki chce jedynie mojego prawdziwego dobra, to nie pozostaje mi nic innego, jak zawierzyć się całkowicie i to zarówno w sprawach życia doczesnego, jak zwłaszcza wiecznego mojemu Ojcu. W takim ujęciu „szukanie woli Bożej jest prawdziwą mądrością”.

Tajemnica Syna Bożego jest odpowiedzią Ojca dla żyjącego według rad ewangelicznych, że boski sposób bytowania dla człowieka, sposób życia, jakiego życzy sobie Stwórca i Ojciec objawiony został nam w Jezusie Chrystusie. On jest bowiem najdoskonalszym wzorem synowskiego stosunku do Ojca Niebieskiego i całkowitego oddania się w pełnieniu Jego woli.

Jezus Chrystus jest nie tylko wzorem realizacji rad ewangelicznych, ale także źródłem życia Bożego w nas. Tylko dzięki Jezusowi Chrystusowi możemy mieć autentyczny kontakt z Ojcem. Dokonuje się to zwłaszcza przez nasze uczestnictwo w tajemnicy krzyża Chrystusowego. Bowiem w sercu przebitym włócznią – ujawnia, się Chrystusowa miłość czysta i niepodzielna względem Ojca swego i ludzi w Cierniowej koronie – bezgraniczne posłuszeństwo Ojcu; natomiast w przybitych do krzyża rękach i nogach – ubóstwo, czyli oddanie wszystkich sił Ojcu swojemu i braciom.

Jak. Chrystusa posłał Ojciec, tak i tych, którzy są z Nim zjednoczeni, posyła. Warunkiem jednak realizacji tego posłannictwa jest, aby iść do ludzi jako odkupiony przez Chrystusa, czyli wszczepiony całkowicie w Jego sposób życia i korzystający z Jego boskich mocy. Jednym z istotnych środków realizacji rad ewangelicznych według tej zasady wszczepienia w Chrystusa jest ciągle rozważanie i kontemplacja Słowa Bożego.

Realizacja rad ewangelicznych dokonuje się nie tylko przez uczestnictwo w Krzyżu Chrystusa, ale także przez obecność w tajemnicy Zielonych Świąt. Właśnie dziełem Ducha Świętego w Kościele jest ukierunkowanie człowieka na świętość, czyli nie dla świata (dla postawy „mieć”), tak dla Boga (dla postawy „być”). Właśnie przez realizację rad ewangelicznych człowiek łatwiej wyzwala się z wszelkich przeszkód do świętości, by tym łatwiej i szybciej mógł zdążać ku Bogu.

Zwłaszcza osoby zakonne muszą pamiętać, że na początku wszelkiej drogi do Boga jest Duch Święty. On jest tym, który pobudza, wzywa, kieruje po drogach duchowego życia. Duch Święty tym skuteczniej działa im bardziej człowiek uwalnia się od zbędnych rzeczy (od zgubnego „mieć”). Dlatego realizujący rady wyzuwa się ze wszystkiego, aby napełnić siebie Duchem Świętym. Realizację siebie upatruje w przebóstwieniu, które jest dziełem Ducha Świętego. Składa ślub ubóstwa, aby ubogacić się darami Ducha Świętego; przez złożenie ślubu czystości pragnie Boga oglądać, pragnie przez Ducha Świętego wchodzić w zażyłość z Bogiem; wyrzeka się swej woli przez ślub posłuszeństwa, aby Duch Święty używał go jako narzędzia do przemiany świata.

Świętość – w duchowości Wschodu – oznacza, że „jest się pełnym Ducha Świętego”, naczyniem napełnionym przez Ducha Świętego tak, że się przelewa z tej pełni w postaci niesienia tego Ducha wszędzie, gdzie idzie człowiek uświęcony, nazywany „pneumatofor”. Osoba zakonna przez samą swą obecność „duchową” nawraca, pociesza i prowadzi po drogach ducha. Tylko dzięki Duchowi Świętemu składający śluby zakonne może skosztować jak słodki jest Pan, czyli dotknąć Go i poznać Boga …

Realizacja ślubów w rzeczywistości historycznej jest odpowiednikiem odpowiedzi danej Bogu przez Zakonodawców, którzy pod wpływem Ducha Świętego odczytywali znaki czasu. Kto nie troszczy się o dobra materialne, o rodzinę, nie układa planów życiowych, jest bardziej wolny i ma mniej trudności w tym, by odróżnić natchnienie Boże, słuchać i iść za wezwaniem Ducha Świętego. Realizacja rad ewangelicznych stawia osobę zakonną wobec istotnych zadań wobec społeczności ludzi. Ślubowane i realizowane ubóstwo stawia osobę zakonną w sytuacji solidarności z ubogimi, słabymi, wyzyskiwanymi; przez celibat Bóg posyła go do tych, którzy nie są przez nikogo miłowani, do samotnych, wzgardzonych, opuszczonych; ślubowane posłuszeństwo pozwala mu lepiej rozumieć tych ludzi, dla których posłuszeństwo nie jest cnotą, ale synonimem ucisku, przemocy politycznej czy ekonomicznej. Oto w takich i innych sytuacjach ludzkiego zniewolenia przez postawy „mieć” Duch Święty posyła osobę zakonną, by tych ludzi zbawiał, usprawiedliwiał w Chrystusie przez wszczepianie postawy „być”.

Osoby zakonne w realizacji ślubów są dla świata „znakiem miłości”. Chrześcijanie, potrzebują bardzo ludzi Bożych, którzy mówią o Bogu, żyją Nim i dla Niego, na których ujawnia się, że Go spotkali, którzy z całą właściwą im prostotą oddają Mu swe życie i wszystkie swoje siły. Osoba zakonna, która w sytuacji ogólnego zagubienia się pozostaje szczerze wierna swoim zadaniom, bez zajmowania się swą przyszłością – jest dowodem miłości Boga dla Niego samego.

Życie zakonne przez nastawienie swojego życia ukierunkowanego wyłącznie na Boga staje się bezinteresownym świadectwem o prawdzie, że to, co nadaje sens człowiekowi, co jest fundamentem wszelkiej wartości moralnej i wszelkiej świadomości moralnej jest Bóg. Społeczeństwo nie może istnieć bez wartości moralnych. Ale z chwilą, gdy społeczeństwo od długiego czasu nie kieruje się wartościami duchowymi w oparciu o wartości religijne, głębokie i całkowite odniesienie się do Boga jest konieczne, by to społeczeństwo stawało się coraz bardziej ludzkie. Wszystko bowiem usiłuje się rozwiązywać w oparciu o analizy socjologiczne, ekonomiczne, polityczne i moralizm bez solidnych podstaw.

Człowiek współczesny ma wyolbrzymioną świadomość własnej autonomii i niezależności. Dlatego wyklucza wszystko to, co wykracza poza, nauki doświadczalne. Człowiek Bogu poświęcony niepokoi tych, którzy popadli w grzech pierworodny „samowystarczalności” i ukazuje im drogę zbawienia …

Kryzys naszego społeczeństwa płynie stąd, iż zadecydowano, że nie ma niczego i nikogo ponad człowieka i że to, co się naprawdę liczy w życiu, to zysk. /Sołżenicyn/. W obliczu takiej postawy, życie według rad ewangelicznych, szczerze bezinteresowne, staje się wyrzutem sumienia i chrześcijańską krytyką postawy „mieć”, a tym samym służbą prawdzie.

Życie zakonne jest też sprzeciwem wobec filarów, na których zbudowany jest system myślenia i działania człowieka współczesnego: „cieszyć się wolnością bez przyjmowania na siebie odpowiedzialności”, na pierwszym miejscu stawiać dobrobyt, pożądać radości i przyjemności bez żadnego samoograniczenia pożądań czyli bez ascezy. Wobec takiego nastawienia posłuszeństwo może być rozumiane jako znak sprzeciwu wobec wolności bez odpowiedzialności; ubóstwo – znakiem sprzeciwu wobec dobrobytu materialnego za wszelką cenę; czystość – znakiem sprzeciwu dla pożądliwości, bez żadnych ograniczeń.

Życie zakonne jest znakiem sprzeciwu wobec rozpowszechnionego utylitaryzmu. Mentalność, która podświadomie kieruje masami ludzkimi sprowadza się do maksymalizmu w rozbudzaniu trzech pożądliwości; posiadania, przyjemności i władzy. Życie zakonne przez wyakcentowanie świętości i wielkości Boga, pragnie przypomnieć, że żadne siły i dobra doczesne nie mogą zastąpić dóbr duchowych. Boga nie można zastąpić dobrami ziemskimi; przyjemności, władzy, księstwami i potęgami, które mogą opanować człowieka i przemienić współżycie międzyludzkie w wędrówkę bez sensu, zwłaszcza kiedy ma w perspektywie obozy koncentracyjne.

Życie zakonne przypomina światu, że nigdy człowiek nie może być uważany za ostateczne kryterium współżycia ludzkiego. Bowiem w imię służby człowiekowi dokonywano potworności: na Wschodzie w imię równości zapoczątkowano system, który niszczy człowieka; na Zachodzie, chociaż człowiek nie jest tak wyzyskiwany i manipulowany, to jednak daje się sprowadzić do roli homo consumens – konsumenta. W obu wypadkach człowiek staje się bardziej przedmiotem niż podmiotem, którego łatwo obsłużyć oferując mu ideały lokalne i chwilowe /przemijające/. Dlatego też odnosić życie człowieka do Boga jako gwaranta jego godności jest zasadniczą służbą prawdzie, służbą, którą życie według rad ewangelicznych unaocznia i aktualizuje w konkretnych formach widzialnych.

Życie zakonne przypomina, że ważne są reformy struktur społecznych, ale one nie zastąpią dogłębnej reformy ducha ludzkiego. Życie według rad ewangelicznych przypomina, że zło wykorzenia się radykalnie jedynie przez nawrócenie się do Boga i przy pomocy Ducha Pańskiego, czyli mocarza, który zwycięża mocnego. Zakonnicy przypominają człowiekowi współczesnemu, że gwałtowna walka z niesprawiedliwością, niewolą, zaczyna się od osobistej walki z grzechem, od działania przeciwko niszczycielskim impulsom, jakie opanowują każdego człowieka. Chrześcijanin stosuje przemoc wobec prawdziwego nieprzyjaciela, tego, najbardziej podstępnego i ukrytego – siebie samego. Działanie sprzeciwu, buntu, jest buntem przeciw „ja”, żądnemu władzy, agresywnemu, nietolerancyjnemu, prowokującemu, niemiłosiernemu, itp. Prawdziwym bowiem legowiskiem gwałtu jest nieobrzezane serce ludzkie, które następnie wyjawia się i uzewnętrznia w postaci niesprawiedliwych działań i struktur.

Nikt nie może zaprzeczyć, że człowiek nowy i społeczeństwo nowe warunkują się wzajemnie i że jeśli jednostki nie mogą zmienić się – jak słusznie powiedziano, jeśli nie zmieni się społeczność, to i społeczność nie może się zmienić, jeśli nie zmienią się jednostki. Życie zakonne zatem, będąc życiem na wskroś ewangelicznym, sprawia, że duch ewangelii przenika do głębi ludzkie serce – jako czynnik istotowy. Przyczyniając się przez to do wzrostu człowieka nowego, przyczynia się w ten sposób do rozwoju społeczeństwa.

Rady ewangeliczne, świadomie i mądrze przeżywane ubogacają działalność wychowawczą:

a/ Świadectwo życia surowego, typowego dla ślubowanego ubóstwa, dalekiego od przesadnego bogactwa, przygotowuje do głoszenia „błogosławieni ubodzy” tym, którzy są bogaci, na uwrażliwianie młodzieży na współczesną biedę, na kształtowanie sumienia społecznego i politycznego. Bogaci głosiciele sprawiedliwości – chociaż bardzo liczni – są zawsze podejrzani. Osoba zakonna, dobrowolnie składająca ślub ubóstwa może dużo łatwiej wyjaśnić problem ewangelicznego ubóstwa.

b/ Celibat radosny – nie żałosny – jest dowodem, że istnieje możliwość prowadzenia życia bez tego, co powszechnie uważa się za nieuniknione do życia /za konieczne do życia/. Objawia także tępotę narzucanego niemal przemocą powszechnego erotyzmu, możliwość skoncentrowania wszystkich sił ludzkich wokół wartości duchowych. Celibat ukazuje dziś, bardziej niż kiedykolwiek, ogromne możliwości przestawienia wszystkich energii w służbę miłości, w imię i w jedności z miłością Chrystusa.

c/ Posłuszeństwo buduje pewien typ współżycia, w którym są silniejsze więzy, niż więź ciała i krwi, gdzie celem ostatecznym nie jest skuteczna i owocna produkcja, gdzie solidarność może dać początek do realizacji wielkich rzeczy i planów, gdzie autorytet jest w służbie jedności.

Tylko życie i obecność osoby zakonnej świadczy dobitnie, że życie chrześcijańskie w pełni ludzkie, nie jest utopijne, że takie życie, chociaż jest bardzo wymagające, nie jest złudą …

Tak więc śluby mogą być rozpatrywane jako „tak” o ile wyrażają problemy ludzkie i „nie” dla nowych form bałwochwalstwa, władzy, pieniądza i seksu.

a/ Posłuszeństwo np. czyniąc nas solidarnymi z tymi, dla których posłuszeństwo nie jest cnotą, lecz twardą koniecznością i formą zniewolenia, ostrzega nas przed wszelkimi układami pozbawionymi solidarności, zmysłu odpowiedzialności za drugich, nieopanowania i otwiera nam oczy na nieświadome posłuszeństwo w formie konformizmu zwykłego człowieka.

b/ Ubóstwo czyni nas solidarnymi z ubogimi i skłania do usuwania jego przyczyn i otwiera oczy na ideały proponowane przez społeczeństwo konsumistyczne, kierujące się jedynie dyktaturą „mieć” i obsesyjnym poszukiwaniem dobrobytu.

c/ Czystość solidaryzuje się z tymi, którzy odrzucają postawy uprzedmiotowienia do roli narzędzia przyjemności i sprzeciwia się propagandzie szerzącej w sposób nachalny złudne szczęście płynące z wyzwolenia się z zasad, jakie obowiązuje w dziedzinie życia seksualnego.

Ukierunkowanie pracy formacyjno-ascetycznej.

Święty Tomasz z Akwinu w Summie Teologicznej II-II, 186, 1 c pisze: „Zakonnikami” nazywamy tych, którzy się całkowicie oddają na służbę, jakby składając Bogu ofiarę (holocaustum). Zaś Sobór Watykański II w konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium n. 44 poucza: „… ktokolwiek z wiernych zobowiązuje się do trzech wyżej wspomnianych rad ewangelicznych, Bogu w najwyższym stopniu umiłowanemu całkowici zostaje oddany, tak, iż sam uzyskuje nowy i szczególny tytuł do służby Bogu i Jego czci …”

Sobór Watykański nadając formule Tomaszowej stronę bierną, nieco osłabił wymowę tekstu, ale istota pozostaje bez zmian.

W duchu świętego Tomasza i Soboru Watykańskiego II profesja rad ewangelicznych jest „oddaniem siebie na służbę i cześć nie człowieka, ale Boga samego. Oddać się Bogu jako sługa i niewolnik stanowi dla człowieka zaszczyt: „służyć Bogu znaczy królować”.

Słowo „oddanie się” zostało wzmocnione przez przysłówek „całkowicie” /totaliter/. O ile „oddanie” wyraża rzeczywistość określaną jako „niewolnicze danie siebie”, to wzmocnione przez przysłówek „całkowicie” nabiera ono jeszcze większej mocy. Danie siebie jest dlatego radykalnym i to w dwojakim sensie ilościowym i jakościowym.

W wymiarze ilościowym „całkowicie” oznacza:

a/ materię ślubów – co się daje (ofiaruje Bogu),

b/ czas, na jaki się daje.

ad a/ Wszystko to, co należy do osoby, która się oddaje Bogu, mieści się w klasycznym schemacie trzech rad ewangelicznych. Faktycznie bowiem tradycja patrystyczna i teologiczna sprowadziła do trzech wszystkie rady, jakie znajdują się w Ewangelii.

ad b/ Co do czasu oddania się, aby było „całkowite”, winno rozciągać się na całe życie, czyli aż do śmierci. W tym kontekście profesja czasowa powinna być faktycznie dokonywana z intencją – ze strony ślubujących – oddaniem się Bogu na całe życie.

„Całkowicie” oznacza też jakość oddania się Bogu. Oznaczało bowiem oddanie Bogu najskrytszych tajników duszy /najgłębszej głębi/ i to z największą mocą miłość i w sposób absolutny i wyłączny. Chodzi o niepodzielność serca, o serce zakotwiczone wyłącznie w Bogu.

Adhortacja Apostolska Jana Pawła II „Dar Odkupienia” pragnie zaszczepiać w sercach osób konsekrowanych tego typu radykalizm oddania się Bogu. Tylko przez tego rodzaju radykalizm, może życie zakonne stawać się znakiem miłości odwiecznej, prawdy, pokoju itp. wartości ewangelijnych formujących „być” człowieka i równocześnie może być znakiem sprzeciwu wobec propagowanej przez codzienne życie postawy „mieć”.

Literatura:

  1. Jan Paweł II, Adhortacja Apostolska „Redemptionis Donum” – o konsekracji zakonnej w świetle tajemnicy Odkupienia.
  2. Jan Paweł II,O życiu zakonnym. Przemówienia – Listy Apostolskie – Instrukcje, Pallotinum 1984,
  3. Cabra G., Breve meditazioni sui voti, Queriniana 1983.
  4. Germinario M., I nuovi termini della vita religiosa, Roma 1983.
  5. Fromm E., Avere o essere, Milano 1977.
  6. Latourelle R., L-uomo e i suoi problemi alla luce di Cristo, Assisi 1982.
  7. Wider D., Dar życia zakonnego, Kraków 1982.
  8. Życie zakonne w strukturze Kościoła /praca zbiorowa/, Rzym 1979.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Kamiński Rafał CSMA, Chrystus ubogi wzorem ewangelicznej rady ubóstwa dla osób konsekrowanych i instytutów życia konsekrowanego

Synowczyk Kazimierz OFMCap, Posłuszeństwo Bogu według Św. Franciszka z Asyżu

Szyran Jerzy OFMConv, Posłuszeństwo w dialogu z Bogiem i człowiekiem