Ks. Kazimierz Wójtowicz, CR
SPECYFIKA POWOŁANIA DO ŻYCIA KONSEKROWANEGO
Wystąpienie podczas spotkania Wikariuszy, referentów ds. IŻKiSŻA oraz Diecezjalnych Sióstr Referentek, Warszawa, 23 października 2007 r.
Być chrześcijaninem – to odkryć ze zdumieniem,
że Bóg powołuje mnie do konkretnego stylu życia.
Powołuje, bo kocha.
(Amadeo Cencini)
Benedykt XVI w Orędziu na 43. Światowy Dzień Modlitw o Powołania[1] zauważył, że już ewangeliczni „mężczyźni i kobiety dzięki Chrystusowi poznali tajemnicę miłości Ojca i reprezentują różnorodność powołań obecnych od początku w Kościele”. Wśród tej wielości najważniejsze są dwa rodzaje: powołania do kapłaństwa i do życia konsekrowanego.
Powołanie do życia konsekrowanego to bardzo pojemny i pakowny zakres pojęciowy, bo przecież samo życie konsekrowane w swej wielości historycznych form to rzeczywistość nader rozległa i różnorodna; mieszczą się w niej i struktury (wielostopniowe), i jednostki niezorganizowane. Wśród pierwszych znajdziemy: zakony mnisze, zgromadzenia o profilu duszpasterskim i misyjnym, stowarzyszenia życia apostolskiego, instytuty oddane całkowicie kontemplacji, instytuty świeckie o raz nowe formy; ci drudzy reprezentowani są przez stan dziewic, wdów i pustelników. Oczywiście wszystkie te nurty (z wyjątkiem dziewic) istnieją tak w rodzaju męskim jak i żeńskim. Ogólnie mówiąc: w życiu konsekrowanym znajdują się „elementy skrajnie odmienne: pustynia i miasto, kontemplacyjna klauzura i wysunięte placówki apostolstwa, ucieczka od świata i zanurzenie się w kulturach, milczące nasłuchiwanie i twórcze wykorzystanie środków przekazu, stabilność życia klasztornego i ruchliwość pracy misyjnej”[2].
Rzecz jasna, że wobec tak różnorodnego bogactwa darów w życiu konsekrowanym, każda próba wyłowienia i opisania wspólnych nośników owego specyficznego powołania skazana jest na ogólnikowość i subiektywizm. Dla ograniczenia jednak tych negatywnych zjawisk wprowadziłem do naszych rozważań – jako narzędzia pomocnicze – trzy pary pojęć: powołanie i zawód, specificum i proprium, oraz charyzmat życia konsekrowanego i charyzmat instytutu.
uściślenie pojęć
Mówiąc najogólniej, powołanie to Boży zamysł wobec każdego człowieka; to wkroczenie Boga w życie człowieka. Czasami wygląda to jak błyskawica, a innym razem jak ożywczy deszczyk majowy. Bóg, który nas pierwszy umiłował i zna od wieków, który nas rozumie i chce naszego dobra, pociąga (a może pcha – sposób i kierunek obojętny) każdego na drogę przewidzianą tylko dla niego. Z tego wynika, że do powołania potrzeba dwóch: tego, który woła (Bóg) i tego, który jest adresatem wołania (człowieka). Słowniki definiując powołanie jako „skłonność, zdolność, zamiłowanie do czegoś; jako przeświadczenie o tym, że pewien zawód, droga życiowa są dla danej osoby najwłaściwsze”[3], ujmują więc rzecz jedynie od strony „wołanego”, a nie od strony „Powołującego”. A przecież ten, co woła jest najważniejszy, bo On dla wołanego przygotował, jakąś niespodziankę, ma jakąś sensowną propozycję na całe życie.
Choć czasami człowiekowi może się wydawać, że owo wołanie to „za duży wiatr na jego wełnę”, to jednak trzeba pamiętać, że jak Bóg coś proponuje, stawia jakieś zadania, to do tego zawsze dodaje zaliczkę swej łaski. „Każde powołanie w Kościele jest w służbie świętości, Jednak niektóre — jak powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego — są szczególnym powołaniem w tym względzie”[4]. „To jest rzeczywiście fascynująca perspektywa: jesteśmy powołani do tego, by żyć jako bracia i siostry Jezusa, by czuć się synami i córkami tego samego Ojca. To dar, który przewyższa wszelkie czysto ludzkie idee czy nadzieje”[5]. To dar i tajemnica – dodajmy zaraz na jednym oddechu. Ale o tym potem.
Dodajmy tylko, że już w samej architekturze słowa „po-wołanie” występują dwa ważne człony[6]; rdzeń: rzeczownik odczasownikowy „wołanie, wzywanie”, co oznacza pewną aktywność, czynność, działalność – oczywiście ze strony Boga; i przedrostek „po”, który sygnalizuje, że szereg czynności dokonanych stanowi pewną całość (jak informować i po-informować; witać i po-witać; mieszać i po-mieszać. Czynność „wołania” kojarzy się przede wszystkim z głośnym wzywaniem (słowem, głosem); ale nie zawsze tak być musi; wołać i wzywać można też gestem (znakiem, skinieniem) czy też przez umyślnego posłańca (emisariusza, gońca).
Z perspektywy analizy fenomenologicznej w powołaniu widać dwie wyraźne części: wołanie Boga i odpowiedź człowieka, wyrażoną nie tyle słowami, co całą jego egzystencją. Jeżeli brakuje odpowiedzi, to pozostaje tylko wołanie Boga, które pozostaje bez echa – jak głos na pustyni; jeżeli zaś nie ma rzeczywistej ingerencji Boga, to człowiek w swych pseudowizjach i fanaberiach zapętla się na śmierć.
Zawód to umiejętność fachowego wykonywania pracy w określonej (wyuczonej) specjalizacji. Decydujące są tu zatem tak indywidualne predyspozycje i wyposażenie osobiste, jak i umiejętności praktyczne, wiedza, poziom rzetelności i odpowiedzialności. Skrót myślowy każe powiedzieć, że zawód to praca[7]. W optyce chrześcijańskiej zawód stanowi również miejsce konkretyzacji i realizacji powołania do świętości: „Wszyscy wierni chrześcijanie z dnia na dzień coraz bardziej będą się uświęcać w warunkach swego życia, w obowiązkach czy powiązaniach, jeśli z wiarą przyjmą wszystko z ręki niebieskiego Ojca i współdziałają z wolą Bożą, okazując także w służbie doczesnej wszystkim tę miłość, którą Bóg umiłował świat”[8].
Specificum oznacza te swoiste, specjalne cechy, które dany przedmiot charakteryzują, wyodrębniają i wyróżniają od innych oraz włączają do osobnego zbioru, do określonej kategorii; można by powiedzieć: to wszystko, co tworzy gatunek, rodzaj; to wszystko, co nadaje danej grupie tożsamość, wygląd, kształt (species). Proprium natomiast to własność; wszystko to, co należy do kogoś, co jest własne, osobiste, jednostkowe, indywidualne, znamienne, wyłączne, osobne, niepowtarzalne; wszystko to, co odkreśla w zbiorze jeden przedmiot od drugiego.
Na tej samej logice zbudowane jest rozróżnienie między charyzmatem życia konsekrowanego i charyzmatem poszczególnego instytutu. Najkrócej można by to przedstawić tak: charyzmat życia konsekrowanego to specjalny dar Ducha Świętego dla Kościoła, który uzdalnia każdego z wezwanych do trzech rzeczy: 1) do „dokładniejszego” naśladowania Chrystusa drogą profesji rad ewangelicznych lub innymi ścieżkami wydeptanymi przez pokolenia i uznanymi przez władzę kościelną; 2) do życia wspólnotowego; 3) do podjęcia jakiejś szczególnej misji. W efekcie będzie to zawsze życie Ewangelią w jej radykalnym wymiarze, oddanie się całkowite „umiłowanemu nade wszystko Bogu”, bardziej ofiarne „poświęcenie się dla chwały Boga, budowania Kościoła i zbawienia świata”[9].
Charyzmat instytutu to specjalny dar Ducha, który uzdalnia członków instytutu do wiernego odczytywania i aktualizowania charyzmatu założycielskiego, do wcielania go w życie stosownie do bieżących potrzeb i według pokoleniowej wrażliwości. A więc jest to łaska, która oznacza zdolność wspólnoty do odradzającego powrotu do początków i do rozpoczynania wciąż na nowo od Chrystusa. Ten dar z jednej strony odsyła do pierwotnego zamysłu i dziedzictwa założyciela i pierwszego pokolenia, a z drugiej pozwala korzystać z zasobów zdrowej tradycji, wypracowanej w historii przez ciała zbiorcze (kapituły, komisje) i poszczególnych członków. Charyzmat instytutu nie jest więc rzeczywistością statyczną, lecz dynamiczną: cechuje go ewolucja i ruch.
Idąc tym tropem, dochodzimy do wniosku, że realne i możliwe jest uchwycenie znamion powołania do życia konsekrowanego jedynie w jego wielkości specyficznej, rodzajowej, ogólnej – opartej na fundamencie charyzmatu życia konsekrowanego. Wymiar proprium czyli charyzmaty poszczególnych instytutów (a jest ich multum) wyłączony jest z naszego zakresu tematycznego. Tak więc na specyfikę powołania do życia konsekrowanego składają się: 1) dążenie do „dokładniejszego”, bardziej precyzyjnego, dogłębnego naśladowania Chrystusa i do poświęcenia się Bogu w szczególnej formie (poprzez profesję rad ewangelicznych); 2) inklinacja, pociąg, skłonność do ustalonej formy życia we wspólnocie; 3) gotowość, chęć, pragnienie oddania się specyficznej pracy apostolskiej (zgodnie z charyzmatem instytutu i jego zdrową tradycją)[10].
nie wiadomo skąd i dlaczego, czyli kategoria daru i tajemnicy
Pierwsze oznaki powołania, może jeszcze nie zawsze jasne i jednoznaczne, jawią się w czasie, gdy człowiek próbuje „skatalogować” swoje talenty, predyspozycje, uzdolnienia i zainteresowania, kiedy uświadamia sobie, w którą stronę go ciągnie, gdzie lubi przebywać, w jakim towarzystwie chętnie się obraca; kiedy rodzą się w nim pytania, co ma czynić, jak żyć, aby być szczęśliwym i przeżyć sensownie ziemski czas. Później, kiedy staje na rozstajach dróg, kiedy poszukuje i rozważa, kiedy przychodzi mu układać projekt życia i kształtować je na każdym jego etapie, kiedy trzeba wybierać spośród różnych perspektyw, wówczas powołanie do życia konsekrowanego podsuwa perspektywę nadprzyrodzoną i domaga się rezerwacji znacznego miejsca dla sacrum, które naznaczone jest darem i tajemnicą. Jeżeli każde powołanie jest niezasłużonym przez człowieka darem, to powołanie do życia konsekrowanego jest darem szczególnym, w którym miłość Boga do człowieka (swojego dziecka), spotyka się ze strony człowieka z odpowiedzią także pełną miłości, gdzie człowiek całe swoje życie, wszystko, czym jest, zatapia w Bożej miłości. Wyrazem zewnętrznym tego zanurzenia się bez reszty w Bogu są składane wobec wspólnoty Kościoła śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Jeżeli każde powołanie jest niezbadaną tajemnicą, to powołanie do życia konsekrowanego jest tajemnicą specyficzną, w której sekret Bożego wybrania dostrzec można jedynie przez pryzmat wiary. Bez wiary nie ma powołania.
Potrzebna jest więc w sercu powoływanego rzeczywistość wiary i sfery duchowej; wartości, do których nie wszyscy mają dostęp, a nawet w ogóle ich do siebie nie dopuszczają. Wiara potrzebna jest też u tych, którzy towarzyszą wybranemu i mogą ułatwić rozpoznanie powołania. Stąd szczególna rola rodziców, domu rodzinnego, wspólnoty parafialnej, ruchów i stowarzyszeń katolickich, innych wspólnot modlitewnych i duszpasterskich, ale także każdej dobrej szkoły i innych instytucji wychowawczych. Ta pomoc instytucjonalno-wspólnotowa nie wyklucza jednostkowego zaangażowania i osobowego przykładu. Powołany łatwiej wówczas odkryje, że pójście za powołaniem nie oznacza życia w samotności ani rezygnacji z silnych więzi międzyludzkich, ale jest wprowadzeniem w pogłębiony wymiar tych więzi na fundamencie wiernej i nieodwołalnej miłości Boga. Powołanie to bardzo delikatna sfera relacji między człowiekiem i Bogiem.
Powołanie jest istotnym wymiarem ludzkiej egzystencji na ziemi, niezależnie od tego czy jest to powołanie do kapłaństwa, do życia małżeńskiego, do życia w samotności, czy też do życia we wspólnocie życia konsekrowanego. Ten wymiar to wewnętrzne wezwanie wszystkich chrześcijan do świętości, do naśladowania Chrystusa, do życia wedle Ewangelii. Wszyscy ludzie są wezwani do kroczenia drogą Dekalogu i do życia w jedności z Bogiem i bliźnimi, i wszyscy są powołani do świętości. To jest tzw. powołanie fundamentalne, bez którego życie ludzkie traci wszelki sens. Lecz są i tacy, których Bóg powołuje do kapłaństwa hierarchicznego i do życia konsekrowanego. Powołuje w Kościele i dla Kościoła: „Każde chrześcijańskie powołanie pochodzi od Boga, jest Bożym darem. Nie zostaje ono nigdy dane poza Kościołem czy niezależnie od niego, lecz zawsze w Kościele i za pośrednictwem Kościoła”[11]. Przy czym, aby odpowiedzieć na wezwanie Boże i rozpocząć jego realizację, jak pokazuje przykład ewangelicznego syna marnotrawnego, nie trzeba zaraz „na wejściu” być doskonałym. „Kruchość i ludzkie ograniczenia nie są przeszkodą, pod warunkiem jednak, że pomagają nam być ciągle bardziej świadomymi tego, że potrzebujemy odkupieńczej łaski Chrystusa”[12].
Wracając do kategorii daru, trzeba podkreślić, że istotą każdego podarunku jest jego darmowość, gratisowość, nieodpłatność. Dar nie jest zapłatą, wynagrodzeniem, czy odszkodowaniem; dar jest łaską, dobrocią, wspaniałomyślnością, wielkodusznością. Powołanie widziane w tej opcji ma swoje najgłębsze źródło w Bogu. Do Niego należy wolna inicjatywa i darmowa ingerencja w życie człowieka. Potwierdzają to Jego słowa skierowane do proroka Jeremiasza: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię (Jr 1, 4-5). Bóg już w łonie matki kształtuje i przygotowuje człowieka, aby ten później, w wieku dojrzałym mógł stanąć przy Nim całym swoim sercem, przez poświęcenie swego życia dla Niego. Bóg obdarza powołaniem, jest jego dawcą, ale ostatecznie to człowiek (obdarzony rozumem i wolną wolą) ma osobiście zrealizować właściwe rozeznanie, dokonać należnego wyboru i podjąć odpowiedzialną decyzję.
I chociaż to On wychodzi z inicjatywą, nie wymusza odpowiedzi, ale czeka. Bóg otwarty na dialog z człowiekiem, zostawia mu w wyborze drogi życia zupełną wolność, która jest istotnym czynnikiem w strukturze powołania. Tę prawdę ilustruje najlepiej spotkanie ewangelicznego młodzieńca z Chrystusem (por. Mt 19, 16-22). Mimo, że Jezus spojrzał na niego z miłością, że wezwał go (w trybie warunkowym) do doskonałości i wskazał mu drogę, zapraszając do pójścia za Nim, młodzieniec nie skorzystał z tej szansy, nie przyjął zaproszenia i odszedł od swoich bogactw. Wezwanie Jezusa odwołuje się bowiem zawsze do ludzkiej wolności. Zawsze jest owo warunkowe: jeśli chcesz. Odpowiedź na to wezwanie jest więc dobrowolnym i suwerennym wyborem. I jeszcze jedno: wszystkie dary, a zwłaszcza dar życia konsekrowanego, ma swój początek w kontemplacji oblicza Chrystusa obecnego na kartach Ewangelii.
Że powołanie do życia konsekrowanego jest darem, dostrzega adhortacja Vita consecrata już w pierwszym zdaniu, podkreślając, że jest to „dar Boga Ojca udzielony Kościołowi za sprawą Ducha Świętego i głęboko zakorzeniony w przykładzie życia i w nauczaniu Chrystusa Pana. Dzięki profesji rad ewangelicznych charakterystyczne przymioty Jezusa — dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo — stają się w pewien swoisty i trwały sposób „widzialne” w świecie, a spojrzenie wiernych zwraca się ku tajemnicy Królestwa Bożego, które już jest obecne w historii, ale w pełni urzeczywistni się w niebie”[13]. Na innym miejscu Papież mówił, że powołanie do życia konsekrowanego „jest darem szczególnie nabrzmiałym najgłębszą treścią Ewangelii — darem, w którym odzwierciedla się bosko-ludzki profil tajemnicy Odkupienia świata”[14].
Reasumując nasze rozważania na temat tajemnicy i daru powołania do życia konsekrowanego, trzeba stwierdzić, iż człowiek obdarzony tym „prezentem” staje przed czymś, co jest niezrozumiałe dla jego umysłu, staje przed sacrum, w którym Bóg objawia swoją darmową miłość i czuje, że jest niegodny tego daru, który nieskończenie go przerasta. Bóg w cichości i skrytości serca wybiera i wzywa, a obdarowany człowiek odpowiada na ten dar, mając świadomość jego niezbadanej tajemnicy.
„iść na całość i w zaparte”, czyli radykalizm ewangeliczny
Jeżeli te pierwsze symptomy wezwania Bożego sygnalizują (najogólniej mówiąc) powołanie do służby w Kościele, to przy dalszej refleksji i analizie sytuacji życiowej trzeba poszukiwać wątków, które by precyzyjniej kwalifikowały to powołanie i pozwoliły je dokładniej rozeznać. Pierwszym takim wątkiem jest chęć całkowitego poświęcenia się Bogu w szczególnej formie, w której artykułowana jest wola dokładniejszego naśladowania Chrystusa, oddania się całkowitego „umiłowanemu nade wszystko Bogu” i osiągnięcia doskonałej miłości w służbie Królestwa Bożego[15]. Ta wola radykalizmu ewangelicznego znajduje swe konkretne ujście w profesji rad ewangelicznych czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, przy czym ich nowa (posoborowa) kolejność ma też swoje logiczne uzasadnienie.
Przez swój radykalizm rezygnacji z małżeństwa, rodzicielstwa i cielesnych przyjemności czystość ma wymowę znaku wskazującego na dobra niebieskie, a jednocześnie czynnika sprzyjającego gorliwemu poświęceniu się służbie Bożej i dziełom apostolstwa. Jan Paweł II powiada, że „pierwszą i najistotniejszą jest ślubowana czystość dla Królestwa niebieskiego”; że „doskonała czystość zachowywana ze względu na Królestwo jest bramą do całego życia konsekrowanego” [16]; przypomina też, że jest to „charyzmatyczny wybór Chrystusa jako wyłącznego Oblubieńca. Wybór ten nie tylko pozwala szczególnie troszczyć się o sprawy Pana, ale — dokonany dla królestwa niebieskiego — przybliża to eschatologiczne królestwo Boga do życia wszystkich ludzi w warunkach doczesności i czyni je w pewien sposób obecnym pośród świata”[17].
Na drugim miejscu znajduje się ewangeliczne ubóstwo, które stoi „na początku orędzia ośmiu błogosławieństw: to ewangeliczne ubóstwo otwiera przed wzrokiem ludzkiej duszy perspektywę całej tajemnicy, ukrytej odwiecznie w Bogu. Tylko ludzie, którzy są w ten sposób ubodzy, są też wewnętrznie uzdolnieni do tego, aby pojąć ubóstwo Tego, który jest nieskończenie bogaty”[18]. Ale nie tylko o ubóstwo w duchu tu chodzi; tak samo ważne jest ubóstwo rzeczywiste (w wymiarze jednostkowym i wspólnotowym), które wskazuje na ukierunkowanie na skarby niebieskie. Ubóstwo takie domaga się też pracowitości i własnego wysiłku dla zdobywania środków utrzymania i prowadzenia działalności zgodnej z własnym charyzmatem. Cała rzeczywistość ubóstwa winna jednak wyraźnie wskazywać na istotny sens ubóstwa: na zawierzenie Bożej Opatrzności, na złożenie swej nadziei w Bogu, w pełnej miłości Ojca niebieskiego.
Trzecia rada podniesiona do rangi ślubu to wezwanie do posłuszeństwa, które ma za wzór i ideał posłuszeństwo Jezusa „aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (Rz 5,19). Więcej: ci, co żyją tą radą, mają „szczególny udział” w posłuszeństwie Tego „Jednego”, który odkupił i uświęcił ludzi[19]. Ze ślubem posłuszeństwa łączy się pokora, bez której trudno mówić o poddaniu się woli Bożej i uległości Bożemu Prawu, co stanowi warunek życia chrześcijańskiego w każdym stanie. A cóż powiedzieć o tzw. „stanie doskonałości”, który wymaga szczególniejszego odniesienia do Chrystusa „posłusznego aż do śmierci” i postrzegania w prawowitych przełożonych niejako „zastępców Pana Boga”! W Liście do Hebrajczyków znajduje się na ten temat bardzo znamienna wskazówka: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego”(13,17).
Można powiedzieć, że te trzy rady ewangeliczne (podniesione do rangi prawnych zobowiązań) wciągają człowieka z całym bagażem ludzkich pra-zranień – pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pychy żywota – w proces przetworzenia i przeobrażenia siebie na podobieństwo Chrystusa dziewiczego, ubogiego i posłusznego Ojcu. Jan Paweł II zauważył, że „dzięki profesji rad ewangelicznych charakterystyczne przymioty Jezusa — dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo — stają się w pewien swoisty i trwały sposób <widzialne> w świecie”[20]. I na innym miejscu dodaje: „Przez profesję rad ewangelicznych osoba konsekrowana nie tylko czyni Chrystusa sensem swojego życia, ale stara się też odtworzyć w sobie — w miarę możliwości — tę formę życia, jaką obrał sobie Syn Boży przyszedłszy na świat. Zachowując dziewictwo, przyjmuje do swego serca dziewiczą miłość Chrystusa i wyznaje Go wobec świata jako jednorodzonego Syna, jednego z Ojcem; naśladując Jego ubóstwo, wyznaje Syna, który wszystko otrzymuje od Ojca i z miłością wszystko Mu oddaje; czyniąc ofiarę z własnej wolności, a przez to włączając się w tajemnicę Jego synowskiego posłuszeństwa, wyznaje Chrystusa jako nieskończenie umiłowanego i miłującego, jako Tego, który ma upodobanie jedynie w woli Ojca, jest z Nim bowiem doskonale zjednoczony i we wszystkim od Niego zależy”[21].
Proszę zauważyć, że cała rzeczywistość trzech rad ewangelicznych ujęta jest tutaj w potrójnej perspektywie: 1) perspektywa utożsamiania się z Chrystusem: w czystości „przyjmuje do serca miłość Chrystusa”; w ubóstwie naśladuje Jego ubóstwo; w posłuszeństwie włącza się w tajemnicę Jego synowskiej relacji z Ojcem; 2) perspektywa wyznania: przez czystość wyznaje Chrystusa wobec świata jako jednorodzonego Syna, jednego z Ojcem; przez ubóstwo wyznaje Syna, który wszystko otrzymuje od Ojca i z miłością wszystko Mu oddaje; przez posłuszeństwo wyznaje Chrystusa jako nieskończenie umiłowanego i miłującego, jako Tego, który ma upodobanie jedynie w woli Ojca; 3) perspektywa trynitarna: pamiętając, że Duch Święty jest źródłem każdego powołania i charyzmatu, dołącza On (domyślnie) do wspomnianych dwóch Osób: Ojca i Syna.
Mówiąc jeszcze inaczej: profesja tych trzech rad to jakby opatrunek Kościoła położony na odwieczne i nigdy nie gojące się rany. Kładąc je na rany powołanych, konsekruje ich dla Boga i czyni „błogosławieństwem dla życia ludzkości i dla życia samego Kościoła”[22]. Jeżeli powołani – przy całej słabości natury ludzkiej – publicznie i na stałe zobowiązują się do życia ślubami, to w gruncie rzeczy nie pragną niczego innego jak tylko wzbudzić w sobie większy żar miłości do Chrystusa, upodobnić się do Niego i z pokorą – przez służbę Bogu i ludziom – dawać świadectwo Jego tajemnicom; zgodnie z charyzmatem założyciela.
Dzięki takiej optyce powołanie do życia konsekrowanego stanowi ową „confessio Trinitatis”[23], która jest istotą duchowości całego życia konsekrowanego. “Tak więc rady ewangeliczne to przede wszystkim dar Trójcy Przenajświętszej. Życie konsekrowane jest głoszeniem tego, czego dokonuje Ojciec przez Syna w Duchu Świętym swoją miłością, swoją dobrocią, swoim pięknem”[24]. Głoszenie to wyznanie i świadectwo, w którym ostatecznie chodzi o „miłość coraz prawdziwszą i mocniejszą”: „do Chrystusa, która wzywa do zażyłej przyjaźni z Nim; do Ducha Świętego, która usposabia duszę na przyjęcie Jego natchnień; do Ojca — najgłębszego źródła i najwyższego celu życia konsekrowanego. W ten sposób staje się ono wyznaniem i znakiem Trójcy Świętej, której tajemnica zostaje ukazana Kościołowi jako wzór i źródło wszelkich form chrześcijańskiego życia”[25] w myśl formuły trinitarnej: A Patre ad Patrem… Per Filium… In Spiritu.[26]. W tej perspektywie profesja i życie według rad ewangelicznych stanowią “odblask życia trynitarnego”.
W każdym powołaniu do Boga Ojca należy zamiar powołania, Syn wzywa do naśladowania, a Duch uzdalnia do świadectwa[27]. W powołaniu do życia konsekrowanego inicjatywa Boga Ojca objawia się intensywnym przyciąganiem wybranego człowieka do siebie mocą szczególnej miłości; a ten „czuje się zobowiązany odpowiedzieć na nie poświęceniem Mu własnego życia, złożeniem w ofierze wszystkiego – teraźniejszości i przyszłości – w Jego ręce”. Syn oczekuje, by powołany wyrzekł się wszystkiego, poszedł za Nim, pozostawał z Nim w zażyłości i całkowicie upodobnił się do Niego. Duch Święty sprawia, że głos Boga dociera do adresata; Jego moc stopniowo kształtuje powołanego na wzór Chrystusa; On też zebranych w konkretnej wspólnocie konsekrowanej „napędza” do służenia braciom, wskazując im – zgodnie z charyzmatem poszczególnych instytutów – konkretne zadania, stosownie do potrzeb Kościoła i świata[28].
Profesja rad ewangelicznych jest jednak nie tyko wyznaniem, ale też wyrazem oddania się całkowitego na własność umiłowanemu nade wszystko Bogu i poświęcenia się służbie Bożej z nowego i szczególnego tytułu[29]. Piszę te czasowniki z zaimkiem zwrotnym „się”, ale to przecież ostatecznie Kościół w ścisłej łączności z Ofiarą Eucharystyczną ofiaruje nas poświęca. Ten prawno-liturgiczny zabieg nazwany został konsekracją, której istotą jest „nowe[30] <zanurzenie w śmierć Chrystusa>: nowe — poprzez świadomość i wybór, nowe — poprzez miłość i powołanie, nowe — poprzez nieustanne <nawrócenie>. Owo <zanurzenie w śmierć> sprawia, że — <pogrzebany wraz z Chrystusem> człowiek — <wkracza w nowe życie jak Chrystus>”[31]. Tak więc konsekracja ta jest równocześnie śmiercią i wyzwoleniem. A przede wszystkim stanowi nowe „życie dla Boga w Jezusie Chrystusie”.
W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że wprawdzie wszyscy chrześcijanie – w ramach powszechnego powołania do świętości – są zobowiązani do życia radami ewangelicznymi (chodzi o czystość właściwą dla ich stanu, o posłuszeństwo Bogu i Kościołowi oraz o rozsądny dystans wobec dóbr materialnych), jednakże celibat, rezygnacja z posiadania dóbr i posłuszeństwo przełożonemu to już specificum życia konsekrowanego. Z powołaniem osób konsekrowanych do świętości łączy się też zaszczytny obowiązek przypominania Kościołowi, popierania i umacniania w każdym chrześcijaninie pragnienia doskonałości: „trzeba rozbudzić w każdym wierzącym prawdziwą tęsknotę za świętością, mocne pragnienie nawrócenia i osobistej odnowy”[32]. Dlatego profesja zakonna zakłada otrzymanie swoistego daru Bożego, który nie jest udzielany wszystkim. Ten szczególny dar pozwala pozytywnie odpowiedzieć na głos powołania i podjąć ryzyko wejścia na drogę życia konsekrowanego, czyli nieustannego nawrócenia. Jeżeli „w ukazywaniu świętości Kościoła obiektywne pierwszeństwo należy przyznać życiu konsekrowanemu”[33], to powołani do tego stanu mają pełnić w Kościele trudną i odpowiedzialną rolę świętych-dyżurnych. Dyżur to obecność, gotowość, pogotowie, czuwanie, czujność, bycie na straży. Znaczy to, że w tym stanie musi się zawsze znaleźć jakiś osobnik, który ratuje honor i godność Kościoła.
Jan Paweł II podkreśla[34], że śluby zakonne – w wymiarze świadectwa – są również prorocką odpowiedzią na trzy główne wyzwania i prowokacje świata. I tak „radosna praktyka doskonałej czystości” jest bezpośrednią odpowiedzią na hedonistyczną kulturę, sprowadzającą często płciowość do rangi zabawy, towaru lub kultu. Profesja ewangelicznego ubóstwa, połączonego z solidarnością i miłosierdziem – czyli życie pracowite, w prostocie, umiarkowaniu i wyrzeczeniu oraz w zależności od przełożonych – jest czytelną odpowiedzią na prowokacje materialistycznej żądzy posiadania, lekceważącej słabszych i zasady społecznej sprawiedliwości. Ślub posłuszeństwa – czyli podporządkowanie przełożonym własnej woli – jest skuteczną odpowiedzią na trzecie wyzwanie świata, pojmującego opacznie wolność, oddzielając ją od prawdy i norm moralnych.
Wspomniane nieustanne nawrócenie jest zasadniczym środkiem prowadzącym do naśladowania Chrystusa „bardziej z bliska”, tak aby On był „wszystkim” w naszym życiu. Jak podkreśla Jan Paweł II, „powołanie skierowane do osób konsekrowanych, aby szukały najpierw Królestwa Bożego, jest nade wszystko wezwaniem do pełnego nawrócenia, to znaczy do wyrzeczenia się samych siebie i do życia wyłącznie dla Pana, tak aby Bóg był wszystkim we wszystkich. Powołane do kontemplacji <przemienionego> oblicza Chrystusa i dawania o nim świadectwa, są one też powołane do przemienionego życia”[35]. Temu nieustannemu dążenie do nawrócenia i tym samym do umacniania komunii z Chrystusem służy niewątpliwie sakrament pojednania, ale też liturgia, zwłaszcza Eucharystia i Liturgia Godzin, a także modlitwa (zwłaszcza różaniec) i kierownictwo duchowe[36].
Modlitwa jest osią życia konsekrowanego, wokół niej wszystko się obraca i w niej znajduje swój napęd. W praktyce oznacza to modlitwę liturgiczną i osobistą, modlitwę myślną, kontemplację, adorację eucharystyczną, comiesięczne dni skupienia, rekolekcje i praktyki ascetyczne. Dzięki modlitwie, zasilanej solidną znajomością Pisma Świętego, dokonuje się i pogłębia z każdym dniem coraz bardziej poznanie Chrystusa i umacnia życie wewnętrzne powołanych. Modlitwa stanowi nie tylko główny środek uświęcenia, ale i pierwszoplanowe zadanie. Modlitwa jest bowiem uwielbieniem Boga, należnym Mu dziękczynieniem, pierwszym czynem, do którego zobowiązana jest osoba konsekrowana. Każdy jest osobiście odpowiedzialny za to, czy ten ożywczy strumień będzie płynął przez jego życie, zapewniając świeżość jego powołania, czy też nie. „Dlatego też domy zakonne powinny być oazami modlitwy i skupienia, miejscami osobistego i wspólnotowego dialogu z Tym, który jest i powinien pozostać pierwszym i głównym rozmówcą w ich życiu tak bardzo wypełnionym pracą”[37].
W tej sferze powołania jako tajemnicy świętości i życia wewnętrznego przychodzi z biegiem czasu – w ramach procesów tożsamościowych – problem najpierw przyswojenia sobie w pełni z duchowości swojego instytutu, a potem kwestia identyfikacji i autentycznego przeżywania jej tu i teraz. Składają się na nią: konkretny wzór relacji z Bogiem i ze środowiskiem, swoiste cechy pobożności i kultu oraz charakterystyczne formy działalności, które ukazują i uwypuklają jakiś aspekt jedynej tajemnicy Chrystusa[38]. Wart wiedzieć, że „kiedy Kościół uznaje prawnie jakąś formę życia konsekrowanego lub jakiś Instytut, gwarantuje tym samym, że jego charyzmat duchowy i apostolski zawiera wszystkie obiektywne elementy niezbędne do osiągnięcia ewangelicznej doskonałości indywidualnej i wspólnotowej”[39]. Stąd rodziny życia konsekrowanego powinny położyć nacisk na jakość życia duchowego. Od tego zależy bowiem ich apostolska owocność, ich ofiarność do ubogich, a także zdolność przyciągania powołań spośród nowych pokoleń. Jan Paweł II zauważa, że „właśnie wysoki poziom duchowy życia konsekrowanego może wstrząsnąć świadomością ludzi naszych czasów, którzy są spragnieni absolutnych wartości, i stać się w ten sposób porywającym świadectwem”[40]. Wprawdzie sprawa ta należy już do obszarów proprium, ale warto tu o tym wspomnieć.
„instynkt stadny”, czyli pociąg do wspólnoty
W wewnętrznej strukturze powołania do życia konsekrowanego ważnym elementem są wyczuwalne ciągoty do życia braterskiego we wspólnocie, bo właśnie wspólnota życia należy do charakterystycznych filarów życia konsekrowanego, bo – jak zauważył już Sobór – „podobało się Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wyłączeniem wszelkich wzajemnych powiązań, lecz ustanowić ich jako lud, który uznałby Go w prawdzie i Jemu święcie służył”[41]. Ten nowy lud to Kościół, w którym zasadniczą więzią jest miłość łącząca między sobą wszystkie członki jednego Ciała Chrystusa oraz Ciało z Głową. Życie konsekrowane jest jego wybraną cząstką, w której członkowie złączeni są powołaniem i charyzmatem, ślubami duchową spuścizną, regułą życia i tradycją, misją i pracą, modlitwą i braterskim obcowaniem pod jednym dachem. Ta wspólnota jest nie tylko dziełem ludzkim, lecz przede wszystkim darem Ducha Świętego.
Vita consecrata przywołując pewne ikony życia wspólnotowego, wskazuje przykłady, na których winny się wzorować wspólnoty konsekrowane. Najpierw jest to Trójca Święta, w której komunii uczestniczy ludzka wspólnota oparta na wierze i miłości braterskiej. Życie wspólnotowe może świadczyć o mocy łaski płynącej z udziału w tajemnicy życia trzech Osób Boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Łaska ta – będąca nadprzyrodzoną podstawą polepszenia każdej sfery ludzkich więzi – potrafi stworzyć nową solidarność, która niosąc pojednanie, niweczy mechanizmy przeciwne jedności, obecne w sercu człowieka i w stosunkach społecznych. Ta prawda jednak musi być ustawiona w perspektywie faktu, że łaska nie lekceważy żadnych cech natury: Gratia supponit naturam. A nasza ludzka natura jest bardzo zraniona i rozdarta[42].
Drugą ikoną, w której wspólnota życia konsekrowanego znajduje swój pierwowzór jest wspólnota uczniów Jezusa. On wezwał każdego osobiście, aby żył we wspólnocie z Nim i innymi uczniami, dzieląc Jego życie i Jego los. Uczynił w ten sposób żywy obraz rodziny ludzkiej zgromadzonej w jedności, której duszą jest miłość do Boga i do bliźniego. Dając w czasie Ostatniej Wieczerzy pokorny przykład służenia, odwrócił relacje oparte na władzy i panowaniu. Potem przekazał swym uczniom przykazanie wzajemnej miłości, której przykład im zostawił. Życie tej wspólnoty, a szczególnie doświadczenie zjednoczenia z Chrystusem, jakie było udziałem Dwunastu, stało się przykładem, na którym wzorowało się zawsze życie konsekrowane, kiedy pragnęło rozbudzić w sobie pierwotny zapał, by z nową energią podjąć wędrówkę przez dzieje[43].
Kolejną (największą) ikoną, z której każda wspólnota życia konsekrowanego chce czerpać natchnienie, jest gmina jerozolimska. Pierwsi chrześcijanie gromadzili się zaraz po Wniebowstąpieniu, by modlić się jednomyślnie i by trwać we wspólnocie braterskiej, mając wszystko wspólne. Tworzyli w ten sposób społeczność, w której wszystkich ożywiały rzeczywiście jeden duch i jedno serce. Wspólnoty zakonne zawsze starały się realizować ten niedościgły ideał komunii w miłości, pokazując światu, że braterstwo jest możliwe, że możliwa jest wzajemna służba i wymiana darów. Również w Vita consecrata znajduje się żarliwa podwójna zachęta do pójścia za przykładem pierwszych chrześcijan Jerozolimy (trwających w słuchaniu nauki Apostołów, we wspólnej modlitwie, w sprawowaniu Eucharystii, we wspólnocie dóbr natury i darów łaski) i do kierowania się w życiu prawem bezwarunkowej miłości wzajemnej[44]. Dla komplementarności trzeba dodać tu jeszcze historyczny wizerunek wspólnoty założycielskiej (i to jest czwarty obraz), do którego – w ramach nieustannej odnowy – wracają chętnie kolejne pokolenia powołanych. Ten obraz koncentruje się na wyraźnych cechach – uwieńczonej powodzeniem – drogi założyciela i jego pokolenia.
Już powyższe ikony świadczą, że nie chodzi tu o zwykłą wspólnotę zbudowaną na sympatii i innych ludzkich uczuciach. Sobór mówi o wspólnocie ducha, o wspólnocie zakorzenionej w Duchu Świętym, rozlewającym miłość Chrystusa w sercach[45]. Osoby konsekrowane, które mocą tej miłości stały się jednością, „odczuwają wewnętrzną potrzebę oddania wszystkiego wspólnocie: dóbr materialnych i doświadczeń duchowych, talentów i pomysłów, a także ideałów apostolskich i posługi miłosierdzia”[46]. Bez tej miłości – bezwarunkowej, wzajemnej, przebaczającej, posługującej – nie jest możliwa prawdziwa wspólnota.
Jan Paweł II mówiąc o tej miłości, podkreśla potrzebę świadczenia o niej wobec drugich: „Doniosłą rzeczą dla tego światła, jakim macie ‘świecić wobec ludzi’, jest świadectwo wzajemnej miłości związanej z braterskim lub siostrzanym duchem każdej wspólnoty”[47]. Miłość braterska – jak każda miłość bliźniego – chce dobra drugiego człowieka i to dobro czyni. Znakiem jej autentyzmu jest akceptacja najbliższego współbrata, wzajemna życzliwość, radosna prostota, szczerość i obopólne zaufanie, twórcza postawa, umiejętność dialogu, duch ofiary i ascezy; można by tu zresztą przywołać wszystkie atrybuty miłości opisanej przez św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian (13,1-13). Taka miłość będzie „zasadą życia i zdrojem radości”[48].
Bezwarunkowa miłość braterska[49] jest więc darem, który jednak wymaga cierpliwego uczenia się drugiego człowieka; który nakazuje (bez dodatkowych obwarowujących kontraktów) przyjąć także jego słabości, jego problemy i trudności; który domaga się bezkompromisowej walki, by przezwyciężyć własną nadmierną spontaniczność i zmienność pragnień. Zasadniczo wszyscy – mimo sprzecznych czasem skłonności, temperamentu i charakteru – usłyszawszy to samo wezwanie do tworzenia communio i mając tę samą duchowość i zadanie do wykonania, pragnią takiej filadelfijnej wspólnoty, więc starają się tworzyć harmonię między potrzebą samotności i pragnieniem towarzystwa.
Wspólnota zakorzeniona w Duchu Świętym jawi się nie tylko jako szkołą miłości, ale też jako wyższa szkoła czucia Kościoła i czucia z Kościołem (sentire cum Ecclesia). Szkoła ta uczy więzi z pasterzami, zwłaszcza z Ojcem świętym i biskupem miejsca, a także z klerem diecezjalnym, innymi instytutami i stowarzyszeniami oraz ze świeckimi. Taka nauka zakłada stały – ożywiony miłością – dialog na różnych płaszczyznach między przełożonymi a biskupami, a także budowanie odpowiednich struktur[50] dialogu i współpracy[51], co nie wyklucza zwykłych kontaktów i rozmów na „dołach”. Zmysł kościelnej komunii – zawsze obecny u założycieli – przeradzając się w duchowość komunii, kształtuje sposób myślenia, mówienia i działania następnych pokoleń powołanych. W ten sposób (szczególnie) międzynarodowe wspólnoty życia konsekrowanego stają się „znakiem zawsze możliwego dialogu oraz komunii zdolnej połączyć w harmonijną całość wszelkie odmienności”[52].
W nawiązaniu do historycznych form różnych zakonów świeckich i trzecich zakonów w ostatnich latach powstały nowe kształty komunii i współpracy z laikatem. Chodzi tu głównie o ruchy kościelne, woluntariat i różne modele stowarzyszeniowe. Zresztą każda wspólnota życia konsekrowanego ciągnęła zawsze i ciągnie dalej za sobą (większy lub mniejszy) „ogon” świeckich, uczestniczących w jej duchowości i misji. Vita consecrata zauważa przy tym, że udział ludzi świeckich w charyzmatach zakonnych „nierzadko prowadzi do nieoczekiwanych i owocnych odkryć, dotyczących niektórych aspektów charyzmatu, pobudza do bardziej duchowej jego interpretacji i każe czerpać z niego wskazania dla nowych działań apostolskich”[53].
Cenną i zasadniczą wartością w życiu wspólnoty jest wspólna modlitwa, ubogacona o wiele nowych form wyrazu i uczestnictwa i zespolona z nieustanną modlitwą osobistą, niesioną przed oblicze Boże w milczeniu i adoracji. Dodajmy, że szczytem każdej modlitwy wspólnej i fundamentem wspólnoty w ogóle jest Eucharystia: jest ona „sercem życia kościelnego, a tym samym także życia konsekrowanego… Z samej swej natura stanowi centrum życia konsekrowanego – osobistego i wspólnotowego. Jest codziennym wiatykiem i źródłem duchowości dla jednostki i dla całego instytutu”[54].
W tym kontekście tradycyjne rady ewangeliczne nabierają również wymiaru wspólnotowego: śluby stają się osobistą daniną na rzecz wspólnoty, a życie wspólne prowadzone w zależności od tego, który – reprezentując Chrystusa – przewodzi grupie, daje nam pewien psychiczny komfort stałości i pomaga w codziennym życiu wzrastać w miłości. Dużą pomocą do ugruntowania wspólnoty w pokoju i braterstwie jest szczere, ochocze posłuszeństwo wobec przełożonych, a także wobec zasad przyjętych przez wspólnotę[55]. Wymaga to nie tylko zgodnego i wspólnotowego działania, ale też spokojnego patrzenia z wiarą na przełożonych, którzy przewodzą w drodze, animują działania, kierują pracą i czuwają nad zgodnością misji z charyzmatem[56].
Jeszcze słówko o przełożonych w życiu konsekrowanym! W tej społeczności władza (przełożeni[57] różnych szczebli) miała zawsze wielkie znaczenie nie tylko dla funkcjonowania wspólnoty, ale też dla życia duchowego jej członków i dla spełniania misji. W strukturach życia konsekrowanego rozróżniamy – ze względu na zakres kompetencji – przełożonych wyższych i przełożonych niższych[58]. Wszystkie ich kategorie są służbą społeczną i mają określony prawem kadencyjny czas urzędowania. Aby z jednej strony przełożonym pomóc, a z drugiej aby przyhamować ich zapędy improwizacyjno-autokratyczne, prawo powszechne postanawia, że każdy przełożony powinien mieć własną radę[59], która – jak wynika z treści zapisu – ma być organem stałym i skutecznym, stanowiącym również formę uczestnictwa i współodpowiedzialności wspólnoty w procesach decyzyjnych i w roztropnym wykonywaniu władzy. Taki system rządzenia chroni przed autokracją „wodzów”, pajdokracją „dyletantów” i konsyliokracją „ławników”.
Warto jeszcze wspomnieć o prawie własnym instytutów i instrumencie kontrolno-ustawodawczym, jakim jest kapituła. Kodeks fundamentalny własnego prawa zawarty jest w Konstytucjach, zatwierdzonych przez kompetentną władzę kościelną. Można w nich znaleźć[60]: myśl i zamierzenia założyciela, dotyczące natury, celu, ducha i charakteru wspólnoty (duchowość); zdrowe tradycje (dziedzictwo) instytutu; normy zasadnicze odnośnie do zarządzania instytutem i dyscypliny członków; określenie natury kapituł, ich składu osobowego, władzy, sposobu postępowania i częstotliwości ich odbywania; zasady przyjmowania kandydatów i ich formacji; określenie przedmiotu ślubów i zleconej misji. Zbiorami prawnymi niższej rangi są: statuty, dyrektoria, zwyczajniki, rytuały, dekrety i uchwały kapituł, nakazy i dyspensy przełożonych.
Kapituła to – funkcjonujące w określonych terminach – zgromadzenie przełożonych i specjalnie wybranych delegatów, na którym dokonuje się wyboru odpowiednich władz, załatwia się sprawy większej wagi i podejmuje wiążące decyzje, które dotyczą całego instytutu (wtedy mówimy o kapitule generalnej) lub danej prowincji (wówczas jest to kapituła prowincjalna). Każda kapituła jest kolegialnym organem, wyposażonym we władzę nadzwyczajną, ale władza ta nie zawiesza władzy przełożonego i jego rady. Każda kapituła – odbywająca się w klimacie wiary, otwartości i wzajemnego zaufania – dokonuje oceny swojej wierności misji i charyzmatowi, pogłębia świadomość kolegialności i współodpowiedzialności, rozbudza jedność umysłów i serc oraz układa program rozwoju duchowego i pracy apostolskiej na najbliższe lata.
Warto może na zakończenie zauważyć, że tu na ziemi, na żadnym kontynencie, nie ma wspólnot idealnych i doskonałych: w każdej zagnieżdżają się ludzkie słabości i ambicje, grzechy i inklinacje. Wspólnoty życia konsekrowanego – niczym gotyckie katedry – znajdują się wciąż in statu fieri: w fazie ciągłego wznoszenia, nieustannego dobudowywania, systematycznego ulepszania, poprawiania, odnawiania, reparowania, dopasowywania. Choć nie brakuje w nich konfliktów (małych i dużych), choć wiele w nich niedoskonałości, nie powinny jednak zniechęcać potencjalnych kandydatów, bo Kościół w dalszym ciągu oczekuje od osób konsekrowanych, by „były prawdziwymi mistrzami komunii i by żyły jej duchowością, jako świadkowie i twórcy wizji komunii”[61].
„w zakasanych rękawach”, czyli gotowość do specyficznej misji
Chociaż pierwszym i podstawowym obowiązkiem osób konsekrowanych – jak podkreśla to Kodeks Prawa Kanonicznego – „powinna być kontemplacja rzeczy Bożych oraz ustawiczne zjednoczenie z Bogiem w modlitwie”[62], chociaż dla nich „najważniejszym przejawem misji nie są zewnętrzne dzieła, ale przede wszystkim uobecnianie w świecie samego Chrystusa przez osobiste świadectwo”[63], to jednak – w służbie Boga i człowieka – sprawują wiele specjalistycznych posług w Kościele: pracują na misjach, w nowej ewangelizacji, angażują się dla biednych i chorych, działają na polu edukacji i kultury, uczestniczą w świecie środków społecznego przekazu czy też w dialogu ekumenicznym. W czasie pielgrzymki do Polski, w roku 1997, Jan Paweł II w „Orędziu do osób konsekrowanych”, z Jasnej Góry podkreślił potrzebę włączenia się w nową ewangelizację: „Kościół w pierwszym rzędzie oczekuje od was, że poświęcicie wszystkie siły, aby głosić prawdę o krzyżu i zmartwychwstaniu Chrystusa współczesnemu pokoleniu Polaków i przeciwstawić się największej pokusie naszych czasów – odrzuceniu Boga-Miłości”. Osoby konsekrowane w swej pracy starają się stosować sprawdzoną zasadę świętych: „trzeba ufać Bogu tak, jakby wszystko zależało tylko od Niego, ale i pracować niestrudzenie, jakby wszystko zależało tylko od nas”[64]. Pamiętają, że najbardziej czytelnym świadectwem jest zgodność pomiędzy przepowiadaniem a życiem i że „od każdego oczekuje się nie tyle sukcesów, co raczej wysiłku wierności”[65]. Wszystkie te działania mają służyć objawieniu Bożej miłości w świecie, bo misją życia konsekrowanego jest servitium caritatis[66].
Ta służba nie jest kwestią wyboru, ale imperatywem, który wynika upodobnienia się do Chrystusa[67]. Jest ono prostą konsekwencją ślubowania rad ewangelicznych, które w szczególny sposób zespalają człowieka z Kościołem i przeznaczają go do pełniejszego niż ludzie świeccy poświęcenia się służbie Bożej. Kościół przyjmując profesję, ma też prawo żądać od profesów głębszego zaangażowania w jego misję, całkowitego poświęcenia się misji Chrystusa. „Wynika stąd obowiązek pracy, w miarę sił i stosownie do formy osobistego powołania, bądź modlitwą, bądź gorliwym działaniem”[68]. W ten sposób samo życie konsekrowanych staje się misją, tak jak było nią całe życie Jezusa[69]. Więcej: misyjność tkwi w samym sercu każdej formy życia konsekrowanego[70]. Jej skuteczność zależy od poziomu świętości osobistej, od jakości braterstwa we wspólnotach i od stopnia własnego zaangażowania w to, co się robi.
Skoro skuteczność pracy osób konsekrowanych zależy od tego, w jakiej mierze są one oddane wyłącznie Ojcu, zdobyte przez Chrystusa i ożywiane przez Ducha, to jasne jest, że pierwszym adresatem ich misji są one same. Pierwszą misję pełnią więc wobec samych siebie, starając się otwierać własne serca na działanie łaski Bożej oraz dbając o wzrost miłości Boga i miłości bliźniego[71]. Misja ta, to podstawowa miara miłowania bliźniego: jak siebie samego; to zasadnicza forma miłowania siebie: staranie o to, aby Bogu podporządkować całe swoje życie i ofiarować wszystko, uwalniając się po drodze od przeszkód, które zmazują czytelność znaku braterstwa w Chrystusie. Być znakiem Chrystusa – to dać się czytać jak piątą ewangelię; to nieść orędzie nadziei, pokoju i radości; to unaoczniać Jezusa czystego, ubogiego i posłusznego; to wskazywać drogę naśladowania; to być obrazem braterskiej komunii; to przypominać o ewangelicznych wartościach i błogosławieństwach; to zwracać uwagę na prymat życia wewnętrznego: to wzywać do pokuty, poświęcenia i ofiary; to zapowiadać nadejście nowej ziemi i nowego nieba. W tej „automisji” chodzi więc głównie o jakość znaku; o to, aby był on prawdziwy, widzialny, jednoznaczny i czytelny. Taki czytelny i odczytany znak ma wartość osobistego świadectwa.
Swoją pracę apostolską pełnią osoby konsekrowane w komunii i dialogu z innymi podmiotami tworzącymi Kościół. Ta współpraca – tak w sferze rozeznania, planowania, jak i działania – przyczynia się do większej skuteczności misji ewangelicznej. Zresztą wobec wielości wyzwań dzisiejszego świata pojedyncze osoby nie są w stanie udzielić rozstrzygających odpowiedzi. A rozmowy, konsultacje, pertraktacje, a zwłaszcza dialog i komunia, prowadzą do wzajemnego ubogacenia, pomagają zobaczyć realnie problemy i pozwalają podchodzić do nich z większą nadzieją na sukces[72]. Kościół doceniając tę troskę o „dialogowość” życia braterskiego, zaprosił „świat konsekrowany” do szczególnego dialogu ekumenicznego i z innymi religiami, który ma być „dialogiem przyjaźni i miłości”, „dialogiem życia” i „dialogiem dzieł”[73]. W tym dialogowaniu pomaga też zdrowa duchowość działania, tzn. nieustanne dążenie do tego, aby między kontemplacją i działaniem panowała ścisła jedność. Inaczej grozi niebezpieczeństwo wewnętrznego załamania, zagubienia i zniechęcenia.
Jeżeli miłość (Boga i bliźniego) jest „duszą każdej misji”, to życie konsekrowane – będące „życiem ofiarnej miłości, konkretną i wielkoduszną służbą”[74] – ma w sobie ogromne rezerwuary tej „duszy”, z którą osoby konsekrowane – na miarę naszych możliwości – podejmują posługę na rzecz chorych i cierpiących, niedołężnych i potrzebujących, samotnych i zagubionych, niepełnosprawnych i opuszczonych, bezrobotnych i najuboższych, starców i dzieci, narkomanów i umierających, niechcianych i zepchniętych na margines społeczeństwa. Misja ta w swej istocie oznacza bowiem „oddanie własnego życia, użycie go na dzieła miłości, na modlitwę, na służbę braciom, jednym słowem na działalność intensywną i pełną inicjatywy”[75]. Trzeba podkreślić, że już założyciele zakonów odznaczali się nadzwyczajną wrażliwością wobec potrzeb „małych i biednych”. Byli jak strażnicy na murach miasta Bożego, czujnie wypatrując, gdzie i co się pali. A takich ognisk zapalnych[76] nigdy na świecie nie brakowało.
Życie konsekrowane[77] od początku charakteryzowało się ogromnym ładunkiem misyjności i słało swych misjonarzy do wszystkich narodów w najdalszych zakątkach ziemi. Świadomość, że tak wielu ludzi nie zna jeszcze pełnego objawienia Bożego, kazała im się włączyć we współpracę z działalnością misyjną Kościoła. Pokolenia kolejnych misjonarzy – z nowym entuzjazmem i nową motywacją – stają przed Panem i deklarują swoją dyspozycyjność: Poślij mnie, Panie, dokąd zechcesz. Idą z Ewangelią ad gentes, ale też podejmują nową ewangelizację „starych” obszarów chrześcijańskich, w których przygasł blask Dobrej Nowiny, do lamusa odstawiono prawdy chrześcijańskie, uśpiono sumienia i rozmyto granice moralne.
Przypomnijmy jeszcze, że kapłani zakonni „do pewnego stopnia rzeczywiście przynależący do kleru diecezjalnego”, pełnią też zwyczajną posługę parafialną, na którą składają się: szafowanie sakramentów, głoszenie słowa Bożego, nauczanie katechetyczne, wspieranie dzieł charytatywnych i społecznych oraz troska o udział laikatu w misji Kościoła. Takie parafie wyróżniają się organizacją specyficznych wspólnot, informacją o historii, duchowości i dziełach instytutu, specjalnymi modlitwami i nabożeństwami. Mimo, iż większość kapłanów zakonnych pracuje na niwie parafialnej, to jednak „byłoby poważnym zubożeniem życia konsekrowanego i samego Kościoła partykularnego zredukowanie obecności instytutów do posługi parafialnej, bez pobudzania i chęci przyjęcia bogactwa ich własnej duchowości i posługi charyzmatycznej”[78]. Dlatego kapłani zakonni oferują diecezji różne inne specjalistyczne posługi z dziedziny ewangelizacji: rekolekcje, misje ludowe, apostolstwo wśród emigrantów, obecność w świecie środków społecznego przekazu, wpływ na przekaz i tworzenie kultury. Vita consecrata ostrzega przy tym: „Diecezja, w której zabrakłoby życia konsekrowanego, nie tylko zostałaby pozbawiona licznych darów duchowych, miejsc służących poszukiwaniu Boga, specyficznych rodzajów apostolstwa i form duszpasterstwa, ale mogłaby też w znacznej mierze utracić ducha misyjnego”[79]. Bo przecież instytuty życia konsekrowanego już przez swą obecność pobudzają Kościół lokalny do większego otwarcia się na problemy Kościoła powszechnego.
Rozwój misji życia konsekrowanego zależy w dużym stopniu od życzliwości ludzi i środowisk, w których ta misja jest prowadzona. Na ogół wszystkie instytuty pielęgnują intensywną łączność ze świeckimi: nie tylko starają się o jak najlepsze stosunki z dobrodziejami i współpracownikami, ale także usiłują zbudować wokół siebie jakiś bliższy krąg zaprzyjaźnionych świeckich, zafascynowanych naszą duchowością i wciągniętych w nasze apostolaty. I tak wokół niemal każdej „planety konsekrowanej” krążą jakieś – większe czy mniejsze – „księżyce świeckie”, świecące charyzmatycznym blaskiem. Aby nie zabrakło tego blasku, trzeba zadbać nie tylko o własną tożsamość, ale także zatroszczyć się o integralną formację świeckich[80]. Polega ona „na kształtowaniu życia duchowego i apostolskiego, pogłębianiu znajomości doktryny chrześcijańskiej, a jednocześnie na rozwijaniu cnót ludzkich, postaw rodzinnych i obywatelskich oraz podnoszeniu kwalifikacji zawodowych”[81]. Kiedyś przed laty mówiono, że laikat to olbrzym, którego trzeba ostrożnie obudzić. Dziś ten obudzony olbrzym ujawnia swe moce i umiejętności. Życie konsekrowane nie boi się tego olbrzyma; wprost przeciwnie: z wyobraźnią i roztropnością włącza go do swoich dzieł i apostolatów, spodziewając się przy tym nowego dynamizmu duchowego i apostolskiego.
* * *
W tym przedłożeniu, myszkując w dokumentach kościelnych, starałem się wyłowić istotne wyróżniki powołania do życia konsekrowanego. W „sieci” znalazły się trzy wiodące (z licznymi wątkami obocznymi): 1) dążenie do „dokładniejszego” (radykalnego) naśladowania Chrystusa; 2) pociąg do życia we wspólnocie; 3) gotowość do specyficznej pracy apostolskiej. To są cechy ważne może nie tyle dla samego aspiranta (bo na niego działają jeszcze inne wektory i tego wszystkiego nie potrafi ani objąć ani przewidzieć), ile dla tego, kto pomaga w procesie rozeznawania powołania, albo dla autorefleksji tego, kto jest już w „środku”.
Dla kandydata najważniejsze jest to, jak on postrzega i odbiera wybraną wspólnotę, ale to już należy do dziedziny proprium i trzeba by każdą z osobna przedstawiać. O co w tym przedstawieniu chodzi, dobitnie wyjawia urocze opowiadanko Sławomira Mrożka, zatytułowane Pogrzeb[82]:
„Podczas przechadzki przyłączyłem się do orszaku pogrzebowego. Zawsze to raźniej niż błąkać się samemu bez celu. Nie wiedziałem, kogo grzebią, ale cóż to szkodzi? My, ludzie, wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
Można zresztą zapytać. Mój sąsiad w orszaku, po lewej stronie, także nie wiedział.
– Idę do pralni chemicznej, żeby odebrać spodnie. Zobaczyłem pogrzeb, a że po drodze mi było, to się przyłączyłem. Ja tylko do rogu, a potem skręcam.
Zapytałem więc sąsiada z lewej strony.
– Czyj to pogrzeb? A skąd ja mogę wiedzieć, mało to ludzi umiera? Bank otwierają dopiero o dziewiątej, to mam jeszcze trochę czasu.
Trzeci, który szedł dwa kroki za mną, także’ nie umiał mnie poinformować.
– Ja nietutejszy, turysta. Ale niech pan zapyta tę panią w czarnej woalce, co idzie za trumną. Wygląda na wdowę i powinna wiedzieć.
W tym momencie zaczął padać deszcz i odłączyłem się od orszaku. Co będę moknął dla kogoś, kogo i tak osobiście nie znam”.
Jeżeli dana wspólnota zamiast orszaku weselnego przypomina kondukt żałobny, czyż dziwić się należy, że jej członkowie to przypadkowi ludzie, którzy szukają zupełnie czegoś innego (pieniędzy, techniki, wrażeń), którzy nie wiedząc, za kim idą, przy pierwszej lepszej przeszkodzie „odłączają się od orszaku”, bo kto by chciał ponosić trudy i niewygody „dla kogoś, kogo i tak osobiście nie zna”.
Literatura i skróty:
- Lumen gentium, r. VI – Zakonnicy (21 listopada 1964) – LG
- Perfectae caritatis (28 października 1965) – PC
- Evangelica testificatio (29 cerwca 1971) – ET
- Mutuae relationes (14 maja 1978) – MR
- Dimensio contemplativa (12 sierpnia 1980) – DC
- Essential elements (31 maja 1983) – EE
- Redemptionis donum (25 narca 1984) – RD
- Codex iuris canonici, cc. 573-746 (25 stycznia 1983) – CIC
- Potissimum institutioni (2 lutego 1990) – PI
- Pastores dabo vobis (25 marca 1992) – PDV
- Katchizm Kościoła Katoliciego, 914-933, (11 pażdziernika 1992) – KKK
- Congregavit nos in unum Christi amor (2 lutego 1994) – CN
- Vita consecrata (25 marca 1996) – VC
- Ripartire da Cristo (19 maja 2002) – RDC
- Jan Paweł II, O życiu zakonnym, Poznań-Warszawa 1984.
- Körner Bernhard, Gott und den Menschn eine Antwort geben. Warum sich die Kirche auf das Thema „Berufung“ besinnen muß? [w] „Ordensnachrichten“ 1/2002, s. 9-20.
- Miecznikowski Stefan SJ, Źródła odnowy zakonnej, Warszawa 1993.
- Nauka Kościoła o powołaniach duchownych. Wybór dokumentów dotyczących duszpasterstwa powołań, Gniezno 1995.
- Paweł VI, Charyzmat życia zakonnego, Poznań 1974.
- Wider Dominik OCD, Życie oddane na własność Bogu, Kraków 1996.
[2] Orędzie Ojców IX Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, II.
[3] Słownik języka polskiego, Warszawa 1982 (PWN), t.II, s. 872.
[4] Jan Paweł II, Orędzie na Tydzień Powołań 2002.
[5] Benedykt XVI, Orędzie na Dzień Modlitw o Powołania 2006.
[6] Podobnie w języku niemieckim: Ruf – Beruf – Berufung.
[7] Dawniej rozróżniano zawód wyuczony od zawody wykonywanego.
[8] LG 41.
[9] Por. KPK kan. 573, § 1.
[10] Por. EE 4.
[11] PDV 35.
[12] Benedykt XVI, Orędzie na Dzień Modlitw o Powołania 2006.
[13] VC 1.
[14] RD 6.
[15] Por. CIC 573,1.
[16] Por. VC 14; 32;
[17] RD 11.
[18] RD 12.
[19] Por. RD 13.
[20] VC 1.
[21] VC 16.
[22] VC 87.
[23] Tak też jest zatytułowany pierwszy rozdział VC.
[24] VC 20.
[25] VC 21.
[26] Por. VC 17-19.
[27] Papieskie Dzieło Powołań Kościelnych, Nowe powołania dla nowej Europy (In verbo tuo…). Dokument końcowy Kongresu poświęconego powołaniom do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego. Rzym 5-10 maja 1997, por. 16-18.
[28] Por. VC 17-19.
[29] Por. LG 44.
[30] Nowe, bo pierwsze było w czasie Chrztu, dlatego profesja zakonna pełniej wyraża konsekrację chrzcielną.
[31] RD 7.
[32] Tertio millennio adveniente, 42
[33] VC 32.
[34] VC 87-92.
[35] VC 35.
[36] Por. VC 95.
[37] Jan Paweł II, 7 marca 1980 (cyt. za: Miecznikowski Stefan SJ, Źródła odnowy zakonnej, Warszawa 1993, s. 125).
[38] Por. VC 93.
[39] Jw.
[40] Jw.
[41] LG 9.
[42] Por. VC 41.
[43] Por. jw.
[44] Por. VC 45.
[45] Por. PC 15; W tym kontekście należy przywołać zalecenia św. Pawła: W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie! (Rz 12,10).
[46] VC 42.
[47] RD 15.
[48] VC 51.
[49] z greckiego = philadelphia.
[50] Takimi strukturami w Polsce na szczeblu ogólnokrajowym są: Komisja Episkopatu Polski ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Komisja Mieszana: Biskupi – Wyżsi Przełożeni, Konferencja Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich,, Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, Konferencja Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych i Krajowa Konferencja Instytutów Świeckich.
[51] Por. VC 46-56.
[52] VC 51.
[53] VC 55.
[54] VC 95.
[55] Takich, jak porządek dnia, uregulowany tryb modlitwy, właściwy rytm pracy i odpoczynku, ustalone ramy ciszy, skupienia i klauzury.
[56] Por. CN 44.
[57] Noszący zresztą różne nazwy: opat, ksieni, generał, generałka, prowincjał, prowincjałka, wizytator, wizytatorka, inspektor, inspektorka, minister, przeor, przeorysza, rektor, dyrektor, gwardian, superior, prepozyt.
[58] Por. CIC 620.
[59] Por. CIC 627,1.
[60] Por. CIC 587 i 578.
[61] Por. CN 26; VC 46.
[62] CIC kan. 663, § 1.
[63] VC 72; w następnym zdaniu podkreślono, że osobiste świadectwo „jest wyzwaniem i pierwszoplanowym zadaniem życia konsekrowanego”; A na innym miejscu powiedziano: „Dawać świadectwo o Chrystusie swoim życiem, czynami i słowami – oto szczególna misja życia konsekrowanego w Kościele i w świecie” (VC 109).
[64] VC 73.
[65] VC 63.
[66] Taki jest też tytuł III rozdziału VC.
[67] Por. Orędzie Ojców IX zwyczajnego zgromadzenia ogólnego Synodu Biskupów do Ludu Bożego, VI.
[68] LG 44 dodaje, że ta praca ma być „usilna i gorliwa”; zachęca również do uczynków pokutnych i do „przykładania się do zewnętrznych dzieł apostolatu”.
[69] Por. VC 72.
[70] Por. VC 25.
[71] Por. jw.
[72] Por. VC 74.
[73] Por. VC 100-102.
[74] VC 75.
[75] Paweł VI, Charyzmat życia zakonnego, Poznań 1974, s. 77.
[76] Jan Paweł II – przemawiając w Kielcach 3.czerwca 1991 r. – dostrzegł w Polsce cztery takie zapalne ogniska: ofiary narkomanii, chorzy na AIDS, samotne matki z dzieckiem, trudna młodzież.
[77] I to nie tylko te instytuty, które nakaz misyjny Jezusa wpisały w swój charyzmat i odznaczają się największym ładunkiem misyjnym (SVD, OMI, SDB, CSsR, SMA, SCJ, CSSp, CM, MSF); te jednak potrafiły zbudować całe zaplecze: od modlitwy, przez informację, zainteresowanie opinii publicznej, aż po ośrodki pomocy materialnej.
[78] Lineamenta: Życie zakonne i jego posłannictwo w Kościele i świecie, 40.
[79] VC 48.
[80] „Zakonnicy powinni wspomagać katolików świeckich w ich formacji. Sami świeccy z kolei powinni ich wspierać na drodze duchowej i pasterskiej posługi” (Christifieles laici, 61).
[81] II Polski Synod Plenarny, Sól ziemi. Powołanie i posłannictwo świeckich, 14.
[82] Opowiadania 1990-1993 (t.I), Warszawa 1994, s. 141.
Archiwum KWPZM