O. Otto od Aniołów Jakub Jan Filek OCD
CHARAKTER WŁASNY ZAKONU W ŚWIETLE NAUKI SOBORU WATYKAŃSKIEGO II
Zebranie plenarne KWPZM, 16 maja 1967 r.
Ktokolwiek podejmuje zagadnienie „przystosowania” życia zakonnego, wcześniej czy później staje wobec delikatnego problemu: które z elementów tworzących charakter specyficzny danego zakonu są stałe i nienaruszalne a które zmienne. Inżynier kierujący adaptacją domu do nowych potrzeb lub remontem zabytkowego gmachu zdaje sobie sprawę, że niektórych elementów, należących do konstrukcji budynku, nie wolno mu ruszać pod groźbą nadwerężenia lub nawet obalenia całości. Posługując się tą metaforą przypuszczamy, że w instytutach stanów doskonałości istniejąc również pewne struktury, będące ostoją ich bytu i nadające istotne rysy ich obliczu zewnętrznemu, które wyodrębnia jeden zakon od drugiego. Przedziwną różnorodność strukturalną i zewnętrzną zakonów ilustrują nam wymownie cyfry statystyk podawane w pierwszych latach po Soborze.
W roku 1966 istniało, jak można było obliczyć według „Annuario Pontificio”, 1399 instytutów stanu doskonałości na prawie papieskim, w tym 218 męskich, reszta żeńskich. Ojciec św. Paweł VI stwierdził w tym samym mniej więcej czasie, że liczba zgromadzeń żeńskich na prawie papieskim i biskupim wzrosła do 2200. Mówiono o istnieniu dwu milionów osób zakonnych na świecie, z czego liczba zakonnic wynosić miała milion dwieście tysięcy. Życie zakonne ukazuje się nam jako zjawisko w Kościele budzące podziw nie tylko swoją wielkością lecz i różnorodnością. Nietrudno zatem domyślać się ogromu pracy, jakiej wymaga od Kościoła i od samych zakonów ich odnowienie i uwspółcześnienie według własnej formy. Każdy bowiem z nich winien ukazać swoje autentyczne oblicze, aby świat mógł oglądać przedziwne bogactwo Chrystusowego Kościoła.
- Charakter własny zakonu jako rzeczywistość i norma
Wytwarzanie się w ciągu wieków i nieustanne pomnażanie form życia zakonnego stanowi szczególnie interesujące karty dziejów wewnętrznych Kościoła. Znajomość tej historii posiada dużą użyteczność teologiczną i prawniczą, a dzisiaj powinna nabrać w naszych oczach szczególnej doniosłości praktycznej, z racji postulowanego „powrotu do źródeł”. Kościół zawsze dostrzegał rozrost i różnorodność, rozmaicie się do niej w przeszłości ustosunkowując. W trzynastym wieku było utrudnione powstawanie nowych zakonów; za papieża Leona XIII zalecano ich łączenia; P. Pius XI zachęcał do zakładania specjalnych zgromadzeń. Obecnie Kościół zastanawiając się nad sobą uznał różnorodność zakonów za dowód swego bogactwa i żywotności. Wpływ Ducha Św. sprawił, czytamy w Konstytucji dogmatycznej o Kościele, że „jakoby na drzewie jakim z ziarna Bożego przedziwnie i różnorodnie na roli Pańskiej rozgałęzionym wyrosły różne formy życia samotnego i wspólnego oraz różne rodziny, które już to dla rozwoju swych członków, już to dla dobra całego Ciała Chrystusowego gromadzą skarby”. Kościół stwierdzając, że zakony mają zadanie wspierać go różnymi rodzajami działalności stosownie do specyficznych form własnego powołania, zapewnia zarazem zakonom opiekę i obronę /tuetur et fovet/ ich swoistego charakteru.
Podczas gdy w Konstytucji o Kościele Sobór akceptuje i potwierdza różnorodność zakonów, tłumacząc jej genezę działaniem Bożym, to w Dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnego mówi kilkakrotnie o obowiązku szanowania tych różnic. Każdy bowiem zakon powinien zachować swój odrębny charakter, uprawniający go do odrębnie prawnej egzystencji. Podstawą tego obowiązku jest prawda, że odmienności form życia rozmaitych zakonów wynikają:
- Z Woli samego Boga,
- Z zatwierdzenia przez Kościół,
- Z różnych darów Bożych.
Wszystkie szczegółowe wskazania odnowy opierają się na tym zasadniczym stwierdzeniu: „Wielu spośród nich /tj. Założycieli/ z natchnienia Ducha Świętego prowadziło życie pustelnicze lub tworzyło rodziny zakonne, które Kościół chętnie objął swą powagą i zatwierdził. W ten sposób, zgodnie z zamiarem Bożym, powstała przedziwna rozmaitość wspólnot zakonnych, które wydatnie przyczyniły się do tego, że Kościół jest nie tylko przysposobiony do wszelkiego dobrego dzieła /2 Tym 3,17/ i gotowy do wykonywania posługi celem budowania Ciała Chrystusa /Ef 4,12/ lecz także okazuje się ozdobiony różnymi darami swoich dzieci, jak oblubienica strojna dla męża swego /Ap 21,1/ i przezeń daje się poznać wieloraka mądrość Boża” /Ef 3,10/.
W powyższej wypowiedzi różnorodność zakonów została uznana za czynnik wysoce sprzyjający jego rozwojowi, działaniu jak też poznaniu jego przez świat. Zwłaszcza zaś zakony są mocnym argumentem dowodzącym świętości Kościoła.
Utrzymanie owej „wielokształtności” zakonów jest w świetle dokumentów soborowych nie tylko rzeczą pożądaną, z jakichś względów utylitarnych. Jeśli zestawimy różne teksty, choćby tylko w obrębie samego Dekretu o odnowie życia zakonnego, wówczas ukaże się nam ono jako jedna z naczelnych norm obowiązujących zakony w obecnej dobie.
Już w pierwszym paragrafie przebija troska o zachowanie specyfiki każdej rodziny duchowej w Kościele, nie wyłączając Instytutów świeckich: „Święty Sobór podaje zarządzenia …, które dotyczą tylko ogólnych zasad przystosowanej odnowy życia i karności zakonów, jak również – z zachowaniem jednak właściwego im charakteru /propria indole/ – stowarzyszeń prowadzących życie wspólne bez ślubów oraz Instytutów świeckich”.
W numerze 2-gim, gdzie zostały przytoczone najogólniejsze zasady odnowy, czytamy: „Jest rzeczą korzystną dla samego Kościoła, żeby instytuty miały swój odrębny charakter /peculiarem suam indolem/. Należy więc wiernie rozeznawać i zachowywać ducha i zamiary Założycieli, jak również zdrowe tradycje, bo wszystko to stanowi dziedziczną własność każdego instytutu”. Mówiąc w tym samym paragrafie o rozmaitych inicjatywach Kościoła zachęca się zakony do przyswajania ich sobie, ale znów z tym samym zastrzeżeniem: „Zgodnie z własnym charakterem” /iuxta propriam suam indolem/.
W dalszych pouczeniach zachęcając instytuty mnisze do przeglądu swych tradycji zastrzega, że należy to przeprowadzać „z zachowaniem charakteru własnej instytucji”. Mówiąc o wierności względem własnych rodzajów działalności zaleca nawet odsunąć takie, które mniej są zgodne z duchem i właściwym charakterem danego instytutu /spiritui et germanae indoli/.
Idąc po linii wielokrotnych nalegań zawartych w dekrecie o odnowie życia zakonnego, sobór uwzględnia powyższy postulat również w innych dokumentach. Na przykład w Dekrecie o duszpasterskich obowiązkach biskupów zachęcając zakonników do współpracy apostolskiej nad rozwojem Kościoła, dodaje w końcu: „lecz z uwzględnieniem właściwego każdemu zakonowi charakteru”. Warto zwrócić uwagę, że w krótkim odcinku wspomnianego dekretu, ustalającym stosunki między biskupami a zakonnikami, jest aż trzykrotnie umieszczone zastrzeżenie, że współpraca musi być oparta na zasadzie poszanowania właściwego charakteru każdego zakonu. Z częstotliwości używanego wyrazu „indoles” /charakter/ z przydawką „propria” /własny/ lub „germana” /prawdziwy/ albo „peculiaris” /szczególny/ wynika, że wyraz ten stał się technicznym terminem w języku soborowym i zamyka w sobie bardzo ważną dla zakonów treść nauczania Kościoła. Istotnie, sprawa zachowania specyficznego charakteru zakonu staje się problemem, którego ominąć nie można, ale który jest problemem wierności łasce powołania, wierności założycielom, w jakimś stopniu problemem nawet istnienia zakonu. Jedno zaś jest ponad wszystko jasne: Kościół, który tak usilnie nalega na rewizję życia zakonnego, na odnowę i uwspółcześnienie zakonów, wreszcie wzywa je do włączenia się w jego dzieła, zwłaszcza w dzieła misyjne, nie chce jednak, aby cokolwiek z tego działo się kosztem ducha, indywidualności i właściwego charakteru jakiegokolwiek zakonu.
Jeszcze przed Soborem Watykańskim II ujawniały się tu i ówdzie tendencje zniwelowania zgromadzeń zakonnych. A nawet i po Soborze, na którym został wytłumaczony i zaaprobowany fakt różnorodności zakonów, nie wygasły tendencje niwelacyjne, jak można poznać z propozycji holenderskiej „Rady duszpasterskiej” ze stycznia 1970 roku, nakłaniającej osoby zakonne oddane apostolstwu czynnemu, aby zapisywały się do jakiegoś jednego z nielicznych typów instytutów. Otóż szczegółowe instrukcje wykonawcze, wydane po Soborze w sprawie realizacji dekretu „Perfectae caritatis” przekreślają wspomniane tendencje. Ogłoszone 8 sierpnia 1966 r. Motu Proprio Pap. Pawła VI „Ecclesiae Sanctae” potwierdza całkowicie postulat odnowy według własnego charakteru. Norma ogólna zostaje uwydatniona przez cztery postulaty:
- konieczność rozpoznawania własnego charakteru zakonu;
- nietykalność charakteru zakonu w pracach odnowy;
- obowiązek formacji zakonnej według własnego charakteru zakonnego;
- prowadzenie dzieł właściwych charakterowi danego zakonu.
Sens pierwszego postulatu, samopoznania zakonu w swoim charakterze, jest nazbyt oczywisty. Aby coś można zachować, trzeba przede wszystkim dobrze to poznać, ocenić i szanować. Wskazanie Motu proprio, na które obecnie zwracamy uwagę, zachęca: „W trosce o dobro Kościoła niech Instytuty zdobywają prawdziwe poznanie swego pierwotnego ducha tak, by zachowując go wiernie w przedsięwzięciu przystosowań, oczyścili życie zakonne od obcych pierwiastków i naleciałości”. Pierwszym tutaj, krokiem w utrwalaniu i budowaniu zakonu jest poznawanie własnego zakonu.
Charakter własny utrwala się przez coraz głębsze wnikanie w tajemnicę Chrystusa, wsłuchiwanie się w słowo Boże, w intuicje, natchnienia i charyzmaty Zakonodawców. Tym sposobem wchodzi się na właściwą drogę życia według powołania i kształtuje autentyczną duchowość z wielkim pożytkiem tak każdej rodziny zakonnej jak i samego Kościoła. Stąd charakter własny zakonu nie jest tylko jego osobistą zaletą, ale posiada nadto wartość eklezjalną.
Po linii własnego charakteru powinny następnie iść wysiłki odnowcze zakonów. Specjalne Kapituły Generalne, zwołane dla przeprowadzenia odnowy, będą mogły wprowadzić pewne zmiany w Konstytucjach na próbę – pozwala Motu proprio – ale z zastrzeżeniem: „byleby pozostały zachowane cel, natura i właściwy charakter Instytutu”.
Pozwalając na pewne eksperymenty również w dziedzinie wychowania zakonnego podaje wskazówkę: „Formacja osób zakonnych, począwszy od nowicjatu, niech nie będzie organizowana na jedną modłę we wszystkich instytutach zakonnych, ale trzeba uwzględniać własny charakter każdego instytutu”.
Nietykalność charakteru własnego domaga się, aby go respektowano również w podejmowaniu działalności zewnętrznej, czytamy w pierwszej części Motu proprio, odnoszącej się do innych dokumentów. „Niech zakonnicy rozwijają starannie dzieła własne lub szczególne, jakie mianowicie zostały za aprobatą Stolicy Apostolskiej od samego założenia lub z racji czcigodnych tradycji podjęte, a przez Konstytucje i inne własne prawa instytutu określone i uporządkowane”. Z jednej strony cytowany paragraf Motu proprio poleca zakonnikom, aby w swej działalności mieli wzgląd na potrzeby duchowne diecezji, z drugiej jednak strony mając na uwadze tylokrotne zalecenia, poszanowania swego charakteru przez zakony, słuszną wydaje się uwaga znawcy posoborowych zagadnień życia zakonnego, O. Elio Gambari. Jest prawdą – powiada on – że potrzeby Kościoła narzucają się dzisiaj w sposób gwałtowny, niestety niektórym wydaje się to być wezwaniem do oddania się im bez zbytniego liczenia się ze swoim specyficznym powołaniem, jakoby ono było przeszkodą w swobodnym działaniu na polu pracy w Kościele. Otóż zapomina się – dodaje autor – że indywidualność zakonu przyczynia się właśnie do funkcji Kościoła, a sytuacji alarmowej nie należy uważać za normalną.
Skoro posiadanie przez każdy zakon swoistego charakteru jest faktem niezbitym oraz jest jasną wolą Kościoła, aby zachowano go i odnowiono w całej akcji „aggiornamento”, tedy pierwszym staraniem zakonów, aby pozostać sobą będzie poznanie samych siebie, a przede wszystkim uprzytomnić sobie muszą genezę powstałych różnic między zakonami, aby łatwiej potem dostrzec istotę i ogólne składniki własnego charakteru zakonnego.
- Geneza różnic między zakonami
Skąd powstały i wydoskonaliły się różne formy życia zakonnego? Na kwestię powyższą można patrzeć okiem historyka lub teologa. W Konstytucji soborowej „Lumen gentium” znajdujemy teologiczne wytłumaczenie zjawiska różnorodności form życia zakonnego. W rozdziale poświęconym życiu zakonnemu czytamy, że władza kościelna „podążając skwapliwie za tchnieniem Ducha Świętego przyjmuje reguły, przedłożone przez znakomitych mężów i niewiasty, a następnie dokładnie uporządkowane oficjalnie zatwierdza. Autorytetem swoim czujnym i pomocnym wspiera instytuty ustanowione tu i ówdzie dla budowania Ciała Chrystusowego, aby wzrastały i rozwijały się w duchu Założycieli”. Analizując powyższy tekst możemy zauważyć trzy główne przyczyny powstawania różnych zakonów: Duch Święty, Kościół, Założyciele.
Duch Święty
Różnorodność zakonów bierze swój początek przede wszystkim z działania Bożego. Rady bowiem ewangeliczne i rozmaite formy ich realizowania w stanach doskonałości uznał Kościół za specjalny dar dany sobie przez Boga. Dar ten stanowi nie tylko nauka zawarta w Ewangelii a proponująca to co jest doskonalsze. Z nauką o radach łączą się oświecenia, natchnienia, pobudki, wezwania, siły itp. łaski, jakimi Bóg obdarza swój lud wybrany, aby wśród niego nigdy nie brakło jednostek i grup prowadzących wznioślejsze życie chrześcijańskie. Co więcej, Duch Święty wzbudza w Kościele inicjatorów nowych form życia ewangelicznego i działalności apostolskich, stosownie do szczególnych potrzeb Kościoła i ducha czasu. Im bardziej są złożone warunki, wśród jakich przypada żyć Kościołowi w danej epoce, im bardziej wielostronna staje się kultura, tym więcej widzimy pojawiających się na niwie Kościoła szeregów pracowników śpieszących mu na pomoc. A to wszystko sprawia Dawca wszelkich łask: „Są różne dary łaski, lecz tenże Duch. I różne są rodzaje posług, lecz tenże Pan. I różne są rodzaje działania, lecz tenże Pan, który sprawia wszystko we wszystkich” /1 Kor 12,4-6/.
Duch Święty wzbudza w Kościele różne powołania zakonne, które przy zasadniczej identyczności powołania chrześcijańskiego i ogólnozakonnego realizują każde na swój sposób szczególne naśladowanie Chrystusa i wyrażają wobec świata jakiś pojedynczy aspekt życia i tajemnicy Chrystusa Pana. W ten sposób każda rodzina zakonna przez zachowywanie charakterystycznym sposobem rad ewangelicznych nadaje znamienny koloryt naśladowaniu Chrystusa. Duch Święty, który jest Mistrzem świętości, pozwala dla piękna całości i doskonałości, aby poszczególne rodziny zakonne specjalizowały się w odtwarzaniu poszczególnych doskonałości Chrystusa, aby tym sposobem mógł On tym pełnie ukazać się światu.
Kościół
Wzbudzając nowe rodziny zakonne Duch święty posługuje się działaniem Kościoła. Jemu bowiem powierzył Bóg tajemnicę doskonalszego życia oraz dał misję nauczania o radach ewangelicznych i ich praktyce. „Rady ewangeliczne – tak rozpoczyna się VI rozdział Konstytucji dogmatycznej o Kościele – są darem Bożym, który Kościół otrzymał od swego Pana i z łaski Jego ustawicznie zachowuje. Sama zaś władza Kościoła pod przewodnictwem Ducha Świętego zatroszczyła się o to, aby je tłumaczyć, praktykowaniem ich kierować, a nadto ustanawiać stałe, trwałe formy życia na radach tych oparte”.
Różność zakonów stanowi zatem bogactwo Kościoła, jest następnie oznaką potęgi tkwiącej w łasce Chrztu świętego i nieustannego działania Ducha Świętego, który odkrywa wciąż nowe sposoby ich wyrażania według potrzeb i okoliczności czasu. Stąd próba znoszenia różnic między zakonami, wskazuje powtórnie znany nam już E. Gambari, byłaby działaniem przeciw Duchowi Świętemu i niezrozumieniem cudownych możliwości rozmaitego upodabniania się do Chrystusa. Dodać można, byłoby to ze stratą dla Kościoła, na konto którego zapisuje się wszystko, cokolwiek wypracują osoby zakonne w dziedzinie osobistej świętości i apostolskich działań.
Jakkolwiek zakony powinny być sobą, nie mogą jednak uważać, jakoby istniały tylko dla siebie. W oparciu o całokształt nauki Soboru Watykańskiego II należy powiedzieć, że zakony są z Kościoła, w Kościele i dla Kościoła. Wyrosły z jego bogactwa, są wyrazem jego nauki i zbawczej działalności i służą jego zbawczej misji. Nigdy nie dojdzie do zrównania: zakony to Kościół; wszakże w miarę wewnętrznego rozwoju Kościoła i pogłębiającego się jego „samopoznania” zakony będą się mnożyć jakościowo, a chyba i liczbowo, czerpiąc coraz obficiej ze zdrojów Kościoła. Raz po raz sprawdzać się będą słowa modlitwy liturgicznej: „Boże, Ty Kościół swój wciąż nowym potomstwem rozmnażasz …”.
Zakonodawcy
Idąc za natchnieniem Ducha Świętego i opierając się o działanie Kościoła występują jako twórcy nowych form życia zakonnego ich tzw. Fundatorzy, Założyciele. Oni to konkretną i bardziej widoczną pracą kształtują oblicze każdego zakonu. Dzisiaj jest już powszechnie przyjęte w literaturze zakonnej twierdzenie, że Założyciele otrzymali od Boga specjalny charyzmat dla ukształtowania nowej rodziny zakonnej. Oświeceni przez Boga i prowadzeni duchem Kościoła umieli wyczuć potrzeby swej epoki, przeniknąć mentalność współczesnych ludzi i wyjść im naprzeciw z nowym programem. Jest to do tego stopnia prawdą, że można powiedzieć, że zakony rodzą się z ducha swoich Założycieli, którzy dzięki temu przenoszą rysy z własnej indywidualności na swoją rodzinę duchową. Upoważniają do takiego twierdzenia akty nauczania kościelnego.
List Apostolski pap. Piusa XI „Unigenitus Dei Filius”, przemówienie pap. Piusa XII „Annus sacer”, wygłoszone do uczestników Międzynarodowego Kongresu Stanów Doskonałości, odbytego w Rzymie 1950 roku, ostatnio zaś nauka zawarta w dokumentach soborowych utwierdziły przekonanie, że szczególne powołanie i wybraństwo Boże Zakonodawców, ich bogata indywidualność i szczególny charyzmat stały się czynnikami określającymi fizjognomię każdego zakonu. Przeto życiorys każdego Założyciela dostarczyć może przykładów, jak ich Bóg oświecał, jak oni sami rozpoznawali znaki czasu, słuchali głosu Kościoła, dostrzegali jego potrzeby, wzywali do współdziałania z nim, poszukiwali nowych dróg, nowych ujęć i rozwiązań problemów, z jakim trudem stwarzali nowe dzieła, określali nowe formy pracy, głosili doktryny, pisali reguły i tym sposobem wyciskali swoiste piętno na swoich rodzinach duchowych.
Wyszczególnione powyżej czynniki, tłumaczące powstawanie nowych rodzin zakonnych, nie są przyczyną jakiegoś rozdrabniania pracy w Kościele. Przeciwnie, czynniki te łączą się wzajemnie i zdążają do jednego celu, do kształtowania Chrystusa w duszach ludzkich /Gal 4,19/ i do wzrostu Jego Ciała Mistycznego, jak pisze św. Paweł: „aż wszyscy zejdziemy się w jedności wiary i poznania Syna Bożego, stawszy się mężami doskonałymi na miarę pełnego wzrostu dojrzałości Chrystusowej” /Ef 4,13/.
Różnorodność zakonów nie jest przeto tylko fenomenem historycznym i jurydycznym, tym mniej wynikiem rzekomej reakcji jednostek charyzmatycznych przeciw instytucjonalnemu Kościołowi, jak usiłują twierdzić niektórzy religioznawcy. Posiada ona swoje teologiczne wytłumaczenie jako coś co wyrasta z natury i bogactwa Kościoła, z tajemnicy Chrystusa w Kościele, których wyrazu nie da się sprowadzić do jednej formy. Wyrastają bowiem zakony w sposób organiczny, drogą żywotnego rozwoju z Kościoła, podobnie jak konary z jednego pnia drzewa. Stąd Sobór kontemplując ową różnorodność jako ozdobę Kościoła, podziwia następnie rozmaitość zadań i prac wykonywanych przez poświęconych mężczyzn i kobiety, oraz stwierdza z zadowoleniem, że dają one Kościołowi możność ujawniania się wszystkim.
- Istota i różne elementy własnego charakteru zakonu
Dotychczasowe stwierdzenia powinny nam dopomóc do odkrycia, na czym polega istota tego, co nazywamy, idąc wciąż za słownictwem soborowym, „własnym charakterem zakonu”. Niemałe znaczenie posiada także umiejętność wyodrębniania różnych składowych elementów wchodzących w ten charakter. A jest to praca niezbędna przy odnowie, wobec postulatu wierności względem własnego charakteru zakonnego. Wiedząc, o jak doniosłą chodzi tutaj wartość i jak wielkiej potrzeba tutaj roztropności, proponują niektórzy, aby zamiast „accomodare”, „reformare”, a nawet „renovare” mówić raczej o „refundere” czy „transfundere”, to jest o ponownym „odtwarzaniu” i „przelewaniu” kształtu zakonnego życia w nowe czasy i w nowych ludzi. Propozycja, być może, słuszna. Łatwo bowiem przy operacjach dokonywanych wokół rzeczy ubocznych naruszyć i rzecz istotną. Dlatego bardziej pilną jest rzeczą, i bezpieczną ukazywanie tego, co stanowi istotnie charakter własny, to coś „nietykalnego”, coś najbardziej specyficznego, co stanowi indywidualność zakonu, niż rozwodzić się bez końca nad elementami ubocznymi, dodatkowymi i zmiennymi. I znów w poszukiwaniu sedna sprawy Sobór jest niezawodnym naszym przewodnikiem. Kieruje on nasz wzrok na osobę Założyciela.
Duchowość Założyciela
Po zapewnieniu, że „jest rzeczą korzystną dla samego Kościoła, żeby instytuty miały swój odrębny charakter i własne”, otrzymujemy natychmiast konkretne wskazanie: „Należy więc rozeznawać ducha i zamiary Założycieli, jak również zdrowe tradycje, bo wszystko to stanowi dziedziczną własność każdego instytutu”. Oblicze zatem i funkcję specjalnie zwierzoną zakonowi do wypełniania w kościele możemy odnaleźć zarysowaną w duchowości swego Założyciela, mianowicie w jego myślach, nauce, przedsięwzięciach, pracach i całokształcie jego działalności.
Dla rozpoznania autentycznych rysów swego charakteru pomocnym będzie, zwłaszcza w odniesieniu do dawnych rodzin zakonnych, badanie tradycji. W jakimś przynajmniej stopniu są one zawsze kontynuacją myśli Założyciela. Ponieważ i one mogą nie zawsze być przekaźnikami autentycznych myśli i zamierzeń Założycieli, dlatego otrzymujemy polecenie respektowania tradycji „zdrowych”, czyli uzasadnionych rozumem, teologią i źródłami historycznymi.
W tradycjach należy zatem wyróżnić, to, co jest istotną realizacją jakiegoś ideału zakonnego, od tego, co jest sposobem, zależnym wyłącznie od zmiennych warunków ekonomiczno-społecznych, przemian kulturalnych i od określonego środowiska, realizowania tego ideału. Te bowiem sposoby, które zależą od zmiennych okoliczności czasu i środowisk, mogą utracić wymowę znaku i przemienić się w czczy, bezmyślnie praktykowany zwyczaj.
Nie trzeba dodawać, że równie jak praktyka mogą i pisma duchowne i życiorysy zawierać i przekazywać dobrze tradycję. Dawne przepisy, zmieniane czy zaniedbane, zwłaszcza komentarze reguł i konstytucji mogą nam odkrywać prawdziwe oblicze zakonu. Autentycznego świadectwa o duchu własnego zakonu należy szukać zwłaszcza w życiorysach świętych swego zakonu. Na przykład życie i pisma św. Teresy od Dzieciątka Jezus zostały wskazane w jednym z najnowszych dokumentów Stolicy Świętej, odnoszącym się do życia klauzurowego mniszek”.
Reasumując powyższe możemy powiedzieć, że specyficzne cele, ogólne dyrektywy, wybrane rodzaje działalności, motywacje zaczerpnięte, z wielkich prawd wiary, szereg znamiennych praktyk, ascetycznych wyznaczone i określone przez Założyciela, których nieprzemijającą przydatność potwierdziło wielowiekowe doświadczenie, kształtują swoistą mentalność osób rodziny zakonnej, wyrabiają w nich stałe pogotowie, zamiłowanie i biegłość, tworząc tym samym charakter własny zakonu.
Zespół cech duchowych i trwałych
W powyższym ujęciu istota charakteru znamionującego indywidualnie zakon polega raczej na zespole cech duchowych i stałych. Zakony powstawały nie tyle dzięki zaistnieniu specjalnych układów społecznych, politycznych czy ekonomicznych /były to zwykle okoliczności powstawania/ lecz dzięki specjalnej inspiracji z góry, przyjętej przez ludzi mających „zmysł Boży”. Nie powstawały też zakony dla celów doczesnych i materialnych. Dlatego też i charakter własny zakonu tkwi nie w przedmiocie materialnym, wokół którego obraca się praca niejednego zakonu. Inaczej mercedariusze, trynitarze, rozmaici szpitalnicy i bracia szkolni musieliby zniknąć z powierzchni ziemi. Jednak istnieją i rozwijają się. Jeśli synowi św. Jana Bożego, który nie może już pracować w szpitalu, uda się odkryć duszę swego Założyciela, znajdzie i dzisiaj drogę spełniania misji służby Chrystusowi w chorym człowieku. Świat będzie zawsze obfitował w cierpiących, czekających na chrześcijańskie miłosierdzie i służbę w duchu Chrystusa.
Potrójny aspekt
Odkrywanie własnego oblicza rodziny zakonnej wymagać będzie zawsze uważnego i wnikliwego badania. Obok elementów stałych i obok wartości stanowiących trwałe dziedzictwo mogą istnieć elementy zmienne, na przykład jakieś przestarzałe praktyki i urządzenia /obsoleta/”, podrzędne rodzaje działalności już nieaktualne, drobne zwyczaje niemożliwe do zachowania w dzisiejszych warunkach. Aby takie rozeznanie przeprowadzić w sposób właściwy, należy uwzględnić potrójny aspekt: teologiczny, historyczny i aspekt teraźniejszości.
Przede wszystkim należy badać wszystko w aspekcie teologicznym. Trudno byłoby zachować pozycję umartwienia, kontemplacji, posłuszeństwa ewangelicznego, jeślibyśmy nie poszukiwali dla nich motywacji wiary. Bardzo często bowiem atakuje się powyższe praktyki z pozycji racjonalizmu, psychologii lub po swojemu pojętej współczesności, podczas gdy wspomniane wartości zachowują swoją aktualność, gdy się je uzasadni teologicznie.
Doniosły jest również aspekt historyczny, skoro brać należy pod uwagę nie tylko teraźniejszość, lecz i tradycje. Wnikamy przeto w przeszłe dzieje zakonu, aby zobaczyć, jak potomni rozumieli, akceptowali, wyrażali i przekazywali myśl Fundatora: na jakie napotykali przeszkody w kontynuacji dzieła i jak je przezwyciężali. Dowiedzielibyśmy się wówczas, że niejeden z tzw. „współczesnych problemów życia zakonnego” istniał już dawniej i bywał pomyślnie rozwiązywany. Niejednokrotnie historia może nam pokazać lepiej niż dzień dzisiejszy, co trwałe a co zmienne w gmachu życia zakonnego, co jest naleciałością a co trwałą zdobyczą.
Wreszcie rozpoznawanie swego charakteru zakonnego w jego składnikach istotnych i ubocznych należy przeprowadzać pod kątem teraźniejszości. Stoimy bowiem wobec konieczności znalezienia sposobu skutecznego przekazywania obecnemu i przyszłemu pokoleniu wieczystego dziedzictwa zakonnego. Będziemy przeto śledzić, które z metod już zamarły stając się niezdolne do udzielania zubożałemu światu bogactw Chrystusowych, a które są do tego dzisiaj szczególnie przydatne zdobywając znaczenie kerygmatyczne. „Warunkiem owocnej odnowy życia zakonnego i jego siły znaku, sądzi z dużą dozą słuszności O. Sigibert Regli OFMCap, jest zmiana w ocenie jego tradycyjnej formy urzeczywistniania. Nie tylko poszczególne zakresy i formy, lecz całe tradycyjne życie zakonne jako konkretny sposób realizowania rad ewangelicznych /właściwe i sensowne dla tamtejszych czasów/ musi być widziane w swojej relatywności i tak oceniane”.
Aspekt „teraźniejszości” nie może jednak, przestrzec należy, stać się wyłącznym kątem widzenia zakonów. Łatwo bowiem mógłby się przerodzić w uniwersalny relatywizm, który pod pretekstem eliminacji rzeczy „przestarzałych” wraz z nimi poświęciłby i charakter istotny.
Gruntowna myśl teologiczna, roztropność, zmysł historyczny i realizm współczesny razem wzięte mogą zagwarantować powodzenie akcji odnowy. Soborowe normy odnowy domagają się, jak widzieliśmy, wierności nie tylko ogólnym zasadom życia zakonnego, jak służenie Bogu, wyrzeczenie świata, naśladowanie Chrystusa dziewiczego, ubogiego i posłusznego, lecz także wierności własnemu wzorcowi świętości, charakterowi zakonnemu, wykształtowanemu przez Założyciela i spadkobierców.
Wierność własnemu charakterowi zakonnemu nie może zatem podpadać pod zarzut partykularyzmu w Kościele. Przeciwnie, jest ona dowodem przywiązania do Kościoła i konkretnej służby Kościołowi. Wierność sobie w tym przypadku jest równocześnie wiernością Bogu i Kościołowi Podobnie jak doskonałość typowo zakonna nie uchybia w niczym przeciw istocie doskonałości chrześcijańskiej, gdyż składa się zasadniczo z tych samych pierwiastków, tak też i specjalizacja zakonów wrasta doskonale w jednolitą strukturę Kościoła. Owszem, im więcej jakiś zakon jest sobą i bogatszy wewnętrznie, tym więcej zdolny jest oddawać Kościołowi. Różnice między zakonami nie przecinają dróg wymiany dóbr w Kościele i nie rozrywają wspólnoty życia Bożego. Już w Kościele na ziemi i wśród jego zakonów istnieje odpowiednik tego, co znajdziemy w domu Ojca, gdzie „jest mieszkań wiele” /J 14,2/.