O. Jerzy Domański OFMConv
ODNOWA ZAKONU FRANCISZKAŃSKIEGO WEDŁUG SŁ. BOŻEGO
O. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO
Niepokalanów, 15 grudnia 1965 r.
Wstęp
O. Maksymilian Kolbe, założyciel Milicji Niepokalanej (M.I.), pragnął i starał się zdobyć dla Chrystusa przez Niepokalaną cały świat. Szukając najskuteczniejszych środków do osiągnięcia tego celu, zwrócił szczególną uwagę na swój zakon. „W wielu byłem krajach – pisał w r. 1933 – wiele widziałem, z różnymi ludźmi rozmawiałem, ale wierzcie mi, nie ma odpowiedniejszego środka dla zaradzenia złu, niż nasz Zakon Seraficki, jeżeli odważnie, ochoczo, szybko i nieustannie będzie rozwijał ducha św. O. N. Franciszka”[1].
„Św. Franciszek – dowodził O. Kolbe- to wzór misjonarzy, jego przykład i Reguła są najbardziej misyjne i najbardziej pozwalające na rozmach pracy nad zbawieniem i uświęceniem dusz”[2]. Niestety, gdy od kontemplacji ducha Franciszkowego przechodził na teren aktualnego życia, z bólem serca stwierdzał u wielu zarazę obojętności i marazm[3] Jako usprawiedliwienie słyszał że „im Zakon /jest/ bardziej odległy od Założyciela, tym jest słabszy”[4] że właśnie „nasz Zakon jest stary i dlatego skarłowaciał”[5].
O.Maksymilian protestował przeciw wnioskowi, „że tak musi być. Duch bowiem nie zna materialnych praw starzenia”[6], „duch nie zna starości”[7], zwłaszcza duch tak bogaty, jak duch św. O. Franciszka. Można i trzeba go rozwijać bez ograniczeń. Nawet świętość Patriarchy nie powinna być granicą naszych dążeń. „On pragnie rozwinąć swego ducha w synach, a nie czynić ze swej świętości kresu, granicy naszej doskonałości. Zarodek, jaki on złożył w Zakonie, należy rozwijać bezgranicznie” [8].
Gdzie jest więc źródło złego w zakonach? O.Kolbe odpowiada: „Tylko oddalenie się od ideału z jednej strony i /z drugiej/ brak rzutkości w zastosowaniu się do zmieniających się warunków i okoliczności powodują osłabienie życia, żywotności, karłowacenie”[9]. To można naprawić – przez reformę nawracającą do nieskażonego ideału i stosującą to, co dziś nazywamy „aggiornamento”, „accomodata renovatio”, odnową.
O. Kolbe, widząc „konieczność gruntownego, szybkiego odrodzenia”[10] swego zakonu, przedsięwziął – swymi apelami do współbraci i praktyką założonych przez siebie klasztorów – próbę odnowy franciszkańskiej. Pragnął uczynić swój Zakon głównym apostołem w propagowaniu idei M.I., z drugiej zaś strony przede wszystkim z tej idei czerpał siły do jego odrodzenia.
Próba O. Kolbego nie straciła nic na swej aktualności. Przeciwnie, dopiero dziś, – w dobie ogólnej odnowy życia zakonnego zapoczątkowanej kongresem rzymskim stanów doskonałości w r. 1950, w dobie ogólnej odnowy Kościoła przeprowadzonej przez II Sobór Watykański, przy pokazaniu odrodzeńczej roli Matki Kościoła – możemy stwierdzić, jak pionierska była to próba.
1. ODRODZENIE PRZEZ NIEPOKALANĄ
a) Zakon winien oddać się Niepokalanej
Do odrodzenia Zakonu – dowodzi O. Kolbe – nie wystarczą nawet najmądrzejsze przepisy, chociażby poparte najsurowszymi karami. Tutaj – jak przy każdym nawróceniu i uświęceniu – potrzeba łaski nadnaturalnej, łaski uświęcenia zakonników. [11] A że Pośredniczką wszystkich łask jest Niepokalana, więc odrodzenie Zakonu musi się dokonać za pośrednictwem Niepokalanej.[12]
Niepokalana – pomna na swą funkcję Pośredniczki – „nie tylko może i pragnie dać łaskę nawrócenia i uświęcenia czasem i gdzieś, ale chce odrodzić wszystkie dusze, a także nasz Zakon”[13]. Na Zakon franciszkański zwróciła szczególną uwagę. „Chce w nas i przez nas okazać pełnię swego miłosierdzia”[14] Wnioskował to O. Kolbe głównie z dziejów swego Zakonu, tak ściśle związanych z Maryją.
Niepokalanej możemy być pewni, Ona nie zawiedzie, ale „nie chciejmy stawiać Jej przeszkód”[15]. Co więcej, trzeba nam się zbliżyć do tego tronu łaski. „Im kto bardziej do Niej się zbliży, /ten/ tym bujniej duchowo żyć będzie”.[16] „A najdoskonalszą chyba formą zbliżenia się – to poświęcenie się zupełne. Stąd poświęcenie się Niepokalanej już nie tylko poszczególnych braci, klasztorów, albo prowincji nawet, ale Zakonu jako takiego da Zakonowi jako takiemu odrodzenie”.[17]
O. Kolbe wypowiedział prorocze słowa, które dziś stały się „bodźcem do maryjnego poświęcenia społecznego: ” Niepokalana musi być i to jak najprędzej, Królową wszystkich: i ludzi, i zgromadzeń, i każdego z osobna. Kto uprze się i nie podda się Jej panowaniu, ten zginie. Kto zaś uzna Ją za Królowę i ruszy jako rycerz na podbój świata dla Niej, ten będzie żyć, kwitnąć i rozwijać się coraz bardziej. To dotyczy każdej duszy, każdego zgromadzenia i każdej istoty zbiorowej (zakony, stowarzyszenia religijne, państwa itd.).[18]
b) Zachętą – tradycja maryjna Zakonu
Nie należy się obawiać, że całkowite poświęcenie się Zakonu franciszkańskiego Niepokalanej spowoduje jakąś jego dewiację, że wypaczy ideał dany mu przez Założyciela. Przeciwnie takie poświęcenie jest wykwitem i szczytowym osiągnięciem tradycji maryjnej Zakonu, nadto dziwnie sprzyja zachowaniu i rozkwitowi jego ducha oryginalnego.
„Gdy zaglądniemy do historii Zakonu, widzimy, jak św. O. Franciszek kochał Matkę Bożą i gorąco do Jej czci zachęcał swych braci. Oto jego słowa: 'Rozkazuję wszystkim braciom moim, którzy są teraz i będą w przyszłości, wielbić Matkę Bożą zawsze i czcić Ją na wszystkich drogach, wszystkimi sposobami, jak tylko mogą, i odnosić się do Niej z największą czcią i poddaniem’… Chciał św. O. Franciszek, aby bracia jego byli wasalami Matki Bożej”.[19]
Zakon Braci Mniejszych związał swe losy z przywilejem Niepokalanego poczęcia NMP. Jako młody kapłan O. Maksymilian pisał swemu bratu Alfonsowi, że „nasz Zakon ma szczęście być pod Jej szczególną opieką i pod Jej tytułem, który Jej się najwięcej podoba”, że cześć Niepokalanego Poczęcia stała się naszą cechą specjalną, jak świadczy zwłaszcza szkoła franciszkańska, przez blisko siedem wieków broniąca tego przywileju. „Jest to więc złota nić naszego Zakonu i, można powiedzieć, początek odrodzenia zepsutego społeczeństwa, bo o Niej powiedziano: 'Ipsa conteret caput tuum’”.[20]
W tej tradycji ważny jest zwłaszcza „dekret pierwszy” kapituły generalnej z r. 1719, którym „postawiono sprawę Niepokalanej w naszym Zakonie. Dekret ten brzmi: 'Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych od swego zarania nieprzerwanie szczególną cześć oddawał Niepokalanemu Poczęciu Najśw. Dziewicy. Dlatego Czcigodne Definitorium, idąc śladami Przodków, postanowiło też Najśw. Dziewicę pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia wziąć sobie za główną Patronkę, żywiąc stąd jak najsilniejszą nadzieję, iż w przyszłości nabożeństwo i cześć względem tejże Bogarodzicy i tajemnicy Jej Niepokalanego poczęcia w Zakonie naszym co dzień bardziej będzie się rozpalać i powiększać”.[21]
Wola św. Franciszka, by jego synowie odnosili się „z największą czcią i poddaniem” do Matki Bożej, dalej sięgająca kolebki Zakonu tradycja obrony i wysławiania Jej Niepokalanego Poczęcia, uwieńczona definicją dogmatyczną z r. 1854, w międzyczasie obranie Niepokalanej za główną Patronkę Zakonu – zrobiły to również, i to wcześniej, inne gałęzie Zakonu franciszkańskiego: w r. 1712 Kapucyni, a jeszcze w r. 1645 Obserwanci – to wszystko utorowało drogę do powstania w łonie tegoż Zakonu Milicji Niepokalanej.
c) M.I. na fundamencie przodków
O. Kolbe spotkał się z zarzutem, że wykrzywił ideę swego Zakonu, właśnie przez M.I. Tak na to odpowiedział: „Że to trochę inna linia niż w początkach Zakonu, to być może, ale że to nie jest taka, jaka być powinna – to inna sprawa”.[22] Temu ostatniemu twierdzeniu zaprzeczał i wykazywał, że do całkowitego oddania Zakonu Niepokalanej musi dojść, jeżeli się chce budować konsekwentnie na fundamentach, które położyli przodkowie.
„Odgrzebując minione dzieje sprawy Niepokalanej u nas, pamiętajmy – tak poucza O. Kolbe – na dwie rzeczy: 1) że wszystko z czasem się rozwija i doskonali, a nie od razu. Więc nie możemy żądać, by przed wiekami miano tak rozwinięte pojęcie sprawy Niepokalanej, jak je mamy dzisiaj, zwłaszcza po ogłoszeniu dogmatu. A nie wolno nam zadowolić się stopniem rozwoju czasów ubiegłych. 2) Następnie, że…. „i w dziejach spotykamy na zaniedbanie i ospałości”, i Zakon nasz nie odpowiedział łaskom tak jak powinien, nie rozwinął należycie sprawy Niepokalanej, tak że „stan obecny nie należy do szczytów doskonałości i dużo, bardzo dużo pozostaje do zrobienia w sprawie Niepokalanej”.[23]
Co tu zawdzięczamy przodkom? W siedmiowiekowej walce obronili przywilej Niepokalanego Poczęcia: „walka została uwieńczona ogłoszeniem dogmatu i objawieniem Niepokalanej w Lourdes”.[24] Ale nie wolno teraz spoczywać na laurach i zadowalać się tylko świętem pierwszej klasy w dniu 8 grudnia i codziennym odmawianiem „Tota pulchra”. Przodkowie nakreślili tylko plan, założyli fundament, a „teraz /jest/ kolej na drugą część historii: /na/ posianie tej prawdy w duszach, dopilnowanie /w nich/ wzrostu i dojrzenia owocu świętości”[25], „teraz dopiero przychodzi wykonanie, wcielenie tej prawdy, objawienie Niepokalanej duszom, wprowadzenie Jej do dusz ze wszystkimi skutkami błogosławionymi”.[26]
W jaki sposób ma się dokonać wcielenie dogmatu, dyktuje sama N. Panna podczas swego objawienia w Lourdes, gdzie przedstawia się jako Niepokalane Poczęcie i rzuca apel pokutny. „Głosi językiem naszego Zakonu; 'pokuty, pokuty, pokuty,’ przypomina się 'zakonowi pokuty’, chce i w nim, i przez niego wstrzymać dusze w pogoni za używaniem, wejść do ich serc, opanować je, skierować drogą wyrzeczenia się siebie do prawdziwego szczęścia, do Boga, przygotować w nich tron dla Boskiej Miłości, /dla/ Boskiego Serca, nauczyć je kochać, zapalić miłością, kochać to Serce sama w nich i przez nich być nimi a ich uczynić Sobą. – Oto rys wcielenia prawdy o Niepokalanym Poczęciu”.[27]
Trzeba by bliżej poznać mariologię O. Kolbego, by pojąć powyższe rozumowanie. Mariologia ta ma swój ośrodek w prawdzie o Niepokalanym Poczęciu, w której Sługa Boży widzi nie tylko pełnię łaski maryjnej, ale i plany zbawcze Boga odnośnie do całej ludzkości. Z Niepokalanym Poczęciem Maryi wiąże on organicznie Jej Wszechpośrednictwo łaski, uważa, że nadmiar Jej łaski spływa – z woli Bożej – obficie na nas, by nas do Niej upodobnić. Łaska ta owocuje w nas w miarę naszego zbliżenia się do Niepokalanej. Osiąga swoje maximum, gdy wyrzekniemy się zupełnie siebie – przez pokutę – i oddamy się Jej całkowicie jako rzecz i własność. Wtedy Maryja swą łaską może w nas swobodnie działać i kształtować nas na podobieństwo Jezusa Chrystusa.
O. Kolbe często wzywał swoich współbraci zakonnych do całkowitego oddania się Niepokalanej jako narzędzie. „Dozwólmy, aby Ona sama w nas i przez nasz Zakon głosiła pokutę dla odnowienia dusz… Otwórzmy serca nasze i dozwólmy Jej wejść /do siebie/, oddajmy Jej ochotnie serce, duszę, ciało i wszystko – bez żadnych zastrzeżeń i bez ograniczeń, poświęćmy się Jej zupełnie, abyśmy byli Jej sługami, dziećmi i Jej bezwarunkową własnością, abyśmy byli jakby Nią samą na tym świecie żyjącą, mówiąca i działającą”.[28]
Niepokalana „chce, by sprawa ta /sprawa wcielenia dogmatu w życie/ od nas wyszła, by Zakon św. O. Franciszka (zjednoczony) uczynił to na całym świecie”.[29] Dlatego natchnęła, by w tym Zakonie powstała Milicja Niepokalanej, specjalnie dla wcielania dogmatu Niepokalanego Poczęcia w życie przez upowszechnianie idei i praktyki całkowitego oddania się Niepokalanej. ”Powinniśmy być nieskończenie wdzięczni Niepokalanej, że raczyła spojrzeć na nas i nam swą sprawę powierzyć”.[30] Dowodem tej wdzięczności będzie „staranie, byśmy jak najlepiej odpowiedzieli tej wielkiej łasce”.[31] Pierwszą naszą troską winno być „zdobyć cały Zakon i każdą w nim duszę z osobna Niepokalanej”[32], a drugą, ten ideał oddania przyswoić całemu światu.
Oddanie Niepokalanej Zakonu zadecyduje o jego odrodzeniu nie tylko przez obfitszy napływ łaski Maryi, która umie być wdzięczna swoim sługom, ale i przez organiczne umaryjnienie – a tak zdynamizowanie – ducha franciszkańskiego.
2. ODDANIE NIEPOKALANEJ A ODNOWA FRANCISZKAŃSKA
O. Maksymilian twierdzi: „Gdy/przez całkowite poświęcenie/ staniemy się /jakby/ Nią, wtedy całe nasze życie zakonne i jego źródła będą Jej i /jakby/ Nią”.[33] Wtedy jaśniej ujrzymy swój cel, ofiara ślubów stanie się pełniejsza, życie wspólne bardziej przypomni model nazaretański, nastąpi harmonia kontemplacji i czynu, życiu zakonnemu będzie towarzyszył stały postęp, chroniąc je od zastoju i załamań.
a) Cel Zakonu w świetle M.I.
„Myślałem – pisze O. Kolbe – jaki jest cel naszego Zakonu. Z Reguły (i Konstytucji) wynika, że celem jest /…/ życie wedle Ewangelii /…/ i opowiadanie Ewangelii po świecie, czyli naśladowanie Pana Jezusa i w życiu ukrytym, i czynnym”.[34] W ten sposób określony jest cel główny Zakonu: dążenie do doskonałości przez zachowanie Ewangelii, zwłaszcza głównych rad ewangelicznych, i cel drugorzędny, jakim jest apostolstwo: nawracanie i uświęcanie ludzi,
Kiedy poświęcimy się całkowicie Niepokalanej, według programu M.I., „wtedy najwięcej i najprędzej /w tej sprawie/ zrobimy, tj. najskuteczniej, najszerzej Ewangelię ogłosimy”.[35] i wcielimy w życie, zarówno własne jak bliźnich. „Niech Ona przez nas i w nas głosi /Ewangelię/, niech życie nasze swoim uczyni, niech sama żyje w nas. Wtedy najdoskonalej będziemy żyć wedle Ewangelii, bo Ona będzie żyć nami. I najdoskonalej będziemy matką dusz wedle Ewangelii, bo Ona będzie Matką tych dusz w nas i przez nas. Oto najpewniejszy i najłatwiejszy sposób naszego udoskonalenia pod każdym względem. I udoskonalenia też innych”.[36]
Doskonałość ewangeliczna polega na miłości. Akcentuje to ze szczególną mocą Zakon Braci Mniejszych, zapatrzony ze swym Patriarchą w krzyż, żłóbek i inne dowody miłości Pana Jezusa. „Za tę miłość odpłaca miłością” [37], m.in. przez ścisłe ubóstwo, bo „dusza, gdy ją obejmą płomienie Boskiej miłości, wyrzuca ze siebie wszystko niepotrzebne”.[38] Ktoś analizując duchowość franciszkańską, zwraca uwagą na jakiś jej szczegół, który bardziej się wybija, np. kult Ukrzyżowanego czy ubóstwo, i gotów jest nawet mówić, że ideą naszego Zakonu jest Ukrzyżowany lub ubóstwo, ale właściwie „wszystko się koncentruje w miłości Bożej”.[39]
„A teraz – zapytuje O. Maksymilian – kto bardziej miłował pana Jezusa ubogiego, w żłóbku i ukrzyżowanego, jeśli nie Matka Najświętsza? Nikt z ludzi ani z aniołów nie kochał i nie kocha tak gorąco Pana Jezusa jak Matka Boża. My się nie ograniczamy w miłości. My chcemy kochać Pana Jezusa Jej Sercem, a raczej /chcemy/, „by Ona sama naszym sercem kochała pana Jezusa. /Chcemy/ po prostu, żeby ta miłość ku Panu Bogu była miłością Niepokalanej. By to rzeczywiście tak było, musimy być Jej i to całkowicie, zupełnie, pod każdym względem Jej”,[40] a stanie się to przez całkowite oddanie, z każdym dniem coraz doskonalej praktykowane. Takie oddanie pozwala nam w sposób najdoskonalszy osiągnąć nasz cel główny: uświęcenie przez miłość i tak oddanie Bogu chwały najwyższej.
Jeżeli chodzi o cel drugorzędny, którym jest apostolstwo jak najszerzej pojęte, to i ten osiągniemy najlepiej przez całkowite oddanie się Niepokalanej jako narzędzie. Św. Franciszek przebiegał świat, wołając: „Miłość nie jest kochana”. Nawracał grzeszników, torował synom drogę do saracenów i pogan, budził zapał do świętości wśród wiernych w świecie żyjących – dla nich założył III Zakon – a jeden mu cel przyświecał: by wszyscy kochali Boga, a kochali jak najwięcej. Ten maksymalizm Ojca serafickiego przejęła Milicja Niepokalanej, która oddanym Matce Bożej stawia jako cel „starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd… i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej”.[41] Gdy Zakon przyswoi sobie w pełni ten cel, wtedy bardziej zdecydowanie wejdzie na szlaki uniwersalne, jakie mu utorował Założyciel.
Zacytuję tu jeszcze jedną stronę z pism O. Kolbe jakże godną syna św. Franciszka: Mamy „cel M.I. wykonać i to jak najprędzej, tj. zdobyć cały świat i każdą duszę z osobna… Niepokalanej, a przez Nią Przenajśw. Sercu Jezusowemu. I dopilnować, by sztandaru Niepokalanej z żadnej duszy nikt nie usunął, a raczej ustawicznie pogłębiać miłość ku Niepokalanej w duszach…, by stały się jedno z Nią, /jakby/ Nią samą, by Ona sama żyła, miłowała i działała w nich i przez nich. Jak Ona jest Jezusową, Bożą, tak każda dusza przez Nią i w Niej stanie się Jezusową, Bożą, czyli w sposób o wiele doskonalszy niż bez Niej i nie przez Nią, o ile w ogóle byłoby to możliwe. Wówczas dusze pokochają Przenajśw. Serce Pana Jezusa jak dotąd nie kochały, bo jak Ona zagłębią się w tajemnicach miłości – Krzyża, Eucharystii – jak dotąd się nie zagłębiały. Miłość Boża zapali przez Nią świat i spali go i nastąpi 'wniebowzięcie’ dusz z miłości”.[42]
b) Ofiara ślubów a poświęcenie maryjne
Głównym środkiem do osiągnięcia maksymalnej miłości w zakonie to zachowanie rad ewangelicznych: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, do którego zobowiązujemy się przez śluby. W r. 1939 w uroczystość św. Antoniego z Padwy O. Maksymilian mówił, że ideałem franciszkańskim „jest przelanie krwi dla Chrystusa”[43], jeżeli nie jednorazowo, to przez całe życie – przez sumienne zachowanie reguły i wykonywanie obowiązków. Wierne życie zakonne jest ustawicznym męczeństwem”.[44] Takie pojęcie i takie praktykowanie ofiary ślubów ułatwia nam bezgraniczne oddanie się Niepokalanej.
Posłuszeństwo
Niepokalana jako Służebnica Pańska, która zawsze mówi Bogu „fiat”, a nigdy „non serviam”, jest najwspanialszym wzorem posłuszeństwa. Oddając się zupełnie Niepokalanej, przyswajamy sobie Jej postawę służebną wobec Boga – swój stosunek wobec prawa i przełożonych, jakich nad nami Bóg postawił, regulujemy w świetle Niepokalanego Poczęcia – a siły czerpiemy z Jej pełni łaski. W ten sposób nasze posłuszeństwo zakonne staje się pełne i nadnaturalne, sprzyja rozwojowi naszej osobowości i czyni skuteczną naszą akcję apostolską. Zanalizujmy dokładniej te owoce.
W praktyce życia zakonnik mimo złożonego ślubu posłuszeństwa ma stosunkowo wiele jeszcze swobody. Rzadko otrzymuje rozkazy na mocy ślubu, nadto „Reguła /franciszkańska/ nie nakazuje opuszczenia Ojczyzny dla misji, a Konstytucje i zwyczaje prawnie ustalone przewidują cały szereg rzeczy, do których nawet zakonnik ma jakieś prawo i o które – na mocy tych przepisów czy zwyczajów – może się upomnieć”.[45] Te różne klauzule, liczące się ze słabością ludzką, nie ułatwiają zakonowi doskonałego wykonania zleconych mu przez Opatrzność zadań, zwłaszcza apostolskich. Tymczasem poświęcając się Niepokalanej całkowicie, decydujemy się z miłości pełnić Jej wolę we wszystkim, bez żadnych klauzul i zastrzeżeń, chcemy ją widzieć nawet w drobnych poleceniach i radach przełożonych. Naszym wprost charakterem staje się ”bezgraniczność poświęcenia się i co do pożywienia, i co do odzienia, i co do zajęcia, i co do stanu…, i co do miejsca (w Ojczyźnie czy wśród nieprzyjaciół wiary, gdzie może czeka pewna śmierć) itd., słowem, niestawianie żadnych granic, choćby przyszło z głodu i nędzy gdzieś pod płotem zginąć dla Niepokalanej”. Jest to heroizm, ale „inaczej trzeba by zaraz ograniczać intensywność walki”[46] o dusze.
Przy bezgranicznym oddaniu się Niepokalanej posłuszeństwo nasze staje się nie tylko pełne, ale i bardziej nadnaturalne. W woli przełożonych widzimy wolę Niepokalanej, a w Jej woli wolę Boga. „Ona rządzi naszym umysłem, aby w posłuszeństwie zakonnym upatrywać Jej wolę… Ona rządzi też naszą wolą, aby niczego poza Jej wolą nie miłowała, a w Niej wolę Jezusa Chrystusa”.[47] O. Maksymilian wciąż nawoływał, i to w sposób bezkompromisowy, by słuchać w sposób nadnaturalny, „tj. Nie dlatego, że to co kazane jest przyjemne lub rozumne, albo roztropne, albo w sobie samym święte, ale tylko dlatego, że kazane, a więc jest wolą przełożonych, a więc wolą Niepokalanej, a więc jest wolą Bożą”.[48] Bez tego – mówił – nie jest się narzędziem w ręku Niepokalanej, ale – powiem wprost – w ręku szatana, chociażby się… heroiczne wykonywało czyny”.[49]
Takie bezgraniczne i nadprzyrodzone posłuszeństwo nie zuboża zakonnika, ale przeciwnie, przydaje mu godności oraz pozwala na większą skuteczność w uświęceniu osobistym i apostolstwie. Bóg „przez swoich zastępców tu na ziemi objawia nam swa uwielbioną wolę i prowadzi do Siebie i chce przez nas jak najwięcej dusz do Siebie pociągnąć”.[50] Wola Boża jest najmędrsza i najlepsza, więc „przez posłuszeństwo wznosimy się ponad naszą skończoność i działamy według mądrości nieskończonej / bez przesady), mądrości Bożej”,[51] ono użycza nam Bożego rozumu, roztropności i dobroci”.[52] Co więcej, „łaski Boże i opieka Niepokalanej – pisze zakonnikom O. Kolbe – są przygotowane dla każdego z was tam, gdzie się znajdujecie z posłuszeństwa”,[53] nie gdzie indziej, stąd przez posłuszeństwo najwięcej możemy zdziałać dobrego. Życie potwierdza, że nie jest to tylko czcza teoria.
Nie oznacza to nie mieć w niczym inicjatywy, owszem, można i trzeba swobodnie powiedzieć /przełożonym/, jakie myśli i pragnienia budzą się w /naszym/ sercu. O. Kolbe, wiedząc, że Niepokalana objawia swą wolę również przez dobre natchnienia, bardzo popierał inicjatywę podwładnych/, byleby tylko być gotowym z równym zadowoleniem (woli, bo natura może się nieraz i przewracać) przyjąć decyzję posłuszeństwa, /bez względu na to/, czy ono będzie wedle /naszego pragnienia/ czy przeciw /naszemu pragnieniu/, czy poza naszym pragnieniem”.[54]
Ubóstwo
O. Maksymilian na nowo starał się rozwiązać problem ubóstwa franciszkańskiego, i to w świetle swego ideału maryjnego. Ubóstwo uważał za szczególny charakter klasztorów, które założył, jak w ogóle całego Zakonu. Akomodował je do XX w., ale z zachowaniem pełni blasku, jakim je okrył Poverello. Było to „ubóstwo jak najściślejsze, by jak najprędzej zdobyć świat dla Niepokalanej i do Niej się upodobnić”.[55]
Pierwsza cecha ubóstwa to poleganie na Opatrzności Bożej przez Niepokalaną, zarówno gdy chodzi o utrzymanie osobiste, jak i inwestycje apostolskie. „Uważam – pisze O. Maksymilian – że po wszystkie czasy i we wszystkich miejscach ważną pozostaje zasada /Chrystusowa/” 'Szukajcie nasamprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a to wszystko będzie wam przydane’.[56] „Święte ubóstwo – według O. Maksymiliana – to kapitał pozwalający na mierzenie się z największymi potęgami finansowymi protestantów, ateuszów itd. i ich głowy – masonerii, bo to kasa bezdenna Opatrzności Bożej”.[57] Nawet wojny i kryzysy ekonomiczne nie osłabią rozmachu apostolskiego, jeżeli tylko nasze dusze zbliżają się coraz bardziej do Niepokalanej.
W związku z tym O. Kolbe był przeciwny opieraniu się na folwarkach i bankach. Kapitałów nie mamy – mówił przed wojną pod adresem Niepokalanowa – mamy długi. Szczęśliwi jesteśmy, że tak jest, i nie daj Boże, aby kiedyś był jakiś zapas w kasie i może nawet dochód z procentów. Z pracy rąk żyć, a tam niech będą długi, żeby go pokryły inwestycje, jakie posiadamy”.[58] O. Kolbe uniósł się raz gniewem, kiedy jeden z ojców, widząc wydawnictwo M.I. w pełni rozwoju, zaproponował: „Już się dalej nie rozwijać, maszyn /jest/ już dosyć, teraz będziemy mieli sobie dochód”. „Ot, tak – oświadczył twórca M.I. – środek wziąć za cel a cel za środek. Oczywiście, pierwszym już skutkiem jest zaraz; 'już się dalej nie rozwijać, niech sobie dusze giną… my będziemy mieli sobie dochód’ – Ot, folwarczek, tylko w innej formie”.[59] Celem wydawnictwa – podkreślał to dobitnie O. Kolbe – ma być zdobycie świata dla Niepokalanej, „a nigdy ten przeklęty dochód”.[60]
Zresztą, jako franciszkanie spod znaku Niepokalanej nie możemy uważać się za posiadaczy – nawet gdy prawo pozwala naszym domom posiadać – tylko za szafarzy Jej dóbr, i to z podwójnego względu: aktem poświęcenia oddaliśmy Jej wszystko, więc i dobra klasztorne, i zarobek za pracę, i ofiary, nadto ofiary otrzymuje Zakon ze względu na swój cel apostolski, więc tylko do tego celu ma ich użyć. „My – mówił O. Maksymilian swoim w Niepokalanowie – jesteśmy tylko szafarzami ofiar… danych dla zdobycia świata dla Niepokalanej, a nie do naszego dowolnego rozporządzenia”.[61] „Nikomu nie wolno niczego z tego brać pod żadnym pozorem i pod żadną formą, bo albo bierze, co sam naprzód ofiarował i jakaż wtedy ofiara, albo bierze, co ofiarowali drudzy, i wtedy jeszcze gorzej”,[62] bo zostaje naruszona sprawiedliwość.
O. Kolbe przypuszczał, że można nawet dziś przestrzegać ścisłej zasady św. Franciszka: „nic nie posiadać”. „Nic nie posiadać, ani pojedynczo, ani zbiorowo. Kto posiadaczem? Dobrodzieje, biskupi. My tylko używamy dla celu określonego, dla sprawy Niepokalanej”.[63] Z drugiej strony nie sprzeciwia się dziś myśli Patriarchy używanie wszelkich środków łącznie z pieniędzmi. „Co by dziś nakazał św. O. Franciszek? – pyta siebie O.M. – Czy by zabraniał pieniędzy i stąd nowszych środków? Czy by może wszelkich środków użył – i poczty, i druku, i radia, i innych? A może dałoby się wyrzec pieniędzy, a używać wszelkich środków głoszenia słowa Bożego? Nie wiem… Niepokalana, jak lepiej? Czyś Ty używała pieniędzy? Zdaje się, że tak, jeżeli Pan Jezus też używał. Nie pozwól, byśmy ich źle używali, ale jak Ty. Tyś używała dla Jezusa, my zaś dla Ciebie, a przez Cię dla Jezusa”.[64]
Oczywiście, musimy też sami korzystać z dóbr, jakie otrzymujemy z Opatrzności przez Niepokalaną, ale według zasady: „quidquid requiritur et sufficit ad finem”[65] i po to, by wzmocniwszy siły służyć dalej i lepiej Niepokalanej. M.in. nie powinniśmy pić wódki i palić papierosów, gdyż „ofiary, które ludzie dają dla sprawy Niepokalanej, powinny tylko tej sprawie służyć, a co wyda się poza konieczną potrzebą na osobiste sprawy, byłoby kradzieżą ofiar złożonych dla uświęcenia dusz”.[66]
Ideałem naszym powinno być ubóstwo duchem, jakim żyła Niepokalana. Nasze ubóstwo: „paupertas – Eius superhumanitas”, [67] ta Jej postawa, dzięki której mogła Ona bez przeszkód grawitować do Boga. „Nie w tym kierunku nasza wielkość – uczy O. Kolbe – żeby gromadzić materię, ale żeby się z niej wyzwalać”.[68] Czuje się tu ducha Poverella, który – wolny od przywiązania do dóbr ziemskich – mógł wołać: „Bóg mój i wszystko moje”.
Czystość
Gdy oddamy się zupełnie Niepokalanej, wtedy nasza „castitas – Eius Virginitas”:[69] czerpiemy z Niej wzór, a zarazem potrzebną łaskę, której nie odmawia temu, kto jest Jej rzeczą i własnością. Dochodzimy do takiego stanu, że aż promieniujemy Jej niepokalanością.
Ważną tu rzeczą jest współpraca z łaską maryjną, więc czuwanie nad dobrym wypełnieniem ślubu czystości. Ale jeszcze ważniejszą jest zwrócenie uwagi na aspekt pozytywny tego ślubu. „Nie chodzi o to, żeby było tylko wyrzeczenie, bo w zamian za to wyrzeczenie przychodzi coś duchowego, posuniętego do tego stopnia, że dusza nazywa się Oblubienicą Chrystusową”[70] Do tego stanu wiedzie oddane sobie dusze Najśw. Panna. Per Mariam ad Jesum.
Ślub czystości sprzyja też apostolstwu. „Takie dusze /które przez czystość stały się oblubienicami Chrystusa/ nie tylko same się uświęcają, ale i inne porywają za sobą”[71], stają się niejako ich matkami. „Poświęca się stworzenie, miłość stworzenia, rodzinę, radość życia rodzinnego, by stać się matką bardzo wielu dusz”.[72] Poświęceni bezgranicznie Niepokalanej, stajemy się zdolni do największych poświęceń. „Jej jest nasze ciało, aby dla Niej chętnie wydawało się na prace i cierpienia”.[73]
Śluby zakonne to trudna rzecz, ale przy pomocy Niepokalanej możliwa, a nawet łatwa. „Pamiętajcie, drogie dzieci mówił O. Kolbe przy odbieraniu profesji – że warunkiem pewnym i jedynym wykonania wszystkich ślubów jest miłość do Niepokalanej. To jest warunek konieczny, bo przez Nią, wszystkie łaski spływają. Kto tą drogą pójdzie, łatwe mu będzie życie zakonne”.[74]
c) Życie wspólne jak w Nazarecie
Całkowite poświęcenie się Zakonu Niepokalanej wzmacnia też życie wspólne, każdy klasztor upodabnia do domu Najśw. Rodziny w Nazarecie. Jest w takim klasztorze i w całym Zakonie „jedna rodzina, której ojcem jest Bóg, matką Niepokalana, bratem starszym Boski Więzień miłości w Eucharystii, a wszyscy inni nie towarzyszami, ale kochającymi się nawzajem braćmi, i to mniejszymi”.[75] Ten model chciał O. Kolbe narzucić całemu światu, dlatego forsował, by tym duchem rodzinnym promieniowały przede wszystkim jego Niepokalanowy i w ogóle wszystkie klasztory franciszkańskie. Taki sam, jak wiemy, był ideał św. Franciszka, który z Porcjunkuli – klasztoru Matki Bożej Anielskiej – uczynił ognisko promieniowania miłości chrześcijańskiej.
Duch maryjny klasztorów sprzyja napływowi powołań, a im doskonalszy jest ten duch, im bardziej nastawiony na bezgraniczne oddanie Niepokalanej, tym powołań jest więcej i tym są one lepsze. Tu działa łaska Niepokalanej, a zarazem pociąga wysoki ideał. Dziwiono się, że tak wielu przed wojną przybywało do Niepokalanowa. O. Kolbe postawił następującą, zasadę: „Co do przyjmowania nowych, to zdaje mi się, że nie mamy prawa ograniczać ilości powołanych do służby Niepokalanej. Jeżeli powołanie jest prawdziwe, to Ona woła, więc my mamy obowiązek przyjąć. Jeżeli zaś nie jest prawdziwe, to choćby był wielki brak nie można by przez furtę przepuścić. I zdaje mi się, że my mamy nawet obowiązek budzić we wszelki sposób uśpione powołania i dopomagać im do poświęcenia się Niepokalanej. Wszak /jest/ to najdoskonalsze zdobycie dusz dla Niepokalanej”.[76] Gdy problem powołań rozwiązuje się w duchu nadprzyrodzonym, a nie przez naturalne wyrachowanie, Opatrzność Boża pokazuje przez Niepokalaną, co potrafi.
W Zakonie franciszkańskim i w służbie pod sztandarem Niepokalanej O. Maksymilian cenił w szczególny sposób braci zakonnych. Uważał, że Niepokalana chce mieć ich w swym Zakonie jak najwięcej, że chce ich użyć do różnych ważnych zadań w apostolstwie, że chce ich otoczyć jak najtroskliwszą opieką i traktować na równi z ojcami. Należy się troszczyć o ich wykształcenie. O. Kolbe pisał: „Co się tyczy podnoszenia do ogólnego poziomu inteligencji Braci, zdaje mi się, że i to nie kłóci się z duchem św. O. Franciszka; i jak z jednej strony nie mogę pojąć zacieśniania słów św. O. Franciszka: 'non curent nescientes litteras litteras discere’ tylko do braci laików, tak z drugiej strony z dalszego wyjaśnienia 'sed attendatt’ itd. zdaje mi się, że więcej świętemu Ojcu chodziło o 'curent’ niż o 'litteras’. Przełożonym zaś nigdzie nie zabrania się 'curare’ i do nich to należy, podczas gdy podwładni mają dać się kierować posłuszeństwu, a nie marzyć o 'litteras’”. [77] Ale ponad wszystko należy cenić życie wewnętrzne i troszczyć się o wychowanie kandydatów i zakonników w duchu bezgranicznego oddania się Niepokalanej. „Na próżno – pisał O. Maksymilian do kleryków franciszkańskich – gimnastykowalibyście wasze umysły, na próżno napełniali głowy rozlicznymi pięknymi i potrzebnymi wiadomościami, jeżeliby zabrakło tego wewnętrznego dziecięcego stosunku do Niepokalanej jako do Matki, Królowej, Hetmanki i Nadziei naszej”.[78]
W klasztorze jako w rodzinie Matki Bożej należy usilnie zabiegać o jedność, choć nie za cenę kompromisów i zubożenia spuścizny przodków. Jak to uskuteczniać, poucza O. Kolbe: „Bądźmy pewni, że wszelkie podziały i nieporozumienia to nie od Niepokalanej pochodzą, ale tylko i wyłącznie od tego węża, co jest pod Jej nogami. Każdy więc ze swej strony niech dołoży starania, aby wszelkie rozdźwięki łagodzić pokorą, miłością, cierpliwością i modlitwą, i coraz bardziej pogłębiać wzajemną miłość i wzajemnie się wspomagać w dążeniu do naszego Ideału szerzenia królestwa Niepokalanej w duszach. Niech każdy z Was stara się nie tyle zmieniać otoczenie, ile /raczej/ doskonalić samego siebie, niech sam się do Niepokalanej zbliża, a tak wszyscy, do Niej się zbliżając, i nawzajem zbliżać się będą”.[79] Radę tę warto by wypisać na widocznym miejscu w Każdym klasztorze franciszkańskim. „Zresztą – dodaje kiedy indziej O. Maksymilian – i krzyżyki być muszą /w życiu wspólnym/, bo za co byśmy właściwie do nieba poszli i jak byśmy mogli udowodnić naszą bezinteresowną miłość ku Niepokalanej”.[80]
O. Maksymilian uważał klasztor nie tylko jako żywioł zakonnika, w którym jego życie duchowe może się normalnie rozwijać, ale i jako bazę wypadową do akcji apostolskiej w duchu M.I. Pisał: „Po dokonanym wypadzie poza płot święty Niepokalanowa jak żelazo do magnesu do niego ciągnąć będą i po skończeniu pracy tam się ukryją, by oczyścić się z kurzu ziemskiego, zagoić zadraśnięcia /porobione/ wśród kolców i 'na miejscu osobnym’ nabrać znowu ducha i siły do dalszych wypadów”.[81] Taką właśnie rolę odgrywała Porcjunkula za czasów św. O. Franciszka.
d) Harmonia między kontemplacją i czynem
Zakon Braci Mniejszych jest kontemplacyjno-czynny. Charakter ten w pełni on zachowa i umocni, gdy poświeci się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w zdobywaniu dla Niej świata. O. Kolbe trzymał się zasady: „totus primum sibi et sic totus omnibus ex superabundantia” i zasadę tę starał się upowszechniać, zwłaszcza w swym Zakonie, kładąc wciąż nacisk z jednej strony na potrzebę głębokiego życia wewnętrznego, a z drugiej na ekspansję apostolską, i to taką, która by była wylewem naszej nadobfitości wewnętrznej.
„Sprawa życia wewnętrznego – wciąż to powtarzał O. Maksymilian – jest najważniejsza. Cała wartość zakonnika polega na jego życiu wewnętrznym, nadnaturalnym. Życie zewnętrzne jest tylko skutkiem życia wewnętrznego i o tyle ma wartość, o ile pochodzi z życia wewnętrznego… Ma to być życie miłości ku Panu Bogu w Niepokalanej, nie tylko w teorii i uczuciu, lecz w praktycznej miłości, która polega na zjednoczeniu naszej woli z wolą Niepokalanej. Nic nie chcieć tak lub inaczej, jak tylko dlatego, że tak chce lub nie chce Niepokalana. To jest obraz duszy, w której żyje Niepokalana, a w Niej Pan Bóg”.[82] Oczywiście, by tak uzgodnić swą wolę z wolą Bożą, trzeba wciąż pić łaskę ze źródeł sakramentalnych i z modlitwy. „To życie wewnętrzne jest istotą wszystkiego. /Więc/ przede wszystkim i ponad wszystko musimy pogłębić to życie wewnętrzne”.[83]
Już z tego widać, że O. Kolbemu, gdy forsował życie wewnętrzne, chodziło nie tylko o zabezpieczenie zakonnika przed niebezpieczeństwami związanymi z akcją apostolską w świecie, ale w równej mierze, o ile nie więcej, o większe wyniki tejże akcji. Pamiętając na słowa Pana Jezusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5), twierdził, że „owocność pracy nie zależy od zdolności, zabiegów, pieniędzy, chociaż i to są dary Boże, pożyteczne również dla akcji katolickiej, ale tylko i jedynie od stopnia łączności z Bogiem. Jeżeli tego zabraknie albo ten węzeł osłabnie, na nic się zdadzą wszystkie inne środki. Jeżeli zaś łączność ta jest żywotna, wszystko inne nietrudno się znajdzie”.[84] Nadto choć O. Maksymilian wszystkich środków (godziwych) chciał użyć dla sprawy Niepokalanej, to jednak stawiał zawsze – nawet wśród największej ekspansji zewnętrznej – na prymat modlitw i ofiary. Nawrócenie i uświęcenie duszy – pisał – było, jest i pozostanie zawsze dziełem Bożej łaski. Ani słowem żywym, ani drukiem, ani innym środkiem zewnętrznym bez łaski Bożej nic się w tej dziedzinie zdziałać nie może, łaskę zaś i dla siebie, i dla drugich zdobywa się pokorną modlitwą, umartwieniem i wiernością w spełnianiu swoich zwyczajnych, chociażby najpospolitszych obowiązków”.[85]
O. Maksymilian okazał ogromną inwencję, gdy chodzi o wskazywanie franciszkanom terenów pracy – cały świat jak św. O. Franciszek postawił przed nimi otworem – i środków apostolskich. Jednak w konkretnych wypadkach i teren, i środki uzależniał od woli Niepokalanej, bo Ona jest naszą Panią, Ona Królową Apostołów, a my jesteśmy tylko Jej narzędziem. Stosujemy – pisze – „te środki, które sama zechce. Podała akt strzelisty – przy objawieniu Cudownego Medalika – więc to nasza modlitwa, włączamy do niej wszystkich. Dała Cudowny Medalik, więc to nasza kulka, by trafiać w serca. Potem wszelkie środki, byle godziwe, czyli co tylko gorliwość i roztropność podyktuje, słowem, co każę miłość, miłość bez granic: Ona… Wszystkie wynalazki – sztuka, literatura, teatry, kina, piśmiennictwo, dziennikarstwo, radio itd. itd. – mają posłużyć przede wszystkim Jej, a następnie innym celom. I przede wszystkim – wciąż to O. Kolbe podkreśla – /oddajmy Jej/ nas samych, aż do całkowitego wyniszczenia naszego ja /do/ ofiary całopalnej bez żadnych zastrzeżeń lub granicy (’pokuty, pokuty, pokuty’) , więc wszystko: duszę, ciało, wszystkie władze duszy, zdolności, energię, naukę, sztukę itd. Itd., wszystko, wszystko”.[86]
Jakże to wszystko zgodne jest z duchem franciszkańskim i jak sprzyja zarówno pracy nad własnym uświęceniem, jak i maksymalnej ekspansji zewnętrznej, o jakie chodziło św. Franciszkowi. A przy tym jest dopasowane do wieku XX: chwyta wszystko, co dobrego ten wiek stworzył, i oddaje na służbę Chrystusowi przez Niepokalaną.
W ideale M.I. zawsze pozostaje owa giętkość wobec woli Niepokalanej, którą okazuje Ona również przez zewnętrzne okoliczności, i zdolność akomodacji, tak że nigdy nie grozi nam bezrobocie: franciszkanin dzisiaj, jeżeli ma warunki, staje przy najnowocześniejszej maszynie rotacyjnej, ufając, że tak by też uczynił jego Założyciel, a gdy jutro będzie musiał iść do obozu koncentracyjnego, to i tam znajdzie środki apostolskie – niby „ubogie”, a w rzeczy samej najskuteczniejsze. Przypomniał to nam w Oświęcimiu O. Kolbe.
e) Ciągły postęp
Twórca Milicji Niepokalanej wciąż podkreślał, że duchem tej idei i tego dzieła, duchem M. I., jest ustawiczny postęp. Ideałem każdego jest tu „być Jej bezgranicznie, nieodwołalnie, na zawsze”[87], a wobec niedoskonałości naszej natury, wobec zmienności woli należy wciąż nawracać – bez zniechęceń – do tego ideału, „coraz bardziej, coraz doskonalej stawać się Jej, upodabniać się do Niej, jednoczyć się z Nią, stawać się jakby Nią Samą, by Ona coraz więcej duszę opanowywała, owładnęła nią zupełnie i w niej, i przez nią Ona sama i myślała, i mówiła, i miłowała Boga i bliźnich, i – działała. Oto ideał: stać się Jej, Niepokalanej”.[88]
Jakże ten ideał harmonizuje z obowiązkiem dążenia do doskonałości, jaki ciąży na każdym zakonniku. Duch franciszkański „powinien /w nas/ rozwijać się bez ograniczeń”, a „im dłużej jesteśmy w zakonie, tym więcej musimy pogłębiać doskonałość zakonną”, „musi tu być bezwzględny postęp…, trzeba nam codziennie coraz bardziej się uświęcać. Jeśli tego nie czynimy, możemy sobie powiedzieć, żeśmy zmarnowali czas w klasztorze. Wciąż trzeba powstawać i wciąż zaczynać, gdy się widzi, że nasz gorliwość słabnie.” [89] Duch M.I. sprzyja temu dążeniu do doskonałości, ułatwia powstawanie z upadków i oziębłości, pozwala na osiąganie maksymalnych rezultatów. Kto żyje tym duchem, zwyciężyć może i musi. ”Nie ufając nic sobie i oddając siebie i wszystkie pokusy i trudności Niepokalanej – na pewno zawsze wyjdziemy zwycięsko (oczywiście musimy też i z naszej strony czynić, co tylko możemy, by nie paść).[90]
W Niepokalanej jest cała nasza nadzieja. Za O. Kolbem każdy z nas może mówić: „Omnia possum in Eo qui me per Immaculatum confortat”.[91] Nadzieja ta dotyczy nie tylko jednostek, ale całego Zakonu, byle tylko wciąż umacniał on swą więź z Patronką – Niepokalaną, byle tylko wykorzystał tę wielką łaskę, jaką mu dała przez jego syna O. Maksymiliana Kolbego.
3. ODNOWA O. KOLBEGO W PRAKTYCE
Warto, bodaj w krótkich słowach, pokazać, jak odnowa franciszkańska, którą głosił O. Kolbe, wygląda w praktyce, i czy osiągnięte rezultaty są zachętą, by ją doprowadzić do końca. Jakie ewentualnie są drogi do jak najskuteczniejszej realizacji tej odnowy.
a) Eksperyment 0. Kolbego
Najlepszym dowodem, że projekt odnowy Zakonu franciszkańskiego, jaki poddał O. Maksymilian, jest on sam, który w M.I. – jak pisał kardynał Piazza – znalazł heroiczną formę świętości.
Kiedy przegląda się akta procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego, widzi się, jak starał się on żyć pełnią franciszkanizmu i jak faktycznie nią żył, i to w sposób odpowiadający mentalności i potrzebom obecnych czasów. Do naszej Postulacji Generalnej napłynął po wojnie list prof. Yamaki, który zetknął się z O. Kolbem w Japonii w latach trzydziestych tego wieku, gdy był jeszcze pastorem metodystów, list tej treści: „Zawsze, od czasów mego seminarium, byłem oczarowany przez św. Franciszka z Asyżu. Stąd znałem już dobrze ideał św. Franciszka w teorii, lecz po raz pierwszy żywy franciszkanizm znalazłem u O. Kolbego i to właśnie doprowadziło mnie do owczarni prawdziwego Kościoła”.[92]
Dowodem dalszym są klasztory, które założył O. Maksymilian i przepoił swoim duchem, zwłaszcza z pierwszej fazy ich rozwoju. Kiedy 21.11.1927 r. opuszczał z grupą współbraci Grodno, by udać się do świeżo założonego Niepokalanowa, powiedział: „Niepokalanów jest to miejsce obrane przez Niepokalaną i przeznaczone wyłącznie na szerzenie Jej czci. Wszystko, cokolwiek jest i będzie w Niepokalanowie, to Jej własność… W tym nowym klasztorze poświęcenie się nasze musi być całkowite. Zakonność ta musi kwitnąć w całej pełni. Praktykować będziemy przede wszystkim posłuszeństwo. Będzie tam bardzo ubogo, bo wedle ducha św. Franciszka. Dużo będzie pracy, wiele cierpień i wszelkich niewygód. Regułę naszą, święte Konstytucje i wszystkie przepisy zakonne będziemy zachowywać z całą surowością, bo Niepokalanów powinien i musi być wzorem życia zakonnego”.[93]
Niepokalanów pierwszych lat, a wkrótce obok niego Mugenzai no Sono w Nagasaki, to wzorowe klasztory franciszkańskie ukształtowane w duchu „aggiornamento” przez Niepokalaną O. Anzelm Kubit, przełożony polskiej prowincji Braci Mniejszych Konwentualnych, pisze o O. Kolbe, że „stworzył taki nastrój ofiary, prostoty, radości franciszkańskiej, entuzjazmu dla idei, że życie w Niepokalanowie, pełne prostoty, a wśród setek zakonników przypominało czasy Franciszka z Rivo Torto czy kapituły rogozianej, a wśród tej gromady braci iluż znalazłbyś podobnych do Jagnięcia Bożego brata Leona, do brata Jałowca, do brata Bernarda i jeszcze inne pełne prostoty i świeżości typy”.[94] Sam O. Kolbe, przedstawiając w r. 1933 w Rzymie swój ideał franciszkańskiej odnowy, mógł powiedzieć: „Nie uważajmy jednak tego wszystkiego jedynie za oderwane teorie, nie dające się zastosować w praktyce. Już bowiem Niepokalana raczyła wzbudzić w Polsce dom zakonny (Niepokalanów), który przez pięć lat swej egzystencji udowadnia możliwość takiego życia i pracy”.[95] Nie zabrakło z powodu rygorystycznego życia tego klasztoru powołań, przeciwnie, zjawiło się ich tu więcej niż gdzie indziej – wtedy 400, a w r. 1939 ponad 700 – ani też jego ubóstwo nie tylko nie przeszkodziło w prowadzeniu dzieł apostolskich, ale pozwoliło na założenie wielkiego wydawnictwa oraz misji w kraju pogańskim.
Nie zaprzeczał O. Kolbe, że „Niepokalanów oddalił się od utartych dróg i tradycji, ale – zapytywał – jakże może być inaczej? czyż nie ma on celu specjalnego, który stanowi jego rację bytu, tj. podbicie całego świata Niepokalanej w myśl M.I”.[96] Właściwie ten cel zawiera w sobie misje, o których św. O. Franciszek pisze w XII rozdziale Reguły, a warunek i środki, przy pomocy których Niepokalanów starał się osiągnąć swój cel, był – aczkolwiek w nowej formie – rozwinięciem tego, co nam w spadku zostawił Patriarcha i najgorliwsi z jego synów. Mógł Kard. Wyszyński powiedzieć, że O. Kolbe „musiał nawet w ramach życia zakonnego przerastać ustalone formy i może chciano go również ustawić w jakimś szeregu, a Ojciec powiedział: ja tworzę szereg – i ustawił rodzinę franciszkańską w innym szeregu. I /tak/ stało się dobrze, to była łaska – na te czasy szczególnie wielkie – dla franciszkańskiej rodziny zakonnej”.[97]
b) Pierwsza droga do upowszechnienia odnowy
Tej wielkiej szansy, jaką nam dała Opatrzność, nie wolno nam zaprzepaszczać, lecz należy ją wykorzystać, podjąć apel, jaki rzucił Szaleniec Niepokalanej, przywrócić i utrwalić odnowę w Niepokalanowie, upowszechnić ją w swym Zakonie, przenieść do innych gałęzi franciszkańskich. Są dwie drogi do osiągnięcia tego celu: jedna, którą poddawał przełożonym O. Kolbe gdzieś do r. 1933, i druga, którą potem – widząc, że inna jest wola Niepokalanej – starał się on zastosować.
Przede wszystkim – i to zarówno w pierwszym jak i w drugim wypadku – nie można dopuścić do upadku Niepokalanowa jako Niepokalanowa. „Na utrącenie celu Niepokalanowa – pisał O. Kolbe – nie wolno nam się nigdy zgodzić… gdyż byłoby to… 'contra maximi momenti bonum’ naszego Zakonu”.[98] W razie przeszkód „powinniśmy użyć wszelkich godziwych środków, by nie dopuścić do złamania naszej wiekowej tradycji, naszego zadania powierzonego Zakonowi przez Niepokalaną, bez względu na cierpienia i upokorzenia, które by za to na nas spaść miały. Nie chodzi tu bowiem o żadnego z nas, ale o sprawę Niepokalanej, dusz, Zakonu”.[99] O. Kolbe zabiegał o coraz większy rozmach – i wewnętrzny, i zewnętrzny – Niepokalanowa, by to był namacalny „dowód błogosławieństwa i woli Niepokalanej”.[100]
Gdy chodzi o upowszechnienie odnowy, to najidealniejszym wyjściem byłoby „oddanie się całej prowincji jako takiej Niepokalanej – niepodzielnie”, a jeszcze lepiej by było, gdyby cały Zakon od razi to zrobił. Takie stanowisko – wyjaśniał O. Maksymilian – „to idealne rozwiązanie, uznające całą naszą tradycję w sprawie Niepokalanej i krok naprzód, którego wymaga nasz wiek”,[101] mianowicie wcielenie dogmatu Niepokalanego poczęcia w życie w sposób, jak wyżej przedstawiono. Zdawał sobie jednak dobrze sprawę, że do takiego rozwiązania Zakon jeszcze nie jest przygotowany, a sprawa jest zbyt wzniosła i delikatna, by siłą ja narzucać. Do tego celu trzeba dojść etapami. Zacząć od stworzenia – z Niepokalanowów – komisariatu M.I. podanego bezpośrednio Generałowi. „Z czasem zamieni się on się on w prowincję M. I., rozmnoży /w/ mnóstwo takich prowincji oddanych bezwarunkowo /Niepokalanej/, aż przyjdzie chwila, że na generalnej kapitule tak się /one/ wzmogą, iż… włączą dyplomik M.I. do Konstytucji i Zakon jako taki przyjmie M.I. i stanie się bezgranicznym narzędziem, własnością Niepokalanej. Niepokalana wtedy nie tylko ubocznie, jak obecnie, będzie miała wzmiankę w Konstytucjach, ale stanie się duszą Konstytucji, ich celem, słowem: Konstytucje będą w duchu M.I. jako środek do osiągnięcia celu M.I.”[102]
Dalszy etap to pogłębianie ducha M.I. w Zakonie. „Wtedy – wróży O. Kolbe – tak pogłębi się duch Franciszkowy, jak w Niepokalanowie, a stąd powstanie taki rozmach rozwoju, jak w Niepokalanowie. I wtedy znikną racje, dla których odłączyli się od nas Bernardyni, a od nich Kapucyni i inni, i powrócą wreszcie wszyscy do macierzy pod sztandarem Niepokalanej, a raczej przy Jej macierzyńskim Sercu, jako Jej rzecz i własność, i jako M.I., po tak długim a bolesnym rozdarciu Zakonu św. O. Franciszka. I wtedy tym szybciej i łatwiej ruszą bracia Franciszkowi do zdobycia dla Niepokalanej całego świata, bo oni wszyscy zostali wybrani do tego dzieła. I wtedy wypełni się wola św. O. Franciszka: „… myślcie o Maryi, niech Ona będzie zawsze w myśli i na ustach waszych” i życzenie naszego świętego Ojca, byśmy byli 'wasalami’ Matki Bożej”.[103]
Żeby można było urzeczywistnić ten śmiały plan, trzeba było, – tak myślę – jeszcze przed wojną kuć żelazo póki gorące, zaufać w pełni O. Kolbemu, zgodzić się na jego śmiałe projekty, zdobyć się na wielki wysiłek wprowadzenie w czyn odnowy franciszkańskiej. Ale nie łatwo dokonać od razu takiego zrywu. Brakło sił zewnętrznych na podjęcie wszystkich projektów apostolskich, nie stało też dość sił wewnętrznych, by przestawić się szybko na pełny franciszkanizm, zresztą O. Kolbe, choć już za życia uważany za człowieka świętego, nie miał jeszcze tej sławy i tego autorytetu, jakie sobie zdobył swą męczeńską śmiercią.
c) Druga droga do upowszechnienia odnowy
Zrozumiał O. Kolbe, że trzeba się liczyć z życiem i kruchością ludzkiej natury. I dlatego gdzieś w r. 1933 obrał metodę, (a właściwie położył na nią nacisk, bo już od dawna ją stosował) stopniowego urabiania Zakonu od dołu i od góry, wykorzystywanie w tym celu każdej nadarzającej się okazji przenikania. Na jego wniosek zgodzili się przełożeni na założenie w Niepokalanowie małego Seminarium Misyjnego (1929 r.) i Nowicjatu (1933 r.) dla całej Prowincji, więc tym dali swe placet na wychowanie młodego pokolenia w duchu M.I. To samo dotyczy i innych seminariów franciszkańskich, bo O. Generał dzięki zabiegom O. Maksymiliana wydał zarządzenie, by we wszystkich seminariach Zakonu była M.I. (1936 r.) Również na interwencję O. Kolbe doszło szczęśliwie do tego, że Definitorium Generalne w r. 1936 podjęło uchwałę poświęcenia Zakonu Niepokalanej. Aktu tego dokonano 8.12.1936 r. Wprawdzie nie przyjęto jeszcze formuły, którą poddawał Sługa Boży – w akcie nie ma jeszcze mowy o bezgraniczności – ale za to podkreślono mocno oddanie się Niepokalanej jako narzędzie w apostolstwie. O. Kolbe cieszył się i z tego, uważając te akty za wielki krok naprzód.
Po drugiej wojnie światowej dalej oglądamy to ewolucyjne przyswajanie sobie tej odnowy franciszkańskiej, jaką, zapoczątkował O. Kolbe. Z różnych posunięć naszych wyższych przełożonych, jak poświęcenie naszej Prowincji NMP Niepokalanej w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu, jak list generała Zakonu O. Costantiniego „de perfectione religiosa promovenda”, wskazujący całemu Zakonowi rozwiązanie kwestii ubóstwa według ideału O. Kolbe i popierający dalej Milicję Niepokalanej w Zakonie, jak tegoroczne danie sankcji najwyższego przełożonego Zakonu statutowi, którym się rządził, za zgodą przełożonych miejscowych, Niepokalanów – widać jasno, że Prowincja i cały Zakon coraz bardziej zdecydowanie chcą iść drogą, którą wskazał O. Kolbe. Dochodzi rozentuzjazmowanie się postacią i ideą Sługi Bożego w przededniu – jak ufamy – jego beatyfikacji.
Ostatnio zjawił się nowy bodziec do szybszego wcielenia idei O. Maksymiliana w życie. Z woli Episkopatu Polski Polska oddaje się teraz Matce Bożej w niewolę miłości za Kościół. „Oddanie to pojęte jest jako doskonałe nabożeństwo w duchu św. Grigniona de Montfort i O. Kolbego”. Istotnej różnicy między tym oddaniem a poświęceniem O. Kolbego nie ma, bo termin „niewola” ma tylko podkreślić bezgraniczność oddania, którą głosił O. Maksymilian, a oddanie za Kościół niczym innym nie jest jak oddanie Niepokalanej jako narzędzie w szerzeniu „błogiego Królestwa Najśw. Serca Jezusowego”. Może tylko w tej obecnej formie nie jest położony nacisk na Niepokalane Poczęcie, tak drogie naszemu Zakonowi. Oddają się dziś Matce Bożej w niewolę diecezje, parafie, stany i zawody, a chyba z najlepszym przygotowaniem i przekonaniem zakony, nawet te, którym przed wojną tak trudno było zrozumieć ideał O. Kolbego.
My, Franciszkanie – i to wszystkich gałęzi – nie możemy pozostać tyle, ale raczej trzeba nam dzierżyć pierwsze miejsce, na które nas wysunął O. Maksymilian. Przyszedł czas, że wśród zakonów zaczynają się jakby zawody maryjne dla okazania doskonałego nabożeństwa ku NMP i dla odnowy wewnętrznej. Przewidywał je O. Kolbe, gdy prosił o modlitwę, aby „suaviter et fortiter Niepokalanej służył. A inni wszyscy i każdy z osobna – o to też prosił – żeby mię prześcigali tysiące razy. A ja ich milion razy. A oni mnie miliardy razy itd. itd. w szlachetnych zawodach. Bo nie o to chodzi, bym ja czy ten czy ów więcej dla sprawy Niepokalanej uczynił, ale by jak najwięcej zdziałanym było. By Ona jak najprędzej każdą duszę jak najdoskonalej opanowała”.[104]
Ale odzywała się w O. Kolbe zdrowa ambicja i rzetelna troska o swój Zakon, które też w każdym franciszkaninie winny dochodzić do głosu. „Zdaje mi się – pisał O. Maksymilian – że Jezuici dużo aktywniej działają w sprawie Apostolstwa Modlitwy niż Zakon nasz w sprawie M.I… Jednak czasem przychodzi i ta myśl, że i my też Jej /Niepokalanej/ nie jesteśmy potrzebni i jeżeli nie odpowiemy Jej życzeniom, to łatwo Sobie znajdzie innych, gorliwszych. Jeżeli zaś odpowiemy, nie ominą nas nadzwyczajne błogosławieństwa”, zwłaszcza „uświęcenie członków i rozmnożenie” wielkie, nawet zjednoczenie wszystkich gałęzi franciszkańskich pod sztandarem Niepokalanej.” A wtedy otworzy się nowa karta w dziejach walki Niepokalanej ze smokiem”.[105]
Źródła
Pisma Ojca Maksymiliana Marii Kolbego. Niepokalanów 1957 ss. 641, maszynopis.
Listy Ojca Maksymiliana Marii Kolbego. Niepokalanów 1960 ss. 870, maszynopis.
Przemówienia Ojca Maksymiliana Marii Kolbego. Niepokalanów 1964 ss. 523, maszynopis.
Dokumenty o Ojcu Maksymilianie M. Kolbem. Tom II. Oświadczenia współbraci zakonnych. Niepokalanów 1953 ss. 358, maszynopis.
Odnośniki
[1] List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[2] List do O. Floriana Koziury 9.12.1930.
[3] Por. list do O. Alfonsa Kolbego 21.4.1919.
[4] List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[5] List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[6] List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[7] Jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[8] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[9] Jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[10] Jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[11] Por. jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[12] Przemówienie 10.8.1937.
[13] List do O. Kornela Czupryka 6.6.1931.
[14] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[15] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[16] Jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[17] Jak pod 5. / List do Prow. O. Anzelma Kubita 8.8.1935.
[18] List do s. Szczęsnej Sulatyckiej, niepokalanki 7.7.1936.
[19] Przemówienie 10.7.1936.
[20] List do brata Alfonsa Kolbego 16.2.1919.
[21] Art. sprzed lat 200. Wiadomości z Prowincji OO. Franciszkanów w Polsce 1934 s. 34.
[22] Przemówienie 4.9.1937.
[23] List do Niepokalanowa 17.5.1934.
[24] List do Prow. O.Kornela Czupryka 25.2.1933.
[25] Jak pod 24
[26] Jak pod 24
[27] Art. „Po co i na co to wszystko”. Wiad. z Prow. 3. (1933) s. 42.
[28] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[29] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[30] List do Niepokalanowa 16.1.1931.
[31] Jak pod 30.
[32] List do Niepokalanowa 17.5.1934.
[33] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[34] Pamiętnik IIa (1930-1933) 25.4.1933.
[35] Jak pod 34.
[36] Jak pod 34.
[37] Przemówienie 4.9.1937.
[38] Jak pod 37.
[39] Jak pod 37.
[40] Jak pod 37.
[41] Dyplomik MI: Cel
[42] Pamiętnik IIa (1930-1933) 23.4.1933.
[43] Przemówienie 13.6.1939 r.
[44] Jak pod 43.
[45] List do Prow. O. Kornela Czupryka 23.4.1931.
[46] Jak pod 45.
[47] Tak jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[48] List do O. Florian Koziury 29.4.1931.
[49] Tak jak pod 48.
[50] List do br. Alfonsa Kolbego 21.4.1919.
[51] Jak pod 50.
[52] List do br. Onufrego Babika 28.8.1940.
[53] List do br. Alfonsa Stępniewskiego 3.12.1940.
[54] List do jednego z braci w Niepokalanowie 18.4.1934.
[55] List do O. Florian Koziury 29.4.1931.
[56] List do O. Samuela Rosenbaigera 30.8.1938.
[57] List do O. Floriana Koziury 9.12.1930.
[58] Przemówienie 29.8.1937.
[59] List do O. Alfonsa Kolbego 2.11.1926.
[60] Jak pod 59.
[61] List do Niepokalanowa 16.1.1931.
[62] Jak pod 61.
[63] Pamiętnik II (1930-1938) 26.4.1933. Nasz Zakon.
[64] Jak pod 63.
[65] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[66] List do O. Donata Gościńskiego 17.1.1941.
[67] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[68] Przemówienie 29.8.1937.
[69] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[70] Przemówienie 30.8.1937.
[71] Jak pod 70.
[72] Jak pod 70.
[73] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[74] Przemówienie 2.8.1938.
[75] Art. w dziesięciolecie Niepokalanowa E.N. 24.12.1937 s. 8.
[76] List do O. Floriana Koziury 1931.
[77] List do O. Floriana Koziury 29.3.1934.
[78] List do kleryków franc. we Lwowie 1.4.1925.
[79] List do br. Alfonsa Stępniewskiego 3.12.1940.
[80] Jak pod 79.
[81] List do Niepokalanowa 21.11.1931.
[82] Przemówienie 18.7.1937.
[83] Jak pod 82.
[84] Art. Tajemnica powodzenia w akcji katolickiej RN 3 (1924) s. 194.
[85] List do Mugenzai no Sono 1.12.1940.
[86] Pamiętnik II. (1930-1938) 23.4.1933.
[87] Art. MI. RN 15 (1936) s. 356.
[88] Jak pod 87.
[89] Przemówienie 29.4.1939.
[90] List do braci nowo obleczonych w Grodnie. 3.1.1927.
[91] Zapiski z rekolekcji. Luty 1920. Regulamentum vitae.
[92] P.Massimiliano M.Kolbe – Bollettino informativo a cura della postulazione della causa di beatificazione. Anno I, n. 1, s. 1.
[93] Przemówienie 20.11.1927.
[94] O. Anzelm Kubit. Notatki o O. Maksymilianie Kolbem. Oświadczenia współbraci zakonnych. Niepokalanów 1953, s.133.
[95] Jak pod 1. / List do młodzieży zakonnej w kolegiach franciszkańskich 28.2.1933.
[96] List do O. Floriana Koziury 9.12.1930.
[97] Kardynał S. Wyszyński. Przemówienie w Niepokalanowie 8.2.1957.
[98] List do O. Prow. Kornela Czupryka 9.8.1932.
[99] List do O. Prow. Kornela Czupryka 25.2.1933.
[100] Jak pod 99.
[101] List do O. Prow. Kornela Czupryka 25.2.1933.
[102] List do O. Prow. Kornela Czupryka 23.1.1933.
[103] List do O. Prow. Kornela Czupryka 25.2.1933.
[104] List do Niepokalanowa 30.10.1935.
[105] List do O. Anzelma Kubita 6.3.1936.
Archiwum KWPZM