Home DokumentyReferaty, Konferencje, ArtykułyFormacjaFormacja wstępna Sieg Jan SJ, O jakich wpływach kultury masowej należy pamiętać przy wprowadzaniu młodych ludzi do modlitwy myślnej

Sieg Jan SJ, O jakich wpływach kultury masowej należy pamiętać przy wprowadzaniu młodych ludzi do modlitwy myślnej

Redakcja
Jan Sieg SJ

O JAKICH WPŁYWACH KULTURY MASOWEJ NALEŻY PAMIĘTAĆ PRZY WPROWADZANIU MŁODYCH LUDZI DO MODLITWY MYŚLNEJ

Materiały Komisji Studiów i Wychowania KWPZM, Kraków, 12.XII.1964

Wychodząc z definicji socjologa francuskiego Grzegorza Fridmana, określamy kulturę masową jako ogół ujednoliconych kulturalnych dóbr konsumpcyjnych, w tym samym czasie oddanych do dyspozycji szerokiej publiczności za pomocą masowych środków komunikowania /por. Antonina Kłoskowska, Kultura masowa – krytyka i obrona, Warszawa, PWN 1964, str. 105/.

Kandydaci, wstępujący do zakonu lub seminarium duchownego, uczestniczyli w większym lub mniejszym stopniu w treściach i produktach kultury masowej, przyswoili sobie w pewniej mierze jej wzory i modele zachowania, pod jej wpływem przeżywali te same emocje, co masy innych odbiorców.

O tym bagażu, przyniesionym z dzisiejszego świata, trzeba pamiętać przy wprowadzaniu młodych do modlitwy myślnej.

Ogólna charakterystyka kultury masowej oraz masowych środków komunikowania

Postęp cywilizacji technicznej wywołał zjawisko kultury masowej. Cechuje ona społeczeństwa masowe, powiększające się coraz bardziej w związku z procesem uprzemysłowienia i rozwoju wielkich miast.

Masy społeczne w swym pierwotnym stanie składają się z ogromnej ilości zatomizowanych jednostek, żyjących obok siebie w izolacji, a różniących się między sobą wykształceniem, zawodem, pochodzeniem społecznym i poglądami. Do tych zróżnicowanych w swoim składzie mas społecznych, a rozproszonych na wielkich przestrzeniach, zwracają się teraz twórcy kultury masowej, dysponujący zinstytucjonalizowanymi środkami komunikowania.

Do komunikacji między ludźmi służą te środki, które ułatwiają wzajemne porozumienie się, masowe zaś środki komunikacji tym się wyróżniają, że wielkie masy odbiorców sprowadzone zostają do wspólnego mianownika. Dlatego oddziaływanie tych środków jest niwelujące i spłycające /zob. W. Becker, Massenmedien, Jugend und Familie, w: Stimmen der Zeit, Juli 1964, H. 10, Jg 39/.

Zasada wspólnego mianownika stosowana jest bezwzględnie w posługiwaniu się tymi masowymi środkami komunikowania w tych wypadkach, w których zysk wytwórców dóbr kulturalnych zależy od ilości odbiorców; dzieje się to zwłaszcza wtedy, gdy wydawnictwa prasowe, wytwórnie filmowe, stacje radiowe czy telewizyjne czerpią swoje dochody z reklamy handlowej i przemysłowej.

A. Kłoskowska wylicza następujące wątki i motywy, stale się powtarzające w produktach kultury masowej i apelujące do elementarnych zainteresowań człowieka: wątek humorystyczny, dramatyczny, czyli sensacyjno-kryminalny, seksualno-romansowy, sentymentalny i personalny. Za przykład wątku personalnego może posłużyć audycja rodzinna, ciągnąca się latami, mimo to zawsze popularna.

Producenci kultury masowej dla każdego z tych wątków, które zawsze pozostają trakcyjne dla szerokich mas, dysponują kilkoma wypróbowanymi schematami, dzięki czemu następuje standaryzacja i ujednolicenie kultury masowej.

Dla podkreślenia, jak bardzo współczesne środki są masowe, wystarczy przytoczyć garść cyfr. W dziedzinie prasy w ostatnich dziesiątkach lat wyraźnie daje się stwierdzić, że różnorodne gazety o mniejszym nakładzie ustępują miejsca wielkim dziennikom o wielomilionowym nakładzie. /A. Kłoskowska, Kultura masowa, s. 184 nn./.

W NRF codziennie pół miliona młodych ludzi uczęszcza do 7 tys. kin, program zaś telewizyjny odbierany jest przez połowę ludności, a dzieci spędzają tygodniowo 18 g. przed telewizorem. /W. Becker, Massenmedien, l. c. 243 i nn./.

W USA liczba telewizorów wynosiła w r. 1958 – 50 milionów, w Polsce zaś liczba odbiorców telewizyjnych przekroczyła w 1962 jeden milion. /Kłoskowska, 202-203/. W niektórych prowincjach USA dzieci przebywają przed telewizorem 4-5 g. dziennie, we Francji zaś ok. 2 g. dziennie /Pedagogie 1962, s. 217/. W Polsce na wsi na telewizję poświęca się w niedzielę przeciętnie 4 i pół godziny /Jerzy Rudzki, Telewizja w środowisku młodzieży wielskiej, Wrocław 1964, s. 26, zob. także: Jadwiga Komorowska; Telewizja w życiu młodzieży, PWN Łódź 1963 – Wa-wa/.

Analiza przeżyć odbiorcy obrazu filmowego i telewizyjnego

W 1957 r. przeprowadzono wśród studentów szwajcarskich ankietę na temat przeżyć filmowych. Wśród 16 tys. słuchaczy szkół wyższych rozprowadzono 7800 arkuszy ankietowych. Oddano 1417 wypełnionych arkuszy /12%/.

Nas tutaj szczególnie interesują odpowiedzi na pytanie: „Czy panu /-i/ zdarzyło się, że w czasie oglądania filmu identyfikował się pan /-i/ z jakąś osobą filmową?”

Twierdząco odpowiedziało 33,5% respondentów, 4,2% że rzadko, 1,4% że nieświadomie, 2,7% że dawniej zdarzała się ta identyfikacja. W odpowiedzi na to pytanie studenci szwajcarscy wypowiadali takie uwagi: „Kto intensywnie przeżywa, zawsze się identyfikuje”. – „Każdy dobry film porywa widza”. – „Tylko przez to uczęszczanie do kina i teatru ma sens”. – „Tak, to jest powszechne zjawisko psychologiczne”. – „Film – iluzją”, – „Tak, to jest rzeczą normalną w dobrym filmie”. – „Tak, ta identyfikacja jest konieczna dla aktywnego uczestniczenia w widowisku”.

Jest rzeczą jasną, że w tych odpowiedziach słowo „identyfikacja” jest brane w szerszym znaczeniu jako uczestniczenie.

Ponadto istnieje jednak grupa odpowiedzi bardziej jednoznacznych: „Tak, identyfikuje się, kiedy w jakiejś osobie czuję los podobny do mojego”. – „Tak, z postacią, która wewnętrznie jest bardzo podobna do mnie”. – „Tak, ponieważ sam często byłem na scenie”. – „Częściej, np. z jeźdźcami, bo sam jestem jeźdźcem”.

W przytoczonych wypadkach widz filmowy niepostrzeżenie wchodzi w miejsce osób filmowych, czuje i działa z nimi, albo nawet w ich miejscu. Niekiedy respondenci podkreślają, że ta inicjatywa jest świadomie zamierzona: „Identyfikuje się rzadko, ale świadomie z chęci gry”. – „Tak, przewidując naprzód co bym w jego miejscu teraz uczynił”. – „Ja staram się siebie zawsze widzieć w działającym”. – „Tak, przez zabawę, rozrywkę – jest wtenczas kompletna”. – „Tak, zdarza mi się to czynić dobrowolnie” /Stefan Bamberger, Studenten und Film. Eine Entersuchung an den schweitzerischen Universitaten und Hochschulen. Verlag Otto Valter AG., Olten /Freiburg i. Rb. /1958/, str. 60-61/.

Bamberger pojmuje identyfikację jako „szczególny rodzaj wczuwania się, przez co ktoś w takiej mierze razem żyje i razem działa z osobą akcji, że niepostrzeżenie jednoczy się z nią albo wierzy, że się znajduje na jej miejscu” /o. c. 60/.

Tego rodzaju przeżycia filmowe nie są czymś przypadkowym, lecz są wprost zamierzone przez twórcę filmu. „Wszystkie sztuczki filmu – stwierdza pewien wybitny teoretyk filmu – współdziałają ku temu, żeby widzowi pozwolić zanurzyć się głęboko zarówno w środowisku jak i w akcji filmu. Przekształcenie czasu i przestrzeni, nieustanne zmiany kąta widzenia wciągają nawet rzeczy w emocjonalny prąd przeżyć. Tory filmu dokumentalnego lecą mi prosto do ust” /Kostein/. „W ten sposób widz, oglądający na ekranie daleki wyścig samochodowy, nagle widzi siebie rzuconego pod olbrzymie koła jakiegoś wozu, sprawdza szybkościomierz, bierze kierownice do ręki. On staje się współgrającym” /Rene Clair/.

Dodajmy ponadto: „widz po trochu staje się wozem … Nie tylko teraz bywa akceptowany ten świat … jako środowisko, w którym na moment żyjemy i które wstąpiło na miejsce naszego realnego cielesnego środowiska” /Olfield/, lecz my sami jesteśmy nawet tym światem, my sami jesteśmy tym środowiskiem, podobnie jak jesteśmy rakietą kosmiczną albo tonącym okrętem …” /Edgar Merin, Er Mensch und das Kino. Kine Anthropologische Untersuchung. Stuttgart Ernst Klott Verlag /1958/, str. 121-122/.

Zmarły przed kilkoma laty rektor uniwersytetu Najświętszego Serca Jezusowego w Mediolanie, O. Augustyn Gemelli, franciszkanin, w kilku naukowych pracach psychologicznych wykazał, że projekcja kinowa sprawia, że widz żyje w świecie marzeń, bo taki jest świat filmu. Świat filmu posiada skuteczną moc poruszania głębin naszego ja, wydobywając na jaw sentymenty, popędy, tendencje niższe, które przy tym znajdują swe zaspokojenie /por. Fr. Agostino Gemelli OFM, Formazione intellettuale, w: Enciclopedia del Sacerdozio diretta dal Rev. Ciuseppe Cacciatore S. CC. R., II ed Libreria Editr. Florentina, s. 179-196/.

Prof. Fulchigneni zaś, wykładający psychologię na Uniwersytecie Rzymskim przyłącza się do stanowiska O. Gemelliego, podkreślając, że „wobec filmu wrażenie rzeczywistości znika na korzyść stanu, który przypomina stan hipnotyczny. Istotnie, można zauważyć zarówno na płaszczyźnie poznawczej jak i na płaszczyźnie emocjonalnej zjawiska, które się zbliżają do zjawisk sytuacji hipnotycznej. Ciemność sali, rytmiczny ruch sekwencji, anormalna jasność bodźca indukcyjnego, stopniowy zanik współtowarzyszących bodźców zmysłowych – oto cztery elementy, które nadają tej nowej sytuacji cechy charakterystyczne, zdolne do tego obniżenia władz krytycznych sumienia, co wydaje się koniecznym warunkiem wywoływania zjawiska projekcji” /Cyt. za: Amedee Ayfre: Cinema et presence personnelle, w: Cinema inivers de l’absence? Le sort de la personne dans l’oeuvre filmique, przez Jean Vassal, Georges Charensol i i., str. 33/.

Zjawisko identyfikacji i projekcji istnieje nie tylko na sali kinowej, lecz także przy odbieraniu telewizji. Stwierdza to Jean d’Arey, dyrektor „stosunków międzynarodowych” przy Radiu i Telewizji Francuskiej.

Na zapytanie: „czy obraz przekazywany telewizją ma większą moc urzekania niż obraz filmu?” odpowiada w tych słowach: „Jeden fakt jest znaczący: przy telewizji trzeba było ustanowić służbę telefoniczną z zadaniem udzielania odpowiedzi na telefony, pochodzące od telewidzów w czasie nadawania emisji telewizyjnej. Jeżeli w ten sposób telewidz chce brać udział w nadawaniu emisji telewizyjnej, to dzieje się to dla tego, ponieważ odczuwa potrzebę uwolnienia się od szoku, spowodowanego przez obraz telewizyjny. Człowiek jest niewątpliwie bardziej całkowicie do dyspozycji u siebie niż na Sali widowiskowej; dlatego telewizja jest sztuką, która zwraca się do jednostki, a nie do tłumu … Telewidz z przyjemnością przyjmuje na swoim miejscu to, czego nie przyjąłby w kinie. Zresztą, dzięki pewnemu przyzwyczajeniu, zmniejsza się szokująca moc obrazu telewizyjnego.

Zakończmy tę uwagę: telewizja zmusza do kompletnej rewizji metod edukacji. Dawniej uważano umysł dziecka za świat zamknięty, do którego trzeba było stopniowo wprowadzać treści poznawcze. W przyszłości problem coraz bardziej będzie polegał na porządkowaniu nieskończonej masy obrazów, odebranych z całego świata i uobecnionych za pośrednictwem ekranu”. /Jean d’Arey, L’avenir de la television, w: Recharches et debata du Centre Catholique des Intellectuels de l’image, str. 12/.

Zatem wyniki analizy przeżyć przy oglądaniu filmów odnoszą się w znacznej mierze również do odbioru telewizji.

Cytowany przed chwilą Amedee Ayfre stwierdza, że psychologowie zawodowi zgadzają się w opisie zjawiska przeżycia filmowego, choć różnią się terminologią i sposobem interpretacji. „Wszyscy podkreślają, że widz intensywnie przeżywa /akcje albo osoby filmowe/ aż do zatracenia świadomości swej prowizorycznej alienacji” /Roger Perron/.

„Ten stan – ciągnie dalej Ayfre – jakimkolwiek byłby nazwany słowem, cechuje się zasadniczo nieobecnością względem siebie, alienacją. Identyfikacja przejawia się w tym, że ja umieszczam siebie w drugim, żeby żyć życiem zmyślonym, projekcja zaś polega na tym, że ubieram drugiego moimi własnymi tendencjami. W oby tych wypadkach mam do czynienia z jakimś fundamentalnym brakiem rozróżnienia, z jakimś pierwotnym pomieszanym, mamy do czynienia ze światem „partycypacji”, niezgodnej z obecnością względem siebie jak również z prawdziwą obecnością względem drugiego. Człowiek znajduje się w świecie psychologicznie elementarnym – niektórzy autorzy mogli pokazać pokrewieństwo tego świata ze światem magii, mitu, marzenia, poezji albo dzieciństwa” /Amede Ayfre, Cinema … o. c., str. 33-34/.

Hipnotyzująca moc obrazów filmowych podkreśla również krytyk filmowych, Georges Charensol, pisząc: „Nie istnieje film, któremu by publiczność nie wierzyła. Lecz moc obrazów ożywionych jest taka, że najbardziej przeciętne obrazy wywołują pewnego rodzaju hipnotyczny skutek, który może szybko doprowadzić widza do wejścia w grę, do identyfikowania się z taką czy inną osobą filmową. Ta identyfikacja wydaje mi się zjawiskiem istotnym. Moc sugestywna tych obrazów, które mają tylko pozór rzeczywistości jest ogromna. Pamiętam pewien przeciętny film niemiecki z czasów filmów niemych, gdzie było się obecnym przy morderstwie cesarzowej Elżbiety Austriackiej: gdy nóż się podnosił, widziałem widzów wstających, jakby dla powstrzymania ramienia mordercy” /G. Charensol, Cinema et depersonalisation, w: Cinema univers de l’albsence?, s. 18/.

W przytoczonych wypowiedziach psychologów, filozofów czy krytyków filmowych na temat przeżyć publiczności kinowej, powtarzały się słowa: identyfikacja, projekcja, partycypacja.

Zdaniem francuskiego socjologa i antropologa, Edgarda Morin, właściwym podłożem przeżycia filmowego jest mechanizm projekcji i identyfikacji. Morin przypomina, że już u samych początków kinematografii uświadomiono sobie zjawisko projekcji-identyfikacji: świadczy o tym notatka z okazji przedstawienia filmowego z 26.XII.1895 r.: „Człowiek pyta się, czy jest tylko widzem czy też aktorem tych zadziwiających realistycznych scen” /H. de Parville/.

To przeżycie projekcji-identyfikacji nie może na Sali kinowej wyrażać się w aktywnej, ruchomej partycypacji: dlatego tym silniej wyraża się w partycypacji duchowo-emocjonalnej. /Edgar Morin, Der Mensch und das Kino, Stuttgart 1958, s. 99 i nn./.

Socjologiczna interpretacja zjawisk konsumpcji kultury masowej

Mechanizm projekcji-identyfikacji znajduje się u źródeł nie tylko przeżycia filmowego i telewizyjnego, lecz także istnieje przy konsumowaniu innych produktów kultury masowej choć może mniej widocznie.

Nie będziemy się tutaj zajmować głosami gwałtownej i namiętnej krytyki kultury masowej, padającymi ze środowisk intelektualnych i artystycznych przez cały wiek XIX i odzywającymi się aż do chwili obecnej. Idąc za przykładem Antoniny Kłoskowskiej, ograniczymy się o koncepcji, przedstawiających próby interpretacji i wyjaśnienia zjawiska kultury masowej.

Autorka „Kultury masowej” na pierwszym miejscu referuje zaczątkowe teorie socjologów francuskich Edgara Morin i Henryka Lefebvre’a.

Zdaniem Morina, kultura masowa pełni podwójną funkcję, polegająca na identyfikacji i projekcji. W toku procesu identyfikacji odbiorca przyswaja sobie modele, popularyzowane przez kulturę masową, utożsamiając się przy tym z bohaterami i sytuacjami sztuk popularnych w tym zakresie, w jakim czytelnik lub słuchacz może z nim związać swoje rzeczywiste życie.

Natomiast proces projekcji polega na oderwaniu się od samego siebie i na całkowitym przeniesieniu się w świat wyobraźni. Również Morin uważa kino za fabrykę marzeń, ale marzenia uznaje on za integralny element ludzkiego życia.

W specyfice ideologii kultury masowej upatruje Morin rodzaj nowej religii ziemskiego zbawienia. Podczas gdy wielka sztuka współczesna obnaża bezsens życia, to z drugiej strony kultura masowa przynosi masom swoją afirmację pomyślnego zakończenia naiwną i ślepą wiarę w szczęście, aprobatę samorealizacji człowieka przez miłość, dobrobyt i zaangażowanie się osobistymi sprawami. Świat wyobraźni, tworzony przez kulturę masową, ma za treść codziennie, trywialne ludzkie sprawy, Wzniesione jednak ponad poziom codzienności drogą idealizacji i intensyfikacji.

W podobny sposób tłumaczy funkcje kultury masowej Henryk Lefebvre. Jego zdaniem funkcja ta polega na nieustannym produkowaniu obrazów, służących do odkształcania prawdziwego oblicza codzienności; dzięki temu w zwierciadle kultury masowej brzydota staje się pięknem, pustka – pełnią, nędza – wielkością. Tak powstaje fikcyjny świat rozrywki i wypoczynku, skonstruowany poza życiem codziennym. Zdaniem Lefebvra kultura masowa odpowiada na realną potrzebę społeczną, na potrzebę wyrwania się z kręgu alienacji życia codziennego i pracy. Różne formy kultury masowej wypełniają wolny czas, dają odprężenie, wypoczynek i uspokojenie. Ale droga do wyzwolenia i rozrywki prowadzi poprzez gwałtowne zerwanie z normalnym stanem codzienności, w tym celu producenci kultury masowej umiejętnie operują sensacją i w odpowiedni sposób eksploatują motyw płci.

Świat kultury masowej przemienia rzeczywistość w fikcję, rzeczywiste nieszczęście usiłuje zrekompensować pozorem szczęścia, a przez to dać odpowiedź na autentyczne pragnienie szczęścia /zob. A. Kłoskowska, Kultura masowa, s. 378-381/.

Moralna ocena kultury masowej

W numerze specjalnym czasopisma katolickiego „Lumiere et vie”, wydanym w 1961 r. pod tyt.: Kino i życie chrześcijańskie”, zabrał głos także Paul Glarden, pastor szwajcarski, dyrektor Urzędu do spraw kina. Stwierdza on, że 70% filmów produkcji bieżącej ilustruje sposób życia przeciwny moralności tradycyjnej, a jeszcze bardziej moralności chrześcijańskiej. Ekran jest miejscem, gdzie spotykają się różne idee i dyskutuje się aktualne problemy świata. Jedno rozwiązanie – prawdziwe czy fałszywe – jest przedkładane wszystkim. Oglądamy filmy inspirowane już to przez materializm marksistowski, już to przez filozofię egzystencjalizmu, przez hedonizm epikurejski, tragedię grecką czy też spirytualizm chrześcijański. Ogromna większość filmów, czy to będą filmy komiczne czy dramatyczne, czy z tezą, prezentują świat, w którym Bóg jest absolutnie nieobecny. Natomiast przedstawia się tłumom do adorowania i naśladowania nowych bożków – gwiazdy filmowe: nie tylko ich gesty, lecz także ich styl życia i sposób myślenia są nieświadomie przyjmowane przez widzów. /Paul Glarden, Une experience vaudoise, w: Lumiere et vie, n. 54, Sept.-Oct. /1961/, str. 106 nn./.

Zbyt częste i długie przesiadywanie przed telewizorem czy w Sali kinowej szkodzi zdrowiu ciała /brak ruchu, nadwrażliwość nerwowa, zmęczenie wzroku/, narusza równowagę psychiczną, prowadzi do wybujałej wizualnej koncepcji świata ze szkodą dla życia duchowego i myślenia refleksyjnego. Liczne sceny erotyczne zagrażają cnocie czystości – mechanizm projekcji-identyfikacji może łatwo doprowadzić do wewnętrznego upodobania czy przyzwolenia. Nadużywanie wątków sensacyjnych budzących silne emocje utrudnia widzom zachowanie równowagi duchowej i wytwarza nierealną, fantastyczną koncepcję życia. Telewizja amerykańska w czasie jednej godziny programu dramatycznego przedstawia około 9,7 aktów gwałtu, młodzież amerykańska w wieku od 8 do 18 lat przyswaja sobie przeciętnie z różnych środków masowego komunikowania 18000 opisów i obrazów różnych zbrodni i występków /A. Kłoskowska, Kultura masowa, s. 297/.

Ocena moralna wypadnie jeszcze surowiej, jeżeli zwrócimy uwagę na sposób działanie niektórych środków masowego komunikowania: dekret soborowy stwierdza, że „siła ich może być tak wielka, że ludzie, zwłaszcza jeśli są nieprzygotowani, z trudnością ją zauważą, z trudnością panują nad nimi wolą swoją, by w razie potrzeby ją odrzucić” /Dekr. De instrumentis communicationis socialis, AAS LVI /1964/ 146/.

Przytoczne słowa dekretu soborowego dotyczą w pierwszym rzędzie obrazów filmowych i telewizyjnych. Obrazy te dlatego tak oddziałują, że dzięki procesowi projekcji-identyfikacji budzą się uczucia, zanim intencje kontrolne umysłu zdołają wystąpić z interwencją krytyczną. /por. J. P. Lintanf, Pour une probletique de l’image, w: Economie e Humanisme 142, Sep.-Oct. 1962/.

Cytowany już O. Augustyn Gemelli OFM w ten sposób ze stanowiska psychologii tłumaczy przemożny wpływ obrazów filmowych: „Świat filmu posiada skuteczną moc poruszania głębin wydobywając na jaw sentymenty, popędy, tendencje niższe, które przy tym znajdują swe zaspokojenie … Projekcja kinematograficzna, gdy jest zrobiona ze sztuką, porusza, lecz nawet najbardziej niewinny film może w nas rozbudzić reakcje niedobre, które przynajmniej powodują zamieszanie” /por. Enciclopedia del Sacerdozio, II ed. s. 186-187/.

Wreszcie przy ocenie moralnej trzeba jeszcze na to zwrócić uwagę, że fikcyjny świat filmu często nie daje wiernego obrazu rzeczywistości. Na ten brak wskazuje autor wydanej przez UNESCO książki o wychowaniu filmu. „W istocie rzeczy – pisze on – świat który nam odmalowuje kino, rzadko jest wiernym obrazem rzeczywistości. Życie rodzinne, praca, kultura i religia, na przykład, wcale nie zdają się mieć tam jakieś znaczenie. Rodzina jest najczęściej tylko rama akcji; wiele filmów tak samo sprawia wrażenie, że praca gra tylko bardzo drugorzędną rolę w egzystencji ludzkiej … Rzadko pokazuje się na ekranie miejsce, jakie religia zajmuje w życiu licznych jednostek. Nie jest więc przesadą powiedzenie, że wiele filmów naraża niedoświadczonych i bezkrytycznych widzów na odniesienie wrażenia, że zbrodnia i seksualność wywierają w świecie wpływ przeważający” /J. N. I. Paters, L’education cinematografique, UNESCO 1961, s. 13/.

Wskazania wychowawcze i etyczne

Za punkt wyjścia posłuży twierdzenie, że konsumpcja zestandaryzowanych produktów kultury masowej, dostarczanych i narzucanych masowo przez przemysł rozrywkowy, dokonuje się w sposób bierny i bezkrytyczny. Wynika to z poprzednich wywodów.

Stąd naczelne wskazanie wychowawcze i ascetyczne sprowadza się do tego, by człowiek przez krytyczną refleksję uaktywnił się wobec zaoferowanych mu do konsumpcji wytworów kultury masowej. Dlatego bardzo ważne jest polecanie dekretu soborowego „O środkach komunikacji społecznej”, by „odbiorcy, zwłaszcza młodsi …, starali się rzeczy oglądane, usłyszane czy przeczytane, głębiej rozumieć, by z wychowawcami i rzeczoznawcami rozprawiali o tych rzeczach i uczyli się je należycie osądzać” /n. 10/.

Dzięki refleksji krytycznej odbiorca uzyska panowanie nad tym chaosem obrazów, które zapadły się w jego wyobraźni i pamięci i zdobędzie szansę zaprowadzenia w sobie jakiegoś ładu.

Tu nasuwa się od razy pytanie drugie: według jakiej zasady należy uporządkować chaos obrazów wyobraźni, by nie przeszkadzały życiu modlitwy, a nawet stały się pomocą? Czyli chodzi o wskazania ascetyczne.

Odpowiedź znajdziemy w naszej Ewangelii.

Najpierw należy naśladować przykład Jezusa Chrystusa, który w swoich przypowieściach dla objaśnienia tajemnicy królestwa Bożego brał porównania ze zwyczajnych i szarych spraw ludzkich.

Po wtóre, Ewangelie jako księgi historyczne, zawierające obrazowe opisy różnych zdarzeń, akcji, osób i słowa, nadają się do tego, by były przeżywane tak, jak przeżywane są filmy, z uruchomieniem mechanizmu projekcji-identyfikacji. Sprawność psychiczną identyfikowania się z osobami filmu można by w odpowiedni sposób wyzyskać celem identyfikowania się z Osoba Pana Jezusa, przy czym zmagazynowane w wyobraźni obrazy filmowe i telewizyjne można by z pomocą łaski uaktywnić dla „uwspółcześnienia” Ewangelii i dla umieszczenia postaci i działalności Pana Jezusa we współczesnym świecie, w swoim własnym środowisku współczesnym.

Chodzi tu o praktykę modlitwy myślnej w formie wyobrażeniowej kontemplacji ewangelicznej.

Metoda ta dobrze była znana wielkim mistrzom modlitwy myślnej – dowodem na to jest np. homilia 4 św. Bernarda na ewangelię „Missus es”, czy „Żywot P. N. Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty”, przypisywany dawniej św. Bonawenturze. Dopiero dziś, w dobie kultury masowej możemy w pełni ocenić ważność wskazówki Jana Taulera, przedstawiciela szkoły mistycznej dominikańskiej, który przed sześciu stuleciami tak pisał: „Gdy już większe uchybienia zewnętrzne zostały odcięte, zawsze w głębi duszy pozostają obrazy złych uprzednich nawyków. Trzeba wtenczas, żeby człowiek je wypędzał miłymi wyobrażeniami życia P. N. Jezusa Chrystusa, zastępując jeden obraz przez drugi; i potrzeba, żeby te obrazy wprowadzał w swoje wnętrze i wyciskał te wyobrażenia w głębi duszy swojej, z wielkim nabożeństwem, żeby wymazać i zniszczyć tam wszelkie niepodobieństwo do Boga” /Sermo 57, 4, zob. P. Fabio Giardini OP, La meditazione dei misteri di Cristo nei Sermoni di Taulero, w: Saggi sulla spiritualita domenicana. Dir. Dal P. Inn. Colesio OP., Libr. Ed. Pierentina 1961/.

Ponadto warto przytoczyć następujące piękne słowa Taulera: „Czy chcesz odpowiedzieć na zaproszenie, które do Ciebie kieruje Pan nasz Jezus Chrystus i ze świętym Janem spocząć na sercu Jego? Daj się więc pociągnąć obrazowi Pana i kontempluj ten obraz z uwagą …”.

„Wzbogacisz się w kontemplacją tego pociągającego wzoru Chrystusowego i znajdziesz tą wielką pociechę i słodycz świata i spoczniesz ze św. Janem na ukochanym Sercu Pana naszego” /Sermo 15, 6, zob. Saggi 122/.

W „Ćwiczeniach duchowych” św. Ignacego Loyoli, w pełnym programie 30-dniowym na ok. 120 rozmyślań prawie 60 powinno być odprawionych według metody kontemplacji ewangelicznej.

Klemens Tilman, ceniony katecheta, nawet dzieci uważa za zdolne do kontemplacji ewangelicznej /Die Fuhrung der Kinder zur Meditation, Echter-Verl. Wurzburg 1961/.

Wiele więcej racji wskazuje na to, że metoda kontemplacji ewangelicznej może okazać się bardzo pożyteczna przy wprowadzaniu do modlitwy myślnej młodzieży, która przez wiele lat żyła w świecie kultury masowej. Dlatego posiada ona wybujałą wyobraźnię dominującą jak się zdaje w jej życiu psychicznym. A wybujała wyobraźnia, zwłaszcza gdy jest wypełniona ogromnym mnóstwem chaotycznych obrazów kiedyś oglądanych, uchodzi za główne źródło trudności i roztargnień u osób usiłujących się skupić dla prowadzenia modlitwy myślnej.

Powyższa sytuacja psychiczna, która jest niepomyślna dla bardziej abstrakcyjnych i dyskursywnych form rozmyślania, wydaje się nawet sprzyjająca przy praktykowaniu wyobrażeniowej kontemplacji ewangelicznej. Wyobrażeniowa rekonstrukcja scen ewangelicznych oznacza twórcze uaktywnienie wyobraźni, a nagromadzone w podświadomości obrazy zużyte zostaną jako materiał budowlany dla tworzenia świata Ewangelii, wewnętrznie przeżywanego. Postacią centralną będzie zawsze osoba Pana Jezusa, Słowo, które stało się Ciałem widzialnym dla naszych oczu wyobraźni. Akcją, która ma kontemplującego pociągać do partycypacji, jest działalność zbawiania świata, zapoczątkowana przez życie ziemskie Jezusa z Nazaretu, a uobecniona dziś w tajemnicach liturgii św. Przecież soborowa konstytucja o liturgii tak usilnie zaleca powrót do homilii, czyli do ewangelii w kontekście tajemnicy liturgicznej – tu bowiem znajduje się źródło ducha apostolskiego i kerygmatycznego.

Dzięki kontemplacjom ewangelicznym w powiązaniu z tajemnicą liturgii, prawdy objawione już nie będą się wydawać młodzieży prawdami papierowymi i abstrakcyjnymi, ale staną się dla niej prawdami rzeczywistości Bożej, tętniącymi pełnią światła i życia a Osoba P. Jezusa stanie się kimś bardzo bliskim, rzeczywistym i obecnym w naszej duszy. Albowiem powiedział Pan: „Jeśli kto mnie miłuje, będzie strzegł słów moich, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy” /J 14, 23/.


Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda