Cencini Amadeo FDCC, Formacja permanentna problemy teoretyczne i praktyczne

 
O. Amadeo Cencini, FDCC

FORMACJA PERMANENTNA: PROBLEMY TEORETYCZNE I PRAKTYCZNE

 

Jeśli to Bóg wychowuje swój lud, w takim razie formacja nie może odnosić się do jednej fazy życia, do jednej chwili zaledwie przygotowującej do czegoś innego, ale bezwzględnie musi obejmować całe istnienie. Tak jak to było w przypadku narodu wybranego na pustyni, dla której przejścia nie wystarczało całe życie. Tak jest i w naszym przypadku, indywidualnym i wspólnotowym. Poniższy tekst zamierza wniknąć w sens owej drogi, aby każdy poczyniony krok mógł stać się momentem opatrznościowego procesu formacji i aby trud podążania oświetlony był pewnością obecności.

Kiedy przyglądamy się dzisiaj życiu konsekrowanemu, możemy wyraźnie zauważyć panujący nastrój niepewności, oczekiwania i przejściowości, jakby to była wędrówka przez pustynię ku ziemi, która jawi się wciąż odległa. Jedni odczytują ten fakt jako negatywny i popadają w zwątpienie i przygnębienie; inni zaś czują w tym nowe tchnienie Ducha, które wyzwoli nas z wielu małych i dużych zniewoleń, by wszystkiemu nadać nowe oblicze. W każdym razie dane nam jest żyć w czasie pełnym wyzwań i obietnic, który z pewnością może stać się przy naszym udziale prawdziwym kairos dla naszych Instytutów, opatrznościowym czasem łaski i mądrości, odnowy od podstaw naszej konsekracji wobec Boga dla świata. Obyśmy tylko potrafili usłyszeć «podpowiedzi Ducha» i rozpoznać drogi, jakie Bóg otwiera przed nami, by «wychować swój lud». Drogi jeszcze nie tak często uczęszczane, wręcz niepewne i trochę ryzykowne, jak twierdzą niektórzy.

Sądzę, że formacja permanentna jest jedną z owych «podpowiedzi» czy też jedną z owych dróg. Bowiem termin ten, zadomowiony już w powszechnie używanym języku, nie jest żadną nowością: trudno wyobrazić sobie kapitułę generalną lub prowincjalną, która nie stawiałaby go na porządku dziennym, lecz – niestety – droga ta wciąż bywa rzadko uczęszczana. Nadal pozostają niepewności na poziomie teoretycznym i praktycznym, niedomówienia i uproszczone interpretacje, brak dobrze wypróbowanych wzorców i projektów angażujących wszystkich w ramach jednej instytucji. Powiada się, że FP jest klasycznym przypadkiem nie ukończonej odnowy. W istocie jest ona częściej przywoływana niż realizowana, poddawana niewystarczającej lub też mało precyzyjnej teoretycznej refleksji, niedostatecznie uporządkowana w spójny i logiczny system teoretyczny, uprawomocniona bardziej na poziomie funkcjonalnym niż na poziomie głębokiej i normalnej ewolucji życia konsekrowanego. Jest raczej czymś nadzwyczajnym niż powszednim. Jawi się rozbita na rozmaite kursy doskonalenia i specjalizacji, a nie spójna i spajająca codzienne życie, a przy tym bywa pożądana znacznie bardziej przez przełożonych aniżeli przez członków wspólnot, często narzucana (przez pierwszych) i źle przyswajana (przez drugich).

W konsekwencji nawet ta droga odnowy, przez wszystkich tak oczekiwana i nieunikniona, pozostaje wciąż nie dokończona i teoretyczna, jedynie powierzchowna i częściowa. Nie dociera do wszystkich i nie niesie świadectwa o bogatym sensie i o żywotności konsekracji. Poza tym, jeśli jest prawdą, że «odnowa instytutów zakonnych zależy w głównej mierze od formacji ich członków»[1], jak głosi Potissimum Institutioni, to formacja niepełna czy też nie istniejąca, a więc taka, która nie towarzyszy całemu życiu osoby konsekrowanej, nie może z całą pewnością tego stanu życia odnowić.

W poniższym tekście pragniemy wskazać zasadnicze problemy teoretyczne i praktyczne, które wciąż utrudniają proces formacji permanentnej oraz odnowę, jaka winna w ślad za tym następować, i które muszą być bezwzględnie rozwiązane w przekonaniu, że jeśli nasze życie konsekrowane nie jest formacją permanentną to będzie permanentną frustracją. Przeciwieństwem formacji nie jest bowiem brak wsparcia ani utrata jakiejś możliwości, ale proces odwrotny: de-formacja.

Poszczególne problemy.

Problemy teoretyczne są ze sobą tak powiązane, że zdają się tworzyć jeden splot wokół idei formacji permanentnej. Idea ta nieuchronnie wyłania się z ogólnej idei formacji i z formacji początkowej, z idei podmiotów i miejsc formacji, wręcz z samej koncepcji życia konsekrowanego. Spróbujmy wyodrębnić jako hipotezę pracy czy też jako perspektywy, nad którymi należy popracować, pewne elementy składające się na ideę, która mogłaby lub powinna być nową ideą formacji i formacji permanentnej zdolnej rozwiązać problemy albo uczynić je zalążkami odnowy, tym razem już pełnej. Dla podkreślenia nowości projektu poddamy stopniowej konfrontacji dawny sposób myślenia z tym, który pragniemy zaproponować.

Formacja permanentna: pierwotna perspektywa formacji.

Zgodnie z niegdyś dominującą mentalnością formacja była tylko kształceniem początkowym rozumianym jako okres przygotowujący osobę do definitywnego potwierdzenia jej wyboru i do wypracowania takiej mentalności i dojrzałości, jak również takich środków, które pozwoliłyby jej w przyszłości zmierzyć się w sposób właściwy z różnymi sytuacjami w życiu. Zatem według owej tradycyjnej orientacji uprzywilejowanym punktem czy perspektywą obserwacji procesu rozwojowego człowieka miała być pierwsza formacja, uznawana za fazę dojrzewania par excellence. Okres po niej następujący uważa się za niezbyt wyodrębnioną fazę, w czasie której powinny wystarczyć «zalecenia» (np. w postaci dni skupienia co miesiąc lub corocznych rekolekcji), ażeby utrzymać pewien poziom duchowy, właśnie «utrzymać», jak gdyby nie był już możliwy dalszy rozwój.

W każdym razie nie poczytywano tego okresu za czas formacji, a jeśli tak, to jedynie o tyle, o ile podejmowane w nim było postępowanie i treści typowe dla poprzedniego okresu. W ramach tej logiki uprzedzano nowicjusza, że w przyszłości czeka go pewien regres w stosunku do początkowego etapu formacji, uznawanego zgodnie z retoryką dość naiwną i pedantyczną za okres entuzjazmu, w przeciwieństwie do następujących po nim niechybnie trudnych etapów, pełnych niebezpieczeństw i ryzyka. Ten sposób pojmowania formacji zakonnej panował dość długo i prawdopodobnie stał się odpowiedzialny – oczywiście mimowolnie – za zjawisko inercji, miałkości, przedwczesnego popadania w marazm, samowystarczalności itp. braci i sióstr zakonnych, którzy po złożeniu ślubów wieczystych praktycznie decydowali, że nie będzie im już potrzebna żadna formacja, czego smutne konsekwencje znamy: życie stopniowo oddalające się od ideału i powolne popadanie osoby w zobojętnienie i apatię, rutynę i znużenie.

Logika, na której opiera się ta uproszczona interpretacja, powinna być odwrócona: normalna perspektywa, z jakiej można postrzegać i planować drogę rozwoju człowieka, musi obejmować całe jego życie, bowiem tylko w miarę upływu lat i następowania po sobie kolejnych «faz rozwoju» jest on w stanie spełnić, o ile to możliwe, wyznaczony ideał. Formacja sama w sobie jest ciągła. Jedynie przyjąwszy tak szerokie z natury rzeczy znaczenie, będziemy mogli podzielić czas samej formacji na fazy o różnej specyfice i mniejszej lub większej sile oddziaływania. Ale tylko z pojęcia formacji permanentnej możemy wyprowadzać pojęcie formacji początkowej, nigdy odwrotnie. Formacja permanentna nie następuje po formacji początkowej, lecz – jakkolwiek mogłoby się to wydawać paradoksalne – poprzedza ją i czyni możliwą, jest ideą-matką czy też łonem matki, które chroni ją i nadaje jej tożsamość.

Formacja permanentna: teologiczna perspektywa życia konsekrowanego.

To, co dotychczas zostało powiedziane, jest prawdziwe w zwykłym wymiarze ludzkim i psycho-pedagogicznym (o czym przekonamy się dalej), jednakże w naszym wypadku dotyka prawdy głębszej o wymiarze teologicznym. Jeśli istotnie «celem życia konsekrowanego jest naśladowanie Pana Jezusa i Jego bezgranicznej ofiary, to do tego właśnie powinna zmierzać formacja», stąd też polega ona «na stopniowym przyswajaniu (przez młodą osobę) uczuć Chrystusa do Ojca»[2]. Naturalnie spełnianie tego zadania musi z konieczności trwać przez całe życie i angażować całą osobę. Z pewnością nie wystarczy ograniczony czas, aby wzbudzić w sobie aż «uczucia Syna», nie wystarczy nawet całe życie, trzeba będzie zatem każdego dnia wyruszać w tę trudną i zachwycającą drogę, której cel przewyższa wszelkie nasze możliwości.

To nie wszystko. Jeśli taki jest cel życia konsekrowanego, to formacja nie jest już tylko drogą propedeutyczną, pedagogiką przygotowującą do przyjęcia określonej tożsamości i zobowiązań z niej wynikających, lecz staje się teologią, teologicznym sposobem myślenia i definiowania samej konsekracji Bogu jako powolnego, a zarazem ciągłego procesu kształtowania w nas nowego człowieka bądź ludzkiego serca zdolnego przyswoić sobie boskie uczucia. Życie konsekrowane samo w sobie jest zatem formacją. Ta uwaga wydaje mi się bardzo istotna dla zrozumienia również teologicznego sensu pojęcia formacji permanentnej, a także dla lepszego zrozumienia natury wyboru konsekracji, która – w swej istocie – jest jak długa parabola nie kończącego się nigdy rozwoju: cierpliwe przygotowywanie w nas miejsca dla Syna przez Ojca mocą Ducha Świętego w nie kończącym się procesie rozwoju, zarazem psychologicznego i duchowego.

Pojęcie formacji ciągłej nie jest więc związane tylko z aspektem pedagogicznym, jak by to była implikacja czy potrzeba wynikająca z coraz bardziej zmiennego i nerwowego rytmu dzisiejszego życia i z charakteru dynamiczno-rozwojowego osoby ludzkiej coraz bardziej uwikłanej w rzeczywistość potencjalnie wzbogacającą, ale i skomplikowaną. W świetle takiej interpretacji formacja permanentna pojmowana jest niemal defensywnie, jako zapora, która chronić ma przed oszałamiającym naporem szybkich przemian w dzisiejszym świecie, albo jako system zapewniający podążanie zgodnie z rytmem czasu, i staje się tym samym formą doskonalenia, może nawet duchowego, w każdym razie czymś wyjątkowym, składającym się ze specjalnych kursów, z okresowych inicjatyw, z lat bądź semestrów sabatycznych i z tego wszystkiego, co może zapewnić ogólne wsparcie na poziomie informacji techniczno-praktycznej, doskonalenia apostolskiego, ożywienia duchowego czy charyzmatycznego (albo też odpoczynku psychicznego i fizycznego). Wszystkie wymienione aspekty są oczywiście pozytywne i niezbędne, niemniej jednak dają wyobrażenie cząstkowe i epizodyczne o formacji ciągłej i w niewystarczającym stopniu podkreślają jej wartość teologiczną, która nadaje sens życiu konsekrowanemu i pomaga lepiej zrozumieć jego naturę.

Formacja permanentna: jako horyzont sensu formacji początkowej.

Powiedzieliśmy już, że formacja zakonna nie wyczerpuje się cała w czasie przygotowań do złożenia ślubów czy przyjęcia święceń i że nie jest ona teorią («piękną teorią», mógłby ktoś ironicznie powiedzieć), którą się potem odrzuca bądź relatywizuje w praktyce. Należy uchwycić związek łączący te dwa momenty strategiczne, a idea formacji permanentnej może okazać się nam w tym pomocna. Sprecyzujmy: «droga formacji nie może i nie zamierza przewidzieć przyszłości ani sztucznie stworzyć kontekstu, w jakim będzie się spełniać posługę. Zachodzi tu pewna nieuchronna i znacząca różnica. Kształcenie seminaryjne (nowicjatu czy też postnowicjatu) przysposabia do tej właśnie przemiany: by podjąć odpowiedzialnie drogę uczniów i umieć ożywiać i przemieniać tych, którzy się na niej znajdą w sposób wolny i otwarty»[3]. Powyższe oświadczenia opierają się na bardzo delikatnej i ciągle ustalanej równowadze, którą możemy sformułować następująco: początkowa formacja przygotowuje do konsekracji, ale dopiero formacja permanentna i tylko ona kształtuje konsekrowanego, ponieważ to posługa, życie wspólnotowe, służba potrzebującym, głoszenie zmartwychwstania Jezusa, codzienne życie są podstawowym miejscem formacji.

Istnieje nieuchronne napięcie pomiędzy dwiema fazami formacji, napięcie, które jest o tyle owocne, o ile podkreśla, że «życie musimy podsycać zawsze od nowa, i że nie należy interpretować pierwszych lat formacji jako czasu, w którym zdobywa się wszystko, co jest potrzebne do życia, a co potem wystarczy tylko zastosować»[4]. Napięcie to okazuje się ryzykowne, jeśli prowadzi do twierdzenia, że jest rzeczą niemożliwą przewidzieć charakter i rozwój życia danej osoby w okresie formacji początkowej. Być może w kontekście historycznym bardziej statycznym i nie tak złożonym łatwiej było przewidzieć gesty i ciągłe etapy nawrócenia. Mniej trudności przysparzało też uprzedzanie skomplikowanych sytuacji, wyczuwanie symptomów szczególnych kryzysów dotyczących zrozumienia siebie, własnej konsekracji i świata. W obecnym kontekście to wszystko jest trudniejsze i mniej oczywiste. Dlatego też dzisiaj w sposób szczególny formacja permanentna staje się horyzontem sensu formacji początkowej, jej perspektywą pierwotną i końcową, jej naturalnym celem i uzupełnieniem, tym, co sprawia, że posługa staje się naprawdę głównym miejscem formacji.

Kiedy jednak owo napięcie nie jest przeżywane w sposób harmonijny, mogą wystąpić pewne zakłócenia w podejściu do posługi apostolskiej. Klasyczny jest przykład tych osób konsekrowanych, które po rozpoczęciu posługi są nią tak pochłonięte, że zupełnie zaniedbują wszelki rozwój duchowy i kulturalny jako «nieprzydatny» w działalności apostolskiej. Pozornie nie uciekają w praktyce od trudów posługi, życia wspólnotowego ani innych obowiązków i etapów życia osób konsekrowanych, wydają się im jednak całkowicie oddane. Tymczasem trzeba sobie zdawać sprawę, że angażowanie się w posługę bez umiaru, bez należytego zrozumienia, bez otwartości na jakikolwiek rozwój, «zamiast formować – deformuje, zniekształca, pozbawia sił. W żadnym wypadku nie jest ono neutralne: albo formuje, albo deformuje»[5].

Formacja permanentna: tajemnica i posłannictwo.

Wreszcie formacja permanentna podkreśla jeszcze jeden istotny wymiar nowego myślenia formacyjnego, a mianowicie formacji pojętej jako tajemnica, jako przyjęcie tajemnicy człowieka i odpowiedź na nią. Tajemnicą nie jako coś, czego zrozumieć nie sposób, jako ciemność, którą umysł przeniknąć może jedynie poprzez akt (ślepy) wiary, ale jako możliwość utrzymania w dynamicznej relacji biegunów pozornie przeciwnych, jakimi mogą być ograniczenia i aspiracje człowieka, święty i grzesznik obecni w każdej istocie ludzkiej, jej wolność i jej zniewolenie, powołanie przez Boga i głos instynktu[6]. Człowiek ma w sobie tę dwoistość i to właśnie interpretacyjna kategoria tajemnicy pozwala na świadome utrzymanie razem obu przeciwnych biegunów już nie jako przeciwstawnych, a przynajmniej nie w sposób ostateczny czy jałowo konfliktowy.

W ten sposób dynamika formacyjna obejmująca całe życie pozwala wniknąć dogłębnie w tajemnicę człowieka, zejść aż do piekieł jego niecności i słabości, ale też wznieść się ku górze, by dostrzec transcendencję powołania, które wprowadza go w świat boskich pragnień. W ciągu całego życia przeplatają się pozytywne i negatywne zdarzenia, by w końcu zarysować realistyczny obraz człowieka, w którym świadomość grzechu łączy się harmonijnie z autentycznym dążeniem do świętości. Podczas formacji trwającej tak długo jak życie łatwiej jest uchwycić ową tajemniczą złożoność ludzkiego serca, jego wielkość, a zarazem słabość. To w czasie formacji permanentnej najpełniej ukazuje się prawda o człowieku, a swoista emfaza i rozterki lat młodzieńczych, zarówno w sensie optymistycznym jak i pesymistycznym, nabierają właściwych proporcji.

Owo otwarcie się na tajemnicę człowieka podkreśla inny wymiar formacji, a mianowicie rozumienie formacji jako posłannictwa. Zwrócenie uwagi na tajemnicę ludzkiego życia wymaga szczególnej postawy duchowej i gotowości niesienia pomocy tym, którzy przeżywają dramat kryzysu religijnego i (lub) kapłańskiego. W takich wypadkach ważne jest, by wysłuchać drugiego, bo to pozwoli dostrzec podłoże trudności, często nie znanej jemu samemu. Potrzebne są również: mądra życzliwość, z jaką przyjmiemy brata, która zachęci go do otwartości, umiejętność rozpoznania tej fazy rozwoju, w której «coś» się w nim zablokowało, zdolność dialogu i serdeczność, które pomogą zabliźnić rany i rozwikłać problemy, braterska pomoc, która pomoże odkryć i przeżyć tajemnicę … Tajemnica ludzkiego serca, które pozwala się posiąść Bożej miłości, by wybrać ją jako swą «jedyną» i największą miłość, realizuje się faktycznie poprzez posługę pośredniczenia innemu sercu ludzkiemu, sercu brata, któremu pragnie się towarzyszyć w czasie owego nadzwyczaj tajemniczego przeżycia, ale również i przede wszystkim w sytuacjach krytycznych, by w miarę możliwości zapobiec im albo pomóc je przeżyć jako wyzwanie zachęcające do dojrzewania w wielu wymiarach życia duchowego. Oto Łaska, która raz jeszcze działa poprzez naturę.

Rodzina zakonna, tak jak matka, ma nie tylko prawo i obowiązek oczekiwać maksymalnego oddania od swych zakonników, ale jednocześnie obowiązek niesienia odpowiedniej pomocy w każdej fazie życia, aby każdy był w stanie z radością ofiarować z siebie jak najwięcej[7]. A zatem nie będzie chyba poczytana za złe taka oto autokrytyczna refleksja: iluż braci, spośród tych, którzy porzucili ten stan życia albo którzy «przystosowali się» do przeciętności, lub też «postanowili» już się nie rozwijać, mogłoby otrzymać wsparcie i siłę, by zmierzyć się z własnymi problemami w inny sposób, dla dobra własnego i dla dobra życia w konsekracji?

Od problemów do propozycji rozwiązań.

Spróbujmy teraz wskazać pewne rozwiązania w tej sprawie w ramach próby umożliwiającej urzeczywistnienie procesu formacji permanentnej. Dziś wszyscy są już teoretycznie zgodni co do pojęcia i przekonani o konieczności prowadzenia formacji permanentnej. Nieprecyzyjny jest jednak model praktyczny i niejasne pozostają konkretne wytyczne formacji, która naprawdę ma być ciągła i ma dotrzeć do wszystkich. Spróbujmy więc podpowiedzieć jakieś wskazówki.

Wyzwanie «docibilitas»[8].

Istnieje jeden punkt styczny pomiędzy formacją początkową a formacją permanentną, wokół którego krąży całe nasze rozumowanie, a który czyni możliwym kontynuowanie formacji osoby przez całe jej życie. Tym punktem stycznym jest docibilitas, czyli przyzwolenie jednostki, by dotykało – by wychowywało ją życie, i jej otwarcie się na naukę płynącą z doświadczeń (co wcale nie jest oczywiste). Docibilitas to nie jest tylko docilitas, gdyż zakłada pełne zaangażowanie się osoby w proces wychowawczy, który powinien przysposobić ją do uczenia się, czyli do życia w nieustannym stanie formacji[9] przez całe życie. Właśnie ten stały wewnętrzny stan uczenia się w życiu i od życia jest punktem dojścia formacji początkowej. W tym miejscu formacja początkowa otwiera się na permanentną i jednocześnie się z nią łączy. Lecz aby to uczynić, powinna ona pomóc młodej osobie uwolnić się np. od jej percepcyjno-interpretacyjnych zniekształceń rzeczywistości (belka w oku), od wszystkiego, co zakłóca jej stosunki z innymi, od jej nierealistycznych oczekiwań co do swej przyszłości oraz własnego życia w konsekracji, wreszcie od tego, co pozbawia jej poświęcenie spontaniczności.

Nie należy oczywiście oczekiwać, by pierwsza formacja zlikwidowała wszelkie słabości jednostki, lecz by pomogła je określić, stawić im czoło, być od nich coraz mniej zależną, uniemożliwić im fałszowanie stosunku do samej siebie, do innych, do Boga i Jego Słowa. Jeśli w czasie pierwszej formacji nie nastąpi wewnętrzne odblokowanie osoby, to podczas kolejnych etapów życia będzie ona miała trudności z otwarciem się na naukę i z przyzwoleniem na kształtowanie siebie, nie będzie więc «uległa» (docibile). Ponieważ coś, czego nie zna, a co w niej żyje, warunkuje jej istnienie, jej postrzeganie i interpretację codziennych radości, trudności, sukcesów i niepowodzeń. Dana osoba może nawet zdobyć wiele doświadczeń, poznać wielu ludzi, posiąść pewną kulturę, zdobyć określone możliwości itd., lecz jeśli nie zna samej siebie, a szczególnie swojej niedojrzałości i jej skutków, pozostaje jakby wewnętrznie zablokowana, «uwikłana» w nie bez reszty. Słabość, istotnie, determinuje sposób postrzegania rzeczy i interpretacji zdarzeń, powoduje, że coś pociąga albo odpycha, kieruje wrażliwością i samą świadomością; w ostateczności prowadzi do ślepoty i głuchoty.

Nie zawsze i niekoniecznie jest prawdą, że doświadczenie poucza albo że uczymy się na błędach, że historia jest nauczycielką życia lub tym podobne. Tylu przecież ludzi wciąż powtarza te same błędy (za które winą obarczają regularnie innych). Jeśli chodzi o historię, to jedyną rzeczą, jakiej nas uczy, jest to, że wielu, a może większość niczego się na jej przykładzie nie uczy. Jeśli pierwsza formacja nie oferuje metody samopoznania i wyzwalania się, czy przynajmniej wyzwalania własnej percepcji, to formacja permanentna pozostaje tylko akademią i pozorem, na granicy przymusu (w odczuciu organizatorów) i fikcji (w odczuciu poddających się jej osób).

Formacja permanentna i życie powszednie.

W tym momencie mamy już jaśniejsze wyobrażenie o formacji permanentnej i chyba możemy spróbować określić jej naturę. Jeśli docibilitas jest wyzwaniem i celem formacji, to formacja permanentna staje się wyzwaniem zawartym w zwykłym życiu i może być rozumiana jako suma tych powszednich czynności, a zarazem wyjątkowych inicjatyw, jak czuwanie i rozeznawanie, asceza i modlitwa, nauka i posługa apostolska, refleksja indywidualna i wspólnotowa itp., które pomagają dojrzewać w twórczej wierności własnemu charyzmatowi w różnych okolicznościach i okresach życia. Jest więc procesem, który kontynuuje w czasie formację początkową – z jednej strony, albo drogą, która czyni z życia konsekrowanego pielgrzymkę w wierze – to z drugiej strony. W tej wędrówce indywidualnej bądź grupowej, każde zdarzenie, nawet to, które zdaje się być negatywne, i jakakolwiekrzeczywistość, również najbardziej niezwykła i nieprzewidziana, mogą stać się opatrznościowym narzędziem, poprzez które Ojciec kształtuje w osobie konsekrowanej uczucia Syna, a ona ulega kształtowaniu przez Niego i przez Jego pośredników[10].

Formacja permanentna jest właśnie tym ludzko-boskim, toczącym się procesem. Jednostka rzeczywiście poddaje się wyzwaniom i kształtowaniu przez życie codzienne, nie tylko w szczególnych okazjach i poprzez wyjątkowe inicjatywy, ale przez to wszystko, co możemy nazwać powszednimi czynnikami formacji permanentnej, od najprostszych i najzwyklejszych aż po te, które ze swej istoty mają charakter kształtujący: jej bliźni, wspólnota, przewidziane lub nieprzewidziane wydarzenia, relacja z Bogiem, Słowo dnia, charyzma Instytutu itd.[11].

Zyskują wówczas pewne znaczenie niektóre wspólnotowe czynniki rozwoju pomagające w szczególności przeżywać razem, w obliczu tego samego Boga i Ojca wszystkich, pozytywne i negatywne doświadczenia, dobro i zło składające się na codzienność: np. wspólne przyjmowanie Słowa Bożego, dzielenie się doświadczeniem duchowym (tzw. collatio) wspólnotowe rozeznawanie, wspólnotowy projekt; ale także braterskie napomnienie, rewizja życia itp.[12]. Jest dzisiaj sprawą nadzwyczaj ważną odkrycie na nowo prawa i roli wychowawczej wspólnoty w ramach logiki formacji permanentnej.

Podobnie i posługa apostolska obfitująca w trudy i rozczarowania, niespodzianki i spotkania, staje się miejscem formacji (o czym wspomnieliśmy w części teoretycznej), ale zawsze pod warunkiem, że dana osoba nauczyła się docibilitas serca-umysłu-woli. A zatem każda osoba, a szczególnie każdy potrzebujący może stać się opatrznościowym pośrednikiem kształtującym, jeśli nie wręcz ewangelizatorem, i każde zdarzenie można odczytać jako wezwanie, jako znak czasów. W pewnym momencie postrzega się całe życie, jakby było konstelacją niezliczonych okazji kształtujących człowieka, które pozwalają zachować mu młodość i … radość istnienia.

Planowanie formacji permanentnej.

Dla wszystkich instytucji czy zgromadzeń zakonnych staje się kwestią niezwykłej wagi precyzyjne określenie planu formacji permanentnej, której celem nadrzędnym ma być „prowadzenie każdej osoby konsekrowanej podług programu obejmującego cale jej życie”[13]. Taki program będzie stanowił część szerszego instytucjonalnego planu formacyjnego, jakim jest Ratio formationis, dokument charyzmatyczny, którego intencją jest „zaproponowanie metody bogatej w mądrość duchową i pedagogiczną”[14], aby prowadzić stopniowo do życia zgodnego z charyzmatem.

Zauważa się dzisiaj coraz wyraźniej potrzebę takich środków, które nie poprzestając na kontemplacji duchowego wymiaru i teologii charyzmatu, wskazywałyby również drogę, i konkretne kroki, które do tego prowadzą poprzez różne etapy życia. Żaden zakonnik nie powinien czuć się osamotniony i pozostawiony sam sobie w rozwoju ludzkim i duchowym. Podobnie jak nikt nie powinien przeceniać siebie i samowolnie sobą rozporządzać. Żadna faza życia nie jest neutralna i wolna od problemów; tak jak nie ma faz z założenia lepszych czy bardziej sprzyjających. Czas, jaki jest każdemu dany do przeżycia, nigdy nie powinien być ujmowany w nawias przez pragnienia dotyczące przyszłości lub tęsknotę za przeszłością; żadnego czasu nie można więc pozbawić właściwego dlań rytmu, żadnego czasu nie można zmusić, żeby był innym[15].

„Istnieje młodość ducha, która trwa w czasie”[16], a trwa o tyle, o ile człowiek na każdym etapie życia szuka i znajduje zadanie do spełnienia, szczególny sposób istnienia, służenia i miłowania, nowy wymiar życia konsekrowanego i misjonarskiego w przeżywaniu szczególnego charyzmatu, bez żalu za własną przeszłością. To właśnie nadaje sens postępowi czasu. Konieczne jest więc, podkreślmy to raz jeszcze, by każdy Instytut precyzyjnie określił na poziomie metodologicznym fazy tej życiowej wędrówki.

W Vita consecrata znajdujemy cenne wskazania: po fragmencie poświęconym formacji tekst pokazuje w skrócie różne fazy życia, przypisując każdej z nich zadanie do spełnienia mimo nieuniknionych kryzysów: początkowe lata pełnego zaangażowania apostolskiego są okresem młodej miłości i entuzjazmu dla Chrystusa; kolejna faza, naznaczona nierzadko pokusą rozczarowania z powodu niedostatecznych rezultatów i zamykania się w sobie, powinna być przeżywana jako faza poszukiwania istoty rzeczy; wiek dojrzały znamionuje w pewnym stopniu spełnienie, doświadczenie daru duchowego ojcostwa; wiek podeszły, stwarzający coraz więcej okazji, by upodobnić się do Chrystusa ofiarującego swe życie, jest czasem miłości czystej i wiecznie młodej; jest to także czas oczekiwania na Pana. Kiedy nadejdzie, doprowadzi do końca ów tajemniczy proces formacji niegdyś rozpoczęty. Śmierć będzie wówczas niejako najwyższym aktem miłości i oddania siebie, a osoba konsekrowana «przeżyje» ją w taki sam sposób jak Syn[17].

Poziomy formacji permanentnej.

Może okazać się pomocne dla naszych starań wskazanie niektórych możliwych poziomów programowania i efektywnego działania. Widzimy przede wszystkim, że pojęcie FP przywołuje na myśl skomplikowaną i złożoną rzeczywistość, a także solidarne zaangażowanie całej wspólnoty zakonnej. Podmiotem formacji permanentnej, zarazem odpowiedzialnym za nią, jest zarówno pojedyncza osoba, jak i przełożony. Jej miejscem, jak już o tym była mowa, jest wspólnota, ale także posługa apostolska, oraz generalnie wszystkie miejsca, w których toczy się życie. Składają się na nią dni i czynności powszednie, ale i szczególne inicjatywy organizowane przez Instytut. Stąd formacja permanentna musi być przemyślana w różnych aspektach jej zastosowania. Prześledźmy je po kolei.

Na poziomie instytucji ogólnej.

Przede wszystkim powinno być jasne dla wszystkich, że Instytut jako taki oraz na poziomie swych organów instytucjonalnych zamierza przyjąć logikę formacji permanentnej, zarówno jeśli chodzi o wartości jak i w wymiarze praktycznym. Po prostu «wola polityczna» zwierzchników musi być i oczywista dla wszystkich. I wszyscy powinni też odczuwać ją jako wiążącą, nie jako zwykłe wskazanie, którego realizacja zależna jest od prywatnej decyzji osoby. Sygnał powinien być precyzyjny i wyraźny.

Będzie zatem leżało w gestii najwyższych władz Instytutu promowanie pewnej mentalności, pobudzanie do realizacji formacji permanentnej przy pomocy środków, jakimi dysponuje: okólników, propozycji ogólnych tematów, planowania poszczególnych dróg doskonalenia w ograniczonym czasie na poziomie całego Instytutu, na poziomie międzyprowincjalnym i regionalnym, możliwości przeprowadzania weryfikacji itp., w przeświadczeniu, że obecne inwestowanie w formację oznacza tak naprawdę inwestowanie w przyszłość i budowanie podstaw dla harmonijnego rozwoju osób, w dynamicznej i twórczej wierności wobec niezmiennej świeżości charyzmatu oraz w poszanowaniu praw duchowego dojrzewania człowieka. Trudno nie wspomnieć też o proponowanych przez formację permanentną naturalnych związkach z dziedzinami o znaczeniu strategicznym, jak np. dziedzina animacji powołaniowej. Jeśli animatorem powołań jest zasadniczo osoba konsekrowana, twórczo oddana swemu powołaniu, to wspieranie formacji permanentnej członków Instytutu oznacza zachęcanie wszystkich do bycia prawdziwymi animatorami.

Na poziomie poszczególnych instytucji (prowincjalnym bądź regionalnym).

Wskazania władz centralnych są siłą rzeczy ogólne i wymagają zazwyczaj większego sprecyzowania w ramach programu uwzględniającego zróżnicowanie kontekstów lokalnych po to, by mogły być wcielone w życie. Zadanie to spełniane jest na poziomic pośrednim – zwierzchnictwa prowincji lub regionu[18]. Konkretnie do tego typu władzy należy właściwe określenie planu formacji permanentnej, organizacja nadzwyczajnych działań działalności, proponowanie okresowych inicjatyw (comiesięcznych lub corocznych) pozostających w związku z ogólnym programem Instytutu, interpretowanym zgodnie z wymogami i możliwościami lokalnymi, ale też wzbogaconym o inne wymiary. Owo zaangażowanie musi dotyczyć wszystkich zakonników i wszystkich wspólnot z uwzględnieniem różnic wieku, posługi i pełnionych funkcji oraz wszystkiego, co sprzyja zachowaniu jednorodności poszczególnych grup.

Wiąże się z tym pewne niebezpieczeństwo pomnażania działalności i komplikowania życia wielu osobom i wspólnotom, które muszą również brać pod uwagę wytyczne diecezjalne czy propozycje ze strony innych podmiotów kościelnych. Trzeba o tym ryzyku pamiętać, by móc zachować jednak pewną równowagę, ale też należy podkreślić, że konieczne jest wytworzenie się nowego sposobu myślenia i większej otwartości. Występuje bowiem zasadnicza różnica pomiędzy formacyjną inicjatywą Instytutu a tą proponowaną przez diecezję, ruch itp. To wspólnota zakonna jest normalnym miejscem, naturalnym czynnikiem, pośrednikiem opatrznościowym w formacji osoby konsekrowanej, ponieważ to tam właśnie «kryje się» jej prawdziwa istota i tam Bóg Ojciec ją powołał oraz niezmiennie przekazuje jej swe dary. Tego, czego może on nauczyć się od Instytutu, nie nauczy się nigdzie indziej, bowiem Bóg w różny sposób wychowuje różne części swego ludu.

Z drugiej strony należy przypomnieć, jak ważne są dzisiaj wspólne spotkania poza kręgiem własnej wspólnoty i własnego podwórka dla odkrycia i potwierdzenia na nowo przyczyn konsekracji, dla zacieśnienia więzów braterstwa silniejszych od więzów ciała i krwi, by razem podążać w jednym duchu, nie ograniczając swej drogi do zbyt zaściankowego horyzontu.

Na poziomie wspólnot lokalnych.

Chodzi tu o specyficzną wspólnotę, do której należą poszczególni konsekrowani. Formację permanentną określa się jako drogę stopniowej i powszedniej formacji odbywanej we własnym kontekście życia przy pomocy środków i narzędzi życia codziennego, dzięki osobom obok mnie stojącym, które są prawdziwymi mistrzami doskonalenia. Wspólnota zatem jest miejscem, do którego Bóg mnie wprowadził i gdzie każę mi dojrzewać, do którego Bóg przybywa ze swymi darami, ale i wyzwaniami: «Tutaj zamieszkam, ponieważ tego pragnąłem».

Formacja permanentna przyznaje wspólnocie właściwą jej rolę edukacyjno-formacyjną, wymagając od jej przełożonego, by zadbał o spełnianie przez nią tej funkcji przy pełnym zaangażowaniu wszystkich jej członków, tak by każdy czuł się odpowiedzialny za drugiego i jednocześnie sam pozostał otwarty na pomoc i «formację» ze strony innych osób: przyjmując to – w swojej słabości – jako nieodgadnione ale rzeczywiste pośrednictwo i wyraz obecności Boga we własnym życiu. Innym zadaniem przełożonego będzie promowanie i ożywianie tych wszystkich czynników i momentów wspólnotowych, o których już mówiliśmy, i poprzez które zgromadzenie pełni w praktyce posługę formacyjną: począwszy od wspólnego korzystania z dóbr duchowych po wzajemne wyznawanie własnej winy, od dokonanego rozeznania po braterskie upomnienie. Dzięki tym dostępnym dla wszystkich środkom, którymi każda wspólnota może się posługiwać, rzeczywiście razem wzrasta się przed Bogiem, dzieląc się dobrem i wszystkimi pozytywnymi doświadczeniami, które w przeciwnym razie pozostałyby tylko czyjąś prywatną własnością, a także przyjmując nawzajem swoje słabości, by wspólnie radować się Bożym miłosierdziem. Te oraz inne sposoby wspólnotowej integracji dobra i zła stają się tym samym powszednimi, zwykłymi środkami formacji permanentnej.

Poziom osobowo-indywidualny.

To wszystko, o czym powiedzieliśmy, wymaga odpowiedzialnego zaangażowania się każdego zakonnika. W rzeczywistości w drogę tę może się wybrać tylko ten, kto jest i pragnie być zawsze, przez całe życie, nowicjuszem.Rozwija on wówczas stopniowo wynikającą stąd postawę ucznia, słuchającego nieustannie Nauczyciela, lub też pielgrzyma, na każdym kroku uważnie rozważającego obierany kierunek drogi – czyli postawę osoby głęboko i przez całe swe życie trwającej w wewnętrznej wolności docibilitas. Poszczególni zakonnicy sami muszą zabiegać o pomoc przy podążaniu podjętą drogą, szczególnie w zakresie życia duchowego (przewodnictwo duchowe), a także innych obszarów życia osoby konsekrowanej (np. posługa apostolska, ogólna kultura), i w ten sposób aktywnie i z poczuciem odpowiedzialności uczestniczyć w inicjatywach Instytutu. Tylko mając wielu takich «nowicjuszy», wspólnoty zakonne pozostaną wierne swemu pierwotnemu charyzmatowi i oczekiwaniom teraźniejszości. A wtedy odnowa życia konsekrowanego z pewnością dokona się.

Tłumaczenie: O. Kazimierz M. Lorek, Barnabita

Przypisy:

[1]   KONGREGACJA ds. INSTYTUTÓW ŻYCIA KONSEKROWANEGO I STOWARZYSZEŃ ŻYCIA APOSTOLSKIEGO, Potissimum Institutioni. Pouczania o formacji w instytutach religijnych, 1.

[2]   Jan Paweł II, Vita consecrata, 65.

[3]   F. BROVELLI – A. TERRESIN, «Entrare nel ministero», w: II Regno – Attualitá, 10 (1996), 307.

[4]   S. PAGANI, «Seminario, introduzione alla vita», w: La Rivista del clero italiano, 12 (1995), 812.

[5]   BROVELLI – TERRESIN, art. cyt., 307.

[6]   O takiej koncepcji tajemnicy por. F. IMODA, Sviluppo umano. Psicologia e mistero, Piemme, Casale M. 1993, 338.

[7]   Potissimum Institutioni, cyt., 66.

[8]   docibile – skłonny do nauki, do bycia prowadzonym; od docere – uczyć, prowadzić; docile – łagodny, uległy, przyp. Tłum.

[9]   Interesujące, że to pojęcie zostało przyswojone również przez współczesną socjologię, z zastosowaniem w zakresie doskonalenia zarządzających przedsiębiorstwami. Zdaniem Luhmana i Schorra FP to «umiejętność posługiwania się tym, co zostało już przyswojone, jako podstawę do dalszej nauki, czy też owa wiedza lub umiejętność, które w późniejszej sytuacji pomagają uczyć się z sukcesem, albo też nieustanna gotowość wychodzenia naprzeciw nowym rzeczom, i zmienianie przyswojonego modelu. Dlatego i w ramach tej logiki G. P. Carrozzi wnioskuje: «Dziś zwycięża ten, kto wymaga formacji (kształcenia) oraz inwestuje w nią i w rozwój zdolności nieustannego uczenia się i nabywania umiejętności uczenia się» (dodatek do Sole 24 ore, 25 marca 1996).

[10]  Por. Potissimum Institutioni, 65. 71.

[11]  Por. Vita consecrata, 65. 71.

[12]  Rozwinąłem powyższy temat, proponując jednocześnie szczegółowe wskazówki metodologiczne w A. CENCINI, „… Come olio profumato”, Strumenti d’integrazione comunitaria del bene e del male, Paoline, Milano 1999.

[13]  Vita Consecrata, 69.

[14]  Tamże, 68.

[15]  V. Melchiorre, Wstęp do: R. GUARDINI, Le eta della vita, Vita e Pensiero, Milano 1992, 11.

[16]  Vita consecrata, 70.

[17]  Na temat propozycji teoretyczno-praktycznej formacji permanentnej, a w szczególności o kwestii dojrzałości uczuciowo-seksualnej konsekrowanego zob: A. CENCINI, Nell’amore. Libertá e maturitá affetiva nel celibato consacrata, EDB, Bologna 1996.

[18]  Oczywiście funkcja ta staje się zbędna czy nie tak konieczna, gdy wspólnota zakonna jest mniejsza.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Wójtowicz Kazimierz CR, Emaus programem formacji

Bulanda Edward SJ, Opieka zakonna i formacja młodych kapłanów zakonnych

Marcyński Krzysztof SAC, Media za klauzurą. W trosce o klauzurę serca