Bp Jacek Kiciński CMF, przewodniczący Komisji KEP ds. IŻKiSŻA
O GŁOSZĄCYCH EWANGELIĘ. POSŁANNICTWO OSOBY KONSEKROWANEJ (I NIE TYLKO)
„Życie Duchowe” 94/2018
Papież Franciszek zachęca osoby konsekrowane, by były stróżami poranka. Zadanie to staje się możliwe do zrealizowania tylko i wyłącznie wówczas, gdy będziemy otwierali się na znaki czasu i dawali na nie odpowiedź w świetle słowa Bożego. W ten sposób osoba konsekrowana czuje się wezwana do postawy czuwania, która z kolei nadaje dynamizm codziennej posłudze.
Szkoła Chrystusa
W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że Jezus przyszedł „do Nazaretu, gdzie się wychowywał. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana»” (Łk 4,16–19).
Słowa te wskazują na tożsamość Jezusa jako namaszczonego i posłanego przez Ducha Świętego. Analogię znajdujemy w dniu zesłania na Apostołów Ducha Świętego. Doświadczywszy Jego mocy, poszli oni na cały świat, głosząc Ewangelię całemu stworzeniu (por. Mk 16,15). W kontekst kontynuacji misji głoszenia Dobrej Nowiny przez Chrystusa i Jego uczniów wpisuje się życie osób konsekrowanych. Doświadczenie łaski powołania i uczestnictwo w apostolskim posłannictwie Kościoła sprawia, że osoby te namaszczone Duchem Świętym i posłane w imię Jezusa Chrystusa stają się widzialnym znakiem Bożej obecności w świecie. W ten sposób uobecniają Bożą miłość w konkretnym miejscu i czasie.
Osoby konsekrowane, podejmując się różnorodnych form głoszenia Ewangelii, winny pamiętać, że skuteczność ich działania związana jest zawsze z życiem duchowym oraz solidną formacją[1]. Potrzeba, zwłaszcza dziś, głębokiego rozeznania duchowego, by rzeczywiście odpowiedzieć na jawiące się znaki czasu. Wspomniane zaś głoszenie Ewangelii winno dokonywać się w dwóch zasadniczych wymiarach: ad intra i ad extra. Wymiar ad intra (ewangelizacja do wewnątrz) koncentruje naszą uwagę na przestrzeni wewnętrznej – mamy tu na uwadze siebie, wspólnotę, do której przynależymy, a w konsekwencji wspólnotę całego Kościoła. Zaś wymiar ad extra (ewangelizacja na zewnątrz) skierowany jest na świat, w którym żyjemy. Wzorem tak rozumianego posłannictwa głoszenia Dobrej Nowiny jest „szkoła Chrystusa”. Apostołowie musieli najpierw doświadczyć przemieniającej ich życie obecności Chrystusa, który ich nauczał i wszystko im wyjaśniał. Tak umocnieni słowem Jezusa, doświadczywszy dramatu Jego śmierci i radości Zmartwychwstania napełnieni Duchem Świętym, mogli zostać posłani do świata.
Ten, który słucha
Wzorem dla każdego człowieka uczestniczącego w procesie ewangelizacji innych, a zwłaszcza dla osoby konsekrowanej, jest zawsze Osoba Chrystusa. On staje się dla każdego z nas prawdziwym pedagogiem. Jezus uczy, jak wchodzić w relacje z innymi, by móc ukazać im piękno Ewangelii. Jezus, który dołączył do uczniów na drodze do Emaus, zachowuje spokój, stara się pozyskać ich zaufanie, dostrzegając smutek na ich twarzach. Niczego nie wypomina, nie okazuje niezadowolenia z sytuacji, lecz zadaje pytanie dotyczące ich stanu duchowego. „O czym to rozmawiacie?” (por. Łk 24,17). To znaczy: czym żyjecie? co nurtuje wasze serca? Jezus doskonale zdaje sobie sprawę z ich sytuacji, ale chce, by to wypowiedzieli.
Ważnym więc elementem na drodze ewangelizacji jest przyjęcie człowieka z całym bogactwem jego przeżyć. By zrozumieć człowieka, trzeba niekiedy mu pomóc, by się wypowiedział. Wówczas jesteśmy w stanie zobaczyć całe doświadczenie jego życia – jego blaski i cienie. Istnieje pewne niebezpieczeństwo pobieżnej, zewnętrznej oceny drugiego człowieka. Nosimy wówczas w sercu fałszywy jego obraz. Na drodze życia chrześcijańskiego, a w nim konsekrowanego, nie chodzi o akceptację i tolerancję drugiej osoby, ale o przyjęcie jej taką, jaką jest, i zaproponowanie wspólnego wzrostu na drodze wiary. Człowiek bowiem, jak mówił św. Jan Paweł II, zawsze jest dla nas darem i zadaniem. Stąd też papież Franciszek podkreśla: „żeby być ewangelizatorami dusz, trzeba rozwinąć duchowe upodobanie pozostania blisko życia ludzi, aż do odkrycia, że staje się to źródłem głębszej radości. Misja łączy się z miłością do Jezusa, ale jednocześnie z miłością do Jego ludu”[2].
Ten, który wyjaśnia
Na drodze do Emaus w pewnym momencie Jezus zabrał głos, wyjaśniając sytuację uczniów w świetle Pisma. „Zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Bardzo ważna na drodze wiary jest umiejętność spoglądania na codzienność życia w świetle słowa Bożego. Papież Franciszek podkreśla, że chodzi tu o taką formę niesienia Ewangelii, która polega na osobistym spotkaniu z człowiekiem we wszystkich okolicznościach naszego życia. Być uczniem Jezusa oznacza postawę gotowości niesienia miłości Jezusa innym ludziom.
W tym przepowiadaniu – jak zaznacza papież – „pierwszy moment polega na dialogu osobistym, w którym druga osoba się wypowiada i dzieli się swoimi radościami, nadziejami, zatroskaniem o swoich najbliższych i tyloma innymi sprawami leżącymi jej na sercu. Dopiero po takiej rozmowie możliwe jest przedstawienie słowa, w formie lektury jakiegoś fragmentu Pisma lub opowiadania, ale zawsze przypominając fundamentalne przesłanie: o osobistej miłości Boga, który stał się człowiekiem, wydał samego siebie za nas i jako żyjący ofiaruje swoje zbawienie i swoją przyjaźń” (EG 128).
Świadek miłości Jezusa
Jezus, wyjaśniając uczniom wszystko, co odnosiło się do Niego w Pismach, stał się dla nich kimś bliskim, choć jeszcze Go nie rozpoznali. Uczniowie zapragnęli, by został z nimi. W ten sposób utworzyła się na nowo wspólnota uczniów z Jezusem. Tym razem to nie Jezus powiedział „Pójdźcie za Mną”, ale uczniowie przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi […]. Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi” (Łk 24,29).
Papież Franciszek podkreśla, że Kościół, naśladując Jezusa Chrystusa, winien stawać się Matką o otwartym sercu. „Należy zatem nieustannie wychodzić ku innym, aby dotrzeć do ludzkich peryferii. Nie oznacza to, że mamy biec do świata bez kierunku i bez sensu. Wiele razy lepiej jest zwolnić kroku, oddalić niepokój, aby spojrzeć w oczy i słuchać, albo odłożyć inne sprawy, aby towarzyszyć człowiekowi, który pozostał na skraju drogi” (EG 46).
Wszystko to możemy odnieść także do współczesnego ewangelizatora. Może nim być jedynie ten, kto potrafi kochać Boga i drugiego człowieka. Nie zatrzymuje on innych na sobie, lecz poprzez swoje życie wskazuje na tego, który jest Miłością. Należy przy tym pamiętać, że ewangelizacja wymaga cierpliwości i uwzględniania ograniczeń. Wierność zaś wobec daru Pana w głoszeniu Dobrej Nowiny zawsze przynosi dobre owoce (por. EG 24).
Nie zatrzymuje się w drodze
Gdy uczniowie rozpoznali Jezusa po łamaniu chleba, On zniknął im z oczu. Jezus doprowadził uczniów do określonego momentu – do Eucharystii. Pokazuje w ten sposób, że zawsze jest z nimi, ilekroć będą spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew. Widzimy zatem, że słowo Boże słuchane, celebrowane i przeżywane – zwłaszcza w Eucharystii, umacnia wewnętrznie wierzących oraz czyni ich zdolnymi do prawdziwego świadectwa ewangelicznego w życiu codziennym. Stąd też papież Franciszek przypomina osobom konsekrowanym, że przyjęcie i naśladowanie Jezusa wiąże się z podjęciem misyjnego wyzwania, by wyruszyć w drogę.
Wskazuje przy tym, że prawdziwy misjonarz – ewangelizator dostrzega Jezusa żywego towarzyszącego mu pośród całego zaangażowania misyjnego. Jeśli ktoś nie odkryje Jezusa w samym sercu działalności misyjnej, szybko traci entuzjazm, przestaje być pewny tego, co przekazuje, i zaczyna mu brakować siły i pasji do dalszej posługi apostolskiej (por. EG 266). Papież dodaje też: „misjonarzem może być tylko ten, kto czuje się dobrze w szukaniu dobra bliźniego, kto pragnie szczęścia innych. To otwarcie serca jest źródłem szczęścia, ponieważ więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli braniu. Nie żyjemy lepiej, uciekając przed innymi, kryjąc się, odmawiając dzielenia się i zamykając się we własnej wygodzie. Jest to nic innego jak powolne samobójstwo” (EG 272).
Wobec powyższego należy zauważyć, że osoba konsekrowana, świadoma swojego posłannictwa nie może zatrzymywać się w drodze. Jest powołana do tego, by nieustannie przyprowadzać innych do Chrystusa. Pragnie zatem dzielić się tym, czym żyje na co dzień, a tej miłości, którą otrzymuje od Niego, nie jest w stanie zatrzymać dla siebie, bowiem miłość rodzi miłość. Otwartość na słowo Boże czyni ją wrażliwą na działanie Ducha Świętego, który nieustannie wyznacza nowe przestrzenie ewangelizacji współczesnego świata[3]. Słowo Boże zawiera w sobie potencjał, którego nie możemy przewidzieć. Ewangelia mówi o nasieniu, które posiane, samo rośnie, nawet jeśli rolnik śpi. Trzeba więc przyjąć to nieuchwytne dla naszego ludzkiego rozumu działanie Słowa, które jest skuteczne na swój sposób i wykracza poza ludzkie przewidywania, łamiąc utarte schematy (por. EG 22).
Prorok w świecie
Papież Franciszek zachęca wszystkie osoby konsekrowane do przyjmowania Bożego „dzisiaj” i otwarcia się na „niespodzianki Boga”. Wszystko to winno dokonywać się w postawie wierności, bez obaw i oporu, by w ten sposób stawać się prorokami, którzy świadczą o królestwie Boga na ziemi i którzy zapowiadają, jakie będzie królestwo Boże w swej doskonałości. Stąd też osoba konsekrowana nigdy nie powinna zrzekać się daru proroctwa[4]. Wspomniany dokument wskazuje na trzy zasadnicze przestrzenie proroctwa: proroctwo czuwania, proroctwo życia Ewangelią oraz proroctwo pośredniczenia.
Proroctwo czuwania. To przede wszystkim otwartość na działanie Ducha Świętego. Przejawem tego jest odwaga w odpowiadaniu na współczesne znaki czasu i nowe horyzonty posługi apostolskiej. Istotnym elementem jest nieustanna gotowość do głoszenia Ewangelii niezależnie od okoliczności miejsca i czasu. Proroctwo czuwania wiąże się z koniecznością zmiany myślenia ludzkiego na myślenie ewangeliczne. To zamiana psychologii grobu na ewangelię życia. Obecny etap życia konsekrowanego można porównać do przechodzenia rzeki. Jest on trudny i wymagający, gdyż zatrzymanie się w połowie oznacza, że prąd rzeki może je znieść i doprowadzić do niekończącego się oceanu tego świata.
Osoby konsekrowane to Kościół przechodzący od świeckiego chronos do Bożego kairos. Działanie takie wymaga wyrzeczenia się; pozostawienia za sobą tego, co znane i bliskie; to podjęcie długiej i trudnej wędrówki na wzór Abrahama, Mojżesza, Eliasza oraz wielu innych proroków i świętych. I nie chodzi o to, by zadawać sobie pytanie o sensowność podejmowanych działań, ale o właściwe ich rozeznanie, o wypatrywanie tych horyzontów, które Duch Święty wskazuje Kościołowi. Osoby konsekrowane są zaproszone do wędrówki, która nie opiera się na własnych siłach, możliwościach, liczebności, lecz na darach Ducha: wierze, komunii, misji. To powołanie do pokonywania własnych horyzontów, patrzenia poza teraźniejszość – wpatrywania się w wieczność (por. Rozpoznawajcie, 11).
Proroctwo życia Ewangelią. Należy podkreślić, że każdy charyzmat życia konsekrowanego zakorzeniony jest w Ewangelii. W wielu wspólnotach życia konsekrowanego obserwuje się powrót do życia Słowem Bożym. Powrót do Ewangelii staje się dziś dla osób konsekrowanych prawołaniem, czyli nawoływaniem i przywoływaniem do źródła wszelkiego życia zakorzenionego w Chrystusie Jezusie. Papież Franciszek nieustannie zachęca, aby nie wątpić w moc Ewangelii[5]. Ona jest źródłem wszelkiego poznania Boga i Jego miłości. Osoba konsekrowana wezwana jest w sposób szczególny, by uczynić swoje życie szkołą Ewangelii. Kto bowiem spotkał Chrystusa nie jest w stanie zatrzymać Go tylko i wyłącznie dla siebie. Słuchanie Słowa za przykładem Maryi, musi się stać niejako jak oddech – niezbędny do życia w każdym momencie. To słuchanie przemienia człowieka i sprawia, że staje się on zwiastunem oraz świadkiem spełniania się zamiarów Bożych w historii. W potrzebach codziennych należy nieustannie wracać do Ewangelii, z niej bowiem bije źródło czyste[6].
Proroctwo pośredniczenia. Osoba konsekrowana, realizując ten wymiar swojego posłannictwa, winna być świadoma odpowiedzialności za przekaz Dobrej Nowiny. Dokonuje się to przede wszystkim poprzez obecność na drogach ludzkiego życia. Należy zatem wychodzić na peryferie ludzkiego życia i przechodzić przez współczesne miasta na wzór Chrystusa, który zbliżał się do każdego człowieka. Nie można ulegać pokusie kalkulacji w perspektywie zysków i strat. Ważna dziś staje się konieczność dokonywania radykalnych wyborów, które mogą niekiedy zachwiać naszą pozorną stabilnością, zwłaszcza ekonomiczną. Jak podpowiada nam papież Franciszek, „charyzmat nie jest butelką wody destylowanej. Należy go przeżywać z energią, odczytując go na nowo także pod względem kulturowym” (por. Rozpoznawajcie, 15).
Mając zaś na uwadze podejmowane działania, pamiętać należy, że z małych dzieł rodzą się wielkie. Warto zatem inwestować w to, co nie jest widoczne i nie zawsze słyszalne. W proroctwie pośredniczenia istotny staje się sposób przekazywania wiary[7]. Jego skuteczność zależy bardzo często od przepowiadającego. Trzeba nam dziś zamienić sztukę przepowiadania w opowiadanie o Chrystusie i przekazywanie Jego słów. Zdarza się niekiedy, że w tej dziedzinie więcej uwagi poświęca się formie niż przekazywanej treści. W tym wszystkim nie można pominąć pośrednictwa modlitwy, która stanowi fundament każdego proroctwa. Należy to czynić na wzór Chrystusa, który w ciągu dnia głosił Dobrą Nowinę, a noce spędzał na modlitwie.
Dokument Rozpoznawajcie zaznacza, że Ewangelia jako norma dla Kościoła i życia konsekrowanego winna przekładać się na styl życia i urzeczywistniać w praktyce. Obecnie życie konsekrowane przeżywa szczególny czas – to okres wymagający wielkich przemian i odpowiedzi na nowe konieczności. To pewnego rodzaju kryzys, który jest wezwaniem do ewangelicznego stylu życia i ewangelicznego rozeznawania. Trzeba zatem umieć wybierać dobrze i mądrze. Oznacza to umiejętność wydobywania ze swego skarbca rzeczy starych i nowych. Ostrzeżeniem jest dla nas pokusa „zbierania wszystkiego, co było”, bez względu na to, czy dziś jest to nam przydatne do ewangelizacji. Grozi nam – osobom konsekrowanym – gromadzenie uświęconych „pamiątek”, które utrudniają wyjście z jaskini ludzkich zabezpieczeń. Może się też zdarzyć, że instytucjonalizacja z czasem napełni się przestarzałymi przepisami, a sytuacja społeczna wymusi rezygnację z ewangelicznych odpowiedzi i zamieni je w działania mierzone efektywnością i biznesową racjonalnością. W konsekwencji prowadzi to do utraty charyzmatycznej odwagi, a w następstwie – tożsamości zakonnej (por. Rozpoznawajcie, 14).
Życie konsekrowane jest w stanie pokonać wszelkie trudności i być znakiem Bożej miłości. Nie wolno nigdy rezygnować z głoszenia Dobrej Nowiny – nawet wówczas gdy wydaje się to bezsensowne!
—
[1] Por. J. Tupikowski (red.), Formacja dziś do jutra życia konsekrowanego, Warszawa – Wrocław 2002, s. 8–169.
[2] Franciszek, Evangelii gaudium, Rzym 2013, 268. Dalej: EG.
[3] Zob. J. Kiciński, Powołanie – konsekracja – misja. Personalistyczny aspekt teologii życia konsekrowanego we współczesnym Magisterium Kościoła, Wrocław 2009, s. 181–240.
[4] Por. Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Rozpoznawajcie, Warszawa 2014, 10. Dalej: Rozpoznawajcie.
[5] Papież Franciszek, Homilia podczas Mszy Świętej dla duchowieństwa i osób konsekrowanych, Kraków–Łagiewniki 2016, w: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni Miłosierdzia dostąpią, Marki 2016.
[6] Por. Jan Paweł II, Novo millennio ineunte, Rzym 2001, 39.
[7] Por. J. Hernik, Powołani, by być, Kraków 2015, s. 155–157.
Opublikowano: „Życie Duchowe” 94/2018
Archiwum KWPZM