Bp Antoni Pacyfik Dydycz OFMCap
PRZYPATRZMY SIĘ POWOŁANIU NASZEMU
Lublin, KUL, 21 kwietnia 2015 r.
1. Naszą dzisiejszą refleksję zacznijmy od Pisma Świętego
Czuję się do tego zobowiązany z jednej strony samym tematem, jaki otrzymałem od Czcigodnych Organizatorów niniejszego Sympozjum, a następnie z racji na samą naturę życia zakonnego, ponieważ ma ona swoje źródło w Osobie Jezusa Chrystusa, a dokumentację – właśnie w Piśmie Świętym.
To nie kto inny, ale św. Paweł w 1 Liście do Koryntian nawołuje młodą wciąż jeszcze parafię koryncką, określaną mianem gminy: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata – aby zawstydzić Mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło się wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi” (1 Kor 1,26-31).
Wypada też zaraz na wstępie zaznaczyć, że to odwołanie się do doświadczeń pierwszych wspólnot chrześcijańskich nie jest przypadkowe. Historycy wprawdzie nie zwracają szczególnej uwagi na fakt, że to właśnie tak pierwsza parafia jerozolimska, jak i gminy rozsiane na terenie Małej Azji swoim życiem religijnym w pewnej mierze dały początek życiu konsekrowanemu. Jasna rzecz, że ten styl funkcjonowania, jaki opisują Dzieje Apostolskie w odniesieniu do pierwszej wspólnoty, nie mógł znaleźć zastosowania w czasach późniejszych, kiedy chrześcijaństwo rozwijało się coraz bardziej. Trudno przecież sobie wyobrazić, aby chrześcijanie w każdej gminie wszystko mieli wspólne, aby każdego dnia gromadzili się razem na słuchanie Słowa Bożego i uczestnictwo w Eucharystii. Mieli bowiem różne obowiązki zewnętrzne, niekiedy daleko od centrum mieszkali. I z tego względu rozwijające się ilościowo chrześcijaństwo zaczęło wypracowywać coraz to nowe formy funkcjonowania, coraz bardziej zbliżając się do współczesnych.
Ale pierwotna idea była wśród nich żywa. I tę ideę zaczęły wcielać w życie pierwsze i w konsekwencji – kolejne – grupy osób podejmujących styl życia wspólnego, odwołując się do trzyletniej praktyki Pana Jezusa z gronem Apostolskim i do rad, które odkryto w Ewangeliach. Z tego to tytułu spokojnie można powiedzieć, że życie konsekrowane jest jakby dalszym ciągiem Dziejów Apostolskich, dające o sobie znać aż do dziś mimo licznych trudności.
2. Nie lękajmy się czasu prób
I znowu wypada odwołać się do św. Pawła. Otóż, wyżej przytoczony jego tekst świadczy o tym. Apostoł Narodów apeluje o czujność, o retrospekcję, o to, aby nie zapomnąć o początkach, żeby powracać do źródeł.
Czyż pojawianie się na przestrzeni wieków różnorakich form życia konsekrowanego nie mówi nam również o swoistym zmaganiu się rad ewangelicznych z czasami i tendencjami cywilizacyjnymi, które przecież różnie odnosiły się do ideałów, pozostawionych nam w dziedzictwie przez Syna Bożego? Kościół wszakże nie panikował. Z latami stawał się coraz bardziej podobnym do rozsądnego gospodarza, który umie pielęgnować stare, ale też przyjmuje z ufnością nowe propozycje.
Niemniej jednak wszystkie wspólnoty zakonne, chcąc utrzymać się na jakimś poziomie, niezbędnym dla samego choćby trwania, musiały dbać o to, aby nie zapominać o źródłach. Inaczej groziłaby im śmierć naturalna. Zanik powołań. Z tego też względu Sobór Watykański II ogłosił specjalny „Dekret o przystosowanej odnowie życia zakonnego”, zaczynający się od słów „Perfectae caritatis”
Dokument ten przypomina, że „Już od początku byli w Kościele zarówno mężczyźni jak i niewiasty, którzy chcieli przez praktykę rad ewangelicznych z większą swobodą iść za Chrystusem i wiernie Go naśladować (…). Wielu spośród nich, z natchnienia Ducha Świętego, prowadziło życie pustelnicze lub tworzyło rodziny zakonne, które Kościół chętnie objął swą powagą i zatwierdził. W ten sposób, zgodnie z zamiarem Bożym, powstała przedziwna rozmaitość wspólnot zakonnych, (…)”. To one podejmowały różne inicjatywy najpierw w życiu duchowym, poświęcając się modlitwie i tym modlitwom nadając przeróżne struktury, z myślą o pogłębieniu więzi z Bogiem. Co więcej, to dzięki temu Kościół „okazuje się ozdobiony różnymi darami swych dzieci, jak oblubienica strojna dla męża swego (por. Ap 21,2), i przezeń daje się poznać wieloraka mądrość Boża (por. Ef 3,10)”.
W życiu wszakże może dochodzić także do pewnych potknięć. Tym się kierował Sobór, chcąc ustrzec zakony i uzasadnia to z troską: „Żeby (…) wielka wartość życia poświęconego przez profesję rad ewangelicznych i jego nieodzowne zadanie w czasach obecnych wychodziły na większe dobro Kościoła (…)”. Sobór podaj e liczne zarządzenia. Obejmują one wszystkie zakony oraz stowarzyszenia życia wspólnego bez ślubów, a także instytuty świeckie. Najważniejszą rzeczą, którą dokument przypomina jest sprawa ustawicznego powracania „do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha ożywiającego instytuty, jak też ich dostosowanie do zmieniających się warunków epoki”. Dekret określa ściśle szczegółowo zasady, którymi należy się kierować w trosce o prawdziwą odnowę życia konsekrowanego. Powyższe zalecenia z większym lub mniejszym powodzeniem podjęły wszystkie wspólnoty konsekrowane w ciągu minionych pięćdziesięciu lat od zakończenia obrad Soboru Watykańskiego II. (powyższe cytaty z Sobór Wat. II 1967, str. 263).
3. W dwudziesty pierwszy wiek od narodzenia Chrystusa wkroczyliśmy z nadzieją
Wprowadził nas św. Jan Paweł II. To za Jego pontyfikatu ogromna większość instytutów życia konsekrowanego przejrzała swoje konstytucje, wnosząc rożne korekty, zwłaszcza że do tego zobowiązał także nowy Kodeks Prawa Kanonicznego.
Jan Paweł II bardzo często zabierał głos na tematy z życiem zakonnym związane. Interesował się sytuacją poszczególnych zakonów, tak w znaczeniu duchowym, jak i materialnym, dopytując się o liczbę i jakość nowych powołań. Nie omieszkał przypominać: „Chociaż niezwykle doniosłe są wielorakie dzieła apostolskie, jakie spełniacie – to przecież najbardziej podstawowym dziełem apostolskim pozostaje zawsze to, czym (a zarazem kim) w Kościele jesteście”(Redemptionis donum, 15). Duszą nowej ewangelizacji jest głębokie życie wewnętrzne, ponieważ tylko ten, kto „trwa” w Chrystusie, „przynosi owoc obfity” (por. J 15,5). (Jasna Góra, 4.VI.1997).
A więc sprawa tego, kim jesteśmy jako osoby życia konsekrowanego, stawia przed nami ważne jakże, już wcześniej nadmienione zadania, abyśmy często przypatrywali się powołaniu naszemu, analizowali różne sytuacje, egzaminowali okoliczności i sięgali do sumienia. Potrzebny jest bowiem stały egzamin siebie samej, czy też siebie samego. Nie można przespać lub zaniedbać chociażby najmniejszej okoliczności, która może wpływać na to, kim my jesteśmy, albo kim się stajemy na drodze życia konsekrowanego.
Ta idea z pewnością jest bliską Ojcu Świętemu Franciszkowi. I z tego to tytułu ogłosił On Rok Życia Konsekrowanego w całym Kościele. Chce bowiem zainteresować cały Kościół sytuacją zwłaszcza duchową naszych wspólnot i osób. Pragnie zmobilizować wszystkich ludzi dobrej woli, aby swoją modlitwą, życzliwością, ale też i troską o zdobycie solidnej wiedzy na tematy instytutów zakonnych, brali jeszcze bardziej aktywny udział w odnowie i ich rozwoju.
Ale najwięcej Ojciec Święty spodziewa się po samych osobach życia konsekrowanego. To wyraził w swoim słowie, zapowiadającym i ogłaszającym tenże Rok. Podaje też i formułuje swoje oczekiwania. Można je nazwać celami Roku Życia Konsekrowanego Przypomnę jedynie cztery, chyba najważniejsze cele, bardzo ciekawie wyrażone przez naszego współbrata zakonnego na Papieskim Tronie.
a. Pierwszym celem tegoż Roku jest spojrzenie w przeszłość, ale z wdzięcznością. Winno być solidne, nawet krytyczne, nacechowane wszakże wdzięcznością za sam dar powołania, za istnienie zakonów i za zaufanie okazane przez Chrystusa dla tych, których powołuje do tego rodzaju życia. W końcu to jest Jego droga. To są Jego rady.
b. Ten Rok winniśmy wykorzystać, aby naszą teraźniejszość, naszą codzienność, nasze zmagania przeżywać z pasją. Nie możemy poddać się tendencjom współczesnym, które wyrażają się w marazmie, narzekaniu, pretensjach, a nawet zazdrościach. Mamy do wszystkiego, z czym się spotykamy, podchodzić z pasją, czyli odwagą i poświęceniem. Nie patrzeć na to, czy nam to się podoba, czy też nie.
c. Starajmy się wreszcie przyszłość przyjmować z nadzieją, ale nie tylko z samą nadzieją. To byłoby zbyt mało. Tak przecież postępują nawet ci, którzy nie znają Chrystusa. Naszej nadziei winna towarzyszyć radość, otwartość, ufność i spokój tak wewnętrzny, jak i zewnętrzny. Nie możemy zapominać o zapewnieniu, jakie otrzymywał Jeremiasz od Pana Boga: „Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą” (Jr 1, 8). Nie lękajmy się takich czy innych prądów cywilizacyjnych. Niech nas nie przerażają błędne ideologie. Bądźmy Chrystusowi w całym tego słowa znaczeniu, gdyż z pewnością świat potrzebuje, zwłaszcza taki zagubiony i pozornie nihilistyczny – potrzebuje prawdy i miłości. Z radością podążajmy na wszelkie peryferie, a radość będzie wielka, choćbyśmy jedną na tysiąc owieczkę odnaleźli i uratowali.
d) I na koniec, Ojciec Święty oczekuje, że każda osoba konsekrowana indywidualnie i każda wspólnota jako całość postawią sobie pytanie: na co czeka Pan Bóg, myśląc o nas. Czego spodziewają się po nas ludzie, właśnie ci, którzy może pogubili się najbardziej.
4. W poszukiwaniu środków odnowy życia konsekrowanego.
Skoro Ojciec Święty ma tak wielkie zaufanie, a jednocześnie nie lęka się zainwestować w odnowę wspólnot i osób zakonnych darów i łask całego Kościoła, to my nie możemy do tego podchodzić obojętnie. To wymaga z naszej strony nie tylko słownych deklaracji, ale czynów.
Oczywiście, Kościół zdaje sobie sprawę z pewnych trudności. Tak to widzi Kongregacja z tą rzeczywistością związana. Oto jej wypowiedź!? „Jak jednak odczytać w zwierciadle historii i dzisiejszych czasów ślady i znaki Ducha i zalążki Słowa, obecne tak dzisiaj, jak i zawsze w życiu i kulturze ludzkiej? Jak interpretować znaki czasów w takiej rzeczywistości jak nasza, w której obfitują strefy cienia i tajemnicy? Potrzeba, by sam Pan – tak jak w przypadku uczniów w drodze do Emaus – stal się naszym towarzyszem drogi i obdarzył nas swoim Duchem. Tylko On , obecny między nami, może nam pomóc zrozumieć w pełni swoje Słowo i żyć Nim; może oświecić umysł i rozpalić serce” (Kongregacja IŻKiSŻA, Rozpocząć na nowo od Chrystusa, Watykan 2002, 2, str. 4).
Tymczasem żyjemy w epoce coraz większego znaczenia i wpływu jednocześnie massmediów na myślenie, wybory i zachowania ludzkie.
Pamiętamy dobrze, jak do tej sytuacji odniósł się papież Benedykt XVI, kiedy wyraził niepokój z tego powodu, że Sobór Watykański II był i jest dziełem Ojców, czyli jego uczestników, ale realizacja jego postanowień spotkała się ze znacznymi przeszkodami ze strony środków komunikacji społecznej. Ze strony bowiem licznych środowisk dziennikarskich popłynęły głosy, sprowadzające postanowienia Soboru przede wszystkich do pewnych zewnętrznych zmian i to takich, które szły w kierunku osłabienia życia duchowego, pomniejszania roli ślubów w życiu zakonnym.
Kongregacja biorąc to pod uwagę, zachęca do stałej pracy duchowej, do systematycznej autoformacji. W cytowanym już dokumencie czytamy: „ Ważne jest, żeby każda osoba konsekrowana była osobiście przekonana, że powinna uczyć się przez całe życie, w każdym wieku i okresie, w każdym środowisku i kontekście ludzkim, od każdej osoby i kultury, pozwalając się kształtować poprzez każdy ułamek prawdy i piękna, który spotyka wokół siebie. Ale przede wszystkim musi pozwolić się formować poprzez codzienne życie, poprzez własną wspólnotę, przez swych braci i siostry, poprzez to, co zwykłe i nadzwyczajne w codzienności, zarówno poprzez modlitwę, jak i trud apostolski, w radości i cierpieniu, aż do momentu śmierci” (Rozpocząć…, dz. cyt. str. 21).
To prawda, nie jest bowiem łatwo w naszych czasach ustrzec się przed jakże licznymi zagrożeniami, które usiłują osłabiać nasze zdolności poznawcze, a przede wszystkim naszą wolę. Materializm praktyczny, z którym spotykamy się na każdym kroku, uderza w ducha ubóstwa. Swoboda obyczajów i zachowań w ogólności osłabia wolę, cynicznie traktując ślub posłuszeństwa. Natomiast nasycone erotyzmem i zmysłowością jako taką media prowadzą do ośmieszania czystości i wstrzemięźliwości.
Bierze to pod uwagę Stolica Apostolska, nie pozostawia tego wszystkiego bez poważnej reakcji. Oto jej sugestie: „Obok dynamizmu życiowego, zdolnego do świadectwa i do ofiarowania się aż do męczeństwa, życie konsekrowane zna również zasadzki miernoty w życiu duchowym, wzrastającego wygodnictwa i mentalności konsumpcyjnej. Coraz większa złożoność sytuacji, związanych z prowadzeniem dzieł, nawet jeśli wypływa z nowych wymagań społecznych i przepisów państwowych, wiedzie wraz z pokusą wydajności i aktywizmu do niebezpieczeństwa przyćmienia autentyczności ewangelicznej i do osłabienia motywacji duchowych. Przewaga osobistych projektów nad wspólnotowymi może głęboko naruszyć komunię braterską” (Rozpocząć, jw. str. 17).
Słowa powyższe wychodzą naprzeciw zaleceniom Dekretu Soborowego, gdyż postulują potrzebę przyglądania się naszemu powołaniu zakonnemu. Zalecają konieczność analizowania różnych zjawisk, a wszystko po to, aby nasze życie konsekrowane istotnie opierało się na głębokiej wierze i z dnia na dzień stawało się coraz bardziej czytelnym znakiem naszej wierności Chrystusowi.
Warto także przy tej okazji skierować serdeczny apel do wszystkich ludzi dobrej woli, a zwłaszcza dziennikarzy, aby zabiegali o lepsze poznanie natury zakonnego powołania. I swoimi opiniami, wypowiedziami wspierali dążenia tych, którzy zdecydowali się iść drogą rad ewangelicznych przez życie. A mogą to czynić na różne sposoby, zawsze jednak wypowiadając się ze zrozumieniem i z troską, aby ten rodzaj życia ludzkiego także i w naszych latach, zagrożonych fałszywym laicyzmem i bezbożnością, mógł dawać świadectwo o wartości współpracy człowieka z Bogiem.
W okresie wielkanocnym te przesłanki nabierają dodatkowego znaczenia. To przecież wychodząc naprzeciw potrzebom ludzkim, Chrystus oddaje swoje życie. Cierpi okropnie, ale kocha jeszcze mocniej. To dzięki temu jest w stanie każdej i każdemu z ludzi ofiarować pokój.
Często nad tym wszystkim zastanawiał się Jan Paweł II. Tak sądzę. Nigdy ani na moment nie zapominał o ludzkich dramatach, o potrzebie walki ze złem, a zwłaszcza o znaczeniu powrotu ludzkich sumień do Miłosierdzia Bożego. Na rożne sposoby starał się przychodzić z pomocą także zakonom, aby wzmocnić ich obecność w świecie, aby ożywić ich posłannictwo.
I dlatego odwoływał się do Matki Bożej. Na Jasnej Górze czwartego czerwca 1997 roku mówił: „ Maryja – pierwsza konsekrowana – jest dla nas wzorem otwarcia się na dar Boży i przyjęcia łaski przez człowieka, wzorem całkowitego oddania się Bogu nade wszystko umiłowanemu. Na Boży dar odpowiedziała posłuszeństwem wiary, którym naznaczone było całe Jej życie. Na co dzień obcowała z niewypowiedzianą tajemnicą Syna Bożego, nie tylko w życiu ukrytym Jezusa, gdy wraz z Józefem przy Nim trwała, ale również w decydujących chwilach publicznej działalności, a zwłaszcza na Kalwarii, gdy pod krzyżem była najgłębiej z Nim zjednoczona w cierpieniu i w uwielbieniu Boga”.
Tak, przykład Matki Najświętszej, pierwszej osoby konsekrowanej jest dla nas wymownym świadectwem i zachętą, byśmy podobnie jako Ona starali się trwać na drodze rad ewangelicznych. We wszystkich momentach naszego życia, A teraz z uwagą przypatrzmy się, gdzie jesteśmy. I nie lękajmy się pozostawić Emaus, a powrócić do Jerozolimy, aby stać się uczestnikami zmartwychwstania, żyjąc według rad ewangelicznych, a Pokój Chrystusowy pozostanie z nami na zawsze! Amen.
Archiwum KWPZM