595
Kard. Franc Rodé CM, Prefekt Kongregacji IŻKiSŻA
WYPOWIEDŹ PODCZAS PANELU DYSKUSYJNEGO
Jasna Góra, 11 października 2006 r.
Chciałem zrobić komentarz do niektórych punktów, o których tutaj mówiliśmy.
- Pierwszy problem to, czy jest naprawdę kryzys życia konsekrowanego w Kościele, czy nie ma kryzysu. Ksiądz Kowalczyk, który jest przewodniczącym naszego spotkania cytował generała Jezuitów o. Petera-Hansa Kolvenbacha, który widzi motywy kryzysu w trzech rzeczach: kryzys powołaniowy, niektóre kwestie obyczajowe, finansowe i moralne, coraz bardziej zaciśnięta przestrzeń dla zakonników, dla życia konsekrowanego w Kościele. Jeżeli chodzi o liczby to w tych ostatnich latach jest o 30 tys. mniej zakonników, tylko o 30 tys. Dzisiaj zakonników i zakonnic jest na świecie 1.032.000. Ta sytuacja jest różna między jednym krajem, a drugim krajem, między kontynentem, a kontynentem, np. w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie sytuacja jest bardzo poważna. Można powiedzieć, że sytuacja jest tragiczna. W Ameryce Łacińskiej jest stabilna – nie ma mniej, ani nie ma więcej powołań. W Afryce jest dużo powołań, ale są to powołania bardzo słabe, które przysparzają później dużo problemów instytutom, jest tu problem szczególnie formacji. To, co zaskakuje, to sytuacja Kościoła w Azji: Indie, Korea Południowa, Indonezja, Wietnam, Filipiny mają bardzo dużo powołań. To jest sytuacja ogólna. Jeżeli chodzi o Europę, do której my należymy, trzeba powiedzieć, że w Europie Środkowej jest lekki spadek powołań w ostatnich latach. Niektórzy mówią, że trzecie tysiąclecie będzie tysiącleciem świeckich, nie osób konsekrowanych, nie zakonników. Myślę, że takie stwierdzenie jest nieprzemyślane, bo gdybyśmy nawet czuli takie niebezpieczeństwo, że zastąpiliby zakonników świeccy, trzeba by naprawdę robić wszystko, żeby do tego nie doszło.
- Następny punkt, to napięcia między biskupami a zakonnikami, między zakonnikami a biskupami, to, czego oczekują biskupi od zakonników, czego oczekują zakonnicy od biskupów. Chciałem powiedzieć, że według mnie te napięcia zawsze istniały w historii Kościoła, zawsze te napięcia były. Dzisiaj nie możemy powiedzieć, że to jest rzecz nowa, że coś jest, czego nie było w historii Kościoła. Musimy znajdować jakieś wspólne odpowiedzi, drogi na te napięcia w czasach, w których my żyjemy. Myślę, że odpowiedzią na te napięcia, które mogą istnieć, które istnieją, powinna być przede wszystkim odpowiedź teologiczna – teologia wspólnoty, o której się dzisiaj dużo mówiło, jak również odpowiedź z punktu widzenia praktycznego – szukanie stałego dialogu między biskupami a zakonnikami, między zakonnikami a biskupami. Muszę powiedzieć z mojego własnego doświadczenia, że jak przyjeżdżają biskupi na wizytę ad limina bardzo często, szczególnie w Ameryce Łacińskiej, biskupi skarżą się, że zakonnicy nie są otwarci na dialog. Ale trzeba przyznać, że z całym respektem trzeba zaprosić też samych biskupów, zachęcić ich do otwarcia się na ten dialog z zakonnikami i zakonnicami. Biskup nie może żyć w wieży z kości słoniowej, z której będzie tylko rzucał sentencje i decydował o tym wszystkim, co dotyczy życia diecezji i życia osób, które mieszkają w diecezji. Biskup musi być na pewno człowiekiem dialogu. Teraz konkretnie, żeby nie było nigdy kleru pierwszej czy drugiej kategorii, pierwszego czy drugiego gatunku, jest koniecznym włączenie zakonników we wszystkie struktury, które istnieją w Kościele lokalnym, jak również w Kościele danego narodu, danego kraju. Myślę, że jeżeli zakonnicy i zakonnice będą mogli w sposób proporcjonalny uczestniczyć w życiu tych różnych organizmów kościoła lokalnego, czy Kościoła w danym kraju, można będzie uniknąć takich sytuacji frustracji, które zakonnicy mogą przeżywać, dlatego, że nie są włączeni w różne organizmy, w różne instytucje, które istnieją w Kościele. To są główne rzeczy, które mógłbym powiedzieć na temat dialogu między zakonnikami a biskupami i biskupami a zakonnikami.
- Komisja Mieszana moim zdaniem jest bardzo ważną instytucją, która pomimo wszystko jest potrzebna do tego, ażeby rozwiązywać różne kwestie, różne problemy, które istnieją między biskupami i zakonnikami i między zakonnikami i biskupami.
- Odniosę się do tego, co powiedział O. Malinowski – niebezpieczeństwo zeświecczenia od wewnątrz życia zakonnego. Musimy się nauczyć niektórych rzeczy z błędów innych. Te instytuty zakonne np. Kanady czy Północnej Ameryki, które w sposób taki konkretny wybrały drogę laicyzacji czy sekularyzacji, żyją w poważnym kryzysie. Tak po ludzku patrząc na ich przyszłość, to nie mają żadnej przyszłości. Zatem zachęta, żeby nie naśladować tych instytutów. To nie jest nawet przecież myśl Soboru Watykańskiego II, który apelował nie o to, żeby laicyzować, zeświecczać, ale żeby wchodzić coraz bardziej w głębie życia. Tylko w wierności Kościołowi jest przyszłość życia Kościoła.
- Chciałem odpowiedzieć na kwestie, którą postawił ks. Lorek, dotyczącą dzieł własnych instytutów życia konsekrowanego w diecezji. Pierwszą zasadą jest ta, że w każdej diecezji biskup ma swój plan, program duszpasterski i on, tylko on, za ten program jest odpowiedzialny. Zatem biskup jest tym, który widzi, który ma taką wizję globalną na swoją diecezję i on najczęściej wyczuwa potrzeby duszpasterskie swojego Kościoła lokalnego. Oprócz tego w diecezjach są różne instytuty zakonne, każdy ze swoim charyzmatem i każdy w jakiś sposób preferuje ten czy inny sektor życia społecznego. Więc teraz problem jest, żeby zgrać te wszystkie potrzeby: biskupa w odniesieniu do jego kościoła lokalnego i tych, którzy reprezentują poszczególne charyzmaty zakonne, które w danej diecezji istnieją i działają. Ja myślę, że jeżeli biskup i zakonnicy są ludźmi dialogu i naprawdę przyświeca im dobro wspólne, to z łatwością potrafią dojść do tego, żeby zgrać te potrzeby duszpasterskie diecezji i jednocześnie zachować respekt dla charyzmatów instytutów, w tej diecezji obecnych. I teraz w tym okresie postkomunistycznym, kiedy dla wszystkich się otworzyła możliwość powrotu działania i pracy w tych dziełach, które są własne np. szpitale, nauczanie, środki przekazu, wydaje mi się, że stworzyły się takie warunki, żeby instytuty mogły zaistnieć w swoim najbardziej autentycznym charyzmacie. Biskup winien respektować bogactwo charyzmatów, które ma w swojej diecezji w poszczególnych instytutach. Każdy instytut musi w diecezji mieć miejsce, żeby realizować własny charyzmat, bo to jest bogactwo instytutów, bogactwo księży. Każdy biskup powinien – jest to powiedziane w Mutuae Relationes, ostatnio zostało powtórzone w Vita Cosnsecrata – respektować charyzmat własny danego instytutu i autonomię wewnętrzną każdego instytutu, który w diecezji jest obecny.
- Chciałem wrócić na chwileczkę do relacji między zakonnikami a klerem diecezjalnym. Myślę, że bardzo ważne w tym jest wychowanie, wykształcenie, jakie się daje w seminariach klerykom o życiu konsekrowanym i później atmosfera, jaką się stwarza w seminariach w tym okresie formacji w odniesieniu do osób życia konsekrowanego. Z pewnością w seminariach powinno być trochę teologii życia konsekrowanego. Jak mówiła św. Teresa z Avila, czym byłby Kościół bez życia konsekrowanego. Trzeba też oddać hołd historii Kościoła, jakie wielkie znaczenia miało życie konsekrowane i trzeba stale o tym pamiętać. W różnych sektorach życia, sektorach służby zdrowia, wychowania, edukacji, ewangelizacji, zawsze zakonnicy mieli bardzo ważną rolę. Zatem konieczne jest, żeby już w seminarium seminarzyści uczyli się tego, jak ważne było i jest, nie tylko w historii, życie konsekrowane. Bardzo ważna jest ta formacja, ponieważ ksiądz diecezjalny, który później zostanie powołany do posługi biskupa jest ojcem diecezji, który musi objąć swoim sercem wszystkich księży, bo nie ma prezbiterium diecezjalnego i prezbiterium zakonnego. Wszyscy kapłani stanowią jedno prezbiterium i musi wszystkich kapłanów, którzy do jego diecezji należą, w jego diecezji pracują jednakowo kochać. Więc to jest bardzo ważne w formacji, bardzo ważne w formacji seminarzystów. Później odwrotnie, kiedy zakonnicy są powoływani na posługę biskupów w pewnym stopniu muszą zapomnieć troszeczkę o swojej rodzinie zakonnej, ponieważ muszą oni też swoim sercem biskupim ogarnąć tych, do których nie należeli, księży diecezjalnych. Jest to bardzo ważne, bo w diecezji nie mówi się tak: mamy biskupa jezuitę, czy biskupa salezjanina, czy biskupa pallotyna. Nie powinno tak być, bo biskup jest jeden.
- To, co chciałem powiedzieć na końcu to właśnie Ksiądz biskup Andrzej powiedział. Jak patrzę na was, na te twarze, po których widać, że jesteście w kontakcie z Panem, że chcecie Go naśladować, że chcecie żyć Jego życiem, to przekonuję się, że jest tutaj między nami siła niezwyciężona. Trzeba być świadomym tej wielkiej mocy, która jest w sercu Kościoła. Trzeba mieć to na uwadze, że Duch jest obecny stale w Kościele, że Pan jest zawsze z nami w każdym dniu aż do końca świata. Zatem nic innego nie mogę uczynić jak tylko powtórzyć pierwsze słowa pontyfikatu Jana Pawła II: „Nie bójcie się, nie lękajcie się”.
- Bardzo serdecznie dziękuje Wam wszystkim. Proszę, żebyśmy pozostali we wspólnocie braterskiej modlitwy, wzajemnego wsparcia modlitewnego, wzajemnej solidarności, która łączy was, wasze Instytuty ze Stolicą Apostolską. Niech wam wszystkim Bóg błogosławi: Ojciec i Syn i Duch Święty i niech pozostanie z wami na zawsze. Amen
Tekst spisany z taśmy nieautoryzowany
Archiwum KWPZM