Kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski
FELIX CULPA. PRZEMÓWIENIE WYGŁOSZONE PODCZAS POŚWIĘCENIA NOWYCH MASZYN DRUKARSKICH W NIEPOKALANOWIE
Niepokalanów, 19 czerwca 1980 r.
Przez akt poświęcenia pragnę niejako sprowadzić moce Boże, oczyszczające ludzkie zamiary, na ten sprzęt pomocny w służbie apostolstwa słowa. Kilka myśli chcę skierować do Ojca Generała i do przedstawicieli Ojca Prowincjała, jak również do Ojca Gwardiana i całego zespołu Niepokalanowa.
Bardzo rozrosły się w okresie posoborowym problemy środków przekazu społecznego. Rzecz znamienna, że nie zawsze łączy się z tym odpowiedni autorytet prawdy i zaufania, który powinien wiązać się z istotnym zadaniem, jakie ma słowo żywe lub też słowo zachowane w tekście drukarskim. Dzisiaj ludzie czytają raczej między wierszami, przeglądając bogatą prasę, a bardzo często ograniczają się nawet nie do wierszy drukowanych, tylko do ilustracji. Przeglądają bardziej niż czytają. To zastanawia, dlaczego tak jest, dlaczego właściwie przeznaczenie środków społecznego przekazu wywiera wprost odwrotne skutki. Dlaczego taka olbrzymia energia umieszczona jest w potężnych magazynach lub też w pismach liczących po kilkadziesiąt kolumn zadrukowanych? Dlaczego nie zatrzymuje uwagi wysiłek myśli i czynu, jaki redaktorzy i autorzy wkładają w swoje dzieła? Zdaje się, że w dziedzinie korzystania ze środków społecznego przekazu istnieje jakiś przełom, jak to zresztą ma miejsce w wielu innych dziedzinach życia współczesnego społeczeństwa. Trudno to nazwać kryzysem, bo często nadużywamy tego wyrazu na określenie różnych stanów, w jakich się znajduje ludzkość współczesna. Jednak jest prawdą, że słowo przekazywane, zwłaszcza na odcinku politycznym, jest nie tyle przekazywane, aby przekonać, ale aby za wszelką cenę pozyskać sobie choćby niemą postawę odbiorcy słowa. Chodzi o to, żeby skłonić czytelnika raczej do przemilczenia niż do działania. Dlatego wiele rzeczy się przemilcza.
Chrystus-Słowo wypowiadał słowo autentyczne i miał tak olbrzymią powagę, że dziwili się Jego słuchacze, bo nauczał „jako władzę mający”. Nauczał inaczej aniżeli nauczyciele i doktorowie zakonni. Chrystus był słuchany. Wielka rzesza szukała Go i starała się Go dotknąć, bo moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich. Jest jedna księga w dziejach myśli uwięzionej – uwięzionej w druku – która jest poszukiwana. To Słowa Żywota, księga, której Chrystus wprawdzie nie nakazywał, ale ją widział w przyszłości dziejów przekazywania myśli Bożej, bo mówił: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mt 24,35). Owszem, uwydatniał przedziwną skuteczność słowa, które zostawiał, bo zapewniał, że „ani jedna litera w Zakonie Pańskim nie będzie odmieniona, aż się wszystko wypełni” (Mt 5,18). Najrozmaitsze tragedie współczesne wskazują, że człowiek po licznych trudach i wysiłkach musi ostatecznie wracać do tego: „In principio erat Verbum” – „Na początku było Słowo” (J 1,1). Wracamy do Słowa Przedwiecznego. A że to „Verbum caro factum est” – „Słowo stało się ciałem” (J 1,14), to już zależy od samej mocy Słowa, które zadziałało naprzód pod sercem Maryi w Nazarecie, a później działa nieustannie pod sercem Kościoła i Matki Kościoła. Dlatego słowo Boże jest poszukiwane. „Verbum Dei non est alligatum” – „słowo Boże nie uległo skrępowaniu” (2 Tm 2,9), ono biegnie.
Wszystko, co służy przekazywaniu Bożego słowa, ma szczególną trwałość. Niedawno mówiła mi pewna staruszka: Mam u siebie w mieszkaniu kilka zeszytów przedwojennego „Rycerza Niepokalanej”. I tym się odżywiam, gdy mnie życie zmęczy, wówczas zamykam się i przeglądam.
Najmilsi! Wszyscy jesteśmy świadkami przedziwnego poszukiwania Pisma Świętego. Niekiedy największą radość sprawia się współczesnemu człowiekowi, a zwłaszcza młodym ludziom, gdy im się wręcza Pismo Święte. Staramy się o to, ażeby młodzi ludzie nawiedzający nas wynieśli zawsze z domu prymasowskiego przynajmniej Nowy Testament. Wiemy, że sprawia im to wielką radość.
Niedawno otrzymaliśmy jako piękny dar od naszych braci hiszpańskich Nowy Testament. Prawie cały nakład już się „rozpłynął” po diecezjach i rodzinach. Kto więc służy słowu Bożemu, ten ma zagwarantowaną pewność poczytności i właściwej odbiorczości słowa. Ewangelii nie czyta się między wierszami, Ewangelii się wierzy.
Bardzo wpływowa i odradzająca jest posługa słowu w waszym wydawnictwie, ojcowie i bracia franciszkanie z Niepokalanowa. Macie gwarancję, że będziecie czytani i że wasz wpływ będzie jak najbardziej błogosławiony. Jakże więc raduję się, że w tym miejscu, w którym przed wojną stały potężne maszyny drukarskie, teraz powoli się to wszystko odradza. Skrzywdzono was bardzo, niszcząc wasz warsztat pracy. Ale może była to „felix culpa” – „szczęśliwa wina”, bo w tym czasie wybudowaliście świątynię i pod bramą Warszawy powstało potężne sanktuarium ku czci bł. Maksymiliana Kolbego. Służył on słowu i montował tutaj wspaniałą emisję słowa żywego, pod szczególną opieką Matki Słowa Wcielonego.
Gdy dzisiaj wrzucamy w ziemię Niepokalanowa te małe ziarenka gorczyczne, mamy nadzieję, że Niepokalanów wróci do swej dawnej pozycji w służbie słowa Bożego i że Bóg pozwoli, za przyczyną Matki Najświętszej i Matki Kościoła, rozwinąć jeszcze bardziej tę pracę, która dawała wam tyle radości, a dzisiaj daje wam tyle nadziei. Błogosławię z całego serca.
Tekst nieautoryzowany. Zbiory Instytutu Prymasowskiego