Kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski
AKTUALNOŚĆ DUCHA MARYJNEGO W KOŚCIELE POSOBOROWYM. KAZANIE W DNIU PIERWSZEGO LITURGICZNEGO WSPOMNIENIA BŁ. MAKSYMILIANA KOLBEGO
Niepokalanów, 14 sierpnia 1972 r.
W dniach 11-14 sierpnia 1972 roku odbył się w Niepokalanowie Kongres Mariologiczny i Maryjny. Na zakończenie obu kongresów 14 sierpnia 1972 roku, w dniu liturgicznego wspomnienia bł. Maksymiliana, kazanie wygłosił Ksiądz Prymas.
Najdostojniejszy Arcybiskupie Poznański, nasz dostojny celebransie, umiłowani biskupi, Ojcze Prowincjale, drodzy ojcowie i bracia rodziny zakonnej franciszkańskiej, umiłowane dzieci Boże!
Czwarty już dzień w Niepokalanowie trwa praca – na kolanach i w salach wykładowych. Przez dwa dni pracował tutaj Kongres Mariologiczny, obradowali teologowie, zajmujący się pogłębieniem i właściwym wykorzystaniem wiedzy teologicznej o Matce Najświętszej. Aby ich prace, tak wyczerpujące i odpowiedzialne, wydały swój owoc, wczoraj i dzisiaj trwamy na modlitwie, uczestnicząc w Kongresie Maryjnym. Z pogłębionej wiedzy o Matce Najświętszej, z darów żywej wiary, pragniemy czerpać moce do naszego życia codziennego w Kościele Pana naszego Jezusa Chrystusa, w którego misterium obecna jest Maryja.
Umiłowane dzieci Boże! Po szeregu odczytów, wypełniających Kongres Mariologiczny, po uroczystościach modlitewnych, w których brali udział biskupi z całej Polski, a zwłaszcza z ośrodków związanych z życiem i pracą bł. Maksymiliana Marii, dzisiaj, na zakończenie Kongresu Maryjnego, zastanowimy się, co w nasze codzienne życie religijne może wnieść duch maryjny. Postaramy się odpowiedzieć sobie na pytanie: jaka jest aktualność ducha maryjnego w Kościele posoborowym? Inaczej problem ujmując, spróbujemy wykazać, czy Matka Chrystusowa, która wypełniła swoje zadanie wobec Jezusa w Betlejem, w Nazarecie i na Kalwarii – ma jeszcze coś do powiedzenia dzisiejszemu światu, Kościołowi i dzisiejszym ludziom. Może zadanie Jej skończyło się z chwilą, gdy wyszła z Wieczernika Zielonych Świąt? A może jest bardziej postacią historyczną niż postacią żywą, czynną, która i dzisiaj wypełnia zadanie – jak wierzymy – zlecone Jej na Kalwarii przez Chrystusa w Jego testamencie: „Oto syn Twój” – „Oto Matka twoja” (J 19,26-27).
Pragnąłbym, najmilsze dzieci Boże, aby myśli, które będziemy snuli, miały raczej charakter wspólnego rozważania aniżeli nauczania. Bo jakkolwiek biskup przemawiający zawsze naucza i nauka jego nie jest jego, ale Tego, który go ustanowił i posłał – Jezusa Chrystusa, jednakże godzi się wspólnie rozważać i łączyć wysiłek myśli z wysiłkiem serca; zespolić myśl i serce, a więc rozum, wiarę oraz głębokie i żywe uczucie. Pragnęlibyśmy w ten właśnie sposób poprowadzić nasze wspólne rozważanie.
Argumenty z Pisma Świętego
Czy Maryja, Matka Chrystusowa, ma coś do powiedzenia współczesnemu Kościołowi i światu? – Na zagadnienie to chciejmy spojrzeć naprzód z biblijnego punktu widzenia.
W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Kościół w liturgii słowa ukaże nam „Znak wielki na niebie, Niewiastę obleczoną w słońce, nad głową Jej korona z gwiazd dwunastu, a pod stopami księżyc” (Ap 12,1). Jest to Znak wymowny, Postać triumfująca, uwielbiona. Ale ta Postać zda się być zagrożona, bo to jest Niewiasta rodząca, a „Smok wielki czyha na Dziecię, które ma porodzić”. – Jednak gdy porodziła, na teren walki między Niewiastą i Jej Owocem a Smokiem, który zmiata połowę gwiazd z nieba, wkroczył Bóg i zabrał Dziecię Jej do swojego tronu, Niewiastę zaś schronił na pustyni (por. Ap 12,1-6).
Niewiasta rodząca, Dziecię i Smok walczący – to obraz o wymiarach przedziwnie aktualnych. Nie jest to tylko wizja zdarzenia, które miało miejsce w widzeniu proroka z Patmos – jest to widzenie z głęboką perspektywą w przyszłość. Wszystko bowiem, co pisze Jan w Apokalipsie, znajduje potwierdzenie w dziejach Kościoła. Można więc widzieć w Niewieście apokaliptycznej Maryję, która porodziła Dziecię – Chrystusa, która dała światu prawdziwego Człowieka, Boga wprawdzie, ale Boga i Człowieka, zrodzonego z Ducha Świętego. I wszyscy, którzy w Jego znaku się rodzą, według tego wspaniałego Prawzoru, rodzeni są z Ducha Świętego.
U podstaw więc nowego porządku nadprzyrodzonego, Bożego, na świecie stoi Niewiasta, która począwszy z Ducha Świętego, rodzi światu nowego Człowieka: „Oto człowiek!” Bóg Człowiek, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek. Obraz ten trwa nadal, ma on swoje wymiary w dzisiejszych czasach, przemawia w sposób zrozumiały do człowieka współczesnego, który dobrze wie, że nie jest tylko kształtem cielesnym, ale ciało jego jest napełnione duchem, i to Bożym Duchem. Dlatego każda matka za przykładem Ewy może powiedzieć: „Poczęłam człowieka przez Boga”. A więc poczęła człowieka, który jest z Bożego, Świętego Ducha.
Nic więc dziwnego, że na widok Jezusa Chrystusa współcześni Mu ludzie wołali, jak owa niewiasta: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, któreś ssał” (Łk 11,27). To też jest powiedziane w wymiarze perspektywicznym. I dzisiaj – błogosławione jest łono Maryi, błogosławione Jej piersi, które karmiły Chrystusa. Dała wyraz temu przekonaniu sama Maryja, gdy na progu domu Elżbiety wyśpiewała w „Magnificat”: „Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody” (Łk 1,48). Łaski pełna nie mogła się w tym proroctwie omylić. Doświadczenie dziejów potwierdza prawdziwość Jej proroczej wizji.
A gdy na Kalwarii zda się przegrał Syn i przegrała Matka – Syn umiera, a na Matkę spada Jego niesława – to w najtrudniejszej chwili życia, z krzyża męki, Chrystus, ukazując swego ucznia Jana, mówi do Maryi: „Oto syn Twój”. I to jest też powiedziane w wymiarze bezkresnym.
Można zakończyć te krótkie myśli wzięte z Pisma Świętego wnioskiem, który kształtuje sam Chrystus: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mt 24,35). Wszystko, cokolwiek powiedział, nie da się skrępować. Słowo Boże biegnie i jest rozjaśniane w Kościele Chrystusowym przez wieki. Ani jedna litera w Zakonie Pańskim nie będzie odmieniona, aż wszystko zostanie wykonane.
A więc wszystko – wizja Znaku wielkiego na niebie, nie kończące się poczęcie z Ducha Świętego, hymn pochwalny: „Błogosławione łono … błogosławione piersi”, słowa Maryi: „Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody” – to słowa żywota, które nie umierają, żyją w nieskończoność. Dlatego możemy powiedzieć, że świadectwo Pisma Świętego ukazuje nam postać Maryi zawsze żywą, żyjącą i obecną – jak mówi Sobór Watykański II – w misterium Chrystusa i Kościoła.
Spojrzenie eklezjologiczne
Chciejmy, dzieci Boże, spojrzeć na to zagadnienie z punktu widzenia eklezjologii. Eklezjologia jest nauką o Kościele, o jego istocie, charakterze, pochodzeniu, ustroju i kierownictwie, o tajemnicach Chrystusa w nim żyjącego i Maryi, współdziałającej z Nim na miarę Jej zadań, jako Matki Założyciela i Twórcy Kościoła. Niekiedy określają tę naukę mianem: teologia fundamentalna, teologia podstawowa.
Chciejmy zastanowić się wspólnie, czy Maryja dzisiaj ma coś jeszcze do powiedzenia Kościołowi, ludowi Bożemu – papieżowi, biskupom, kapłanom, wszystkim dzieciom Bożym?
I znowu musimy wrócić na Kalwarię. Nie skończyło się zadanie Maryi na ziemi, gdy wydała światu Zbawiciela; nie skończyło się i wtedy, gdy „zamknął słodką Jezus mowę”; nie skończyło się, gdy odszedł do nieba. Znamienne, że właśnie na Kalwarii Maryja zrozumiała swoje nowe zadanie. Chrystus Jej powiedział: „Oto syn Twój”, a ukazując człowiekowi swoją Matkę, rzekł: „Oto Matka twoja”. Maryja dobrze zrozumiała te słowa. Dlatego właśnie po Wniebowstąpieniu Chrystusa zeszła z Góry Oliwnej razem z Apostołami, uczniami i niewiastami, zamknęła się z nimi w Wieczerniku i trwała wspólnie na modlitwie, czekając na zesłanie obiecanego Ducha Świętego.
Mogłoby Jej tam nie być. Wszak jest tylko Matką Chrystusa, wprawdzie Boga, ale Człowieka. A jednak jest i trwa. Ona jedna rozumiała przedziwne moce działania Ducha Świętego, bo przecież na Nią naprzód zstąpił Duch Święty, pod Jej sercem moc Najwyższego ukształtowała człowieczeństwo Słowu Przedwiecznemu. Dlatego też Maryja znalazła się w Wieczerniku Zielonych Świąt, gdy Apostołowie czekali na Ducha Świętego, Ducha mądrości i rozumu, rady i umiejętności, męstwa, pobożności i bojaźni Bożej; Ducha, przez którego miłość Boża rozlana jest w sercach naszych i który napełnia okrąg ziemi.
Pośrodku rzeszy Apostołów, uczniów Chrystusowych i niewiast galilejskich, znajduje się Maryja. To już nie tylko Matka człowieczeństwa Chrystusowego, to Matka Kościoła. Tego Kościoła, który właśnie tutaj rodzi się z Ducha Świętego, który z woli Chrystusa czeka w Wieczerniku, aż przyjdzie obiecany Duch i przypomni uczniom wszystko, czegokolwiek Chrystus nauczał. On nauczy ich wszelkiej prawdy. Dopiero wtedy pójdą w świat i będą świadczyć z mocą, że „prawdziwie Pan zmartwychwstał”.
Przyglądając się scenie z Wieczernika, rozumiemy, że Maryja jest Matką Kościoła od momentu, gdy Kościół otrzymał Ducha Świętego. Jest Nią z woli Chrystusa. Otrzymała bowiem na Kalwarii od Syna swojego nowe zadanie: ma być Matką całego ludu Bożego. I zlecone Jej zadanie musi wypełnić.
Jezus Chrystus, Założyciel Kościoła, zadanie swoje wypełnia przez Ojca Świętego, przez biskupów, kapłanów i cały lud Boży, który tworzy jedną, wielką, Bożą rodzinę. Maryja, dla wypełnienia zadania, zleconego Jej przez Jezusa, także potrzebuje pomocy ludzi. Miała swoje otoczenie w stajni betlejemskiej i w dniu Epifanii, w Kanie i na Drodze Krzyżowej, na Kalwarii, na Górze Oliwnej i w Wieczerniku Zielonych Świąt. Było to otoczenie życzliwe, przyjazne, wczuwające się w zadania, jakie wyznaczył Jej Chrystus i współdziałające z Nią. I dziś potrzebuje Maryja takiego otoczenia, które by Ją wspierało w wypełnianiu zadania wyznaczonego Jej w Kościele Bożym przez Chrystusa.
Jeśli bowiem jest Ona obecna w misterium Chrystusa i Kościoła, to jest to obecność czynna. Maryja współdziała z Chrystusem w misterium Kościoła. Oczywiście, działa zbawczą mocą swojego Syna, to prawda, ale działa sama. Tego pragnął Chrystus. I działając sama zbawczymi mocami Syna, dla odkupienia wszystkich Jego dzieci w Kościele świętym – potrzebuje pomocników. Wczytując się więc w dokumenty Soboru Watykańskiego II – nie tylko w VIII rozdział Konstytucji dogmatycznej o Kościele – a także w wypowiedzi Ojca Świętego, rozumiemy, że współczesna teologia o Matce Najświętszej, czyli mariologia, jest eklezjologiczna.
Są to słowa może mało wam znane, najmilsi, ale chciejcie się z nimi oswoić, bo nieraz, nawet w codziennej prasie katolickiej, spotykamy się z tymi pojęciami. Mówią niektórzy, że dzisiaj najważniejsze znaczenie ma eklezjologia, czyli nauka o Kościele, natomiast mariologia to jest tylko mały rozdziałek w całej nauce Kościoła.
Tymczasem nie można nauki Kościoła Chrystusowego podzielić na rozdziały. Tylko w książkach można to uczynić, bo człowiek nie jest w stanie wszystkiego wypowiedzieć w jednym zdaniu, jak Bóg Ojciec wypowiedział wszystko w jednym Słowie Bożym. My musimy się wypowiadać kolejno, słowo po słowie, zdanie po zdaniu, rozdział po rozdziale. Dlatego ludziom, którzy są przyzwyczajeni do myślenia systematycznego, nie może się to niekiedy w głowie pomieścić. Naukę o Kościele z konieczności dzielimy na rozdziały – jak w Konstytucji dogmatycznej, ale Kościół jako taki, Kościół żyjący i działający, nie jest podzielony na rozdziały, chociaż żyje w nim Chrystus, jest lud Boży, hierarchia, zakonnicy, świeccy apostołowie, wszyscy ukierunkowani ku świętości. Wszyscy razem stanowimy świętych obcowanie, w którym zawsze jest obecny i działający Chrystus oraz współobecna z Nim Matka. Dlatego cała nauka o Matce Najświętszej, tak zwana mariologia, mieści się w nauce o Kościele, czyli w eklezjologii.
Jeżeli więc Sobór, nie bez poważnego wkładu i przedłożeń biskupów polskich, wprowadził do Konstytucji dogmatycznej o Kościele mariologię, to od tej pory możemy mówić, że Kościół jest Chrystusowy i Maryjny. Był takim od początku, ale my to dopiero teraz rozumiemy. Sobór przypomniał nam doniosłą prawdę, że Maryja zawsze w Kościele stoi przy swoim Synu. Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy chcieli dokonać „rozwodu”: w Kościele zostaje tylko Chrystus, a Maryja – odchodzi do historii. Nie, Ona jest zawsze; jest i dzisiaj. – Jeżeli mówimy: Maryja jest Matką Kościoła, to musimy pamiętać również o innej wypowiedzi Soboru, że jest Ona Prawzorem, Prototypem Kościoła. Ona prowadzi nas do Kościoła. Już w Kanie zalecała uczniom: „Cokolwiek wam każę (Syn mój), czyńcie” (J 2,5). Już w Wieczerniku zachęcała Apostołów do cierpliwości: Przyjdzie Duch Święty, napełni serca nasze i zapali w nas ogień miłości Bożej.
Nowoczesna mariologia jest więc wybitnie eklezjologiczna. Dzisiejsza maryjność prowadzi za Maryją do Kościoła. Stać przy Maryi, to znaczy zmierzać do Kościoła, pomagać Jej w wypełnianiu tego zadania, które wyznaczył Jej Chrystus. Jak z woli Boga biskupi, kapłani, zakony, rodzice, młodzież, wszyscy pomagają Chrystusowi do wypełnienia Jego zbawczego zadania w Kościele Bożym, tak też z woli Boga winniśmy wszyscy pomagać Maryi.
Stąd rodzi się dzieło Pomocników Maryi Matki Kościoła. Jest to dzieło wybitnie soborowe. Nie trzeba myśleć, że jest jakimś zapóźnionym tradycjonalizmem maryjnym Kościoła w Polsce, jakimś urazem uczuciowym, któremu nadal się poddajemy i z którego – jak mówią niektórzy – wyzwolić się nie możemy. My nie chcemy się z tego wyzwolić, bo religijność polska ma w sobie prawdziwe wyczucie katolickości, czyli powszechności nie tylko terenowej i statystycznej, ale głębinowej; powszechności, która wnika w głębię nadprzyrodzonego organizmu Kościoła, powiązanego mocami łaski Chrystusowej.
Tak oto pojmujemy naszą cześć ku Maryi. Gdy więc dzisiaj nawołujemy do dzieła Pomocników Matki Kościoła, ukazujemy właśnie Kościół. Jest to dzieło eklezjologiczne, ale prowadzące przez Maryję do Chrystusa, a przez Chrystusa – do Ojca niebieskiego. Nie popełniamy tutaj żadnego błędu, żadnego rozszerzenia teologicznego. My tylko wyjaśniamy myśl Soboru, który mówi, że nowoczesna zdrowa mariologia jest zawsze eklezjologiczna. Maryja prowadzi do Kościoła Chrystusowego i potrzebni są Jej wszyscy, do tego Kościoła należący. Wszyscy muszą Ją dostrzec! Jak papież, biskupi, kapłani i wszyscy wierni wspierają Chrystusa w wypełnianiu zadania, które On wyznaczył Kościołowi, tak też wszyscy mają obowiązek wspierać Maryję – Matkę Kościoła.
Motywy moralno-społeczne aktualności ducha maryjnego w Kościele posoborowym
Może rozważania nasze są nieco przydługie, ale jesteśmy dzisiaj w korzystnych warunkach, bo sprzyja pogoda. Kogo więc bolą nogi, niech usiądzie na trawie i trochę jeszcze cierpliwie posłucha, bo chcielibyśmy wyprowadzić wnioski praktyczne.
Aktualność ducha maryjnego w Kościele posoborowym może być oglądana jeszcze z punktu moralno-społecznego. Mówimy bowiem o Matce: o Matce Chrystusowej i Matce Kościoła. W jakiejś formie jest przez nas podkreślane macierzyństwo, prymat macierzyństwa.
Przypomnijmy sobie straszną walkę, którą stoczył Smok z Niewiastą obleczoną w słońce, stojącą na księżycu. Smok chciał zgarnąć z nieba gwiazdy i wrzucić je w przepaść, ale przede wszystkim czyhał na Owoc rodzącej Matki. Tylko interwencja Boża obroniła Dziecię Niewiasty, zabierając Jej Syna do Bożego tronu. Wizję tę możemy odnieść do Chrystusa i Jego Matki. Chrystus dzisiaj siedzi po prawicy Ojca, „obroniony” od Smoka, a Maryja – gdzieś na pustynnych miejscach, w dyskretnej ciszy wypełnia dalej swoje zadanie. Jest to nadal zadanie macierzyńskie. Stając w obronie swojego Syna, stała się Patronką obrony dziecka. Czuwając pod krzyżem Chrystusa, stała się wzorem dla każdej matki, która – choćby była ukrzyżowana w bólach rodzenia – nie odstępuje swego dziecka, czuwa w męce nad kołyską.
Walka ze Smokiem nieustannie powtarza się w dziejach rodziny ludzkiej. Pomyślcie choćby o potężnym Smoku, który pojawił się na horyzoncie współczesnej kultury ludzkiej i chce zrzucić z nieba wszystkie gwiazdy. Gdyby mógł – zniszczyłby Chrystusa, gdy nie może – godzi w dzieci Jego Krwią odkupione.
Straszliwa „rzeź niewiniątek”, która kiedyś miała miejsce w Betlejem, powtarza się w nieskończoność. Takich „Betlejemów” i takich „Herodów” jest dzisiaj bardzo dużo. Niewiasta obroniła swoje Dziecię, bo przyszedł Jej z pomocą Bóg. I dzisiaj każdej matce przychodzi z pomocą Ojciec niebieski, tłumacząc: nie zabijaj! Ale gdyby nawet to się stało, On weźmie w obronę nowe, stracone życic. Jak zabitego Syna swojego posadził po prawicy, tak i ofiary rzezi niewiniątek On sam zabezpieczy, i kiedyś pokaże matkom ich pobite dzieci …
Interpretacją współczesną Apokalipsy jest właśnie Maryja i prymat Jej macierzyństwa. Nadal jest aktualne Jej macierzyństwo jako wzór dla wszystkich matek. Nadal też aktualna jest modlitwa, miłość i naśladowanie Matki Chrystusowej.
Aby nie mnożyć przykładów, zastanówmy się jeszcze nad duchem służby i poświęcenia Maryi. Matka oddaje Syna na krzyż za braci. Zrodziła Go, aby oddać Bogu i ludziom. Służyła Chrystusowi do końca. Stanowi wspaniały wzór służby i poświęcenia. Nazwała się Służebnicą Pańską i ma swoich naśladowców. Jednym z nich, najbardziej wspaniałym w czasach dzisiejszych, jest właśnie bł. Maksymilian Kolbe.
Jeżeli szkoła Niepokalanej rodzi takie wzory, to znaczy, że duchowość maryjna jest owocna i w czasach dzisiejszych. Zapamiętajmy to sobie, rozważając sprawę od strony moralno-społecznej. Prymat macierzyństwa, obowiązek służenia braciom, oddanie nawet swego życia za nich – jak to uczynił bł. Maksymilian Maria – ma przedziwnie silną wymowę i aktualność w naszych czasach.
Wychowanie chrześcijańskie przez naśladowanie Chrystusa i Maryi
Dzieci Boże! Skoro mamy tak potężne przykłady duchowości maryjnej i widzimy jej niezwykłą skuteczność w życiu, można by mówić o wychowaniu chrześcijańskim przez naśladowanie Chrystusa i – jak zalecał Ojciec Święty w allokucji do pielgrzymów w Fatimie – przez naśladowanie Maryi. Wspomniana allokucja mówi nam o cnotach Maryi: o Jej uległości i posłuszeństwie Bogu, o wierności i pokorze, o Jej wysokiej godności macierzyńskiej, o Jej nieustannej łączności z Chrystusem i wiernej służbie Chrystusowi. Mamy naśladować Chrystusa i Maryję w Ich zadaniu, to znaczy mamy wspierać Kościół, który wypełnia zadanie Chrystusa, i wspierać Maryję, która współdziała z Kościołem, wypełniając zadanie wyznaczone Jej przez Chrystusa.
Skoro Maryja życiem swoim daje nam tak wspaniały przykład, wspiera naszego ducha, pomaga nam – chciejmy i my Jej pomagać. Niech będzie to praktyczny wniosek z dwu dni rzetelnej pracy profesorów, wykładowców, mariologów na Kongresie Mariologicznym. A dałby Bóg, że będzie to również owoc naszej modlitwy na Kongresie Maryjnym.
Bł. Maksymilian Maria Kolbe jest wzorem nowoczesnego człowieka, wychowanego przez Niepokalaną Matkę Kościoła. W Jej szkole wychowany, życie swoje poświęcił obronie Kościoła. Bo Maryja zawsze staje w obronie Kościoła. A wiemy, że jest Ona również „dana ku obronie narodu polskiego” – jak mówi liturgia na uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej. Oto nasze konkluzje.
Pragnąłbym na zakończenie dać wyraz swej głębokiej wdzięczności dla organizatorów Kongresu Mariologicznego. Tak się złożyło, że moje drogi w ostatnich dniach prowadziły daleko na północ, gdzie odwiedzałem biskupów w powierzonych im nowych diecezjach: Szczecin-Kamień, Kołobrzeg-Koszalin. Nie mogłem więc być tutaj od początku. Bardzo tego żałuję. Niemniej wdzięczny jestem organizatorom Kongresu Mariologicznego za wielki trud i wysiłek, jaki włożyli w to dzieło. Wdzięczny też jestem tym, którzy modlitwą swoją podczas Kongresu Maryjnego wspierają prace Kongresu Mariologicznego.
Szczególnie jestem wdzięczny zakonowi franciszkańskiemu: Ojcu Prowincjałowi, Ojcu Gwardianowi Niepokalanowa i całej rodzinie zakonnej ojców i braci, którzy włożyli tyle trudu, aby uczcić swego brata i twórcę Niepokalanowa; aby ukazać całej Polsce obraz nowoczesnego człowieka, wychowanego przez Dziewicę Niepokalaną. Niech wszystkie te trudy i wysiłki przyczynią się do jeszcze większej chwały Matki Chrystusa, która na pewno złoży ją w ręce Boga Człowieka, Brata naszego, ku większej chwale Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.
Tekst autoryzowany. Zbiory Instytutu Prymasowskiego.