1968.10.11 – Ołtarzewo – Przemówienie na 50-lecie Seminarium Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego

 
Kard. Stefan WyszyńskiPrymas Polski

PRZEMÓWIENIE NA 50-LECIE SEMINARIUM STOWARZYSZENIA APOSTOLSTWA KATOLICKIEGO

Ołtarzewo, 11 października 1968 r.

 

Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego raduje się dzi­siaj, dziękując Bogu za 50 lat istnienia i pracy wychowawczej młodego pokolenia apostolskiego.

Uroczystość wasza ma miejsce w wymownym dniu Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny. Przeżywamy to święto na tle wspania­łego obrazu Królowej Apostołów, która jest umiłowaną Patronką waszego Założyciela i całego Zgromadzenia.

Liturgia dzisiejsza podsuwa nam piękne motywy. Dominantą uroczystości jest Introit mszalny: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna i nazwą Imię Jego Emanuel”. Drugi tekst brzmi: „Zostało Dziecię Jezus w Jerozolimie…” Trzeci: „I wrócił, do Nazaretu i był im poddany…”

Tajemnica dziewiczości w działaniu apostolskim

W dziełach Bożych jest zawsze coś dziewiczego. Podkreśla to prawdę, że najpierw działa sam Bóg. Słowo stało się Ciałem, ale człowieczeństwo, z którym się, związało, zostało ukształ­towane przez Ducha Świętego pod sercem Dziewczęcia z Nazaret. W Pełni ludzkie – pochodzeniem swym jest dziewicze, Boże. Przedziwna jest tu wola Stwórcy i jak ongiś, tak i dziś budzi często spory. Myśliciele katoliccy tworzyli całe systemy filozoficzne i teologiczne, szukając odpowiedzi „cur Deus Homo?” Dla wielu ludzi problem pozostaje nadal otwarty, a nawet budzi zgorszenie, które często pada na Matkę Boga Człowieka. Sprawdza się zapowiedź z Raju: “Czyhać będziesz nieustannie na Jej stopę”, chociaż ostatecznie zawsze „Ona zetrze głowę twoją”.

W dziele zbawienia, ożywiania i uświęcania świata, musi działać dziewiczość, pojęta w najszerszym znaczeniu tego słowa. Oznacza ona, że wszystko musi się rodzić z Boga, by rodzić później tych, którzy „ex Deo nati sunt”. Ponieważ jednak zbawienie jest dla nas ludzi, dla naszego uświęcenia, ożywienia i zjednoczenia a Bogiem, musi mieć wymiary ludzkie, w których działają moce Boże – „Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia”. Jest to dzieło Boże dla ludzi, sprawowane Bożymi mocami, przy pomocy ludzi, którzy są narzę­dziami Boga.

I przez waszą pracę w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego, również kształtuje się Bóg-człowiek na ręku Matki, wybranej przez stworzyciela nieba i ziemi, Ojca naszego, który jest w niebie. Wolą swoją wysunął Bóg Maryję na czoło dzieła zbawie­nia. Słusznie więc możemy Ją nazwać pierwszą Chrześcijanką, odkupioną „ob previsa merita Christi”, jeszcze przed dziełem Krzyża. Maryja – jak mówi dzisiejsza liturgia brewiarzowa – „pierwej poczęła umysłem, niż ciałem”.

Przedziwna wola Boża wymaga pokory; pokory od Słowa Przedwiecznego, które przyjmuje postać sługi;  pokory od Maryi, która nazywa się Służebnicą Pańską i pokory od wszystkich, abyśmy godząc się z wolą Bożą, z Ducha św. po­czynali, gwarantując sobie za tę cenę płodne macierzyństwo naszej pracy apostolskiej.

To pierwsza zasada, wynikająca z mocnego powiedzenia Introitu Mszalnego „Ecce Virgo concipiet et pariet Filium et vocabit nomen eius Emmanuel”. Dziewica poczyna Boga Człowieka. Ten Bóg jest z nami…

Jest to uniwersalna zasada Bożego działania, w którym jest coś genetycznie dziewiczego, bo wszystko od Boga się poczyna. I każde działanie ludzi ustanowionych przez Boga, aby szli i owoc przynieśli, musi byś ge­netycznie dziewicze. Chociaż kapłan jest „z ludu wzięty i dla ludu postanowiony w tym, co do Boga należy”, jednak jest wybrany z ludu przez Boga. Objawia się tutaj tajemnica Bożego działania. To Bóg działa, wybiera, kształtuje, ustanawia i posyła.

Seminarium duchowne – instytucją niezbędną

Drugi element dzisiejszej liturgii uświadamia nam, że „Dziecię Jezus pozostało w Jeruzalem…”

Przypominam sobie uroczystość, obchodzoną podczas Soboru Watykańskiego II – 400-lecie ustanowienia przez Sobór Trydencki seminariów duchownych, nowej instytucji wychowawczej w Koś­ciele. Nie wiem, dlaczego właśnie mnie powierzono referat dla uczczenia tej rocznicy. Miałem go wygłosić w Bazylice Piotro­wej, w obecności Ojca św. i Ojców Soborowych. Może dlatego, że – po Rzymie i Mediolanie – w Polsce powstały pierwsze seminaria duchowne, dzięki bezpośredniemu kontaktowi jednego z przewodniczących Soboru Trydenckiego, Stanisława Hozjusza, z Biskupami polskimi, a zwłaszcza ze Stanisławem Karnkowskim. Ale może nie motyw historyczny wchodził tu w grę, lecz spodzie­wano się, że nasze polskie doświadczenia będą miały znaczenie w sprawozdaniu z 4 wieków istnienia seminariów duchownych w świecie katolickim.

Pamiętam, że był to dla mnie moment niezwykle trudny. Miałem przecież mówić w obecności Ojca św. i wielkiej rzeszy Ojców Soborowych, a byłem wtedy bez sił, schorowany, ledwo trzymający się na nogach podczas wygłaszania referatu, trwa­jącego przeszło godzinę. Może w ten sposób Dobry Bóg chciał okazać, że to, o czym będzie nowa, nie z ludzi, lecz przez Ducha św., z Boga pochodzi. Insty­tucja seminariów duchownych i wszystko, co w nich się kształ­tuje, jest z „rodzaju rodzących”. Seminarium – to miejsce Bożego siewu.

Musimy pamiętać, w Seminarium działa przede wszystkim Bóg. To Jego dzieło! Wprawdzie na oprawę socjologiczną, peda­gogiczną i metodologiczną funkcjonowania tej instytucji okłada się wiele elementów: doświadczenia, umiejętności i cnót ludzkich, jednak istotny jest ten, który działa przez Ducha św. Bóg. Dlatego przed naszymi oczyma staje wyraziście Dziewica – Matka, ukształtowana przez Ducha Świętego – „Virgo concipiet et pariet”. – „Spiritus superveniet in te, Virtus Altissimi obumbtavit tibi et quod ex te nasceretur, vocabitur Filius Dei…”

Nie można obniżać takiego pojmowania seminarium. Chociaż słuszne są postulaty pedagogiczne czy socjologiczne, trzeba jednak pamiętać, że w seminarium działa Bóg i Jego wola dziewiczego macierzyństwa, udzielającego się wszystkim, których On powoła i pośle, aby światu zwiastowali Emmanuela – Boga z nami.

Współcześnie często spotykamy się z dyskusjami na temat wychowania w seminarium. Ostatnio „Więź” ogłosiła dyskusję o ka­płanach w Polsce. Wśród głosów rozsądnych jest wiele bardzo na­iwnych niekiedy nieprawdziwych, a nawet – uwłaczających kapłaństwu. Nie dziwię się, że takie rzeczy ludzie mówią, dziwię się natomiast, gdy je drukują. Uderza w dyskusji ogromne pomiesza­nie pojęć. Są głosy, że seminaria są niepotrzebne, a młodzież, która ma dojść do kapłaństwa i uczestniczyć w apostolstwie, na­leży posłać na rozstajne drogi. Niech tam uczy się życia, aby nie była infantylna – jak wyraził się jeden z dyskutantów. Niektórym wydaje się, że seminaria powinny być całkowicie zreorga­nizowane.

Odpowiedź na to daje Ojciec św. w swojej Allokucji do kapła­nów, wygłoszonej w Rzymie na zakończenie Roku Wiary. Zdecydowa­nie i mocno stanął Papież w obronie kapłaństwa Chrystusowego, jako instytucji niezbędnej, potrzebnej Kościołowi i współczes­nemu człowiekowi. Sam fakt, iż współczesny świat stawia kapła­nom tyle postulatów i wymagań dowodzi, że są oni konieczni i po­trzebni.

Jeśli zamówienia są aż tak wielkie, to znaczy – stwierdza Papież – że przyszli kapłani muszą być do życia starannie, systematycznie i rzetelnie przygotowani. Potrzeba na to czasu, wa­runków, odpowiedniej instytucji. Ojciec św. daje więc odpowiedź tym – nie zawsze rozsądnym i przemyślanym do końca – planom, a niekiedy demagogicznym wypowiedziom, które godzą w instytuc­ję wychowania w seminariach duchownych.

„Maryjne seminarium” – Jezus – naszym wzorem

Wróćmy do liturgicznej dominanty dnia dzisiejszego. „Zos­tało Dziecię Jezus w Jerozolimie…” Ówczesna świątynia jerozolimska była miejscem nauczania i wychowania. Byli tam doktoro­wie zakonni, którzy rozprawiali o sprawach Bożych. Otaczała ich gromada słuchaczy, śledzących pilnie, co mówią magistrowie i mistrzowie, ludzie posiwiali nad księgami świętymi. Dołączył się do nich Jezus. Słuchał ich, pytał, niekiedy dawał odpowie­dzi, które zdumiewały obecnych. To było „seminarium jerozolim­skie” Jezusa.

Po trzech dniach Matka odnajduje Swojego Syna. Następuje szczególny dialog: cóżeś nam uczynił, czemu zostałeś w „seminarium jerozolimskim, w świątyni? “Czyż niw wiecie, że w sprawach, które są Ojca mego, potrzeba, żebym był?” – pada odpowiedź. Chrystus zaznaczył swoja stanowisko wolnego człowieka, który wie, co ma czynić. Tego co powiedział, nie zrozumieli Jego rodzice. Jezus wrócił do „seminarium maryjnego| w Nazaret i długo był im poddany i posłuszny. Przez 30 lat przygotowywał się w „seminarium maryjnym” do speł­nienia swego zadania…

A przecież Słowo Przedwieczne przyniosło w dziedzictwie naukę Ojca, który Go posłał. Bóg Człowiek wszystko wiedział o człowieku. Nikt nie musiał mówić mu czegokolwiek. On sam wie­dział… A jednak zostaje w Nazaret, poddaje się Maryi, Matce, Kobiecie, wprawdzie wybranej, wyjątkowej, przygotowanej przez Stwórcę, wolnej od przekazów grzechu pierworodnego – ale Ko­biecie. Trwa przy Niej… Rozwija i kształtuje przedziwne mo­ce, przyniesione z Łona Ojcowego przez Łono Dziewicy Maryi, aż w pełni przygotuje się do zadania wyznaczonego mu przez Ojca.

Wiemy, jak wybitne jest w tej formacji znaczenie Maryi . Ona była pierwszą „Świątynią sakry kapłańskiej”. Pod Jej Sercem, gdy Duch św. kształtował ciało Jezusa Chrystusa, Ojciec Niebieski przyozdobił je i wyposażył w kapłaństwo. Chrystus Kapłan wyszedł spod Serca Swojej Matki.

Dobrze to wyczuł wasz wspaniały Założyciel, Św. Wincenty, wiążąc wasze Stowarzyszenie, a więc biskupów i kapłanów, któ­rzy będą czerpali z kapłaństwa Chrystusowego, z Królową Apostołów. Chrystus Jest jedynym i Wieczystym Kapłanem, z którego wszyscy czerpiemy nasze kapłaństwo. Zważcie więc, umiłowani w Chrystusie Bracia Kapłani i młodsi Alumni Seminarium Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, jak głęboko wchodzi w treść waszego codziennego życia i formacji duchowej Królowa Apostołów. Ona przecież prowadziła w Nazaret szczególne „seminarium” dla Jezusa Chrystusa, który przygotowywał się do swej Krwawej Ofiary na Kalwarii, zapożyczając się z woli Ojca, przez Ducha Świętego, u Maryi, z której wziął Hostię Ofiarną Ciała i Krwi.

Raz po raz wraca dominanta dzisiejszych rozważań liturgicz­nych: „Oto Dziewica pocznie i porodzi…” Pozostanie już na zawsze Matką… Kościół to wspaniale podkreślił w soborowej Konstytucji Dogmatycznej, uwydatniając przedziwną i nieprzerwaną do dziś obecność Maryi w misterium Chrystusa i Kościoła.

Wszystko to działo się przez wielką ofiarę, mękę, cierpie­nie, trud i wysiłek. Nie przyszło łatwo. I Maryja miała swoje problemy: „Jakoż się to stanie?” Prowadzi umiarkowany „dialog” z Aniołem. A gdy zrozumiała wszystko, pozostała jedna odpowiedź: „Oto ja służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego”. Wtedy otwiera się dziewicza ziemia. „Aperiatur terra et germinet Salvatorem” – śpiewamy w liturgii adwentowej. Otworzy­ła się dziewicza ziemia i wydała Zbawiciela…

Nazwano Maryję prototypem Kościoła, ale jest Ona zarazem prototypem kapłaństwa. Inaczej już być nie może! Drodzy moi, skoro Maryję nazywają „Pierwszą Świątynią święceń kapłańskich”, słusznie wiążecie się z Nią w waszej szlachetnej drodze Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego i słusznie w waszym Seminarium kształtujecie się do apostolstwa, pod patronatem Królowej Apostołów. Wasze kapłaństwo, tak jak Chrystusowe, wymaga macierzyńskiego Serca i ramion Maryi.

Kiedyś Kościół będzie pochylał wasze głowy przy ołtarzu i będzie wkładał Wam w usta dziwne słowo, trudne do pojęcia: „Confiteor Deo Omnipotenti…” „…confiteor Beatae Mariae semper Virgini…” To jest dla człowieka trudne. Przecież Maryja, chociaż nazywamy Ją Socia Passionis, nie jest Kapłanką i nie ma władzy odpuszczania grzechów! A jednak skłaniamy przed Nią głowę, aby to, co jest zbyt ludzkie, oczyści­ło się w nas w obliczu Tej, która rodzi jako Dziewica; aby było dziewicze, to znaczy genetycznie Boże. Nie chodzi tylko o dziewi­czość ciała, ale o dziewiczość ducha, o to, abyśmy naśladowali Maryję, która „prius genuit mente, quam corpore”. Dlatego musimy przed Nią oczyścić się ze wszystkiego, co jest zbyt ludzkie, z ludzkiego myślenia, obciążonego wyrachowaniem i przesadnym liczeniem na własne siły. W Was wszystko jest z Boga. Ona daje siły i moce, Ona sprawia, te to, co ludzkie, przenikane jest mocami Bożymi, jak Słowo Przedwieczne przeniknęło Ciało Jezusa Chrystu­sa, ukształtowane pod macierzyńskim sercem Królowej Apostołów.

Tobie, Ks. Prowincjale, Zarządowi Prowincji, całemu Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego, oraz Seminarium, które czci dzisiaj półwiecze swego istnienia, składam życzenie, abyście i w dalszym waszym trudzie rodzili swoje kapłaństwo z Boga, przez Maryję, według prototypu, który ustano­wił sam Stwórca, czyniąc Ją Matką Wieczystego Kapłana.

Królowa Apostołów, którą Wam jako światło postawił wasz wspaniały Założyciel, św. Wincenty Pallotti, niech będzie na wszystkich drogach skutecznego owocowania waszego kapłaństwa, abyście szli i owoc przynieśli i aby owoc wasz trwał. Amen.

/Tekst autoryzowany/

Zbiory Instytutu Prymasowskiego

Wpisy powiązane

1981.05.01 – Warszawa – List do o. Stanisława Podgórskiego CSsR, przewodniczącego KWPZM

1981.03.06 – Warszawa – Franciszkanizm dzisiaj. Przemówienie z okazji jubileuszu 800-lecia urodzin św. Franciszka z Asyżu

1981.01.08 – Warszawa – List do zakonnych rekolekcjonistów i misjonarzy ludowych, zebranych na dorocznym kursie