Abp Wojciech Polak
HOMILIA PODCZAS MSZY ŚWIĘTEJ SPRAWOWANEJ NA ZAKOŃCZENIE SZKOŁY FORMATORÓW W CENTRUM FORMACJI DUCHOWEJ SALWATORIANÓW
Kraków, 17 maja 2024 r.
Drodzy Bracia,
1. Cieszę się, że na zakończenie szkoły możemy razem dziękować Panu za ten czas i za wszystko, co stało się tutaj udziałem was wszystkich. Dziękujemy za to światło, które dzięki Jego słowu pozwala i nam wszystkim za Piotrem powtórzyć: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Nas bowiem dziś, tak jak wtedy Piotra, tam, nad Jeziorem Tyberiadzkim, po tym jak Zmartwychwstały Pan spożył z swoim uczniami śniadanie, On sam jeszcze raz pyta o miłość. Wiemy przecież dobrze – jak przypomniał nam kiedyś papież Franciszek – że styl Jezusa polega nie tyle na udzielaniu odpowiedzi, co na zadawaniu pytań, pytań prowokujących do życia. Także więc tutaj, podczas spotkań w szkole formatorów pewnie każdy z was słyszał jak najbardziej osobiście zadawana przez Niego pytania. Wszystkie one rzeczywiście prowokowały was do życia, do nowego życia, do życia pełnego, którego fundamentem jest pasterska miłość. W szkole formatów chodzi bowiem nie tylko o zdobycie konkretnych kompetencji czy zdolności do dobrego działania, które usprawnią i ułatwią waszą pracę wychowawczą. W podejmowanej tutaj na różnych poziomach osobistej formacji chodzi nade wszystko – jak wskazuje nam między innymi Pastoresdabovobis – o nasze coraz głębsze uczestnictwo w pasterskiej miłości Jezusa, która stanowi zasadę i moc Jego zbawczego działania (…) o rozwój pewnego sposobu bycia, w łączności z uczuciami i postawami Chrystusa Dobrego Pasterza. Chodzi więc o postawę pasterza, o miłość pasterską. Papież Franciszek zauważył kiedyś, że sam Jezus pytając Piotra właśnie o miłość i wzywając go, by pasł Jego owce, słowem paś (…) tym czasownikiem wyraża miłość, której pragnie od Piotra. Pomyślmy tylko – tłumaczy dalej papież Franciszek – Piotr łowił ryby, a Jezus uczynił go rybakiem ludzi. Teraz przydziela mu nowy zawód, zawód pasterza, którego nigdy nie wykonywał. I jest to przełom, bo o ile rybak bierze dla siebie, przyciąga do siebie, o tyle pasterz troszczy się o innych, pasterzuje innym. Zadanie pasterzowania jest więc podjęciem odpowiedzialności za innych, jest pasterską troską o drugich, w której – jak pamiętamy z Ewangelii według Świętego Jana – miłość pasterska sprawia, że dobry pasterze jest gotów dać swoje życie za owce. To właśnie wyróżnia go i stawia w jawnej opozycji do najemnika.
2. Kochani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie! Chrystusowe wezwanie do pasterskiej miłości – paś owce moje – jest i będzie zawsze poprzedzone pytaniem o miłość do Niego samego. Nie chodzi przecież znów o samą umiejętność kochania drugich, ale o to, co – jak już wspomniałem – Pastoresdabovobis nazywa swoistym rozwojem pewnego sposobu bycia, w łączności z uczuciami i postawami Chrystusa, Dobrego Pasterza. Nie chodzi przecież o samą zdolność do kochania drugich, ale właśnie o takie postawy i taką miłość, jaką znajdujemy i z którą się identyfikujemy, której też doświadczamy będąc z Chrystusem. Wydaje się, że o to właśnie chodziło samemu Jezusowi, gdy stawiał swoje pytania Piotrowi. Kiedyś święty papież Paweł VI dość prowokacyjnie zapytał właśnie o to, a mianowicie – jak mówił w jednej ze swych środowych katechez – co tak naprawdę chciał osiągnąć Pan Jezus przez te niezwykłe pytania, które zadawał temu tak zupełnie skruszonemu człowiekowi? Czy chciał go tylko zrehabilitować? W swej odpowiedzi papież Paweł VI zauważył, że najoczywiściej Zbawiciel chciał tu jeszcze czegoś więcej, a mianowicie chciał tego uzupełnienia, które czyni wiarę żywą i działającą: miłości Boga i miłości bliźniego. I Jezus chciał, aby Piotr zobaczył, że będzie to możliwe tylko wtedy, gdy – jak mówi nam dziś w zakończeniu Ewangelia – Piotr da się innym przepasać i poprowadzić, dokąd nie chce. W ten sposób przypominał mu, że jest wezwany, aby nie przedkładał własnych upodobań i planów nad miłość, która podoba się Bogu, miłość prostą, pokorną i wierną, o którą sam prosił Piotra. W tej miłości go wychowywał i tej miłości go uczył. W pewnym też sensie do tej miłości Jezus go przeprowadzał i cierpliwie prowadził, również w tych stawianych mu dziś pytaniach. Widzimy bowiem – a sądzę, że każdy z was mógł tego i sam w jakiś sposób doświadczyć również tutaj w szkole formatorów – że ten ewangeliczny egzamin z miłości jest związany z jakimś cierpliwym wprowadzaniem przez Jezusa Piotra w miłość ofiarną, czystą, miłość agape, miłość zdolną do całkowitego oddania siebie, zdolną do ofiary, zdolną do ofiarowania siebie drugiemu z miłości, dosłownie do dania swego życia za przyjaciół swoich. Odpowiadając jednak Piotrowi jego językiem, Jezus – jak zauważy ojciec IgnazioGargano – który przecież jest tak wymagający i chciałby miłości całkowitej, w końcu przyjmuje człowieka na poziomie, na jakim rzeczywiście się znajduje. W ten sposób może pomóc mu w odkryciu prawdy o sobie i w daniu odpowiedzi na Jego wezwanie. Myślę, że w tym sensie ktoś bardzo słusznie zauważył, że to wszystko, co nam się stawia przed oczami jako ideał, czego się od nas także wymaga: jeśli nie mamy doświadczenia miłości z naszym Panem, jest niemożliwe do spełnienia. Tak się nie da żyć. Chyba, że mamy to doświadczenie, które wszystko w naszym życiu zmienia. Spotkałem Jezusa, odkryłem, że mnie kocha, odkryłem swoją miłość do Niego. I ta miłość między nami może nas przeprowadzić, może mnie przeprowadzić przez takie sytuacje, w które nie powinienem się wybierać bez niej. Nie ma najmniejszego sensu. Nie dam rady. Bo życie przynosi nam raz po raz takie wyzwania, które może podjąć wyłącznie dlatego, że kochamy Jezusa. Nie ma ani jednego motywu, ani innej siły, mocy, żeby zrobić.
3. Drodzy Moi! Dialog Jezusa zmartwychwstałego z Piotrem kończy się ponownym powołaniem: A wypowiedziawszy to rzekł do niego: pójdź za Mną. Wezwany do pasterskiej miłości i także przez swoje upadki, łączenie ze zdradą, oczyszczony z pychy i stawiania na swoim, jeszcze raz umiłowany przez Pana, zdolny będzie teraz rzeczywiście iść za Nim. Iść za Nim, to znaczy dzielić Jego los, Jego przeznaczenie, Jego pełne miłości oddanie w ręce Ojca. Kiedyś w jednej ze swoich porannych homilii, rozważając ten fragment Ewangelii, papież Franciszek odwołał się do tradycji, do podania, że w godzinie swej męczeńskiej śmierci, Piotr chciał, aby być ukrzyżowanym, aby go ukrzyżowano z głową w dół. Ten obraz stał się dla papieża punktem wyjścia do wskazania, że paść z miłością, to znaczy właśnie paść z głową w dół. Nie należy paść z głową zadartą do góry – tłumaczył papież – jak wielki zdobywca, nie: trzeba paść z pokorą, z miłością, jak Jezus (…) z miłością, pośród swoich błędów, swoich grzechów, ale z miłością. Bo te owoce nie są twoimi owcami, są moimi owcami, mówi Pan. Więc kochaj, jeśli jesteś moim przyjacielem, musisz być ich przyjacielem. I chciałbym, abyście z tymi właśnie słowami powrócili stąd do swoich wspólnot. Powrócili ze świadomością, że jesteście wezwani, by kochać pasterską miłością tych, którzy nie są wasi, ale Jezusa, których powołuje, na których odpowiedź miłości liczy, aby ich kochając, pomagać im uwierzyć w tę miłość, przyjąć ją i żyć nią na co dzień. I byście szli z głową w dół, nie zasmuceni i nie załamani swoją własną grzesznością, ale jak Piotr zdolni zawierzyć miłosnemu spojrzeniu Jezusa, zdolni wyznać Mu miłość, zdolni patrzeć z miłością na tych, których On sam, jako swoje owce, w tej posłudze, którą pełnicie On właśnie wam, dziś, tu i teraz, powierzył. Amen.
Za: www.cfd.pl