Abp Józef Kupny, Metropolita Wrocławski
HOMILIA Z OKAZJI 163. ROCZNICY OBECNOŚCI SIÓSTR SZKOLNYCH DE NOTRE DAME
WE WROCŁAWIU
Wrocław, 12 października 2014 r.
Czcigodne Siostry Zakonne
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie
Kiedy czytamy Pismo Święte, możemy zauważyć, że Pan Bóg, zwracając się do konkretnych osób, zanim powierzył im misję, zanim zlecił im do wykonania jakieś zadanie, wypowiadał słowa, które pozornie niewiele znaczą. Mówił: „Wstań i idź”, albo: „Wstań i pójdź za mną”. To wezwanie wydaje się zupełnie niepotrzebne. Przecież zadań zlecanych przez Boga Abrahamowi, Mojżeszowi, prorokom nie dało się wykonać, siedząc w miejscu. Adresaci i bez tego wezwania, siłą rzeczy musieli stanąć na nogi i wyruszać w drogę. A jednak Bóg tych słów nie pomijał. Często one były jedynym poleceniem: „Wstań i idź”. Próżno szukać w wielu opisach powołań szczegółowych programów. Jest tylko wezwanie do tego, by nie siedzieć i być gotowym do drogi. Bóg nie miał w zwyczaju tłumaczyć wszystkiego ze szczegółami. Wymagał całkowitej dyspozycyjności.
„Chodźcie, a zobaczycie” – mówił Jezus do pierwszych uczniów. Nie dawał im ustalonego programu. Otwierał ich na przyszłość. Tak samo było, kiedy powoływał innych uczniów: „Chodźcie, a uczynię was rybakami ludzi”. Piotr, Jakub czy Jan, słysząc te słowa, raczej nie zrozumieli, o co chodziło Panu Jezusowi. Oni znali zawód rybaków łowiących ryby. Nie wiedzieli, co znaczy łowić ludzi. Nauczyli się tego po drodze.
Dziś Pan Jezus przywołuje przykład Jonasza, podkreślając, że był on znakiem dla mieszkańców Niniwy. Warto jednak zwrócić uwagę, kiedy Jonasz stał się znakiem, dzięki któremu całe miasto się nawróciło. I to jakie miasto? Niniwa – stolica imperium asyryjskiego. Dla czytelników Biblii było oczywiste, że nawrócenie Niniwitów graniczyło z cudem. To byli ludzie, którzy w czasie wojen pobijali wszelkie rekordy okrucieństwa. Autor biblijny nie wyszczególnił tego zła, bo – w jego odczuciu – wystarczyła sama nazwa: Niniwa. To tak, jakby dziś powiedzieć: „Idź upomnij terrorystów”. Kiedy to wezwanie dotarło do Jonasza, doszedł do wniosku, że nie ma sensu głosić słowa Bożego Niniwitom.
Wprawdzie jego reakcja była natychmiastowa, ale nie była taką, jakiej spodziewał się Bóg. Jonasz wstał, ale po to, by uciec do Tarszisz. Tarszisz to symbol łatwości i wygody. Wybrać Tarszisz, to znaczy robić coś innego niż wymaga nasze powołanie. To może oznaczać miejsce, które daje zadowolenie, w przeciwieństwie do Niniwy. Ona symbolizuje zadanie, którego nie chcemy spełnić, osoby, które wolelibyśmy unikać, miejsca, do których nie chcemy pójść. Pójść do Niniwy to iść ku temu, czego się boimy, co może budzić w nas niechęć. Bóg często woła nas w inne miejsce niż to, które lubimy i znamy. Daje zadanie, którego może nigdy nie robiliśmy, i do którego może czujemy się nieprzygotowani. Ale tylko człowiek, który wypełnia Bożą wolę i idzie tam, gdzie Bóg go posyła, może być znakiem. Do momentu, kiedy sami wybieramy sobie miejsca czy zadania, nie będziemy znakiem dla nikogo. Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy dopiero wtedy, gdy zrozumiał, że to nie on wybiera miejsce, gdzie ma pełnić swoją misję, nie on wybiera dla siebie zadania. Bo w takim momencie człowiek może popaść w ospałość i robić tylko to, co lubi i co sprawia mu przyjemność.
Rozumiały to doskonale bł. Maria Teresa od Jezusa, założycielka Sióstr Szkolnych de Notre Dame, i św. Jadwiga, którą także dziś wspominamy. Ma to swoje uzasadnienie, ponieważ historia zgromadzenia została w ciekawy sposób połączona z osobą patronki Śląska. Wrocławski klasztor, w którym siostry zamieszkały 163 lata temu, powstał na terenie dawnego zamku Piastów wrocławskich. Dziś już można podziwiać pozostałości tego zamku z komnatą św. Jadwigi, gdzie, jak głosi legenda, siadała ona przy oknie, rozdając ubogim chleb. Znamienne jest także to, że pierwsze pięć sióstr de Notre Dame przyjechało do Wrocławia 15 października, a więc dzień przed liturgicznym wspomnieniem Świętej.
Oddajemy cześć bł. Marii Teresie i św. Jadwidze nie dlatego, że angażowały się w pomoc innym, że dostrzegały potrzebujących wokół siebie. Oddajemy im cześć, bo w tym, co robiły, stały się podobne do Jezusa, wypełniając do końca Bożą wolę. To jest zadanie, które Jezus postawił swoim uczniom. Owszem wzywał ich do unikania grzechu, do czynienia dobra w imię miłości. Sam czynił dobro, ale wyraźnie wskazywał, że nie możemy się na tym zatrzymać. Trzeba iść dalej i dawać świadectwo prawdzie. Każdemu z nas, a szczególnie osobom powołanym do życia zakonnego czy kapłaństwa, Jezus może powiedzieć: Nie po to cię wybrałem, abyś wykonywał takie czy inne zajęcie. Nie po to cię wybrałem, abyś stała przy kuchni, nie po to cię wybrałem, abyś był kierowcą, abyś mył podłogę, pisał artykuły. To wszystko mogłeś czynić jako osoba świecka. Wybrałem cię po to, byś dała (dał) świadectwo prawdzie, aby ludzie, którzy się z tobą spotkają, wszystko jedno w którym miejscu, rozpoznali prawdę, aby Twoje życie, Twoje postępowanie prowokowało do postawienia pytania o źródło i pozwoliło świadczyć o Bogu.
Jezus wypełnił to zadanie, pozostając całkowicie posłuszny Ojcu. To jest droga do świętości. W czasach św. Jadwigi wielu fundowało kościoły, wielu pomagało biednym, jednak niewielu zostało wyniesionych na ołtarze. W naszych czasach także wielu prowadzi szkoły, szpitale, domy dla osób starszych i chorych. To jednak automatycznie nie otwiera drogi do świętości. Świętość to przede wszystkim stać się podobnym do Jezusa w Jego posłusznym wypełnianiu woli Ojca. Błogosławiona Maria Teresa wyraziła to pięknym stwierdzeniem: „Co Bóg chce, jak Bóg chce, ponieważ Bóg chce, gdzie Bóg chce i kiedy Bóg chce”.
Drogie Siostry, patrząc na zadania, jakie odczytując na nowo swój charyzmat podejmowałyście we Wrocławiu przez minione 163 lata: od prowadzenia sierocińca, ochronki poprzez pracę w szkołach aż do służenia swoim domem studentkom, które u was znajdowały mieszkanie na czas swojej edukacji, czy prowadząc to dzieło, którego podjęłyście się kilka lat temu, zauważamy, że one się zmieniały. Miały inny charakter. Jedno się nie zmieniło: macie nadal dawać świadectwo prawdzie. To jest Wasz charyzmat, który dziś realizujecie, prowadząc dom otwarty dla wszystkich.
Ciekawe, że na ten dzień Bóg dał nam w swoim słowie krótkie wspomnienie o Jonaszu, bo kiedy poznajemy jego historię, uświadamiamy sobie, że nie on jest jej bohaterem. Nie są nimi też mieszkańcy Niniwy. Bohaterem jest słowo Boga, które najpierw postawiło na nogi Jonasza i doprowadziło do jego nawrócenia, później wypowiedziane ustami Jonasza nawróciło całe miasto. Tak już jest, że kiedy Bóg chce dokonać czegoś w świecie, najczęściej wybiera konkretną osobę. Tak było w przypadku Abrahama, Maryi, proroków i wielu innych. Tak jest również dziś. Do nas też Bóg mówi: „Wstań i idź”. Święty Paweł doda: „Miłość Chrystusa przynagla nas”. Ten czasownik „przynagla” można przetłumaczyć: popycha, nie daje nam spokoju, niektórzy mówią: trzyma nas w swojej mocy.
Wypełnimy naszą misję w takiej mierze, w jakiej zgodzimy się być posłanymi przez Chrystusa. Nasze chrześcijaństwo przeżywamy w takiej mierze, w jakiej wychodzimy z samych siebie i idziemy ku innym, robiąc „co Bóg chce, jak Bóg chce, ponieważ Bóg chce, gdzie Bóg chce i kiedy Bóg chce”. Amen.
Za: www.archidiecezjawroclaw.pl