Kard. Stanisław Dziwisz, Metropolita Krakowski
HOMILIA NA 20-LECIE KANONIZACJI ŚW. BRATA ALBERTA
Kraków, 12 listopada 2009 r.
Iz 58,6-11; 1 Kor 1,26-31; Mk 10,17-30
Drodzy Bracia Albertyni z Bratem Starszym,
Czcigodne Siostry Albertynki,
Szanowni Goście
Drodzy Bracia w Chrystusie, mieszkańcy przytuliska św. Brata Alberta w Krakowie przy ul. Kościuszki,
Bardzo serdecznie pozdrawiam was wszystkich zgromadzonych w kaplicy domu, który od dwudziestu lat świadczy dobro na wzór św. Brata Alberta. Ten „Krakowski Biedaczyna” zachwycił przed laty wielu ludzi postawą radykalnego ubóstwa i pociągnął za sobą tych, którzy jak on, chcieli dzielić się chlebem z bardziej potrzebującymi. Z tej idei Brata Alberta wyrosło wielkie dzieło, które tu w Krakowie przybrało postać „przytuliska” – domu dla tych, którzy nie mają swojego domu.
Cieszę się, że wokół tej idei albertyńskiej, wspartej przez Krakowską Caritas, zgromadziło się tak wielu ludzi dobrej woli, gotowych pomagać potrzebującym. W tej Eucharystii pragnę Bogu gorąco dziękować za kanonizację św. Brata Alberta, która miała miejsce w Rzymie w 1989 roku, oraz za 20 lat „przytuliska”, które zrodziło się po tej kanonizacji. Dziękuję również ludziom, którzy realizują tę ideę i wspierają ją swoimi zdolnościami i ofiarami.
Naszą wspólną modlitwą obejmijmy Braci Albertynów pracujących w tym domu oraz wszystkich mieszkańców. Polecajmy Bogu ofiarodawców i ich rodziny. Módlmy się, abyśmy sami umieli odpowiedzieć na wołanie miłości. O to wszystko chcemy prosić przez pośrednictwo św. Brata Alberta i bł. Matki Bernardyny Jabłońskiej.
A teraz uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli godnie uczestniczyć w tej Najświętszej Ofierze.
Homilia
1. „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10,17).
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie! Przeżywając 20-lecie kanonizacji św. Brata Alberta oraz 20 lecie otwarcia „Przytuliska”, które nosi jego imię, usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii pytanie, jakie „pewien człowiek” postawił Panu Jezusowi. Pytanie to nic nie straciło ze swojej aktualności. Każdy człowiek staje przed dylematem, jak przeżyć swoje życie, aby go nie zmarnować, lecz aby osiągnąć szczęście i radość. Pan Jezus bez wahania wskazał Boże przykazania jako warunek osiągnięcia szczęścia tu na ziemi i w wieczności. A kiedy się zorientował, że ten człowiek jest wiernym Izraelitą przestrzegającym Prawa, przedstawił mu nową propozycję: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną” (Mk 10,21).
Chrystus otworzył przed swoim rozmówcą zupełnie nową perspektywę, wymagającą odwagi i gotowości podejmowania ryzyka. „Sprzedać wszystko, co człowiek posiada”, i iść za Jezusem, oznacza opowiedzieć się całym swoim życiem za Mistrzem i na Nim budować swoją przyszłość. Ewangeliczny rozmówca nie był zdolny do podjęcia tak radykalnej decyzji, ponieważ był przywiązany do bogactw, które posiadał. Odszedł zasmucony. Stracił szansę bliższego poznania Mistrza i związania się z Nim na zawsze.
2. Bracia i siostry! Z Ewangelii wiemy jednak, że Dwunastu Apostołów poszło odważnie za Jezusem, zostawiając za sobą dom, rodzinę, miejsce pracy, swoje łodzie i sieci. Oni podjęli ryzyko chodzenia za Jezusem i słuchania Dobrej Nowiny. Po Jego śmierci na krzyżu i zmartwychwstaniu, przyjęli dar Ducha Świętego i naukę Chrystusa zanieśli na krańce świata. W ich ślady wstępowali następni uczniowie Chrystusa, którzy w swoim sercu usłyszeli słowa wezwania: „Sprzedaj wszystko, co masz… i chodź za Mną” (Mk 10,21).
W tym wielkim orszaku uczniów Chrystusa, którzy w ciągu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa podejmowali ryzyko wyzbycia się wszystkiego dla Jezusa, widzimy św. Brata Alberta, w świecie Adama Chmielowskiego. Bóg obdarzył go wielkim bogactwem – talentem malarskim. Dał mu zdolność głębszego widzenia rzeczywistości i przekładania tych wizji na płótno przy pomocy farby i pędzla. Adam Chmielowski w pewnym momencie swojego życia porzucił „panią sztukę”, która zwodziła go przez lata i kazała mu gonić za karierą i powodzeniem. Wyzbył się wszystkiego, nawet tak drogiego mu malarstwa, by być blisko Chrystusa, którego zobaczył w biednym człowieku.
3. W homilii podczas kanonizacji św. Brata Alberta w Rzymie 12 listopada 1989 roku Ojciec Święty Jan Paweł II przypomniał nam, że Adam Chmielowski był uczniem gotowym na każde wezwanie swego Mistrza i Pana.
Podjął on wezwanie donoszące się do Mesjasza, które usłyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z proroka Izajasza: „Rozerwij kajdany zła, rozwiąż więzy niewoli, wypuść wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połam” (Iz 58, 6). Św. Brat Albert Chmielowski stał się – jak mówi Jan Paweł II – „teologiem mesjańskiego wyzwolenia”. W swoim życiu zrealizował to, co teologowie nazywają „opcją na rzecz ubogich” polegającą na podzieleniu się chlebem z głodnym, wprowadzeniu w dom biednych tułaczy, przyodzianiu nagiego (por. Iz 58, 7).
Taką postawę przyjął Brat Albert. Całe swoje życie, podkreślił Jan Paweł II, postawił na jednej szali: „W tej niestrudzonej, heroicznej posłudze na rzecz najbardziej upośledzonych i wydziedziczonych, znalazł ostatecznie swą drogę. Znalazł Chrystusa. Przyjął Jego jarzmo i brzemię. Nie był tylko „miłosiernikiem”. Stał się jednym z tych, którym służył. Ich bratem. Szary brat” (Homilia, 12.XI.1989).
4. Drodzy bracia i siostry! Patrzymy dziś z podziwem na św. Brata Alberta i w naszym sercu rodzi się pytanie, czy jest możliwe pójście jego drogą. On odpowiedział na wezwanie Mistrza: „Sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną” (Mk 10,21). Brat Albert świadczy o tym, że można wyzbyć się wszystkiego i zyskać w Chrystusie jeszcze więcej przyjaciół i znajomych – wielką rodzinę ludzi, którzy chcą kochać jak Chrystus.
Dziękujemy Bogu za charyzmat św. Brata Alberta. Do naszych serc wpisujemy jego proste słowa o Eucharystii: „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii: czyż Jego miłość mogłaby obmyśleć jeszcze coś piękniejszego? Skoro jest Chlebem i my bądźmy chlebem. Skąpy jest ten, kto nie jest jak On. Dawajmy siebie samych” (cyt. za W. Kluz OCD, Adam Chmielowski, s 172). Dobro jest tym szczególnym darem Boga, który przemienia świat i czyni go przyjaznym dla każdego człowieka. Bądźmy więc dobrzy jak chleb, aby każdy mógł przyjść, ukroić i zaspokoić swój głód.
Dziękując za dar św. Brata Alberta, Ojca ubogich, dziękujemy również za Braci Albertynów i Siostry Albertynki, którzy odważnie poszli drogą Krakowskiego Biedaczyny. Dziękujemy za to „przytulisko”, gdzie miłość jest dzielona z tymi, którzy jej potrzebują. Dziękujemy za wszystkich ludzi dobrej woli, którzy wspierają to dzieło św. Brata Alberta. Przez przyczynę tego krakowskiego Świętego prosimy Boga, aby nasze serca były zawsze wrażliwe na potrzeby naszych braci i sióstr.
Amen.
Za: www.diecezja.pl