Bp Piotr Libera, Sekretarz generalny KEP
HOMILIA W ŚWIĘTO ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, WYGŁOSZONA PODCZAS ZEBRANIA PLENARNEGO KWPZM
Konstancin, 16 maja 2007 r.
„Radujcie się niebiosa oraz ich mieszkańcy” (Ap 12,12)- słowa z XII rozdziału księgi Apokalipsy, które słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu.
Nasuwa się pytanie: z czego radują się mieszkańcy niebios? Wiemy z Ewangelii, że „radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca” (Łk 15,10). Liturgia ukazuje nam jako powód tej radości także tych, którzy „zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych aż do śmierci” (Ap 12,11). Kryteria te spełnia z nawiązką patron dzisiejszego dnia, św. Andrzej Bobola.
Życie św. Andrzeja, a zwłaszcza opis jego męczeństwa, nie jest lekturą dla wrażliwych. Jezuicki misjonarz wędrowny, pracujący w trudnych warunkach waśni religijnych wśród prostego ludu, zginął z rąk Kozaków w Janowie Poleskim (Białoruś), dokładnie 350 lat temu, 16 maja 1657 roku. To, co przeszedł przed śmiercią, budzi podziw wobec świadectwa, jakie złożył swojej wierze w obliczu nieludzkich tortur. Budzi jednak i przerażenie. W zestawieniu z takim heroizmem zaczynamy widzieć swoją własną słabość. Zaczynamy pytać, czy nasza mała wiara jest w ogóle coś warta w oczach Boga i czy warto podejmować trud, skoro jest rzeczą wątpliwą, abyśmy kiedykolwiek wznieśli się na aż takie wyżyny.
Jednak papież Pius XII w encyklice Invicti athletae Christi (Niezwyciężony atleta, zapasnik, bohater Chrystus) wydanej w trzechsetną rocznicę męczeństwa św. Andrzeja, zachęcając wszystkich wiernych do szerzenia wiary chrześcijańskiej na wzór św. Andrzeja Boboli, kreśli przed nami całkiem realne perspektywy. Widząc, jak „w niejednym kraju wiara katolicka już to omdlewa i podupada, już to prawie zupełnie wygasa”, papież woła o to, by o chwałę Bożą walczyli „nie tylko kapłani, ale wszyscy katolicy i żywym słowem, i przez pisma… a najbardziej przez świetlany przykład życia swego… Nie tylko bowiem krwi rozlewem wydajemy Bogu świadectwo naszej wiary, ale i mężnym a wytrwałym opieraniem się pokusom oraz wielkoduszną ofiarą z siebie i ze wszystkiego, co mamy, złożoną Temu, który tu na ziemi jest naszym Stwórcą i Odkupicielem, a w niebie będzie kiedyś niekończącą się radością”.
Papież podkreśla również, że każdy z nas powinien dawać świadectwo wiary „stosownie do swego stanu”, czyli do okoliczności życia, w których się znajduje. Chrześcijaństwo nie jest sportem wyczynowym, w którym liczy się efekt, a nie włożony trud. Każde nasze zwycięstwo nad sobą, własnym lenistwem czy tchórzostwem cieszy Tego, który daje moc męczennikom, ale także wszystkim szczerze idącym za Nim w warunkach, w jakich On sam ich postawił.
Pięć lat temu św. Andrzej Bobola został ogłoszony przez Jana Pawła II Patronem Polski i Patronem Warszawy. Patrząc z perspektywy pięciu lat, pytamy się: czego nas uczy święty Andrzej dzisiaj?
Św. Andrzej uczy nas na pewno wytrwałości, wierności, oddania się służbie Chrystusowi i męstwa w cierpieniu. Przed czym ostrzegają nas jego prześladowcy? Historia nie zanotowała ich imion. Po prostu jakaś wataha kozacka, która mordowała bezbronną ludność, ale uciekła gdy nadchodził polski regiment. Prześladowcy św. Andrzeja ostrzegają nas przed zdziczeniem obyczajów, przed utratą szacunku do człowieka, dla prawdy. W okresie zamętu, zachodzących przemian i zachwiania wartości, gdy zdajemy sobie świadomość z własnych błędów i słabości naszych sił, upraszamy pomocy z wysoka i modlimy się słowami Ks. Piotra Skargi:
„Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna – chwałę przynosiła Imieniowi Twojemu, a Syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący, wieczny Boże, wzbudź w nas szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy naszego kraju sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować”. Amen.
Archiwum KWPZM