Bp Antoni P. Dydycz OFMCap, Biskup Drohiczyński
ZAKONY WE WSPÓŁCZESNYM ŚRODOWISKU. HOMILIA WYGŁOSZONA
DO UCZESTNIKÓW SESJI KOMISJI DS. ZAKONNYCH I DIECEZJALNYCH PRZEDSTAWICIELI DS. ZAKONNYCH ORAZ SIÓSTR REFERENTEK ZAKONNYCH
Warszawa, kościół Św. Stanisława Kostki, 26 września 2005 r.
Czytania:
Za 8, 1-8;
Łk 9, 46-50
Czcigodne Siostry, Drodzy Bracia!
1. Współczesna rzeczywistość w dziedzinie techniki, gospodarki, a nawet kultury nabiera wyjątkowego przyspieszenia. To, oczywiście, nie oznacza, że wszystko, co jest owocem takiego przyspieszenia, jest złe. Niestety, bardzo często jest właśnie takie. I z tego względu przed świadkami Ewangelii, czyli inaczej mówiąc przed nami, osobami konsekrowanymi staje bardzo ważne zagadnienie. W jaki sposób mamy przyspieszać nasze wrastanie w Ewangelię, nasze jednoczenie się z Chrystusem, aby tej epoce, w której żyjemy, nie zabrakło świadectw prawdy i miłości.
W jednym z ostatnich dokumentów kościelnych czytamy: „Osoby konsekrowane kontemplując oblicze Chrystusa ukrzyżowanego i chwalebnego, i świadcząc o Jego miłości w świecie, przyjmują z radością na początku trzeciego tysiąclecia, naglące zaproszenie Ojca Świętego (Jana Pawła II), by wypłynąć na głębię – <<duc in altum>> (Łk 5, 4). Słowa te, rozbrzmiewające w całym Kościele, wznieciły nową, wielką nadzieję; ożywiły pragnienie bardziej intensywnego życia ewangelicznego, otworzyły horyzonty dialogu i misji. Być może nigdy dotąd zaproszenie Jezusa, by wypłynąć na głębię, nie jawiło się tak, jak dziś jako odpowiedź na dramat ludzkości, ofiarę nienawiści i śmierci” (Kongregacja IŻK i IŻA, Rozpocząć na nowo od Chrystusa, Watykan 2002, 1).
2. Stajemy więc wobec ważnego dylematu. Mamy wypływać na głębię w świecie, który ucieka od tej głębi, który nie chce jej uznawać, a więc w świecie materializmu, indyferentyzmu, konsumizmu, czyli w środowisku, które robi wszystko, aby tę głębię zasypać, zniszczyć zupełnie.
Najważniejsze, abyśmy nie sądzili, że jest to coś właściwego wyłącznie dla naszej epoki. Nazwy grzechów się zmieniają i ich kształt. Ale zło pozostaje zawsze tym samym, czyli wrogiem człowieka. Księga proroka Zachariasza przypomina opuszczenie Jerozolimy. Pan Bóg natomiast zapowiada, że jednak odzyska swą wcześniejszą świetność, że się zaludni, że będzie kwitnąca. Mogło to wydawać się czymś mało prawdopodobnym. I z tego powodu słyszymy upomnienie Pana: „Jeżeli uchodzić to będzie za coś niezwykłego w oczach Reszty tego ludu w owych dniach, czy ja również mam to uważać za coś niezwykłego?” Pan Bóg sam sobie stawia pytanie. Warto wyjaśnić, co oznacza wyrażenie „Reszta tego ludu”. Niestety, polski przekład odstaje mocno od znaczenia w językach wschodnich. Nie chodzi w tym wypadku o tych, którzy gdzieś się nie mieszczą w znaczeniu fizycznym. Wyrażenie to ma sens moralny i oznacza tych z narodu wybranego, którzy nie zachowują Bożych przykazań i w sensie moralnym znajdują się jakby poza wspólnotą. Ale w tym wypadku jest interesujące, dlaczego właśnie zajmuje Pana Boga opinia tego środowiska?
Skoro dla tej grupy ludzi jest czymś nieprawdopodobnym to, co stanie się w nowej Jerozolimie, czy w takim razie ma ono być również czymś niezwykłym dla Boga? W tak postawionym pytaniu jest zawarta odpowiedź negatywna. Pan Bóg nie chce swojego działania uzależniać od owego środowiska. Pragnie w ten sposób dać i nam do zrozumienia, że nie możemy i nie powinniśmy naszego postępowania uzależniać od opinii tego świata, czyli ludzi, którzy nie chcą należeć do wspólnoty Bożej.
3. My zaś często sami siebie jakby straszymy, odwołując się do rożnych głosów, osądów; powołując się na takie czy inne zastrzeżenia. Jasna rzecz, że nie można lekceważyć tego, co nas otacza. I dlatego powinny się mnożyć nasze wysiłki, aby udało się przebić przez różne skorupy naszych czasów ku Bożemu światłu.
Problem ten dostrzega Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego. Wskutek tego jakby zastanawia się wespół z nami: „Jak jednak odczytać w zwierciadle historii i dzisiejszych czasów ślady i znaki Ducha i zalążki Słowa, obecne tak dzisiaj, jak i zawsze w życiu i kulturze ludzkiej? Jak interpretować znaki czasów w takiej rzeczywistości jak nasza, w której obfitują strefy cienia i tajemnicy? Potrzeba, by sam Pan – tak jak w przypadku uczniów w drodze do Emaus – stał się naszym towarzyszem drogi i obdarzył nas swoim Duchem. Tylko On, obecny między nami, może nam pomóc zrozumieć w pełni swoje Słowo i żyć nim; może oświecić umysł i rozpalić serca” (Kongregacja IŻK i IZA, Rozpocząć na nowo od Chrystusa, Watykan 2002, 2).
Jest to coś godnego uwagi. Otóż cytowany wyżej dokument Kongregacji zakonnej, wydany w roku 2002, został zatytułowany: „Zaczynać od nowa od Chrystusa”. A jednocześnie w tymże fragmencie mamy odwołanie się do postawy dwóch uczniów znajdujących się w drodze do Emaus. To samo wydarzenie przypomni nam Jan Paweł II w ostatnim Liście Apostolskim pt. „Zostań z nami, Panie…”. Najpierw mamy wszystko zaczynać od Naszego Odkupiciela, ale jednocześnie winniśmy się troszczyć o to, aby stale trwać w jego bliskości, w zjednoczeniu z Nim.
4. Ułatwia nam to obecność eucharystyczna Pana Jezusa, która wyraża się w Najświętszej Ofierze, w Komunii świętej i w adoracji. Na spotkaniu z młodzieżą w Kolonii, Papież Benedykt XVI podejmując temat, pozostawiony Mu przez Poprzednika, ciekawie interpretując znaczenie słowa „adoracja”. „Uważam za bardzo piękną aluzję w odniesieniu do tego nowego dzieła, którym ostatnia Wieczerza obdarowała nas przez odmienne znaczenie , jakie słowo <<adoracja>> ma w grece i w łacinie. Po grecku brzmi ono <<prosky-nesis>>. Oznacza to gest poddania się, uznanie Boga za naszą jedyną prawdziwą miarę, której normy zgadzamy się przestrzegać. Oznacza, że wolność – to nie rozkoszowanie się życiem, (…) lecz kierowanie się miarą prawdy i dobra, aby w ten sposób samemu stać się prawdziwym i dobrym (…). Osiągnięcie jej (tej perspektywy) możliwe będzie przez następne działanie, jakie otwiera przed nami Ostatnia Wieczerza. Łacińskie słowo oznaczające adorację, to <<ad-oratio>> – kontakt <<usta-usta>>, pocałunek. Uścisk, a więc miłość. Poddanie się staje się jednością, ponieważ Ten, któremu się podporządkowujemy, jest Miłością” (Benedykt XVI, Kolonia, 21.09.2005).
Analizując znaczenie słowa w języku greckim i łacińskim, zdaje się, że lepiej rozumiemy, dlaczego Jan Paweł II tak nas zachęcał, abyśmy obok uczestnictwa we Mszy św., przystępowania do Komunii św., szczególnie pielęgnowali adorację. Podczas niej, jak widzimy, można sprawom naszej autoformacji nadać zupełnie inny przebieg, wyjątkowo głęboki i niesłychanie skuteczny. Jakby przeznaczony wprost na nasze czasy.
5. Każde wszakże duchowe doświadczenie, aby mogło przynieść skutek pozytywny, musi być zakorzenione w pokorze. Wiemy, że są poważne kłopoty z samą definicją pokory. Pan Jezus nie bawi się ani w studia, ani w dysputy. Daje wymowny przykład, porównując człowieka pokornego do małego dziecka. Nie jest to jakieś zestawienie o charakterze intelektualnym. Ma wymiar życiowy. Pokora jest życiem, urzeczywistnianym prostotą dziecięcego myślenia, szczerością jego doznań i reakcji, czystością intencji. Tak to wynika z tej nauki, jaką daje Pan Jezus swoim uczniom, przewrażliwionym na tle pierwszeństwa, ale też i nam, którzy wciąż poświęcamy zbyt wiele czasu na znalezienie takiego określenia pokory, które zwalniałoby nas z potrzeby odwoływania się do niej w życiu.
Ta zaś pokora, której konkretny przejaw ukazuje nam Chrystus, pozwoli nam również na szczerą otwartość. Dzięki niej zaś nie będziemy drobiazgowi w podpatrywaniu, kto i z kim trzyma. Liczy się to, aby nie był przeciw Chrystusowi. Jakże jest to ważne w naszym życiu wspólnym, zakonnym, ale też i rodzinnym, a nawet społecznym.
Takie też podejście będzie nas chroniło przed jakimkolwiek uzależnieniem odtego świata. Nie ma bowiem powodów do lęku. Nie ma tytułu, żebyśmy lamentowali, skoro Pan jest z nami i tak blisko, jak tego doświadczamy w czasie adoracji! Ta więc perspektywa niech nam towarzyszy od nowicjatu do śmierci. Starajmy się jedynie zaopatrywać w coraz to silniejsze „szkła”, aby móc ujmować w całości tę Miłość, którą będziemy odkrywali wypływając na głębię! Amen.
Archiwum KWPZM