Abp Henryk Muszyński, Metropolita Gnieźnieński
JEDEN JEST WASZ NAUCZYCIEL, JEDEN OJCIEC, JEDEN TYLKO MISTRZ, CHRYSTUS. HOMILIA DO WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH
Warszawa, 13 października 1998 r.
Drodzy Współbracia powołani do przewodzenia i prowadzenia Waszych Wspólnot zakonnych i zgromadzeń.
Wprowadzenie
Słowa dzisiejszej Ewangelii wypowiadane podczas celebracji eucharystycznej, w której uczestniczy Konferencja Wyższych Przełożonych Zakonnych, nabierają szczególnego znaczenia. Ich wymową podkreśla również liturgiczne wspomnienie dnia, poświęcone Bł. Honoratowi Koźmińskiemu, który sam był zakonnikiem i jak mało kto, przyczynił się do rozwoju życia zakonnego w Polsce. Poprzez swoją posługę dał on początek 26 nowym zgromadzeniom zakonnym, które podczas trudnych lat zaborów w znaczny sposób przyczyniły się do umocnienia i obrony, zarówno naszej narodowej, jak i duchowej tożsamości. Wspominając postać bł. Honorata, którego Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł na ołtarze w 1988 r., pragniemy modlić się za jego przyczyną o dar otwartości na słowo Boże i umiejętność odczytania znaków czasu, która jest nam dzisiaj szczególnie potrzebna.
„Niech wszystkie dzieci Kościoła, umieją rozpoznawać znaki czasu i niech ofiarnie oddają się służbie Ewangelii”. (V modlitwa eucharystyczna) Współczesne znaki czasu
W naszym rozważaniu pragniemy uwzględnić również szerszy kontekst czasowy w jakim z woli Bożej dane jest nam żyć. Przeżywamy bowiem czas szczególny, jesteśmy świadkami przełomu wieków, który jest nabrzmiały wieloma doświadczeniami, zarówno bardzo bolesnymi i rodzącymi uzasadnione obawy, jak i radosnymi, które pozwalają żywić nadzieję.
W wymiarze ogólnokościelnym jest to kontekst zbliżającego się Wielkiego Jubileuszu Zbawienia, który wszyscy pragniemy świętować, jako czas wielkiego uwielbienia, pojednania i dziękczynienia, czas wielkiej łaski, która z woli samego Boga ma się stać naszym udziałem.
Także w wymiarze Kościoła lokalnego i narodowym, w odniesieniu do historii Kościoła w Polsce jest to czas szczególny. Przełom wieków jest bowiem wymownym Jubileuszem 1000-lecia Kościoła hierarchicznego na naszej ziemi, a milenium chrześcijaństwa łączy się nierozerwalnie z jubileuszem tego, który je zaszczepił na ziemi Polan – św. Wojciechem. W obecnym czasie znajdujemy się pośród wielkich rocznic świętowojciechowych, które obejmują nas jakby „duchową klamrą” z jednej strony przeżywane w minionym roku pod przewodnictwem samego Ojca Świętego tysiąclecie męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, z drugiej milenium jego kanonizacji, które pragniemy świętować w nadchodzącym 1999 r. Papież Jan Paweł II z niezwykłą mocą przypomniał nam w Gnieźnie, że „świadectwo św. Wojciecha jest wciąż aktualne i nadal przynosi duchowe owoce” (Gniezno ‘97), dlatego nie sposób nie odwołać się do tego duchowego dziedzictwa, z którego wszyscy w jakiś sposób wyrastamy.
„Ziarno prawdy” leży długo, wschodzi cicho i przynosi plon w obfitości. Znamiona duchowości św. Wojciecha
Ewangelizacja Polski i Europy narodziła się z posługi świętych misjonarzy. „Z dzieła świętych narodziła się cywilizacja europejska oparta na Ewangelii Chrystusa. Tradycja łacińska sięga swoimi korzeniami św. Benedykta. Tradycja słowiańska zrodziła się z przepowiadania św. Cyryla i Metodego. U początku ewangelizacji Polski stoi św. Wojciech – Biskup i Męczennik” (JP II, Przemówienie z 8.10.1980 r.), który łączy w sobie obie te tradycje.
Św. Wojciech zostawił dla potomnych wspaniałe przesłanie, które odczytać można w potrójnym wymiarze.
Najpierw wyraża się ono w wierności benedyktyńskiemu ideałowi: Ora et labora. Zwyczaj odmawiania codziennego brewiarza oraz umiłowanie modlitwy i pracy wyniesione z klasztoru benedyktyńskiego zachował i pielęgnował przez całe życie, aż do dnia swojej śmierci: „Gdy już wstał krwawy dzień męczeństwa, wyruszyli w dalszą drogę Pieśnią Dawida skracając ją sobie i bez ustanku wzywając Chrystusa, radość miłego życia” (Vita I, 30). Gdy natomiast wygnany ze stolicy biskupiej wrócił do klasztoru, podejmował na równi z innymi każdą nawet najniższą posługę i „radował się, że tak może wszystkim braciom służyć” (Vita I, 17).
Żywot świętego Męczennika, to jednocześnie przesłanie wyrażające się w umiłowaniu Kościoła oraz umiłowaniu Chrystusa i Jego Ewangelii. Święty Brunon z Kwerfurtu, benedyktyński współbrat zakonny i naśladowca św. Wojciecha, także misjonarz i męczennik, napisał o św. Wojciechu: „jednego tylko pragnął i do jednego tylko dążył, by upodobnić się we wszystkim do Chrystusa” (Vita II). Siłę do realizacji ewangelicznego ideału czerpał św. Wojciech z żywej i ufnej wiary, głębokiego umiłowania Słowa Bożego i gorącej modlitwy. Przez całe życie idąc za wskazaniami benedyktyńskiej reguły, rozmiłowany był w lekturze biblijnej i medytacji, a jego modlitwy przeciągały się nierzadko do późnej nocy (Vita I, 9). Tajemnica miłości św. Wojciecha leży w realizacji słowa Bożego, które mogliśmy usłyszeć dzisiaj; w głębokim umiłowaniu jedynego Ojca oraz zdecydowanym i nieodwołalnym wyborze jednego Nauczyciela i Mistrza – Chrystusa.
Szczególny wyraz chrystocentrycznego i chrystoformicznego ukierunkowania duchowości św. Wojciecha odnajdujemy w „brązowym eposie” Drzwi Gnieźnieńskich. Poszczególne kwatery – sceny jego żywota – ofiarowanie Bogu, posługa słowa i sakramentów, dzieło wyzwalania uwięzionych, wreszcie męczeńska śmierć w modlitwie i złożenie ciała, odzwierciedlają nie tyle zewnętrzny, formalny wyraz artystyczny znany w ówczesnej sztuce, co raczej wewnętrzne odniesienie i upodobnienie do Chrystusa. Owocem wewnętrznego zjednoczenia było ustawiczne obumieranie słabego, grzesznego człowieka, uczy obumierać dla tego wszystkiego, co nie jest z Boga, tego co nie jest inspirowaniem miłości bliźniego (Gniezno, 3.06.1996 r.).
Wojciech odznaczał się również głęboką, pobożnością maryjną która stanowi trzeci wymiar jego duchowości. Towarzysz jego życia, a jednocześnie autor pierwszego Żywota – Kanapariusz zaświadcza, że Wojciech miał widzenie męczeńskiego łoża, podczas którego usłyszał słowa: „popatrz oto z pomocą Chrystusa masz być męczennikiem. Córka Królewska, która daje ci ten wspaniały dar, Pani nieba Najświętsza Panna Maria. On usłyszawszy to wielce się uradował i wszedłszy do izdebki swego serca podziękował Świętemu świętych, Panu Aniołów i Wszechmocnemu Chrystusowi. Po czym Matkę łask, która zasiada najbliżej tronu Króla z pochyloną głową i uniesieniem rozradowanego serca tymi uczcił słowy: «Chwała Ci Dziewico, Gwiazdo Morza, która jako dobra Pani raczyła wejrzeć na mnie najniższego Twojego sługę» (Vita I, 34).
Święty Wojciech oprócz opisanego wyżej potrójnego charyzmatu zakonnego nosi również w sobie dwie odmienne a zarazem uzupełniające się kultury: benedyktyńską wyrosłą z duchowej tradycji zachodu, a więc bardziej logiczną i racjonalną oraz kulturę wschodu, bardziej mistyczną i intuicyjną odziedziczoną od dwóch wschodnich braci Cyryla i Metodego, którzy w znaczny sposób zaznaczyli swoją obecność na sąsiadujących z Czechami Morawach. Obie te kultury, wzajemnie komplementarne, od samego początku czyniły Wojciecha twórcą nowej „pojednanej” kultury europejskiej. Trwanie przy dziedzictwie św. Wojciecha jest więc trwaniem przy starożytnym źródle, przy którym kształtowało się prawdziwe oblicze Europy. Dzisiaj kiedy Europa na nowo się jednoczy, a Polska próbuje odnaleźć w niej swoje nowe miejsce, potrzeba, jak z naciskiem mówi to Ojciec Święty, „ażeby świadomość tego duchowego bogactwa, które na różnych drogach stawało się udziałem poszczególnych społeczeństw kontynentu europejskiego” (z listu na 1000-lecie konsekracji biskupiej św. Wojciecha, Rzym ‘83) stale się w nas pogłębiała.
Świadectwo św. Wojciecha – jak mówił do zebranych w Gnieźnie siedmiu prezydentów Ojciec Święty – jest nieprzemijające, gdyż cechuje się umiejętnością harmonijnego łączenia różnych kultur. Był człowiekiem Kościoła, a jednocześnie światłym obywatelem ówczesnego świata. Z duchową głębią doświadczenia monastycznego podejmował różne wyzwania życiowe, zachowując wewnętrzną niezależność i żyjąc zawsze duchem Bożym. Wszystkie przymioty osobowości św. Wojciecha sprawiają że jest on natchnieniem dla tych, którzy pracują nad zbudowaniem nowej Europy (Por. Orędzie z dnia 6.06.1997 r.).
Przesłanie Św. Wojciecha
Święty Wojciech powiedział, że Ewangelia nie znosi połowiczności, ale domaga się radykalizmu i autentycznego nawrócenia, gdyż inne życie byłoby zaprzeczeniem wyznawanej wiary (Vita I, 19). Jako człowiek ewangeliczny, konsekwentnie żyjący swoją wiarą i ożywiany miłością samego Chrystusa, nie przestaje fascynować i pociągać za sobą współczesnych wyznawców Chrystusa. Kluczem do zrozumienia tajemniczej owocności misyjnej posługi św. Wojciecha jest jego osobista świętość. Tak bowiem kiedyś jak i dzisiaj, świat „chętniej słucha świadków, aniżeli nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami” (EN 41).
Święty Wojciech jako zakonnik, kapłan i biskup nie tylko Ewangelię czytał i rozważał, ale także nią żył. Duch ewangelii rodził w nim pragnienie głoszenia Dobrej Nowiny i misyjny zapał. „Miłość – jak napisał w swym orędziu do osób konsekrowanych w Częstochowie Papież – kierowała go ku tym krajom, które jeszcze nie przyjęły Dobrej Nowiny o zbawieniu. Swoje wyznanie wiary i głoszenie Ewangelii nad Bałtykiem przypieczętował cierpieniem i śmiercią męczeńską upodabniając się do swojego Mistrza i Pana. W postawie i działalności apostolskiej św. Wojciecha ujawnia się uniwersalizm Kościoła, uniwersalizm miłości i służby, których źródłem jest Duch Jezusa Chrystusa. Jubileusz męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, biskupa Pragi i zakonnika benedyktyńskiego, jest wezwaniem do refleksji nad mandatem Chrystusa: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody (Mt 28,19), i do podjęcia z odnowionym zapałem dzieła nowej ewangelizacji przez Kościół w Polsce w latach Wielkiego Jubileuszu Roku 2000” (JP II, Częstochowa ‘97).
W świętości życia, która zasadza się na całkowitym oddaniu się Bogu, Ewangelii i Kościołowi, odkrywamy istotny rys kapłaństwa św. Wojciecha oraz jego duchową tożsamość. Przyglądając się pełnemu przeciwności życiu naszego Patrona, odkrywamy, że nie była ona „łatwym” darem, ale owocem wielu lat „trudnej” wierności powołaniu. W przedziwny sposób zrealizował ten ideał, o którym po dziesięciu wiekach mówi adhortacja Pastores dabo vobis, kiedy czytamy, że dla pełnego i dojrzałego rozwoju powołania „trzeba we właściwy sposób nieustannie poszukiwać autentyczności prawdziwego, osobowego spotkania z Jezusem, ufnej rozmowy z Ojcem, głębokiego doświadczenia Ducha Świętego” (PdV 72).
Patrzymy dzisiaj na świadectwo św. Wojciecha nie tylko po to, by je podziwiać, ale raczej by wpatrując się w jego postać uczyć się od niego i w tym, który od tysiąca lat umacnia nas świadectwem swego życia i męczeństwa, odnaleźć orędownika na drodze realizacji własnego powołania.
Istotą bowiem życia i powołania osoby konsekrowanej, jak uczy adhortacja Vita consecrata, jest „poddanie Chrystusowi całej egzystencji, które upodabnia do Niego. (…) Istotnie, przez profesję rad ewangelicznych osoba konsekrowana nie tylko czyni Chrystusa sensem swojego życia, ale stara się też odtworzyć w sobie – w miarę możliwości – «tę formę życia, jaką obrał sobie Syn Boży przyszedłszy na świat». Dzięki temu «upodabniającemu» utożsamieniu się z tajemnicą Chrystusa życie konsekrowane w szczególny sposób urzeczywistnia ową «confessio Trinitatis», która jest niezmienną cechą całego życia chrześcijańskiego” (VC 16).
Vita consecrata, odwołując się do tradycji Kościoła, a zwłaszcza patrząc na liczne zastępy świętych przypomina o tej potrzebie upodobnienia się i ukazuje człowieka jako tego, który mocą Ducha Świętego zdolny jest do „egzystencji na wzór Chrystusa” (VC 14).
W roku Ducha Świętego, który sam jest owym tajemniczym ziarnem powołania, z którego tak, jak za czasów św. Wojciecha, bł. Honorata i przez wszystkie wieki, rodzą się ciągle nowe zastępy świętych, uświadamiamy sobie bardzo wyraźnie, że to Duch Święty jest wypełnieniem obietnicy Ojca i On tylko uzdalnia uczniów do dawania świadectwa. W Nim życie każdego chrześcijanina, a zwłaszcza osoby powołanej do kapłaństwa czy życia konsekrowanego ma szansę stać się przekonywujące, a jego treść może utożsamiać się z otrzymaną misją. Istotą bowiem świadectwa jest zawsze autentyczne trwanie w głębokiej komunii z Bogiem i noszenie w sercu Jego nauki, jako własnej.
Prośmy zatem Ducha Świętego, aby stawał się wielkim animatorem naszego powołania, Tym który będzie nam towarzyszył w drodze, aby został osiągnięty zamierzony względem nas cel, aby, jak określił to pokongresowy dokument In verbo tuo, stał się On „wewnętrznym ikonografem”, który niczym „cierpliwy artysta”, z nieograniczoną fantazją ukształtuje nasze oblicza według wzoru samego Jezusa (Nr 18 b).
Zakończenie
Kończąc nasze rozważanie, tak jak Wojciech, polećmy jego owoce i siebie samych opiece Maryi, naszej wspólnej Matce, aby otoczyła nas swoją opieką i pomogła w podejmowaniu wielkich wezwań Boga u kresu XX wieku:
Święta Dziewico, wybrana przez Ojca na Oblubienicę Ducha Świętego dla zrodzenia Syna tej ziemi, prosimy, wyjednaj nam tę odwagę, która niegdyś uczyniła Cię wolną, by uwierzyć w przerastający Cię plan Ojca, wolną w nadziei, że Bóg go zrealizuje. Tobie, która z matczyną miłością opiekowałaś się Jezusem, a potem rodzącym się Kościołem, polecamy wszystkich powołanych, aby głosili współczesnemu światu, u progu Trzeciego Tysiąclecia chrześcijaństwa, jak ongiś, że Jezus Chrystus jest Panem, w Duchu Świętym i w chwale Boga Ojca., Amen. (Por. In verbo tuo, Nr 39).
Archiwum KWPZM