Kard. Józef Glemp, Prymas Polski
HOMILIA WYGŁOSZONA DO WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH
Warszawa, 16 października 1997 r.
Jakże się cieszymy, gdy możemy przeżywać razem zadania Kościoła i zadania naszego posłannictwa w Kościele. Aby to lepiej przeżyć, zrozumieć, trzeba dobrze rozglądać się na sytuację chwili. Chwile bowiem, dni i czas, którego Panem jest Jezus Chrystus, jest dla nas okazją do wspomagania naszego zbawienia i zbawienia świata. Mógłby ktoś powiedzieć, po co zaraz tak daleko sięgać po zbawienie, kiedy dzień przynosi mi to, że mam pojechać tramwajem, że mam załatwić sprawunki, drobiazgi życia codziennego. Ale one wszystkie wchodzą w ten ogólny nurt bycia świadkami na ziemi Jezusa Chrystusa.
Ewangelia dzisiejsza ukazała nam obraz pełen wyzwań do ofiary. Mordowali proroków, kapłana między przybytkiem a ołtarzem i Chrystusa chcieli przychwycić na słowie. A więc obraz świata jakby najeżonego złem, które czyha, aby uchwycić w swoją pajęczynę to, co jest dobre. To jest wezwanie nasze gdzie właśnie do takiego świata trzeba iść z Ewangelią która jest Dobrą Nowiną i która ogłasza zbawienie.
Wspomniałem o czasie, o chwili, o dniu. Dzisiaj jest taki dzień, który dla każdego Polaka jest dniem zapamiętanym. I chociaż zdaję sobie sprawę, że jest tu wiele młodych osób, to i te młode osoby pamiętają ten szesnasty dzień października 1978 r., kiedy wieczorem środki przekazu, najpierw bardzo bojaźliwie, wstrzemięźliwie, półsłówkami, ale ostatecznie jakoś to wypowiedziały, że papieżem został wybrany Polak – Kardynał Karol Wojtyła – Papież Jan Paweł II. To jest moment bardzo ważny, bo nawet wtedy kiedyście niektórzy byli w dziecięcym wieku – to przeżycie pamiętamy.
Pamiętamy ten październikowy dosyć mroczny i mokry wieczór, kiedy to na Placu Świętego Piotra rozległo się radosne: „Habemus Papam”!
Dzisiaj, gdy patrzymy z perspektywy dziewiętnastu lat, mówimy: dużo się zmieniło w tym czasie. Nastąpiły przewroty, inne są układy sił społecznych, politycznych, żyjemy w nowych warunkach. Tak powszechnie się stwierdza. Tymczasem my mamy obowiązek spojrzeć na tamten dzień jako na początek wielkich łask, które Bóg daje ludziom poprzez osoby, poprzez wydarzenia. Jeżeli popatrzymy na tamten dzień jako na wielki dar łaski bożej, który ma swoją ciągłą kontynuację, to w tej perspektywie otrzymanych łask o wiele lepiej i głębiej rozumiemy naszą rzeczywistość.
Bóg daje łaski niespodziewanie, nieoczekiwanie, które wtapiają się w ludzkie myślenie, w ludzkie reagowania i idą w tym kierunku, w którym Chrystus chce – ciągle pełen miłości i miłosierdzia, pragnący naszego zbawienia.
Swoją posługę rozpoczął Jan Paweł II z wielkim zaufaniem Opatrzności Bożej. Opatrzność Boża wyzwała go na próbę, ale on wiedział, że Jezus Chrystus jest jego przełożonym, przyjacielem, on Jemu służy i dlatego pierwsza encyklika „Redemptor hominis” – Zbawca człowieka. Ten motyw Chrystusa zbawiającego człowieka pójdzie dalej w tym wielkim nauczaniu Ojca świętego – jakimi są encykliki i listy apostolskie, ale także pójdzie tym codziennym homiletycznym nauczaniem. Chrystus Zbawca człowieka. Ojciec święty poświęcił encykliki Duchowi Świętemu, Matce Najświętszej. Umie w tym, co jest Miłosierdziem Bożym, całą Trójcę Świętą. Poświęci wiele miejsca encyklikom społecznym, które ukazują jak Ewangelię stosować do czasów zmieniających się, w których dokonują się zmiany, odkrycia, ale w tych odkryciach dotyczących materii, elektronów, komputerów – wszędzie pozostaje ten sam człowiek, który ma trudności z wiarą nadzieją, miłością i ciągle pozostaje narażony na największe niebezpieczeństwo jakim jest nienawiść. Ta nienawiść będzie się ukazywała tym ostrzej im będzie więcej zachęty do miłości. Ileż trzeba było cierpliwości, ileż wiary i zaparcia samego siebie, gdy wobec tak wielu modlitw dokonywały się te straszne rzeczy w Ruandzie, gdy mordowano na Bałkanach. Ile trzeba było mieć wiary? Ale ta wiara ciągle trwała i wtedy także, kiedy zniesiono Ojca świętego poranionego z Placu Świętego Piotra, aby ukazał próbę swojej wiary, swojego zaufania i tej wytrwałości niezwykłej, że będzie stał ciągle przy tym pytaniu, na które musi dać odpowiedź nie tylko słowem, ale czynem: Piotrze, czy mnie miłujesz?
Także dzisiaj, tak jak nad jeziorem Tyberiadzkim, tak na Placu Świętego Piotra, tak nad Morzem Bałtyckim, tak pod Krzyżem Giewontu, tak pod Chrystusem w Rio de Janeiro itd., itd. A więc nie tylko łaska boża, która przychodzi do świata, ona przychodzi do nas przez posługę Ojca świętego dla całego narodu.
Przypomnijmy sobie łaski tylko z tego roku i tylko ważniejsze.
Zgromadzenia cieszą się radością piękną i twórczą z beatyfikacji Założycielek. Cieszymy się świętymi, a św. Jadwiga ukazuje nam kontynuację dzieła św. Wojciecha. Może nam nie przyszło na myśl – musiał to Ojciec święty nam podpowiedzieć, że to, co św. Wojciech przyniósł ze swoim męczeństwem nad Bałtyk jako misjonarz, który chciał rzucać światło na dalsze kraje wschodnie i bałtyckie, ale musiał zejść ze sceny broczący krwią ale krew to jest posiew nowych sił w Kościele. Św. Jadwiga, ta piękna młoda królowa jest dalszym ciągiem w wierze tego wszystkiego, co przyniósł św. Wojciech. Otwiera to szerokie pola na rozległe wody Chrztu z dzisiejszym Niemnem, dzisiejszym krajami Białorusi, Litwy i dalszych krajów. Poświęci swoje dziewczęce sentymenty, żeby wejść na drogę służby Kościołowi, zbawieniu. A jednocześnie w Krakowie Wydział Teologiczny, który otwiera myśl polską na dobrą naukę, która napłynęła z innych krajów i pozwala temu, co z Polski dobrego promieniować na inne kraje. Dokonuje się to także w tym przypomnieniu kanonizacji św. Jadwigi, jak wiele łask otrzymujemy i jak dzisiaj z nich korzystamy.
Św. Jan z Dukli, Zakonnik, który mógłby być zapomniany. Wskazując na tego pobożnego bernardyna z XV wieku, Ojciec święty równocześnie przypomina nam bł. Władysława z Gielniowa, tutaj w Warszawie czczonego; właściwie można powiedzieć kolegę, bo tak samo bernardyna, jak i Szymona z Lipnicy. Pokazuje, że także w czasach trudnych, bo taki był X wiek, przychodzi potężna siła, która nie boi się zła ani trudności, tylko ukazuje świętość.
Dalej – ukazanie życia bł. Bernardy Jabłońskiej czy Marli Karłowskiej. Zaczęły swoją działalność apostolską właśnie wtedy, kiedy nasilało się zło, one zaczynają organizować dobro i to taką pomocą pełną miłości. Dzisiaj cieszymy się, ale cieszymy się tą łaską za poprzednie dokonania. Te dokonania zostały dzisiaj jakby nam podane na misie, zaserwowane dla naszego pożytku i dla naszej radości.
To tylko to, co Ojciec święty zrobił podczas ostatniej pielgrzymki, gdy chodzi o ukazanie przeszłości w osobach dojrzałych do nieba.
A popatrzmy na Paryż i spotkanie z młodzieżą. To jest danie takiego impulsu, który ma pozostać w życiu świata i tego pokolenia, które Ojca świętego witało. Oni do końca życia mają to pamiętać, nie mogą tego zapomnieć! Także to jest nasz obowiązek, by to przypominać z tą radością ewangeliczną z tą pogodą chrześcijańską. W tym smutnym Paryżu młodzież katolicka potrafiła pokazać jak można żyć i jak trzeba żyć, jak trzeba te momenty spotkania z Ojcem świętym dalej prowadzić. Trzeba to naśladować, nie tylko przez wspomnienie, ale trzeba szukać nowego zastosowania tego, czego nas Ojciec święty uczy, aby to kontynuować. To jest Ewangelia przełożona na język praktyki.
Pomyślmy o łasce tego roku, jaką była Brazylia – Rio de Janeiro. Nowy wielki kontynent – Brazylia – największy kraj chrześcijański, młody. Jak każdy młody, ma swoje błędy, ale potrafi pokazać, że chce rodziny chrześcijańskiej. Rodziny, która jest oparta na wzajemnej miłości, rodziny, w której jest Chrystus, który potrafi scalać tak małżonków jak i dzieci między sobą i dzieci z rodzicami. Wydawałoby się proste, ciągle istniejące chrześcijaństwo, a jednak spojrzenie nowe, które ma nas zachęcić do kontynuacji, byśmy nie ustawali tylko w zakresie naszych zapotrzebowań, a widzieli potrzeby całego Kościoła. Nasza modlitwa, pomoc, działanie, rozmowy ukierunkowane na tę ewangelizację, która ma przenikać jako dobroć do każdego serca. Te myśli przewijały się podczas Konferencji Episkopatu, którą zakończyliśmy wczoraj.
Chciałbym parę myśli z tej Konferencji przekazać.
Głównym tematem były prawa człowieka. Prawa człowieka to nic innego jak na nowo wypowiedziane prawa natury, które w sposób najlepszy są wyrażone w Dziesięciu Przykazaniach Bożych. To sprawa dawna, a jednak ciągle musi być pokazana na nowo. Te prawa człowieka: prawo do życia – jak wielki temat; prawo do wolności – prawdziwej wolności, nie wolności fałszywej, takiej, która mówi: odrzucam wszystkie zasady. Jeżeli odrzucasz wszystkie zasady, to odrzucasz Przykazania, a więc zaczynasz kraść, kłamać, zabijać. Dla kogo wolność, jeżeli nie ma zasad? Prawa człowieka to jest jakby wprowadzenie, także przez Organizację Narodów Zjednoczonych, a więc organizacje, instytucje poważnie myślące o rozwoju ludzkości, które wracają do tego, co jest zasadnicze i w tym spotyka się Ewangelia z tym, co jest dobrem człowieka w pojęciu humanistycznym. Pole realizacji praw człowieka jest ogromne. Dzisiaj w szczególny sposób dochodzą do głosu środki masowego przekazu – żeby one służyły dobru i jeżeli informacji – to dobrej informacji, a nie takiej, która uwypukla rzeczy sensacyjne i może czasem interesujące, ale jakże dalekie od formowania człowieka w tym kształcie wzajemnej pomocy, dobroci i miłości. Duże to zagadnienia, z którymi trzeba się borykać cierpliwie i pokornie.
Widzimy także dużo pięknego rozwoju. Kościół dzisiaj, ciesząc się pokojem, może dokonywać dużo bardzo dobrych dzieł. Na przykład rozwój sanktuariów. Najczęściej mamy na myśli sanktuaria maryjne, ale obok nich mamy także sanktuaria jak kalwarie, sanktuarium Miłosierdzia Bożego, sanktuarium św. Józefa i inne. Dzisiaj pobożność i duszpasterstwo bardzo chętnie kierują się do tych większych ośrodków jak sanktuaria i trzeba je otoczyć opieką. Na naszych oczach powstaje Licheń i trzeba na to popatrzeć jako na przyszły ośrodek także tej pobożności kształtowanej w naszym narodzie, ale może i poza naszym narodem. Powstaje nowe środowisko sanktuaryjne jakim jest Kałków w diecezji radomskiej i inne. Mniejsze stają się większymi, powstają nowe. A nad wszystkimi Jasna Góra z Królową Polski. Ta, która będzie zawsze patronką naszych serc. Maryja prowadzi nas do Chrystusa. Dlatego też, żeby to życie było zorganizowane i dobrze prowadzące czasem naszą chaotyczną codzienność do tej prawdziwej drogi ku świętości, musi to być zorganizowane. Dlatego Episkopat wyznacza poszczególne komisje, rady, zespoły, aby to umieć jednoczyć. Chcemy jak najbardziej współpracować ze wszystkimi zakonami, zgromadzeniami, bo to jest jeden Kościół, który zgodnie z Prawem Kanonicznym wymaga nie tylko jedności strukturalnej, ale jedności ducha. W tym zjednoczeniu będziemy umieli każdy znaleźć swoją drogę.
Dzisiaj jest też droga opieki nad migrantami. Polska już nie jest tylko krajem emigracji. Polaków jest tyle poza krajem, jest ich dużo i coraz więcej: w Niemczech, Anglii, Stanach Zjednoczonych. Patrzymy także na Wschód, ile tam dobrego się dokonało w ostatnich latach. Te dzieła kultury, w których przejawiła się pobożność dalszych wieków, a które zostały zniszczone i doprowadzone do gruzów i ruin, obrosłe czasem chwastami i krzewami. Dzisiaj one tam odrastają oczyszczane z wielkim poświęceniem i ofiarą rękami ludzkimi. To wszystko jest budowaniem życia Kościoła mocami tej łaski, którą daje Bóg. Ale ta imigracja przychodzi do nas. Ludzie biedni, żebrzący, ale także gotowi do wielu przestępstw. Jak tymi ludźmi się zaopiekować? Jak im powiedzieć, że Bóg jest miłością a wy macie być dobrzy? Oni są pełni agresji, bo chcą szybko zyskać, bo nie poznali świata dobra, świata Boga. Ktoś musi być dla nich, rozumieć ich, poznać, poświęcić się i dać rozeznanie, byśmy umieli lepiej działać.
Tak wiele jest spraw, które przewijają się zwłaszcza przez Konferencję Episkopatu, która daje zwykle komunikaty, będące instrukcją na dziś dla życia, dla ukierunkowania naszych działań duszpasterskich.
Drodzy Bracia, Drogie Siostry, niech udział wasz jako osób życia konsekrowanego, które w sposób szczególny macie w Kościele przybliżać świadectwo, nawet bez wypowiadania słowa, ale by to było świadectwo czytelne – nawet za cenę ofiary. Nic nie jest tak czytelne jak ofiara, jak krzyż, który jest zrozumiały dla każdego.
(Tekst spisany z taśmy magnetofonowej)
Archiwum KWPZM