1994.10.30 – Niepokalanów – Bp Piotr Jarecki, Mocarz Ducha. Homilia z okazji 40 rocznicy konsekracji bazyliki Matki Bożej Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask w Niepokalanowie

Bp Piotr Jarecki

MOCARZ DUCHA. HOMILIA Z OKAZJI 40 ROCZNICY KONSEKRACJI BAZYLIKI MATKI BOŻEJ NIEPOKALANEJ WSZECHPOŚREDNICZKI ŁASK W NIEPOKALANOWIE

Niepokalanów, 30 października 1994 r.

Serce moje wypełnione jest radością i wdzięcznością kierowaną ku Bogu, naszemu Ojcu, ponieważ w moim krótkim posługiwaniu biskupim już czwarty raz mogę przybyć do sanktuarium w Niepokalanowie, ażeby wraz ze wspólnotą ludzi wierzących zanosić do Boga z serca płynącą modlitwę. Po raz pierwszy modliłem się tutaj z uczestnikami Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej z Warszawy na Jasną Górę. Następnie spotkałem się na modlitwie z młodymi ludźmi archidiecezji warszawskiej, ażeby dziękować za łaskę wiary i prosić o dalszą Bożą opiekę. Tydzień temu uczestniczyłem wraz z wieloma członkami Episkopatu w modlitwie wdzięczności za świętego ojca Maksymiliana Marię Kolbego. Dzisiaj z wdzięcznym sercem staję wśród was, by dziękować za lokalny Kościół w 40 rocznicę konsekracji tej bazyliki.

Obchodzona dzisiaj uroczystość konsekracji świątyni zachęca nas do refleksji nad rzeczywistością Kościoła: czym jest Kościół? Chciałbym w pierwszej części homilii zastanowić się i przypomnieć prawdy wiary dotyczące Kościoła w ogólności, a następnie podzielić się refleksją wiary na temat Kościoła lokalnego w Niepokalanowie, by z tego wyciągnąć dla nas wszystkich należyte wnioski.

1. Czym jest Kościół? Uświadamiamy sobie tę prawdę, iż Kościół jest ludem Bożym, jest Ciałem Mistycznym Chrystusa, jest przybytkiem Ducha Świętego. Kościół święty jest ludem Bożym, ludem nie mającym swego początku w rzeczywistości ludzkiej, ale ludem powołanym przez samego Boga, który zmierza przez historię ludzką, uświęcając ją oraz wszystkich ludzi. Początkiem tego ludu jest Bóg, który powołuje człowieka. Poprzez chrzest święty mamy wejście do Kościoła. Najważniejszym, największym przykazaniem i prawem tego ludu Bożego jest prawo miłości Boga i człowieka. I ci, którzy chcą rzeczywiście pielgrzymować w ramach tego ludu Bożego, winni na co dzień kierować się tym właśnie prawem i przykazaniem.

Lud Boży ma także swoje cele. Celem ludu Bożego jest królestwo Boże, które zapoczątkowane już tutaj na ziemi, będzie miało swoje dopełnienie w niebie, po powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa, naszego Zbawcy.

Kościół to rzeczywistość widzialna, bo tworzymy wspólnotę, ale również wymiar nadprzyrodzony, ponieważ Tym, który wzywa, powołuje, nie jest człowiek, ale Bóg. Stąd też cele ludu Bożego nie są ludzkie, a nadprzyrodzone – zbawienie człowieka i wszystkich ludzi w Jezusie Chrystusie. Kościół jest też Ciałem Mistycznym Jezusa Chrystusa, jest duchowym organizmem, w którym najważniejszą częścią jest Jezus Chrystus, nasz Zbawca. To On powołał Kościół do istnienia, On w nim jest obecny i działa, ku Niemu wszystko zmierza.

Kościół wszakże – to trzeci jego obraz – jest przybytkiem Ducha Świętego. Szczególnie dzisiaj, w cywilizacji sprowadzania całej rzeczywistości do materii i doczesności, musimy ten aspekt podkreślić i uwydatnić szczególnie wyraziście. W Kościele odnajdujemy bowiem Ducha Świętego. Ojcowie Kościoła zwykli mówić: Czym w ciele ludzkim jest dusza, tym w Kościele jest Duch Święty. Nie byłoby Kościoła, gdyby nie działał w nim Duch Święty. Stanowi On o całej żywotności Kościoła. To On oświeca i umacnia poszczególnych ludzi oraz wspólnoty działające w Kościele. Właśnie dzięki Duchowi Świętemu Kościół nie przestaje być sakramentem, czyli znakiem widzialnym zjednoczenia człowieka z Bogiem.

2. Czym jest Kościół w Niepokalanowie, czym jest ta świątynia pod wezwaniem Matki Bożej Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask? Jakie znamiona nosi rzeczywistość Kościoła w Niepokalanowie, który także tutaj nie przestaje być ludem Bożym, Ciałem Mistycznym Chrystusa oraz przybytkiem Ducha Świętego? Chciałbym zwrócić uwagę szczególnie na dwie cechy niepokalanowskiej rzeczywistości Kościoła: związanie z duchem franciszkańskim oraz w szczególny sposób z całym dziełem i rzeczywistością świętego ojca Maksymiliana Marii Kolbego.

Konsekracja tutejszego kościoła odbyła się 40 lat temu, 3 października 1954 roku, i dokonał jej jeden z biskupów pomocniczych warszawskich, bp Wacław Majewski. Trudne były tamte czasy. Kardynał Prymas Stefan Wyszyński, uwięziony w Komańczy, nie mógł tutaj przybyć na konsekrację świątyni, ale posłał swojego biskupa pomocniczego. Przedstawiciele młodzieży powiedzieli w słowie powitalnym: my nie pamiętamy tych czasów. A ja muszę powiedzieć, że też tych czasów nie pamiętam, bo z woli Bożej przyszedłem na świat prawie w rok po tym wielkim wydarzeniu. Dla Boga jednak nie liczy się wiek. Bóg w każdym pokoleniu porywa serca, udziela swych charyzmatów, przekonuje ludzi dla swojej prawdy, ażeby głosili Go jako jedyną Drogę, Prawdę i Życie. Zatem w 1954 roku świątynia ta, wzniesiona wysiłkiem wielu ludzi, została oddana Bogu i poświęcona ostatecznie na wielbienie Tego, który jest Miłością. Wiele uczynili tu ojcowie i bracia franciszkańscy, którzy większość prac wykonali własnymi rękami – nie dla siebie, ale po to, by zbudować widzialną świątynię dla swoich braci i sióstr, by mogli razem w duchu franciszkańskim, w duchu ubóstwa i prostoty, spotykać się z Bogiem. Bowiem w tym duchu ubóstwa i prostoty można się łatwiej z Bogiem spotkać. Na rzeczywistości tego kościoła widać więc znak i pieczęć franciszkańskiego życia, które jest tak bardzo wymowne w naszych czasach, kiedy człowiek zbyt często szuka tylko własnego znaczenia, bogactwa i władzy. A franciszkanie, poprzez ciche i pokorne dzieło swoich rąk, wznieśli Bogu pomnik, służący także człowiekowi pragnącemu ubogacić się Bogiem.

Tutejsza świątynia ukazuje również niezatarte piętno św. Maksymiliana Marii Kolbego. To już za jego życia kopano fundamenty tego kościoła. Zatem świątynia ta to zamysł owego mocarza ducha, św. Maksymiliana, który wznosząc fundamenty tej budowli, tworzył także tutaj prawdziwy Kościół, wielką bazylikę duchową złożoną z ludzkich serc. On to przez Ojca Świętego Jana Pawła ił nazwany został pierwszym patronem naszych trudnych nowych czasów, naszej trudnej rzeczywistości. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe w waszej wspólnocie zaświadczył przede wszystkim o wielkości i mocy człowieka, który otwiera się na Boga i z Nim współpracuje. Śledząc jego życiorys, po ludzku odnajdujemy w nim tylko słabość, bo przecież rodzina, z której pochodził, nie należała do wysokich sfer, bo zdrowie, które Pan Bóg mu dał, nie było wspaniałe i potężne. Ale ta ludzka słabość, która otwarła się na Boga bezgranicznie, przemieniona została w cudowny sposób w moc. Ileż uczynił ten słaby człowiek! Nie widział granic dla swego apostolstwa, z dnia na dzień pragnął czynić jak najwięcej dla Boga, dla Niepokalanej, a przez to dla nawrócenia i uświęcenia ludzi.

Do prowadzonej przez siebie ewangelizacji używał najnowszych środków technicznych, jakie w tamtych czasach były dostępne. Na tym odcinku okazał się niezwykle utalentowanym prekursorem. Ale był też geniuszem organizacji pracy. To właśnie w tym miejscu dokonywał on rzeczy niezwykłych i nieprzeciętnych. Stworzył tu wielki ośrodek wydawniczy, z którego żarliwie apostołował na całą Polskę, a nawet chciał cały świat zdobyć dla Chrystusa. Drukował tu – w ubogich barakach na najnowocześniejszych maszynach – szereg wysokonakładowych czasopism, także gazetę codzienną. Ukazał swój talent organizacyjny i żarliwość apostolską, gdy planował lotnisko, by samoloty pomagały w kolportażu prasy, gdy budował radiostację, by żywym słowem głosić chwałę Boga, gdy snuł projekty zakładania nowych Niepokalanowów w innych krajach, by szerzyć cześć Niepokalanej Dziewicy…

Był zatem mocarzem ducha żyjącym na co dzień miłością do Boga i bliźnich. Nie znamy i nie zdołamy zgłębić wszystkich tajemnic jego życia. Ale wiemy, że gdy przyszedł czas, oddał swoje życie za brata, który – jego zdaniem – był bardziej potrzebny na świecie niż on. „Kapłan katolicki”, jak się sam przedstawił w oświęcimskim obozie śmierci, w tym brutalnym świecie nienawiści nie dał się zwyciężyć złu, nie uległ desperacji, nie zachwiał się w wierze, ale z całą mocą ducha ukazał miłość największą. Swoim heroicznym gestem ojciec Maksymilian Kolbe zaprotestował przeciw wszelkim formom przemocy, eksterminacji, łamaniu praw człowieka. A jednocześnie przypomniał, że również w trudnych czasach można we wspaniały sposób ukazać blask Chrystusowej Ewangelii.

Ufam, że obchody setnej rocznicy urodzin św. Maksymiliana Marii pomogą nam lepiej zrozumieć nasze posłannictwo w Kościele, zaś jego przykład i wstawiennictwo u Boga pobudzą do żarliwości i gorliwości w zaangażowaniu się w dzieło nowej ewangelizacji.

Wpisy powiązane

2024.02.02 – Gniezno – Abp Wojciech Polak, Jesteście, by oddychać i żyć z Kościołem. Homilia w święto Ofiarowania Pańskiego, Dzień Życia Konsekrowanego

2024.02.02 – Katowice – Abp Wojciech Galbas SAC, Trzy przesłania na Gromniczną. Homilia na Dzień Życia Konsekrowanego

2024.02.02 – Kęty – Bp Piotr Greger, Świeca zapalona w naszych dłoniach staje się dziś wyzwaniem. Homilia na Dzień Życia Konsekrowanego