Bp Bronisław Dembowski
RODZINA KOLBÓW – PRAWDZIWIE DOMOWYM KOŚCIOŁEM. PRZEMÓWIENIE PODCZAS APELU JASNOGÓRSKIEGO
Konin, kościół św. Maksymiliana Marii Kolbego, 10 października 1994 r.
W godzinie Apelu stajemy przy Maryi, Jasnogórskiej Królowej. Wiemy jak gorąco Niepokalaną Maryję czcił św. Maksymilian Maria Kolbe. Dzisiaj w czasie Mszy świętej mówiłem, że odniósł on zwycięstwo nad całym systemem pogardy. Znalazł w sobie moc, aby w taki sposób ukazać godność człowieka w krańcowo trudnej sytuacji. Skąd była w nim taka moc? Gdzie jej źródło? Na pewno w łasce Bożej, ale łaska buduje na naturze. Trzeba, żebyśmy w Roku Rodziny wspomnieli nie tylko to, że ojciec Maksymilian Maria oddał życie za ojca rodziny, ale i to, że on w swojej rodzinie, w domu rodzinnym, ukształtował swoją religijność, swoją pobożność, swoją miłość Boga ponad wszystko i bliźniego jak siebie samego. Rodzina Kolbów była rodziną głęboko chrześcijańską, a w rodzinie, zwłaszcza we wczesnych latach, kształtuje się człowiek. Dlatego tak bardzo ważne jest dzieciństwo.
Zawsze z wielką wdzięcznością wspominam moich Rodziców, chociaż ich wcześnie straciłem. To właśnie pierwsze 9-10 lat mojego życia, gdy żył jeszcze mój Ojciec, wywarły na mnie ogromny wpływ. Ojciec – człowiek ofiarnej służby, a jednocześnie wielkiej odwagi i dobroci. Matka kilka lat dłużej się mną opiekowała. Ostatni raz widziałem ją, gdy miałem 14 lat. Zginęła wraz z moją siostrą w obozie koncentracyjnym Ravensbriick w 1942 roku. Potrafiła jednak przekazać swoją głęboką wiarę i równie głębokie zaangażowanie dla dobra naszej Ojczyzny. Była zaprzysiężonym żołnierzem już od października 1939 roku w Służbie Zwycięstwu Polski, późniejszej Armii Krajowej.
Wartości, które otrzymujemy w rodzinie, w dzieciństwie, są mocą na całe życie. Wspomnienie moich Rodziców jest często dla mnie wyrzutem sumienia, ale takim wyrzutem, który buduje i nakazuje, aby dziś być lepszym, niż byłem wczoraj.
Dzisiejsza rodzina jest w różny sposób atakowana. Przy tym tak przedziwnie miesza się dobro z pozorem dobra, że wielu ludzi dobrej woli, dobrej intencji, może być zwiedzionych, oszukanych. Ciągle mówi się o dobru ludzkości, której podobno grozi przeludnienie. Mówi się o dobru kobiety, aby miała prawo decydować o życiu i śmierci swojego już poczętego dziecka. Na wszystkie wielkie bolączki świata proponuje się łatwe lekarstwa. Proponuje się antykoncepcję, prezerwatywę, aborcję, ale nie proponuje się w tej dziedzinie kształtowania charakteru. Jak gdyby zakłada się, że życie seksualne jest absolutną koniecznością. Tak niewiele mówi się o czystości przedmałżeńskiej i wierności w małżeństwie. Dlatego trzeba, żebyśmy patrząc na takich bohaterów, jak św. Maksymilian Maria, prosili Boga, aby każda rodzina była prawdziwie domowym Kościołem, była miejscem, gdzie kształtuje się charakter człowieka pod wpływem Bożego prawa miłości.
Jan Paweł II mówi w orędziu na Wielki Post tego roku, iż miłość służy rodzinie, a rodzina służy miłości. W tym roku poprosiłem mojego starszego brata, aby napisał wspomnienie o naszej Matce. Napisał bardzo krótko, między innymi: „Nic w życiu nie dało mi takiej pewności jak ten fakt, że ja ją kochałem i że byłem przez nią kochany. (…) Jestem pewien, że to jej miłość pozwoliła mi moją rodzinę kochać”. To jest ważne. Aby rodzina kształtowała do miłości. Aby rodzina służyła miłości, prawdziwej miłości. A prawdziwa miłość służy rodzinie.
Jest to już stary polski zwyczaj, że gdy biskup błogosławi w godzinie Apelu Jasnogórskiego, to błogosławi nie tylko tych, którzy są blisko, albo słuchają przez radio, ale błogosławi całą Ojczyznę i wszystkich Rodaków za granicą. Przeto przyjmijcie błogosławieństwo: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.