Bp Bronisław Dembowski
NIE ZATRZYMAŁ SIĘ WPÓŁ DROGI
Włocławek, kościół św. Maksymiliana Marii Kolbego, 9 października 1994 r.
Zgromadzili się tutaj w kościele św. Maksymiliana przedstawiciele całej diecezji, a zwłaszcza jej rejonu włocławskiego. Są wszyscy biskupi diecezji włocławskiej, jest wikariusz biskupi rejonu włocławskiego, dziekani, proboszczowie sąsiednich parafii, liczni kapłani i wy, kochani! Wszystkich was, umiłowanych w Chrystusie Panu, serdecznie pozdrawiam w tym dniu, który powinien stać się czymś bardzo ważnym w życiu każdego z nas.
W minionym tygodniu, 4 października, wspominaliśmy św. Franciszka z Asyżu, ojca duchowego św. Maksymiliana Marii Kolbego. Słuchaliśmy słów Ewangelii, słów Pana Jezusa: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25). Dzisiejsze czytania zaczynają się, zdawałoby się, w sposób wprost przeciwny. „Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem ją nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa” (Mdr 7,7-8).
Wyjaśnienie tej pozornej sprzeczności jest proste. Jest mądrość tego świata, są mądrzy i roztropni, którzy w swojej mądrości i roztropności nie widzą tego, co jest istotnie ważne w naszym ludzkim życiu. Jest także mądrość prawdziwa, która umożliwia nam widzieć w świetle Bożej prawdy sens naszego ludzkiego życia. Tak się dzisiaj złożyło, że miałem rano czas i słuchałem Mszy świętej z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie, gdzie kard. Tomko, Słowak, przewodniczący Kongregacji zajmującej się misjami, pięknie mówił do chorych o sensie ich cierpienia, słabości i choroby, o potrzebie ich dla misji i wzbudzania powołań misyjnych. Troska modlitewna człowieka słabego i bezradnego jest bardzo ważna. Potrzebna jest Boża mądrość, żeby dostrzec sens życia słabego, schorowanego, gdy już samemu nic nie można zrobić i jest się uzależnionym od pomocy innych, od ich dobroci. Jakże bolesne musi być korzystanie z pomocy, gdy pomoc ta dawana jest bez miłości!
Dziś słowa Pisma Świętego mówią do nas o prawdziwej mądrości, która pozwala dostrzec sens naszego życia. Mądrość ta umożliwia przenikanie do naszego wnętrza żywego słowa Bożego, abyśmy potrafili podejmować właściwe decyzje i iść za tym, co słuszne. Tymczasem często jesteśmy podobni do owego młodego bogatego człowieka z dzisiejszej Ewangelii, który zatrzymał się wpół drogi. Podszedł do Pana Jezusa, nazwał Go nauczycielem dobrym, uznawał więc już jakoś Jego autorytet. Jezus go ostrzegł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Mk 10,18). Jeśli mnie nazywasz dobrym – zdaje się mówić Jezus – to znaczy pytanie stawiasz Bogu. Jezus ostrzegł młodzieńca, ale on nie bardzo zrozumiał to ostrzeżenie, bo na słowa Jezusa wymieniającego przykazania, powiedział: „Wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości” (Mk 10,20), czego mi brakuje, aby osiągnąć życie wieczne? Kto tak pyta Syna Bożego, może usłyszeć tylko taką odpowiedź: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną” (Mk 10,21), porzuć wszystko to, co jest treścią twojego życia w tej chwili, zaufaj mi całkowicie! „Odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości” (Mk 10,22). Nie zrobił już drugiego kroku. Zatrzymał się w pół drogi.
Jezus mówi: „Jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność” (Mk 10,24). Jezus zna tajemnice serca. Widocznie ten, który pytał Jezusa, pokładał ufność w swoich dostatkach. Bo podobnie jak jest mądrość tego świata i mądrość Boża, tak samo można posługiwać się dobrami materialnymi w dobry i zły sposób.
Przejdźmy teraz do św. Maksymiliana Marii Kolbego. Kochani! On już we wczesnej młodości postawił pytanie Jezusowi i na słowo Jezusa za Nim poszedł. Nie zatrzymał się wpół drogi. I stało się tak, że to przedziwne miejsce Niepokalanów – ojciec franciszkanin tu obecny przyzna mi rację – było połączeniem ubóstwa, surowego wyrzeczenia się dóbr materialnych, z troską o najlepsze w Europie przed wojną maszyny drukarskie. Na nie ojciec Maksymilian nie żałował pieniędzy i je zdobywał, bo maszyny drukarskie potrzebne były dla apostolstwa. Gdyby nie przeszkodziła wojna, byłaby w Niepokalanowie radiostacja, lotnisko i własny samolot, żeby można było nieść szybciej Dobrą Nowinę. Bo dobra tego świata są po to, by ich w dobry sposób używać. Młody człowiek z Ewangelii usłyszałby pochwałę, gdyby w sercu jego była troska o ówczesne społeczeństwo, o biednych, gdyby używał swojego majątku dla dobra ludzi, a nie tylko dla siebie. Zyskałby wtedy pochwałę. Tak jak nikt nie miał pretensji do ojca Maksymiliana, z wyjątkiem ludzi niespełna rozumu, że starał się o najlepsze maszyny drukarskie. Zostały one potem zarekwirowane przez tzw. władzę ludową, zdemontowane i bodaj nigdy już nie złożone. Materialiści niszczyli dobra materialne. Św. Maksymilian służył również wartościami materialnymi dla dobra duchowego człowieka.
W tym kościele są dwa witraże: na jednym jest św. Maksymilian Kolbe, a na drugim bł. Michał Kozal, biskup i męczennik, obaj są ofiarami strasznego systemu, ideologii rasistowskiej, która budowała na nienawiści, na fałszywym rozumieniu patriotyzmu prowadzącym do eliminowania innych narodów. Patriotyzm – to kochanie własnej ojczyzny połączone z miłowaniem wszystkich dzieci innych ojczyzn. Nacjonalizm – to wypaczony patriotyzm łączący się z chęcią dominacji, czy nawet eliminowania, czyli wymordowania innych. Słyszymy o czystkach etnicznych w byłej Jugosławii. Również nasz kraj przechodził przez czystki etniczne wskutek hitleryzmu.
Wiek XX stworzył drugą jeszcze ideologię opartą na nienawiści: marksistowską walkę klas. Wspominając świętych męczenników systemu hitlerowskiego, wspomnijmy także wielomilionowe rzesze ludzi, którzy stracili życie w systemie bolszewickim.
W 1948 roku brałem udział w obozie żeglarskim organizowanym przez organizację „Służba Polsce”. Mieliśmy oficera politycznego. Postawiliśmy mu pytanie: Kto wymordował oficerów polskich w Katyniu? Trzeba przyznać, że ów oficer zmieszał się, ale powiedział: To zrobiło NKWD. Ale to była konieczność walki klasowej – usprawiedliwiał tę straszliwą zbrodnię. Także dla konieczności walki klas wojska radzieckie stały naprzeciwko płonącej Warszawy i czekały, aż spłonie. To też była konieczność walki klas.
W latach stanu wojennego, gdy brałem udział w różnych rozmowach z panami pułkownikami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jeden z nich z oburzeniem mówił o kazaniu wypowiedzianym przez ks. Jana Zieję we wrześniu 1979 roku. Ks. Zieja powiedział, że 17 września 1939 roku Armia Czerwona nóż w plecy nam wbiła i pamięć o tym stoi na przeszkodzie prawdziwego pojednania między narodami. Ów pułkownik mówił ze zgrozą:
- Jak można takie kazanie mówić.
Na co odpowiedziałem:
- Ja takich kazań nie mówię.
- Chwali się to Księdzu Rektorowi.
- Ja sobie tego nie chwalę – odpowiedziałem – bo prawdę należy mówić i grzech w polityce obraca się przeciwko temu, który grzeszy.
- Co Ksiądz będzie mówił o grzechu w polityce – na to pułkownik.
- Będę mówił. Związek Radziecki za 17 września 1939 roku zapłacił 14 milionami poległych na froncie, nie licząc zmarłych z powodu wojny. Grzech nie opłaca się w polityce.
Te dwa systemy budujące na nienawiści przeminęły na naszych oczach. Ale czy nienawiść przeminęła? Każdy z nas musi odpowiedzieć na to pytanie. Młody człowiek zatrzymał się w pół drogi. Zabrakło mu miłości, bo pamiętał tylko o sobie i swoim bogactwie. A my? Czy nie zatrzymujemy się w pół drogi?
Św. Maksymilian Maria Kolbe uwierzył w Ewangelię miłości i Bóg go prowadził. On nie wyrwał się z ręki Boga. Szedł tak, jak go Bóg prowadził. Oddanie życia za współwięźnia było ukoronowaniem całego ofiarnego życia Maksymilianowego. To nie było jednorazowe, przypadkowe wydarzenie. Podobnie jak Krzyż Chrystusowy jest ukoronowaniem całego życia Jezusa Chrystusa, Pana i Zbawiciela. Podobnie śmierć w Oświęcimiu w celi głodu była ukoronowaniem całego życia. Dlatego musimy stawiać sobie pytanie, według jakich wartości, tak naprawdę, kształtujemy swoje życie. Postawmy sobie to pytanie raz jeszcze wspominając Księgę Mądrości:
„Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem,
i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem ją nad berła i trony
i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa.
Nie porównałem z nią drogich kamieni,
bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku,
a srebro przy niej ma wartość błota.
Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność
i wołałem mieć ją aniżeli światło,
bo nie zna snu blask od niej bijący.
A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra
i niezliczone bogactwa w jej ręku” (Mdr 7,7-11).
Starajmy się odkryć wewnętrzną duchową treść tych słów z Księgi Mądrości. Za przyczyną św. Maksymiliana Marii Kolbego prośmy, aby Bóg obdarzył nas taką mądrością, abyśmy według wartości ewangelicznych kształtowali nasze życie i według tych wartości podejmowali nasze decyzje.
Niech łaska Boska sprawi, abyśmy nie zatrzymali się w pół drogi, abyśmy zawsze mówili Bogu „tak” za wzorem Maryi Niepokalanej: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38).