Bp Janusz Zimniak
MARYJNA DUCHOWOŚĆ ŚW. MAKSYMILIANA
Harmęże, 28 maja 1994 r.
Wszyscy, którzy nawet tylko pobieżnie znają historię życia św. Maksymiliana Kolbego, wiedzą o jego przywiązaniu do Matki Najświętszej. Wystarczy tylko przypomnieć niektóre zdarzenia z jego życia. Przy składaniu profesji wieczystej do swego zakonnego imienia dodaje jeszcze drugie: Maria. Następnie pod wpływem gorliwości i wielkiego nabożeństwa do Niepokalanej zakłada Rycerstwo Niepokalanej – stowarzyszenie ukierunkowane na apostolstwo pod patronatem Matki Najświętszej. Trzeba przypomnieć również i to, że – już po święceniach kapłańskich – zakłada w Polsce „Rycerza Niepokalanej”, czasopismo franciszkańskie poświęcone szerzeniu nabożeństwa do Matki Bożej. I wreszcie ostatni czyn: w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – dokładnie 14 sierpnia 1941 roku – oddaje swoje życie.
Zbieramy się w miejscu przesiąkniętym krwią męczenników – więźniów, którzy oddali tu swoje życie. Harmęże to miejscowość, która była podobozem Oświęcimia-Brzezinki. Choć ojciec Maksymilian Kolbe oddał życie gdzie indziej, zaledwie kilka kilometrów stąd, to jednak miejsce to również jest uświęcone krwią ofiar nieludzkiego obozu. Dzisiaj jest ono uświęcone pobytem duchowych braci św. Maksymiliana – Ojców Franciszkanów Konwentualnych, którzy tutaj modlą się za ofiary tego bestialstwa oraz szerzą kult Maryi i ojca Maksymiliana. Ponadto, kochani moi, zbieramy się w szczególnym czasie: w miesiącu maju, poświęconym pamięci Maryi. Zbieramy się w czasie, w którym w 1941 roku ojciec Maksymilian Kolbe przewieziony zostaje z warszawskiego Pawiaka do obozu oświęcimskiego. Zbieramy się także w ostatnią sobotę miesiąca maja, a wszyscy wiemy, że sobota jest zawsze dniem specjalnie poświęconym Najświętszej Maryi Pannie.
Wymieniłem tylko niektóre fakty, ukazujące związek św. Maksymiliana z Maryją. Są to wydarzenia zewnętrzne: i te związane z czasem ofiar, i te współczesne, związane z tym miejscem i obecnym czasem. Mówią one wiele o łączności Maryi i Maksymiliana, chociaż nie mówią jeszcze wszystkiego. Jeżeli chcielibyśmy dogłębnie ukazać ten związek, to wówczas trzeba by sięgnąć do duchowości św. Maksymiliana Kolbego, całkowicie przepojonej maryjnością. Była ona nastawiona na złożenie bezinteresownego daru z siebie Bogu i ludziom.
Myślę, kochani moi, że duchowość maryjna ojca Maksymiliana pomoże nam zrozumieć dzisiejsze słowo Boże, zwłaszcza z drugiego i trzeciego czytania, które w zasadzie koncentruje się na jednym temacie: miłości. W czytaniu z Listu św. Jana Apostoła dowiadujemy się, że w przeciwieństwie do nienawiści, która jest trwaniem w śmierci, miłość jest przejściem ze śmierci do życia (por. 1 J 3,14), zaś przykładem takiej właśnie miłości jest oddanie własnego życia. Potem słyszymy w Ewangelii słynne słowa Jezusa z Jego mowy pożegnalnej, wygłoszonej w Wieczerniku do Apostołów w przeddzień Jego śmierci: że nikt nie ma większej i lepszej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół (por. J 15,13).
W świetle tego słowa Bożego jakże wyraziście rysuje się życie i śmierć św. Maksymiliana. Najpierw piekło obozu koncentracyjnego i nienawiść. Następnie pokonywanie śmierci przez miłość i przejście dzięki niej ze śmierci do życia. Wobec powyższego okazuje się, że ten spragniony życia Bożego kapłan i jego ofiara nie były przypadkowe. Było to działanie świadome, wypływające z całej jego duchowości, odzwierciedlające postawę Maryi, jako służebnicy Pańskiej. Całe życie Matki Najświętszej nastawione było na Boga, na Syna, na bliźnich. Jej życie to nic innego, jak bezinteresowny dar uczyniony z siebie samej dla zbawienia drugich. Dlatego też Jej ofiara nie była przypadkowa; obecność Maryi pod krzyżem na Kalwarii, gdzie jako współcierpiąca oddała siebie wraz z męką i śmiercią Chrystusa za nasze zbawienie, była całkowicie świadoma. Sprawa ta dotyczy również rodziny, w której rodzice powinni oddawać siebie dzieciom, dzieci rodzicom, a małżonkowie sobie nawzajem, podobnie rodzeństwo. Nie była też przypadkowa śmierć św. Maksymiliana. Dla nas stanowi przykład, że w każdej sytuacji trzeba kierować się miłością, która jest bezinteresownym oddaniem siebie bliźnim. Dzisiaj nie jest to łatwe. Rzadko słyszymy w środkach masowego przekazu o takich sprawach, zwłaszcza o bezinteresownym darze. Raczej jesteśmy świadkami nastawienia handlowego: dam ci w zamian za coś. Ponadto stykamy się niemal na co dzień z brutalnością i przemocą, a także z obojętnością. Na pierwszym miejscu stawia się swoją przyjemność i pytanie: Co ja będę z tego miał? Dlatego to zadanie, które w Roku Rodziny wskazuje nam ojciec Maksymilian Kolbe, dotyczy również bezinteresowności. Z tego też względu, aby rodziny były pełne, silne i trwałe – trzeba uczyć się bezinteresownego daru i oddania siebie drugim dla dobra Ojczyzny i Kościoła. Umacniajmy nasze rodziny, ucząc się od św. Maksymiliana Kolbego bezinteresownego daru z siebie dla innych.