Abp Stanisław Nowak
OD CHRYSTUSA TWÓRCY EWANGELIZACJI DO KOŚCIOŁA EWANGELIZUJĄCEGO
Referat podczas sympozjum „Ewangelizacja w świecie współczesnym
ze św. Maksymilianem”
Gdańsk,15 kwietnia 1994 r
Nie ma żadnej przesady w łączeniu idei ewangelizacji w świecie współczesnym z osobą św. Maksymiliana Marii Kolbego. Wszystkie określenia ewangelizacji stosowane w naszych czasach, jak np. „nowa ewangelizacja”, „ewangelizacja 2000”, „druga ewangelizacja”, „reewangelizacja” – są bliskie myśli naszego wielkiego Świętego, którego stulecie urodzin w tym roku obchodzimy. Św. Maksymilian mógłby być nawet nazwany patronem nowej ewangelizacji. W nauczaniu jego znajdujemy przecież wszystkie istotne akcenty właściwe dla idei nowej ewangelizacji. Nowa ewangelizacja to nowy zapał do głoszenia niezmiennych prawd Dobrej Nowiny, szukanie nowych metod pracy duszpasterskiej i podejmowanie nowych środków oddziaływania apostolskiego na drugich. Wszystkie te cechy sprawdzają się też jakoś w życiu św. Maksymiliana. Wystarczy przytoczyć jako dowód jeden choćby tekst Świętego. Mam na uwadze jego list do o. Floriana Koziury z 2 grudnia 1931 roku z Mugenzai no Sono: „Słowo drukowane, czy przesłane przez fale radiowe, albo obrazy czy drukiem, czy przez telewizję radiową przesłane, czy kino lub inne środki to dużo, ale jeszcze nie wszystko, by nauczyć wszystkich i każdego z osobna kim jest Niepokalana i zagrzać do miłości ku Niej, a przede wszystkim rozpalić tą istotną miłością, miłością nie tyle uczucia jak woli jednoczącej się z Wolą Niepokalanej, jak Ona Wolę swą ma ściśle zjednoczoną z Wolą Bożą, Sercem Boga. – Trzeba, zdaje mi się, by ci pracownicy pióra czy mikrofonu, czy ekranu, czy w inny sposób wychylali się i poza ogrodzenie Niepokalanowa i jeździli, zbliżali się osobiście do dusz przez rekolekcje, misje, odczyty i spowiedzie, przez organizowanie i wizytowanie MI 2, a po powrocie lepiej poznają, co i jak należy w tej chwili dla tego kraju czy okolicy pisać. Ponadto ustnie też żywiej do serc przeniknąć zdołają” (POMK 335).
Nowe metody ewangelizacji, nowe środki, osiągnięcia współczesnej cywilizacji, zwłaszcza nowy zapał apostolski – to wszystko jest przedmiotem nieustannej troski Maksymiliana i właściwie o niczym innym nie pisze i nie mówi, tylko o tym.
Postać św. Maksymiliana Kolbego jako patrona nowej ewangelizacji warto by jeszcze umieścić w świetle innego faktu, a mianowicie, że to właśnie Polska stała się miejscem apelu Jana Pawła II o podjęcie nowej ewangelizacji. Oficjalnie podaje się, że historia terminu „nowa ewangelizacja” ma swoje korzenie w nauce Soboru Watykańskiego II, w dekrecie o działalności misyjnej Kościoła (por. n. 35). Słusznie podkreśla się, że Jan Paweł II już w pierwszej swojej encyklice Redemptor hominis mówi wyraźnie o potrzebie budowania nowego, lepszego świata. Faktem jest też, że w roku 1983, w czasie pobytu w Ameryce Południowej, Papież zadanie odnowy oblicza ziemi nazwał „nową ewangelizacją”. Ale, czy wolno nam zapomnieć o przemówieniu Jana Pawła II wygłoszonym już w 1979 roku w Krakowie-Nowej Hucie? Mówiąc o krzyżu w Starej Hucie (Mogile) i krzyżu w Nowej Hucie, za który polała się robotnicza krew, powiedział: „Kiedy postawiono opodal tego miejsca nowy, drewniany krzyż, było to już w okresie Milenium. Otrzymaliśmy znak, że na progu nowego tysiąclecia – w te nowe czasy i nowe warunki wchodzi na nowo Ewangelia. Ze rozpoczęła się nowa ewangelizacja, jak gdyby druga, a przecież ta sama co pierwsza. Krzyż trwa, choć zmienia się świat”. I dalej: „Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja: ewangelizacja drugiego Milenium. Kościoły również są jej świadkiem i sprawdzianem. (…) Ewangelizacja nowego tysiąclecia musi nawiązać do nauki Soboru Watykańskiego II. Musi być, jak uczy tenże Sobór, dziełem wspólnym biskupów, kapłanów, zakonów i świeckich: dziełem rodziców i młodzieży” (przemówienie, 9 czerwca 1979 roku).
W zestawieniu tych dwóch faktów, że Papież po raz pierwszy użył oficjalnie pojęcia „nowa ewangelizacja” na ziemi polskiej i że z Polski wyrósł św. Maksymilian, niejako prekursor nowej ewangelizacji, idea nowej ewangelizacji nabiera szczególnego blasku i szczególnej wymowy. Z takim wprowadzeniem można podjąć temat: „Od Chrystusa Twórcy ewangelizacji do Kościoła ewangelizującego”.
I. Tytuł niniejszego przedłożenia został wzięty z pierwszych numerów adhortacji posynodalnej Pawła VI Evangelii nuntiandi (n. 6-16). Dokumenty Kościoła nauczającego w dziedzinie ewangelizacji, a więc: dekret misyjny Ad gentes Soboru Watykańskiego II, adhortacja Evangelii nuntiandi wydana na dziesięciolecie Ad gentes, encyklika Jana Pawła II Redemptoris missio, a częściowo adhortacje posynodalne: Christifideles laici i Pastores dabo vohis podkreślają wyraźnie religijny charakter działalności ewangelizacyjnej na misjach. Wobec tendencji sprowadzania tej działalności do kulturowej czy społecznej tylko, co oznaczałoby laicyzację misji – akcentują one właśnie ściśle religijny wymiar wszelkich działań ewangelizacyjnych. Stąd płynie też chrystocentryczny, eklezjologiczny i pneumatologiczny aspekt soborowych, papieskich i synodalnych enuncjacji na temat ewangelizacji. Już Sobór Watykański II sprowadza ewangelizację do „amor Dei descendens”, miłości Boga zstępującej do ludzi. Wszystko więc, co się czyni w Kościele w przepowiadaniu Dobrej Nowiny o zbawieniu, jest jakby na przedłużeniu trynitarnych posłań, a więc posłania Syna Bożego i posłania Ducha Świętego. Kościół jest misją – systematycznie przypomina nam Kościół w ostatnich czasach. Dowodem jest fakt, że wszystkie ostatnie synody rzymskie biskupów, a więc o powołaniu świeckich w Kościele, o formacji kapłańskiej, a także, jak można sądzić z Lineamentów, zbliżający się synod o życiu konsekrowanym, wychodzą z rozważania Kościoła jako tajemnicy, misji i wspólnoty.
Wszelką ewangelizację trzeba więc wyprowadzić z prawdy o Jezusie Chrystusie. To On jest pierwszym i właściwie jedynym ewangelizującym. W świetle pism nowotestamentalnych Jezus ma świadomość, że jest posłany przez Ojca na świat, aby nieść radosną nowinę o zbawieniu wszystkim ubogim. Ubodzy bowiem – jak mówi adhortacja Evangelii nuntiandi – okazują się chętniejsi do jej przyjęcia (n. 6). Chrystus żyje świadomością absolutnej konieczności głoszenia Ewangelii: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” (Łk 4,18) – powtarzając za Izajaszem (Iz 61,1). „Muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany” (por. Łk 4,43). Charakterystyczne jest w wypowiedziach Kościoła nauczającego ujmowanie zbawczej działalności Chrystusa przez jego funkcję nauczycielską. Widać to było już w czasie Synodu Biskupów w Rzymie w roku 1971, gdzie odkupieńcze dzieło Chrystusa ukazuje się bądź to jako funkcję ściśle kapłańską – złożenie ofiary Ojcu za grzechy świata, bądź jako największe „słowo Syna do Ojca”, bądź też jako moment oddania przez Dobrego Pasterza swojej duszy za owce swoje. W Evangelii nuntiandi znajdujemy podobną myśl: „Wszystkie też elementy Chrystusowej tajemnicy – Wcielenie, cuda, nauka, powołanie uczniów, posłanie dwunastu Apostołów, krzyż i zmartwychwstanie, nieustanna Jego obecność wśród swoich – należały do czynności ewangelizacyjnej” (n. 6).
Sam Jezus był pierwszym i największym głosicielem Ewangelii. Do Niego stosuje się słowa Pisma Świętego: „Ewangelia Boga” (por. Mk 1,1; Rz 1,1-3). Jezus w całej swej istocie jest Ewangelią. Takim był „aż do końca, aż do doskonałego wypełnienia i do ofiary ze swojego ziemskiego życia” (n. 7). W życiu Chrystusa zauważamy, jako swoistego rodzaju prymat ewangelizacyjny, przepowiadanie królestwa Bożego. Jest to według Niego tak ważne, że wszystko inne jest jakąś dodatkową „resztą” (por. Mt 6,33). Na różne sposoby ukazywał też Chrystus szczęście przynależenia do tego królestwa. Centrum jednak i szczytem swojej działalności czyni zwiastowanie i przyniesienie ludzkości zbawienia. Zbawienie to jest w pewnym znaczeniu wyzwoleniem człowieka od wszelkiego ucisku, również w porządku ziemskim, ale nade wszystko jest ono wyzwoleniem z grzechu, z niewoli szatana. Jest ono też radością pochodzącą z poznania Boga i świadomości, że się jest przez Niego poznanym, jest oglądaniem Boga i ufnym w Nim odpocznieniem (EN 9). Aby je osiągnąć, człowiek musi stosować bardzo często radykalne środki, wziąć swój krzyż na każdy dzień, przyjąć cały radykalizm ośmiu błogosławieństw, zwłaszcza podjąć metanoie, czyli całkowicie się nawrócić przez przemianę ducha i serca. Chrystus był ewangelizatorem niezwykłej mocy. Jego nauczanie wzbudzało powszechny podziw u ludzi: Cóż to za nauka nowa, że z mocą nakazuje? (por. Mk 1,27). Nigdy człowiek tak nie przemawiał (por. J 7,46). Jezus był też ewangelizującym w jedynym tego słowa znaczeniu, bo czynił cuda, a zwłaszcza potwierdził prawdziwość swych słów męką, śmiercią na krzyżu, a także zmartwychwstaniem i posłaniem Ducha Świętego, Ducha Prawdy (EN II i 12).
Od Chrystusa Twórcy ewangelizacji przejdźmy jednak do Kościoła ewangelizującego. „Ci, którzy szczerym sercem przyjmują Dobrą Nowinę, mocą tejże Nowiny oraz wspólnej wiary gromadzą się w imię Jezusa, ażeby razem szukać królestwa, budować je i wprowadzać do swego życia. I tak tworzą wspólnotę, która z kolei staje się głosicielką Ewangelii” (EN 13). Kościół, jak wynika nawet ze źródłosłowia wyrażenia ekklesia, to rezultat wezwania przez słowo Boże. Kościół przejmuje też z całą mocą ów „mus” głoszenia Ewangelii. Chrystusowe „muszę głosić królestwo Boże” (Łk 4,43) przechodzi w Kościele w Pawłowe: „To, że głoszę Ewangelię, nie jest mi powodem do chwały. Świadomy jestem ciążącego na mnie obowiązku; biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16). Głoszenie Ewangelii wszystkim ludziom staje się pierwszorzędnym i naturalnym posłannictwem Kościoła. Kościół jest dla ewangelizacji. Po to istnieje. Jest to oczywiście obowiązek, ale też łaska i powołanie Boże. Jak Chrystus jest posłany przez Ojca na świat, tak i Kościół jest posłany przez Chrystusa Zmartwychwstałego w Duchu Świętym na świat, aby go zbawić.
Jak Kościół wypełnia ten obowiązek i urzeczywistnia łaskę swego powołania ewangelizacyjnego?
Adhortacja Evangelii nuntiandi sprowadziła to do kilku punktów:
- Kościół jest owocem ewangelizacji Jezusa i dwunastu Apostołów. Przyjęcie i ciągłe przyjmowanie Ewangelii Jezusowej jest pierwszym zadaniem Kościoła. Kościół jest Dziewicą słuchającą swego Boskiego Oblubieńca.
- Kościół zrodzony z tego rodzaju misji jest posłany przez Jezusa do świata. Podczas, gdy jego Głowa pozostaje w chwale Ojca, on sam staje się znakiem przyciemnionym, a zarazem jasnym nowej obecności Jezusa, znakiem Jego odejścia i pozostania, a więc Chrystusa Paschalnego. Kościół nieprzerwanie przedłuża dzieło swego Pana, Mistrza. Wspólnota chrześcijan modli się, słucha słowa, łamie chleb, żyje miłością braterską i w ten sposób daje świadectwo Ewangelii, a zarazem je obwieszcza.
- Kościół wciąż się samoewangelizuje, czyli ewangelizuje samego siebie. Żyjąc w świecie, narażony jest na błędy tego świata. Jest kuszony przez bożki i idole tego świata – stąd musi ustawicznie ewangelizować samego siebie, ustawicznie nawracać się, odnawiać i odświeżać w miłości.
- Kościół zachowuje depozyt Ewangelii. Z największą przeto gorliwością i bojaźnią winien strzec „słów życia”, które zostały włożone w jego usta przez Chrystusa. Nie wolno mu nigdy „cudzołożyć słowu”, zmieniać Ewangelii, tracić jej substancję i moc krzyża. Pokusa, którą przeżył Jezus na pustyni do zmiękczania mocy krzyża i zamazywania ostrości Ewangelii, jest ciągłą pokusą również Kościoła. Jednak jak Chrystus na pustyni zwyciężył szatana „mocą nienaruszalności istotnej słowa”: „Idź precz szatanie, albowiem napisane jest” (por. Mt 4,4), tak Kościół ma ustawicznie zwyciężać podobne „podpowiedzi Złego” słowem: „Idź precz szatanie, albowiem napisane jest”. Mocą więc zachowania za wszelką cenę słowa Bożego w całej jego mocy, Kościół zachowuje depozyt Ewangelii (wiemy, co czyni Papież w tym względzie i jak jest z tego powodu niepopularny w pewnych kręgach kościelnych).
- Kościół jako posłany i ewangelizowany, sam posyła z kolei głosicieli Ewangelii. Wkłada niejako w ich usta słowo zbawienia, wyjaśnia im Dobrą Nowinę, którą posiada w depozycie i posyła na przepowiadanie nie samych siebie, ani swoich pomysłów, ale Ewangelii. Głosiciele Ewangelii nie są jej panami, ale sługami. To wszystko dzieje się mocą Ducha Świętego. Tu trzeba zwięzły i wiecznie aktualny wykład Evangelii nuntiandi uzupełnić encyklikami Jana Pawła II Dominum et vivificantem i Redemptoris missio, akcentujących rolę Ducha Świętego w dziele ewangelizacji.
Tak więc istnieje więź pomiędzy Chrystusem, Kościołem i ewangelizacją przeżywaną w Duchu Świętym. Już adhortacja Evangelii nuntiandi zwraca uwagę na próbę oddzielenia Jezusa od Kościoła w dziele zbawienia: „Chce kochać Chrystusa, ale nie Kościół”, streszcza adhortacja tę postawę. Dzisiaj formalnie wypisuje się na murach: „Chrystus tak – Kościół nie”. W Polsce, można powiedzieć, nasila się ten prąd przybierając bardziej prymitywną postać: „Chrystus tak – księża nie”. Co gorsza, z zastraszającą siłą szerzy się kierunek, który głosi zasadę: „Ewangelia od dołu”, a „nie z góry”. Tymczasem, „gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście, niech będzie przeklęły” (Ga 1,8-9). Zasady wiary i zbawienia chciałoby się przegłosować w demokratycznych wyborach. Nie trudno w tym kierunku dojrzeć kult ludzkiej woli, człowieka, humanizm, filozofię „jak być świętym bez Boga”. Nie jest to jednak absolutna nowość naszych czasów. Czuł ją i dostrzegał św. Maksymilian, gdy jako kleryk, potem młody kapłan, będąc w Rzymie, tak boleśnie przeżywał ataki masonerii na papiestwo. Stawił też temu czoło, a jako drogę wybrał wielki dynamizm apostolski pod imieniem „Niepokalana” i „Niepokalanów” wraz z modlitwą: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za tymi, którzy się do Ciebie nie uciekają, zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”.
II. Dotknęliśmy w tym miejscu drugiej części naszej refleksji, której można by dać podtytuł: „Miejsce św. Maksymiliana w ewangelizacji chrystocentrycznej, eklezjalnej i pneumatologicznej” – według słów naszego tematu: „Od Chrystusa Twórcy ewangelizacji do Kościoła ewangelizującego”.
W bogactwie myśli, jakie się narzucają w tym względzie, temat nasz sugeruje nam wybrać tylko zasadnicze:
- Św. Maksymilian a Chrystusowa świadomość absolutnej konieczności ewangelizacji (soteriocentryzm maksymilianowski);
- Chrystocentryzm św. Maksymiliana w dziedzinie ewangelizacji;
- Wierność Kościołowi w ewangelizacji św. Maksymiliana;
- Pneumatologiczny wymiar ewangelizacji w ujęciu Kolbego.
Ad. 1. Św. Maksymilian jest doskonałym wzorem soteriocentryzmu ewangelicznego. Jak Chrystus uznawał zbawienie człowieka i szerzenie królestwa Bożego za istotny cel swojej misji na ziemi, tak Jego pokorny naśladowca był wprost opanowany tą ideą. Tysiące przykładów znajdujemy w jego pismach na potwierdzenie jego radykalizmu w przepowiadaniu Ewangelii i niesienia zbawienia innym. Zbawienie dusz było dla niego najwyższą regułą. Wyrażał to po swojemu, używając formuły maryjnej: „Zdobyć świat dla Niepokalanej”. Analiza słów tej formuły zawsze prowadzi do stwierdzenia, że mieści się w niej kierunek zbawczy, ewangelizacyjny. Można też widzieć w Maksymilianie wzór wyniszczenia się dla głoszenia Ewangelii, jakby utożsamienia się z Ewangelią, pójścia aż do ostatecznych granic za Bożą sprawę.
Może jako jeden z wielu potwierdzających to przykładów warto przytoczyć tekst listu do o. Floriana Koziury z Nagasaki z 5 marca 1931 roku, w którym żąda „bezgraniczności oddania” ze strony współbraci, oddania się Niepokalanej w niewolę, za narzędzie i w taki sposób, aby w każdej chwili byli gotowi pójść aż na krańce ziemi i na pewną śmierć. Zdaje sobie przy tym sprawę, że żąda heroizmu, który daleko przerasta regułę franciszkańską. Wie, że to z jego strony jest – jak mówi – jakaś „fiksacja” (idea fixe), a więc jakaś determinacja absolutna poświęcenia się sprawie zbawienia. „Dla Niej żyjemy, pracujemy, cierpimy i umrzeć pragniemy, a całą duszą, wszelkimi sposobami, wynalazkami itd. pragniemy tęż «fiksację» zaszczepić w sercach wszystkich” (POMK 288). Podbicie jak najwięcej dusz dla Niepokalanej, to „nasze życie, nasz oddech, każde nasze uderzenie serca” (POMK 289). Środkiem do tego – akt bezwzględnego oddania się Niepokalanej coraz bardziej, coraz bezgranicznie, bezwarunkowo i nieodwołalnie. Nie wystarczy jednak w sobie samym pielęgnować ducha radykalizmu zbawczego. To trzeba wciąż przekazywać innym (por. POMK 289). „Kto z braci nie ma ducha oddania nawet na śmierć w celach zbawczych, to szkoda pieniędzy na bilet” (por. List do o. Floriana Koziury z 14 lipca 1931 roku – POMK 310). Całe setki podobnych tekstów znajdujemy w pismach św. Maksymiliana. Bez wątpienia ojciec Maksymilian należy do świętych, którzy z największym nakładem sił przepowiadają zbawienie drugim. Chęć niesienia zbawienia drugim staje się dla św. Maksymiliana nieprzepartą potrzebą, pasją życiową, jakimś psychicznym musem. To jest właśnie najbardziej charakterystyczne podobieństwo św. Maksymiliana do Chrystusa Zbawiciela i Ewangelizatora.
Ad. 2. Chrystocentryzm w przepowiadaniu Ewangelii u św. Maksymiliana – tak ujęta formuła może budzić pewne zastrzeżenia. Wszelka ewangelizacja pochodzi od Chrystusa posłanego przez Ojca, jest na przedłużeniu Jego zbawczej misji, jest przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Tymczasem z powierzchownego odebrania tekstów i wyrażeń św. Maksymiliana wynikać może raczej mariocentryzm ewangelizacyjny. Istotnie, mało jest stosunkowo w pismach św. Maksymiliana tekstów, które by analizowały prawdę o ewangelizacji oczami teologa czy biblisty. Św. Maksymilian jest praktykiem. Posługuje się skrótowymi formułami. Takim skrótem ewangelizacyjnym są dla niego: „Niepokalana”, „sprawa Niepokalanej”, celem „podbicie świata dla Niepokalanej” a nie „Chrystus – Ewangelia Boga”, czy też „Chrystus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały”. Nietrudno jednak z jego tekstów wydedukować, że słowa „Niepokalana”, czy „chwała Niepokalanej”, są w rzeczywistości zwyczajnym skrótem teologicznym i ascetycznym. W istocie wyznaje on zasadę „przez Niepokalaną do Serca Jezusowego”.
Wśród wielu tekstów zwróćmy uwagę choćby na jeden. Chodzi o list do o. Floriana Koziury z Nagasaki z 29 kwietnia 1931 roku. W jego ujęciu wola Niepokalanej „to Wola miłosierdzia (nie sprawiedliwości) Bożego. Maryja jest najdoskonalszym narzędziem w rękach Miłosierdzia Bożego. «Przez Niepokalaną do Serca Jezusowego», to nasze hasło” – pisze. Ostatecznie więc wszystko sprowadza się do Jezusa, do Jego Serca. Serce pojmuje św. Maksymilian w duchu bonawenturiańskim, jako siedlisko aktów woli (por. POMK 299). Wszystko ostatecznie sprowadza się do Chrystusa i Jego woli uwielbienia Ojca i zbawienia ludzi. Zrozumienie myśli ewangelizacyjnej św. Maksymiliana pójdzie zawsze po linii kierunku uważającego, że największe wyrazy świętości człowieka na ziemi są owocem najdoskonalszego pełnienia woli Bożej, aż do granic chęci tzw. „utożsamienia się z wolą Bożą”. W XVI i XVII wieku myśli te głosili wielcy mistrzowie życia duchowego: św. Franciszek Salezy, św. Wincenty a Paulo, kard. Piotr Berulle, Benedykt Canfield, potem św. Ludwik Grignon de Montfort, a przed nimi kierunek augustiański i franciszkański. Oto np. tekst św. Maksymiliana w tej materii. Składając życzenia swemu przełożonemu, pisze: „A czego życzę? Tegoż co dotąd, tj. zapracowania się i wyniszczenia dla Niepokalanej, a przez Nią dla Przenajświętszego Serca Jezusowego, ale tylko o tyle, o ile Ona sobie życzy: nie mniej, ani więcej, bo wtedy tylko będzie najwięcej. Czyli zupełnego wyniszczenia tylko woli, a innych władz wyniszczenia, o ile Ona sobie życzy, a zachowania dla «powolnego spalania się ofiary», o ile Ona tego chce, czyli używania tych władz i sił. I czego jeszcze? Nic” (List do o. Floriana Koziury z Mugenzai no Sono z 17 kwietnia 1932 roku – POMK 371). Mamy prawo widzieć w tym miejscu w Maksymilianowym widzeniu owego „nic” dla siebie warunek najwyższego stopnia zjednoczenia z Bogiem według św. Jana od Krzyża. Św. Maksymilian odnosi się do postawy Chrystusa, który zbawia nas za cenę kenosis, czyli wyniszczenia siebie.
Św. Maksymilian niezwykle wprost akcentuje w swych pismach ubóstwo franciszkańskie. Ubóstwo Maksymiliana jest jednak specyficzne. Całkowicie podporządkowane jest apostolstwu. „Ubóstwo to kapitał pozwalający na mierzenie się z największymi potęgami finansowymi różnych protestantów, sekciarzy, ateuszy itd. i ich głowy masonerii, bo to kasa bezdenna Opatrzności Bożej” (List do o. Floriana Koziury z Nagasaki z 9 grudnia 1930 roku – POMK 263).
Ad. 3. Wierność Kościołowi w ewangelizacji św. Maksymiliana – to temat także wielki. Cała działalność Rycerstwa Niepokalanej w obydwóch postaciach zrodziła się z chęci pomocy Kościołowi. Pozostaje też ona w wyjątkowej harmonii z urzędem Piotrowym i działalnością biskupów. Ewangelizacja Świętego nosi też wszystkie cechy eklezjalności. Związana jest z ciągłą troską do samoewangelizacji i wyraża się w konkretnym dążeniu do świętości i w heroicznym pełnieniu woli Bożej. Św. Maksymilian ujmuje Kościół jako wspólnotę. Dla niego nie tylko „Niepokalana” jest programem, ale „Niepokalanów”, czyli objęcie ewangelizacją całego świata. Niepokalanów w licznych krajach i narodach, zbawiających wszelkimi godziwymi metodami i środkami – to wielka wspólnota ludzi zbawiających się i zbawiających drugich. Wszystko też w dynamizmie apostolskim Maksymiliana sprowadza się do wysyłania misjonarzy do głoszenia Ewangelii innym. Szczególnie też wyznaje Maksymilian prawdę o narzędziowości Kościoła ewangelizującego w stosunku do Chrystusa Twórcy ewangelizacji. Duchowość stworzona przez Maksymiliana na rzecz ewangelizacji to duchowość bycia „narzędziem w rękach Niepokalanej”. Duchowość ta wymaga daleko posuniętej „dezapriopriacji” samego siebie.
Ad. 4. Warto też jeszcze wskazać na pneumatologiczny aspekt metody Maksymilianowej ewangelizacji, tak bardzo uwypuklany w naszych czasach. Chrystus Zmartwychwstały kontynuuje dzieło ewangelizacji przy pomocy „Drugiego Pocieszyciela”, Ducha Prawdy. W myśli św. Maksymiliana prawda o Duchu Świętym Ewangelizatorze też jest po swojemu ujęta. Duch Święty to Oblubieniec Niepokalanej (por. List do Niepokalanowa z Mugenzai no Sono z 14 listopada 1935 roku – POMK 574). „Duch Święty w Niepokalanej to jak Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, Syn Boży w Panu Jezusie. Z tą jednak różnicą, że w Panu Jezusie są dwie natury, Boska i ludzka, a jedna osoba, Boska. Niepokalanej zaś i natura, i osoba różni się od natury i osoby Ducha Przenajświętszego. Zjednoczenie jednak to jest tak niewysłowione i doskonałe, że Duch Przenajświętszy działa tylko przez Niepokalaną swą Oblubienicę. Stąd Ona Pośredniczką wszystkich łask Ducha Przenajświętszego” (POMK 560).
Rozumowanie św. Maksymiliana jest proste. Wszystko zależy od łaski. Ta zaś od Ducha Świętego spływa poprzez Niepokalaną na Kościół. Jean Guitton zachwycał się postawą św. Maksymiliana, który współwięźniom w Oświęcimiu tłumaczył pochodzenie i misję osób Trójcy Przenajświętszej i prawdę o bliskości pochodzenia Ducha Świętego w łonie Trójcy Świętej w stosunku do Niepokalanego Poczęcia Maryi.
Nietrudno zauważyć, analizując nauczanie św. Maksymiliana Marii Kolbego, jak bardzo jego myśl maryjna jest syntezą przemyśleń na temat ewangelizacji. Mariologia stanowi dla naszego Świętego narzędzie, którym się posługuje w swojej heroicznej wprost działalności apostolskiej zawsze. Święty używa go umiejętnie i zawsze w harmonii z oficjalną nauką Kościoła. Niepokalana jest Tą, która pomaga chrześcijaninowi wypełniać wolę Bożą (słynne równanie w = W), również w dziedzinie ewangelizacji świata. Maksymiliańska mariologia, rozważana dogłębnie, mieści się w nauce Soboru Watykańskiego II o miejscu Maryi w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Mariologia ta będzie też służyć tym, którzy za wzorem św. Maksymiliana chcą poświęcić życie nowej ewangelizacji świata.