Kard. Józef Glemp, Prymas Polski
SIŁA DUCHA I OFIARNOŚĆ W DZIAŁANIU. SŁOWO PODCZAS SESJI INAUGURUJĄCEJ PROCES KANONIZACYJNY SŁUGI BOŻEGO AUGUSTA KARD. HLONDA SDB
Warszawa, Archikatedra św. Jana Chrzciciela, 9 stycznia 1992 r.
Przewielebni Księża Biskupi,
Duchowieństwo, Bracia zakonni, Klerycy,
Siostry zakonne,
Przedstawiciele instytucji państwowych,
Kochani Siostry i Bracia!
1. Mąż święty i doskonały
Z niemałym wzruszeniem przeżywam ten dzisiejszy akt, który nazywamy pierwszą sesją w procesie kanonizacyjnym Augusta kardynała Hlonda. Tak się składa, że archidiecezja warszawska prowadzi kilka procesów o beatyfikację swoich sług Bożych.
Dzisiaj do procesu kardynała Stefana Wyszyńskiego dołącza się jego bezpośredni poprzednik, kardynał August Hlond. Co oznacza proces kanonizacyjny czy beatyfikacyjny? Oznacza on, że jesteśmy przeświadczeni o prawdziwości twierdzenia, iż August Hlond w swoim życiu, w swoim działaniu i w pracy ukazał tak wielkie cnoty chrześcijańskie, iż kwalifikują go one do miana błogosławionego czy świętego. Zadaniem procesu jest udowodnienie tego twierdzenia. Muszą więc być przesłuchani ci, którzy go znali, widzieli, z nim współpracowali, świadkowie jego życia i jego pracy. Ale także muszą być przestudiowane bardzo gruntownie wszystkie dokumenty, które oddają obraz jego życia, które ukazują rozwój jego myśli, a przede wszystkim wskazują na życie wewnętrzne, na głębokie zjednoczenie z Bogiem, które trwało niezależnie od sytuacji i od okoliczności, na wielką gorliwość w służbie Bożej, którą podejmował niezależnie od tego, czy to były czasy cierpienia osobistego, społecznego, czy też czasy pomyślne.
Mamy więc do czynienia z wielkim przedsięwzięciem, które ma ukazać siłę i potęgę ducha, którą to siłę Bóg złożył w człowieku, a jednocześnie ma pokazać czasy, w których on żył. I tutaj dowiemy się bardzo wielu ciekawych rzeczy. W osobie kardynała Hlonda ujrzymy czasy, w których on żył. I tutaj dowiemy się bardzo wielu ciekawych rzeczy. W osobie kardynała Hlonda ujrzymy duchowość i świętość świętego Jana Bosko, założyciela Zgromadzenia Księży Salezjanów i niezwykłego człowieka, który ukochał młodzież i dla odrodzenia tej młodzieży poświęcił swoje życie. To ukochanie młodzieży August Hlond wniósł w naszą polską rzeczywistość, bogatą, zmieniającą się w różnych okresach wraz z systemami politycznymi. Przeszedł doświadczenia duszpasterskie, doświadczenia całego ówczesnego świata, a także doświadczenia cierpień w więzieniach, wygnania, ucieczki, a potem odbudowywanie z gruzów tego, co zostało po drugiej wojnie światowej tutaj, w Polsce.
Mówiłem, że mamy udowodnić twierdzenie. Można zapytać, kto stawia takie twierdzenie, że August Hlond, Prymas Polski, był tak doskonałym mężem? Tak twierdzą Księża Salezjanie, do których kardynał Hlond należał jako kapłan. To twierdzenie popierają Księża Chrystusowcy, których był współzałożycielem. To twierdzenie popierają Bracia Najświętszego Serca Jezusowego, których także był współzałożycielem. Mamy więc trzy zgromadzenia, a nadto cztery diecezje, w których pracował: diecezja katowicka, archidiecezja gnieźnieńska, archidiecezja poznańska i archidiecezja warszawska. To są te jednostki, które twierdzą, że kardynał August Hlond był człowiekiem świętym, a ta świętość wynika z całego jego życia, z jego działania i z owoców jego pracy.
2. Obrońca praw Kościoła i praw człowieka
Zadanie to bardzo ważne, trudne i piękne. Chciałbym tutaj wspomnieć – żeby nawiązać do sytuacji współczesnej – co przeżywał ksiądz August Hlond w roku 1922, kiedy został administratorem nowej diecezji katowickiej. Gdy tam przyszedł, zmieniał się system społeczny i polityczny. Przychodziła Polska, ustępowały Niemcy. Ale to była nie tylko zmiana narodowości. Zmieniał się cały styl życia, zmieniały się instytucje, zmieniały się struktury. Było więc to przejście z jednego systemu do drugiego i było ono bardzo trudne. Ustępujący robili wszystko, żeby utrudnić życie tym, którzy wchodzili i tworzyli nowy styl. A do tego stopnia utrudniano, że mówiono: chcieliście Polski, macie Polskę! Była to złośliwość, bo nie funkcjonowało wtedy dużo instytucji ekonomicznych i społecznych. Skąd my to znamy? Czy i dzisiaj czasem nie słyszy się takich słów: chcieliście wolności, to ją macie? Przemiany systemów zawsze powodują ogromne trudności dla tych, którzy chcą wprowadzić nowy ład, i dla tych, którzy ustępując, chcą udowadniać, że oni robili dobrze czy lepiej.
Ale nie chodzi nam o ocenę sytuacji politycznej ówczesnych czasów. Chodzi o tego, który musiał to przeżywać i być od strony Kościoła duchowym wsparciem przemian, zwiastujących i uzasadniających wolność i nowy ład. Cierpień, trudów i zmagania się o prawa Kościoła, o prawa człowieka znajdziemy w życiu kardynała Prymasa Hlonda bardzo dużo.
Chciałbym wskazać na fakt, że w tej katedrze bodajże obok siebie spoczywają doczesne szczątki sługi Bożego kardynała Prymasa Wyszyńskiego, już w kaplicy, i zaraz obok w podziemiach doczesne szczątki dziś już także sługi Bożego kardynała Augusta Hlonda. Tych dwóch ludzi łączył nie tylko jeden urząd arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego i Prymasa Polski, ale także wspólne umiłowanie Ojczyzny i umiłowanie Kościoła. Łączył ich wielki wysiłek uobecniania Kościoła wszędzie tam, gdzie działo się dobrze, gdzie szła sprawa o godność człowieka i o jego prawa.
Pragniemy dzisiaj, chcąc ujrzeć w chwale Bożej osobę kardynała Augusta Hlonda, prosić o pomoc Bożą. Wolno nam prosić o protekcję niebieską sługę Bożego kardynała Wyszyńskiego, by wspomagał nas w tym dziele. Kardynał August Hlond, gdy umierał, wskazał na wówczas biskupa Wyszyńskiego, aby był jego następcą. Myślę, że to już było spojrzenie umierającego świętego, dobrze rozeznającego sytuację. Dzisiaj kardynał Wyszyński niech się odwdzięczy za to i niech nas wspomaga, aby wielkość i świętość osoby kardynała Hlonda mogła ujrzeć blask, którego wszyscy pragniemy, aby to, co wielkie, mogło znaleźć właściwy wymiar w Kościele.
Za: KAI