1987.01.29 – Warszawa – Kard. Józef Glemp, Wszędzie idziemy z miłością. Przemówienie do misjonarzy i rekolekcjonistów zakonnych

 

Kard. Józef Glemp, Prymas Polski

WSZĘDZIE IDZIEMY Z MIŁOŚCIĄ.
PRZEMÓWIENIE DO MISJONARZY I REKOLEKCJONISTÓW ZAKONNYCH

Warszawa, Kuria Metropolitalna, 29 stycznia 1987 r.

 

Zgodnie z tradycją na początek dni skupienia misjonarzy i rekolekcjonistów kieruję do was słowo, w którym postaram się naświetlić bieżące życie Kościoła i dzisiejsze jego problemy. Kościół jest organizmem żywym, żyjącym łaską Jezusa Chrystusa, ale zawsze wkorzenionym w rzeczywistość ziemską, która nigdy nie jest statyczna. Każdy dzień przynosi zmiany i człowiek może świadomie wpływać na kształt tych zmian. Nikt bardziej niż Kościół nie jest nimi zainteresowany. Pragnie jednak, aby przebiegały one według myśli Bożej. Po to jesteśmy posłani, aby przez Ewangelię, przez głoszenie zbawienia i przez postawę naszego życia kształtować takie formy zachowań ludzkich, które będą do zbawienia zmierzały.

Zbawienie człowieka jest ponad wszystko. Dlatego też na pierwszym miejscu musimy stawiać zawsze zbawienie ludzi i nasze zbawienie. Kongres Eucharystyczny, jako wydarzenie najbardziej wybijające się w tym roku, ma to także na celu: przybliżyć zbawienie.

1. Kongres Eucharystyczny a trzecia pielgrzymka Ojca Świętego do Ojczyzny

Prace nad przygotowaniem do Kongresu – bo o tym zasadniczo będę mówił – są już daleko posunięte. Wszyscy, Confratres, jesteście w nie w określony sposób włączeni. Wiemy, jak bardzo życzliwie program Kongresu Eucharystycznego został przez cały Kościół przyjęty. W trosce o właściwe kształtowanie postaw ludzkich sięgamy głębokich pokładów życia religijnego i duszpasterskiego. Nasze przygotowanie do uczczenia Jezusa Eucharystycznego zaczęliśmy z Matką Najświętszą przez Kongres Maryjny i Mariologiczny w Lublinie. O szczęśliwy przebieg Kongresu kieruje swe modlitwy do Matki Najświętszej wiele wspólnot zwłaszcza zakonnych, ale i parafialnych. Odmawiamy w tym roku drugą część różańca świętego. Jest to rok, który w wieńcu piętnastu róż ma nas przybliżyć do roku dwutysięcznego. Modlitwa towarzyszy nam więc ustawicznie. Ona powinna też przepajać naszą pracę przygotowawczą do Kongresu i do każdej czynności duszpasterskiej.

Krajowy Kongres Eucharystyczny, który planujemy, ma swoje charakterystyczne cechy. Nie jest podobny do żadnego z kongresów, jakie dotychczas zna historia Kościoła. Jest w pewnym sensie bezprecedensowy. Na tę bezprecedensowość składa się przede wszystkim obecność Ojca Świętego, nie na zakończenie czy początek, ale przez cały czas trwania Kongresu. Tego nigdy nie bywało i to stanowi o strukturze naszego Kongresu. Zwykle taki kongres odbywał się w jednym miejscu i polegał na przeprowadzeniu w przeciągu tygodnia wielu konferencji zakończonych wielką celebracją eucharystyczną. Obecnie celebrację Kongresu Eucharystycznego rozkładamy na siedem dni, a więc będzie siedem stacji kongresowych. Tam gdzie będzie Ojciec Święty, tam będzie celebrowany Kongres Eucharystyczny. A więc trwać będzie cały tydzień i obejmie nie jedno miasto, ale całą Polskę. Bo choć stacja Kongresu będzie tam, gdzie będzie Ojciec Święty, to przecież wszystkie diecezje i wspólnoty kościelne będą go także na swój sposób przeżywać i celebrować.

W najbliższych dniach będziemy opracowywali bardziej szczegółowy program. Wiadome są już miasta, w których będzie Ojciec Święty. W Warszawie byłoby rozpoczęcie i zakończenie Kongresu. Rozpocznie się on w katedrze warszawskiej, tuż po przyjeździe Ojca Świętego z lotniska, krótkim wystawieniem Najświętszego Sakramentu i przemówieniem Ojca Świętego, czemu powinno towarzyszyć bicie dzwonów w całym kraju i adoracje w poszczególnych parafiach. Drugą czynnością byłoby spotkanie w którymś z kościołów warszawskich z teologami i ze światem kultury i rozpoczęcie części teologicznej Kongresu.

2. Trzy działy Kongresu: celebracja, sympozja, osobiste dzieła kongresowe

Ogólnie można powiedzieć, że Kongres składa się jak gdyby z trzech działów. Pierwszym jest celebracja, a więc uczczenie Eucharystii publiczne, solenne. Drugim jest dział sympozjalny, wymagający wysiłku intelektualnego, a więc cały cykl konferencji, dyskusji, sympozjów, co właściwie już się rozpoczęło i w swej zasadniczej części winno zostać zrealizowane przed celebracją Kongresu. Mamy cały szereg sympozjów, które już się w diecezjach odbywają, które będą się jeszcze odbywały, a wśród nich sympozjum ogólnopolskie na Jasnej Górze na początku marca. Chcemy zebrać, usystematyzować i wydać cały szereg referatów, ażeby na dni czerwcowe każda parafia, każdy dekanat i diecezja miały wystarczający materiał, i to w miarę popularny, by można było prawdy głębokie w sposób przystępny ludziom przekazywać. To będzie mogło trwać i po zakończeniu Kongresu, zwłaszcza, że to, co Ojciec Święty nam powie, będzie także przedmiotem dalszych rozważań.

Trzecim komponentem Kongresu jest dzieło kongresowe, które wyrazi się przede wszystkim w dziełach uszczegółowionych, bo liczy się społecznie i stanowi świadectwo postawy człowieka wierzącego wtedy, jeżeli każdy z siebie coś da. Trzeba zacząć od człowieka indywidualnego. Dzieło Kongresu to jest postanowienie uczynienia jakiegoś dobra. Wracamy tu trochę do programów, jakie były związane z Wielką Nowenną. Chodzi o odrodzenie życia moralnego, które dzisiaj przedstawia się bardzo niedobrze. Jest rzeczą ważną, żeby można było jako dzieło kongresowe wydobyć z ludzi, którzy rozumieją ideę obecności Chrystusa w Eucharystii, takie postanowienie zmiany życia, które ukierunkowałoby ich ku świętości. Trzeba nad tym pracować. Możemy tu wykazywać poszczególne wady i zachęcać człowieka do osobistych decyzji poprawy. Ktoś pali papierosy lub nadużywa alkoholu – dziełem Kongresu będzie abstynencja. I te właśnie sprawy winniśmy bardzo mocno eksponować. Powinny powstawać towarzystwa trzeźwości, bractwa świętego Maksymiliana Kolbego. Jest to wspaniała okazja, żeby tę naszą boleść przynajmniej zmniejszyć. Dotyczy to także poszanowania życia, miłości bliźniego, ogólnej jakiejś grzeczności, postawy chrześcijańskiej w każdej okoliczności – myślę, że to byłoby bardzo ważne dzieło Kongresu. Niemniej można także proponować dzieła zewnętrzne, które już gdzieniegdzie się pojawiały, a o których trzeba ciągle jeszcze przypominać: odnowienie kaplicy, krzyży przydrożnych, figur ze zwróceniem uwagi na szacunek dla tych miejsc.

Wracając jeszcze do sympozjów – myślę, że powinniśmy położyć duży nacisk na podłoże intelektualne. Eucharystia zawiera wiele prawd istotnych dla chrześcijaństwa, a także dla życia chrześcijańskiego. Widzę z waszego programu, że będziecie wiele z tych spraw omawiać szczegółowo. Natomiast poza wspomnianym ożywieniem ruchu trzeźwościowego, winniśmy w związku z Kongresem zwrócić uwagę na dwie sprawy. Pierwsza – to przebaczenie, bez którego poprawnie do Eucharystii dojść nie można. Jest jedną z charakterystycznych cech naszego Kongresu, że jego hasło nie zawiera treści społecznych, które obecnie dominują na Kongresach. Myśmy wybrali: „Do końca ich umiłował”, a więc słowa pochodzące z Wieczernika, które dotykają najbardziej istotnej sprawy religijnej, a dopiero ona ma rzucać refleksy społeczne.

3. Dawanie świadectwa miłości pierwszym owocem Kongresu

Zgoda, pojednanie, pogodzenie się z ludźmi jest i powinno być pierwszym rezultatem hasła „Do końca ich umiłował”. Jeżeli Chrystus nas do końca umiłował, to my musimy siebie wzajemnie także ukochać ponad wszystkie przeciwności i zawiści. Temu zagadnieniu będą poświęcone dwie niedziele poprzedzające sam Kongres. Niedziela bezpośrednio poprzedzająca przyjazd Ojca Świętego i Kongres będzie poświęcona pojednaniu. Tym bardziej, że Stolica Apostolska przypomina nam znowu adhortację apostolską o pokucie i pojednaniu. Trzeba do tego dokumentu papieskiego wrócić, bo on daje podstawę do właściwego zrozumienia Eucharystii. Musi to być pojednanie z Bogiem i pojednanie z ludźmi, a wśród naszych wiernych jeszcze ciągle pokutuje zawiść, niechęci, uprzedzenia, co wynika z braku świadomej walki z tymi wadami. Po prostu mało kto pracuje nad tym, żeby pokonać niechęć, waśnie, swary najpierw w rodzinie, potem w układach sąsiedzkich, a następnie jeszcze szerzej. Motywacja tej poprawy ma być ściśle religijna, abstrahujemy tu od jakiejkolwiek polityki.

Tematem drugiej niedzieli przed rozpoczęciem Kongresu będzie zwrócenie uwagi na biednych. Mamy pośród siebie bardzo dużo ludzi ubogich, zagubionych, nieszczęśliwych. Ci ludzie jakże często są poza zasięgiem oddziaływania Kościoła. Zadawalamy się, że mamy tylu i tylu praktykujących i wydaje się nam, że nasze struktury parafialne docierają do wszystkich. Nie ma nic błędniejszego nad takie zapatrywanie. Ilość uczęszczających regularnie na Mszę Świętą zmniejszyła się, a powiększa się margines ludzi, którzy tracą kontakt z Kościołem. Są to nie tylko komuniści, nie tylko ludzie, którzy zmienili ideologię czy zgubili wiarę w Boga, ale przede wszystkim ludzie zaniedbani, biedni, którzy są czasem nie dostrzeżeni przez Kościół. Rozdawaliśmy dary, wtedy jeszcze przychodzili, ale też widzieliśmy ich tylko jako odbiorców darów. Natomiast dzisiaj trzeba widzieć człowieka w jego konkretnych potrzebach, nie zawsze tylko materialnych. I temu zagadnieniu będzie właśnie poświęcona jedna z niedziel tuż przed Kongresem, ażeby miłość Chrystusa, którą nas do końca umiłował, mogła wejść w nasze społeczeństwo. A my musimy to społeczeństwo poznawać i nie robić sobie iluzji, że już je znamy wystarczająco. Że jednak nie znamy, okazało się najlepiej, gdy przyszły tu do Warszawy siostry misjonarki miłości. Pokazało się, że mamy tyle zgromadzeń męskich i żeńskich bardzo dbających o swój prestiż, rozbudowujących się, działających, ale nie zauważających tych najbiedniejszych. Jest jednym z podstawowych zadań Kongresu, żeby miłość wyszła poza krąg oficjalny, a weszła tam, gdzie jest naprawdę potrzebne świadectwo miłości; bez kwalifikowania, czy człowiek jest religijny czy niereligijny, ale że po prostu potrzebuje miłości. Dopiero tak dane świadectwo Kościoła świadczy o naszym autentyzmie. Tak postępowali wszyscy wielcy miłosiernicy. I na to dzisiaj Polska się musi zdobyć.

4. Ożywienie życia religijnego w dzisiejszym świecie

Nasze plany padają jednak na konkretne okoliczności, w jakich znajduje się nasza Ojczyzna. Te okoliczności zależą bardzo od całej sytuacji Kościoła. Dzisiaj właściwie nie ma w świecie problemów wyizolowanych. Ogólnie możemy powiedzieć, że odnotowujemy duże ożywienie religijne. Może najmniej dotyczy ono krajów o starym chrystianizmie, lecz przede wszystkim krajów młodszych, zwłaszcza islamskich. Dotyczy także Związku Radzieckiego, gdzie formalnie i publicznie przyznaje się ożywienie życia religijnego. Oczywiście, w kontekście, jak je likwidować, ale i to daje nam do myślenia i jawi się nam jako zagadnienie. Kilkanaście dni temu byłem w Algierii, by złożyć rewizytę kardynałowi Duvalowi i zapoznać się z życiem Polaków, których tam jest około trzech tysięcy. To przeważnie ludzie wykształceni: inżynierowie, lekarze i różni fachowcy. Polacy są rozproszeni na ogromnych przestrzeniach. Otóż proszę sobie wyobrazić, że te niecałe trzy tysiące Polaków stanowi 80 % praktykujących katolików w całej Algierii. A więc po ustąpieniu Francuzów Polska przejęła oficjalną, widoczną obecność Kościoła na tym terenie. Polacy przyjeżdżają tacy jacy są: obojętni, czasem zaniedbani religijnie. Dostają się w środowisko islamskie o ożywionym życiu religijnym. Algieria bowiem jest państwem socjalistycznym, w którym jednak miejsce „światopoglądu naukowego” zajmuje islam. Prezydent, ministrowie, obowiązkowo muszą być tego wyznania, inaczej być nie może. Otóż nasi, którzy wejdą w takie środowisko, są pytani: powiedz, jaki jest twój Bóg, jakich zasad się trzymasz w swoim życiu? I ten, chcąc nie chcąc, sięga do katechizmu, zaczyna studiować, prosi o chrzest dziecka, o ślub, i tak staje się apostołem. Spotkałem ludzi, którzy się nawrócili w Algierii i są naprawdę autentycznymi świadkami Chrystusa. Otóż ożywienie życia religijnego idzie przez świat może właśnie dlatego, że jest on taki zmaterializowany, że istnieje tyle zagrożeń życia, a wołanie o pokój, które jest czasem sloganem, staje się coraz bardziej uzasadnione. Ludzie po prostu chcą żyć, nie chcą ginąć z powodu zatrucia przyrody, nie chcą ginąć od jakichkolwiek rodzajów broni. Wszystko to właśnie zauważamy powszechnie w świecie i musimy w tym kontekście widzieć także nas, którzy jesteśmy  – że tak powiem – na celowniku. Obserwują nas, widzą nasze zmagania, bo jedynie Polska jest krajem, którego Kościół w konfrontacji z komunizmem nie poddał się, lecz potrafił zachować swoją autentyczność i autonomię. To jest fenomen, który świat studiuje.

W świecie zachodzą bardzo duże zmiany. Nie umiemy jeszcze dzisiaj określić kierunku, w jakim one pójdą, ale musimy wiedzieć i zauważać, że te zmiany są. W Polsce są zauważalne od 1980 roku, a w innych krajach pojawiają się teraz. Ich wspólnym mianownikiem jest pragnienie autentyzmu, prawdy i sprawiedliwości. I to właśnie musimy widzieć w nauce Kościoła, a nie w hasłach, które nam często podsuwają różni nowocześni prorocy.

Nasz polski katolicyzm przeszedł ciężkie okresy. Musimy sobie uświadamiać zwłaszcza pierwszy, lata 1945-1947 i następujące po nich prześladowania Kościoła. Aż dzisiaj dziw bierze, że Kościół przetrwał. A nie byliśmy wtedy przygotowani. W 1947 roku jeszcze każdy myślał, że to się skończy raz dwa, może na wiosnę, może na jesieni. Było takie powszechne przekonanie. Jeden Kardynał Wyszyński od początku powiedział, że nie trzeba czekać na zmianę, tylko zabrać się za duszpasterstwo. I choć trzy lata przesiedział, przygotował właśnie w więzieniu wielkie programy duszpasterskie, które naród nie tylko odrodziły, ale go scaliły, złączyły z Kościołem i pozwoliły mu przetrwać. I gdybyśmy dzisiaj także liczyli na to, że się coś odmieni w świecie, byłoby to złudzenie. Dla nas tym, co jest naprawdę autentyczne, jest prawdziwe duszpasterstwo i szukanie zbawienia w tych okolicznościach, w jakich jesteśmy. A Bóg kieruje zmianami losów świata.

Ostatnio często przyjeżdżają do Polski wybitni politycy ze Stanów Zjednoczonych, bo wiedzą, że aby mieć pełny obraz postawy narodu i Kościoła, nie można liczyć tylko na hasła, na propagandę, która jakże często zawodzi. I to jest właśnie pewne novum, które należy dostrzegać: jak świat reflektuje się, koryguje swoje postępowanie.

Żyjemy w czasach wymagających ciągle bardzo dużej odpowiedzialności, ale w których także Bóg nas obdarza wieloma łaskami. Musimy, my – kapłani, dziękować za naszą wiarę, za naszą gorliwość, za autentyzm wiary naszych wiernych. Dzięki temu właśnie Kościół rośnie. Ta postawa, która przez Kongres ujawni się w nas, będzie i dla Ojca Świętego wielką pomocą w jego duszpasterzowaniu. Gdy Ojciec Święty mówi o solidarności całej rodziny ludzkiej, wykracza poza granice tylko konfesyjne. Tyle razy mówi on o pokoju, czyli nie jest to problem propagandowy. Jak słyszeliście, Confratres, ostatnio także dałem wywiad do tygodnika „Literaturnaja Gazieta„. Była o tym poinformowana Stolica Apostolska. W Rosji ostatnio przygotowywane jest milenium chrztu. Teraz ma się odbyć kongres o pokoju i o obronie życia, na który zostałem zaproszony przez oficjalne czynniki Kościoła prawosławnego. Nie udam się teraz, ale jako przedstawiciele, kompetentni w tych sprawach, pojadą jeden kapłan i jeden świecki, żebyśmy tam, gdzie się coś otwiera, mogli być z naszą miłością i z naszą Ewangelią. Dzieje się to także za wiedzą Stolicy Apostolskiej.

Tak więc, Confratres, przedstawiając wam niektóre ze spraw, które są dopiero zaczęte, nie wyjaśniam ich zbyt szeroko. Chcę tylko uwrażliwić was na bardzo ważne zjawiska, które w świecie zachodzą i w których chcemy zaznaczyć i naszą obecność. Musimy się modlić, bo modlitwa czyli złączenie się z naszym Panem Jezusem Chrystusem, jest najlepszą rękojmią, że będziemy mieli światło Ducha Świętego i w gmatwaninie dziejów, w każdej sytuacji wypełnimy zawsze wolę Bożą. Bóg zapłać!

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

2024.10.19 – Warszawa – Abp Tadeusz Wojda SAC, Przesłanie na Jasnogórską Noc Czuwania w Intencji Polskich Emigrantów i ich Duszpasterzy

2024.09.04 – Częstochowa – Abp Wojciech Polak, Homilia podczas Mszy św. sprawowanej w czasie 60. Ogólnopolskiej Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Diecezjalnych i Zakonnych

2024.08.13 – Kalwaria Pacławska – Abp Tadeusz Wojda SAC, On napełni was błogosławieństwem. Homilia wygłoszona podczas Wielkiego Odpustu Kalwaryjskiego