1969.02.10 – Poznań – Abp Antoni Baraniak SDB, O właściwe miejsce zakonów w Kościele i świecie współczesnym

 

Abp Antoni Baraniak SDB, Metropolita Poznański

O WŁAŚCIWE MIEJSCE ZAKONÓW W KOŚCIELE I ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM

Poznań, 10 lutego 1969 r.

 

Wstęp

Mam mówić na temat miejsca, jakie zajmują zakony w Kościele i w świecie współczesnym. Wypada na wstępie podkreślić, że temat ten nadaje się wybitnie do szerszego opracowania, a nawet wystarczyłoby treści dla wielotomowego dzieła. Należałoby przeprowadzić wnikliwą analizę Kościoła i świata współczesnego i z wynikami tych obserwacji ukazać rolę zakonów – ich właściwe miejsce w Królestwie Bożym na ziemi i na naszym ziemskim globie. Z konieczności zmuszony jestem do fragmentarycznego ukazania tego bogatego problemu i omówienia jedynie pewnych aspektów tego ważnego zagadnienia.

Podkreślmy pozytywny charakter tego stwierdzenia. Przecież nie brak dzisiaj głosów wśród wierzących i niewierzących, nawet wśród katolików, a nawet – rzecz zastanowienia godna – wśród zakonników, jakoby zakony przeżyły się, jakoby były czcigodnym reliktem epoki już minionej, jakoby zakonnik był człowiekiem „nie na czasie”, niepostępowym. Kto wie, czy nie mają tu swojego źródła pewne kompleksy, jakie dają się zauważyć u zakonników, którzy jak najmniej chcą się wyróżniać z otaczających ludzi, jak najbardziej wsiąkać w to, co nazywają współczesnością i w praktyce wstydliwie ukryć swą kondycję zakonnika.

Postawy takie są niesłuszne i nieprawdziwe. Dzisiaj również, podobnie jak to było w przeszłości, zakony mogą i mają wypełniać wspaniałą rolę wobec otaczającego świata.

Może nie od rzeczy będzie – zwłaszcza w tym gronie – ze świętą dumą i wdzięcznością przypomnieć w kilku zdaniach, czym były zakony, szczególnie męskie, w przeszłości.

I. NAŚWIETLENIE HISTORYCZNE

1. Działalność mnichów w starożytności chrześcijańskiej

Historia Kościoła stwierdza, że zakony niosły ze sobą postęp i cywilizację. Benedyktyni, Cystersi, Kameduli zakładali osiedla, budowali kościoły, klasztory i jego aneksy, jak spichrze, stajnie, obory, pomieszczenia dla podróżnych. Nieużytki zamieniali na uprawną rolę, zaprowadzali hodowlę bydła, trzody, pszczół, ryb; uprawiali rośliny lecznicze i produkowali skuteczne lekarstwa dla ludzi i zwierząt. Mnisi byli architektami, budowniczymi, artystami, lekarzami, pielęgniarzami, rzemieślnikami, kopistami ginących ksiąg, światłymi rolnikami, i te swoje umiejętności przekazywali ludziom, którzy coraz częściej i liczniej osiedlali się w ich pobliżu i nabierali zwolna ich rytmu życia i pracy. Powoli nasiąkali humanizmem chrześcijańskim, który nam, Polakom, do dzisiaj jeszcze pozostał. Wystarczy przeczytać dzieło Jana Decarreaux: „Le Moines et la civilisation en Occident” wydane przed siedmiu laty w Paryżu, aby upewnić się, na jak przemyślanych przesłankach oparte jest Breve Pawła VI z 1964 roku, proklamujące świętego Benedykta Patronem Europy, wskazujące na krzyż, książkę i pług, którymi zakony benedyktyńskie ucywilizowały Europę.

2. Zakony „miejskie” w średniowieczu

Z rozwojem miast w średniowieczu związane jest zjawisko zakonów typu franciszkańskiego i dominikańskiego. Przeciwko żądzy posiadania, chciwości, rozbojom, grabieży, warcholstwu, egoizmowi, zbytkowi, brakowi wyczucia dla potrzeb bliźniego, w jaki wyradzać się zaczęła cywilizacja rozwijających się miast i związanego z tym zjawiskiem handlu, powołuje Pan Bóg świętych: Franciszka, Dominika, później; Jana Bożego. Ci właśnie Franciszkanie i Klaryski, Dominikanie i Dominikanki oraz afiliowane do nich Trzecie Zakony przerabiały niestrudzenie psychikę mieszkańców miast w duchu ubóstwa, czystości, karności i miłości. Nie ulega wątpliwości, że dzięki ich niezmordowanym wysiłkom wnikał w dusze mieszczan średniowiecznych i czasów późniejszych, prawdziwy humanizm, humanizm chrześcijański. Zakony, tym razem żebracze i kaznodziejskie – szczególnie wyrosłe z nich Trzecie Zakony, obejmujące masy – uratowały cywilizację chrześcijańską po raz drugi.

3. Rola Zakonów po Tridentinum

Od czasów Soboru Trydenckiego, w innym klimacie społecznym, gospodarczym, religijnym, klimacie odmalowanym po mistrzowsku przez Ludwika Pastora w Historii Papieży, wysunęły się nowe problemy, których rozwikłanie powierzył Pan Bóg nowym zakonom: Jezuitom, Kapucynom, Łazarzystom, a potem, w innych warunkach XVIII wieku, które opisuje Pasjonista Enrico Zoffoli w olbrzymim trzytomowym dziele: „S. Paolo della Croce. Storia critica”, jakie dopiero co wyszło w Rzymie, Redemptorystom, Pasjonistom, Salezjanom i całej plejadzie innych.

Zawsze zakony były znakiem, w którym wartości cywilizacji i kultury ludzkiej przetapiały się na wartości głęboko chrześcijańskie.

4. Zakony w czasach dzisiejszych

Przyznać musimy, że zmieniły się warunki bytu zakonów. Nie ma już latyfundiów klasztornych, na których glebach mogłyby zakony produkować nowe gatunki zbóż czy zwierząt hodowlanych, nie ma kwitnących kolegiów, szkół, szpitali, dzieł apostolskich.

Cywilizacja i kultura wyszły z wieku młodzieńczego, doszły do samodzielności i „wyzwoliły się” spod ojcowskiej opieki Kościoła, spod patronatu zgromadzeń zakonnych.

II. ZAKONY W ŚWIECIE WSPOŁCZESNYM

1. Choroby dzisiejszego świata

Ale dobry obserwator przyznać musi, że przewalają się przez dzisiejszy świat pewne zjawiska, oddziałujące nie tylko na ludzi świeckich, ale także na stan duchowny, na zakony. Trudno te zjawiska omówić szczegółowo. Może wystarczy tylko o nich wspomnieć. Świat dzisiejszy bardziej niż kiedykolwiek zatonął w naturalizmie i zeświecczeniu. Nawet teologowie silą się na eliminowanie tajemnic wiary i próbują tłumaczyć, co się tylko da, zjawiskami naturalnymi. Obserwujemy przesadny kult doczesności, z którego wyrasta gonitwa za komfortem, użyciem, zdobywaniem bez ograniczeń dóbr tego świata. Słyszy się utopijne głosy o całkowitym zasymilowaniu się ludzi, gdzie nie byłoby miejsca na wyróżnione klasy społeczne, na jakiekolwiek podziały. Ludzie mają pędzić życie w całkowitej wolności, nieskrępowani nawoływaniami ideologicznymi, religijnymi itd. Jest to zapewne reakcja na narzucanie gwałtem obcych myśli i przekonań, jak tego jesteśmy świadkami za naszych dni.

2. Wpływ ducha czasu na zakony.

Jest rzeczą oczywistą, że te i inne zjawiska, charakteryzujące dzisiejszy świat, nie pozostają bez wpływu na zakony. Bezwiednie ulegają one w pewnym stopniu tym prądom. Wkrada się niewątpliwie naturalizm, zeświecczenie, kult doczesności, chęć wyzwolenia się od wszelkich skrępowań ze strony przełożonych. Zakony są niewątpliwie, wystawione w pewnym stopniu na działanie ducha czasu, wytworzonego przez obecną zawiłą epokę, której zamieszanie może być porównane ż wieżą Babel.
Czego więc należy się spodziewać od zakonów w dobie dzisiejszej? Jaką rolę mają one do spełnienia w dzisiejszym świecie? Dotykam zatem rozwiązania części mego referatu, dotyczącego miejsca zakonów w świecie współczesnym.

3. Zadania zakonów wobec dzisiejszego świata

Zakony powinny być owym ewangelicznym miastem, położonym na górze, ową świecą ustawioną wysoko na świeczniku. Zakony w naszej dobie muszą żyć nadprzyrodzonością i rugować z życia przesadny naturalizm ze zgubnymi jego skutkami. Mają żyd na tym świecie, ale nie być z tego świata. Zadanie to ważne i podstawowe, wyrastające z istoty życia zakonnego, które nie może zostać zdmuchnięte przez gwałtowny podmuch źle pojętej współczesności.

Zakony winny wystrzegać się zatonięcia w sprawach doczesnych, bo stracą na znaczeniu i zaprzepaszczą swoje dziejowe powołanie. Proszę mnie źle nie zrozumieć, jako bym był zwolennikiem całkowitego ogołocenia zakonów z dóbr materialnych. Bynajmniej! Wypowiedziałem zresztą swój pogląd na Soborze na ten temat, przeciwstawiając się proponowanej pauperyzacji zakonów. Powiedziałem wtedy, że ubóstwo ewangeliczne „minime impedit quominus Familiae Religiosae possideant bona huius mundi, domas, scholas, et etiam fuudos, dummodo haec cum spiritu paupertatis administrentur et pro finibus ab approbata institutione indicatis, neauc Religiosi aspectum paupertatis amittunt, si vitam ducant revera modestam et pauperem”. Prowadzenie więc życia skromnego i ubogiego, szczególnie gdy chodzi o potrzeby osobiste zakonników, staje się wymogiem chwili dla zakonów, aby ukazywali ludzkości rezygnację z kultu doczesności.

Często słyszy się biadanie, że dzieje się niedobrze, bo zaistniał kryzys autorytetu. Obserwujemy zresztą często to niebezpieczne zjawisko, które, gdy będzie potężniało, może okazać się groźne w dalszych konsekwencjach. Zakony winny ukazywać światu poszanowanie dla autorytetu, dla woli przełożonych i przez to osłabiać rewolucyjny pęd do wyzwolenia się z wszelkiej zależności.

Miejsce zakonów w świecie współczesnym jest więc bardzo eksponowane. Jak w historii zakony przyczyniały się do odrodzenia i odnowy oblicza ziemi, tak i dziś mają tę rolę do spełnienia.

III. MIEJSCE ZAKONÓW W KOŚCIELE

1. Rola zakonów nie zmieniła się

Rola zakonów w Kościele – mimo dokonujących się ustawicznie przemian – nigdy się nie skończy, bo zawsze będą dusze spragnione Boga, potrzebujące pomocy w przybliżaniu Boga do nich, a ich do Boga; jest szansa, którą wykorzystać musimy, by tę cywilizację współczesną przepoić elementami chrześcijańskimi, uczynić humanistyczną w pełnym tego słowa znaczeniu, aby ona w czasie właściwym wydała owoc obfity.

I tu dotykamy najgłębszego zadania zakonów. Od świadomości tej ich roli zależy w znacznym stopniu przyszłość naszej obecnej cywilizacji, w niej zaś przyszłość zakonów.

2. Sobór Watykański II daje podwaliny odnowy zakonów

Sobór Watykański II stwierdza konieczność zakonów i wyznacza im wielką rolę w Kościele i w świecie. Nikt prawdziwie postępowy nie może dzisiaj twierdzić, że zakony mnisze, zakony kontemplacyjne przeżyły się, że życie zakonne w ogóle nie ma sensu w dzisiejszej cywilizacji, eliminującej pojęcie Boga z serc i zeświecczającej życie człowieka.

Sobór chce, by zakony, podobnie jak to uczynił sam Kościół, wglądnęły w siebie, poznały, czym są w istocie, odnowiły się i świadome siebie oraz odnowione, prowadziły w konsekwencji dialog zbawienia. Po tej przecież linii idzie encyklika „Ecclesiam Suam”: nabrać świadomości swego znaczenia, podciągnąć się do ideału przez odnowę i prowadzić konstruktywny dialog ze światem współczesnym.
Sobór poleca wprząc działalność zakonną więcej niż dotąd, w prace apostolskie diecezji; chcą Ojcowie Soboru, aby klasztory stały się zbawczym znakiem w kościele lokalnym. Weźmy choćby z Dekretu „Christus Dominus” o pasterskich zadaniach biskupów w Kościele – numery 33-35.

Nr 33: „Na wszystkich zakonnikach – czytamy tam – ciąży obowiązek usilnej i gorliwej współpracy w budowaniu i wzroście Mistycznego Ciała Chrystusowego oraz dobra Kościołów partykularnych. Cele te zobowiązani są popierać głownie przez modlitwę, uczynki pokutne i przykład własnego życia …”

Nr 34: „Kapłani zakonni, wyświęceni do zadań kapłańskich na to, by i oni byli skrzętnymi współpracownikami biskupiego stanu, mogą dzisiaj służyć większą jeszcze pomocą biskupom wobec zwiększenia się potrzeb dusz. Dlatego trzeba powiedzieć, że do pewnego stopnia rzeczywiście przynależą do kleru diecezjalnego, skoro mają udział w trosce i w pełnieniu dzieł apostolatu pod władzą świętych pasterzy.

Również inni członkowie zakonów, mężczyźni czy kobiety, przynależni też ze szczególnej racji do rodziny diecezjalnej, świadczą wielką pomoc świętej hierarchii, a na skutek wzrostu potrzeb apostolatu, mogą i powinni z dniem każdym świadczyć jej coraz to więcej”.

Nr 35: ad 6: podkreśla, że „celem zgodnego i owocnego rozwoju wzajemnych stosunków między biskupami i zakonnikami, niech biskupi i przełożeni zakonni zechcą zbierać się w stałych terminach lub w miarę potrzeby, by omówić sprawy związane w ogóle z apostolatem na danym terytorium”.

Nie będę daleki od rzeczywistości, jeśli dzisiejsze spotkanie przypiszę chęci wypełnienia tego punktu dyrektyw soborowych.

3. Przełożeni zakonni oparciem dla odnowy

Kto wypowie słowo „Przełożony” porusza od razu problem władzy i problem posłuszeństwa. Jak się ma sprawa z tym drugim problemem – problemem posłuszeństwa – wiemy. Zewsząd dochodzą do nas wiadomości, jakoby posłuszeństwo zakonne zaczęło bardzo upadać; w pewnych regionach świata podobno drażni nawet słowo „Przełożony”. Wśród zakonników w niektórych krajach szerzy się pogląd, jakoby posłuszeństwo zakonne w obliczu Dekretu Soborowego o Wolności Religijnej miało być poddane rewizji.

Wiemy, że sprawa ma się inaczej. Sobór Watykański II rzucił nowe światło na te odwieczne w Kościele problemy, problemy władzy i posłuszeństwa. Wydaje mi się, że choć w kilku słowach powinienem ten problem w tym miejscu poruszyć.

Kim jest Chrystus w Kościele, kim biskup w diecezji, tym jest przełożony w zgromadzeniu zakonnym. Jeśli mówię, że przełożony jest Chrystusem w zgromadzeniu, chcę podkreślić funkcję przełożonego, jak nam przedstawia się ona rozpatrywana w duchu wiary. Ale też i przełożonego nie powinna opuszczać świadomość, że w swojej społeczności zakonnej reprezentuje, stawia przed oczy współbraci Chrystusa samego. Wtedy posłuszeństwo będzie łatwiejsze. Sprawa chrześcijańskiego posłuszeństwa to sprawa ducha wiary, jakim żyją zakonnicy. Gdzie oni kierują się naturalizmem w poglądach i postępowaniu, tam posłuszeństwo na pewno nie będzie łatwe. Stąd potrzeba, aby Ojcowie Przełożeni poczynili dużo wysiłku w kierunku pogłębienia ducha wiary w swoich klasztorach i od razu zapobiegli niedociągnięciom w dziedzinie posłuszeństwa.

Ciągle jeszcze, nawet osoby zakonne myślą – a doświadczenie zdaje się potwierdzać – jakoby odnowa życia zakonnego polegać miała na przystosowaniu się do świata, posuniętym tak daleko, żeby zakonnik nie wyróżniał się niczym od otoczenia. Za tym idzie owe chętne rozstawanie się z habitem nie tylko w miejscach publicznych; także w domu zakonnym chodzi się w czymkolwiek, byle nie w habicie, i to wbrew dekretom soborowym; za tym idzie czytanie wszystkiego z uszczerbkiem dla solidnej lektury duchowej, oglądanie wszystkiego, przez co traci się wiele czasu na programy telewizyjne; za tym idzie zarzucanie ducha umartwienia i w dalszej konsekwencji zeświecczenie, które zaczynamy obserwować z niepokojem.

Stąd gorący apel, idący zresztą po linii każdego przełożonego o podkreślenie tego punktu Dekretu „Perfectae Caritatis” o odnowie życia zakonnego przystosowanej do współczesności, który mówi: „Ponieważ życie zakonne przede wszystkim do tego zmierza, by jego członkowie szli za Chrystusem i jednoczyli się z Bogiem przez wypełnienie rad ewangelicznych, trzeba naprawdę uświadomić sobie, że nawet, najlepsze przystosowanie do potrzeb współczesnych okaże się bezskuteczne, jeżeli nie będzie ożywione odnową ducha, której zawsze, nawet w działalności zewnętrznej, należy przyznawać pierwsze miejsce” (nr 2,e).

4. Zakony związane z biskupem miejsca – Ordin. loci

Bez wątpienia – czasy dzisiejsze wymagają większego współdziałania zakonów z biskupami miejsca, bo zakony dziś nie zamykają się w murach klasztornych, lecz udzielają się przeważnie duszpastersko i w pracy nad duszami widzą główne swoje pole działania, przy równoczesnym dbaniu o swoje własne uświęcenie, Charakter więc życia zakonnego powinien nosić znamię kontemplacyjno-czynnego wysiłku, wymaganego przez Kościół Boży. Dzisiejsze miejsce zakonów w Kościele każe zarzucić kurczowe trzymanie się egzempcji – o czym także mówiłem na Soborze – bo praca nad duszami wymaga uzgodnienia z biskupem przebiegu i charakteru pracy duszpasterskiej.

W harmonijnej współpracy z hierarchią rozwijać się powinna odnowa zakonów. Trzymanie się na uboczu – działanie na własną rękę – stało się już dziś anachronizmem. Odnowa w kompletnym oderwaniu od ustroju diecezjalnego posiadałaby pewien brak i grzeszyłaby ciasnotą.

IV. ZAKONY W KOŚCIELE POZNAŃSKIM

Niech mi będzie wolno z rozważań natury ogólnej zejść na teren Archidiecezji Poznańskiej, która jest cząstką Kościoła Bożego i której Ordynariuszem jest zakonnik – Salezjanin. Mam z tego tytułu bliższą znajomość interesujących nas problemów, gdyż moja droga do biskupstwa wiodła poprzez życie zakonne w szeregach synów świętego Jana Bosko.

Czuję się zatem jako jeden z Was, jako Wasz brat i przyjaciel.

Pragnę wobec tak dostojnego grona stwierdzić, że jestem pełen uznania dla pracy zakonów w Archidiecezji Poznańskiej. Przypatruję się uważnie tej pracy i przyznać muszę, że można się nią budować.

Ileż to dziedzin życia religijnego obsługują zakonnicy i wkładają w tę pracę całą swoją duszę. Mam tu na myśli ów wielki wkład w głoszeniu misji i rekolekcji oraz jednania dusz z Bogiem w Sakramencie. Pokuty. Słyszę dość często o różnego rodzaju doraźnych pomocach w parafiach Archidiecezji, gdy księża diecezji chorują lub na dłuższy czas wyjeżdżają. Świadczy to wszystko o wielkim zrozumieniu dla współdziałania w osiągnięciu wspólnego celu, jakim jest „instaurare omnia in Christo” Wdzięczność moja odnośnie tej zasadniczej pomocy dotyczy wszystkich zgromadzeń zakonnych mających swoje domy na terenie rozległej Archidiecezji Poznańskiej.

Są jednak pewne dziedziny pracy i pomocy zasługujące na szczególne podkreślenie. Może wspomnę Księży Chrystusowców, którzy oprócz silnego powiązania z Archidiecezją, wysyłają pracowników na żniwo Boże wśród Polonii Zagranicznej, duszpasterzują owocnie na Ziemiach Odzyskanych. Zapał, poświęcenie i rozmach ich założyciela, niezapomnianej pamięci Kardynała HLONDA, wszedł do dusz Chrystusowców i przynosi pożądane owoce.

Spójrzmy także na czasochłonną pracę w konfesjonale. Znaczna część mieszkańców miasta Poznania spowiada się w kościołach zakonnych. Przy niektórych istnieją pogotowia spowiedzi, gdzie na dzwonek zjawia się spowiednik. Początek tej akcji dali Ojcowie Bernardyni. Znaleźli w niedługim czasie naśladowców. Powstało niebawem podobne pogotowie w kościele Księży Salezjanów i Ojców Franciszkanów na Górze Przemysława.

Na szczególne podkreślenie zasługuje praca Ojców Dominikanów w mieście Poznaniu. Nie szczędzą oni wysiłków około utrzymania i pogłębiania życia religijnego wśród młodzieży akademickiej, osiągając wyniki, jakie ujawnią się dopiero w przyszłości. Zajmują się oni także roztropnie duszpasterstwem inteligencji i propagują myśl ekumeniczną w mieście Poznaniu.

Niektóre zgromadzenia zakonne prowadzą także parafie w mieście Poznaniu i w Archidiecezji. Mam tu na myśli Księży Zmartwychwstańców, zajmujących się tak gorliwie dziatwą i młodzieżą; Ojców Oblatów, pracujących na peryferiach miasta Poznania i Archidiecezji; Księży Pallotynów, którym parafia urosła w ostatnim czasie do wielkich rozmiarów; Księży Salezjanów organizujących Ośrodek Duszpasterski na Winogradach i tyle innych.

Cieszy mnie, że rozwija się praca w sanktuariach maryjnych miasta Poznania przy ukoronowanych wizerunkach Matki Bożej: w kościele Ojców Franciszkanów i Księży Jezuitów.

Doceniam także znaczenie pracy wydawniczej Księży Pallotynów w Poznaniu, przyczyniającej się do wzrostu kultury religijnej w Polsce.

Szczególne podziękowanie kieruję pod adresem klasztoru Księży Filipinów na Świętej Górze, za ich pochwały godne poświęcenie dla pracy rekolekcyjnej. Oddają oni na ten cel prawie przez cały rok swój klasztor na Świętej Górze i z wielką gorliwością służą Kościołowi Poznańskiemu.

Słowa serdecznej podzięki należą się także Ojcom .Karmelitom – naszym dzisiejszym gospodarzom – trudzącym się nad pogłębieniem życia wewnętrznego wśród wiernych naszego miasta.

Cieszy mnie także fakt, że księża zakonni są moderatorami, ojcami duchownymi mego kleru w kilku dekanatach, co uważam za normalny i korzystny objaw współpracy. Przyczynia się to do poprawnego i przykładnego współżycia między klerem diecezjalnym a zakonnym. Na ogół nie słyszałem o większych nieporozumieniach. Natomiast mówi się o bardzo serdecznym braterstwie księży zakonnych i diecezjalnych, co niewątpliwie wychodzi na dobro wspólnego budowania Królestwa Bożego na ziemi.
Bardzo częstym zjawiskiem we współżyciu ogólnoludzkim jest fakt, że ujawnionej wdzięczności towarzyszy prośba i życzenie. Spełnia się to i w tym referacie. Podziękowawszy zakonom za wyjątkową i twórczą współpracę, ujawniam życzenia odnośnie przyszłości.

Pierwszą moją prośbą jest, aby zakonnicy byli ewangeliczną „solą” dla mego duchowieństwa diecezjalnego. Cieszyć się będę, kiedy wzmacniać się będzie wśród Was karność zakonna kiedy położony będzie nacisk na bujne życie wewnętrzne rodziny zakonnej i osobiste poszczególnego zakonnika. Wspomniałem dzieło Ojca Enrico Zoffoli, pasjonisty – o świętym Pawle od Krzyża. W III tomie jest tam umieszczony, jako ostatni z rzędu, artykuł zatytułowany: „la Congregazione che oggi Paolo fonderebbe”. Dziwi się tam autor tym, którzy utrzymują, że gdyby święty Paweł od Krzyża zakładał swoją Kongregację dzisiaj, wykluczyłby z niej „sempre e decisamente” charakter kontemplacyjny i pokutny, jaki nadał swojemu zgromadzeniu dwieście lat temu. A przecież – powiada autor – „właśnie dzisiejszy człowiek, upojony i zdezorientowany jakimś relatywizmem, który rozpuszcza wszelkie wartości, potrzebuje nieodpartego świadectwa wartości wiecznych, jakie dać może i powinno zgromadzenie dzisiaj zakładane, a więc poczucie transcendencji, ducha miłości Bożej i krzyża Chrystusowego, prymatu modlitewnej kontemplacji, skuteczności pokuty i umartwienia, niezrównanego bogactwa prawdziwego ubóstwa, samotności, milczenia i pokoju”.

Kler diecezjalny instynktownie reaguje na postawę zakonników: albo podciąga się do wyżyn duchowych, jakie wyczuwa w zakonnikach, albo, nie widząc u nich większych wartości duchowych, opuszcza się wewnętrznie, na czym cierpi „budowanie Ciała Kościoła”.

Druga moja prośba – z pierwszą niewątpliwie związana – dotyczy habitu zakonnego. Wiadomo, czym jest strój kapłański, Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy ma on bardziej niż kiedykolwiek charakter znaku, znaku obecności Kościoła w świecie, znaku, który może być zewnętrzną okazją myśli o duszy, o religii, o Jezusie, o Bogu. Proszę wierzyć: Księża powiadają mi, że już nie widzą zakonnika ani na ulicy, ani w pociągu; autobusie czy tramwaju. Argument nie jest bynajmniej przekonujący, ale prawdziwy. Powiadają: „jeżeli zakonnicy chodzą w cywilnym ubraniu, tym bardziej możemy my, księża diecezjalni”, i biorą przykład z zakonników.

Chciałbym w tym miejscu wystąpić z gorącym apelem do Czcigodnych Ojców Przełożonych, aby pod tym względem byli skrupulatni. Przecież zakonnik – jeżeli kompetentny przełożony uzna to za konieczne – może poza klasztorem nosić strój, jaki w naszej diecezji jest dopuszczalny: marynarka i koloratka kapłańska, czy kołnierzyk kapłański i ciemne ubranie. Strój świecki, albo jego warianty z zamorskich krajów, chciejmy traktować jako nadużycie, w dzisiejszej epoce bardzo szkodliwe.
Trzecia prośba to apel o to, aby w kościołach zakonnych w liturgii mszalnej nie wybiegano dalej, niż nakazuje ogólna praktyka diecezji. Nie potrzebuję podkreślać ważności tej prośby. Kierowanie liturgią w diecezji, przysługuje biskupowi, nie zaś kapłanom, nawet choćby oni byli przełożonymi zakonnymi (cfr. Konstytucja o Świętej liturgii, nr 22). Dokładność zaś w tym względzie przyczyni się do zbudowania wiernych, do świętej powagi, jaką liturgia powinna budzić.

Wreszcie ostatnia prośba. Wyższy przełożony zakonny, przydzielając placówkę w naszej diecezji zakonnikowi, notyfikuje to Kurii, prosząc o jurysdykcję dla niego. Jest prośba, aby przełożony, odwołując zakonnika z domu zakonnego, notyfikował to również diecezjalnej władzy duchownej, a to dla wielu względów, choćby dla porządku i pewnej kurtuazji wobec Diecezjalnej Władzy Duchownej.

ZAKOŃCZENIE

Starałem się rzucić kilka myśli na temat miejsca zakonów w Kościele, w świecie dzisiejszym i w naszej Archidiecezji, W poszczególnych poziomach naszych rozważań wykazano, że zakony mają wielkie zadanie do wypełnienia, jeśli poznają czas swego nawiedzenia i zrozumieją dzisiejszy sens swojego istnienia oraz działania. Kończąc ten tok rozważań, chciałbym rzucić jakieś hasła, wokół których winien zakorzeniać się duch odnowy, torujący drogę do zdobycia właściwego miejsca dla zakonów w Kościele i świecie współczesnym.

Usłuchajmy świętego Pawła: „To jest wola Boża, abyście byli świętymi”.

Podniećmy się zapałem świętego Ignacego: „Ite accendite mundum” – idźcie, zapalcie świat dla Chrystusa.

Chciejmy ujrzeć cel naszej pracy, zwracając codziennie uwagę na słowa świętego Jana Bosko, które znajdują się także w moim herbie biskupim: „Daj mi duszę, resztę zabierz”.

Ufajmy, że solidne pielęgnowanie świętości, bezgraniczny zapał apostolski i wyłączne skierowanie uwagi .na dusze nieśmiertelne zapewni z pomocą Bożą zakonom dzisiejszym właściwe miejsce w Kościele i świecie współczesnym.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

2024.10.19 – Warszawa – Abp Tadeusz Wojda SAC, Przesłanie na Jasnogórską Noc Czuwania w Intencji Polskich Emigrantów i ich Duszpasterzy

2024.09.04 – Częstochowa – Abp Wojciech Polak, Homilia podczas Mszy św. sprawowanej w czasie 60. Ogólnopolskiej Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Diecezjalnych i Zakonnych

2024.08.13 – Kalwaria Pacławska – Abp Tadeusz Wojda SAC, On napełni was błogosławieństwem. Homilia wygłoszona podczas Wielkiego Odpustu Kalwaryjskiego