Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymEpiskopat PolskiEpiskopat Polski - BiskupiHomilie i przemówienia biskupów 1967.04.08 – Jasna Góra – Bp Bronisław Dąbrowski FDP, Ewangelia a kształtowanie życia zakonnego w Duchu Odnowy. Przemówienie do wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych

1967.04.08 – Jasna Góra – Bp Bronisław Dąbrowski FDP, Ewangelia a kształtowanie życia zakonnego w Duchu Odnowy. Przemówienie do wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych

Redakcja

 

Bp Bronisław Dąbrowski FDP, Sekretarz gen. KEP

EWANGELIA A KSZTAŁTOWANIE ŻYCIA ZAKONNEGO W DUCHU ODNOWY. PRZEMÓWIENIE DO WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ŻEŃSKICH ZGROMADZEŃ ZAKONNYCH

Jasna Góra, 08 maja 1967 r.

 

Trudno dać receptę na życie według Ewangelii, bo Pismo święte to nie system zdań i wskazań, ale życie według nowego porządku nadprzyrodzonego, ukazanego człowiekowi przez Boga. Sobór każę patrzeć na Pismo święte całościowo, integralnie.

Chodzi nam o kształtowanie życia zakonnego, o jego stały wzrost. Gmach świętości musi każdy wznosić sam, stosownie do tego, co mu sugeruje Duch Święty. Mirabilis Deus in sanctis suis, a jeden do drugiego nie jest podobny.

1. Co mówi na ten temat Sobór Watykański II

Dekret Perfectae caritatis mówi:

„Ponieważ ostateczną normą życia zakonnego jest naśladowanie Jezusa Chrystusa, ukazane w Ewangelii, przeto wszystkie instytuty powinny tę normę uważać za swoją najwyższą regułę” (nr 2a).

„Przeto zakonnicy wierni swej profesji, opuszczając wszystko dla Chrystusa, niech idą za Nim, jako za Tym, który jest jedynie konieczny, słuchając Jego słów i troszcząc się o Jego sprawy” (nr 5).

Z tego wynika, że nie chodzi Soborowi o to, ażeby brać poszczególne fragmenty i wydarzenia z Ewangelii, by je naśladować, tylko o naśladowanie życia Chrystusa, ukazanego w Ewangelii.

Zakonnicy „powinni łączyć kontemplację z miłością apostolską, przez którą staraliby się włączać w dzieło Odkupienia i szerzyć Królestwo Boże” (nr 5).

Zakonnicy „niech się starają we wszelkich okolicznościach życia prowadzić życie ukryte z Chrystusem w Bogu; stąd wypływa i doznaje bodźca miłość bliźniego dla zbawienia świata i budowania Kościoła” (nr 6).

Motu proprio Ecclesiae sanctae dodaje:

„Należy usilnie krzewić u wszystkich zakonników, począwszy od nowicjatu, studiowanie i rozważanie Ewangelii oraz całego Pisma świętego”.

Kardynał Antoniutti, przemawiając do przełożonych wyższych w Rzymie 13.I.1967 r., oświadczył wyraźnie: „Z tego jasnego stwierdzenia chciejmy wyprowadzić właściwy sens odnowy, który polega na powrocie do Chrystusa przez jak najpełniejsze i jak najgłębsze zrozumienie nauki ewangelicznej”.

Kościół zaleca więc studiowanie i rozważanie Ewangelii w celu wcielania jej w życie. A to nie jest rzeczą łatwą, gdyż Ewangelia jest życiem i to życiem Chrystusowym. Życie zakonne bowiem tylko wtedy będzie owocowało, jeżeli włączy się w życie Chrystusa. Chrystus Pan sam mówi: „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Jeśli więc nie przynosimy owocu, to znaczy, że nie tkwimy w Chrystusie, nie włączyliśmy się w Jego życie, nie poszliśmy jeszcze za Nim.

Stąd samo określenie ślubów zakonnych jako „profesji” nie należy do najszczęśliwszych. Profesja oznacza zawód, wykonywanie pewnego zajęcia – szewca, krawca, inżyniera, lekarza. Tymczasem zakonnica, składająca profesję, powinna żyć życiem Chrystusowym. Wtedy dopiero będzie to prawdziwe życie zakonne, życie na wzór życia Chrystusowego.

Tu leży odpowiedź na to napawające smutkiem Ojca Świętego opaczne pojmowanie odnowy soborowej. Są bowiem zakonnicy (zakonnice), którzy życie zakonne pojmują jako start życiowy, jako zawód, dający podstawę do działalności charytatywnej, naukowej czy innej, a nie jako życie Chrystusem. Dlatego z okazji odnowy chcieliby urządzić życie zakonne na własny sposób przy jednoczesnym zachowaniu tego, czym dotychczas żyli. Pan Jezus powiedział: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków; nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Tak samo Sobór nie chce rewolucyjnie zmieniać zasad życia zakonnego, ale pragnie je uzupełnić. Na tym polega prawdziwa odnowa. Dlatego wiele dusz zakonnych, które nie potrafiły włączyć się w życie Jezusa Chrystusa, wykonuje tylko zawód zakonnicy czy zakonnika, a gdy się im ten zawód znudzi, odchodzą. Tylko pójście za Chrystusem doprowadza nas do doskonałości zakonnej, bo życie zakonne to sequela Christi.

2. Formacja zakonna

Przy formowaniu dusz zakonnych trzeba uważać, żeby nie wyręczać Ducha Świętego w tej pracy. Należy pewne rzeczy sugerować, trzeba pomagać, ale nie wolno wchodzić z butami do duszy, bo wtedy przerywa się łączność życia z Chrystusem. Trzeba i należy zwrócić uwagę na zewnętrzne wyrobienie, ułożenie, pewne formy towarzyskie, ale powiedział to już kard. Antoniutti do przełożonych wyższych – za dużo w przepisach zakonnych jest pierwiastka jurydycznego, porządkowego, a za mało życia. Dlatego Stolica Apostolska zaleca kapitułom specjalnym, by uzupełniły konstytucje zakonne pierwiastkiem ewangeliczno-teologicznym. Zbytni instytucjonalizm nie wyszedł rodzinom zakonnym na zdrowie.

Kardynał Antoniutti tak mówi: „Przepisy zakonne i ich sformułowania nie powinny hamować i ograniczać ducha. Prawo ma charakter koordynujący, jednoczy energie, jest pobudką do działalności; instytuty zakonne zaś powinny mieć przede wszystkim na uwadze osiągnięcie własnej żywotności duchowej, nawet na niekorzyść organizacji, szczególnie dla zabezpieczenia owocnej działalności apostolskiej, bo inaczej litera prawa może zabić ducha”.

Życie ducha ma być czerpane nie tyle ze zdań Ewangelii, ile z samego Chrystusa i dlatego ma mieć charakter teocentryczny i chrystoformiczny.

a) Teocentryczny charakter życia zakonnego.

Centrum naszego życia winien być Bóg. Nawet nie moja dusza, nie jej zbawienie, ale chwała Boża. Bóg mnie powołał, wybrał minie dla chwały swojej, iż sam chciał. Teologia dogmatyczna wyraźnie dziś mówi, że Pan Jezus przyszedł na świat, aby przeprosić zagniewanego Ojca i oddać chwałę Bogu. To był pierwszy, istotny cel. Zbawienie człowieka to cel wtórny.

Celem duszy, przychodzącej do zakonu, winna być przede wszystkim chwała Boża przez uświęcenie swojej duszy i niesienie pomocy innym. Od wytrwania w powołaniu Bóg uzależnia zbawienie dziesiątek innych dusz. Jeśli człowiek, powołany do zakonu, powołaniu nie odpowie, kto zbawi te inne dusze?

b) Charakter chrystoformiczny.

Przez naszą pracę musimy dojść do takiego stanu, o jakim mówił św. Paweł: „Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

Ażeby odtworzyć życie Chrystusa w sobie, muszę Go naśladować i w skrajnym ubóstwie, i w czystości, i w posłuszeństwie, ale także w codziennym życiu, które było tak trudne, pełne ofiar i poświęceń. Dlatego dekret Perfectae caritatis wyraźnie mówi: „Przeto zakonnicy, wierni swej profesji, opuszczając wszystko dla Chrystusa, niech idą za Nim jako za Tym, który jest jedynie konieczny, słuchając Jego słów i troszcząc się o Jego sprawy” (nr 5). Przepisy zakonne mają pomóc do pracy duchowej, do ściślejszego współżycia z Chrystusem.

Chrystus w Ewangelii jest wrogiem rytualizmu a rzecznikiem humanitaryzmu. Przyoblekł się w ciało ludzkie dla człowieka. Dla człowieka przeszedł przez całą Palestynę, głosząc dobrą nowinę, dla człowieka czynił cuda, dla zbawienia człowieka cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Człowiek jest w centrum. Dlatego Pan Jezus powiedział, że kubek wody, podany bliźniemu w imię Jego, nie zostanie bez nagrody.

My z czasem zagubiliśmy człowieka w formach, w drobiazgowych przepisach zakonnych. Odgrodziliśmy się od człowieka, by nie mieć przeszkód w dążeniu do Boga. A przecież Bóg stał się człowiekiem, by go zbawić. Homo factus est propter nos homines. Często zaś zinstytucjonalizowane życie zakonne miało pokusy anielstwa. Zakonnica nie chodziła po ziemi, nie widziała potrzeb ludzi, miała pokusę odrywania się od ziemi. Tu tkwi niebezpieczeństwo.

Życie ewangeliczne cechuje miłość, duch ofiary. Bo Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał. Miłość równa się ofierze.

Inną cechą charakterystyczną Ewangelii jest prawda. Ta prawda wychodzi na jaw za cenę niejako kompromitacji kolegium apostolskiego. O wszystkim się pisze, niczego się nie ukrywa: wszyscy ewangeliści piszą na przykład o zaparciu się Piotra, o Judaszu, o celniku Mateuszu.

W Ewangelii duch prostoty i dziecięctwa Bożego ma poczesne miejsce. Tak plastycznie ukazał nam to Pan Jezus, gdy postawił dziecię pośrodku apostołów i powiedział do nich: „Jeśli się nie staniecie jako dziatki, nie wnijdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). Czy duch prostoty ewangelicznej kształtuje atmosferę życia zakonnego?

A jaki jest stosunek Ewangelii do zwyczajów?

Pan Jezus był nieubłagany i bardzo gromił faryzeuszów, dla których zwyczaje były ważniejsze niż człowiek. Zbyt uporczywe trzymanie się zwyczajów na niekorzyść bieżącego życia prowadzi do sklerozy. Trzeba mieć odwagę – jak mówią ostatni papieże – i pewne zwyczaje, obyczaje, konwenanse, które szkodzą w nawiązywaniu kontaktu z dzisiejszym człowiekiem, należy odrzucić jako szkodliwe dla aktualnej pracy apostolskiej. Oczywiście, zdrowe i zrozumiałe także dziś zwyczaje z pietyzmem zachowywać.

Czy system rządzenia zakonnego wytrzymał próbę życia?

Pan Jezus powiedział: „… największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa” (Łk 22,26). Z radością Chrystus przyrównywał się do sługi Jahwe, nawiązując do przepowiedni Izajasza, gdzie sługa Jahwe trzciny nadłamanej nie dołamie, lnu tlącego się nie dogasi i nie będzie wadził się na przedmieściach, a narody będą w nim pokładać swoje nadzieje. To jest wspaniały obraz dobrej przełożonej. Oto wzór dla przełożonych. W niejednym już spopielałym sercu tli jeszcze jakaś iskierka. Przełożona musi dotrzeć do niej i rozdmuchać ją w płomień. Obrona przed protestantyzmem zaciążyła także na systemie rządzenia w zakonach, gdzie na pierwsze miejsce wysuwano posłuszeństwo na niekorzyść miłości. Jedno nie powinno wykluczać drugiego. Posłuszeństwo ma swoje zadanie do spełnienia, bo Chrystus przez posłuszeństwo zbawił świat, „stał się posłuszny aż do śmierci krzyżowej; ale Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał”. Miłość … Ona jest pierwsza, ona jest mocą posłuszeństwa.

Życie zakonne zbytnio się zhierarchizowało, organizacja przesłoniła organizm, ordo, kongregacja – rodzinę. Sobór zaś mówi, że życie zakonne należy do Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, a więc jest organizmem. W organizmie każdy członek ma swoją funkcję. Byłoby źle, gdyby noga chciała się postawić na miejscu głowy. Dzisiaj mówi się raczej: rodzina zakonna. W rodzinie matka jednakowo miłuje dzieci dobre i złe, jednakowo chce im służyć i zarówno za dobre jak i za złe oddałaby życie. Przełożona ma być matką.

3. Praktyczne wskazania

Ponieważ łaska buduje na naturze, w wychowaniu zakonnym nie wolno pomijać natury. Przede wszystkim należy przeprowadzić badania, czy kandydatka ma prawdziwe powołanie. Musi mieć i odpowiednie zdrowie, i wystarczającą inteligencję, i odpowiedni charakter (dojrzałość psychiczną). W zakonie bowiem mają być wybrane dzieci Boże, dążące do wyższej doskonałości, szlachetna natura będzie tu więc podporą. Trzeba dbać o rozwój życia naturalnego, ceniąc dary naturalne i wychowywać przede wszystkim człowieka.

Potem musi przyjść etap doskonalenia chrześcijanina, a więc trzeba bardziej wiązać dziewczę z Kościołem, ubogacone już prawdami wiary. Dopiero na tych dwóch szczeblach można budować życie zakonne.

Nie wolno też zapominać, że wstępując do zakonu nie zostawiliśmy w świecie swojej natury, skłonnej do grzechu od młodości. Zło jest i pozostało w nas. Dlatego Kościół tyle nam mówi o grzechu, co tydzień każę się z niego oczyszczać, każę się spowiadać i wyznawać, żeśmy winni i to bardzo winni. Podstawą naszej prawości będzie uczulenie na zło w nas. Musimy wciąż zdawać sobie sprawę z tego, że zawsze możemy powiedzieć Bogu: non serviam. To będzie trzymało nas w pokorze i uczciwości. Przewrotność niektórych osób duchownych na tym polega, że boją się oni skutków zła i grzechu, ale samego grzechu się nie boją. Osoby pobożne boją się mówić o swych słabościach i dlatego trudno im się nawrócić. Gandhi powiedział bardzo słusznie, że najtrudniej budzić człowieka, który udaje, że śpi. Najtrudniej też obudzić oziębłego zakonnika, który ma tysiące wymówek, tysiące subiektywnych racji i pretekstów, a nie umie dopatrzyć się zła w swoim postępowaniu.

Sobór poleca czytanie Pisma świętego, a szczególnie Ewangelii. Dobrze byłoby zaznaczać sobie podczas czytania Ewangelii, w czym nie mogę zgodzić się z Chrystusem.

Ewangelia nauczy nas uczciwości i umiłowania prawdy. Pan Jezus powiedział: „Prawda was wyswobodzi” (J 8,32). Po zaparciu się Piotra, Pan przechodzi obok niego i spogląda nań. Sumienie Piotra obudziło się natychmiast. Jak często przechodzi Chrystus koło zakonnicy i patrzy w jej duszę, a ona ani drgnie. A przecież wszyscy potrzebujemy nawrócenia, bo każdy grzech, nawet najmniejszy, jest odwróceniem się od Boga, Boimy się nawrócenia, bo decydując się na nawrócenie, musimy burzyć bożki pogańskie, rozpanoszone w naszym życiu. Żal nam nieraz zerwać z niektórymi nawykami tak, jak starej pannie papugi i pieska. Klasztor przecież nie jest muzeum ani pensjonatem dla starych kawalerów czy starych panien, którzy mówią: dajcie nam święty spokój, nie chcemy żadnej zmiany. Zakonnica wstydzi się nawrócenia, podczas gdy człowiek świecki głośno krzyczy o swoim powrocie do Boga.

Pan Jezus powiedział: „Jeśli pokutować nie będziecie, zginiecie” (Łk 13,3). Były czasy w historii Kościoła, kiedy ludzie dosłownie brali to przykazanie Pańskie i naprawdę pokutowali. Pozostały po nich dowody tego usposobienia duszy, na przykład piękna modlitwa św. Bernarda o dar łez. Dziś dla niejednego pokutą jest wyłącznie modlitewka, nakazana przy spowiedzi. Źle jest, jeśli pokutę tylko się odmawia. Pokutę trzeba czynić. Oczywiście, formy pokuty muszą dziś być inne niż dawniej. Zdajemy sobie sprawę, że w świecie nagromadziło się wiele zła, a nie ma, kto by wziął odpowiedzialność za to zło, kto by za nie płacił. Coraz mniej w naszych domach zakonnych takich dusz, które by na wyrywki chciały nosić gorszą odzież, podjąć trudniejszą pracę, poświęcać się lub umartwiać. Obowiązkiem naszym jest pokutować za cały świat. Zakonnica już od pierwszych dni swego pobytu w domu zakonnym musi zrozumieć, że obierając życie zakonne, bierze tym samym odpowiedzialność za cały świat. Życie zakonne ma charakter apostolski. Matka Najświętsza w Lourdes nawoływała do modlitwy i pokuty. Ludzie świeccy uważają, że my naprawdę pokutujemy. A czy tak jest istotnie? Każda dusza, miłująca krzyż, jest duszą ofiarną, apostolską i gorliwą. Z chwilą, gdy zanika umiłowanie krzyża i ofiary, życie duchowe traci równowagę.

4. Śluby zakonne w świetle Ewangelii

„Musimy sobie uczynić ze ślubów sens naszego życia” – powiedział Ojciec Święty Paweł VI. Stanie się to wtedy, gdy śluby będziemy rozumieli pozytywnie. Śluby bowiem usuwają to wszystko, co przeszkadza nam wmontować się w plany Boże, pomagają nam wszczepić się w Chrystusa i w Nim trwać, by wiele owocu przynieść.

Posłuszeństwo, które tak cenił Chrystus Pan, jest fundamentem życia społecznego. Każdy musi słuchać. Anarchistów na świecie jest niewielu, jeden drugiemu musi być podporządkowany. Dlatego słuchać przełożonych, to nic nadzwyczajnego. To i ludzie w świecie czynią. Ale wyrzec się swojej woli tak, by zawsze być do dyspozycji, być niejako na dyżurze, to duch Ewangelii. Pan Jezus powiedział: „Pokarmem moim jest czynić wolę Tego, Który mnie posłał” (J 4,34). Pokarm jest czymś nieodzownym dla życia. Posłuszeństwo jest pokarmem, który formuje w nas życie Boże. I dla Pana Jezusa posłuszeństwo nie było łatwe. Wiemy, jak w Ogrójcu łamał się ze sobą i prosił o oddalenie kielicha, ale uzależnił to od Ojca. Dlatego mówi św. Paweł: „Chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa z tego, co wycierpiał. Gdy zaś wykonał wszystko, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,8-9). I tu jest istota ślubu posłuszeństwa.

Być ubogim, ponosić skutki ubóstwa… czy to coś nadzwyczajnego? Ludzie świeccy także temu podlegają, może jeszcze więcej od nas. To jeszcze cnotą nie jest. Cnota ewangeliczna zaczyna się wtedy, gdy jesteśmy ubodzy w duchu i z radością przyjmujemy skutki ubóstwa, jak Chrystus, który nie miał, gdzie by głowę skłonił.

Złożyć ślub czystości i unikać przeciwnych mu uczynków to jeszcze nie wszystko. Trzeba zrozumieć sens ślubu czystości dla Królestwa Bożego, nie dla siebie. Pan Jezus był wolny, dlatego mógł głosić Królestwo Boże, mógł się poświęcać i służyć innym. Człowiek wolny może stać się ojcem i matką, bratem i siostrą dla potrzebujących, może i powinien z całym oddaniem im służyć – stać się wszystkim dla wszystkich.

Wreszcie kilka zdań ogólnych co do formalnej strony odnowy na podstawie Pisma świętego.

Żeby dobrze przeprowadzić przystosowaną odnowę, trzeba znać wszystkie dokumenty soborowe. Wśród nich (poza Konstytucją Lumen gentium, Dekretem Perfectae caritatis) poczesne miejsce zajmuje Konstytucja o Objawieniu Verbum Dei. Należy pamiętać przede wszystkim, że Pismo święte w rozumieniu Soboru to nie system zdań i zdarzeń, ukazanych ludzkości przez Boga, ale zainicjowanie przez Boga nowego porządku nadprzyrodzonego w świecie. A więc teologia biblijna – przekrój Bożej myśli od Mojżesza aż do Chrystusa, historia zbawienia, opowiedziana w Piśmie świętym. Pismo święte Starego i Nowego Testamentu to jeden Kodeks Boży, to stopniowe realizowanie przez Boga nowej rzeczywistości, umożliwiające osobiste spotkanie Boga z człowiekiem, w dotąd niespotykanym ani przeczuwanym wymiarze. Konstytucja o Objawieniu mówi, że Ewangelia jest źródłem wszelkiej prawdy zbawczej i zasad postępowania (nr 7). Chleb żywota Kościół czerpie tak ze stołu Słowa Bożego, jak i Ciała Chrystusowego (nr 21). Dlatego Ojciec święty Paweł VI w swoim przemówieniu do przełożonych generalnych, zebranych na Międzynarodowej Unii Przełożonych Wyższych w dniu 7 marca 1967 r. powiedział: „Zapytacie może, w jaki sposób zapewnić naszym zakonnicom w tym zamęcie życia dzisiejszego prymat kontemplacji nad aktywnością? Liturgia – odpowiada Papież – jest i powinna pozostać wraz z Pismem świętym pokarmem podstawowym, którym żywi się kontemplacja”. Mamy więc odpowiedź. Zakonnice, które będą opierały swoje życie wewnętrzne na liturgii i na Piśmie świętym nie ustaną w drodze, ale dojdą do świętości. Sobór docenia moc słowa Bożego zawartego w Piśmie świętym. „Jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego” (VD nr 21).

„Sobór Święty usilnie i szczególnie upomina wszystkich wiernych, a zwłaszcza członków zakonów, by przez częste czytanie Pisma świętego nabywali wzniosłego poznania Jezusa Chrystusa” (nr 25). Kościół dlatego usiłuje zyskać głębsze rozumienie Pisma świętego i nie może poprzestać na dotychczasowych osiągnięciach. Konstytucja podkreśla konieczność dalszej, usilnej pracy. Dokonuje się ona pod nadzorem i czujnością Urzędu Nauczycielskiego (nr 23). Sobór jest świadom, że oparcie swego życia duchowego i odnowy na Piśmie świętym jest możliwe tylko dzięki stałemu czytaniu i pogłębianiu znajomości tegoż Pisma świętego. Stąd Konstytucja zachęca wszystkich, by pod przewodnictwem biskupów pełniej czerpali ze skarbów zawartych w Piśmie świętym. Sobór ufa, że „przez lekturę i studium Ksiąg Świętych… skarbiec Objawienia, powierzony Kościołowi, serca ludzkie coraz więcej napełnia i wolno spodziewać się ze wzmożonej czci dla Słowa Bożego nowego bodźca dla życia duchowego” (nr 26).

Słusznie więc przełożona generalna sióstr św. Wincentego, Matka Guillemin, w referacie wygłoszonym w Lovanium we wrześniu 1966 r. twierdzi: „Jest sprawą każdego zgromadzenia, jak i całego życia zakonnego w ogólności, czerpać z pouczeń Kościoła posoborowego światło, które im pomoże w dzisiejszym świecie zrozumieć ducha Ewangelii i tak wejść w kontakt z tym światem i to na płaszczyźnie pracy właściwej każdemu instytutowi według szczególnej idei założyciela.

Według tych założeń uwaga na potrójne działanie Ducha Świętego będzie kierować dziełem powrotu do Ewangelii:

– uwaga na działanie Ducha Świętego w Kościele

– uwaga na działanie Ducha Świętego w świecie

– uwaga na działanie Ducha Świętego wewnątrz każdego instytutu.

Trzeba więc być w największym kontakcie z Duchem Świętym, który przemawia przez słowa Ewangelii. Instytut, który zmobilizował w odpowiedni sposób to uwrażliwienie na działalność Ducha Świętego w większości swych członków, już jest zasadniczo u swoich podstaw odnowiony” – tyle Matka Guillemin.

Ale to, co poczyna się z Ducha Świętego, rodzi się z Najświętszej Maryi Panny. Taka jest ekonomia Boża. „Począł się z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny” (Credo mszalne). Te dwie Miłości usposobią nas do prawdziwej odnowy, bo dzięki Nim spotkamy się wszyscy w Chrystusie.

Dzięki Bogu, że żyjemy w szczególnie sprzyjających okolicznościach. Najświętsza Maryja Panna owładnęła całym naszym życiem religijnym. Owszem, oddaliśmy się w macierzyńską niewolę Maryi i dlatego możemy tym bezpieczniej myśleć o tym, że jeśli poddamy się pod działanie Ducha Świętego, to Go zrozumiemy i że i nasza odnowa pocznie się z Ducha Świętego i przez Maryję dokona się w naszych polskich zakonach. Kiedy? W jaki sposób? Ze spokojem czyńmy wszystko, co do nas należy i nie zrażajmy się trudnościami, jakie się piętrzą przed nami. Raczej starajmy się zrozumieć to, co Pan Jezus powiedział apostołom: „Nie wasza to rzecz znać czas i godzinę, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie mi świadkami” (Dz 1,7-8).

Musimy przyjąć ochotnie Ducha świętego i dawać świadectwo Chrystusowi. To właśnie jest duch ewangeliczny: dawać świadectwo. „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli dobre wasze uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). To jest autentyczne świadectwo, jakiego żąda od nas dziś Kościół i Chrystus.

Na Soborze bardzo dużo mówiło się o życiu zakonnym jako o znaku. Jest ono znakiem w Kościele. Jak wielkie znaczenie mają znaki na drogach publicznych. Niemożliwe byłoby poruszanie się naprzód bez znaków. Ale znak spełnia swoje zadanie, jeżeli: stoi na swoim miejscu, wskazuje właściwy kierunek, jest czytelny. Skoro więc jesteśmy znakiem, musimy odnaleźć swoje miejsce w Kościele. Musimy wskazywać kierunek ku nieprzemijającemu życiu wiecznemu, ku niebu, gdzie czeka na wszystkich ludzi Ojciec Niebieski. Musimy być czytelni. Dlatego potrzebna odnowa, by człowiek dzisiejszy, patrząc na ten znak Chrystusowy w świecie, jakim jest życie zakonne, to życie rozumiał i cenił. Dlatego Kościół żąda od nas odnowy przystosowanej do warunków i psychologicznych i intelektualnych dzisiejszego człowieka. I stąd to wołanie Soboru do wszystkich rodzin zakonnych, a więc i do nas, abyśmy przystąpili do odnowy autentycznej, w oparciu o ducha zawsze nowego, zawsze aktualnego, jakim jest duch Ewangelii. Instaurare omnia in Christo.

Za: Abp Bronisław Dąbrowski, Instaurare omnia in Christo, Warszawa 1987, s. 54-62

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda