1974.09.23 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie podczas Kongresu Bonawenturiańskiego w Rzymie

 

Paweł VI

PRZEMÓWIENIE PODCZAS KONGRESU BONAWENTURIAŃSKIEGO W RZYMIE

Rzym, aula Papieskiego Fakultetu Teologicznego św. Bonawentury, 23 września 1974 r.

 

Czcigodni Bracia i Kochani Synowie!

Z miłą chęcią odbyliśmy krótką podróż i przybyliśmy tutaj z miejsca naszego zamieszkania. Zarówno bowiem okazja, która stała się powodem tych odwiedzin, jak i troska Pasterza całego Ludu Bożego, która jest przewodniczką wszystkich naszych myśli i kieruje naszymi krokami, są rzeczywiście takie, że pozwalają nam podzielać takie same uczucia, jakie przepełniały ducha św. Pawła Apostoła, kiedy spodziewając się w bliskim czasie odwiedzić pierwszych chrześcijan w Rzymie ufał, … „że przybywając do was, przyjdę z pełnią błogosławieństwa Ewangelii Chrystusa”[1].

1. Wiemy, że w tym miejscu ozdobionym wielkim imieniem Doktora Serafickiego, naukowcy różnych dziedzin i pochodzący z wielu narodowości ukazywali w tych dniach bogatą osobowość św. Bonawentury z Bagnoregio, z okazji 700. rocznicy jego śmierci, aby poprzez skumulowaną niejako pochwałę dopełnić tych wszystkich uroczystości, które miały także i gdzie indziej miejsce i w inny sposób przebiegały.

Bardzo nam miło, że możemy wyrazić naszą radość i pogratulować tym wszystkim, którzy z jakiegokolwiek tytułu brali udział w tych radosnych obchodach. Równocześnie jednak poczuwamy się do obowiązku wyrażenia życzenia, aby tego rodzaju uroczyste obchody rocznicy śmierci szły w parze z bardziej świadomym uznaniem takiego życia, jakie św. Bonawentura własnym przykładem i nauczaniem może z pewnością przekazać także Kościołowi naszych czasów. Napisaliśmy przecież w liście skierowanym 15 lipca br. do Przełożonych Generalnych trzech Rodzin Franciszkańskich, że „ten mistrz nauki i życia ciągle jeszcze przemawia, chociaż od jego śmierci upłynęło siedem wieków”.

2. Teraz więc, przebywając krótko pośród Was, oddani synowie Świętego, wykładowcy jego nauki, krzewiciele jego poglądów i dzieł, poddajemy się niejako urokowi tytułu niewielkiej rozprawy, która mimo że ze względu na objętość i treść nie należy do najważniejszych pism Bonawentury, to nie ulega wątpliwości, że jest bardzo znana i bardzo często była opatrywana komentarzami oraz tak bardzo dla niego charakterystyczna, że sama niemal wystarcza, aby jej autora umieścić w historii doktryn średniowiecznych, i to ujmując jego specyfikę i oryginalność. Chodzi o dzieło – jak słusznie się domyślacie – noszące tytuł Itinerarium mentis in Deum, które zostało napisane w 1259 roku na Alwerni.

Już sam tytuł Itinerarium dla nas, ludzi, którzy żyjemy obecnie oraz jesteśmy odległymi i krytycznymi spadkobiercami spuścizny doktrynalnej św. Bonawentury, ma w sobie jakiś urok i brzmi przekonująco, ze względu na pewne proste, a przecież trafne i nadzwyczaj cenne wskazówki, które sprawiają radosne wrażenie, że autor jest nam bardzo bliski jako przewodnik tłumaczący niektóre skłonności naszego ducha. Itinerarium – wydaje się, że sam ten tytuł wyraża pewien ruch ducha, który chce wszystko zbadać i wszystkiego dociec. Zgadza się to z niespokojnym i postępującym stylem ducha współczesnej kultury. Człowiek współczesny, owszem, zabiera się do odkrycia natury rzeczy, ale coraz częściej na ścieżkach wiedzy filozoficznej i teologicznej szybko się zniechęca i zatrzymuje się na jakimś etapie, traktując go tak, jak gdyby był on ostateczny i najwyższy. Itinerarium natomiast, ponieważ ma na uwadze cel ostateczny, który jedynie może wynagrodzić trud twardej i długiej drogi, dąży wprost do ostatecznego kresu, którym jest Prawda Boża tożsama z Bożym Bytem. Itinerarium Bonawentury uznaje wartość etapów pośrednich, po których przebiega nasze poznanie, ale dąży do wspinania się ciągle wyżej, ustawicznym wysiłkiem angażując siły intelektu poznającego bądź doświadczalnie, bądź poprzez rozumowanie, i w ten sposób odpowiada wewnętrznym postulatom pedagogiki, aby uwzględniać zarówno zmysły, jak rozum i ducha; taką pedagogikę uznać może każda najlepsza nawet szkoła w naszych czasach.

Wspomniane Itinerarium, szukając zachęty i potwierdzenia w iluminacji św. Augustyna, który zachęca do pięcia się wyżej słowami Quaere super nos (szukaj ponad sobą), dochodzi w końcu aż do progu Nieskończonej Tajemnicy. Ale nawet tu się nie zatrzymuje, lecz, zaprzestając niejako wznoszenia się w górę, posuwa się w innym kierunku i jakby zstępując, wytycza nową drogę nazywaną powrotem ducha ludzkiego do własnego wnętrza. Tam Chrystus, światło i pokarm, w zakątkach ducha sam prowadzi do rozpoczęcia nowego, równie trudnego poszukiwania, które nie dokonuje się już na zewnątrz, mianowicie w porządku rzeczy stworzonych, ale wewnątrz nas, zwrócone zawsze uważnie na niewysłowioną obecność Boga, który za pośrednictwem swej łaski w duszy uczynił sobie nowe, mistyczne mieszkanie.

Taką to drogę Brat Bonawentura faktycznie szczęśliwie podjął i taką mądrze proponuje też dzisiejszym ludziom: mianowicie Itinerarium mentis in Deum – drogę duszy do Boga, której zadaniem jest odnowić człowieka od wewnątrz i otworzyć przed nim nową drogę, którą mógłby dojść do Chrystusa Pana[2].

Powiedzieliśmy o drodze podjętej i proponowanej przez Brata Bonawenturę. Słowa „brat” użyliśmy rozmyślnie, jako że wydaje się ono nie mniej odpowiednie do tego, aby precyzyjnie określić jego życie i wzniosłe posłannictwo, niż bardziej szanowna nazwa „kardynał”.

Faktycznie Bonawentura, bardziej aniżeli inni zakonnicy wyróżniający się wówczas w Kościele świętym, podzielał losy swego niewiele wcześniej założonego zakonu, któremu z pewnością wiele dał, wiele od niego wcześniej otrzymawszy. Potrafił nawiązać trwały kontakt z założycielem swego zakonu; od założyciela przejął podejście do życia ascetycznego oraz bardzo wysokie poczucie zmysłu kościelnego, stając się niejako jego „myślącym sumieniem”. Po to udał się do miejsc, gdzie urodził się, żył i umarł św. Franciszek, aby odtworzyć i przekazać potomnym autentyczną prawdę o jego życiu[3]. Ponieważ zaś w ważnych sprawach sobie powierzonych, zawsze na drugim miejscu stawiał mniej ważne troski[4], to znaczy troski o sprawy doczesne, w poszukiwaniu pokoju ducha usunął się w spokojne zacisze góry Alwerni[5], którą to górę, ze względu na wyjątkowy zupełnie sposób, w jaki św. Franciszek doświadczył tam w sobie Chrystusa, ludzie światli i rozważni dotąd zaliczają do wzniosłych miejsc ludzkiego ducha[6]. Od św. Franciszka nauczył się także owego przepięknego i bardzo szczerego sposobu chwalenia Boga we wszystkich i przez wszystkie stworzenia, a także nauczył się mocno wierzyć i z prostotą uznawać prawdy wiary tak, jak utrzymuje i naucza święty Kościół Rzymski[7].

Czyż to nie z tego franciszkańskiego źródła pochodzą aktywność życia i pogodny spokój myśli Brata Bonawentury, które to cechy wyraźnie ukazują, że Bóg jest nam bliski w naturze, a w nas obecny przez wiarę?

3. Nie trzeba sądzić, że droga duchowa, jaką św. Bonawentura proponuje innym, tak samo jak ta, którą sam przeszedł, jest samotną pielgrzymką wiodącą do celu odległego i zupełnie nieznanego. Przeciwnie, chodzi o drogę podjętą wspólnie z Synem Bożym, który stawszy się człowiekiem, upodobnił się do naszego ludzkiego obrazu po to, aby w nas na nowo odkryć swój Boski obraz, który został wyryty w człowieku w momencie jego stworzenia[8]. W Chrystusie bowiem, gdy stał się bratem rodzaju ludzkiego[9], także wszechświat cały, jakby pieśń przepiękna[10], na nowo stał się głosem, który mówi o Bogu i skłania do tego, „abyś dostrzegał, słyszał, sławił, kochał i miał staranie, wielbił i czcił twego Boga w każdym stworzeniu, aby przypadkiem wszechświat cały nie zwrócił się przeciw tobie”[11]. Ponieważ zaś Chrystus, który odwiecznie jest Bogiem i na wieki pozostanie człowiekiem, dzięki swej łasce stał się twórcą nowego niejako stworzenia w duszach wiernych, wynika z tego, że szukanie obecności Boga staje się dla nich kontemplacją Boga we własnych duszach, gdzie Bóg mieszka poprzez dary niezwykle hojnej miłości[12]. Zatem kontemplacja ta przemienia się w końcu w drogę do Boga, która dokonuje się w nas samych, gdyż w nas Bóg raczył zamieszkać[13].

O, do odkrycia jakże zdumiewających rzeczy prowadzi nas tego rodzaju droga wewnętrzna. Bowiem ta nowo ujawniona droga prowadzi do odkrycia łaski, która jest podstawą prawości woli i przenikliwości rozumu;[14]prowadzi do ponownego odkrycia wiary, która wzmacnia i doskonali nasze władze poznawcze i poprzez którą uczestniczymy w poznaniu, jakim Bóg poznaje siebie samego i świat; nadto do odzyskania nadziei przygotowującej nasze nieodwołalne spotkanie z Chrystusem Panem, które ma dopełnić przyjaźń łączącą nas z Nim już obecnie; wreszcie do odkrycia miłości jednoczącej nas z życiem Bożym, która skłania nas do tego, abyśmy, zgodnie z wolą Boga, wszystkich ludzi uważali za braci.

 

4. Czyż orędzie św. Bonawentury nie jest ostatecznie wezwaniem człowieka do tego, aby odzyskał wizerunek siebie samego i osiągnął pełnię swojej osobowości?

Orędzie to z ufnością powierzamy każdemu z osobna i Wam wszystkim, których albo wspólnota profesji zakonnej, albo zgodność poglądów czyni najbliższymi niejako spadkobiercami Doktora Serafickiego, abyście badali i upowszechniali obfite bogactwo jego myśli. Równie gorąco polecamy je wszystkim synom Kościoła, którzy obecnie, może jak nigdy dotąd, narażeni są jakoś na wewnętrzne zepsucie. Czynimy to w tym celu, aby każdy, pilnie rozważając to orędzie, zaczerpnął z niego pomoc do skutecznego dawania świadectwa własnym życiem tak w Kościele, jak i w świecie.

Oby Bóg Wszechmogący „uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary”[15]. Życzenie to potwierdzamy apostolskim błogosławieństwem.

 

[1]   Rz 15,29.

[2]   Por. Paweł VI. Przemówienie, 9 V 1973, AAS 65; 1973, 323; bulla Apostolorum limina, 23 V 1974. AAS 66; 1974, 306.

[3]   Legenda maior. Prol. nr 4. AFr 10; 1895, 559.

[4]   Por. Dante Alighieri: Boska Komedia. Raj XII 127 nn.

[5]   Itin. Prol. 2. V 295.

[6]   Por. J. Guitton w L’Osservatore Romano, 25 X 1973, s. 3, kol. 1.

[7]   Legenda maior c 4 n 3. AFr 10; 1895, 572.

[8]   Vit. myst. c 24 n 3. VIII 189.

[9]   Comm. in Ev. Lucae 22, 66. VII 561 a.

[10]  In I Sent. d 44 a 1 q 3 concl. I 786 b.

[11]  Por. Itin. c 1 n 15. V 299.

[12]  Jw. c 4 n 4. V 307.

[13]  Por. J 14,28.

[14]  Itin. c 1 n 8. V 298.

[15]  2 Tes 1,11

Tłum. I. Zieliński OFMConv., Witalis Jaśkiewicz OFMConvŚwięty Bonawentura. Życie i myśl, Niepokalanów 1976, s. 534-538

 

© Copyright – Libreria Editrice Vaticana

 

Wpisy powiązane

1978.05.29 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie do kapituły generalnej Braci Mniejszych Konwentualnych

1978.05.22 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie do Zgromadzenia Kapłanów Najświętszego Serca

1978.05.07 – Rzym – Paweł VI, Homilia na beatyfikację S. Marii Enrici Dominici