1967.09.24 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie do uczestników Kapituły Generalnej Redemptorystów. Dawać świadectwo Ewangelii

 
Paweł VI

PRZEMÓWIENIE DO UCZESTNIKÓW KAPITUŁY GENERALNEJ REDEMPTORYSTÓW.
DAWAĆ ŚWIADECTWO EWANGELII

Rzym, 24 września 1967 r.

 

Powodowani przykładnym poczuciem obowiązku nie szczędzili­ście trudu, aby po wszechstronnym rozważeniu praw własnego In­stytutu, wasza Rodzina zakonna mogła swoje życie i działalność przystosować do wskazań Soboru Powszechnego i do warunków naszego wieku.

Jest rzeczą zrozumiałą, że to zadanie wymaga od was pilnego natężenia umysłu, mądrości i roztropności, a równocześnie śmiało­ści złączonej z ufnością; nie powiniście bowiem kierować się nie­rozważną żądzą nowości, która wszystko chciałaby uzależnić od ludzkiej samowoli. Przy zmianie jakiegokolwiek szczegółu karności należy „wiernie rozeznawać i zachowywać ducha i zamiary Zało­życiela, jak również zdrowe tradycje, bo wszystko to stanowi dzie­dziczną własność każdego instytutu” (DZ 2). Chodzi raczej o takie dzieło odnowy, które ma usunąć to wszystko, co z biegiem czasu jako niewłaściwe, zbyteczne lub już przeżyte wtargnęło w waszą obserwancję; to dzieło ma być dokonane w ten sposób, aby oblicze waszego Zgromadzenia, bez plamy i zmarszczki, zajaśniało pierwot­ną wspaniałością i przybrało ów święty kształt i wyraz, jaki chciał na nim wycisnąć wasz Ojciec-Prawodawca. „W ten sposób wpraw­dzie litera waszych reguł będzie mogła się zmienić, ale duch po­zostanie nietknięty.

Nie mamy zamiaru wspominać poszczególnych punktów waszej karności, które stanowią ducha waszego Instytutu. Niech jednak będzie Nam wolno przedstawić wam do rozważenia pewne szcze­gólne, bardzo zresztą piękne, znamię waszego Instytutu, które wy­daje się najlepiej odpowiadać potrzebom naszego wieku, mianowi­cie pasterską miłość, która dla waszego Ojca-Prawodawcy była głównym motywem założenia Zgromadzenia. On właśnie, bardziej niż inni Doktorowie Kościoła, wydaje się należeć do naszych cza­sów z powodu znakomitych swoich dzieł, z powodu form świętego apostolstwa przez niego wprowadzonych, a zwłaszcza z powodu świetnych jego pism, które dotąd znajdują się w rękach wiernych — z wielkim dla nich pożytkiem duchowym. Z tych pism do naszych czasów promieniuje obraz tego Świętego Obywatela nieba; nawet dziś zdaje się rozbrzmiewać jego głos, który, natchniony jakimś niebieskim duchem, pociągał słuchaczy i zapalał ich dusze płomien­ną miłością do Boga, ukazując również nam, jak się powinno głosić słowo Boże. On bowiem, choć obdarzony wspaniałą wiedzą, nie popisywał się swoją wytworną uczonością, ale ukochał ewangelicz­ną prostotę słowa; zabiegał jedynie o to, aby tak głosić Ewangelię, aby wszyscy ją rozumieli, a cala moc i skuteczność jego słowa po­chodziła z najściślejszego zjednoczenia z Bogiem. Obecne czasy, umiłowani Synowie, bardzo potrzebują takiego przykładu, głosiciele bowiem słowa Bożego powinni szczególnie świętością życia dawać świadectwo prawdzie Ewangelii; tym samym też sposobem postę­powania kapłani i członkowie zakonów będą mogli stać się „solą ziemi i światłością świata”.

Troska o prawdziwy postęp świętej nauki Kościoła

Z miłością pasterską łączy się inne pole waszej działalności, przy uprawie którego wasze Zgromadzenie położyło znakomite za­sługi; jest to dziedzina studiów teologii moralnej, której świeżym i wspaniałym owocem jest „Akademia Alfonsjańska”. W czasie, kiedy napomnienie Soboru Powszechnego przynagla, aby „szczegól­ną troskę skierować ku udoskonaleniu teologii moralnej” (DFK 16), nie ma nawet potrzeby mówić o tym, jak wiele się spodziewamy i oczekujemy od waszej pracy pomocniczej, tym bardziej, że nie brak takich, którzy schodzą z prostej drogi. Doprawdy, nie bez wielkiego bólu dowiedzieliśmy się, że rozpowszechniają się wątpli­wej wartości poglądy pewnych ludzi, którzy — zlekceważywszy Nauczycielski Urząd Kościoła, opierając się na błędnych interpreta­cjach Soboru — niebacznie przystosowują chrześcijańską naukę obyczajów do skłonności tego świata, i do przewrotnych poglądów, jak gdyby należało upodabniać nie świat do prawa Chrystusowego, lecz prawo Chrystusowe do świata.

Ponieważ chodzi tu o rzecz niezwykle ważną, niech Nam wolno będzie wyrazić swoje zdanie, które — jak jesteśmy przekonani — posłuży wam w pracy pisarskiej i nauczaniu za normę i drogowskaz.

Prosta droga, którą należy iść, wytyczona już została słowami samego Soboru: „Jej (to znaczy teologii moralnej) naukowy wy­kład, karmiony w większej mierze nauką Pisma świętego, niech ukazuje wzniosłość powołania wiernych w Chrystusie i ich obowią­zek przynoszenia owocu w miłości dla życia świata” (DFK 16). To zaś czyniąc, dokładajcie wszelkich starań, aby uwidocznić ścisły związek i zgodność, jakie zachodzą między nauką Soboru i nauką. podawaną w ubiegłych wiekach przez Urząd Nauczycielski Kościo­ła. Nie daj Boże, aby wiernym Chrystusowym głoszono opinię prze­ciwną, jakoby według nauki Soboru dozwolone były dziś pewne rzeczy, które przedtem Kościół wyraźnie uznał za wewnętrznie złe. Któż nie widzi, że stąd bierze początek zgubny relatywizm moralny, a prawie całe dziedzictwo nauki Kościoła narażone jest na niebez­pieczeństwo? Dlatego jeżeli kiedykolwiek, to zwłaszcza dziś z cał­kowitą wiernością, z ochoczą i pokorną uległością ducha należy się trzymać żywego Magisterium Kościoła, które „dla każdego teologa. powinno być najbliższą i powszechną normą prawdy” (encyklika Humani generis); należy je uważać nie za niesprawiedliwe skrępo­wanie w badaniach naukowych, ale za konieczny warunek prawdzi­wego postępu świętej nauki.

AAS 59 (1967) 960—963.

 


Copyright © Konferencja Episkopatu Polski

Wpisy powiązane

1978.05.29 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie do kapituły generalnej Braci Mniejszych Konwentualnych

1978.05.22 – Rzym – Paweł VI, Przemówienie do Zgromadzenia Kapłanów Najświętszego Serca

1978.05.07 – Rzym – Paweł VI, Homilia na beatyfikację S. Marii Enrici Dominici