Paweł VI
PRZEMÓWIENIE DO UCZESTNIKÓW KAPITUŁY GENERALNEJ ZAKONU JEZUITÓW.
HUFIEC CHRYSTUSOWY
Rzym, 16 listopada 1966 r.
Modlitwa, którą wspólnie zaniesiemy do Ducha Świętego, przypieczętuje niejako to wszystko, czego starannie dokonaliście w tym tak bardzo ważnym okresie; tuż po zakończeniu Soboru Watykańskiego II poddaliście bowiem Towarzystwo wasze i całą jego działalność surowej ocenie, zamykając w ten sposób cztery wieki jego historii, a z nowym usposobieniem ducha i z nowymi postanowieniami rozpoczynacie nowy, naznaczony walką okres waszego zakonnego życia.
Wprowadzając do waszych reguł specjalne poprawki, do czego zresztą odnowa życia zakonnego zalecona przez Sobór nie tylko was upoważniła, ale i zobowiązała, nie tylko nie naruszyliście owego świętego prawa, które czyni was zakonnikami, owszem, członkami Towarzystwa, ale raczej zaradziliście waszym problemom, o ile ciążyły na nich przeżytki minionych lat, nabierając przez to nowych sił do wywiązywania się ze wszystkich zadań, jakie macie podejmować na przyszłość.
Dlatego owoc ten wysuwa się na pierwszy plan wśród tylu innych, jakie dojrzały podczas waszych żmudnych debat, a mamy na myśli owoc, który rzeczywiście wpłynie na zachowanie i na niewątpliwy rozwój nie tylko ciała, ale i ducha Towarzystwa.
Naczelne znaczenie modlitwy
Jeśli chodzi o tego ducha, usilnie was zachęcamy, abyście nie odstępując od nader zbawiennych ustaw waszych przodków, także i w przyszłości przywiązywali w życiu waszym naczelną wagę do modlitwy. Skąd bowiem, jeśli nie z łaski Bożej, która jakby żywa woda spływa na nas poprzez skromne niejako kanaliki modlitwy, rozmowy z Bogiem, zwłaszcza przez liturgię, czerpać będzie każdy zakonnik natchnienie i siły do własnego nadprzyrodzonego uświęcenia? Gdzie apostoł znajdzie bodziec, przewodnika, siłę, mądrość i wytrwałość do staczania walki z szatanem, ciałem i światem? Gdzie zaczerpnie on miłość, by pragnąć zbawienia dusz i budować Kościół razem z tymi, którzy z racji swego urzędu odpowiedzialni są za jego mistyczny gmach?
Radujcie się, najdrożsi Synowie! Taką bowiem była stara i taką jest nowa droga chrześcijańskiej ekonomii; taka jest forma, która kształtuje prawdziwego zakonnika, prawdziwego ucznia Chrystusowego, apostoła w Jego Kościele i nauczyciela braci w wierze i tych, którzy obcy są tej wierze.
Zaprawdę, synowie świętego Ignacego, chlubiący się mianem Towarzyszy Jezusowych, pozostają i dzisiaj wierni samym sobie i Kościołowi! Są gotowi i silni! Porzuciwszy zużytą i mniej zdatną broń, dzierżą w ręku nowy oręż, ożywieni duchem tego samego posłuszeństwa, poświęcenia i duchowych zdobyczy.
Stosunek do Kościoła
Teraz natomiast wyłania się pytanie: jak należy określić stosunek waszego Towarzystwa do Kościoła, zwłaszcza zaś do Stolicy Apostolskiej? Czy Kościół, czy Następca świętego Piotra uważa jeszcze Towarzystwo Jezusowe za swoją szczególną i najwierniejszą drużynę? Czy ma ją za Rodzinę zakonną, która za właściwy cel postawiła sobie nie tyle praktykowanie takiej czy innej cnoty ewangelicznej, ile raczej chciała jako straż i szaniec bronić i popierać sam Kościół i Stolicę Apostolską? Czy jeszcze dzisiaj Stolica Apostolska potwierdza swoją do Towarzystwa waszego życzliwość, swe zaufanie i opiekę, jaką się zawsze cieszyło? Czy Kościół ustami Przemawiającego do was stwierdza, że jeszcze potrzebuje i ceni sobie służbę Towarzystwa Jezusowego, swego walczącego hufca? Czy jest ono jeszcze w chwili obecnej mężne i zdolne podjąć się dzieła dzisiejszego apostolstwa, tak wielkiego pod względem zasięgu i jakości?
Oto, Synowie najdrożsi, odpowiedź nasza brzmi: tak! Darzymy was Naszym zaufaniem i dlatego powierzamy wam misję apostolskiej pracy, wyrażamy wam uczucia miłości i błogosławimy wam.
Nowe zadania żołnierzy Chrystusowych
Pokładamy w was wielką nadzieję. Kościół potrzebuje waszej pomocy oraz cieszy się i chlubi tym, że ją otrzymuje od szczerze oddanych sobie synów, jakimi jesteście. Kościół przyjmuje waszą pracę, jaką mu obiecujecie; owszem, nawet wasze życie, które gotowi jesteście mu ofiarować. A ponieważ jesteście żołnierzami Chrystusa, dlatego w chwili obecnej Kościół wzywa was i bardzo zachęca do podjęcia w jego imieniu trudnej i świętej walki.
Czy nie widzicie, jakiej obrony potrzebuje w dzisiejszych czasach wiara — jak szczerego przyjęcia, jasnego wykładu, jak gorliwego przepowiadania, mądrego wyjaśniania, oraz jakiego domaga się ona świadectwa pełnego miłości i wspaniałomyślności? Ufamy wam jako dzielnym świadkom jednej i prawdziwej wiary.
Czy nie widzicie, ile okazji dostarcza dzisiejszy ekumenizm słudze i apostołowi świętego Kościoła katolickiego do nawiązania owocnego kontaktu z innymi, do roztropnej wymiany poglądów, do cierpliwych wyjaśnień i do rozszerzania horyzontów miłości? Któż lepiej niż wy dołoży starań i trudów, by Bracia dotąd jeszcze odłączeni poznali nas i uznali, by nas usłyszeli i razem z nami podzielali chwałę, radość i służbę tajemnicy jedności w Chrystusie Panu?
A czy wśród was nie znajdą się ludzie zdolni, roztropni, dzielni i doświadczeni, którzy by współczesny świat przepoili chrześcijańskimi zasadami według wskazań naszkicowanych już w Konstytucji pastoralnej Gaudium et spes? A czy nabożeństwem, jakie żywicie do Najświętszego Serca Jezusowego, nie będziecie się nadal posługiwać jako nader ważnym narzędziem, by idąc za zachętą Soboru Watykańskiego II dokonać odnowy ducha i życia tego świata i by wywiązać się owocnie z powierzonej wam misji przeciwstawienia się ateizmowi?
A czy z nowym zapałem nie poświęcicie się wychowaniu młodzieży w szkołach średnich i na uniwersytetach, zarówno kościelnych jak i świeckich, co było dla was tytułem wielkiej sławy i zasługi? Pamiętajcie o tym, że powierzono wam tyle wrażliwych serc, które kiedyś potrafią oddać olbrzymie usługi Kościołowi i ludzkości, o ile zostaną należycie urobione.
A co powiemy o misjach? O misjach, na których wielu już waszych współtowarzyszy pracuje w sposób godny podziwu, trudzi się, cierpi i koi cierpienia, by Imię Jezus świeciło jak słońce zbawienia? Czy misje nie zostały wam, jak niegdyś świętemu Franciszkowi Ksaweremu, powierzone przez Stolicę Apostolską, ponieważ była ona przekonana, że znajdzie w was heroldów wiary pewnych, nieustraszonych i pałających miłością, która z waszego życia czyni niewymowne i niewyczerpane źródło pokrzepienia?
A w końcu, co powiemy o świecie? Mamy na myśli świat o dwu niejako obliczach, z których jedno oznacza sprzysiężenie się wszystkich sił przeciwnych światłości i łasce, drugie natomiast — to cała rodzina ludzka, dla której Ojciec posłał swego Syna, a Syn ofiarował samego siebie. Czyż ten obecny świat, tak potężny, a zarazem tak słaby, tak nieprzyjazny, a równocześnie tak na wszystko otwarty, nie wzywa was pełnym wzruszenia błaganiem, abyście spełnili wobec niego waszą misję? Czy ten świat tutaj, w obliczu Chrystusa, nie woła do was prawie z niespokojnym drżeniem: przyjdźcie, przyjdźcie! Wyczekuje was — że się tak wyrazimy — niedostatek i głód Chrystusa. Przyjdźcie, bo nadszedł już czas. Zaprawdę, ukochani Synowie, czas już nadszedł! Idźcie zatem ufni i żarliwi. Chrystus was wybrał, Kościół was wysyła, Papież wam błogosławi.
AAS 58 (1966) 1172—1178.
Copyright © Konferencja Episkopatu Polski