1974.07.15 – Rzym – Paweł VI, «Scientia et virtute praeclarissimus». List z okazji siedemsetlecia śmierci Św. Bonawentury

 

Paweł VI

«SCIENTIA ET VIRTUTE PRAECLARISSIMUS».
LIST Z OKAZJI SIEDEMSETLECIA ŚMIERCI ŚW. BONAWENTURY

Rzym, 15 lipca 1974 r.

 

Do ukochanych Synów
O. Konstantyna Kosera OFM
O. Witalisa Bommarco OFMConv
i O. Paschalisa Rywalskiego OFMCap

W roku bieżącym przypada siedemsetlecie śmierci św. Bonawentury, zwanego Doktorem Serafickim, który do dziś cieszy się wielką sławą wiedzy i cnoty. Rok ten jest ważny również ze względu na taką samą rocznicę śmierci św. Tomasza z Akwinu. Wspólna cześć otoczyła tych dwu mężów, ozdób Kościoła, w którym pełniąc wyjątkową służbę rozstali się z tym światem. Św. Tomasz zmarł, gdy na polecenie papieża zdążał na sobór powszechny Lyoński II, a św. Bonawentura przy końcu tegoż soboru, mianowicie 15 lipca 1274 r.

Św. Bonawentura może obdarować światłem również nasze czasy, zgodnie z tym, co powiedział Nasz poprzednik, św. Pius X: „Św. Bonawentura, niewątpliwie, jak inni Wielcy Doktorzy Kościoła, stanowi, jak sądzimy, bardzo pożyteczny dar Boży dla całej potomności, także dla naszego wieku, a nie tylko dla jego czasów[1]. Obecnie zaś, jak wiadomo, chodzi o to, aby świat katolicki dążył do własnej odnowy, zgodnie z nauką i zbawiennymi zasadami sformułowanymi na soborze Watykańskim II, by wiernie i bez wahań je realizował; w ten sposób żywy głos Ewangelii będzie mógł rozbrzmiewać w Kościele, a przez niego w świecie[2]. Konieczność tej odnowy podkreśla ogłoszony już przez Nas Jubileusz, którego celem jest nieść pomoc każdemu, by zwrócił się do Boga i z Nim się pojednał. Wszyscy więc wierni powołani są do gorliwej współpracy; Bonawentura jest jej patronem, nauczycielem i sprawcą, by we wszystkich wzmacniała się wiara, rosła chwała Boża i odnawiały się dobre obyczaje[3].

Doktor Seraficki wypełnił swój obowiązek; każdy zresztą syn Kościoła winien spełniać to, co go obowiązuje, aby „według własnych darów i obowiązków, działał przez miłość, postępując drogą żywej wiary, która budzi nadzieję”[4]. Pilnie studiował teologię. Ustalił sobie przy tym następujący porządek: „zaczynać od zdecydowanej wiary i postępować poprzez pogodę i łagodność rozumu, by dojść do słodyczy kontemplacji”[5]. Ponieważ zaś tym, który sprawia wiarę i jej dokonuje, jest Jezus[6], „w którym dokonuje się całe objawienie Najwyższego Boga”[7], Jego więc przede wszystkim widział jako „podstawę całej wiary chrześcijańskiej …, całej autentycznej nauki”[8]. Sam rozum nie może dotrzeć do wielu z tych spraw. Stają się one dostępne rozumowi w szkole najwyższego Nauczyciela, Syna Bożego i Syna Człowieczego i przy Bożej pomocy. Rozum otrzymuje dzięki temu zdolność „uczestniczenia w dobrach Bożych, które ze wszech miar przewyższają rozum ludzki”[9], potrafi też osiągnąć całkowitą pewność w stosunku do nich. Jeśli bowiem rozum ludzki rozpatrywany – jak to się mówi – „od wewnątrz” jest bardzo ograniczony i może błądzić, to jednak przenika go w pewien sposób nieomylność i niezmienność samego Boga.

Nie należy jednak sądzić, że wierzymy w sposób nieracjonalny, „gdyż łaska i światło spływające z góry nie burzy rozumu, ale raczej nim kieruje”[10]. Byśmy więc nie utknęli, jak mówią, w jakimś fideizmie, pobudzani jesteśmy do dalszych poszukiwań. Posługujemy się przy tym również takimi przykładami i terminami, które należą do każdego typu wiedzy; wiara bowiem poucza nas, że Bóg skrywa się w każdej rzeczy, której doświadczamy czy poznajemy[11].

Badania teologiczne nie powinny cierpieć na skutek nieporozumień, które przypadkiem mogą tu powstać, od których „mało kto z uczonych katolickich jest wolny”[12]. Wystarczy, że każdy naukowiec kieruje się pragnieniem służenia prawdzie i uznaje jej moc nadrzędną w stosunku do ich sądów. Całej bowiem prawdy o Bogu i Jego woli nie zdobywa się ludzką przemyślnością; zstępuje ona od Ojca światłości, który „dobrowolnie zrodził nas słowem prawdy, abyśmy byli jakby na czele Jego stworzenia”[13]. Nigdy więc nie można pogardzać tą prawdą czy to przedstawiając rzeczy pewne jako wątpliwe, czy to za pewne podając to, co wątpliwe.

Każde zatem ostateczne czyli definitywne określenie odnoszące się do spraw Bożych należy do kompetencji ustanowionego przez Chrystusa urzędu nauczycielskiego, mianowicie do magisterium Kościoła. Wyłącznie jemu zostało zlecone zadanie autentycznej interpretacji. Wynika to z pewnego rodzaju wspólnoty natury (connaturalitas) istniejącej między magisterium a słowem Bożym[14]. Nikt więc nie może być wiernym uczniem Jezusa Zbawiciela, jeżeli nie okaże wiernej uległości temu magisterium, które Kościół sprawuje w Jego imieniu. Z punktu widzenia teologicznego owa podwójna wierność przedstawia szczególną wartość i łączy się ściśle ze zbawczą misją Kościoła, o ile nadprzyrodzone powołanie człowieka dzięki Kościołowi głębiej zostaje poznane i doznaje skutecznego wsparcia[15].

Zgodnie z tym, czego nauczył nas Chrystus, nasz „główny Mistrz”[16], trzeba, by przez nas Bóg wysławiany był we wszystkim.

Należy czcić Boga przede wszystkim w Jego naturze, która pod każdym względem i absolutnie przewyższa naszą; wymaga więc, byśmy całkowicie byli Mu oddani, wtedy bowiem „Bóg w nas króluje, gdy my jesteśmy Mu całkowicie oddani”[17]. Chociaż Boże panowanie i poddanie nasze osiągną doskonałość dopiero na końcu czasów, to jednak uczniowie Pańscy winni usilnie zmierzać każdego dnia do obydwu.

Słudzy Boga mają nadto szerzyć Jego cześć przez swoje działanie[18]; odnosi się to przede wszystkim do tych sług, z którymi „przebywa wśród wierzących nasz Pan, Jezus Chrystus”[19]. Szczególny szacunek należy się Pasterzom Kościoła, „kto bowiem ich słucha, słucha Chrystusa, a kto nimi gardzi, Chrystusem gardzi i Tym, który posłał Chrystusa”[20]. Chociaż bowiem również oni posiadają tę samą Głowę, Chrystusa, to jednak zostali ustanowieni interpretatorami pośredniczącymi między resztą wiernych a Bogiem, „aby im oznajmiali odpowiedzi Boże” wyrażone w słowie Bożym i zawierające wszystko, co jest konieczne do zbawienia człowieka: w co należy wierzyć, czego oczekiwać i co czynić[21].

Skoro wśród świętych Pasterzy w posługiwaniu zbawienia pierwsze miejsce zajmuje Ojciec święty, odmawiałby czci Bogu ten, kto nie okazywałby Rzymskiemu Biskupowi należnego szacunku i posłuszeństwa. Dlatego św. Bonawentura, człowiek tak dobry i łagodny, nie wahał się wypowiedzieć takich surowych słów: „Kto wymawia posłuszeństwo zasiadającemu na Katedrze Piotra, nie może pozostawać w kościelnej jedności”[22].

Potrzeba wreszcie, by Bóg odbierał cześć w swoim obrazie, tzn. w człowieku, ponieważ w Słowie przedwiecznym, które stało się człowiekiem, człowiek osiągnął niejako godność boską, Chrystus, jak mówi św. Bonawentura, „jest równocześnie bliźnim i Bogiem, bratem i Panem, królem i przyjacielem”[23]; dlatego trzeba, by nasza miłość obejmowała wszystkich ludzi; nie mogą nas od tego wymówić żadne ich szczególne sytuacje. Miłość nasza winna być tak powszechna, jak miłość, którą ukochał nas Chrystus, od Chrystusa przecież bierze swój początek i cel[24].

Należy tak samo szanować różne stany w Kościele, „Stwórca bowiem rodzaju ludzkiego rozdziela różne dary charyzmatyczne, daje różne zadania według stopni i przełożeństwa, różne wreszcie wskazuje przykłady”[25].

Chociaż tu i ówdzie zdarzają się grzechy i braki, to jednak ziarna dobroci, które Bóg zasiał w każdym człowieku, nie giną całkowicie i wykazują taką skuteczność, że przy pomocy łaski Bożej ze złego nawet potrafią wzbudzić dobro. Nie trzeba się załamywać z powodu tak licznych trudności, które sprawiają, że ludzkie życie niekiedy nie harmonizuje z wiarą i czcią należną Bogu; miłosierdzie Boże jest większe, niż nasza nędza; sam ogrom Bożych dobrodziejstw może nas do Niego pociągnąć[26]. Ponieważ największym dobrodziejstwem udzielonym ludzkości jest wcielenie samego Boga, ludzie przez Chrystusa i w Chrystusie osiągnęli uzdolnienie, dzięki któremu idąc poprzez dobra doczesne, nie tracą wiecznych. Dzięki temu najobfitszemu wylaniu Bożej miłości, każde stworzenie, chociaż nosi w sobie niebezpieczeństwo odwrócenia się od Boga, po Wcieleniu, może być doprowadzone do Boga we wspanialszy sposób.

Sama natura jest jak gdyby księgą do czytania, którą oświetla blask Pisma św. Pociąga nas ona do poznania, sławienia i miłości Boga. Nikt nie może w pełni zrozumieć tych boskich Ksiąg, jak tylko przez krzyż Chrystusa, który wypełnił wszelkie Pismo odsłaniając Bożą prawdę[27]. Dlatego trzeba, by wszyscy naśladowali Chrystusa ukrzyżowanego, który przyszedł, by człowieka odwrócić od tego, co ziemskie, a zwrócić do umiłowania Boga[28], i cierpiał za nas pozostawiając nam przykład, byśmy szli Jego śladami[29].

Ta droga Chrystusa pobudza do ciągłej odnowy i zamienia ją we właściwe ustawienie ducha. Polega ono na tym, by przez Słowo wcielone odnawiające rodzaj ludzki doprowadzić wszystko do formy początkowej, którą otrzymaliśmy od Słowa niestworzonego[30]. Chrystus bowiem, jako w pełni ziemianin, a zarazem niebianin, simul perfectus viator et comprehensor[31], towarzyszy wszystkim w ziemskiej podróży, a równocześnie zaprasza wszystkich do siebie w niebie. Życie człowieka na ziemi, jak z tego wynika, z natury swojej jest pielgrzymowaniem o charakterze eschatologicznym, czyli itinerarium lub powrotem z Chrystusem do Chrystusa, „od którego wyszliśmy, przez którego żyjemy, do którego dążymy”[32].

Przykład takiego itinerarium św. Bonawentura wskazywał pochwałami w swoim Ojcu Franciszku, który na górze Alwerni w szczególniejszy sposób upodobnił się do ukrzyżowanego Chrystusa, razem z Panem obchodził „Paschę”, jak gdyby dopełniając przejście (transitus) do Boga. Ten promienny przykład wzywa wszystkich ludzi do identycznego „przejścia”[33].

Św. Bonawentura, budując takie itinerarium mentis in Deum, wznosząc się ponad najwyższe szczyty spekulacji, w ten sposób wyłożył teologię mistyczną, że pod tym względem „bez oporów przyznaje mu się pierwszeństwo”[34]. Słusznie zauważył, że każdy człowiek sprawiedliwy winien zabiegać o kontemplowanie Boga i lgnąć do nieskończonego dobra, którym napełnia się dusza, mimo swej skończonej pojemności[35]. Jednocześnie był przekonany, że zasługują na naganę ci, „którzy pragnąc wznieść się na szczyty kontemplacji, chcą zażywać spoczynku i wzbraniają się zstąpić w trudy życia czynnego”[36]. Jeśli bowiem doskonałość prowadzi do miłości, im więcej człowiek przylgnie do Boga, tym więcej winien zabiegać o wzrost Królestwa Bożego.

Sam Bonawentura prowadził oba sposoby życia niezbędne do osiągnięcia zbawienia. Kontemplację niejako przelewał w akcję. Posługiwanie na stanowisku generała swego zakonu wypełniał w taki sposób, by w powierzonej mu owczarni rosły cnoty, zamykały się drzwi przed występkami, a karność rządziła obyczajami[37]. Wyniesiony do godności kardynała odpowiedział w taki sposób, jak gdyby dotychczas niczego jeszcze nie uczynił dla sprawy Bożej i pożytku Kościoła[38].

Tak samo czuł Doktor Anielski, podkreślając sprawę życia aktywnego, „które wynika z pełni kontemplacji”[39]; dlatego łączy się z nim Bonawenturę, podobnie jak Franciszka łączy się z Dominikiem w dźwiganiu jarzma Chrystusowego[40]. Dlatego ci dwaj luminarze Kościoła, jako „książęta świętej teologii”[41], aż do naszych czasów świecą całemu świętemu Ludowi Bożemu jak gdyby bliźniaczym blaskiem.

To, czego dotknęliśmy, a więc myśli i upomnienia św. Bonawentury, wykazuje w sposób przekonywający, że ów mistrz nauki i życia nie przestał mówić, chociaż zmarł przed siedmiu wiekami. Do przemawiającego aż do dziś Bonawentury dołączamy Nasz głos. Zachęcamy wszystkie dzieci Kościoła, aby naśladowali tego, który tak postępował[42]. Rzeczą piękną i godną zalecenia jest modlitwa kierowana do Boga, którą słusznie zanosi się z okazji wspominania Doktora Serafickiego, byśmy „korzystali z jego nieprzeciętnej wiedzy i nieustannie wzrastali w miłości”[43].

Niech te życzenia umocni błogosławieństwo apostolskie, którego z serca udzielamy zarówno wam, umiłowani synowie, jak też wszystkim rodzinom franciszkańskim, którym przewodzicie.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, 15 lipca 1974 r., w dwunastym roku Naszego Pontyfikatu

PAWEŁ VI, PAPIEŻ

Tłum, z j. łacińskiego

Witalis Jaśkiewicz OFMConv

S.C. Napiórkowski OFMConv

Święty Bonawentura, życie i myśl, Niepokalanów 1976, s. 529-533

[1]   Epist. Doctoris Seraphici sapientiam, 11 Apr. 1904. W: Pii X Pont. Max. Acta, I, 235.

[2]   Por. Sob. Wat. II, Konst. dogm. o Bożym Objawieniu Dei verbum, nr 8.

[3]   Por. Red. art. 26. V 325.

[4]   Por. Sob. Wat. II Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 41.

[5]   Sermo 4, 15. V 571.

[6]   Por. Hbr 12,2.

[7]   Sob. Wat. II. Konst. dogm. o Bożym Objawieniu Dei verbum, nr 7.

[8]   Sermo 4, 5. V 568.

[9]   Sob. Wat. I Const. dogm. Dei Filius, rozdz. 2. Denzinger-Schönmetzer 3005.

[10]  Myst. Trin. q 1 a 2 n 3. V 57.

[11]  Por. Red. art. 26. V 325.

[12]  In II Sent. d 15 dub. 3. II 390.

[13]  Jk 1,18.

[14]  Por. Sob. Wat. II Konst. dogm. o Bożym Objawieniu Dei verbum, nr 10.

[15]  Por. In I Sent. Proem. q 3 concl. I 13.

[16]  Sermo 4, 20. V 572.

[17]  Comm. in Ev. Lucae c 11, 12. VII 280.

[18]  Por. Perf. ev. q 4 a 1, 9. V 182.

[19]  Sob. Wat. II. Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 21.

[20]  Jw. nr 20.

[21]  Por. Serm. IV de Annunt., 2. IX 674 b. Coll. II in Hex. V 338.

[22]  Perf. ev. q 4 a 3, 14. V 191.

[23]  Itin. c 4, 5. VIII 307.

[24]  Por. J 15,9.

[25]  Apol. paup. c 6, 4. VIII 267.

[26]  Por. Coll. XXVIII in Ev. Joan. 5. VI 567.

[27]  Por. Coll. XIII in Hex. 12. V 390; Comm. in Ev. Lucae c 4, 45 oraz c 16, 33. VII 99 i 415; Serm. de tempore. Fer. VI in Parasc. Serm. II. IX 28 b.

[28]  Serm. de tempore. Domin. I Advent. Sermo III. IX 28 b.

[29]  Por. 1 P 2,21.

[30]  Por. Brevil. p 6 c 13. V 279 b.

[31]  De rebus theologicis. Sermo IV, 19. V 572.

[32]  Sob. Wat. II Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, nr 3.

[33]  Itin. c 7, 2-2. VIII 312.

[34]  Por. Leon XIII. Alloc. ad professores Collegii S. Antonii de Urbe z 11 listopada 1890 r. Acta Ordinis Minorum 8: 1890, 177.

[35]  Por. Comm. in II Sent. d 23 a 2 q 3, 6. II 546 a; Comm. in I Sent. d 1 a 3 q 2, 2. I 41 b.

[36]  Comm. in Ev. Lucae c I, 62. VII 236.

[37]  Por. Epistolae officiales II, 1. III 712.

[38]  Por. Gregorius I. Epist. Fr. Bonaventurae Ord. Min. Gen. Min. W: Bullarium franciscanum. T. III, 206 a.

[39]  Sth II-II q 188 a 6.

[40]  Por. Serm. de Sanctis. De Sancto Dominico. IX 565 b.

[41]  Pius XII. Litt. enc. Sacra virginitas. AAS 46: 1954, 165.

[42]  Por. Flp 3,17.

[43]  Missale Romanum. Typ. Polyg. Vat. 1970, 578

 

© Copyright – Libreria Editrice Vaticana

 

Wpisy powiązane

1978.05.30 – Rzym – Paweł VI, List do Ministra Generalnego Braci Mniejszych z okazji 400. lecia misji na Filipinach

1974.11.20 – Rzym – Lumen Ecclesiae. List Apostolski do umiłowanego syna Vincenzo De Couesnongle Mistrza Generalnego Zakonu Braci Kaznodziejów

1974.08.28 – Rzym – Paweł VI, List do uczestników nadzwyczajnej kapituły generalnej Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów