Jan XXIII
PRZEMÓWIENIE Z OKAZJI SPOTKANIA Z DUCHOWIEŃSTWEM DIECEZJALNYM
I ZAKONNYM RZYMU*
Watykan, Sala Błogosławieństw, 24 listopada 1960 r.
Umiłowani Synowie!
Od kiedy spotkaliśmy się w uroczystość św. Pawła w bazylice watykańskiej dla promulgacji Synodu, i przedtem jeszcze, w dniach naszych przeżyć duchowych i trosk pasterskich w ostatki stycznia dla celebry owego wydarzenia, które weszło do wspaniałości historii Rzymu, serce waszego Biskupa pozostało w szczególnej i żywej, choć nie głośnej, łączności z duchem każdego członka duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego Miasta. I było Nam miło, dziękując Bogu, od czasu do czasu wspominać z życzliwym uśmiechem niektóre wydarzenia zabarwione dobrym humorem, które nas doszły w tonie proroczym o przygodzie, której się poświęciliśmy, o takim przedsięwzięciu jakim jest Synod w Rzymie, ryzykownym od chwili pierwszego zapowiedzenia, a później utrzymującym w pewnej nieufności aż do jego obwieszczenia. Łaski niebieskiej nie używaliśmy daremnie. Od wstępnego spotkania w świętej bazylice lateraneńskiej aż do owego bardziej uroczystego z 29 czerwca przy grobie św. Piotra, mogliśmy z pomocą Pana celebrować na pewno opus bonum, jakkolwiek pod niejednym względem nie opus periectum.
Spotkanie apostolskie
Wszyscy byliśmy na spotkaniu apostolskim. Jeżeli wolno z czcią przytoczyć taki obraz, dwunastu tam było zgromadzonych w pełnej liczbie i w całkowitej zgodności: również Tomasz tam był, to znaczy również lękliwi i niepewni w pierwszych godzinach. Wszyscy równo wzruszeni dobrocią Pana okazywanej temu, kto Go wzywa i kto Mu służy z ufnością.
Umbrani fugat veritas Noctem lux eliminat. (Z liturgii: Seq. Lauda Sion)
Od dokonanego obwieszczenia, ściśle od 1 listopada, Synod Rzymski nabrał mocy prawa diecezjalnego. Według słów Konstytucji Apostolskiej Sollicitudo omnium Ecclesiarum każdy kapłan kleru Rzymskiego wie dzisiaj jak winien się zachowywać w właściwym mu zakresie obowiązków. Stronice Synodu, jeżeli je sobie duchowo przyswoił powtarzają mu codziennie: „Hoc fac et vives” (Łk. 10, 28).
Otóż, umiłowani Synowie Nasi, wobec tego Waszego szczęśliwego nastawienia, by wprowadzić w czyn przepisy synodalne, myśleliśmy, że nie uczynimy rzeczy niemiłej, jeśli niektóre jeszcze słowa dodamy do tych, które chętnie skierowaliśmy do Was w Naszych przemówieniach w owe błogosławione dni ubiegłego stycznia, a to by na nowo dodać wszystkim odwagi, iżbyśmy godnymi się okazali w obliczu Boga, w obliczu św. Kościoła i w obliczu ludzi.
Święty tom Synodu Rzymskiego obiega – nich Was to nie dziwi – świat. Doznał on dobrego przyjęcia i dobrej oceny ze strony czcigodnych Pasterzy, którzy w tych dniach ustnie i pisemnie wyrażali nam Swe uznanie. Przygotowujemy tłumaczenie na język włoski i na inne języki dla laików, by również im udostępnić zapoznanie się z zasadami jasnymi i świetlanymi, wynikającymi z mądrej i boskiej struktury, jaką jest Kościół Jezusa, wprawdzie tu na ziemi jeszcze wojujący lecz zawsze wśród pewności triumfów życia wieczności.
Umiłowanie lektury Synodu
Jest to pierwsza rzecz, którą mamy Wam do powiedzenia.
Nade wszystko zechciejcie przyjąć, umiłowani Synowie, zaproszenie, byście polubili lekturę Synodu. Ona dzień za dniem będzie Wam wykazywać piękności, bogactwo myśli i mądrości. Przyswójcie sobie praktykę coraz od nowa przeglądania tych stronic i zasmakowania w nich bardziej jeszcze – nie zrażajcie się, że to zaraz słyszycie z całą otwartością, ponieważ nastręcza Nam się okazja, by to powiedzieć – bardziej jeszcze niż troskliwe zabieganie o pielęgnowanie niektórych praktyk czy szczególnych dewocji, może przesadnych nawet, w kulcie Maryi, Drogiej Matki Jezusa i matki naszej, – która raczy nie wziąć za złe tych naszych słów – oraz niektórych Świętych, wśród których niekiedy jałowieje religijność naszego dobrego ludu. Chciejcie Nas zrozumieć. Jest obowiązkiem kapłana pilnować się i ostrzec lud.
Niektóre pobożne praktyki wyłącznie zadowalają uczucie lecz same przez się nie wyczerpują wykonanie obowiązków religijnych a tym mniej są w doskonałej zgodności z pierwszymi trzema przykazaniami Dekalogu, wielkimi i angażującymi.
Jeśli chodzi o lekturę nowego kodeksu życia diecezjalnego, to z Starego i Nowego Testamentu otrzymujemy cenne wskazania proroków i ewangelistów.
Z Ezechiela np., który w drugim rozdziale swego proroczego poematu daje mam wizję zawiniętej księgi, jaką tajemnicza ręka przed nim trzymała, całej zapisanej wewnątrz i zewnątrz a zawierającej lamentacje, pieśń i „biada”. Drogocenna to księga, do której czytania i wchłaniania również on był wezwany i wzywać nie ustawał, a czerpał z niej i dla duszy obfitości i bogactwo życia, zaś dla ust słodycz niby miodu (por. Ezech. 2, 8 – 3, 3).
Tak samo św. Jan wraz z innymi Ewangelistami – wystarczy choćby pójść za wskazówkami konkordancji biblijnej – wielbi stale i zaleca literaturę nade wszystko tych ksiąg, które zawierają głos Boży skierowany do naszych serc i stanowią zapalone lampy na naszej drodze ku kierowaniu krokami. Vox Domini: divina lex: liber vitae.
Czy zwróciliście kiedyś uwagę, drodzy Synowie, na ów święty poemat dydaktyczny, jakim jest psalm 118, rozpoczynający się od Beati immaculati in via, lub jak mówi najnowsze tłumaczenie: Beati quorum immaculata est via, i który przechodzi pod koniec na Principes persequunitur me sine causa, a kończy się słowami tak przejmującymi: Vivet anima mea et laudet te: et decreta tua adiuvent me: Oberro ut ovis quae perlit: quaere servum tuum, quia mandata tua non sum oblitus? (Ps. 118, l, 161, 175 – 176).
Pozwólcie powtórzyć sobie drogie Nam wezwanie; abyście z tej tkaniny zachęt i zaleceń, rozprzestrzeniającej się poprzez odmawiany psalm brewiarza niedzielnego, odszukiwali wskazania i konfrontacje, stanowiące, bardziej niż zbudowanie i poezję, ducha i substancję dyspozycji synodalnych.
Rad bym bardzo dać Wam jakąś próbkę. Lecz Wy sami z łatwością będziecie to mogli wykryć według upodobania Waszego. Za czasów młodości, gdyśmy wykonywali funkcje najskromniejsza, mimo, to tak samo cenne i zasługujące w posłudze kapłańskiej i w nauczaniu, jakże drogocenną pobudką dla Naszego ducha było, że towarzyszył nam św. Ambroży z swej cudowna Expositio in, Psalmum 118 – właśnie owego Beati immaculati in via, cytowanego wyżej – rozciągającej się na 342 stronach, podzielonej na 22 mowy, tomu XV Minge’go, jakoby obfite pastwisko dla pobożnej duszy. Lecz niechaj wystarczy wzmianka tego wezwania do nader pożytecznych ascetycznych urozmaiceń Waszego codziennego życia, zajętego w bezpośredniej posłudze duszom lub w służbie św. Stolicy Apostolskiej. Chcemy raczej wyłożyć w związku z onegdaj promulgowanym Synodem, coś co bardziej leży na sercu pokornego lecz autentycznego Pasterza całej trzody Chrystusa, z szczególnym odniesieniem do tej świętej i błogosławionej cząstki Rzymu, pierwszej diecezji świata. Zechciejcie więc posłuchać tych myśli, które pragniemy przekazać i polecić Waszej pobożnej uwadze.
Wspaniałość posłannictwa kapłańskiego
Pierwsza wyjęta jest z psalmu 14 Dawida: Domine quis commorabitur in taibernaculo tuo, quis habitabit in monte sancto tuo? Odnosi się ona do doskonałości właściwiej naszemu posłannictwu kapłańskiemu; i pierwszym jest światłem Synodu.
Nade wszystko ambulare sine macula. Zatem życie nieskalane, prowadzenie się osobiste godne wzroku podziwu aniołów Pańskich, zbudowania wiernych i zastanowienia się niewiernych, którzy nas otaczają. Wszelka inna chwała z przymiotów osobistych, talentu, umiejętności działania, zewnętrznych sukcesów to bzdura i nabieranie. Kapłan ujawnia się nade wszystko przy ołtarzu: w zgodności i poszanowaniu dla praw liturgicznych, w nastawieniu pełnym gotowości i prostoty, bez sofistyk, które kompromitują same siebie i nas wobec tych, co się do nas zbliżają, w stałej łączności myśli, uczucia, słowa z Jezusem błogosławionym, w wypróbowanej zgodności zewnętrznego życia z własnym sumieniem, oraz w doskonałym zżyciu się z własnym spowiednikiem dla bezpieczeństwa poprawnego kierunku ascetycznego i skutecznego utrzymania w dyscyplinie siebie samego.
Ołtarz, ołtarz, umiłowani Synowie, jest punktem atrakcji oczu i serca. On chce być charakterystycznym wyobrażeniem naszego życia i z niego wypływają w całej swej rozciągłości główne zajęcia kapłana: spowiedź, kierownictwo dusz, nauczanie katechetyczne, opieka nad chorymi, pełen godności, roztropności i cierpliwości kontakt z wiernymi wszelkiego wieku i stanu, gdyż oni znajdą się w okolicznościach niepewności, bólu, nieszczęść publicznych, nędzy.
Następnie: facere iustitiam et cogitare recta in corde suo. Zwyczaj myślenia źle o wszystkim i o wszystkich jest ciężarem sam w sobie i zarazem wobec środowiska, w którym się żyje. Oczy pełne skromności i wobec kogokolwiek lecz otwarte i żywe wobec naszych rzeczywistości i na tego, który żyje z nami. Stałe nastawienie na owo nosce te ipsum, by wyrozumieć drugich: by wszystko łagodzić i obracać ku dobremu, czerpiąc z przykładu drugich pobudki do żarliwości.
Nade wszystko uwaga na rządy własną mową: non calumniare, non facere malum proximo suo, non opprobrium inferre vicino suo. Jakaż jest to zgroza w praktyce życia kapłańskiego.
Umieć się zdyscyplinować i utrzymać się w tym względzie w doskonałym napięciu nie oznacza, że jesteśmy zwolnieni z potępienia niegodziwości świata, z wystrzegania się jej, z niedopuszczania by ona nas uwiodła, a nade wszystko z niedopuszczania do kompromisów z światem ze względu na zdobycie pieniędzy na naszą korzyść, ze względu na nasze interesy materialne a – co byłoby jeszcze bardziej piętnujące i złe – z szkodą dla niewinnych ludzi.
Jesteśmy tu jeszcze na płaszczyźnie prawa naturalnego. Biada kapłanowi, który jako szczyt podłości, odważyłby się pokrywać fałszywą pozłotą i pozorami prawa kanonicznego lub zwyczajów nieistniejących lub sfałszowanych.
Wielkim błogosławieństwem i pobudką do wewnętrznej rozkoszy jest owa commoratio kapłana w tabernakulum Pana; owo zamieszkiwanie mimo kontaktów z nizinami świata, in monte sameto suo.
Ku utwierdzeniu wysiłku, by utrzymać się na wyżynach ponad pokusami i czarami tego życia, następują po psalmie 14 psalmy 15 i 16. także Dawidowe: Conserva me, Deus, quoniam confugio in Te, oraz prośby: Audi, Domine, iustam causam, atterade clamorem meum.
Oh, jakiż pogodny pokój w tym naszym życiu kapłańskim, jeśli je unosi śpiew i jeśli spoglądając na wspaniały nasz tom: Prima Romana Synodus, gdy go szanujemy w świadomości dobrego sumienia, że się go przestrzegało za wszelką cenę, możemy z psalmem 16 mówić te słowa: Si scrutaris cor meum, si visitas nocte, si igne me probas non invenias iniquitatem, Non est transgressum os meum hominum more: secundum verba labiorum tuorum ego custodivi vias legis (Ps. 16, 3 – 4).
Zauważcie: dawniej czytało się rzeczywiście vias duras. Nowocześni uczeni w biblistyce wyjaśnili to lepiej i każą mówić vias legis w sensie większej ufności w Panu, który narzuca swą wolę z słodyczą pomocy i z dodającą odwagi obietnicą pewnej zupełnie nagrody na ziemi, w niebie.
Prawdziwe oderwanie się od świata
A oto teraz, umiłowani Synowie, druga myśl, którą czerpiemy nie z psalmisty i proroka Dawida, lecz z dwóch wielkich Doktorów Kościoła, św. Hieronima i Augustyna.
Zażyły nam brewiarz rozwija ją na dwóch stronicach prostych i wzruszających.
Kodeks życia kapłańskiego, ów nasz tom Synodu, zakreśla proporcje naszego oderwania się od świata oraz ducha naszej pracy kapłańskiej w stosunku do dusz, dla których zbawienia i uświęcenia my kapłani jesteśmy powołani – vocati estis.
Co za akcenty w słowach św. Hieronima w jego komentarzu do św. Mateusza! Grandis fiducia. Petrus piscator erat, – My go dobrze mamy a iuventute nostra et sua, tego naszego Piotra św. – Dives non fuerat; cibos manu et arte quaerebat: et tamen loquitur confidenter: raliquimus omnia: et quia non suffłcit tantum relinquere iungit quod perfectum est: Et secuti surnius te: fecimus quod iussisti quid igltur dabis nobis praemii (Lib. III in Mat. c, 19).
Utkwijmy nasz wzrok w owo: reliquere omnia: Christum sequi: Te dwa wyrażenia suponują jednocześnie trwanie w kontakcie między łodzią i wiosłami z jednej strony a Chrystusem, któremu winniśmy służyć i Go nosić, z drugiej strony. Nie żyje się i nie wykona się posługi kapłańskiej ani służy się Kościołowi św. na różnych urzędach Jego centralnej i powszechnej administracji, bez kontaktów z tym, co przedstawiają świat i duch świata. Ten duch niestety nie tylko wystarcza i konieczny jest, by sprostać w drugim kierunku, to jest służbie Panu w najistotniejszym zadaniu kapłańskim, jakim jest głoszenie Ewangelii, sprowadzenie łaski sakramentalnej, pełnienie miłości w różnej postaci, lecz on może być i rzeczywiście staje się codzienną i zwodzącą pokusą powierzchowności lub oziębłości w wykonaniu zadań wynikających z godności i obowiązków kapłańskich. Pociąg i poszukiwanie bogactwa, odznaczenia, honorów osobistych nie zgadzają się z owym Christum sequi i w rażącej sprzeczności są z reliquimus omnia, co stanowi punkt wyjścia w drodze ku wielkości i prawdziwej chwale Chrześcijaństwa, Kościoła i katolickiego kapłaństwa wszystkich wieków.
Odnośnie tego punktu pozwólcie waszemu Biskupowi i Ojcu wyrazić lęk, który żywo przenika jego serce, i który często wywołuje wzdychanie w jego modlitwie.
Nowoczesne ekspresje techniki i zbędnych wygód stanowią podwójne źródło niebezpieczeństw: mianowicie sprzecznego często z dobrym zmysłem ludzkim i chrześcijańskim, sztucznego odtwarzania i złośliwego rozpowszechniania subtelnych zboczeń intelektualnych i moralnych – oraz konkretniej błędu i zła, – istniejących zresztą ab inltio saeculorum – i jego odtwarzanie i podrabianie wizualne poprzez druk i kinematograf, mnożące w nieskończoność jego obrazy i zwodnicze czary.
Korzystamy z okazji, by oddać cześć i wyrazić zachętę do uprawiania i posuwania naprzód wzniosłej twórczości literackiej i naukowej, moralnej i religijnej na wszystkich stopniach i w wszelkiej postaci dobrego apostolstwa, którego znaczny rozwój oczywiście widzimy, zwłaszcza w niektórych okręgach nam bliskich i dalekich, a które wszystkie są nam bardzo drogie i zasłużone. Lecz oh, jakież jeszcze ubóstwo, z naszej strony w porównaniu z niezmierną i mulistą powodzią produkcji drukarskiej, słuchowiskowej i wizualnej w całym świecie.
Umiłowani Synowie, gdy mówię te rzeczy, rozumiecie, jak drży niepokojem sumienie Ojca i Pasterza spoglądającego w sumienie każdego z Was.
Ecce nos reliquimus omnia et secuti sumus Te. W tym omnia, które opuściliśmy dla Jezusa Chrystusa, zawierają się naprawdę również uczestniczenie w wszelkiej lekturze, w wszelkim przeglądaniu dzienników, czasopism, książek, w rozrywkach, w jakiś sposób (sprzecznych z prawdą i duchem Chrystusa, z nauką Kościoła św., z przepisami i wskazaniami tomu naszego błogosławionego Synodu.
Prosimy wszystkich Naszych drogich kapłanów, by przyłożyli rękę do serca i dobrze zbadali się w tym względzie, który uważamy za bardzo ważny i doniosły.
Obok tej nauki podanej nam przez św. Hieronima w brewiarzu „de Communi Abbatum” wychodzi nam naprzeciw inny Doktor, którego wiedza i niebiańskie światło przewyższają znacznie innych Ojców Kościoła św.
Chodzi tu o św. Augustyna, przemawiającego w Sermo X De verbis Domini, zawartym również w Commune Abbatum brewiarza. Nie chodzi tu o słowa Apostołów: Reliquimus omnia et secuti sumus Te, zwrócone do Jezusa, lecz o słowa Jezusa, tak miłościwe, słodkie wypowiedziane do najbliższych uczniów i wszystkich innych, którzy dołączyli się do nich: Venite ad me, omnes qui laboratis et onerati estis: et ego reficiam vos. Tollite iugum meum super vos, et discite, a me quia mitis sum et humilis corde: et invenietis requiem animabus vestris. Iugum enim meum suave est, et onus meum leve” (Mat. 11, 28 – 30).
A w tych słowach Pana, oh jakież wywyższenie Tego, co w życiu kapłańskim jest trudem, również trudem fizycznym, twardym wysiłkiem, mąką i bólem. I jakże to ma zastosowanie do dobrych kapłanów wszelkich czasów! Przez otrzymane specjalne powołanie są oni uprzywilejowanymi Pana, lecz pod względem ciała zawsze są ludźmi śmiertelnymi ułomnymi, słabymi, często naczyniami glinianymi. A jednak również im zastrzeżona jest wielka nagroda. Oto Jezus, pierwszy kapłan, zapewnia ich: Ego reficiam vos.
Warto zaznaczyć, jak w chwili wyrażenia tego zapewnienia Jezus wypowiada zachętą do swoich najbliższych, by się nie lękali niczego, lecz by na swe ramiona brali jego jarzmo: lugum meum super vos. I dodaje im odwagi, by uczyli się od niego naśladować jego cichość i jego pokorę serca, jako gwarancję pokoju dla duszy.
Oh, jakiż w tych kilku, słodkich słowach szeroki widnokrąg dla gorliwości każdego żarliwego pasterza.
Lektura poszczególnych artykułów Synodu Rzymskiego z powodu ich nadmiaru może wywołać wrażenie, jakoby on sprzyjał pewnym wybujałościom aktywizmu, jakiemu, w wieku mniej dojrzałym, szlachetne i żarliwe dusze oddają się z żywym zapałem.
Otóż św. Augustyn czerpiąc natchnienie z słowa Jezusowego, upomina nas, byśmy z spokojem postępowali w zarządzaniu naszymi energiami. Si angustiantur vasa carnis, lilatentur spatia caritatis i widzi tu cudowną zgodność z owym wspaniałym hymnem o miłości, jakim św. Paweł umiał żyć między gorączkowym uniesieniem quae urget, a umiarem, szafowania sobą ku chwale Chrystusa i jego Ewangelii i dla zbawienia dusz.
Sam więc św. Augustyn angażuje się, by poprawić i hamować wybujałości aktywizmu, tłumacząc nam, że iugum Domini super nosnie znaczy na nowo stwarzać świat, stwarzać rzeczy widzialne i niewidzialne, czynić cuda aż do wskrzeszenia zmarłych, lecz trwać wiernie w cichości i pokorze serca, ponieważ to stanowi ów wielki sekret dobrego sukcesu w każdym czasie i w każdej sprawie.
Listy pierwszego Papieża
Trzecią myśl, umiłowani Synowie ku wspólnej zachęcie do szanowania naszego Synodu, czerpiemy z bliskich nam słów św. Piotra, pierwszego Biskupa Rzymu pokornego, błogosławionego, świętego, ustanowionego przez Jezusa kamieniem węgielnym Kościoła, jednego świętego, katolickiego i apostolskiego, który z zrządzenia Opatrzności z Rzymu czyni swój ośrodek i sprawuje prymat honoru oraz rządów nad wszystkimi kościołami rozproszonymi w świecie.
Jego głos, którym dwukrotnie z Rzymu zwracał się do chrześcijan, stanowiących pierwsze gminy Wschodu, dochodzi do nas z odległych wieków. Kontynuuje on tę niebiańską naukę, kierunek duchowy i zdrową dyscyplinę, jaką zawiera nasz Synod w zmiennych warunkach zewnętrznych, lecz w przepisach równie mądrych i dostosowanych do okoliczności aktualnego życia.
Te apostolskie listy św. Piotra – jak również listy św. Pawła i całe Pismo św. – winny stanowić pokarm duchowy dla wszystkich katolików świata. I chętnie witamy okazję, by pobudzić wiernych, iżby posłuchali zachęt i wskazań odnośnie lektury Pisma św. którego nieznajomość jest dziś niewybaczalna dla każdego szanującego się katolika. Św. Piotr mówi, że „umiłowany brat nasz Paweł według mądrości jaka mu została dana odnośnie cierpliwości Pana naszego w stosunku do powszechnego zbawienia, porusza niektóre rzeczy w stosunku do zrozumienia, które ludzie niedoświadczeni i nieutwierdzeni przekręcają, podobnie jak to czynią z innymi Pismami ku swej zgubie (2 Piotr 3, 15 – 16).
Lecz to nie jest powiedziane do nas kapłanów, dla których uświęcenia lektura Pisma św. mogła by przysporzyć tyle korzyści duchowych i pasterskich.
Te dwa listy św. Piotra zasługują na to, by kapłani rzymscy, a również wierni przez ponawiane rozczytywanie się w nich z spokojem i z należytym przygotowaniem, przyswoili je sobie i byli z nimi zżyci i by je, jak to się zwykło mówić, opanowali pamięciowo.
Cytaty i odwoływania się przekraczałyby ramy tego zgromadzenia. Niech je zastąpi zachęta do rozmyślania tych dwóch encyklik pierwszego Papieża. One stanowią istotny pokarm górnej a praktycznej nauki, prawdziwe upojenie duchowe dla większości nieoczekiwane, a słodkie dla tych, którzy się z nimi zżyją.
Św. Paweł pisał do Rzymian zdumiewające prawdy z dziedzin dość górnych i o znaczeniu powszechnym. Natomiast św. Piotr pisał z Rzymu dla dodania odwagi wszystkim kapłanom i wiernym, posługując się argumentami odnoszącymi się przeważnie do warunków praktycznego życia Kościoła i w Kościele wszystkich czasów. Uczyńmy sobie z nich skarb, my kapłani diecezji rzymskiej. Niech wystarczy próbka dla skosztowania: Na przykład pierwszy rozdział pierwszego listu: godność chrześcijańska i świętość jego życia, następnie obowiązki promienne łaską u tego, kto stanowi rodzaj wybrany, królewskie kapłaństwo, lud święty, naród do Boga przynależny: obowiązek posłuszeństwa, radość rodziny i miłości: rady w oczekiwaniu końca: specjalne zalecenia dla starych i młodych.
Dla kapłanów wreszcie, oh, jakiż skarb niebiańskiej i upominającej nauki! On św. Piotr „starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić” jakże on mówi do kapłanów: „paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; 3 i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada” (1 Piotr 5, 1 – 3).
Promienie diecezji rzymskiej
Drugi list jest mniej żywy i barwny niż pierwszy i dotyczy rzeczy dyskutowanych, błędów, które należy poprawić, fałszywych nauczycieli, których należy unikać.
Nie brak wszakże akcentów ludzkiego uczucia, tam, gdzie mówi, że „wiem, iż niebawem namiot mój zostanie zwinięty” i przyrzeka pamięć o swoich wiernych także potem: „Lecz starać się będę o to, abyście także po moim odejściu mogli w każdej chwili te rzeczy sobie przypominać” (II Piotr 1, 14 – 15).
Czcigodni Bracia i umiłowani Synowie!
Między innymi św. Piotr w tym swoim drugim liście w rozdziale trzecim, wiersz 8 mówi: o jednej rzeczy, najmilsi, nie zapominajcie, że jeden dzień jest U Pana jak tysiąc lat: i tysiąc lat jak jeden dzień.
Ten akcent niespodziewanie nasuwa się uchu naszemu tu pod koniec tego przemówienia, które tak chętnie wygłosiliśmy, jak chętnie też podejmowaliśmy wszystkie troski, zresztą spokojnie, które łączyły się z przygotowaniem i celebrą tego Synodu Rzymskiego.
Sumienie pokornego następcy św. Piotra jako Biskupa Rzymu, które zawsze czujnie nasłuchuje na Pana w intencji wypełnienia swej dobrej służby, przede wszystkim w swojej diecezji – servus servorum Dei – cieszący się współpracą tylu dusz na równi dobrze natchnionych nauką i łaską niebiańską, wie, że może powiedzieć, iż inicjatywa Synodu Rzymskiego, o ile chodzi o jego przeprowadzenie, była naprawdę błogosławiona. Ten wzgląd sugerował nam dzisiejsze zgromadzenie ku odprężeniu naszego ducha rozumiejącego: „dixi et liberavi animam meam”.
Odprawiony Synod wymaga jeszcze znacznej pracy uzupełniającej, którą będziemy wykonywać krok za krokiem, bez niecierpliwości, ale też korzystać będziemy z każdej okoliczności, jaką Opatrzność zechce nam dać, by zadość uczynić dobrej woli wszystkich, życzeniom dusz bardziej delikatnych, obecnym potrzebom Naszej diecezji, poza i ponad urazy z powodu niektórych słów niepohamowanych, wnoszących niekiedy zamieszanie i niepewność do serc lękliwych i słabych.
Synod jest dokonany, drodzy Synowie, odprawiony, obwieszczony. Obecnie myślimy, rzecz oczywista, że jego urzeczywistnienie zależy nie tyle od Komisji Nadzoru – której zresztą prace i znaczenie doceniamy – ile raczej od sumienia każdego kapłana.
My z naszej strony – chętnie to powtarzamy – jesteśmy pełni pogodnej nadziei o całkowitym powodzeniu tego wielkiego przedsięwzięcia synodalnego, i prosimy Boga, aby i Wam dał ufność. I w miarę jak będziecie umieli go doceniać, będziecie mieli, drodzy Synowie, z zastosowania konstytucji synodalnych potężne wsparcie dla poszczególnych członków kleru, dla zgromadzeń zakonnych, dla instytutów wyższej kultury i wychowania kościelnego, lądu i parafii.
Diecezje świata spoglądają na Rzym, na Papieża, na jego współpracowników od najwyższych do najskromniejszych, na jego diecezję. Nie zawiedźmy oczekiwań pielgrzyma, kierującego swe kroki do tego błogosławionego miasta. Nie odrzucajmy zadania, które się nam nastręcza, abyśmy byli heroldami II Soboru Watykańskiego, heroldami ducha wiary, szczerej pobożności, ładu i pokoju.
Przykuwające świadectwo Piusa IX
Umiłowani Synowie! Owszem, od miesięcy Papież poświęca niektóre ze swych godzin nadliczbowych historii ostatnich Soborów z szczególnym uwzględnieniem Watykańskiego I, a dziś słysząc skierowane do Naszej pokornej osoby echo tylu dobrych słów życzeń dalszego długiego życia, jakiego Pan nam użyczył, myślimy o czcigodnym poprzedniku Naszym śp. Piusie IX, który dokładnie w naszym wieku, pod koniec 79 roku a z początkiem 80 roku życia, jak to przytrafia się nam obecnie, zabierał się do bezpośredniego otwarcia Soboru Watykańskiego, który w zakresie duchowym i pasterskim miał być i był tak wielkim dobrodziejstwem dla Kościoła Katolickiego w świecie całym.
Umiłowani Synowie! Od dawna lubimy stosować do nas samych to co powiedział o sobie kardynał Federigo Borromeo: „Bóg zna moje braki, a to, co znam również ja, wystarcza by mnie zawstydzić”. I dlatego również w sytuacji 80 letniej rocznicy urodzin prosimy Was, byście umieścili Nas jakby w cieniu wielkiego poprzednika Naszego Piusa IX, o którym lubimy czytać pewne świadectwo, które przechowujemy w Naszych osobistych zapiskach.
„Jego zdrowie jest doskonałe – pisał Liuigi Veuillot – On rozmawia z równą subtelnością co dobrocią, Jego oko zawsze rozpoznaje w tłumie swoich przyjaciół, i on lubi mówić, że widział ich tu i tam. Jego ręka, choć podtrzymuje tak wielką część ciężaru świata, nie drży zupełnie. Jego ucho słyszy i rozumie serce wzruszone czcią i miłością tego, kto ściszonym głosem do niego mówi. Jego duch jest przytomny we wszystkim i pamięta wszystko, z wyjątkiem krzywd” (Louis Veuillot, Rome pendant le Concil, c. II str. 366, wyd. Lethielleux, Paris 1927).
Tymi wspomnieniami i tym odległym, lecz tak aktualnym bodźcem doskonałości kapłańskiego życia dla Nas i dla Was wszystkich, kończymy Nasze przemówienie wraz z ojcowskim życzeniem, byście zawsze odpowiadali łasce Pana, zechciejcie przyjąć dla siebie i dla dusz Wam bliskich Nasze Błogosławieństwo Apostolskie.
* AAS. 52 (1960) 967 nn.; Wiadomości Diecezjalne, Katowice 30 (1962) 141 – 149.
Za: www.opoka.org.pl
Copyright © Dykasterium ds. Komunikacji – Libreria Editrice Vaticana