Jan Paweł II
ŚLADAMI CHRYSTUSA. HOMILIA NA BEATYFIKACJĘ S. MARII TERESY SCHERER, S. MARII BERNARDY BUTLER I MAŁGORZATY BAYS
Rzym, 29 października 1995 r.
«Chcę błogosławić Pana w każdym czasie, na ustach moich zawsze Jego chwała» (Ps 34 [33], 2).
Liturgia dzisiejszej niedzieli przemawia tymi słowami psalmu, współbrzmiącymi z radością całej chrześcijańskiej wspólnoty, która czci dziś trzy nowe błogosławione: Marię Teresę, Marię Bernardę i Małgorzatę.
Raduje się zwłaszcza Szwajcaria, widząc trzy córki swojej ziemi wyniesione do chwały ołtarzy. Bardzo serdecznie witam licznych pielgrzymów z Konfederacji Szwajcarskiej, wypełniających dziś Bazylikę: szczególne pozdrowienie kieruję do biskupów, kapłanów, zakonników i licznych wiernych świeckich.
Miły jest Bogu hymn dziękczynienia i chwały, który wznoszą dziś ku Niemu nowe błogosławione wraz z całym Kościołem. Pan je słyszy, kiedy wołają o pomoc (por. Ps 34 [33], 18) dla nas, pielgrzymujących na ziemi, i kiedy nas wspomagają swoim troskliwym wstawiennictwem.
W tych błogosławionych objawia się pojednanie, którym Ojciec Przedwieczny pojednał ze sobą świat w Chrystusie (por. 2 Kor 5, 19). Liturgia przypomina o tym w śpiewie przed Ewangelią.
Nowe błogosławione niosą w sercach to «słowo pojednania» (por. tamże), którego pełnią jest Chrystus. W swoim życiu naśladowały niewiasty z Ewangelii, które szły za Chrystusem i służyły Mu, a potem towarzyszyły apostołom. Widzimy zatem, że od początku także kobiety pisały historię Kościoła właściwym sobie językiem: językiem serca, intuicji, poświęcenia. W roku bieżącym zostało to wielokrotnie przypomniane i również dzisiejsza beatyfikacja jest tego kolejnym świadectwem.
Maria Teresa Scherer walczyła w dobrym boju. Przez swoje życie i dzieła przypomina nam istotne znaczenie tajemnicy Krzyża, przez który Bóg objawia swoją miłość i obdarza świat zbawieniem. Poprzez wiarę, nadzieję i miłość człowiek uczestniczy całym swoim życiem w tajemnicy Krzyża Odkupiciela i tym samym zyskuje udział w tajemnicy zmartwychwstania. Krzyż ma także wymiar kosmiczny; wywyższa cały wszechświat ku Chrystusowi, Panu historii.
Od najmłodszych lat Maria Teresa okazywała wewnętrzną gotowość na przyjęcie łaski, która wielokrotnie wymagała od niej trudnych decyzji, związanych z odpowiedzią na powołanie, jakie skierował do niej Bóg za pośrednictwem Kościoła. Dynamizm jej osobowości i jej żywotność nie stały bynajmniej w sprzeczności z jej głęboką wiarą i zasadami moralnymi, na których opierała się jej działalność; przeciwnie — zaangażowała w nią wszystkie swoje talenty, aby mogły się w pełni rozwinąć i przynosić owoce zarówno w jej życiu osobistym, jak i dla dobra misji wśród braci i sióstr, do której została powołana. Odkrywamy tu zatem tajemnicę więzi między każdym człowiekiem a jego Bogiem: odpowiedź na powołanie Chrystusa, aby iść za Nim, czyni nas w przedziwny sposób wolnymi, abyśmy mogli w pełni rozwijać nasze talenty.
Kiedy poznała bolesny los chorych, zdecydowała się poświęcić życie Chrystusowi jako zakonnica w zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia Krzyża Świętego z Ingenbohl, które założyła; początkowo zamierzała pracować wśród młodzieży, później jednak postanowiła służyć najuboższym i odrzuconym, co zyskało jej przydomek «matki ubogich». Zgodziła się porzucić nauczanie, które przysporzyło jej tylu przyjaciół, aby poddać się woli Bożej. Maria Teresa wiedziała, że posłuszeństwo «jest najkrótszą drogą, aby osiągnąć szczyt doskonałości» (św. Teresa z Avila, Księga fundacji, n. 5). Znajdowała największe szczęście w tym, że mogła uczynić ze swego życia dar miłości dla Boga i dla Jego wybranych — ubogich. Szczególną troską i opieką otaczała głuchoniemych.
Maria Teresa pozostaje dla nas przykładem. Jej wewnętrzna siła wyrastała z jej życia duchowego: spędzała długie godziny przed Najświętszym Sakramentem, gdzie Chrystus udziela swojej miłości wszystkim, którzy są z Nim ściśle zjednoczeni. Kiedy zaś miłość mieszka w sercu człowieka, rozwijają się dzięki niej także wszystkie inne cnoty. Im bardziej rozwijało się życie wewnętrzne Marii Teresy, tym bardziej była ona wrażliwa na potrzeby świata swojej epoki. Pośród trudnych doświadczeń, jakie przeżywała Europa w XIX w., niosła pomoc narodom środkowej Europy, zakładając liczne dzieła miłosierdzia. Pracując niestrudzenie, nie wahała się głosić, że «człowiek nie powinien odrywać rąk od pracy, a serca od Boga». Szczególnie troszczyła się o to, aby dochować wierności swoim przyrzeczeniom chrzcielnymi i ślubom zakonnym. Zobowiązanie się do naśladowania Chrystusa jest zwycięstwem miłości Boga, który zawładnął człowiekiem i nakazuje mu nie szczędzić sił w służbie tej miłości, zna bowiem ludzką słabość. Maria Teresa w pełni zdawała sobie sprawę, że gwarancją jej wierności jest świadomość ograniczoności własnych sił oraz nieustanna modlitwa kontemplacyjna i udział w życiu sakramentalnym.
W tej samej epoce inna zakonnica, Maria Bernarda Butler, otrzymuje podobne powołanie do służby ubogim i wstępuje do klasztoru Franciszkanek Misjonarek Maryi Wspomożycielki w Altstatten. Jako doskonała córka św. Franciszka pragnie służyć Bogu służąc swoim braciom. Godna podziwu jest jej wielkoduszność. Radykalnie wyrzeka się wszystkiego i zawierza swoje życie Chrystusowi, bo jej największym pragnieniem jest głosić Go aż po najdalsze krańce ziemi. Opuszcza na zawsze Szwajcarię i oddaje się służbie Kościołowi najpierw w Ekwadorze, a następnie w Kolumbii, gdzie uczestniczy w cierpieniach ludzi, zwłaszcza ubogich, chorych, odepchniętych. Zakłada w tym kraju zgromadzenie Franciszkanek Misjonarek Maryi Wspomożycielki, którym wyznacza jako najważniejsze zadanie dążenie do zbawienia ludzi i do uznania ich godności dzieci Bożych.
Źródłem jej apostolatu była zawsze modlitwa, a w sposób szczególny Msza św., filar życia duchowego, urzeczywistnienie ofiary Chrystusa, poprzez którego Bóg jednoczy z sobą życie każdego człowieka i przemienia jego człowieczeństwo. Przez uczestnictwo w Eucharystii powstaje komunia człowieka z Bogiem i nowe braterstwo w Chrystusie. Centrum życia Marii Bernardy stanowi miłość. Maria była przekonana, że miłość jest cnotą najważniejszą i duszą wszystkich innych cnót (por. św. Wincenty a Paulo, Przestrogi i maksymy, 46): miłość do Boga i miłość do bliźnich, która nakazywała jej zawsze przebaczać; kto bowiem przyjmuje ciało Chrystusa, nie może gardzić swoim bratem. Nawet pośród prześladowań dowiodła, że miłość jest drogą przewyższającą wszystkie inne drogi.
Zachowywała także żywą świadomość, że jest córką Kościoła, «naszej Świętej Matki Kościoła», jak często mawiała, ponieważ całe chrześcijańskie życie przebiega w łonie Kościoła, którego Chrystus jest Głową. Szczególnym szacunkiem darzyła tych, którzy otrzymali urząd kapłański, ponieważ mieli udział w uświęcającej mocy Chrystusa; modliła się za nich, aby pełnili tę posługę zgodnie z wolą Bożą. Każdy otrzymuje pełnię łask Zbawiciela dla Kościoła i w Kościele. Maria Bernarda Butler jawi się nam zatem jako perła jaśniejąca w koronie chwały Chrystusa i Jego Kościoła. Nowa błogosławiona zachęca nas do takiej samej miłości do Boga i Jego świętego ludu, abyśmy zawsze byli twórcami kościelnej komunii, ponieważ «tam gdzie jest Kościół, tam jest też Duch Boży; tam gdzie jest Duch Boży, tam jest też Kościół i pełnia łask» (św. Ireneusz, Adversus haereses, 3, 24, 1).
Także inna katoliczka szwajcarska stoczyła dobry bój wiary. Małgorzata Bays była zwykłą osobą świecką, jej życie było ukryte z Chrystusem w Bogu (por. Kol 3, 3). Z tą prostą kobietą, prowadzącą zwyczajne życie, mógłby się utożsamić każdy z nas. Nie dokonała niczego niezwykłego, ale mimo to jej życie było długą, milczącą pielgrzymką szlakiem świętości. Jej pożywieniem i mocą był Chrystus, spotykany w Eucharystii — «najważniejszej chwili dnia». Poprzez rozważanie tajemnic Zbawiciela, zwłaszcza tajemnicy Jego Męki, doszła do przemieniającego zjednoczenia z Bogiem. Niektórzy z jej współczesnych uważali, że długie chwile, które poświęcała modlitwie, były czasem straconym. Ale im intensywniej się modliła, tym bardziej zbliżała się do Boga i tym ofiarniej służyła braciom. Tylko ten bowiem, kto się modli, naprawdę zna Boga, a wsłuchując się w Boże Serce, jest także bliski sercu świata. Odkrywamy tutaj, jak ważne miejsce zajmuje modlitwa w życiu człowieka świeckiego. Modlitwa nie oddala od świata. Przeciwnie — rozszerza wewnętrzne jestestwo człowieka, usposabia go do przebaczenia i do braterskiego życia.
Misja, którą pełniła Małgorzata Bays, to misja powierzona wszystkim chrześcijanom. Prowadząc katechezę, Małgorzata starała się przekazywać dzieciom swojej wsi orędzie Ewangelii, wyrażając je słowami zrozumiałymi dla młodych. Służyła bezinteresownie ubogim i chorym. Choć nie opuszczała swego kraju, miała serce otwarte na rzeczywistość Kościoła powszechnego i świata. Kierując się misyjną świadomością, która ją cechowała, założyła w swojej parafii dzieło Krzewienia Wiary i Świętego Dzieciństwa. W Małgorzacie Bays możemy odkryć to, co uczynił Bóg, aby doprowadzić ją do świętości: idąc przez życie, trwała ona pokornie przy Bogu, wykonując wszystkie czynności życia codziennego z miłości.
Małgorzata Bays zachęca nas, abyśmy uczynili z naszego życia drogę miłości. Przypomina nam także, jaka jest nasza misja w świecie: w porę i nie w porę głosić Ewangelię, przede wszystkim młodym. Wzywa nas, byśmy pomagali im odkrywać wielkość sakramentów Kościoła. Jakże bowiem dzisiejsi młodzi ludzie będą mogli rozpoznać Chrystusa na swojej drodze, jeżeli nie zostaną wprowadzeni w chrześcijańskie tajemnice? Jakże będą mogli zbliżyć się do stołu eucharystycznego i do sakramentu pokuty, jeżeli nikt nie pozwolił im odkryć ich bogactwa, jak to umiała czynić Małgorzata Bays?
Maria Teresa Scherer, Maria Bernarda Butler i Małgorzata Bays stają się dziś starszymi siostrami w życiu duchowym i w życiu misyjnym dla naszych współczesnych, a w szczególny sposób dla rodzin zakonnych, do których należą i dla katolików szwajcarskich. Z tej okazji pragnę serdecznie pozdrowić oficjalną delegację Konfederacji Szwajcarskiej, reprezentującą władze tego kraju, którym z całego serca dziękuję. Cieszę się zwłaszcza z licznej obecności wiernych szwajcarskich, przybyłych z pielgrzymką z okazji tej beatyfikacji wraz z wszystkimi członkami Konferencji Episkopatu. Biskupom i wiernym Szwajcarii przekazuję najserdeczniejsze życzenia i słowa otuchy. Życzę im, by dzisiejsze święto stało się dla nich nowym wezwaniem do osobistej świętości i do komunii w Kościele, aby przyniosło chwałę Bogu oraz przyczyniło się do budowy Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, i do zbawienia świata. Życie chrześcijańskie nie jest nieosiągalne; jest dostępne dla wszystkich; jest źródłem łaski i radości.
Tło dzisiejszej beatyfikacji stanowi jedna z najbardziej sugestywnych przypowieści ewangelicznych — przypowieść o faryzeuszu i celniku.
Faryzeusz, który przyszedł do świątyni, aby głosić przed obliczem Boga własną sprawiedliwość, nie odszedł usprawiedliwiony. Natomiast celnik, który stanął z daleka i nie śmiejąc nawet oczu podnieść wyznawał swoje grzechy, wraca do domu otrzymawszy Boże przebaczenie. To on właśnie wyraża ducha Przymierza: jego dusza bowiem «chlubi się w Panu» (por. Ps 34 [33], 3), a nie chełpi się własnymi zasługami.
Drogie i czcigodne siostry — Mario Tereso, Mario Bernardo i Małgorzato — w dniu waszej beatyfikacji Kościół raduje się radością celnika z Ewangelii św. Łukasza (por. Łk 18, 9-14), oddając chwałę Bogu, bo wy służyłyście Mu tutaj na ziemi w tym właśnie duchu, który On pochwala w ewangelicznej przypowieści. Wasze życie pokorne i ukryte przyniosło obfite owoce świętości. Jaśnieje w was chwała błogosławionych, którzy poszli śladami Chrystusa: «kto się uniża, będzie wywyższony» (Łk 18, 14).
Czyż nie tę właśnie prawdę głosi Maryja w swoim Magnificat?
«Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny (…). On (…) wywyższa pokornych» (Łk 1, 49-52).
Magnificat anima mea Dominum!
Wy zaś, sługi Pańskie, które macie udział w chwale Bożej w tajemnicy świętych obcowania, wstawiajcie się za nami!
L’Osservatore Romano, wydanie polskie, 1996 nr 1 (179) s. 27-29
Copyright © Konferencja Episkopatu Polski