Jan Paweł II
ŚWIĘTA TERESA OD JEZUSA, JAK NOWA SAMARYTANKA, ZACHĘCA WSZYSTKICH, ABY ZBLIŻYLI SIĘ DO CHRYSTUSA, ŹRÓDŁA ŻYWEJ WODY. HOMILIA PODCZAS MSZY ŚWIĘTEJ
Avila, 1 listopada 1982 r.
Czcigodni Bracia w biskupstwie, Drodzy Bracia i Siostry!
1. „Dlatego się modliłem i dano mi zrozumienie, przyzywałem i przyszedł na mnie duch Mądrości. (…) Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wołałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku. Ucieszyłem się ze wszystkich, bo wiodła je Mądrość” (Mdr 7,7. 10-12).
Przybyłem dziś do Avila, by wielbić Bożą Mądrość. Czynię to na zakończenie obchodów 400-lecia śmierci świętej Teresy od Jezusa, szczególnie umiłowanej córki Bożej Mądrości. Pragnę wielbić Mądrość Boga wraz z pasterzami tej diecezji, ze wszystkimi biskupami Hiszpanii, z władzami Avila i Alba de Tormes, z Ich Wysokościami na czele oraz z wszystkimi synami i córkami Świętej i całym Ludem Bożym, zebranym tutaj w dniu Wszystkich Świętych.
Teresa od Jezusa jest jak strumień, który prowadzi do źródła, jak blask, który prowadzi do światła. A jej światłem jest Chrystus, „Boski Mistrz wszelkiej mądrości”. „Księga żywa”, z której nauczyła się prawdy, jest tym „światłem z nieba”, Duchem Mądrości, którego wzywała, aby mówił w jej imieniu i prowadził jej pióro. Przyłączmy nasze głosy do jej wiecznego wysławiania Bożego miłosierdzia (Por. Ps 38,2), aby podziękować temu Bogu, który jest „samą Mądrością”.
2. Cieszę się, że mogę to uczynić tutaj, w Avila świętej Teresy, która widziała jej przyjście na świat i która zachowała o tej kastylijskiej dziewicy najbardziej wzruszające wspomnienie. Miasto sławne ze swoich murów obronnych i wież, kościołów i klasztorów, miasto, którego zespół architektoniczny w plastyczny sposób przywodzi na myśl ową świetlistą twierdzę wewnętrzną, jaką jest dusza sprawiedliwego, w środku której Bóg ma swe mieszkanie. Obraz miasta Bożego wraz z jego bramami i murami, rozjaśnionego światłem Baranka (por. Ap 21,11-14. 23).
Wszystko w tym mieście przechowuje pamięć swej umiłowanej córy. „La Santa”, miejsce jej narodzin i dom przodków; parafia, gdzie została ochrzczona, katedra z obrazem Panny Miłosiernej, która przyjęła jej przedwcześnie dojrzałe poświęcenie; Encarnación, w którym znalazła schronienie dla swego powołania zakonnego i gdzie osiągnęło swój szczyt jej mistyczne doświadczenie; San José, pierwszy „gołębnik terezjański, skąd wyszła Teresa jako „wędrowiec Boży”, aby zakładać fundacje w całej Hiszpanii.
Poza tym pragnę tutaj bardziej jeszcze umocnić więzy pobożności łączące mnie ze świętymi z Karmelu, którzy urodzili się na tej ziemi: ze świętą Teresą od Jezusa i świętym Janem od Krzyża. Czczę i podziwiam w nich nie tylko duchowych mistrzów mego życia wewnętrznego, ale także dwie jaśniejące latarnie hiszpańskiego Kościoła. To oni właśnie swoją doktryną duchową oświetlali ścieżki mojej ojczyzny, Polski, u początków XVII wieku, kiedy to przybyli do Krakowa pierwsi synowie i córki terezjańskiego Karmelu. Opatrznościowa okoliczność zamknięcia obchodów 400-lecia śmierci świętej Teresy pozwoliła mi zrealizować tę od dawna upragnioną i podróż.
3. Pragnę powtórzyć obecnie słowa, które napisałem na początku tych obchodów: „Święta Teresa także dzisiaj żyje i przemawia w Kościele”. Uroczystości roku jubileuszowego, tu w Hiszpanii i na całym świecie, potwierdziły moje oczekiwania.
Teresa od Jezusa, pierwsza kobieta, która została Doktorem Kościoła powszechnego, uczyniła z samej siebie żywe słowo wobec Boga. Nawoływała do przyjaźni z Chrystusem, wyznaczyła nowe drogi wierności i służby Świętej Matce Kościołowi. Wiem, że trafiła do serc biskupów i kapłanów, aby odnowić w nich pragnienie mądrości i świętości, by byli „światłością Kościoła”. Zachęcała zakonników i zakonnice do „wypełniania rad ewangelicznych jak najdoskonalej, aby stać się „sługami miłości”. Rozświetliła doświadczenie świeckich chrześcijan swoją nauką o modlitwie i miłosierdziu, uniwersalnej drodze do świętości; wszak modlitwa, tak jak życie chrześcijanina, nie polega na „rozmyślaniu wiele, lecz miłowaniu wiele” i „wszystkie dusze zdolne są kochać”.
Jej głos odbił się echem poza granicami Kościoła katolickiego, wzbudzając życzliwość na polu ekumenicznym i przyczyniając się do budowy mostów dialogu ze skarbami duchowości innych kultur religijnych. Cieszy mnie zwłaszcza świadomość, że słowo świętej Teresy zostało z entuzjazmem przyjęte przez młodych. Uznali oni za własne to sugestywne zalecenie terezjańskie, które ja pragnę ofiarować jako przesłanie hiszpańskiej młodzieży: tych czasach potrzeba mężnych przyjaciół Boga”.
Za wszystko to pragnę wyrazić moją wdzięczność Episkopatowi Hiszpanii, który był promotorem tego wydarzenia kościelnej odnowy. Wdzięczny też jestem Krajowemu Komitetowi Obchodów 400-lecia oraz delegacjom diecezjalnym za ich wysiłek. Tym wszystkim, którzy współpracowali w realizowaniu celów jubileuszu, papież wyraża swoją wdzięczność, będącą zarazem podziękowaniem w imieniu całego Kościoła.
4. Słowa dzisiejszego Psalmu responsoryjnego przywodzą na myśl wielkie przedsięwzięcia fundacyjne świętej Teresy: „Błogosławieni, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wychwalają (…). Zaiste, jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące (…). Pan hojnie darzy łaską i chwałą, nie odmawia dobrodziejstw (…) błogosławiony człowiek, który ufa Tobie” (Ps 84 [83],5. 11-13). Tutaj, w Avila, wraz z założeniem klasztoru świętego Józefa, po którym powstało szesnaście dalszych fundacji świętej Teresy, wypełnił się zamysł Boży w stosunku do życia Kościoła. Teresa od Jezusa była opatrznościowym narzędziem, powiernicą nowego charyzmatu życia kontemplacyjnego, które przynieść miało tak wiele owoców. Każdy klasztor Karmelitanek Bosych musi być „ustroniem Boga”, „przybytkiem” Jego chwały i „rajem Jego rozkoszy”. Winien być oazą życia kontemplacyjnego, „gołębnikiem Najświętszej Panny naszej”. Gdzie żyje się pełnią tajemnicy Kościoła, który jest Oblubienicą Chrystusa; w owej atmosferze surowości i radości, jaką odznacza się terezjańskie dziedzictwo. I gdzie służba apostolska dla dobra Ciała Mistycznego, zgodnie z pragnieniami i zaleceniami Matki Założycielki, może być zawsze urzeczywistniona poprzez doświadczenie wyrzeczenia oraz jedności: „wszystkie razem oddają się w ofierze dla Boga”. Poprzez wierność wymaganiom życia kontemplacyjnego, o którym przypomniałem ostatnio i w Liście do Karmelitanek Bosych, będą one zawsze chlubą Oblubienicy Chrystusa, w Kościele powszechnym i w Kościołach lokalnych, gdzie są niejako sanktuariami modlitwy.
To samo odnosi się do synów świętej Teresy, Karmelitów Bosych, dziedziców jej kontemplacyjnego i apostolskiego ducha, powierników misjonarskich pragnień Matki Założycielki. Niech obchody 400-lecia zapalą także w was postanowienia wierności na drodze modlitwy i owocnego apostołowania w Kościele, by przesłanie świętej Teresy od Jezusa i świętego Jana od Krzyża pozostało zawsze żywe.
5. Słowa świętego Pawła, wysłuchane w drugim czytaniu dzisiejszej Eucharystii, prowadzą nas do owego głębokiego źródła chrześcijańskiej modlitwy, z którego wypływa doświadczenie Boga i przesłanie kościelne świętej Teresy. Otrzymaliśmy „ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać «Abba, Ojcze!» (…). Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8,15-17).
Doktryna świętej Teresy pozostaje w doskonałej harmonii z ową teologią modlitwy, jaką przedstawia święty Paweł Apostoł, z którym tak głęboko się utożsamiała. Naśladując Nauczyciela modlitwy, w pełnej harmonii z Ojcami Kościoła chciała objaśnić tajemnice modlitwy, komentując modlitwę „Ojcze nasz”.
W pierwszym słowie: „Ojcze! Święta odkrywa pełnię, którą powierza nam Jezus Chrystus, mistrz i wzór modlitwy. Synowska modlitwa chrześcijanina stwarza możliwość nawiązania dialogu z Trójcą Świętą, która mieszka w duszy żyjącego w łasce, czego wiele razy doświadczyła sama Święta (Por. J 14,23): „Między takim Synem i takim Ojcem – pisze – z konieczności znajdziecie tam i Ducha Świętego. On będzie działał w woli waszej (…) siła Jego miłości przywiąże was do niego”. Na tym polega synowska godność chrześcijan: móc wzywać Boga jako Ojca, pozwalać się prowadzić Duchowi, aby być w pełni dziećmi Bożymi.
6. Poprzez modlitwę Teresa szukała i odnalazła Chrystusa. Szukała Go w słowach Ewangelii, które już w młodości „wywoływały w jej sercu silne wrażenie”; odnalazła Go, „nosząc obecnego w swoim wnętrzu”; nauczyła się patrzeć z miłością na wizerunki Pana, do którego odnosiła się z tak dużym nabożeństwem. Z Biblią ubogich – obrazami i z Biblią serca – rozważaniem słowa – mogła przeżywać wewnętrznie sceny z Ewangelii i zbliżać się do Pana z największą zażyłością.
Ileż to razy święta Teresa rozważała te fragmenty Ewangelii, które przytaczają słowa Jezusa skierowane do kobiet! Ile pogodnej wolności wewnętrznej w czasach tak mocno zarysowanego antyfeminizmu dała jej wyrozumiała postawa Mistrza w stosunku do Magdaleny, Marty i Marii z Betanii, Chaananejki i Samarytanki, owych postaci kobiecych, które tyle razy Święta wspomina w swoich pismach! Nie ulega wątpliwości, że dzięki tej ewangelicznej perspektywie udało się Teresie obronić godność kobiety i jej możliwości właściwej służby Kościołowi: „Nie gardziłeś, Panie, niewiastami, gdyś jeszcze mieszkał na tej ziemi; przeciwnie, z wielką dobrocią je przyjmowałeś”.
Scena spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni w Sychar, którą dziś przypomnieliśmy w Ewangelii, jest znacząca. Pan obiecuje Samarytance wodę żywą: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,13-14).
Spośród wszystkich świętych kobiet w historii Kościoła Teresa od Jezusa jest bez wątpienia tą, która odpowiedziała Chrystusowi, kierując się najgorętszym porywem serca: daj mi tej wody! Ona sama to potwierdza, kiedy wspomina swoje pierwsze spotkania z Chrystusem Ewangelii: „Ileż razy przychodzi mi tu na myśl owa woda żywa, o której Pan mówił do Samarytanki! Jakże kocham ten ustęp Ewangelii!”. Teresa od Jezusa zachęca dziś wszystkich, niczym nowa Samarytanka, aby zbliżyli się do Chrystusa, który jest źródłem wody żywej.
Jezus Chrystus, Zbawiciel człowieka, był wzorem świętej Teresy. W Nim odnalazła Święta majestat Boskości i ludzką wyrozumiałość. „Niezmiernie wiele od tego zależy, byśmy, póki żyjemy w tym ludzkim ciele, mieli przed oczyma Chrystusa Pana w ludzkiej postaci Jego”; widziała, że będąc Bogiem, był człowiekiem, że nie mierziły Go ludzkie słabości. Jakież perspektywy bliskiego obcowania z Bogiem odkrywa dla nas Teresa w człowieczeństwie Chrystusa! Z jaką dokładnością potwierdza wiarę Kościoła, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem! Jakże doświadcza Jego bliskości, „naszego towarzysza w Najświętszym Sakramencie”!
Od tajemnicy najświętszego Człowieczeństwa, które jest bramą, drogą i światłem, dotarła aż do tajemnicy Trójcy Świętej, źródła i kresu ludzkiego życia, „zwierciadła, w którym jest wyobrażenie nasze”. I z wysokości Bożej tajemnicy zrozumiała wartość człowieka, jego godność, jego powołanie do nieskończoności.
7. Zbliżyć się do tajemnicy Boga, do Jezusa, „mieć w sobie Jezusa Chrystusa obecnego” – to cała jej modlitwa. Polega ona na osobistym spotkaniu z Tym, który jest jedyną drogą prowadzącą nas do Ojca. Teresa krytycznie reagowała na książki, które przedstawiały kontemplację jako niejasne wnikanie w Boskość lub jako „niemyślenie o niczym”, widząc w tym niebezpieczeństwo zbytniego zagłębiania się w sobie i oddalenie się od Jezusa, od którego „przychodzą wszystkie dobra”. Stąd jej wołanie: „uchylać się od Chrystusa … tego nie mogę znieść”. To wołanie aktualne jest również w naszych czasach, przeciwko niektórym sposobom modlitwy, nie inspirowanym Ewangelią i w praktyce dążącym do obywania się bez Chrystusa na rzecz pewnej pustki myślowej, która w chrześcijaństwie nie ma sensu. Każdy sposób modlitwy jest dobry, o ile inspiruje się i prowadzi do Chrystusa, Drogi, Prawdy i Życia (por. J 14,6).
Oczywiście, obraz Chrystusa w modlitwie terezjańskiej wykracza poza wszelkie wyobrażenia cielesne i przedstawienia figuratywne; jest to obraz Chrystusa zmartwychwstałego, żywego i obecnego, który nie podlega ograniczeniom miejsca i przestrzeni, będąc jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Ale jednocześnie jest to obraz Jezusa Chrystusa, Syna Dziewicy, która znajduje się blisko i pomaga nam.
Chrystus przemierza drogę modlitwy terezjańskiej od jednego jej krańca do drugiego, od samego początku aż po szczyt doskonałego zjednoczenia z Bogiem. Chrystus jest bramą prowadzącą do stanu mistycznego duszy. Chrystus wprowadza ją w tajemnicę trynitarną. Jego obecność w rozwoju owych „przyjacielskich stosunków”, jakimi jest modlitwa, jest konieczna i nieodzowna: On jest ich twórcą i podtrzymuje ich trwanie! On także jest ich przedmiotem. On jest „żywą księgą”, Słowem Ojca. Człowiek uczy się pozostawać w głębokim milczeniu, kiedy Chrystus naucza go we wnętrzu „bez szmeru słów”; opuszcza samego siebie, patrząc na Ukrzyżowanego”. Kontemplacja terezjańska nie jest poszukiwaniem ukrytych, subiektywnych przymiotów za pomocą wyszukanych technik wewnętrznego oczyszczenia, lecz otwarciem się w pokorze na Chrystusa i Jego Ciało Mistyczne, którym jest Kościół.
7. W moim posługiwaniu pasterskim podkreślałem z naciskiem religijne wartości człowieka, z którym sam Chrystus w pewien sposób się utożsamił; człowieka, który jest drogą Kościoła i tym samym określa jego miłość i troskę o to, aby każdy osiągnął pełnię swojego powołania.
Święta Teresa od Jezusa w jednej ze swych nauk w sposób jednoznaczny mówi o niezmiernej wartości człowieka: „(…) Jezu mój! – woła w pięknej modlitwie – jakże wielka jest ta miłość Twoja, którą miłujesz synów ludzkich! Bo to jest największa przysługa, jaką Ci oddać może dusza, gdy dla miłości bliźnich i dla ich zbawienia Ciebie opuści! W istocie jednak nie opuszcza Cię, oddając się tym posługom, przeciwnie, pełniej Cię wówczas posiada! (…) Kto bliźniego nie miłuje, nie miłuje Ciebie, Panie mój, który tak wielką ofiarą krwi swojej okazałeś tę zbytnią miłość, jaką umiłowałeś synów Adamowych”. Miłość Boga i miłość bliźniego, zjednoczone w nierozerwalny sposób, są nadprzyrodzonym korzeniem caritas, która jest miłością do Boga wraz z konkretnymi przejawami miłości bliźniego, które są najpewniejszym znakiem”, że miłujemy Boga.
8. Punktem oparcia w życiu Teresy, obiektem jej miłości do Chrystusa i jej pragnienia zbawienia ludzi był Kościół. Teresa od Jezusa „czuła Kościół”, jako członek Mistycznego Ciała, żyła „pasją dla Kościoła”.
Smutne wydarzenia, które dotknęły Kościół jej czasów, były jak przewlekłe rany, wzbudzające fale wierności i chęci służenia. Cierpiała dotkliwie nad podziałem wśród chrześcijan, przeżywając go niczym rozdarcie własnego serca. Odpowiedziała nań skutecznie poprzez ruch odnowy, aby oblicze Kościoła świętego pozostało zawsze jaśniejące. Horyzonty jej miłości i jej modlitwy rozszerzały się coraz bardziej wraz ze świadomością misyjnej ekspansji Kościoła katolickiego; ze wzrokiem i sercem zwróconym ku Rzymowi, centrum katolicyzmu, z uczuciami dziecka wobec Ojca Świętego – jak nazywała papieża – które skłoniły ją także do korespondencji z moim poprzednikiem, papieżem Piusem V. Porusza nas głęboko lektura owego wyznania wiary, którym przypieczętowuje księgę „Mieszkań”: „We wszystkim poddaję się nauce Świętego Kościoła Rzymskiego, w którym żyję i świadczę się i przyrzekam, że w nim chcę żyć i umierać”.
W Avila zapłonęło to wielkie ognisko miłości kościelnej, które oświecało i pobudzało teologów i misjonarzy. Tu rozpoczęła się owa szczególna służba Teresy Kościołowi jej czasów. W pełnym rozdarcia okresie reformacji i kontrreformacji wybrała radykalną drogę postępowania za Chrystusem, aby budować Kościół z żywych kamieni świętości; podniosła sztandar chrześcijańskich ideałów, aby dodać ducha przywódcom Kościoła. W Alba de Tormes, już pod koniec uciążliwej podróży związanej z fundacją, Teresa od Jezusa, prawdziwa chrześcijanka i oblubienica, która pragnęła wkrótce ujrzeć Oblubieńca, wydaje okrzyk: „Dzięki Ci (…) Boże mój (…), ponieważ uczyniłeś mnie córką Twojego Świętego Kościoła Katolickiego”. Albo – jak wspomina inny świadek: „Błogosławiony niech będzie Bóg (…) za to, że jestem córką Kościoła”. Jestem córką Kościoła! Oto tytuł naszej dumy i zaangażowania, przekazany przez Świętą, aby miłować Kościół i służyć mu wielkodusznie!
9. Drodzy Bracia i Siostry! Przypomnieliśmy świetlaną i zawsze żywą postać Teresy od Jezusa, szczególnie umiłowanej córy Bożej Mądrości, Bożego wędrowca, reformatorki Karmelu, chluby Hiszpanii i światła Kościoła Świętego, dumy chrześcijańskich kobiet, wybitnej osobistości w kulturze powszechnej.
Ona pragnie nadal iść wraz z Kościołem, aż do końca czasów. Ona, która na łożu śmierci powiedziała: „Nadeszła godzina wymarszu”. Jej napełniająca otuchą postać kobiety w drodze nasuwa na myśl obraz Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, który idzie poprzez czasy w brzasku trzeciego już tysiąclecia swej historii.
Teresa od Jezusa, która dobrze poznała napotykane w drodze trudności, wzywa nas, byśmy dążyli, niosąc Boga w sercu. Aby zaś nadać kierunek naszej wędrówce i umocnić naszą nadzieję, daje nam tę wskazówkę, w której mieści się sekret jej życia i posłannictwa: „Podnośmy oczy nasze na Chrystusa (…), dobro nasze”, aby w ten sposób otworzyć Mu na oścież serca wszystkich ludzi. Tak oto świetlisty Chrystus Teresy od Jezusa będzie w swoim Kościele „Odkupicielem człowieka, centrum Kosmosu i historii” (por. Hbr 12,2).
Oczy utkwione są w Chrystusie! Aby na drodze Kościoła, tak jak na drogach Teresy, które wiodły stąd, z Avila, Chrystus był „Drogą, Prawdą i Życiem’” (por. J 14,5). Niech się tak stanie.
Dzieła zebrane Jana Pawła II, t. X – Homilie i przemówienia z pielgrzymek – Europa cz. 2, s.366-372, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Copyright © Dykasterium ds. Komunikacji – Libreria Editrice Vaticana