2003.02.22 – Watykan – Jan Paweł II, List do generała Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych z okazji 400-lecia urodzin Św. Józefa z Kupertynu

 

Jan Paweł II

LIST DO GENERAŁA ZAKONU BRACI MNIEJSZYCH KONWENTUALNYCH Z OKAZJI 400-LECIA URODZIN ŚW. JÓZEFA Z KUPERTYNU

Watykan, 22 lutego 2003 r.

 

O. Joachim Giermek,
Minister Generalny Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych,

Z radością przyjąłem wiadomość, że Wasz Zakon licznymi obchodami o charakterze religijnym, pastoralnym i kulturalnym zamierza uczcić czterechsetną rocznicę urodzin św. Józefa z Kupertynu, który tam przyszedł na świat 17 czerwca 1603 r. Wszystkie te inicjatywy są ukierunkowane na odkrycie głębi i aktualności orędzia tego wiernego ucznia Biedaczyny z Asyżu.

Z okazji tej tak wymownej rocznicy rad jestem, że mogę do ciebie skierować moje serdeczne pozdrowienie. Włączam w nie także Wspólnotę z Osimo i rozsianych po świecie Braci Mniejszych Konwentualnych. Pozdrawiam także czcicieli i pielgrzymów, którzy wezmą udział w uroczystych obchodach jubileuszowych.

Ta ważna rocznica stanowi także szczególną chwilę łaski, daną najpierw Braciom Mniejszym Konwentualnym. Z jego przykładu winni oni usłyszeć wezwanie do zgłębienia swego powołania zakonnego, by odpowiedzieć z nowym zapałem, tak jak to uczynił w swoich czasach, na wielkie wyzwania, jakie życie społeczne stawia na początku trzeciego tysiąclecia naśladowcom św. Franciszka z Asyżu.

Jednocześnie ten jubileusz stanowi opatrznościową okazję dla całej chrześcijańskiej wspólnoty, która dziękuje Panu za obfite owoce świętości i ludzkiej mądrości, udzielonej temu pokornemu i oddanemu słudze Chrystusa.

Święty Józef z Kupertynu niczym pochodnia świeci nadal za naszych dni i opromienia codzienną drogę tych wszystkich, którzy wzywają jego niebiańskiego wstawiennictwa. Był powszechnie znany jako święty lotów, a to z racji swych częstych ekstaz i nadzwyczajnych przeżyć mistycznych. Zachęca on wiernych do towarzyszenia najbardziej wewnętrznym oczekiwaniom serca; pobudza ich do odkrycia głębokiego znaczenia istnienia, skłania do osobistego spotkania Boga, całkowitego podporządkowania się Jego woli.

Święty Józef z Kupertynu, patron studentów, wzywa świat kultury, a zwłaszcza szkołę, do budowania ludzkiej wiedzy na Bożej mądrości. To właśnie dzięki jego wewnętrznej uległości wobec natchnień Bożej mądrości ten niezwykły Święty może ją zaproponować – jako duchowy przewodnik – dla każdego stanu wiernych. Każdemu, kto chce być uczniem Chrystusa, kapłanom, osobom konsekrowanym, młodym i dorosłym, dzieciom i starszym, stale wskazuje na prymat, który ten radykalny wybór zakłada. Uznanie prymatu Boga w naszym życiu, wartości modlitwy i kontemplacji, zaangażowanie się z całą pasją w przylgnięcie do Ewangelii, bez glossy i bez kompromisu – oto niektóre nieodzowne warunki, by być wiarygodnymi świadkami Chrystusa w miłosnym, ponownym poszukiwaniu Jego świętego Oblicza. Tak czynił ów niezwykły mistyk, przykładny naśladowca Biedaczyny z Asyżu. Płonął on czułą miłością do Pana i żył w służbie dla Jego Królestwa. Dziś z nieba nie przestaje wspierać i podtrzymywać tych wszystkich, którzy idąc jego śladami, zamierzają nawrócić się do Boga i stanowczo zacząć kroczyć drogą świętości.

Z duchowości, która go wyróżniała, wynikają typowe rysy rdzennej tradycji franciszkanizmu. Zakochany w tajemnicy Wcielenia, Józef z Kupertynu ekstatycznie kontemplował Syna Bożego narodzonego w Betlejem, nazywając Go czule i poufale Dzieciątkiem. Chcąc wyrazić na zewnątrz słodycz tej tajemnicy, obejmował woskowe wyobrażenie Dzieciątka Jezus, śpiewał i tańczył, dziękując za dobroć Bożą obficie wylaną na ludzkość w grocie Narodzenia.

Wzruszające było także jego uczestnictwo w Tajemnicy Męki Chrystusa. Pośród cierpień, nieporozumień i przeciwności w jego umyśle i sercu był zawsze obecny Ukrzyżowany. Na myśl o śmierci Jezusa na krzyżu łzy obficie płynęły z jego oczu. Było tak przede wszystkim dlatego, że – jak lubił mówić – grzechy młotem niewdzięczności, egoizmu i obojętności przeszyły niewinne ciało Zbawiciela.

Miłość do Eucharystii była kolejnym, ważnym przejawem jego duchowości. Odprawianie Mszy św., długie godziny spędzone na adoracji przed tabernakulum stanowiły serce jego życia modlitwy i kontemplacji. Kontemplował Najświętszy Sakrament Ołtarza, chleb aniołów, tajemnicę wiary, pozostawionej przez Jezusa swemu Kościołowi, sakrament, w którym Syn Boży stawszy się człowiekiem nie objawia się wiernym twarzą w twarz, ale sercem dla serca. Przez tę największą Tajemnicę – twierdził – Bóg nam dał wszystkie skarby Boskiej wszechmocy i jawnie ukazał ogrom swego Boskiego miłosierdzia. Z codziennego spotkania z Chrystusem eucharystycznym czerpał pogodę ducha i pokój, które następnie przekazywał tym wszystkim, których spotykał, przypominając, że na tym świecie wszyscy jesteśmy pielgrzymami i przechodniami w drodze do wieczności.

Święty Józef wyróżniał się prostotą i posłuszeństwem. Oderwany od wszystkiego stale był w drodze, przenosząc się, zgodnie z postanowieniem przełożonych, od klasztoru do klasztoru, w każdej sytuacji powierzając siebie w ręce Boże.

Ten autentyczny, według ducha Biedaczyny z Asyżu, franciszkanin odznaczał się głębokim przywiązaniem do Następcy św. Piotra i miał żywy zmysł Kościoła, który we wszystkim miłował. Jego rozumienie Kościoła pojmowanego jako duchowa rzeczywistość mistycznego Ciała sprawiało, że czuł się żywym i aktywnym jego członkiem. Całkowicie przylgnął do woli papieży swoich czasów, podporządkowując się i udając się tam, gdzie posłuszeństwo mu to wskazało. Przyjmował także upokorzenia, jakich mu nie brakowało, i wątpliwości, jakie mogły one wzbudzić, a co było spowodowane oryginalnością jego charyzmatów. Z pewnością nie można odmówić oryginalności jego darom, których stał się przedmiotem, ale daleki był od jakiegokolwiek przejawu pychy czy wyniosłości. Coraz bardziej wzrastał i ożywiał uczucia pokory i prawdy, przypisując wszelkie zasługi dobra, którym obfitowało w jego rękach darmo danemu oddziaływaniu Bożemu.

A cóż powiedzieć o jego synowskim i wzruszającym nabożeństwie do Matki Bożej? Od lat młodzieńczych zwykł był długo zatrzymywać się u Matki Bożej Łaskawej w Jej sanktuarium w Galatone. Następnie zatrzymywał się przed tak mu drogim obrazem Matki Bożej w Grottella. To towarzyszyło mu w ciągu całego jego życia. Z klasztoru w Osimo, gdzie spędził ostatnie lata swego życia, często kierował swój wzrok ku bazylice w Loreto, ku światowemu centrum maryjnej pobożności.

Dla niego Maryja była prawdziwą Matką, z którą utrzymywał synowską więź prostej i szczerej ufności. Także dzisiaj powtarza on swoim czcicielom, którzy do niego się zwracają: Ona jest naszą opiekunką, Panią, Patronką, Matką, Oblubienicą, Wspomożycielką.

W tak drogim ludowi św. Józefie z Kupertynu jaśnieje mądrość maluczkich, duch ewangelicznych błogosławieństw. Całym swoim życiem pokazuje drogę, która prowadzi do prawdziwej radości, choć przez trudy i utrapienia; jest to radość, która pochodzi z góry i rodzi miłość do Boga i do braci, co stanowi owoc długiego i zaangażowanego szukania prawdziwego dobra, i z tego powodu jest „zaraźliwa” wobec tych wszystkich, którzy chcą z nim nawiązać więź.

O gdyby tak dzięki jego intensywnemu i żarliwemu zaangażowaniu w ascezę chrześcijańską ten Święty – jako osoba prosta, surowa i wymagająca, choć w rzeczywistości był człowiekiem radości – mógł spojrzeć przyjaznym i serdecznym okiem na wszystkich! Co więcej, biografowie podają, że potrafił przekazywać swoją świętą i franciszkańską radość w sposobie modlitwy ubogaconej poprzez atrakcyjne, muzyczne kompozycje i ludową twórczość poetycką, które poruszały jego słuchaczy i ożywiały ich pobożność.

Wszystkie te charakterystyczne znamiona czynią świętego Józefa z Kupertynu duchowo bliskim ludziom naszych czasów. Życzę więc, by przypadająca rocznica stała się stosowną i sprzyjającą okazją do odkrycia autentycznej duchowości Świętego lotów. W jego szkole wszyscy mogą się uczyć drogi, która prowadzi do zwyczajnej świętości, polegającej na zwyczajnym wypełnianiu własnych, codziennych powinności. Dla Braci Mniejszych zakonnej Rodziny konwentualnych niech on będzie świetlanym wzorem ewangelicznego postępowania w duchu specyficznego charyzmatu Franciszka i Klary z Asyżu. Wiernym, którzy będą brali udział w różnych uroczystościach rocznicowych, niech przypomni, że każdy wierzący, ufając Panu, winien wypłynąć na głębię, aby w pełni odpowiedzieć na osobiste powołanie do świętości.

Jednym słowem: heroiczne świadectwo tego fascynującego, uznanego i zaproponowanego przez Kościół mężczyznom i kobietom naszych czasów męża Bożego niech stanowi dla każdego mocne wezwanie do życia zapałem i entuzjazmem własną wiarą w wielorakich i złożonych warunkach współczesnej doby.

Z tymi uczuciami i życzeniami udzielam Tobie, Przewielebny Ministrze Generalny, twoim współbraciom rozsianym po świecie, i tym, którzy każdego dnia nawiedzają Osimo szczególnego Apostolskiego Błogosławieństwa. Obejmuję nim także tych wszystkich, którzy kierują się przykładem i nauczaniem Świętego z Copertino.

Dan w Watykanie, dnia 22 lutego 2003 r.

Jan Paweł II, papież

(Tłumaczył z języka włoskiego Gracjan Majka OFMCap, z tekstu zamieszczonego w „L’Osservatore Romano” [wyd. tygodniowe], nr 6 (2003), z 6.04.2003, s. 6)

Za: Studia Franciszkańskie 13(2003) s. 26-29

 


Copyright © Konferencja Episkopatu Polski

Wpisy powiązane

2005.04.01 – Watykan – Jan Paweł II, List do Generała Paulinów z okazji 350. rocznicy cudownej obrony Klasztoru Jasnogórskiego. Zawierzam Maryi Ojczyznę, Kościół i siebie samego

2005.03.10 – Rzym – Jan Paweł II, Przesłanie do uczestników Kapituły Generalnej Zgromadzenia Księży Marianów

2005.02.14 – Watykan – Jan Paweł II, List do biskupa Coimbry po śmierci S. Łucji dos Santos, OCD. Pozostała wierna swemu posłannictwu