Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego
«CONTEMPLATE». DO OSÓB KONSEKROWANYCH O ŚLADACH PIĘKNA. ROK ŻYCIA KONSEKROWANEGO
Rzym, 15 października 2015 r.
Audio nr 1 https://youtu.be/8tEyrnP704U
Audio nr 2 https://youtu.be/nMPULlDTwdg
Audio nr 3 https://youtu.be/zovopR0P0FE
Audio nr 4 https://youtu.be/fmvYR6P6O4k
Audio nr 5 https://youtu.be/enuThG1twXM
O ty, którego miłuje dusza moja (Pnp 1, 7)
Autentyczna miłość jest zawsze kontemplatywna. Papież Franciszek
Drodzy bracia i siostry
1. Rok Życia Konsekrowanego – czas cenny i błogosławiony – doszedł do swego punktu kulminacyjnego: osoby konsekrowane z całego świata wyrażają radość z powołania i wierność swej tożsamości w kościele, poświadczanej niekiedy nawet męczeństwem.
Dwa listy Radujcie się i Rozpoznawajcie zapoczątkowały czas wspólnej, poważnej i znaczącej refleksji, stawiającej zasadnicze, egzystencjalne pytania naszemu życiu osobistemu i życiu naszych instytutów. Trzeba więc teraz kontynuować tę wielogłosową refleksję, zatrzymując wzrok na tym, co jest sercem naszego życia sequeli (pójścia za Chrystusem).
Trzeba patrzeć w głąb naszego życia, pytać o sens naszego pielgrzymowania w poszukiwaniu Boga, zbadać wymiar kontemplacyjny naszych dni, aby rozpoznać tajemnicę łaski, która nas umacnia, zachwyca, przemienia.
Papież Franciszek zachęca nas nieustannie, abyśmy kierowali spojrzenie naszego życia na Jezusa, ale także – byśmy Jemu pozwalali patrzeć na nas i dzięki temu mogli „odkrywać codziennie, że przechowujemy dobro, które nas humanizuje, pomaga prowadzić nowe życie”[1]. Zachęca nas do wyostrzania wzroku serca, bo „autentyczna miłość jest zawsze kontemplatywna”[2]. Zarówno teologalna relacja między osobą konsekrowaną a Panem (confessio Trinitatis), jak również komunia braterska z tymi, którzy zostali powołani do życia zgodnie z tym samym charyzmatem (signum fraternitatis), oraz misja jako objawienie (epifania) miłosiernej miłości Boga we wspólnocie ludzkiej (servitium caritatis) – wszystko to ma za punkt odniesienia niekończące się poszukiwanie oblicza Bożego, posłuszne słuchanie Jego Słowa, aby dojść do kontemplacji Boga żywego i prawdziwego.
Różne formy życia konsekrowanego – pustelnicza i dziewicza, monastyczna i kanoniczna, konwentualna i apostolska, świecka i nowych wspólnot – piją ze źródła kontemplacji, z niego czerpią siłę i wigor. W kontemplacji spotykają się z tajemnicą, która w nich zamieszkuje, i znajdują pełnię, by żyć w ewangelicznym znaku konsekracji, komunii i misji.
Niniejszy list – który wpisuje się w linię ciągłości Instrukcji „Kontemplacyjny wymiar życia zakonnego” (1980), razem z Posynodalną adhortacją apostolską Vita consecrata (1996), Listem apostolskim Novo millennio ineunte (2001) oraz Instrukcjami: „Rozpocząć na nowo od Chrystusa” (2002) i Faciem tuam, Domine, requiram (2008) – to kolejne zaproszenie otwierające nas na tajemnicę Boga, która jest fundamentem całego naszego życia. Zaproszenie otwierające horyzont, do którego nigdy nie uda się nam dotrzeć i którego nigdy nie zdołamy zbadać do końca, a którym jest: nasza relacja z tajemnicą Boga żywego, prymat życia w Duchu, komunia miłości z Jezusem, centrum naszego życia i niewyczerpanym źródłem każdej naszej inicjatywy[3], żywe doświadczenie, domagające się tego, by było dzielone z innymi[4]. na nowo dochodzi do głosu pragnienie: Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu (Pnp 8, 6).
Duch Święty, który jako jedyny zna i porusza głębię naszej duszy, intimior intimo meo[5], niech nam towarzyszy w weryfikowaniu, budowaniu, przemienianiu naszego życia, aby było przyjęciem i celebrowaniem obecności, która w nas zamieszkuje, upragniona i kochana, prawdziwa confessio Trinitatis w Kościele i w mieście ludzkim: „Będziemy przygotowani na Jego przyjęcie tym lepiej, im głębsza jest nasza wiara, mocniejsza nadzieja i bardziej żarliwe nasze pragnienie”[6].
Mistyczny okrzyk, który rozpoznaje Umiłowanego, Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich (Ps 45, 3), jako siła miłości zapładnia Kościół i układa na nowo w mieście ludzkim zaginione okruchy Piękna.
WSTĘP
(…) obejdę miasto po ulicach i placach, szukać będę ukochanego mej duszy. (Pnp 3,2)
Wsłuchując się
2. Ten, kto kocha, jest owładnięty pewnym dynamizmem, doświadcza paschalnego charakteru egzystencji, przyjmuje ryzyko wyjścia z siebie, aby dotrzeć do drugiego – nie tylko w przestrzeni zewnętrznej, ale także w wymiarze wewnętrznym – i odkrywa, że jego własnym dobrem jest zamieszkiwanie w drugim i przyjęcie go do siebie. Miłość każe patrzeć na drugiego nowym spojrzeniem, o szczególnej zażyłości, które sprawia, że ten drugi nie należy już do sfery idei, nie pozostaje na progu, ale ma wstęp do mikrokosmosu naszego odczuwania, może się stać ukochanym mej duszy (Pnp 3, 2), tym, którego „będę szukać”.
To właśnie jest ów dynamizm, który przewija się w Pieśni nad pieśniami (w hebrajskim ŝîr haŝŝîrîm), księdze tak wzniosłej, że nazywana jest „świętą nad świętymi” Starego Testamentu. Jest to pierwszy z pięciu zwojów (meghillôt), które dla żydów miały szczególne znaczenie liturgiczne: czyta się go właśnie podczas obchodów Paschy. Ta podniosła pieśń celebruje piękno i przyciągającą siłę miłości między mężczyzną a kobietą, która rodzi się wewnątrz pewnej historii złożonej z pragnienia, poszukiwania, spotkania; która staje się wyjściem, chodzeniem po ulicach i placach (Pnp 3, 2) i która zapala w świecie ogień miłości Bożej. Jeżeli miłość ludzka jest przedstawiona w tej księdze jako uderzenie boskiego gromu (Pnp 8, 6: ŝalhebetyâ), żar ognia Yāh, to dlatego, że jest ona drogą jeszcze doskonalszą (1 Kor 12, 31), rzeczywistością, bez której człowiek jest niczym (1 Kor 13, 2); jest ona tym, co najbardziej przybliża stworzenie do Boga. Miłość jest oddźwiękiem i owocem samej natury Boga. Stworzenie, które kocha, humanizuje się, a jednocześnie doświadcza też rozpoczęcia procesu przebóstwienia, bo Bóg jest miłością (1 J 4, 10. 16). Stworzenie, które miłuje, dąży do pełni i pokoju, do ŝalom, który jest przystanią dla komunii, tak jak dla oblubieńców z Pieśni, którzy ten ŝalom noszą w swych imionach: Ŝelōmōh (on) i Ŝulammît (ona).
Pieśń została zinterpretowana w sposób dosłowny jako celebracja siły ludzkiej miłości kobiety i mężczyzny, ale interpretuje się ją także w sposób alegoryczny, jak w wielkiej tradycji żydowskiej i chrześcijańskiej, w odniesieniu do relacji Bóg-Izrael, Chrystus-Kościół. Księga ta jednak znajduje swój główny punkt oparcia w oblubieńczej dynamice miłości i – na sposób paraboliczny, który pomaga przenieść się tam, gdzie mówi się żywym językiem zakochanych, leczącym z samotności, skupienia się na sobie, z egoizmu – prowadzi nas w naszą teraźniejszość, sugerując, że życie nie idzie naprzód dzięki rozkazom lub przymusowi, nie rozwija się dzięki regułom, ale dzięki ekstazie, zauroczeniu, porywom, które wyprowadzają nas poza nas samych, każą wyruszyć w drogę i odczytują historię według klucza relacji, komunii i agapy.
Tę miłość o naturze oblubieńczej, ogarniającą wszystkie zmysły i inspirującą nasze kroki w drodze, którą podążamy, istota ludzka może przeżywać nie tylko w odniesieniu do drugiej istoty ludzkiej, ale także do Boga. Taka miłość przydarza się temu, kto poświęca się Bogu w horyzoncie mądrościowym i w płodnym klimacie rad ewangelicznych, skierowanych na głoszenie prymatu relacji z nim. Dlatego Pieśń jest światłem, które oświeca osoby konsekrowane.
Pieśń, nazywana pieśnią mistyki unitywnej, może być odczytywana także jako wędrówka serca w kierunku Boga, jako egzystencjalne pielgrzymowanie na spotkanie z Bogiem wcielonym, który miłuje w sposób oblubieńczy. Może ona być odczytywana jako symfonia miłości oblubieńczej, która wie, czym jest niepokój poszukiwania ukochanego (dôd), i czym – dotarcie na spotkanie, które syci serce i pozwala zakosztować wyboru oraz wzajemnej przynależności.
W świetle Pieśni życie konsekrowane jawi się jako powołanie do miłości, która pragnie Boga żywego (Ps 42, 3; 63, 2), która rozpala w świecie potrzebę poszukiwania Boga ukrytego (1 Kor 16, 11; Ps 105, 4; Iz 55, 6; Am 5, 6; So 2, 3) i która spotyka Go w obliczach braci (Mt 25, 40). To tam Bóg znajduje miejsce, by postawić swój namiot (Ap 21, 3); w modlitwie albo też w głębokości serca, które Bóg chętnie zamieszkuje (Ga 2, 20). osoby konsekrowane podążają w kierunku Chrystusa, aby spotkać się z Jego słowami, które są duchem i życiem (J 6, 63), szukając go w miejscach świętych, ale także po ulicach i placach (Pnp 3, 2), wyznaczone do tego, by ze swojego osobistego spotkania z Jego miłością czynić pasję, która interweniuje w historii.
Życie konsekrowane, statio orante w sercu historii
3. Papież Franciszek w liście apostolskim skierowanym do osób konsekrowanych pisze: „oczekuję, że każda forma życia konsekrowanego zada sobie pytanie o to, czego żądają od nas Bóg i współczesna ludzkość. (…) Tylko w tej wrażliwości na potrzeby świata i w posłuszeństwie impulsom Ducha Świętego ten rok życia konsekrowanego przekształci się w autentyczny kairòs, czas Boży, pełen łaski i bogaty w przekształcenia”[7].
Pytanie to rozbrzmiewa w każdym z nas. Papież daje nam pierwszą odpowiedź na nie, mówiąc, iż mamy: „(…) doświadczyć i pokazywać, że Bóg może napełnić nasze serca i uczynić nas szczęśliwymi, bez potrzeby poszukiwania gdzie indziej naszego szczęścia”[8].
Spragnieni pełni i szukający szczęścia, pełni pasji i wciąż łaknący radości – ten niepokój upodabnia nas wszystkich do siebie.
Szukamy prawdziwej radości (por. J 15, 11) w „czasach, gdy zapominanie o Bogu staje się czymś zwyczajnym; w czasach, gdy fundamentalny akt osobowości ludzkiej ma tendencję do wyrażania się poprzez absolutną autonomię własną, uwalniając się od wszelkiego prawa transcendentnego; nadto w czasach, gdy przejawy ducha osiągają szczyty irracjonalności i rozpaczy; wreszcie w czasach, gdy nawet w wielkich religiach etnicznych świata zauważa się wstrząsy i upadki, jakich wcześniej nie doświadczano”[9].
Słowa te błogosławiony Paweł VI skierował do świata podczas ostatniej sesji publicznej Soboru Watykańskiego II. Nasze czasy – jeszcze bardziej niż ów dzień po soborowym posiedzeniu – charakteryzują się tym, że centralne miejsce zmiany to dziś paradygmat, i wyróżniają się szybkością, relatywizmem i złożonością. Wszystko zmienia się w tempie szybszym niż dawniej, co powoduje dezorientację i niepokój tych, którzy są przywiązani do dawnych pewników oraz do starych elementów interpretowania rzeczywistości. To przyspieszenie sprawia, że teraźniejszość staje się ulotna: teraźniejszość jest miejscem prowizorycznych emocji, spotkań, wyborów, podczas gdy potrzeba by było stabilności i stałych punktów do wartościowania i do życia.
W nadmiarze zdarzeń, informacji i doświadczeń trudno jest dokonywać syntezy i rozeznawać, dlatego też wielu ludzi nie potrafi żyć w poszukiwaniu sensu, aby teraźniejszość uczynić laboratorium zrozumienia, komunii i dzielenia się.
Obecna kultura, zwłaszcza zachodnia, w przeważającej mierze skierowana na praxis, cała zorientowana na aktywność i produkcję, generuje – dla przeciwwagi – nieuświadomioną potrzebę ciszy, słuchania, oddechu kontemplacyjnego. Jednakże te dwa przeciwstawne kierunki stwarzają ryzyko dostania się w pułapkę większej powierzchowności. Zarówno aktywizm, jak i niektóre sposoby przeżywania kontemplacji mogą być jakąś formą ucieczki od siebie samych lub od rzeczywistości, neurotyczną włóczęgą, która niekiedy zamienia się w życie rozpędzone i wybrakowane.
„Właśnie w tym kontekście nieuchronnie na nowo dochodzi do głosu, niekiedy w sposób niejasny, szczególne, wzrastające zapotrzebowanie na duchowość i na to, co nadprzyrodzone, będące znakiem niepokoju, jaki jest w sercu człowieka, które nie otwiera się na transcendentny horyzont Boga. (…) niestety, to właśnie Bóg jest usuwany z horyzontu tak wielu osób; i kiedy mówienie o Bogu nie spotyka się z obojętnością, zamknięciem czy odrzuceniem, chciałoby się wszak zepchnąć je w sferę subiektywną, sprowadzić do kwestii wewnętrznej i prywatnej, wyrzucić ze świadomości społecznej”[10].
4. Życie konsekrowane, charakteryzujące się stałym poszukiwaniem Boga i ciągłym rewidowaniem własnej tożsamości, oddycha wartościami i klimatem kulturowym tego świata, który, zatraciwszy świadomość Boga i Jego skutecznej obecności w historii, naraża się na niebezpieczeństwo, że nie rozpozna samego siebie. Przeżywa nie tylko czas roz-czarowania, roz-dźwięku i nie-wrażliwości, ale także bez-sensu. Dla wielu jest to czas zagubienia, poddania się i rezygnacji z szukania znaczenia rzeczy; prawdziwa duchowa katastrofa.
W tym czasie Kościół – i życie konsekrowane w nim – ma dawać świadectwo, że „Bóg JEST. JEST realny, JEST żywy, JEST osobowy, JEST przewidujący, JEST nieskończenie dobry; nasz Stwórca, nasza prawda, nasze szczęście, do takiego stopnia, że wysiłek zatrzymania na Nim wzroku i serca, który nazywamy kontemplacją, staje się najwyższym i najpełniejszym aktem duchowym, aktem, który także dziś może i musi hierarchizować ogromną piramidę ludzkiej aktywności”[11].
To właśnie jest zadanie życia konsekrowanego: dawać świadectwo – w tych naszych czasach – że Bóg jest szczęściem. Zatrzymanie na nim wzroku i serca pozwala nam żyć w pełni.
Termin „kontemplować” w języku potocznym oznacza „patrzeć na coś długo”, „obserwować uważnie coś wzbudzającego zdziwienie lub podziw”: spektakl natury, rozgwieżdżone niebo, obraz, pomnik, panoramę. Takie spojrzenie, dostrzegając piękno i rozkoszując się jego smakiem, może wychodzić poza to, co jest obiektem kontemplacji, skłonić do poszukiwania twórcy piękna (por. Mdr 13, 1-9; Rz 1, 20). Jest to spojrzenie, które zawiera w sobie coś wybiegającego poza zmysł wzroku: spojrzenie mamy na śpiące w jej ramionach dziecko, albo spojrzenie dwojga starych ludzi, którzy po całym życiu przeżytym wspólnie wciąż darzą się miłością. Jest to spojrzenie, które intensywnie przekazuje komunikat, wyraża relację, opowiada o tym, kim się jest dla siebie nawzajem.
Jeśli to prawda, że termin „kontemplacja” pochodzi z greki (theorein/theoria) – i oznacza intuicję rozumu, który od wielości tego, co się widzi, dociera do czegoś jednego, ogarnia wszystko poprzez fragment i wewnętrzną naturę rzeczy w zjawisku – to tym bardziej prawdą jest, że człowiek biblijny posiada animus w istocie kontemplacyjny. W podziwie i świadomości, że jako istota stworzona otrzymał byt i istnienie dzięki wolnemu i darmowemu aktowi Boga, znajduje uciszenie wszelkiego niepokoju serca. Psalmy są przeniknięte tym spojrzeniem wdzięczności i zachwytu nad człowiekiem i nad rzeczami.
5. Człowiek biblijny jest świadom miłosnej inicjatywy i hojności Boga także w innym obszarze: daru Słowa. inicjatywa Boga, który zwraca się do swego stworzenia, nawiązuje z nim dialog, wciąga go w tę osobistą relację wzajemności, która jest przymierzem – Ja dla ciebie, a ty dla mnie – nie jest jakąś „daną” wyliczoną, do której można się przyzwyczaić. Jest zaskakującym objawieniem, przed którym po prostu się „trwa” w postawie przyjmowania i wdzięczności. Prorocy są ważnymi świadkami tej postawy. Wprowadzeniem do dziesięciu słów, które przypieczętowały przymierze (por. Wj 34, 28), jest Słuchaj, Izraelu (Pwt 6, 4). Pierwszy grzech, czy, ściślej mówiąc, korzeń każdego grzechu to dla Izraela zapomnienie o Słowie: tak jak na początku, w żądaniu uniezależnienia się od Boga (por. Rdz 3, 3-6), tak samo Mojżesz i prorocy w surowych napomnieniach skierowanych do ludu mówią jawnie o odrzuceniu przymierza. „Słowo Boże nieuchronnie ujawnia również dramatyczną możliwość, że człowiek w swej wolności nie nawiąże tego dialogu Przymierza z Bogiem, do którego zostaliśmy stworzeni. Słowo Boże mówi bowiem również o grzechu tkwiącym w sercu człowieka”[12].
Z nadejściem pełni czasów inicjatywa Boga wypełnia się: Słowo skondensowało się do takiego stopnia, że stało się ciałem i zamieszkało między nami; skróciło się do takiego stopnia, że milczy w decydującej godzinie Paschy; stworzenie ustępuje miejsca odkupieniu, które jest nowym stworzeniem.
Termin „kontemplacja” występuje tylko jeden raz w Nowym Testamencie. Jedyny tekst, który odwołuje się do terminologii kontemplacji, odnosi się do zatrzymania ludzkiego wzroku i serca na Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym, Tym, który pouczył ludzi o Bogu (por. J 1, 18). Spojrzenie zatrzymuje się chwilę po śmierci Jezusa, gdy rozlega się okrzyk centuriona, który pod krzyżem obwieszcza: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy (Łk 23, 47). Łukasz odnotowuje: Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko (greckie: theoría; łacińskie: spectaculum), gdy zobaczyły, co się działo, powracały, bijąc się w piersi (Łk 23, 48). Łukaszowy passus mówi o jedności między zewnętrznością a wewnętrznością, o spojrzeniu i skrusze. Akt widzenia i gest bicia się w piersi oznaczają głęboką jedność osoby, jedność, która tworzy się tajemniczo przed Chrystusem. Termin theoría (kontemplacja) oznacza więc „konkretne widowisko… Jezusa z Nazaretu «króla żydowskiego» ukrzyżowanego”[13]: to Chrystus ukrzyżowany jest centrum kontemplacji chrześcijańskiej. Tak więc kontemplacja jest „spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa»[14], czyli, jak w prostych słowach powiedział wieśniak z ars do swojego świętego proboszcza: Ja „wpatruję się w niego, a on wpatruje się we mnie”[15]. Święta Teresa od Jezusa w podobny sposób wyjaśnia: „Wszak i tu na ziemi dwoje mocno miłujących jedno drugie, a odpowiednią obdarzonych pojętnością potrafi, rzec można, bez żadnych znaków, samym tylko spojrzeniem porozumiewać się między sobą. Takie na pewno muszą być i owe rozmowy niebieskie, choć tu widzieć ani pojąć nie zdołamy, w jaki sposób tam, oka nie spuszczając, wzajemnie patrzy w siebie tych dwoje miłośników, na podobieństwo tego, co w Pieśni Oblubieniec mówi do Oblubienicy, co właśnie jak zdaje mi się, słyszałam, ma się rozumieć o tym obcowaniu w niebie”[16].
Kontemplacja jest to zatem wpatrywanie się człowieka w Boga i w dzieło Jego rąk (por. Ps 8, 4). a także, wracając do słów błogosławionego Pawła Vi, jest to „wysiłek utkwienia w nim wzroku i serca, […] akt najwznioślejszy i najbardziej pełen ducha”[17].
6. Osoby konsekrowane są powołane – dziś może bardziej niż kiedykolwiek – do bycia prorokami, mistykami, kontemplatykami, do odkrywania znaków Bożej obecności w życiu codziennym, do stawania się mądrymi rozmówcami, którzy potrafią dostrzec pytania, jakie Bóg i ludzkość zadają w trybach naszej historii. Wielkim wyzwaniem jest zdolność do tego, by „nadal «widzieć» – oczyma wiary – Boga w świecie, który nie dostrzega Jego obecności”[18].
Samo życie, takie, jakim jest, powołane jest do tego, by stać się miejscem naszej kontemplacji. Uprawianie życia wewnętrznego nie musi oznaczać egzystencji między niebem a ziemią w ekstazie i olśnieniu, lecz życie, które w pokornej bliskości z Bogiem i w szczerej empatii względem bliźniego tworzy i realizuje w historii egzystencję oczyszczoną i przemienioną.
Dietrich Bonhoeffer posługuje się wyrażeniem cantus firmus[19], aby wyjaśnić, jak spotkanie z Bogiem pozwala wierzącemu patrzeć na świat, ludzi, zadania do wykonania w postawie kontemplacyjnej i jak ta postawa pozwala mu widzieć, przeżywać i odczuwać we wszystkim tajemniczą obecność Boga Trójcy.
Kontemplatyk stopniowo, w trakcie długotrwałego procesu, łączy pracę dla Boga i wrażliwość, by go odbierać zmysłami, słyszy odgłos Bożych kroków w wydarzeniach życia codziennego, staje się znawcą szmeru łagodnego powiewu (1 Krl 19, 12) w codzienności, gdzie Pan ujawnia swą obecność.
W Kościele wymiary kontemplatywny i aktywny przeplatają się ze sobą, są ze sobą splecione nierozerwalnie. Konstytucja Sacrosanctum concilium podkreśla teandryczną (bożo-ludzką) naturę kościoła, który jest „ludzki i jednocześnie Boski; widzialny i wyposażony w dobra niewidzialne, żarliwy w działaniu i oddany kontemplacji, obecny w świecie, a zarazem pielgrzymujący. To jednak, co w kościele jest ludzkie, nastawione jest na to, co Boskie, i temu podporządkowane; to, co widzialne, prowadzi do rzeczywistości niewidzialnej; życie czynne wiedzie do kontemplacji, a to, co doczesne, jest drogą do przyszłego miasta, którego szukamy”[20].
Zachęcamy, by powracać do początku i fundamentu całego naszego życia: relacji z Tajemnicą Boga żywego, prymatu życia w Duchu, komunii miłości z Jezusem, [który jest] „centrum życia i stałym źródłem każdej inicjatywy”[21], doświadczeniem, którym należy się dzielić[22].
Dla nas, osób konsekrowanych, korzystnie będzie przypomnieć, że żadne działanie kościelne nie jest ewangelicznie płodne bez wspólnego trwania w Chrystusie, który jest krzewem winnym (por. J 15, 1-11): (…) beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5). kto nie trwa w Chrystusie, ten nic nie będzie mógł dać światu, nic nie będzie mógł zrobić, by przemienić struktury grzechu. Będzie zabiegać o wiele rzeczy, może ważnych, lecz nie zasadniczych (por. Łk 10, 38-42), ryzykując, że trud okaże się daremny.
Papież Franciszek mobilizuje nas: „Jezus pragnie ewangelizatorów głoszących Dobrą nowinę nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem przemienionym obecnością Bożą. (…) ewangelizatorzy z Duchem to ewangelizatorzy, którzy się modlą i pracują. (…) Trzeba zawsze dbać o wewnętrzną przestrzeń, nadającą sens chrześcijańskiemu zaangażowaniu i aktywności. Bez dłuższych chwil adoracji, modlitewnego spotkania ze Słowem, zadania łatwo pozbawione zostają sensu, my zaś czujemy się osłabieni z powodu zmęczenia i trudności, a zapał gaśnie. Kościół nie może się obyć bez oddychania płucami modlitwy”[23].
7. W Kościele, jako cantus firmus, bracia i siostry wyłącznie kontemplacyjni są znakiem „wyłącznego zespolenia kościoła-Oblubienicy ze swoim Panem, umiłowanym ponad wszystko”[24], lecz niniejszy list nie jest adresowany wyłącznie do nich. Zachęcamy do pogłębiania razem z nimi wymiaru kontemplacyjnego w sercu świata, fundamentu każdego życia konsekrowanego i prawdziwego źródła kościelnej płodności. kontemplacja wymaga od osoby konsekrowanej wykorzystywania nowych duchowych możliwości, takich jak:
– Nowy sposób nawiązywania relacji z Bogiem, z samym sobą, z innymi, ze stworzeniem, które jest wyobrażeniem[25] Boga. Kontemplatyk przekracza każdą barierę, aby dotrzeć aż do źródła, do Boga; otwiera oczy serca, by móc obserwować z uwagą, rozważać i kontemplować obecność Boga w osobach, w historii i w wydarzeniach.
– Osobiste spotkanie z Bogiem historii, który w osobie swego Syna przyszedł, by zamieszkać między nami (por. J 1, 14) i jest obecny w historii każdej osoby, w codziennych wydarzeniach i we wspaniałym dziele stworzenia. Kontemplatyk nie patrzy na życie jak na przeszkodę, lecz widzi w nim zwierciadło, które jest mistycznym odbiciem Zwierciadła[26].
– Doświadczenie wiary, które jest czymś więcej niż wypowiedziane na głos Credo, gdyż pozwala, by prawdy w nim zawarte stały się praktyką życiową. kontemplatyk jest przede wszystkim osobą wierzącą, człowiekiem wiary, wiary wcielonej, a nie wiary-laboratorium[27].
– Przyjacielskie obcowanie, tratar de amistad[28], jak twierdzi pierwsza kobieta ogłoszona doktorem kościoła, święta Teresa od Jezusa; dar od Boga, który pragnie dogłębnie komunikować się z człowiekiem jak z prawdziwym przyjacielem (por. J 15, 15). kontemplować to cieszyć się przyjaźnią Pana, bliskością Przyjaciela.
– Zanurzenie w pełnym pasji szukaniu Boga, który mieszka pośród nas i nieustannie staje na drodze ludzkich poszukiwań. Kontemplatyk rozumie, że osobiste ‘ja’ wyznacza dystans między Bogiem a nim samym, dlatego nie przestaje być żebrakiem Umiłowanego, szukając go we właściwym miejscu, w głębi siebie, sanktuarium zamieszkałym przez Boga.
– Otwarcie na objawienie i komunię Boga żywego przez Chrystusa w Duchu Świętym[29]. Kontemplatyk pozwala, by objawienie go napełniło, a komunia przemieniła, staje się promiennym obrazem Trójcy i stara się wzbudzić w ludzkiej kruchości „zachwyt pięknem Boga i tęsknotę za nim”[30]. Tak wiele dzieje się w życiowej ciszy, w której słowa milczą w taki sposób, by przemawiało spojrzenie, przepełnione dziecięcym zdumieniem; by mówiły także dłonie otwarte w geście matki, która nie oczekuje niczego w zamian; by mówiły nogi zwiastuna (Iz 52, 7), zdolne przekraczać granice, aby głosić ewangelię.
Kontemplacja zatem nie usprawiedliwia życia przeciętnego, powtarzalnego, znudzonego. „Bóg sam wystarczy” tym, którzy idą za Jezusem: jest to wymiar istotny i niezbędny dla takiego wyboru. W historii chrześcijaństwa kontemplatycy i mistycy szli [przez życie] z „sercem skierowanym do Pana”[31]. Dla osób konsekrowanych pójście za Chrystusem (sequela) jest to zawsze pójście kontemplatywne, a kontemplacja jest pełnią sequeli, która przemienia.
POSZUKIWAĆ
Czy widzieliście miłego duszy mej? (Pnp 3,3)
Wsłuchując się
8. Miłość oznacza bycie gotowym do tego, by żyć codziennym uczeniem się poszukiwania. Dynamika poszukiwania potwierdza, że nikt nie wystarcza sam sobie; że musimy wyruszyć w drogę w głębi siebie samego, przyciągani przez tę „świętą ziemię, jaką jest drugi”[32], aby zjednoczyć się z nim w komunii. Drugi jest jednak tajemnicą, jest zawsze poza zasięgiem naszych pragnień i oczekiwań, jest nieprzewidywalny, nie chce być posiadanym, lecz pragnie troski, opieki i przestrzeni do rozwoju swej wolności. Jeżeli odnosi się to do istoty ludzkiej, to o ileż bardziej do Boga, tajemnicy najwyższej wolności, dynamicznej relacji, pełni, której wielkość nas przewyższa, a słabość ukazana poprzez krzyż – rozbraja.
Miłość w Pieśni to walka i trud, właśnie jak śmierć (māwet, Pnp 8, 6), nie jest idealizowana, lecz opiewana z uwzględnieniem jej kryzysów i jej zagubień. Poszukiwanie niesie ze sobą wysiłek, domaga się tego, aby wstać i iść, domaga się, aby przyjąć ciemność „nocy”. noc to nieobecność, oddzielenie lub oddalenie od umiłowanego duszy, a komnata Oblubienicy przestaje być miejscem odpoczynku i marzeń, zmieniając się w więzienie i miejsce koszmarów i udręk (por. Pnp 3, 1). Oblubienica, główna bohaterka dramatu, szuka ukochanego, lecz on jest nieobecny. Musi go szukać, obchodzić miasto po ulicach i placach (Pnp 3, 2). Stawiając czoło niebezpieczeństwom nocy, owładnięta pragnieniem, by ponownie wziąć go w ramiona, Oblubienica zadaje odwieczne pytanie: Czy widzieliście miłego duszy mej? (Pnp 3, 3). Wykrzyczane w środku nocy pytanie, które wzbudza radość ze wspomnienia o nim, odnawia ranę niemożliwej do zniesienia nieobecności. Oblubienica nie może spać.
Noc powraca na pierwszy plan w piątym rozdziale Pieśni: młoda kobieta jest w swojej komnacie, jej ukochany puka i pyta, czy może wejść, lecz ona zwleka z odpowiedzią, więc oblubieniec odchodzi (Pnp 5, 2-6). czy to dynamika nieporozumienia między nimi, czy też sen, który zamienia się w koszmar? Dalsza część tekstu opisuje nowe poszukiwanie, które ma smak wielkiej próby, nie tylko emotywnej i afektywnej, lecz również fizycznej, gdyż Oblubienica, która wychodzi z domu w nocy sama, zostaje pobita przez strażników, poraniona i pozbawiona płaszcza (Pnp 5, 7). Miłość rzuca wyzwanie nocy i jej zagrożeniom, jest silniejsza niż wszelki lęk: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk (1 J 4, 18).
Kobieta szukająca oblubieńca kieruje się osobistym rozeznaniem własnych odczuć. Zagląda w głąb siebie i odkrywa, że jest chora z miłości (Pnp 2, 5; 5, 8). Ta choroba oznacza „odmianę” jej kondycji, fakt, że na skutek spotkania z umiłowanym czuje się nieodwracalnie naznaczona, „zmieniona”, to znaczy, że stała się „inna”, ofiarowana, poświęcona drugiemu, który napełnia sensem wszystkie jej dni. Taka jest kondycja każdego, kto naprawdę kocha.
Tylko ten, kto przezwycięża udręki nocy z imieniem umiłowanej osoby na ustach i jej obliczem wyrytym w sercu, pewien więzi, która ich łączy, może zakosztować świeżej radości spotkania. ogień miłości czyni płomiennym związek dwojga zakochanych, którzy po wyjściu z zimy samotności doświadczają wiosny komunii, prześcigając się wzajemnie w celebrowaniu z pasją i poezją piękna drugiego.
Codzienne uczenie się poszukiwania
9. „«Faciem tuam, Domine, requiram – Szukam, o Panie, Twojego oblicza» (Ps 27, 8). człowiek, będący pielgrzymem w poszukiwaniu sensu życia, zanurzony w wielkiej tajemnicy otaczającego go świata, w istocie szuka, choć często nieświadomie, oblicza Pana. «Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek!» (Ps 25, 4): nikt nie zdoła kiedykolwiek wymazać z serca osoby ludzkiej tęsknoty za Tym, o którym mówi Biblia: «on jest wszystkim» (Syr 43, 27), i dróg dojścia do niego”[33].
Szukanie Boga łączy wszystkich ludzi dobrej woli; nawet ci, którzy deklarują się jako niewierzący, przyznają się do tej głębokiej tęsknoty serca.
Papież Franciszek przy różnych okazjach wskazywał na kontemplacyjny wymiar życia jako wejście w misterium. „kontemplacja obejmuje inteligencję, serce, kolana”[34], jest to „zdolność zdumienia się i kontemplacji; umiejętność wsłuchania się w ciszę i usłyszenia szmeru łagodnego powiewu, w którym mówi do nas Bóg. Zagłębienie się w misterium wymaga, byśmy nie bali się rzeczywistości: nie zamykali się w sobie, nie uciekali od tego, czego nie rozumiemy, nie zamykali oczu w obliczu problemów, nie negowali ich, nie usuwali wątpliwości… (…) oznacza wyjście poza nasze wygodne pewności, poza wstrzymujące nas lenistwo i obojętność i wyruszenie na poszukiwanie prawdy, piękna i miłości, szukanie sensu nieoczywistego, niebanalnej odpowiedzi na pytania podające w wątpliwość naszą wiarę, naszą wierność i naszą racjonalność”[35].
10. Wejście w misterium pociąga za sobą nieustanne poszukiwanie, zmusza do wychodzenia poza, do niezamykania oczu, poszukiwania odpowiedzi. osoba ludzka dąży nieustannie ku lepszemu, jest nieustannie w drodze, nieustannie poszukuje. Nie brak przy tym ryzyka, że żyjąc wciąż pod wpływem silnych emocji jak narkotyku, będziemy ciągle niezadowoleni. Dlatego właśnie nasze czasy są epoką katastrofy i upadku, obojętności i utraty smaku. Konieczne jest, byśmy byli świadomi tego dyskomfortu, który nas zżera; byśmy umieli dosłyszeć odgłosy duszy postmodernistycznej i rozpalić na nowo w naszej słabości energię korzeni, aby przypomnieć światu profetyczną żywotność ewangelii.
Życie chrześcijańskie „wymaga i ma prowadzić do przemiany, oczyszczenia, moralnego i duchowego podniesienia człowieka; wymaga zatem poszukiwań, wysiłku zmierzającego do osiągnięcia takiej kondycji osobistej, takiego stanu wewnętrznego, uczuć, myśli, mentalności, i takiej postawy zewnętrznej, i takiego bogactwa łaski i darów, które zwiemy doskonałością”[36]. W biegu do mety okazji, konsumpcji, mód, władzy, zachcianek, pchani przymusem powtarzania, poszukujemy nowych uciech, nie znajdując zaspokojenia: i tak, szukając tego, co iluzoryczne, ludzie naszych czasów poznają smak rozpaczy, która zamyka życie i je gasi.
Już święty Augustyn zauważył, że ludzie nie zawsze są zdolni uczynić milowy krok, który skłoniłby ich do pójścia jeszcze dalej, na poszukiwanie nieskończoności, bo „osuwają się w to, co jest na ich miarę, i tym się zadowalają. ich bowiem pragnienie dokonania tego, czego nie mogą dokonać, nie jest dostatecznie silne, aby mogli tego dokonać”[37]. W tej mgle świadomości i uczuć dzisiejsze doświadczenia, niekiedy tragiczne, rozbudzają na nowo potrzebę wyzwalającego spotkania z Bogiem żywym; jesteśmy wezwani do tego, by być mądrymi i cierpliwymi rozmówcami w tych błaganiach, których nie można wyrazić słowami (por. Rz 8, 26-27), aby nie zgasła tęsknota za Bogiem, tląca się pod popiołem obojętności.
Obserwując ten powrót do szukania sacrum, nie można pomijać faktu, że dla niektórych – nawet wśród zdeklarowanych chrześcijan – wiara ogranicza się do krótkich praktyk religijnych, które nie mają nic wspólnego z codziennymi problemami. Wiara okazuje się oderwana od życia. Bóg nie jest niezbędny, nie ma dla Niego takiego miejsca w życiu, jak dla rodziny, przyjaciół, uczuć do najbliższych, pracy, domu, ekonomii. To zjawisko oderwania może dotyczyć także naszego życia konsekrowanego.
Pielgrzymujący w głąb
11. „Skoro człowiek jest z istoty swej pielgrzymem, to znaczy, że podąża do celu, który, można by rzecz, widzi i którego jednocześnie – przeciwnie – nie widzi. Ale wewnętrznym bodźcem do tego marszu naprzód jest właśnie niepokój”[38], nawet w czasach królowania techniki i jej ideałów „człowiek nie może pozbyć się tej ostrogi, chyba że zostanie unieruchomiony lub umrze”[39]. Jedynie Bóg jest Tym, który rozbudza niepokój i siłę pytania, bezsenność czyni pierwszym impulsem, by wstać i wyruszyć [w drogę]. Jest siłą napędową marszu; niepokój wobec pytań, jakie stawia życie, popycha człowieka do pielgrzymowania, które jest szukaniem.
U korzeni życia chrześcijańskiego leży fundamentalny ruch wiary: skierowanie się ku Chrystusowi, by to On stał się centrum życia. Wyjście, które prowadzi do poznania Boga i Jego Miłości. Pielgrzymka, która zna swój cel. Radykalna zmiana, która z nomadów czyni pielgrzymów. Bycie pielgrzymem wymaga ruchu, aktywności, zaangażowania. Droga, która jest do przebycia, wiąże się z ryzykiem, niepewnością, otwarciem na to, co nowe, na nieoczekiwane spotkania.
Pielgrzym nie jest po prostu tym, kto się przemieszcza z miejsca na miejsce; on nie odwleka poszukiwania celu; on wie, dokąd chce dotrzeć, ma cel, który przyciąga serce, i wytrwale przyspiesza kroku. Nie żywi jedynie nieokreślonej tęsknoty za szczęściem, lecz patrzy na określony punkt, który zna albo przynajmniej przewiduje, o którym się dowiedział i do którego zdecydował się wyruszyć. Celem chrześcijanina jest Bóg.
Quaerere Deum
12. Święty Benedykt, niestrudzenie szukający Boga, stwierdza, że mnich to nie ten, kto znalazł Boga, lecz ten, kto go przez całe życie poszukuje. W Regule nakazuje badać motywacje młodego mnicha, aby upewnić się przede wszystkim, si revera Deum quaerit – „czy prawdziwie szuka Boga”[40].
Jest to paradygmat życia każdego chrześcijanina i każdej osoby konsekrowanej: czy szuka Boga, si revera Deum quaerit. Łacińskie słowo quaerere nie oznacza wyłącznie „szukać”, „iść na poszukiwanie czegoś”, „zabiegać o coś, by to otrzymać”, lecz także „pytać”, „zadać pytanie”. osoba ludzka pyta i szuka nieustannie. a zatem szukać Boga znaczy nigdy nie zmęczyć się zadawaniem pytania, jak Oblubienica z Pieśni: Czy widzieliście miłego duszy mej? (Pnp 3, 3).
Nicią przewodnią (fil rouge) opowieści z Pieśni jest właśnie temat miłosnego szukania, rozkoszowania się obecnością po goryczy nieobecności, powitania zorzy porannej po nocy, zapomnienia o sobie jako warunku, by znaleźć Drugiego.
Pierwszy stopień miłości to miłość, która szuka. Pragnienie i szukanie to doświadczenia dominujące; ten drugi jest postrzegany jako obecność nieobecna. Oblubieńcy z Pieśni jawią się jako żebracy miłości, żarliwi poszukiwacze umiłowanego.
Szukać Boga oznacza wejść w relację z nim i pozwolić, by Jego obecność postawiła pytania naszemu człowieczeństwu. a to znaczy, że nigdy nie możemy być zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy. Bóg pyta nas nieustannie: Gdzie jesteś? (Rdz 3, 9). Poszukiwanie Boga wymaga pokory: prawda o nas objawia się w świetle Ducha i dzięki niemu odkrywamy, że to Bóg szukał nas jako pierwszy.
„Serce niespokojne (…) to serce, które koniec końców nie zaspokaja się niczym, co jest mniejsze od Boga, i właśnie w ten sposób staje się sercem, które kocha. (…) ale nie tylko my, istoty ludzkie, jesteśmy niespokojni w związku z Bogiem. Serce Boga jest niespokojne o człowieka. Bóg nas oczekuje. On nas poszukuje. Także on nie jest spokojny, dopóki nas nie znajdzie. (…) Bóg jest niespokojny o nas i poszukuje osób, którym udzieli się Jego niepokój, Jego miłość do nas. osób żyjących poszukiwaniem, które jest w ich sercu, a równocześnie dających się poruszyć przez poszukującego nas Boga”[41].
Motywy naszego poszukiwania prowadzą nas do Miłości, która szukała nas i dotknęła jako pierwsza, abyśmy mogli rozpoznać jej pieczęć. Może się zdarzyć, że rezygnacja z szukania uciszy w nas głos, który wzywa, by szukać do skutku. Może się zdarzyć, że zatrzymamy się, by podziwiać wspaniałości, które oślepiają, nasyceni chlebem, który zaspokaja głód na jeden dzień, i powtórzy się w nas ów pierwszy wybór, jakiego dokonał syn marnotrawny (por. Łk 15, 11-32).
Może się zdarzyć, że horyzont się zawęzi, podczas gdy serce nie będzie już oczekiwać na tego, który przychodzi. Ale Bóg przychodzi zawsze, aż do chwili, gdy zapanuje w naszym życiu prymat Miłości. Powraca dynamika Pieśni, gra poszukiwania: nie możemy sobie wyobrażać, że znajdziemy Boga raz na zawsze.
Szukanie w nocy
13. Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam (Pnp 3, 1). Lektura Pieśni zanurza w idyllicznym klimacie miłości jak ze snów, a jednocześnie ukazuje nawracające i żywe cierpienie zakochanej duszy. Miłość, doświadczenie, które przemienia, a nie ulotne i krótkie spotkanie, każe się liczyć z możliwością przeżywania nieobecności ukochanego, a niekiedy także osamotnienia, załamania, odseparowania. Taka możliwość rodzi oczekiwanie, stałe szukanie siebie nawzajem. niecichnący krzyk duszy. Pieśń odkrywa przed nami czas kryzysu, konfrontacji, moment poznania i akceptacji, po wygaśnięciu ognia i pasji pierwszych uniesień. Od tego momentu kocha się inaczej. Oddalenie staje się szukaniem, a tęsknota, która wyniszcza i rani, staje się niezbędnym pokarmem miłości.
Pragnienie
14. Pragnienie jest nieodłącznym elementem miłości do Boga. Bóg jest niewidzialny, jest zawsze poza wszystkim, szukanie go nigdy się dla nas nie kończy, Jego obecność jest nieuchwytna: „Bóg jest Tym, który nas szuka, a zarazem Tym, który każe się szukać. Jest Tym, który się objawia, a zarazem Tym, który się ukrywa. Jest Tym, do którego odnoszą się słowa psalmu: Szukam, o Panie, Twojego oblicza (Ps 27, 8), i wiele innych słów w Biblii, jak te włożone w usta Oblubienicy z Pieśni: Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam. Wstanę, obejdę miasto po ulicach i placach, szukać będę ukochanego mej duszy. Szukałam go, lecz nie znalazłam (3, 1-2). […] Przynagleni słowami Pieśni: Szukałam go, lecz nie znalazłam, podnosimy kwestię ateizmu, albo raczej ignorancji wobec Boga. Nikomu z nas nie są obce tego rodzaju doświadczenia: każdy ma w sobie potencjalnego ateistę, który co dnia może krzyczeć i szeptać o tym, jakie trudności sprawia mu wiara”[42].
Si comprehendis, non est Deus, pisze święty Augustyn: „jeśli go pojmujesz, nie jest Bogiem”[43]. Kategoria poszukiwania zachowuje dystans między stworzeniem poszukującym a Stwórcą: dystans zasadniczy, gdyż Poszukiwany nie jest przedmiotem, lecz jest też podmiotem, co więcej, prawdziwym podmiotem, ponieważ to on jako pierwszy szukał, wzywał, kochał, budząc pragnienie naszego serca.
Nasze poszukiwanie jest wezwaniem do pokory, ponieważ rozpoznajemy w nas samych „potencjalnych ateistów”, doświadczamy trudności w wierze, zauważamy w sobie tę samowystarczalną i niekiedy arogancką pychę, która separuje nas od innych i wydaje na nas wyrok skazujący. Szukanie Boga wymaga przejścia przez noc, a nawet pozostania w niej na długo. Wymaga odkrycia siły i piękna drogi wiary, która umiałaby zatrzymać się przed mrokiem wątpliwości, nie roszcząc sobie prawa do oferowania rozwiązań za wszelką cenę. Wiara przeżywana pozwoli nam świadczyć o Chrystusie pokorną mową tego, kto nauczył się czynić noc swoim mieszkaniem i żyć pytaniami, które ona stawia.
Noc w Piśmie Świętym to czas udręki, walki wewnętrznej i duchowych zmagań, jak to, co przydarzyło się Jakubowi nad potokiem Yabbok (rdz 32, 25). To nocą, w tajemnicy przed żydami, przychodzi do Jezusa Nikodem (J 3, 2); to nocą Judasz, na swoją zgubę, odcina się od życiodajnej przyjaźni z Chrystusem, opuszczając Wieczernik i (J 13, 30); jest jeszcze noc, kiedy Maria z Magdali udaje się do grobu (J 20, 1) i rozpoznaje głos Umiłowanego (por. J 20, 11-18), podobnie jak Oblubienica z Pieśni (Pnp 2, 8). Noc to czas pragnienia, które zamienia się w spotkanie, jeśli się przez nią przejdzie, nie zwątpiwszy w miłość.
Pokorna wiara przyjmuje to, że przejście przez mrok ku świtowi nie oznacza przejścia od poszukiwania do posiadania, ale prowadzi od fragmentacji, która rozprasza ducha, do jednoczącego doświadczenia Zmartwychwstałego. Życie zyskuje kierunek, sens, gdy dzień za dniem, modlitwa za modlitwą, próba za próbą idzie się w pielgrzymce, która prowadzi do definitywnej odpowiedzi, do odpoczynku i uspokojenia, do pokoju duszy.
W naszych czasach, naznaczonych kruchością i niepewnością, może być tak, że poszukuje się kontemplacji bez zakorzenienia w wierze, jedynie jako „miejsca” spokoju, odpoczynku, jako przestrzeni uczuciowej, jako zaspokojenia poszukiwania siebie samego, które jest ucieczką od zaangażowania i od cierpienia. Słowo Boże i lektura pewnych doświadczeń świętości, które przeszły przez ból lub „noc wiary”, pomagają nam uniknąć pokusy ucieczki od trudów ludzkiego wędrowania.
Nadzieja
15. Noc, symbol mroczny i ponury, w duchowości biblijnej i chrześcijańskiej staje się obrazem przynoszącym nadzieję. Historia Ducha jest powiązana z nocą, która przygotowuje nadejście dnia promiennego i pełnego blasku, dnia światła. Znakiem przejścia przez noc ciemną jest rozbicie naszych pewników, aby narodzić się do nowego życia. Do światła dochodzi się przez ciemności, do życia – przez śmierć, do dnia – przez noc: tego wymaga życie wiary. Jest to czas, kiedy osoba ludzka zostaje zaproszona do zamieszkania w Bogu. To czas, gdy ci, którzy poszukują, zostają zaproszeni, by przeszli od doświadczenia bycia kochanym przez Boga do doświadczenia kochania Boga po prostu, dlatego że jest Bogiem.
Święty Jan od krzyża nazwał nocą ciemną doświadczenie duchowe, w którym przeplatają się zagubienie, oschłość, niemoc, ból i rozpacz; noc ducha i zmysłów, przejście ku doskonałemu miłosnemu zjednoczeniu z Bogiem. Teresa z Ávila, będąc u szczytu zaangażowania w reformę karmelu, tak opowiada w Księdze życia: „Wszystkie łaski, jakich mi przedtem Pan udzielił, zacierały się wówczas w mej pamięci; pozostawało mi tylko mgliste wspomnienie jakby snu przebytego, które tylko przymnażało udręczenia. rozum tak miałam zaciemniony, że wpadłam w niezliczone wątpliwości i obawy. Zdawało mi się, że tych przejść i widzeń swoich nie umiałam zrozumieć; może się tylko łudziłam; dość tego, że sama się oszukałam, bym miała jeszcze oszukiwać uczciwych ludzi. Taka wydawałam się samej sobie zła i przewrotna, że wszystkie nieszczęścia i klęski, jakie kiedy przyszły na ludzi, i wszystkie herezje, jakie kiedy na świecie powstały, przedstawiały mi się jako naturalny skutek grzechów moich”[44].
Liczne są podobne przykłady, od Franciszka z Asyżu po Teresę z Lisieux, od Gemmy Galgani po Bernadetę Soubirous, od Ojca Pio po Matkę Teresę z Kalkuty, która pisze: „W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. – Tak dominująca tęsknota za Bogiem – tak dojmująca, że bolesna – nieustanne cierpienie – a mimo to [jestem] przez Boga niechciana – odrzucona – pusta – bez wiary – bez miłości – bez zapału. (…) niebo nic nie znaczy – dla mnie wygląda jak puste miejsce”[45].
Ciemność staje się miejscem miłości wystawionej na próbę, wierności i tajemniczej bliskości Boga. O vere beata nox, „o, zaiste błogosławiona noc”[46] – śpiewamy podczas Wigilii Paschalnej, i obwieszczamy zmartwychwstanie i zwycięstwo. noc staje się porą i drogą przyjścia oblubieńca, który przygarnia i w uścisku swych ramion przemienia duszę, jak to opiewa hiszpański mistyk: „o nocy, coś prowadziła, / nocy ty milsza nad jutrznię różaną! / o nocy, coś zjednoczyła / Miłego z ukochaną, / Ukochaną w Miłego przemienioną!”[47].
ZAMIESZKAĆ
Mój miły jest mój, a ja jestem jego. (Pnp 2,16)
Wsłuchując się
16.Poprzez wątek poszukiwania i odnalezienia Pieśń rozwija się w harmonijną epifanię spotkania i wzajemnej kontemplacji według bardzo precyzyjnego rejestru językowego: laudacji. Laudacja angażuje całe ciało, konkretne miejsce relacji z drugim: wargi, zęby, policzki, szyję, włosy, piersi, dłonie, nogi, a w szczególności oczy, które wysyłają sygnały miłości tak wymowne, że są porównywane do gołębic (Pnp 1, 15; 4, 1; 5, 12).
Pełnia serca wyraża się za pomocą celebracyjnej mowy ciał. Pochwała piękna ciała jest odczytywana poprzez język natury, budownictwa, sztuki złotniczej, emocji. cały wszechświat zbiega się w ciele tego, kogo się kocha, i osoba ukochana jawi się jako obecna w całym wszechświecie. Słowo poświęca się miłości i pojawia się słownictwo komunii. Miłość staje się nieprzerwanym i żywym dialogiem, który dostrzega i celebruje piękno. Po laudacji wygłoszonej przez oblubieńca: O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna (…)! (Pnp 1, 15), następuje laudacja wygłoszona przez oblubienicę: Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! (Pnp 1, 16). Te słowa „błogo-sławiące” leczą rany języka oskarżeń, widocznych w relacji między mężczyzną a kobietą po grzechu pierworodnym (por. rdz 3, 12) i pozwalają powrócić do podobieństwa, wzajemności i wzajemnej przynależności: Mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2, 16), Jam miłego mego, a mój miły jest mój (Pnp 6, 3), Jam miłego mego i ku mnie zwraca się jego pożądanie (Pnp 7, 11); wyrażenia te wydają się oznaczać koniec Boskiej kary, zapowiedzianej w Księdze Rodzaju (3, 16). Język pochwały i podziwu tworzy harmonię w relacji odzwierciedlającej się także w stworzeniu, które nigdy nie jest odseparowane od spraw ludzkich (por. Rz 8, 22-23) i dostraja się do świętującego ludzkiego serca poprzez swą żywiołową radość barw, zapachów, smaków, dźwięków.
Również Bóg, zachwycony swoim stworzeniem, obsypuje je pochwałami, tak jak to czyni wobec Maryi, kiedy pozdrawia Ją określeniem „pełna łaski” (kecharitoméne, Łk 1, 28), ogłaszając Ją w ten sposób arcydziełem piękna. Stworzenie odpowiada słowami Magnificat (Łk 1, 46-55), wprowadzając do historii siłę laudacji, która rozszerza serce człowieka i wprowadza je w autentyczną relację z Bogiem.
17. Słowo, które wychodzi z ust, by uwolnić miłość, dąży do kontaktu, do zjednoczenia. Pieśń otwiera się na nuty szukania, które wykwita na wargach Oblubienicy, głównej bohaterki dramatu, i wyraża pragnienie kontaktu z umiłowanym, fizycznie nieobecnym, lecz obecnym w sercu i w myślach. Jego usta stają się dla bohaterki Pieśni źródłem, do którego idzie, by się napić i ugasić pragnienie: Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust! Bo miłość twa przedniejsza od wina. Woń twych pachnideł słodka, olejek rozlany – imię twe, dlatego miłują cię dziewczęta (Pnp 1, 2-3). Pocałunki i czułość okazywana przez oblubieńca (dodîm) są określane jako tôbîm, dobre, czyli prezentują konstytutywną jakość tego wszystkiego, co wyszło z rąk Stwórcy (por. Rdz 1, 4), zgodnie z pierwotnym Bożym zamysłem. reprezentują one liturgię komunii, dostęp do oddechu drugiego, radość większą niż upojenie winem: „Cieszmy się i weselmy tobą!”, sławmy twą miłość nad wino (Pnp 1, 4). Umiłowanemu nie można się oprzeć, bo miłość jest rzeczywistością nieuchronną i silną, tak iż można ją porównać jedynie do śmierci (Pnp 8, 6); jest rzeczywistością o niewiarygodnej sile przyciągania, która prowadzi dwoje do bycia jednym.
18. Dotyczy to zarówno życia małżeńskiego (por. Rdz 2, 24), jak i życia konsekrowanego, ożywianego, w sposób analogiczny, dynamizmem miłości oblubieńczej z Chrystusem (por. 1 kor 6, 17). Istotnie, kwitnie ono w miłości – miłości, która zachwyca, ogarnia najgłębsze pragnienia, dotyka źródeł, wzbudza pragnienie daru. rodzi się jako odpowiedź miłości dana Bogu, który ofiarowuje się w darze bez zastrzeżeń, odpowiedź dana miłości darmowej, której się nie posiada, lecz się ją otrzymuje. „Miłość taka ogarnia całą osobę z duszą i ciałem, mężczyznę czy kobietę w jego lub jej jedynym i niepowtarzalnym «ja» osobowym. Ten, który odwiecznie oddany ojcu, samego siebie «daje» w tajemnicy odkupienia, wezwał oto człowieka, aby on również całego siebie dał na szczególną służbę dzieła odkupienia poprzez przynależność do braterskiej Wspólnoty, uznanej i zatwierdzonej przez Kościół”[48].
Taka dynamika szukania i połączenia jest procesem, który nigdy nie dopełnia się całkowicie. Przed osobą powołaną otwiera się droga nawrócenia i modlitwy, w której ma zamieszkiwać. Pragnienie staje się wówczas przemianą i oczyszczeniem, pochwałą i formą Piękna, które przyciąga i jednoczy, tajemnicą, w której ma zamieszkiwać. „(…) to serdeczne i dogłębne poznanie Chrystusa dokonuje się i pogłębia z każdym dniem coraz bardziej dzięki życiu modlitwy osobistej, wspólnotowej i liturgicznej”[49].
W formie Piękna
19. Sercem tożsamości chrześcijańskiej i siłą, która nadaje jej kształt, jest objawienie się Boga poprzez akt stwórczy i akt zbawczy; chwała objawiona raz na zawsze w Chrystusie i Jego ofierze paschalnej. W Synu i Jego życiu ziemskim Bóg realizuje zamiar, wedle którego istota stworzona przedstawia się i objawia samej sobie: „Bóg więc opieczętował nas Duchem. Tak bowiem, jak umieramy w Chrystusie, aby się powtórnie narodzić, tak również naznaczeni jesteśmy Duchem, abyśmy mogli posiąść Jego wspaniałość, obraz i łaskę” [50]. Rozbrzmiewa wyrażone na nowo wzajemne uznanie początków. Bóg okazuje stworzeniu ludzkiemu swoje upodobanie: A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (Rdz 1, 31). Przywiązuje je do siebie miłością, która z chwilą rozpoznania przywraca mu piękno: O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna (Pnp 1, 15); jest to miłość absolutna i nienasycona: Jam miłego mego i ku mnie zwraca się jego pożądanie (Pnp 7, 11).
Zatrzymajmy nasze kontemplacyjne spojrzenie na tajemnicy Piękna, którego jesteśmy formą. Tradycje Zachodu i Wschodu przybliżają nam i objaśniają kwestię chrześcijańskiej formy piękna, jego wyjątkowości i ostatecznego znaczenia. W poruszającym zawołaniu z Wyznań: „Późno cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa”[51], odnajdujemy krzyk duszy ludzkiej każdych czasów. Dochodzi do głosu potrzeba pójścia drogą, która poprowadzi od piękna do Piękna, od przedostatniego do ostatniego, aby odnaleźć sens i miarę wszystkiego, co istnieje, w fundamencie wszelkiego piękna: „W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. (…) Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją”[52].
20. W nieszporach na okres Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia Kościół umieszcza Psalm 45 poprzedzony dwoma fragmentami z Pisma Świętego [antyfona 1 i 2], które wydają się wzajemnie sobie przeczyć. Według pierwszego klucza interpretacyjnego Chrystus uznany jest tutaj za najpiękniejszego z ludzi: Najpiękniejszy jesteś spośród synów ludzkich, wdzięk się rozlał na twoich wargach (Ps 45, 3). Wdzięk rozlany na wargach oznacza piękno wewnętrzne Jego słowa, chwałę Prawdy, piękno Boże, które nas przyciąga i pozostawia po sobie ranę Miłości. W kościele-Oblubienicy każe nam podążać ku Miłości, która odcisnęła w nas swoją formę. żyjemy w formie piękna, nie jako estetycznej tęsknoty, lecz jako pierwszego punktu odniesienia do prawdy, która w nas zamieszkuje: Pan ci będzie wieczną światłością (Iz 60, 19; por. Mdr 8, 2).
Drugi tekst z Pisma Świętego zaprasza nas do odczytania tego samego psalmu za pomocą innego klucza interpretacyjnego, zaczerpniętego z księgi Izajasza: Nie miał On wdzięku ani blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał (Iz 53, 2). Jak pogodzić jedno z drugim? Najpiękniejszy spośród synów ludzkich wygląda tak żałośnie, że nie chce się na niego patrzeć. Piłat mówi do tłumu: Ecce homo (J 19, 5), aby wzbudzić litość dla oszpeconego i zmaltretowanego człowieka. człowieka bez twarzy.
21. „Gdzie jest powiedziane, iż Jezus jest brzydki, skoro wiemy, że piękny jest przed wszystkimi synami ludzkimi? Pytaj Izajasza: «Widzieliśmy go i nie miał kształtu ani ozdoby». Są to (…) jakby dwa flety o różnych tonach. W obydwa dmie ten sam Duch. Jeden mówi: «Piękny wyglądem przed wszystkimi synami ludzkimi». Drugi zaś: «Widzieliśmy go i nie miał wyglądu ani ozdoby». Ten sam Duch dmie w oba flety, dlatego nie może być między nimi rozdźwięku. nie odwracaj uszu, zwróć uwagę”[53].
Święty Augustyn zestawia przeciwieństwa – ale nie sprzeczności – ukazując blask prawdziwego Piękna, samej Prawdy. kto wierzy w Boga, który objawił się jako miłość aż do końca (J 13, 1) w umęczonym ciele Chrystusa ukrzyżowanego, ten wie, że piękno jest prawdą, a prawda jest pięknem. Jednak patrząc na Chrystusa cierpiącego, pojmujemy, że piękno prawdy oznacza zniewagę, ból, aż do mrocznego misterium śmierci. W akceptacji bólu, a nie w jego ignorowaniu, możliwe staje się nasze spotkanie z Pięknem, nawet wtedy, gdy osłabiony wzrok lub serce zranione złem nie są zdolne dostrzec tej tajemniczej i płodnej osnowy[54].
22. To Słowo wcielone jest drogą do Piękna ostatecznego: „a właśnie tu zstąpiło do nas życie nasze, pokonało naszą śmierć, zabiło ją mocą swojej żywotności (…). i zniknęło z naszych oczu, abyśmy zwrócili się do naszych serc i tam Je odnaleźli”[55]. Słowo, Jezus, prowadzi nas do źródła piękna, przywiązuje nas do niego więzami miłości: Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! (Pnp 1, 16). Piękno wykonuje drugi ruch: miłość w odpowiedzi. ono idzie, aby spotkać, aby kontemplować; wyrusza w drogę, przynaglane miłością, która przyszła do nas jako łaska i wolność.
Jesteśmy zaproszeni, by udać się na spotkanie i pozostać na nim, a wtedy Bóg przywróci nam piękną tożsamość: Gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj (…), nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem (Wj 34, 29).
23. Tradycja mistyczna strzeże piękna w ciszy, nie chce go pogwałcić. Droga piękna wymaga wygnania, wycofania, napięcia, które jednoczy. Jest to linia, która łączy teologię monastyczną z wielkim rozkwitem mistyki między późnym średniowieczem a początkami epoki nowożytnej. Rozbrzmiewa głos Pseudo-Dionizego Areopagity: „Miłość Boża ekstatyczna porywa tak poza siebie tych, którzy są nią przejęci, że przestają oni należeć do siebie – a należą do ukochanego przedmiotu. (…) Stąd wynika, że wielki Paweł, upojony świętą miłością, w ekstatycznym porywie woła bosko: «żyję, a żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus»; tak jak prawdziwy kochanek, wychodzący z siebie i zgubiony w Bogu – jak to powiada gdzie indziej – nieżyjący już swoim życiem, ale najdroższym życiem ukochanego”[56]. Przebóstwienie zaczyna się już na ziemi, stworzenie zostało przemienione i rozpoczęło się królestwo Boże: blask Boga w kościelnej formie ordo amoris płonie w człowieczeństwie jako egzystencja i nowy styl życia. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2, 20).
24. Piękno jest ekstatyczne. Dosięgnie go tylko ten, kto się zgubi, kto zgodzi się odbyć podróż wewnętrzną, która paradoksalnie prowadzi na zewnątrz własnego ‘ja’ w poruszeniu miłości: Mój miły jest mój, a ja jestem jego (Pnp 2, 16); Jam miłego mego, a mój miły jest mój (Pnp 6, 3). Doświadczenie, które wprowadza nas w relację z Panem, upragnione i poszukiwane, staje się miejscem teologalnym, w którym dusza rozpoznaje siebie samą i znajduje dla siebie mieszkanie: „Boże mój, wpatruję się w ciebie w niebie duszy mojej i w Tobie się zagłębiam”[57]. W tej głębi, gdzie wszystko układa się w jedność i pokój, mieszka Bóg, tajemniczy i milczący, niewysłowiony, inny: „Bóg, od którego piękne jest wszystko to, co jest piękne, i bez którego nic pięknym być nie może”[58].
Święta Maria Magdalena de’ Pazzi opowiada o doświadczeniu mistycznym, poprzez które odkrywa wspaniałość Boga i stworzenia widzianego w Bogu: dusza zjednoczona ze Słowem passus et gloriosus czuje zaszczepienie tego co ludzkie w tym co boskie, wchłonięta w życie trynitarne, oddana na nowo porządkowi miłości[59].
Piękno, które rani
25. Piękno wzywa do ekstazy, gdy jego miłosne oddziaływanie otwiera w nas możliwość uświadomienia, wędrówki, podatności na zranienie, poznanej i zaakceptowanej.
Piękno uderza osobę ludzką, rani i właśnie w ten sposób ją uskrzydla, podnosi pragnieniem tak potężnym, że wybiega daleko poza to, czego człowiekowi wypada pragnąć: „Ludzie mający w sobie potężną tęsknotę, która przekracza ich naturę, tak że pragną oni więcej niż to przysługuje człowiekowi, zostali zranieni przez samego oblubieńca; ich oczy zostały dotknięte promieniem Jego piękna. Wielkość tej rany zdradza strzała, a pragnienie wskazuje na tego, kto ją wystrzelił”[60]. Tak Nicolas Kabasilas odnosi się do piękna, które rani, dostrzega w nim zarówno obecność Chrystusa, jak i vulnus, który krzyczy w naszym pragnieniu spełnienia. Ranę, która wzywa nas do naszego ostatecznego przeznaczenia i do naszej misji. Papież Franciszek przypomina: „ktokolwiek chce przepowiadać, najpierw powinien być gotów, by poruszyło go Słowo i by stało się ono rzeczywistością w jego konkretnym życiu. (…) powinniśmy jako pierwsi pozwolić się zranić temu Słowu, które zrani innych”[61].
26. W wędrówce, która upodabnia nas do Syna, powinniśmy uświadamiać sobie, że pierwotny obraz, jaki w sobie nosimy, może ulegać zniekształceniu, oraz że jesteśmy powołani, by narodzić się na nowo z wysoka. Z tą świadomością mamy żyć na co dzień, podejmując ryzyko spojrzenia wymagającego, które nie zadowala się zawężonym widzeniem, lecz ćwiczy się ku temu, by dostrzegać i ukazywać wdzięk chrześcijańskiej formy. Prosi się nas o to, byśmy ćwiczyli nasze spojrzenie, czynili je prostym, oczyszczonym, przenikliwym. Oto codzienne poszukiwanie, aby zamieszkać w spotkaniu, by rozpoznawać zwyczaje, które mogą je zafałszować, ociężałość, która może czynić nas głuchymi: Dźwięk! Miły mój puka! «Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja»… (Pnp 5, 2).
Światło Ducha może nas dotykać na nieskończenie wiele sposobów, a Jego przyjście otwiera ranę, wprowadzając nas w stan przejściowy. Pobudza nas, abyśmy przyswajali sobie wymagania i zachowania Umiłowanego. Światło to rozbija nasze zabezpieczenia. nie jest łatwo mieszkać wśród gruzów tego, co rozbiła łaska. Pokusa popycha nas do odbudowywania, do działania. Dla nas, osób konsekrowanych, aktywizm misyjny staje się niekiedy balsamem, który leczy rany zadane nam przez łaskę. Wiemy, jakie kroki powinniśmy poczynić, ale boimy się ich: Suknię z siebie zdjęłam, mam więc znów ją wkładać? Stopy umyłam, mam więc znów je brudzić? (Pnp 5, 3). Musimy przeżywać zranienie, zamieszkać w nawróceniu.
27. Duch wprowadza nas w stan nawrócenia (metanoeìn = shub), wywraca nas. Termin metanoeìn podkreśla wywrócenie do góry nogami i objawia, że wstrząśnienia doznaje nasz noùs, czyli głębia naszego ducha, najtajniejsza głębia serca. Zamieszkiwanie w nawróceniu to postawa kontemplacyjna, niespodzianka, która odnawia się każdego dnia i nie zna końca w Chrystusie Jezusie.
Oddalając się od nawrócenia, oddalamy się od miłości. rozlega się znów skierowanie do nas, osób konsekrowanych, wezwanie do pokory, która pozwala nam przyznać, że sami nie moglibyśmy trwać w nawróceniu. nawrócenie to nie owoc dobrych postanowień, lecz pierwszy krok miłości: Głos mojego ukochanego! Oto on! (Pnp 2, 8).
Może się zdarzyć, że zanurzeni w nurt aktywności przestajemy wołać (Lm 5, 21; por. Jr 31, 18) i nie słuchamy głosu, który zachęca: Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! (Pnp 2, 10). nasze punkty odniesienia – myśli, czas poświęcony na modlitwę, decyzje, działania – nie mają już smaku oczekiwania, pragnienia, nowego słuchania. ich miejsce zajmują w nas inne punkty odniesienia i inne potrzeby, które nie odnoszą się do Chrystusa i utożsamienia się z nim. epizod z synami Zebedeusza opowiedziany w ewangelii Mateuszowej (Mt 20, 17-28) jest emblematyczny. Ukazuje dwóch uczniów, na których pada cień lekkiej małostkowości, mimo że chcą być blisko Jezusa. Podążali, tak jak my, za Mistrzem, ale ich serca były zatwardziałe. W trakcie powolnego procesu, często niezauważalnego, serce się wyjaławia, nie potrafi czytać w sposób mądrościowy, twardnieje i marszczy się, zatracając spojrzenie, które kontempluje. nie jest to zatwardziałość serca ateisty, jest to zatwardziałość serca apostołów, którą często, jak zauważa ewangelista Marek, gani Jezus: Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiałe są wasze umysły? Macie oczy, nie widzicie; mając uszy, nie słyszycie? (Mk 8, 17-18).
Również i my, idący za Jezusem według formy ewangelii, jesteśmy narażeni na to stopniowe wyjaławianie serca. Formalnie pozostajemy wierni, ale odzywają się w nas świeckie zainteresowania, sposoby rozumowania i wartościowania. gaśnie kontemplacja, szarzeje piękno.
28. Papież Franciszek nieustannie zwraca uwagę na tę postawę życiową, którą nazywa światowością; przypomina, że trzeba „się ogołocić z wszelkiej światowości duchowej, która jest pokusą dla wszystkich; ogołocić się z wszelkich działań, które nie są dla Boga, nie są Boże (…), ogołocić się z pozornego spokoju, który dają struktury, niewątpliwie konieczne i ważne, które jednak nie powinny nigdy przysłaniać jedynej prawdziwej mocy, którą niesie w sobie: mocy Boga. on jest naszą mocą! Trzeba ogołocić się z tego, co nie jest istotne, ponieważ punktem odniesienia jest Chrystus”[62]. W Evangelii gaudium przestrzega: „Światowość duchowa, kryjąca się za pozorami religijności, a nawet miłości kościoła, polega na szukaniu chwały ludzkiej i osobistych korzyści zamiast chwały Pana. To Jezus zarzucał faryzeuszom: «Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?» (J 5, 44). chodzi o subtelny sposób szukania «własnego pożytku, a nie – Chrystusa Jezusa» (Flp 2, 21)”[63].
29. Postęp na drodze duchowej nie jest możliwy, jeśli nie otwieramy się na działanie Ducha Bożego poprzez trud ascezy i, w szczególności, duchowej walki. „następnie [nasz Zbawiciel] mówi, że «wąska jest droga», czyli droga doskonałości, ponieważ dla postępu na drodze doskonałości nie tylko trzeba wejść przez ciasną bramę oczyszczenia zmysłowego, lecz również ograniczyć się, wyzbywając się i uwalniając całkowicie od tego, co odnosi się do części duchowej. (…) Jest to bowiem takie zajęcie, w którym szuka się i zdobywa tylko Boga i Jego tylko szukać i zdobywać wolno”[64]. Należy koniecznie otworzyć drzwi i wyjść; pytać, by znaleźć, nie lękając się ciosów: Otworzyłam ukochanemu memu, lecz ukochany mój już odszedł, oddalił się; życie ze mnie uszło z jego powodu. Szukałam go, lecz nie znalazłam, wołałam go, lecz mi nie odpowiedział. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto, zbili i poranili mnie, płaszcz mój zdarli ze mnie strażnicy murów (Pnp 5, 6-7).
Rozbrzmiewa stałe wezwanie: „(…) powołanie skierowane do osób konsekrowanych, aby szukały najpierw królestwa Bożego, jest nade wszystko wezwaniem do pełnego nawrócenia, to znaczy do wyrzeczenia się samych siebie i do życia wyłącznie dla Pana, tak aby Bóg był wszystkim we wszystkich. Powołane do kontemplacji «przemienionego» oblicza Chrystusa i dawania o nim świadectwa, są one też powołane do przemienionego życia”[65]. Gdy serce doznaje zranienia i cierpi, Duch otwiera głębię naszego ducha na modlitwę kontemplacyjną.
Piękno, które stwarza na nowo
30. Modlitwa sytuuje się pomiędzy naszą słabością a Duchem. Wypływa z głębi człowieczeństwa – gorące pragnienie, szukanie, ćwiczenie, wędrówka – jak z rany zadanej w geście łaski. Jak źródło wody żywej niesie, popycha, żłobi, wytryskuje (por. J 4, 10), powoduje rozkwit. Modlitwa to narodziny wewnętrzne: stajemy się świadomi życia obecnego w nas, które kiełkuje i wzrasta w ciszy. Dla mistyków modlić się oznacza dostrzec naszą najgłębszą rzeczywistość, punkt, w którym docieramy do Boga; gdzie Bóg dotyka nas i stwarza na nowo: święte miejsce spotkania. Miejsce nowego życia: Bo oto minęła już zima (…). Na ziemi widać już kwiaty (…). Figowiec wydał zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną (Pnp 2, 11a.12a.13a). Do tego miejsca należy się kierować z wolą i wiernością człowieka, który kocha: O ty, którego miłuje dusza moja, wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada, gdzie dajesz im spocząć w południe, abym się nie błąkała wśród stad twych towarzyszy (Pnp 1, 7). Na fresku Stworzenie świata – który możemy podziwiać w kaplicy Sykstyńskiej – Michał anioł każe nam kontemplować palec Ojca prawie dotykający palca Adama, jakby chciał przekazać tajemnicę. rozpoczęta komunia nie będzie mieć końca.
31. Modlitewna kontemplacja jest pieczęcią Umiłowanego: czystą łaską w nas. Jedyna postawa [do przyjęcia] to oczekiwanie jak krzyk. W języku biblijnym i języku ojców używano czasownika hypoménein i rzeczownika hypomoné: znajdować się pod czymś, skulić się i trwać w bezruchu, spodziewając się, że coś nam się stanie. Wołaniem o pomoc: Z głębokości wołam do Ciebie, Panie (Ps 130, 1), ośmielam się wyrazić przed obliczem Boga moją rozpacz, moje pragnienie kontemplowania Jego oblicza. Mnisi jako pierwsi zaczęli używać jako suplikacji imienia Jezus: „Jezu, dopomóż mi! Jezu, wybaw mnie! Jezu, zmiłuj się!”. Dusza rozbija namiot i osiedla się w tym imieniu, zamieszkuje w miłości. kontempluje.
32. W ten sposób modlitwa doprowadza nas z powrotem do centrum naszego bytu, oddaje nas Jezusowi, a jednocześnie uzdrawia nasze ‘ja’, odnawia naszą jedność: „Boski Mistrz przebywa w głębi naszej duszy, tak jak przebywał na pokładzie łodzi Piotra… często wydaje się nam, że śpi, ale nadal tam jest, gotów nas uratować, gotów wysłuchać naszej prośby”[66].
Święty Jan od Krzyża śpiewa: „i czegóż więcej chcesz jeszcze, o duszo? i czemu szukasz go poza sobą, gdy w samej sobie masz wszystkie swoje skarby, rozkosze, swoje zadowolenie, nasycenie i swoje królestwo, czyli twego Umiłowanego, którego pragniesz i szukasz? Wesel się i raduj w wewnętrznym skupieniu z nim razem, gdy posiadasz go tak blisko. Tu go więc pożądaj, tu go uwielbiaj, a nie wychodź go szukać poza sobą, gdyż wówczas rozproszysz się i zmęczysz, i nie znajdziesz go ani nie będziesz się nim radować pewniej i szybciej niż w samej sobie”[67]. W tradycji bizantyńskiej używa się wyrażenia przenośnego: umysł (noûs) schodzi do serca. intelekt zostawia owoce swych przemyśleń i jednoczy się z sercem, które woła: Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, uderzenie boskiego gromu (Pnp 8, 6). Cały byt wchodzi w życie Boga, zostaje uzdrowiony, włączony w działanie Ducha: Miłość przywraca mu piękno. kontemplacja staje się raną Ukochanego, w której się odradzamy; obecnością, która w nas zamieszkuje:
„O żywy płomieniu miłości,
Jak czule rani siła żaru twego
Środka mej duszy najgłębsze istności!
Bo nie masz w sobie już bólu żadnego!
Skończ już! – jeśli to zgodne z twoim pragnieniem!
Zerwij zasłonę tym słodkim zderzeniem!”[68].
Ćwicząc się w prawdzie
33. Piękno jest „blaskiem prawdy”, „rozkwitem i ćwiczeniem bytu”, stwierdza starożytna filozofia podjęta przez Tomasza; czyli jest ono przejawem tej rzeczywistości życia, którą każdy nosi w sobie: prawdy. Tajemnica bytu przedstawia się naszej świadomości jako piękno, które zdumiewa, zachwyca. Uderza nas nie to, co zrozumiałe, lecz to, co jest poza naszym rozumieniem; nie aspekt ilościowy natury, lecz jej jakość; nie to, co się rozciąga poza czasem i przestrzenią, lecz prawdziwe znaczenie, źródło i określenie bytu: innymi słowy – niewypowiedziane[69]. To życie roztacza blask, objawia się, wylewa spoza zasłon, które mają je ukrywać i ochraniać. abyśmy mogli poczuć niewypowiedziane i pojąć jego istotę, nasze serce musi zamieszkiwać w tajemnicy, a jednocześnie zamieszkiwać w historii na sposób kontemplacyjny.
Nazywamy nasze życie „konsekrowanym”, zadajmy więc sobie pytanie, czy ten przymiotnik nie utracił żywego szkliwa tajemnicy, która w tym życiu zamieszkuje i objawia się jako forma powszednia. nasze życie konsekrowane w rzeczywistości wyraża pewien styl, sposób zamieszkiwania świata: ma do spełnienia zarówno zadanie heurystyczne (znajduje, odkrywa, uwidacznia), jak i hermeneutyczne (interpretuje, objaśnia, tłumaczy).
Świętość, która przygarnia
34. Tradycja chrześcijańska uświadamia sobie swą specyfikę – swego stylu, swej formy – odkrywając w sobie zdolność do przyjmowania warunków narzuconych przez historię i przez kultury, w inteligencji wiary, która je tworzy. Jedność misji Chrystusa z Jego życiem ucieleśnia się w stylu, w formie chrześcijańskiej w każdej godzinie historii.
Kontemplujmy styl Chrystusowy. Wyraża on jedyną w swoim rodzaju zdolność Jezusa, jaką jest trwanie w ojcu przez miłość Ducha, gdy jednocześnie dostosowuje się do każdej osoby i każdej sytuacji (por. Mk 1, 40n; 5, 30; 7, 27-29). Ta postawa nie jest oznaką słabości, lecz władzy, siły, świętości. on jaśnieje blaskiem, gdyż modlitwa, myśli, słowa, działania łączą się w nim i świadczą o prostocie i jedności Jego bytu. Jego blask jako Syna Ojca nie oślepia, lecz przybliża się do nas dyskretnie, czeka na uboczu do dyspozycji każdego. on tworzy wokół siebie przestrzeń wolności, samą tylko obecnością komunikując życzliwą bliskość. W tym spotkaniu osoby otrzymują możliwość odkrycia swej najgłębszej tożsamości. Poznają prawdę o sobie: tajemnicę bycia synami i córkami Boga.
Styl Chrystusa pokazuje wyraźnie, że patrzy on oczami Boga, który jest miłością. ci, którzy spotkali Jezusa, mogą na nowo wyruszyć w drogę, ponieważ odkryli, a więc i poznali, istotę własnej egzystencji. człowiek, Jezus z Nazaretu, pouczył o Bogu i to w nim mieszka cała Pełnia: Bóstwo na sposób ciała (Kol 2, 9). osoby konsekrowane są powołane do tego właśnie, aby iść za człowiekiem, Jezusem z Nazaretu, w swym życiu osobistym i wspólnotowym, które powinno być przede wszystkim ludzkie i uczłowieczające.
Chrystus poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie (Tt 2, 12); w takim stylu nasze człowieczeństwo oczyszczone i ożywione przez wymóg kontemplacji jest każdego dnia uwalniane od kłamstwa, aby stać się miejscem ludzkim i świętym, które przygarnia; echem i opowiadaniem życia Jezusa, chociaż w sposób ograniczony i niedoskonały. nauczmy się stylu, który Didaché nazywa „życiem na sposób Pana”[70]. Sequela Christi, przypomina nam papież Franciszek, znajduje w świętym człowieczeństwie Chrystusa wzór dla naszego własnego człowieczeństwa, aby dawać świadectwo, jak on „żył na tej ziemi”[71].
Słuchanie, które widzi
35. Aby nauczyć się stylu Chrystusa, trzeba zacząć od słuchania. Jesteśmy wezwani do przyjęcia stylu kontemplatywnego, by Słowo jaśniało w naszym życiu mężczyzn i kobiet: w myślach, w modlitewnym milczeniu, we wspólnotach braterskich, w naszych spotkaniach i diakoniach, w miejscach, gdzie mieszkamy, i tam, gdzie głosimy łaskę miłosierdzia, w naszych wyborach, decyzjach, na drogach formacji, które stale i w owocny sposób winniśmy przemierzać.
Osoba konsekrowana odnajduje w słuchaniu Słowa Bożego miejsce, gdzie staje wobec Pana, który patrzy na nią, i od niego uczy się patrzenia na siebie samą, na innych i na świat. List do Hebrajczyków (4, 13) sugestywnie opisuje tę wymianę spojrzeń: Nie ma stworzenia, które by dla Niego [Słowa Bożego (lógos toû theoû)] było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek (ho lógos). Słowo nas widzi, patrzy na nas, przypatruje się nam, wypytuje nas i angażuje, oczy Jego są jak płomień ognia (por. Ap 19, 12).
Kontemplacja chrześcijańska rodzi się i rozwija poprzez ćwiczenie się w słuchaniu, posłusznym (ob-audire) i nieprzerwanym. Skoro Bóg jest Tym, który mówi, to wierzący jest osobą wezwaną do słuchania, a kontemplatyk – osobą słuchającą nieustannie. Widzimy słuchem, w relacji przymierza, spełnienia, radości. W aktywnym ćwiczeniu, miłości i pragnieniu prawdy: Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło (Jr 7, 23).
36. Ta synteza słuchania i widzenia staje się możliwa, „gdy bierzemy za punkt wyjścia konkretną osobę Jezusa, którego widzimy i słuchamy. (…) W tym sensie św. Tomasz z Akwinu mówi o oculata fides apostołów – wierze, która widzi! – wobec Zmartwychwstałego widzianego w ciele. Zobaczyli zmartwychwstałego Jezusa na własne oczy i uwierzyli, to znaczy mogli przeniknąć w głębię tego, co widzieli, by wyznać Syna Bożego, siedzącego po prawicy Ojca. (…) Dopiero kiedy zostajemy upodobnieni do Jezusa, otrzymujemy właściwe oczy, aby go zobaczyć”[72]. Wezwani do słuchania, starajmy się mieć serce rozumne (1 Krl 3, 9) i prośmy o mądrość i pojętność (por. 1 Krl 3, 12), aby odróżnić to, co przychodzi od Boga, od tego, co jest Jemu przeciwne.
Słuchanie Słowa wiąże się z czuwaniem (por. Ha 2, 1-3), poświęceniem uwagi temu, czego się słucha (por. Mk 4, 24), i świadomością tego, kogo się słucha (por. Jr 23, 16) i jak się słucha (por. Łk 8, 18). Teresa z Ávila przypomina: „kto bowiem modli się bez zastanowienia nad tym, do kogo mówi, o co prosi, i kto jest ten, który prosi, a kto Ten, którego prosi, tego modlitwy, jakkolwiek by długo i pilnie ruszał wargami, ja nie nazwę modlitwą”[73].
Ćwiczenie to pozwala rozświetlić chaos własnego ‘ja’ poprzez przyjęcie miłosiernego i współczującego, choć również wymagającego, spojrzenia Chrystusa Pana, który prowadzi osobę konsekrowaną do realistycznego oglądu siebie samej: „na niego więc zwróć swoje oczy (…), jeśli (…) na niego spojrzysz, znajdziesz wszystko w pełni”[74].
37. Święty Benedykt w swojej Regule uczynił z celnika opisanego w przypowieści Łukaszowej (por. Łk 18, 9-14) wzór mnicha, exemplum[75]. nie chciał mnichów ze wzrokiem uniesionym ku wyżynom niebieskim, lecz z oczyma spuszczonymi ku ziemi. Mnich nie głosi swej bliskości z Panem, zachowuje należyty dystans; nie wypowiada górnolotnej modlitwy, lecz wyznaje swój grzech: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika[76]. Izaak z Niniwy pisze: „Ten, którego uznano godnym widzenia siebie samego, jest większy niż ten, którego uznano za godnego oglądania aniołów. (…) Ten, który przejmuje się własnymi grzechami, jest większy od tego, który modlitwą swą wskrzesza umarłych”[77]. Papież Franciszek stwierdza z subtelnym realizmem: „Jeżeli ktoś nie grzeszy, nie jest człowiekiem. Wszyscy popełniamy błędy i musimy uznać naszą słabość. Zakonnik, który uznaje, że jest słaby i grzeszny, nie zaprzecza świadectwu, które ma dawać, ale przeciwnie, umacnia je, i to wychodzi na dobre wszystkim”[78].
Quies, requies, otium
38. Aby zamieszkiwać w relacji z Bogiem, w mocy Ducha, trzeba zapewnić sobie na to czas i miejsce, idąc pod prąd. kultura współczesna nie wierzy w procesy życiowe i zmiany, mimo że naukowo kładzie je u podstaw własnej wizji. Wartość ma to, co dzieje się szybko, zaczyna natychmiast, rusza pospiesznie. Nie jest ważne zakończenie: każda dynamika błyszczy i zostaje skonsumowana w chwili obecnej.
Czas według stylu chrześcijanina nie jest towarem, ale znakiem, który objawia nam Boga tu i teraz. konieczne są odpowiednie przestrzenie i pory tak jak miejsca do zamieszkania, wolne od pośpiechu przyprawiającego o zadyszkę.
Aby ukazać, czym jest życie kontemplacyjne, zachodnia tradycja monastyczna często posługiwała się terminami, które wskazują na aktywność wewnętrzną, czas poświęcony jedynie Bogu, vacare Deo; znalezienie spoczynku w Bogu, quies, requies; powstrzymanie się od prac, by móc pracować duszą, otium negotiosum. „Próżnowanie szkodzi wszystkim, (…) ale nie wtedy, gdy dusza potrzebuje pracy”[79].
Życie wewnętrzne wymaga ascezy czasu i ciała, domaga się ciszy jako wymiaru, w którym ma zamieszkiwać; przywołuje samotność jako zasadniczy moment oczyszczenia i integracji osobistej; wzywa do modlitwy ukrytej, aby spotkać Pana, który mieszka w ukryciu, i czynić ze swego serca wewnętrzną izdebkę (por. Mt 6, 6), bardzo osobiste i nienaruszalne miejsce adoracji (por. 1 P 3, 15): Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu i spożywa jego najlepsze owoce! (Pnp 4, 16).
39. Często wolimy żyć poza sobą, poza twierdzą wewnętrzną, jako ludzie powierzchowni, bo przygoda głębi i prawdy napawa lękiem. Wolimy wrażenia uspokajające, choć ograniczone, zamiast wyzwania, jakie nam rzuca to, co znajduje się poza zasięgiem wzroku: „i wierzymy tylko tak na głucho, że mamy duszę, bo tak nam powiedziano i tak uczy wiara. Jakie jednak skarby mogą się mieścić w tej duszy i jaka jest wysoka jej cena, i kim jest Ten, co w niej mieszka, nad tym rzadko kiedy się zastanawiamy i skutkiem tego tak mało cenimy sobie obowiązek starania się za wszelką cenę o zachowanie jej piękności”[80].
Czasami nie znajdujemy [w sobie] dość śmiałości i uporu, by wyruszyć w drogę do głębi, która poprzez cień ograniczenia i grzechu prowadzi nas ku mieszkającej w nas ostatecznej prawdzie: „Przedstawiła mi się dusza jako twierdza cała z jednego diamentu albo na wskroś przejrzystego kryształu, podzielona na wiele rozmaitych komnat, podobnie jak i w niebie jest mieszkań wiele. (…) dusza sprawiedliwego nie jest niczym innym jak prawdziwym rajem, w którym, jak Pan mówi, z radością przebywa. Jakież bowiem, powiedzcie same, musi być to mieszkanie, w którym król tak potężny, tak mądry, tak przeczysty, tak pełny wszelkiego dobra, rozkosz dla siebie znajduje? Daremnie szukam i nic nie znajduję, do czego by można było porównać przedziwną piękność i ogromną pojemność duszy ludzkiej”[81].
Niewypowiedziana pamięć
40. Droga Słowa jest pierwszą, na której sam Pan wychodzi nam na spotkanie i „gromadzi nas na świętej wieczerzy. on, podobnie jak uczniom w Emaus, wyjaśnia nam Pisma i łamie dla nas chleb”[82]. Słowo, ewangelia: otwarta szkatuła, wielki skarb, opowieść o Bogu[83]. Spotkanie z drugim przebiega zawsze za pośrednictwem słowa, które czyni nas uczestnikiem jego życia i w ten sposób wyjawia nam coś o nas samych.
Oto Jezus, Baranek Boży (Agnus Dei). niewidzialne oblicze Chrystusa, Syna Bożego, odsłania się w sposób najprostszy, a jednocześnie niewypowiedziany, ukazuje się w tajemnicy Jego ciała i krwi. Kościół, by zaspokoić pragnienie ludzi każdych czasów – którzy chcą ujrzeć Jezusa (J 12, 21) – powtarza gest, który uczynił sam Pan: łamie chleb, ofiarowuje kielich z winem. „oto Chrystus w kawałeczku chleba: niestworzony w okruchu materii stworzonej; niewidzialny w mignięciu widzialnego”[84].
Tu oczy tego, kto szuka go ze szczerym sercem, otwierają się; w Eucharystii spojrzenie serca rozpoznaje Jezusa[85]. Święty Jan Paweł ii przypomina: „kontemplowanie Chrystusa zakłada umiejętność rozpoznawania go, gdziekolwiek się objawia, obecny na różne sposoby, ale przede wszystkim w żywym sakramencie Jego Ciała i Jego Krwi. Kościół żyje dzięki Chrystusowi eucharystycznemu, Nim się karmi, z Niego czerpie światło. Eucharystia jest tajemnicą wiary i jednocześnie «tajemnicą światła». Za każdym razem, gdy Kościół sprawuje eucharystię, wierni mogą w pewien sposób ponownie przeżywać doświadczenie dwóch uczniów z Emaus: «otworzyły się im oczy i poznali go» (Łk 24, 31)”[86].
Eucharystia codziennie wprowadza nas w tajemnicę miłości, ukazuje „znaczenie oblubieńczej miłości Boga. Chrystus jest oblubieńcem kościoła jako odkupiciel świata. eucharystia jest sakramentem naszego odkupienia. Jest sakramentem oblubieńca i Oblubienicy”[87]. Mówi naszemu sercu, że Bóg jest Miłością.
41. Żyjąc kontemplatywnymi zdolnościami życia konsekrowanego, żyjemy eucharystycznie, w danym nam stylu Syna. eucharystia karmi Jesu dulcis memoria, które jest dla nas, osób konsekrowanych, zaproszeniem, aby w Duchu Świętym (por. J 14, 26) pamięć o Jezusie zamieszkiwała naszą duszę, nasze myśli, nasze pragnienia jako kontemplacja, która przemienia nasze życie i umacnia radość. „odkąd (…) ciebie poznałem, trwasz w mej pamięci i tam cię odnajduję, gdy sobie przypominam o Tobie i Tobą się raduję”[88] – wyznaje święty Augustyn, a ojcowie greccy uznają, że nieustanna pamięć o Jezusie jest duchowym owocem eucharystii. W tej stałej pamięci o Chrystusie kwitną myśli łagodne i życzliwe, podczas gdy Bóg zamieszkuje w duszy i czyni ją swoją poprzez działanie Ducha Świętego.
42. Prośba, modlitwa, słuchanie Słowa Bożego, duchowa walka, celebrowane sakramenty odnawiają codziennie otwarcie na dary Ducha: „Modlitwa, post, czuwania i inne praktyki chrześcijańskie, jakkolwiek mogą się wydawać dobre same w sobie, nie stanowią celu życia chrześcijańskiego, chociaż pomagają go osiągnąć. Prawdziwym celem życia chrześcijańskiego jest pozyskanie świętego Ducha Bożego”[89].
Benedykt XVI wskazywał na cenną nierozerwalność komunii i kontemplacji: „komunii i kontemplacji nie można oddzielać – łączą się one ze sobą. aby komunikować się naprawdę z inną osobą, muszę ją znać, umieć przebywać blisko niej w milczeniu, słuchać jej, patrzeć na nią z miłością. Prawdziwa miłość i prawdziwa przyjaźń zawsze żyją tą wymianą spojrzeń, intensywnym milczeniem, wymownym, pełnym szacunku i czci, tak, by spotkanie było przeżywane głęboko, w sposób osobowy, a nie powierzchownie. niestety, kiedy brakuje tego wymiaru, także sama komunia sakramentalna może stać się z naszej strony powierzchownym gestem. natomiast w prawdziwej komunii, przygotowanej przez dialog modlitwy i życia, możemy powiedzieć do Pana słowa zaufania (…): «Jam sługa Twój, syn Twej służebnicy. Ty rozerwałeś moje kajdany. Tobie złożę ofiarę pochwalną i wezwę imienia Pana» (Ps 115, 16-17)”[90].
FORMOWAĆ
Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu. (Pnp 8, 6)
Wsłuchując się
43. Słowo z Pieśni nad pieśniami opowiada o miłości ukierunkowanej na relację międzyosobową, zdecentralizowanej, dążącej do kontemplowania oblicza ukochanego i słuchania jego głosu (por. Pnp 2, 14): „Ten, kto kocha, w konsekwencji musi przekraczać barierę własnych ograniczeń. Dlatego mówi się, że miłość roztapia serce: tego, co jest roztopione, nie powstrzymują już jego ograniczenia”[91].
Przekraczanie własnych ograniczeń i granic wprowadza w dynamizm kontemplacji, w której przemawia tylko piękno i moc miłości. kontemplacja nie pozwala, by zjednoczenie oznaczało niewyraźną i nieokreśloną fuzję, ocala inność i umożliwia dar. Jest ona ekstazą wobec „świętej ziemi drugiego”[92], jest postojem w przestrzeni przyjęcia i dzielenia się, którą oferuje drugi, aby rozpoznać w nim jego jedyność: jedyna jest moja gołąbka (Pnp 6, 9), albo: Miły mój (…) najznakomitszy spośród tysięcy (Pnp 5, 10). Aby trwać w takiej epifanii, należy ćwiczyć oczy i serce, by poczuć smak piękna jako tajemnicy, która nas obejmuje i wciąga.
44. Przymiotniki wielokrotnie powtarzające się w Pieśni to właśnie yāpâ, „piękna”, i yāfeh, „piękny”. W Biblii piękny jest głos kobiety (ez 33, 32), piękna jest kobieta (Saraj, żona Abrama w Rdz 12, 11); drzewo rosnące w ogrodzie eden jest piękne, cieszy oczy i dlatego budzi pożądanie (rdz 3, 6); sandały Judyty przyciągnęły wzrok Holofernesa, a jej piękność usidliła jego duszę (Jdt 16, 9); piękne są kamienie zdobiące świątynię (Łk 21, 5). Biblijne piękno jawi się nie tylko jako fizyczne, ale także wewnętrzne: w istocie, piękne jest wino, którego Jezus ofiarowuje w kanie (J 2, 10); piękny jest pasterz, który oddaje życie za swoje owce (J 10, 11. 14); piękny jest gest kobiety, która namaszcza Jezusa, a on chwali ją za to, na wieki upamiętniając jej uczynek (Mt 26, 10).
Piękno w Biblii jawi się zatem jako „podpis” pod boską i ludzką darmowością, a w Pieśni objawia się jako przezwyciężenie samotności, jako doświadczenie jedności. Para kochających się ludzi czuje się zjednoczona, jeszcze zanim złączą się ze sobą, a gdy to już nastąpi, pragną, by ta jedność trwała. ci dwoje nie pragną chwilowych emocji, lecz chcą rozkoszować się smakiem wieczności, przyjmując znamię, pieczęć (hôtâm) położoną na sercu i na ciele (Pnp 8, 6), która zwiąże wszystko w Bożej perspektywie ‘na zawsze’. Ten znak na ciele jest raną, która powoduje wieczne pragnienie miłości; ogniem, którego nie zdołają ugasić wielkie wody (Pnp 8, 7): „Ty, Trójco wieczna, jesteś morzem głębokim, w które im bardziej się zanurzam, tym więcej znajduję ciebie, i im więcej znajduję ciebie, tym więcej cię szukam. o Tobie nigdy nie można rzec: dość! Dusza, która nasyca się w Twych głębokościach, pragnie ciebie bez przerwy, bo jest zawsze złakniona ciebie, Trójco wieczna; zawsze pragnie widzieć cię oświecona Twym światłem”[93].
Kiedy dojrzewamy w naszej relacji z Bogiem, pozwalamy Mu na to, aby nas oczyszczał i uczył widzieć tak, jak on widzi, kochać tak, jak on kocha. Z pewnością ciężki jest dla człowieka ten nowy sposób widzenia i kochania – będący pozyskaniem tego, co Benedykt XVI nazywa „sercem, które widzi”[94] – ponieważ domaga się radykalnej przemiany serca, czyli tego, co ojcowie nazywają puritas cordis, przejścia drogi formacji.
W stylu piękna
45. Życie konsekrowane w różnorodności sytuacji kulturowych i modeli życiowych wymaga dziś szczególnej uwagi i zaufania, jeśli chodzi o działania formacyjne osobiste i wspólnotowe, a zwłaszcza w dynamice instytutu, aby wprowadzać, wspierać i podtrzymywać postawy i zdolności kontemplatywne. Rodzi się konieczność stawiania sobie pytań co do naszego życia i sposobów patrzenia na ethos formacyjny, jako że: „(…) skuteczność [formacji] zależy z kolei od zastosowania odpowiedniej metody – bogatej w mądrość duchową i pedagogiczną, prowadzącej stopniowo tych, którzy pragną poświęcić się chrystusowi, do przyswojenia sobie Jego myśli i uczuć. Formacja jest doniosłym procesem, dzięki któremu człowiek nawraca się w głębi swego istnienia ku Słowu Bożemu”[95]. Być może trzeba nam odkryć w formacji ciągłej tchnienie tajemnicy, która w nas zamieszkuje i nas przekracza: „Jak drzewo wyrwane z ziemi, jak rzeka odcięta od swego źródła, tak dusza ludzka marnieje oderwana od tego, co jest od niej większe. Bez świętości dobro staje się chaotyczne; bez dobra piękno staje się cechą przypadkową”[96]. Dobro Piękno jaśnieją zaś pełnym blaskiem, gdy mówią jednym głosem.
46. Jaki styl wyraża w sposób bezpośredni i prosty życie konsekrowane w codzienności? co mówią osoby konsekrowane – pomijając hermeneutykę doktrynalną, pomoc Magisterium, reguły i tradycje – w kościele i mieście ludzkim? czy są naprawdę parabolą ewangelicznej mądrości, profetycznym bodźcem i symbolem „innego” w tym świecie? Zachęcamy do uważnej i szczerej oceny stylu wyrażanego na co dzień, aby wiejadło mądrości oddzieliło plewy od ziarna (por. Mt 3, 12), ukazując prawdę o naszym życiu i wezwanie do Piękna, które je przemienia.
Oto kilka refleksji, które włączone do naszych planów i działań formacyjnych, mogą towarzyszyć życiowym procesom, prowadzącym z powierzchni do uczuć głębszych, tam gdzie miłość Chrystusa dotyka korzeni naszego bytu[97].
Pedagogia mistagogiczna
47. Wskazaliśmy na Słowo Boże – pierwsze źródło wszelkiej duchowości chrześcijańskiej, które kar mi osobistą więź z Bogiem żywym oraz z Jego zbawczą i uświęcającą wolą[98] – oraz na eucharystię, w której zawiera się sam Chrystus, nasza Pascha i chleb żywy, i która jest sercem życia kościelnego i życia konsekrowanego[99]. Są to miejsca, w których mamy zamieszkiwać z pokorą ducha, aby poddać się formowaniu i uświęcaniu. Zachęcamy do towarzyszenia łasce tych tajemnic z uważną pedagogią. ojcowie [kościoła] mieli szczególne zamiłowanie do komunikacji mistagogicznej, która pozwala odkrywać i interioryzować w życiu, w świetle Pisma Świętego, ‘osocze’ prawdy wyrażanej w celebrowanej tajemnicy. W ten sposób – jak mówi grecki termin mystagoghía – czynności homiletyczne i liturgiczne mogły wprowadzać, kierować, doprowadzać do tajemnicy. komunikacja mistagogiczna może owocnie wprowadzać nowicjuszy i nowicjuszki z naszych instytutów i towarzyszyć formacji konsekrowanych mężczyzn i kobiet w sposób stały, szczególnie w życiu liturgicznym.
Sama liturgia jest mistagogią – jako komunikacja za pomocą słów, czynności, znaków, symboli o pochodzeniu biblijnym – która zaprasza do korzystania z wielkich dobrodziejstw mystérionu. Kategoria przemiany, w której życie konsekrowane ma swój punkt odniesienia, może być osadzona w centrum życia mistagogicznego. Musi ona umieć przywoływać w naszym życiu ludzi wierzących tajemnicę paschalną, nasze przeznaczenie do zmartwychwstania[100]. Najlepszym mistagogiem, przypomina Grzegorz z Nazjanzu, jest sam Chrystus, i to on, Kýrios, zmartwychwstały i obecny, jest centralną postacią liturgii.
48. Komunikacja mistagogiczna jest działaniem wysoce chrystologicznym, jako że sam intelekt chrześcijanina, ani też same rytuały i gesty liturgiczne nie wystarczą do zrozumienia tajemnicy i do owocnego w niej uczestniczenia. nie ma autentycznej liturgii chrześcijańskiej bez mistagogii. Jeśli w liturgii zabraknie języka mistagogicznego, może się nam przydarzyć to samo, co, jak mówi Orygenes, przydarzyło się lewitom, którzy nosili arkę przymierza owiniętą w zwoje tkanin. Może przydarzyć się także i nam, osobom konsekrowanym, że będziemy nosili na ramionach tajemnice Boga jako ciężar, nie wiedząc, czym one są, a więc nie korzystając z ich dobrodziejstw[101].
Wzywa się nas do tego, byśmy poddali realnej ocenie nasze celebracje wspólnotowe – Liturgię godzin, eucharystię w dni powszednie i w niedziele, praktyki pobożnościowe – zadając sobie pytanie, czy są one żywym i ożywczym spotkaniem z Chrystusem, „źródłem dawania siebie ciągle na nowo”[102]. Jest to zaproszenie do odpowiedzialnego przemyślenia pedagogii mistagogicznej w kontekście naszych dróg formacji ciągłej.
Pedagogia paschalna
49. Droga mistyczna, fundament naszego życia chrześcijańskiego szczególnej sequela Christi, wiedzie przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana. Wymaga więc specjalnej i nieustannej troski o to, by w naszym życiu osobistym poddać się „formującemu wpływowi doświadczenia paschalnego i upodobnienia się do Chrystusa ukrzyżowanego, który we wszystkim spełnia wolę Ojca”[103], i takiej samej troski o nadanie jej właściwej wartości i skuteczności w życiu braterskim i misyjnym. Postawa kontemplacyjna żywi się ukrytym pięknem krzyża.
Słowo, które było u Boga, rozpięte na drzewie krzyża tak, by łączyć niebo i ziemię, staje się szczytem zgorszenia, przed którym twarz się zakrywa. Dziś inne ofiary przemocy, jakby inni „chrystusi”, zawisają na krzyżach tego świata w upokorzeniu, podczas gdy słońce się zaciemnia, morze staje się gorzkie, a owoce ziemi, dojrzewające dla zaspokojenia głodu wszystkich, zachłannie dzielą między siebie nieliczni. Ponownie rozbrzmiewa zaproszenie do oczyszczenia spojrzenia, aby kontemplować paschalną tajemnicę zbawienia, żywą i działającą w świecie i w codziennych okolicznościach naszego życia.
Dziś we fraterniach i we wspólnotach, które żyją zanurzone we współczesnych kulturach – będących często rynkiem oferującym to, co nietrwałe – może się zdarzyć, że także i nasze spojrzenie osób konsekrowanych utraci zdolność dostrzegania piękna tajemnicy paschalnej: rozbrajającej i bezbronnej przyzwoitości, jaka maluje się na twarzach braci i sióstr, którzy są nam bliscy, tak jak na twarzach tych odrzuconych przez historię „chrystusów”, których spotykamy w naszych diakoniach charytatywnych. Twarzach nie mających wdzięku ani blasku, aby na nie popatrzeć i by się nam podobały (por. Iz 53, 2).
50. Każdego dnia widowisko ludzkiego cierpienia pokazuje się w całej swej surowości. Jest ono aż takie, że nie można szukać ani pojąć żadnego odkupienia bez konfrontacji ze skandalem bólu. Tajemnica ta niczym olbrzymia fala przechodzi przez ludzką historię i skłania do refleksji. niewielu zrozumiało tak jak Dostojewski tę kwestię najprawdziwszą, dominującą w sercu ludzkim: ból, zbawienie od złego, zwycięskie wybawienie od śmierci. Dostojewski skonfrontował wartość piękna z tajemnicą bólu, pytając o sens jednego i drugiego. Młody Hipolit, bliski śmierci, zadaje decydujące pytanie, pytanie straszne dla księcia Myszkina, protagonisty Idioty, enigmatycznej figury Chrystusa, niewinnego, który cierpi z miłości do wszystkich: „Podobno raz pan powiedział, że «piękno» zbawi świat, czy to prawda, książę? (…) Jakież to piękno zbawi świat?!”[104].
Pytanie o zło pojawia się codziennie w umyśle, w sercu i na ustach wielu naszych braci i sióstr. Tylko Bóg, biorąc na siebie nieskończone cierpienie świata wydanego na pastwę zła, tylko on, wchodząc w nieprzeniknione mroki nędzy ludzkiej, może wybawić ludzkość od bólu i pokonać śmierć. To właśnie stało się na krzyżu Syna. cierpienie Chrystusa pozwala zrozumieć tragedię ludzką, gdyż dosięga bóstwa. W Chrystusie cierpiącym znajdujemy jedyną możliwą odpowiedź na pytanie o cierpienie. Do kontemplacji, do poznania Piękna, które w nas zamieszkuje i przekracza nas, nie dochodzi się inaczej, jak tylko przez krzyż; do życia nie wchodzi się inaczej, jak tylko przechodząc przez śmierć.
51. Dla nas, osób konsekrowanych, wejście w mądrość paschalną i ćwiczenie umiejętności dostrzegania przemienionego oblicza Zmartwychwstałego we wszystkim, co zniekształcone i ukrzyżowane, tu i teraz, jest poważnym aspektem wiary. Droga kontemplacyjna jest drogą paschalną. Pascha Chrystusa, uzasadnienie naszej nadziei, stawia wymagania naszemu życiu braterskiemu i naszej misji, czasem poszarzałym z powodu powierzchownych relacji, z powodu rutyny (routine), z powodu posług tylko funkcjonalnych, z powodu rozleniwionych oczu, nie umiejących już rozpoznać tajemnicy. W naszych wspólnotach Piękno nadal jest przysłonięte! Jesteśmy nierozumni i nasze serca nieskore są (por. Łk 24, 25) do tego, by żyć pedagogią paschalną. Możliwe, iż zdarzy się nam nie pamiętać, że uczestniczenie w komunii trynitarnej może zmieniać ludzkie stosunki, że pojednanie będące wynikiem działania łaski obala destrukcyjne dynamizmy obecne w naszym sercu i w stosunkach społecznych, i że w ten sposób można przybliżać ludziom zarówno piękno komunii braterskiej, jak i drogi, które do niej konkretnie prowadzą[105].
Pedagogia piękna
52. Przez wieki nieprzerwanie życie konsekrowane szukało śladów piękna, będącego czujnym i płodnym stróżem jego sakralności, opracowując wizje, tworząc dzieła, które wyrażały wiarę i mistykę światła w architekturze, w sztuce i w nauce, w sztukach figuratywnych, literackich, muzycznych w poszukiwaniu nowych epifanii Piękna[106].
Współczesna refleksja, często wahająca się między uduchowieniem natury a estetyzacją uczuć, ostatecznie zaniedbała poznawczą i formacyjną wartość piękna, jego znaczenie dla prawdy, odsuwając je do dwuznacznej strefy cieni albo uznając za zjawisko przelotne. Trzeba na nowo zespolić to życiowe połączenie antycznego i ciągle nowego znaczenia piękna, jako miejsce widzialne i wrażliwe na nieskończoną tajemnicę niewidzialnego. Zamieszkanie w tym miejscu oddalenia jest jak czerpanie ze źródeł piękna. Jeżeli egzystencja nie zostanie dopuszczona w jakiś sposób do tej tajemnicy, to piękno faktycznie pozostaje nieuchwytne, gubi się w pustce bezsensu i pustce w każdym znaczeniu[107]. Ale bardziej bolesne jest to, że zostajemy go pozbawieni. Papież Franciszek, jeszcze jako kardynał w Buenos Aires, w tekście zatytułowanym „Piękno wychowa świat”[108] mówi o pedagogii piękna, modelu formacyjnym, w którym osoba ludzka jest postrzegana jako nosicielka wieczności, powołana do procesu życiowego rozwijającego się w szacunku i w słuchaniu, w integracji myśli, emocji, uczuć, powołanych do zintegrowania się w dojrzałości.
Pojawia się potrzeba dwutorowej drogi formacji ethosu ludzkiego: „Mieć prawdziwą świadomość to zostać uderzonym strzałą piękna, które rani człowieka; zostać dotkniętym przez rzeczywistość, przez osobową obecność samego Chrystusa, jak to się mówi. Zostać uderzonym i zdobytym przez piękno Chrystusa to mieć świadomość bardziej realną i głębszą niż czyste rozumowanie. Musimy popierać spotkanie człowieka z pięknem wiary. Spotkanie z Pięknem może się stać uderzeniem strzały, która rani duszę i w ten sposób otwiera oczy, tak iż dusza, począwszy od swego doświadczenia, ma odtąd wystarczające kryteria i może prawidłowo oceniać argumenty”[109].
Prawdziwe i wieczne piękno dociera do człowieka wewnętrznego poprzez to, co można nazwać „zmysłami” duchowymi, o których mówi święty Augustyn, porównując je do zmysłów cielesnych: „Lecz co ja właściwie miłuję, kiedy miłuję ciebie? (…) a jednak kocham pewnego rodzaju światło, pewnego rodzaju głos, woń i pokarm, i uścisk, gdy Boga mego kocham jako światło, głos, woń, pokarm, uścisk we wnętrzu mojej ludzkiej istoty, gdzie rozbłyska dla mej duszy światło, którego nie ogarnia przestrzeń, gdzie dźwięczy głos, którego czas z sobą nie unosi, gdzie bije woń, której wiatr nie rozwiewa, gdzie doświadcza się smaku, którego nie psuje sytość, gdzie się trwa w uścisku, którego nasycenie nie rozerwie. To właśnie kocham, gdy kocham mojego Boga”[110].
53. Trzeba, abyśmy na naszej drodze chrześcijan i osób konsekrowanych rozpoznawali ślady Piękna, tej drogi ku Trancendencji, ku ostatecznej Tajemnicy, ku Bogu, gdyż ono właśnie, co charakterystyczne, otwiera i rozszerza horyzonty ludzkiej świadomości, odsyła ją poza nią samą, stawia ją na skraju przepaści nieskończonego. Jesteśmy wezwani do podążania via pulchritudinis, która jest drogą artystyczną, estetyczną oraz itinerarium wiary, poszukiwań teologicznych[111].
Benedykt XVI w wielkich dziełach muzycznych wyczuwał rzeczywistość o randze teologicznej i odpowiedź wiary; okazywał to wielokrotnie, komentując koncerty, w których uczestniczył: „kto tego słuchał, ten wie, że wiara jest prawdziwa”[112]. Piękno wyrażające się w geniuszu muzycznym interpretował jako przygotowanie do wiary: „W tej muzyce wyczuwało się tak nadzwyczajną siłę rzeczywistości w niej obecnej, by zdać sobie sprawę, już nie poprzez domysły, lecz przez uderzenia serca, że to nie może pochodzić znikąd, lecz musiało się zrodzić dzięki sile Prawdy, która uobecnia się w natchnieniu kompozytora”[113]. Może właśnie dlatego wielcy mistycy – potwierdza to literatura poetycka i muzyczna – chętnie układali wiersze i pieśni, aby wyrazić coś boskiego, z czym dane im było się zetknąć podczas tajemnych spotkań duszy.
Obok muzyki, również sztuki poetycka i prozatorska, a także sztuki figuratywne mogą służyć jako drogi propedeutyki kontemplacji: od kart literatury po ikony, po miniatury; od fresków po malowidła, po rzeźby. Wszystko „drogą wewnętrzną, drogą przekraczania siebie, a więc w tym oczyszczeniu spojrzenia, które jest oczyszczeniem serca, objawia nam Piękno, albo przynajmniej jeden jego promień. Właśnie tak pozwala nam ono nawiązać więź z siłą prawdy”[114].
W Evangelii gaudium papież Franciszek podkreśla związek między prawdą, dobrem i pięknem: konieczne jest „przywrócenie szacunku dla piękna, by móc dotrzeć do ludzkiego serca i by w nim zajaśniała prawda oraz dobroć Zmartwychwstałego”[115].
54. Jesteśmy więc zaproszeni do wejścia na tę drogę, na której scalają się prawda, dobro i piękno, tam gdzie czasami zdaje się brać górę powinność jako źle pojęta etyka. nowa kultura cyfrowa i nowe możliwości komunikowania się rzucają nam dodatkowe wyzwanie, faworyzując język obrazu jako nieprzerwanie płynący strumień, bez możliwości medytacji, bez celu i często bez hierarchii wartości. Pilnym wyzwaniem, które może wprowadzić nas w Tajemnicę i świadczyć o niej, jest kultywowanie przytomnego i refleksyjnego spojrzenia, które wybiega poza to, co się widzi, i poza bulimię niematerialnych kontaktów. Jesteśmy zaproszeni do przebycia dróg formacyjnych, które nauczą nas czytać wewnątrz rzeczy; do wchodzenia na drogi duszy, na których przechodzi się od form piękna przedostatniego do harmonii najwyższego Piękna. Stworzymy w ten sposób „ukryte dzieło sztuki, które jest historią miłości każdego z nas do Boga żywego i do braci, radości i trudu naśladowania Jezusa Chrystusa w życiu codziennym”[116].
Pedagogia myślenia
55. Nieodzowna jest zatem formacja do zagustowania w tym, co głębokie, do życia wewnętrznego. Formacja jest drogą, która wymaga zaangażowania i płodności, i nie wyczerpuje się nigdy. Jest koniecznością, która wygasa z chwilą śmierci.
Osoby konsekrowane są wezwane do tego, by ćwiczyć się w „myśleniu otwartym”: konfrontacja różnych kultur i wartości, których jesteśmy nosicielami, przygotowuje nasze życie do przyjmowania różnorodności i do odczytywania w niej znaków Bożych. Inteligentna i pełna miłości mądrość wypływająca z kontemplacji ćwiczy nas do tego, byśmy umieli oceniać, przyjmować i interpretować każdą rzeczywistość w odniesieniu do Miłości.
W encyklice Caritas in veritate Benedykt XVI pisze: „Paweł Vi dostrzegał jasno, że pośród przyczyn niedorozwoju jest brak mądrości, refleksji myśli zdolnej dokonać syntezy wskazującej kierunek, dla której wymaga się «jasnej wizji wszelkich aspektów ekonomicznych, społecznych, kulturowych i duchowych»”[117]. I zauważa: „Miłość w prawdzie – caritas in veritate – to wielkie wyzwanie dla kościoła w świecie postępującej i szerzącej się globalizacji. ryzyko naszych czasów polega na tym, że faktycznej wzajemnej zależności między ludźmi i narodami nie odpowiada etyczne współdziałanie sumień i umysłów”[118]. Papież Franciszek ponownie mówi o tej życiowej potrzebie w swej rozmowie z przełożonymi generalnymi instytutów życia konsekrowanego w dniu 29 listopada 2013 roku, odnosząc się do wyzwania, jakim jest dla życia konsekrowanego złożoność: „aby rozumieć, musimy «zmienić pozycję», zobaczyć rzeczywistość z wielu różnych punktów widzenia (…). Musimy przyzwyczaić się do myślenia”[119].
Zaprasza się więc nas do nieustannego zwracania uwagi na tworzenie powszedniego, braterskiego i wspólnotowego środowiska, które jest pierwszym miejscem formacji wspomagającej rozwój pedagogii myślenia.
56. W działaniach tych decydującą rolę pełni posługa władzy. od tego, kto przewodzi instytutom i wspólnotom, formacja ciągła wymaga poświęcenia uwagi przede wszystkim osobie konsekrowanej, aby prowadzić ją ku mądrościowej postawie życiowej; aby wyrabiać w niej taką kulturę ludzką, która wiedzie do pełni chrześcijańskiej; aby umożliwiać jej doskonalenie refleksji pod kątem wartości; aby pomagać jej strzec sakralności bytu, by nie przywiązywała zbytniej wagi do kryteriów skuteczności i użyteczności; aby uniknąć zamienienia mądrości chrześcijańskiej w konstelację diakonii i kompetencji technicznych. kto pełni posługę władzy, towarzyszy i pomaga osobie konsekrowanej w poszukiwaniu metafizycznych fundamentów kondycji ludzkiej – tam gdzie Słowo rozświetla swym Światłem – ponieważ: „Działanie Ducha Świętego skłania do konsekwentnego przestrzegania momentów modlitwy, milczenia i samotności oraz do wytrwałej prośby o Boży dar mądrości pośród trudów każdego dnia (por. Mdr 9, 10)”[120].
Do promowania i wspierania takiej dynamiki formacyjnej nie wystarczy jakiś sporadyczny gest, jakaś decyzja czy wybór działania. chodzi o to, aby uruchomić i podtrzymywać stałą dynamikę, która będzie mieć związek z całym życiem wspólnotowym i osobistym i będzie mieć na nie wpływ. Dlatego konieczne jest wybranie i przyjęcie odpowiedniego stylu życia, by nadał on formę środowisku, w którym panuje klimat faworyzujący mądrościowe, uważne i pełne miłości spojrzenie na życie i na ludzi. Spojrzenie, które dąży do odkrywania i wykorzystywania szans na ludzkie i duchowe wzrastanie; spojrzenie, które uzdalnia do kreowania nowych myśli, użytecznych programów, właściwych pedagogii. konieczne staje się zaaprobowanie i umożliwienie introspektywnej lektury, opartej o autorefleksję i konfrontację egzystencjalną.
57. Przynaglać do takiego kontemplatywnego spojrzenia oznacza także nakłaniać osobę konsekrowaną do tego, aby przez właściwą refleksję rozpoznała i przyjęła swą głęboką tożsamość, odczytując i opowiadając swą własną egzystencję jako „dobrą” historię, jako pozytywną myśl, zbawczą relację, doświadczenie ludzkie zawarte w Chrystusie Jezusie: „’Ja’ daje się poznać po śladach, jakie pozostawia w świecie”[121].
Nasza historia osobista połączona z historią tych, którzy dzielą z nami drogę braterstwa, semina Verbi, ziarna Słowa rozsiane dziś w świecie, to ślad Boży, który mamy na nowo wspólnie odczytywać; łaska, której mamy być świadomi; ziarno, które ma wykiełkować jako nowa myśl Ducha dla nas, abyśmy mogli iść naprzód. Papież Franciszek, zwracając się do pracowników redakcji pisma „La civiltà cattolica”, zachęcał do odkrywania tej pedagogii: „Waszym zadaniem jest zauważać i opisywać oczekiwania, pragnienia, radości i dramaty naszych czasów, i dostarczać elementów do odczytywania rzeczywistości w świetle ewangelii. Doniosłe pytania duchowe są dziś bardziej żywotne niż kiedykolwiek, lecz trzeba, by ktoś je zinterpretował i zrozumiał. Z umysłem pokornym i otwartym «szukajcie i znajdujcie Boga we wszystkim», jak pisał święty Ignacy. Bóg jest obecny w dziele życia każdego człowieka i w kulturze: Duch wieje, gdzie chce. Starajcie się odkrywać to, co Bóg zdziałał, i to, jak kontynuuje swoje dzieło. (…) żeby jednak szukać Boga we wszystkim, we wszystkich dziedzinach wiedzy, sztuki, nauki, życia politycznego, społecznego i ekonomicznego, potrzeba studiów, wrażliwości, doświadczenia”[122].
Pielęgnowanie myślenia, formowanie opinii, trenowanie mądrości spojrzenia i delikatności uczuć, według stylu Chrystusa (Ga 4, 19), to drogi propedeutyki misji[123].
Blisko miłosierdzia
58. Owocną drogą ćwiczenia się w kontemplacji jest ta, która wzywa do bliskości. Jest to droga spotkania, na której odkrywa się i rozpoznaje twarze. każda ludzka twarz jest jedyna i niepowtarzalna. Ta nadzwyczajna różnorodność twarzy ludzkich czyni nas łatwo rozpoznawalnymi w złożonym środowisku społecznym, w którym żyjemy, umożliwia i ułatwia rozpoznanie i odkrycie drugiego.
Jeżeli współżycie zbiorowe „zaczyna się od ‘ty’”[124], to znaczy od nadania wartości obliczu drugiego i relacji bliskości, chrześcijaństwo objawia się jako religia twarzy, czyli bliskości i zbliżenia. „W cywilizacji paradoksalnie zranionej anonimowością, a jednocześnie obsesyjnej na punkcie szczegółów życia innych, bezwstydnie chorej na chorobliwą ciekawość, Kościół potrzebuje serdecznego spojrzenia, by kontemplować, wzruszyć się i zatrzymać przed drugim człowiekiem za każdym razem, kiedy jest to konieczne”[125].
Bóg leczy nasze oczy z krótkowzroczności i nie pozwala, by nasze spojrzenie zatrzymało się na po wierzchni, która daje schronienie przeciętności, pobieżności, obcości w naszej duszy: Bóg „oczyszcza ją, ozdabia, wzbogaca i oświeca. Podobnie jak słońce, kiedy zsyła swoje promienie, osusza, rozgrzewa, ozdabia i oświeca”[126].
Kontemplatyk ćwiczy umiejętność patrzenia oczyma Boga na ludzkość i całą rzeczywistość stworzoną, aż ujrzy to, co niewidzialne (por. Hbr 11, 27), czyli działanie i obecność Boga, zawsze niewypowiedziane i widzialne tylko przez wiarę. Papież Franciszek zachęca nas do tej duchowej inteligencji i do sapientia cordis, która pozwala rozpoznać prawdziwego chrześcijanina kontemplatywnego po tym, że potrafi być oczyma dla niewidomego, stopami dla chromego, językiem dla niemego, Ojcem dla sieroty, bliskim dla osamotnionego, rozpoznając w nich obraz Boga[127].
Chrześcijanie „są przede wszystkim mistykami z otwartymi oczyma. ich mistyka nie jest jakąś naturalną mistyką bez twarzy. Jest raczej mistyką, która szuka twarzy, która dąży do spotkania z tym, kto cierpi, do spotkania z twarzami nieszczęśliwych i skrzywdzonych. Od oczu otwartych i czujnych zaczyna się w nas bunt przeciwko absurdalności niewinnego i niesprawiedliwego cierpienia; one budzą w nas głód i pragnienie sprawiedliwości, wielkiej sprawiedliwości dla wszystkich, i zabraniają nam kierować się wyłącznie małymi wewnętrznymi kryteriami naszego świata czystych potrzeb”[128].
59. Tylko miłość zdolna jest wydobyć na zewnątrz to, co ukryte: mamy więc starać się o taką mądrość serca, która nigdy nie oddziela miłości Boga od miłości do ludzi, szczególnie do ubogich, ostatnich, „ciała Chrystusa”[129], oblicza Pana ukrzyżowanego. konsekwentny chrześcijanin przeżywa spotkanie, angażując w nie swoje serce, dlatego, oprócz kompetencji zawodowych i oprócz programowania, potrzebna jest formacja serca, aby wiara stała się „działającą przez miłość” (por. Ga 5, 6): „Program chrześcijański – program dobrego Samarytanina, program Jezusa – to «serce, które widzi». Takie serce widzi, gdzie potrzeba miłości, i działa konsekwentnie. oczywiście, gdy działalność charytatywna jest podejmowana przez Kościół jako inicjatywa wspólnotowa, ze spontanicznością jednostki musi być połączone również programowanie, przewidywanie, współpraca z innymi podobnymi instytucjami”[130].
Takie spojrzenie nadaje jakość naszemu życiu wspólnemu, przede wszystkim tam, gdzie uwidaczniają się nowe zranienia, które domagają się towarzyszenia w „zdrowym rytmie bliskości”[131].
„(…) Tak jak niektórzy, chcieliby Chrystusa czysto duchowego, bez ciała i krzyża, tak też chcą utrzymywać relacje międzyludzkie za pośrednictwem zaawansowanego technologicznie sprzętu, ekranów i systemów, które mogą dowolnie włączyć i wyłączyć. Tymczasem ewangelia zawsze nas zachęca do podejmowania ryzyka spotkania z obliczem drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego cierpieniem i prośbami, z jego zaraźliwą radością, stale ramię w ramię. Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby, od pojednania z ciałem innych. Syn Boży przez swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”[132].
Oblicze Ojca w Synu jest obliczem miłosierdzia: „Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga”[133]. Każda osoba konsekrowana jest wezwana do kontemplowania i bycia świadkiem oblicza Boga jako Tego, który zna i rozumie nasze słabości (por. Ps 102), aby nałożyć balsam bliskości na ludzkie rany, na przekór cynizmowi obojętności.
„Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzję i egoizm”[134]. Kontemplacja Bożego miłosierdzia przemienia naszą ludzką wrażliwość i składa ją w objęciach serca, które widzi.
W tańcu stworzenia
60. „Pochwalony bądź, Panie mój, ze wszystkimi Twymi stworzeniami”[135]. Pieśń świętego Franciszka z Asyżu rozbrzmiewa na początku XXI wieku niesłabnącym głosem, wprawia w zdumienie, rozpoznaje pierwotne piękno, którym jesteśmy naznaczeni jako istoty stworzone. W osobie Franciszka z Asyżu objawia się doskonałe człowieczeństwo Chrystusa, w którym zostało wszystko stworzone (Kol 1, 16), jaśnieje chwała Boża, uwidacznia się ogrom w nieskończenie małym.
Pan bawi się w ogrodzie swego stworzenia. Możemy usłyszeć echa tej zabawy, kiedy jesteśmy sami w noc gwiaździstą; kiedy patrzymy na dzieci, gdy są naprawdę dziećmi; kiedy czujemy miłość w sercu. W takich chwilach przebudzenie, „nowość”, pustka i czystość wizji stają się oczywiste, pozwalają nam dojrzeć przebłysk kosmicznego tańca w rytmie ciszy, muzyki weselnej[136].
Bierzemy udział w tym tańcu stworzenia jako pokorni kantorzy i stróże. kantorzy: wezwani do ożywiania naszej tożsamości jako stworzeń, wyśpiewujemy chwałę w przeogromnej symfonii wszechświata. Stróże: wezwani do czuwania, jak strażnicy oczekujący poranka, nad pięknem i harmonią stworzenia. Papież Franciszek prosi nas, byśmy pamiętali, że nie jesteśmy panami wszechświata; prosi, abyśmy nakreślili na nowo naszą antropologiczną wizję według wizji Tego, który wprawia w ruch słońce i gwiazdy[137] w poszanowaniu naszej szczególnej godności istot ludzkich, stworzeń z tego świata, które mają prawo do życia i do szczęścia[138].
Nowoczesny antropocentryzm umieszcza technikę ponad rzeczywistością w taki sposób, że pomniejsza wewnętrzną wartość świata, w komplementarności jego porządku i wszystkich stworzeń. człowiek, jak mówi papież Franciszek, cytując Romana Guardiniego, „nie postrzega już natury «jako zawsze obowiązującej normy, ani tym bardziej jako życiowego schronienia. Spogląda on na nią bez żadnych gotowych założeń, rzeczowo, jako na miejsce i materiał swojej twórczości, której wszystko poświęca, nie dbając o to, co z niej wyniknie»”[139]. Przeżywamy nadmiar antropocentryzmu.
61. Nowa więź z naturą nie jest możliwa bez nowego serca, zdolnego, by uznać piękno każdego stworzenia, specjalną godność tego co ludzkie, konieczność relacji, otwarcie na „ty”, w którym rozpoznaje się wspólne pochodzenie, boskie „Ty”. Jako osoby konsekrowane, czujemy się powołani do wzajemności relacji; do otwarcia serca na modlitwę uwielbienia jako wyraz ascezy, która wiedzie ku nawróceniu; do przechodzenia od samowystarczalności, która wbija w pychę i zamyka – a jednocześnie upokarza ludzi i naturę – do gościnnej świętości Chrystusa, w którym wszystko – człowiek i całe stworzenie – zostaje przyjęte, uzdrowione i odzyskuje własną godność.
Właśnie na mocy tego, co podpowiada nam inteligentna mądrość serca, czujemy się powołani do dokonywania wyborów, do konkretnych działań osobistych, wspólnotowych i całego instytutu, które będą przejawem racjonalnego i właściwego stylu życia[140]. Jesteśmy zaproszeni, wraz ze wszystkimi braćmi i siostrami w człowieczeństwie, do tego, by podjąć „wielkie wyzwanie kulturowe, duchowe i edukacyjne, oznaczające długie procesy odrodzenia”[141].
Nowa filokalia
62. Należy znów podkreślić konieczność ciągłego aktu formacyjnego – nowej filokalii – który by rozpoczynał, utwierdzał i uaktywniał w nas, osobach konsekrowanych, habitus kontemplacyjny: „Zwracanie uwagi na piękno i umiłowanie go pomaga nam w wydostaniu się z utylitarystycznego pragmatyzmu. Jeśli się nie uczymy zatrzymywania się, aby podziwiać i docenić piękno, to nic dziwnego, że wszystko staje się przedmiotem wyzysku bez skrupułów”[142]. Papież Franciszek wzywa do energicznych działań edukacyjnych opartych na duchowości ekologicznej, która rodzi się „z przekonań naszej wiary, bo to, czego uczy nas ewangelia, ma wpływ na nasz sposób myślenia, odczuwania i życia”[143].
Duchowość ta wzywa do nawrócenia, a więc do ascezy, w której, znając nasze style życia, niekiedy skażone rutyną (routine), zaangażujemy się w ćwiczenia przemieniające naszą głębię: „Ponieważ tak rozległe stały się pustynie wewnętrzne, na świecie mnożą się zewnętrzne pustynie”[144]. Aby zapłodnić pustynię, zasiewamy w naszym życiu wewnętrznym, braterskim i misyjnym ziarna troski, czułości, wdzięczności, bezinteresowności, radości, która umie cieszyć się z rzeczy małych i zwyczajnych; smak spotkania, służby „w realizowaniu swoich charyzmatów, w muzyce i sztuce, w kontakcie z naturą, w modlitwie”[145].
W dziele stworzenia to dzień siódmy był tym, w którym Bóg stworzył odpoczynek. Wydaje się, że smak odpoczynku jest dla nas nieosiągalny. Pracujemy z godnym pochwały zaangażowaniem, ale często staje się to paradygmatem, na którym opieramy nasze życie konsekrowane. i znów rozlega się zaproszenie, abyśmy w naszym życiu i w naszych wspólnotach na nowo odkryli dzień Zmartwychwstałego. Ten dzień, do którego dochodzimy i od którego wyruszamy na nowo, ale przede wszystkim dzień, który dany jest nam po to, byśmy rozkoszowali się wspaniałą, umiłowaną Obecnością.
63. Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu (Pnp 8, 6) – prosi Oblubienica z Pieśni, jakby chciała związać miłość węzłem wierności. W obecnych czasach, gdy wskutek osłabienia naszego życia w Duchu (por. 1 Tes 5, 17. 19) często zagrożona jest sequela Christi w ramach naszej szczególnej konsekracji, kwestia dochowania jej wierności staje się coraz bardziej istotna. kontemplacyjny wymiar życia konsekrowanego będzie dojrzewać, jeśli otwarte zostaną przestrzenie formacyjne. Drogi wybrane, upragnione i przemierzane.
Dlatego czujemy się zobowiązani do weryfikowania naszych Ratio formationis, praktyk i doświadczeń formacyjnych; naszego formacyjnego habitat w różnorodności form życia konsekrowanego. Zweryfikujmy nasz osobisty i braterski styl życia na co dzień: to, jak się modlimy, jak medytujemy, jak się uczymy, jak się zachowujemy w relacjach z innymi i w życiu apostolskim, jak odpoczywamy. Postawa kontemplacyjna jest sprawdzianem dla naszych środowisk i dynamiki codziennych działań: naszych preferencji, hierarchii ważności, uchybień, metod i zwyczajów, wielości wyborów i decyzji, naszych kultur. każda rzecz powinna być poddana rozeznaniu i oświetlona pięknem Tajemnicy, która w nas zamieszkuje. o takim Świetle należy obwieszczać ludzkości i ludziom: osoby konsekrowane są owym „«miastem na górze», które mówi prawdę i wyraża moc słów Jezusa”[146].
ZAKOŃCZENIE
Pójdź, mój miły (…)! (Pnp 7, 12)
Wsłuchując się
64. Miłość jest wydarzeniem, które przemienia czas: napełnia go energią, która jednocześnie zużywa się i odnawia. Wymiarem miłości właśnie jest oczekiwanie, ona uczy nas czekać. Tak było w przypadku Jakuba zakochanego w Racheli: Ponieważ Jakub pokochał Rachelę, rzekł do Labana: «Będę ci służył przez siedem lat za twą młodszą córkę Rachelę». (…) I tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat, a wydały mu się one jak dni kilka, bo bardzo miłował Rachelę (Rdz 29, 18. 20). Z miłości do ukochanej kobiety Jakub czyni swoją rację bytu, na mocy której trud pracy i czas schodzą na dalszy plan. W Pieśni wymiar czasu wydaje się znikać. Miłość wyrywa człowieka z tyranii czasu i rzeczy i zastępuje współrzędne czasoprzestrzenne, albo raczej nasyca je tlenem w atmosferze wolności, która daje pierwszeństwo trwaniu, kontemplowaniu, przyjęciu, a nie działaniu.
Kto kocha, ten się spieszy, by zobaczyć znowu twarz ukochanej osoby, gdyż wie, że w ślad za radością ze spotkania podąża pragnienie, które nie ma końca. Słowa Oblubienicy, która zachęca ukochanego, by biegł na górach [wśród] balsamowych drzew (Pnp 8, 14), znów wprowadzają do poematu dynamikę pragnienia i szukania, śpiew celebrujący umiłowanie piękna, dostępnego tylko wtedy, gdy się je dostrzeże w inności, której symbolem jest ciało. Szukanie zaczyna się po to, aby dwoje zakochanych mogło nieustannie się przywoływać naglącym wezwaniem: Pójdź! Jest to głos wzywający do wzajemności w pragnieniu (Pnp 2, 10. 13; 4, 8; 7, 12), wezwanie do wyjścia z własnej samotności, zaproszenie do komunii.
W dynamice oblubieńczej życia konsekrowanego to poruszenie duszy zamienia się w ciągłą modlitwę. Przywołuje się Umiłowanego jako obecność działającą w świecie, woń zmartwychwstania, która pociesza, uzdrawia, daje nadzieję (Jr 29, 11). Uczyńmy naszym to zawołanie, którym kończy się biblijne objawienie: A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» (Ap 22, 17).
Na górze w znaku spełnienia
65. „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich (Iz 2, 3). Wszystkie moje zmysły, zamiary, chęci, myśli, uczucia, doznania, chodźcie: wstąpmy na górę, na miejsce, gdzie Pan widzi i pozwala się widzieć”[147].
Jeśli wezwanie do kontemplacji, wezwanie do wejścia na górę Pańską jest powołaniem kościoła, a wszelka inna działalność jest temu wezwaniu poddana i podporządkowana[148], nabiera ono trwałego znaczenia i jest stałym akcentem dla wspólnot monastycznych, wspólnot modlitewnych całkowicie oddanych kontemplacji, według charyzmatu każdej rodziny zakonnej.
Życie monastyczne jest pierwszą formą wspólnot życia konsekrowanego, jakie zrodziły się w kościele, i dziś także oznacza obecność mężczyzn i kobiet zakochanych w Bogu, którzy żyją w poszukiwaniu Jego oblicza, znajdują i kontemplują Boga w sercu świata. obecność wspólnot umieszczonych jak miasto na górze i jak światło na świeczniku (por. Mt 5, 14-15), mimo prostoty życia, ukazuje wyraźnie cel, do którego zmierza wspólnota kościelna, krocząc „drogami czasu, wpatrzona w przyszłe zjednoczenie wszystkiego w Chrystusie”[149].
Jaką wartość mogą przedstawiać dla kościoła i świata kobiety i mężczyźni, którzy wybierają przeżywanie swojego życia na górze orędownictwa? Jakie znaczenie może mieć taka wspólnota, która zasadniczo poświęca się modlitwie i kontemplacji, w kontekście ewangelicznej koinonii i pracy?
66. Życie kontemplatyków uważane jest za symbol miłości; mężczyźni i kobiety, którzy żyją ukryci z Chrystusem w Bogu (por. Kol 3, 3), żyją w trybach ludzkiej historii i w samym sercu kościoła i świata[150] stoją „przed Bogiem w imieniu wszystkich”[151].
Wspólnoty modlitewne nie proponują doskonalszej metody życia według ewangelii, ale stanowią element rozeznania dla całego kościoła: znak, który wskazuje drogę, przypominając całemu Ludowi Bożemu sens tego, czym on żyje[152]. Wspólnoty kontemplacyjne męskie i żeńskie, konsekrowane dla płodnej intymności orędownictwa, są obrazem tęsknoty za niebem, za jutrem Bożym, żarliwym oczekiwaniem Oblubienicy z Pieśni, znakiem „wyłącznego zespolenia kościoła-Oblubienicy ze swoim Panem, umiłowanym ponad wszystko”[153]. Wspólnoty kontemplacyjne mają żyć kategoriami „teraźniejszości, która już została nam dana”[154] jako misja, ze świadomością, że teraźniejszość i wieczność nie następują już jedna po drugiej, lecz są ściśle ze sobą połączone. Powołanie mnisze jest – jak powiedział papież Franciszek – „napięciem [między ukryciem a byciem widzialnym], napięciem w znaczeniu dynamicznym, napięciem wierności. Wasze powołanie (…) jest właśnie pójściem na front, jest walką, jest pukaniem do Serca Pana”[155].
Monastyczna stabilitas pozostawia przestrzeń dla Boga i głosi pewność Jego obecności w zmiennych kolejach życia ludzkiego, gdziekolwiek ono przebiega: gdzie mieszka człowiek, tam przyszedł zamieszkać Bóg w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Wspólnoty kontemplacyjne męskie i żeńskie mówią o tym, że tu mieszka ktoś, kto nie mija drugiego jak lewita czy kapłan z przypowieści; ktoś, kto umie zatrzymać się na stałe w jednym miejscu, aby mógł tam przyjść każdy człowiek ze swymi prośbami; aby zranionej ludzkości udzielić gościny we własnej relacji z Bogiem.
Wyznawać miłość Bogu i opowiadać ludziom przypowieść o królestwie niebieskim: to jest życie integralnie kontemplacyjne. Horyzontem modlitwy mnichów i mniszek jest świat: jego hałas i cisza jego cierpienia; jego radości, bogactwa, nadzieje i obawy; jego pustynie samotności i jego anonimowe tłumy.
To jest droga pielgrzymów w poszukiwaniu Boga prawdziwego, to historia każdego kontemplatyka, który czuwa, a jednocześnie przyjmuje w sobie sequela Christi jako przeobrażenie się w Chrystusa. Stabilitas objawia się zawsze jako droga, możliwość wyjścia poza granice czasu i przestrzeni, aby stać się przednią strażą ludzkości. „chodź, idziemy umrzeć za nasz lud” – powie do swej siostry róży Edyta Stein w chwili aresztowania, gdy zostaje zabrana z klasztoru w Eckt do Auschwitz, gdzie poniesie śmierć jako ofiara Holocaustu[156].
67. Życie monastyczne, do którego większą skłonność przejawiają kobiety, zakorzenione jest w ciszy, która staje się życiodajna. „Uznać się dziś za kobietę modlitwy to wielkie wyzwanie” – stwierdzają mniszki; to obrać taki status życiowy, który stwarza.
Żeńskie życie monastyczne staje się sercem orędownictwa, opowiadaniem o prawdziwych relacjach, o troskach i uzdrowieniach: jest stróżem każdego śladu życia, zdolnym do odbierania, dzięki empatii, ukrytych i uporczywych harmonii. Mniszki umieją i mogą być głosem bezinteresowności i płodnych pytań, poza wszelką ustaloną wcześniej idealizacją, a jednocześnie poddają się kształtującej mocy Ewangelii. integracja serca, dynamizm własny życia monastycznego, domaga się z naciskiem, by było ono proponowane na nowo jako empatia, laboratorium opowieści o zbawieniu, świadoma gotowość do dialogu wewnątrz kultury fragmentacji, złożoności, tymczasowości, w ucieczce od uroku wyimaginowanego pokoju.
To wszystko wymaga rzetelnej formacji do życia wiary, życia dojrzewającego w posłuszeństwie Duchowi. Wymaga także uważnego odczytywania znaków czasu, w oparciu o rzeczywisty kontakt z historią oraz z Kościołem, wraz z jego szczególnymi realiami, a nie jedynie o abstrakcyjne informacje i relacje. Domaga się wstawiennictwa, które staje się pasją i angażuje całe życie, czyniąc je glebą, na której wyrasta proroctwo.
68. Z tej granicy człowieczeństwa wspólnoty kontemplacyjne mogą sięgać wzrokiem poza, widzieć Poza. eschatologia nie została dana jako ojczyzna dla tych, którzy przeskakują to co ludzkie, lecz dla tych, którzy angażują całe swoje życie w absolutne poszukiwanie Boga, uczestnicząc w wydarzeniach historycznych, aby rozeznać ślady obecności Boga i służyć Jego planom. Mury, które ograniczają przestrzeń, są w służbie tego poszukiwania, wsłuchiwania się, oddawania chwały, nie oznaczają bowiem obsesyjnej separacji, ani też braku uwagi czy gościnności: mówią one, że tu bije egzystencjalny puls miłości do kościoła i solidarnego miłosierdzia wobec braci.
Życie integralnie kontemplacyjne opowiada o harmonii między czasem a eschatologią. czas się skraca. Sequela i oczekiwanie idą ze sobą w parze. nie do pomyślenia jest Jezusowe „pójdź za Mną” bez paruzji, o którą donośnym głosem, z nadzieją woła Kościół w zbiorowej modlitwie: Przyjdź, Panie Jezu! (Ap 22, 20). Kościół Oblubienica jest zapłodniony przez świadectwo owego poza, gdyż wymiar eschatologiczny odpowiada wymaganiom chrześcijańskiej nadziei.
Wspólnota kontemplacyjna umieszczona na górze, czy też w samym środku chaotycznych i hałaśliwych aglomeracji miejskich, przypomina zasadniczą relację między czasem a wiecznością. Wspólnota, która kontempluje, przypomina, że nie mamy do dyspozycji czasu bez końca, wiecznych powrotów, jednolitego continuum pozbawionego wstrząsów, i świadczy o nowych, epifanicznych możliwościach czasu. Dni nie są pustą wiecznością, pokruszoną na kawałki i rozpuszczoną, w której wszystko jest możliwe, oprócz jednego zasadniczego faktu: że wieczność wejdzie w czas i da czas czasowi. Przeżywamy głębię pełni czasu, napełnionego wiecznością. Przeżywamy eschatologię chrześcijańską już nie jako bezwładny fragment naszych krótkich czasów, lecz jako ciągłą i pełną światła ewolucję[157]. Kontemplatycy przeżywają czas nie jako rzeczywistość rozdrażnioną oczekiwaniem, lecz jako ciągły przepływ Wieczności w codzienności. Jest to proroctwo życia, które nieustanne przypomina o zasadniczym i ścisłym powiązaniu sequeli i oczekiwania. nie można wyeliminować jednego bez poważnej szkody dla drugiego, nie można żyć bez tchnienia nieskończoności, bez oczekiwań, bez eschatologii.
69. Ta kultura ewangeliczna, tak droga dla klasztorów, w ciągu wieków dowiodła, że chrześcijańska nadzieja przeżywana w oczekiwaniu na bliskie spełnienie przekształca się w opus Dei, które nie prowadzi do historycznego i społecznego braku zaangażowania, lecz rodzi odpowiedzialność i kładzie podwaliny pod zdrowy humanizm. W kulturze, która zrodziła ponurą eschatologię nudy, czas bez czasu, unikający konfrontacji z transcendencją, może i powinien zaistnieć czas kontemplatyków; czas tych, którzy mają do powiedzenia coś innego. To oni, dzięki życiu surowemu i radosnemu, profetycznemu, unikając wszelkich manipulacji i kompromisów, świadczą o przejściowym i ulotnym charakterze każdej kultury teraźniejszości, która ogranicza życie.
Wspólnoty kontemplacyjne, w których mężczyźni i kobiety żyją poszukiwaniem oblicza i słuchaniem Słowa co dnia, świadomi, że Bóg pozostaje nieskończonością nigdy nie poznaną, są zanurzone w dialektykę już i jeszcze nie. W logikę, która nie dotyczy tylko stosunku czas-wieczność, lecz także relacji między doświadczeniem Boga żywego a świadomością Jego tajemniczej transcendencji. Wszystkiego tego doświadczają na sobie, w ograniczoności rzeczy, w upływie dni i zdarzeń. Oto ludzkość czuwająca, strażnicy na górze, którzy wypatrują zwiastunów poranka (por. Iz 21, 12) i zapowiadają adventus, przyjście Boga, który zbawia.
Na drogach, aby strzec Boga
70. „Szukanie oblicza Boga w każdej rzeczy, w każdej osobie, w każdym miejscu, w każdym momencie, i Jego ręki w każdym wydarzeniu: to jest kontemplacja w sercu świata”[158] – pisała błogosławiona Teresa z Kalkuty.
Jeżeli wspólnoty całkowicie oddane kontemplacji oświetlają i wskazują drogę, to całe życie tej szczególnej konsekracji ma być miejscem, w którym dochodzi do spotkania z Bogiem i przebywania z Nim.
Autentycznie chrześcijańska kontemplacja nie może abstrahować od ruchu na zewnątrz, spojrzenia, które z tajemnicy Boga zwraca się do świata i przekłada na aktywne współczucie. Boga nikt nigdy nie widział (J 1, 18), lecz pouczył o nim Jezus, Ten, który jest widzialnym obliczem niewidzialnego Ojca. kontemplacja jest możliwa tylko pod warunkiem, że pozwolimy, by Chrystus pociągnął nas za sobą i za swoimi wyborami. kto pragnie kontemplować Boga, ten zgadza się żyć w taki sposób, by ludziom swoich czasów umożliwić rozpoznanie go. Tym, którzy żyją, świadcząc w świecie o Bogu Jezusa Chrystusa, objawia się on jako gość i współbiesiadnik.
Jesteśmy wezwani, by radować się smakiem tajemnicy Boga miłosiernego i łagodnego, nieskorego do gniewu, bogatego łaskę i wierność (Wj 34, 6), Boga, który jest miłością (1 J 4, 16), i strzec go na ludzkich drogach, także na znak braterstwa. Papież Franciszek zachęcał osoby konsekrowane z Korei: „(…) macie stawać się «ekspertami» od Bożego miłosierdzia właśnie przez życie we wspólnocie. Wiem z doświadczenia, że życie wspólnotowe nie zawsze jest łatwe, ale jest ono opatrznościowym terenem dla kształtowania serca. nierealistyczne jest spodziewać się, że nie będzie konfliktów; pojawią się nieporozumienia i trzeba się z nimi zmierzyć. Jednak pomimo tych trudności to właśnie w życiu wspólnotowym mamy wzrastać w miłosierdziu, cierpliwości i doskonałej miłości”[159]. W tym świetle mamy poddać ocenie nasze życie braterskie: czy jest ono miejscem miłosierdzia i pojednania, czy też przestrzenią i nieskuteczną relacją, w której nie ufa się innym, osądza się ich, a nawet potępia.
71. Kontemplacja jest możliwa zawsze i wszędzie, i na samotnej górze, i na ścieżkach nie-ludzkich peryferii. I jest zbawienna. Wspólnoty osób konsekrowanych, czuwające w miastach i na granicach dzielących narody, są miejscem, gdzie siostry i bracia zapewniają sobie, i na rzecz wszystkich, przestrzeń, gdzie troszczą się o Boga. Są zaproszeniem do bycia wspólnotami modlitewnymi, w których jest obecny Bóg; wezwaniem do życia w czujnej ekonomii czasu, aby ten nie wypełnił się rzeczami, działaniami, słowami. Wspólnoty apostolskie, fraternie, osoby konsekrowane samotne w różnych formach, poprzez kontakt i w codziennej konfrontacji z kulturami, strzegą czasu Bożego, racji i stylu Ewangelii w świecie, będąc: „miejscami nadziei i odkrywania ducha Błogosławieństw – miejscami, w których miłość, czerpiąca moc z modlitwy, źródła komunii, ma stawać się zasadą życia i zdrojem radości”[160]. Znakiem Tego, który nieprzerwanie przychodzi na spotkanie z nami jako żyjący.
W czasie okrutnej wojny światowej (1943) i w miejscu o nazwie Auschwitz, gdzie wszystko mówiło, a wręcz krzyczało o śmierci Boga i człowieka, Etty Hillesum, młoda żydówka, spojrzeniem kontemplacyjnym dostrzega intymne powiązanie losu Bożego i ludzkiego, odkrywa w sobie prawdę o człowieczeństwie jako miejscu dla relacji współczucia, w którym obecność Boga przeżyje. Wyznacza sobie zadanie: strzec, bronić wewnętrznego, najgłębszego centrum bardziej niż życia fizycznego. Jest to doświadczenie mistyczne, znane osobom, które się modlą: „Boże, tymi czasami rządzi strach. Dzisiejszej nocy po raz pierwszy leżałam z iskrzącymi w ciemności oczami, nie mogąc zasnąć, a wiele obrazów ludzkiego cierpienia przesuwało się w mojej wyobraźni. (…) niemal z każdym uderzeniem serca uświadamiam sobie coraz dobitniej, że nie potrafisz nam pomóc, za to my musimy wesprzeć ciebie, a tego domu w nas, w którym mieszkasz, powinniśmy bronić aż do końca. Są ludzie – to prawda – którzy nawet w ostatniej chwili zabezpieczają odkurzacze, srebrne widelce i łyżki, zamiast ciebie, Boże. (…) ogromnie mnie wzbogaciłeś, Boże, pozwól mi rozdawać siebie całymi garściami. Moje życie przeistoczyło się w nieustający wspaniały dialog z Tobą, Panie”[161].
Kiedy duch zrozumie, zobaczy i pozna bogactwo, jakim jest sam Bóg, rozsiewa je po świecie jako zbawienie i radość. Spełnia się obietnica Izajasza: Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie (Iz 58, 11).
72. Wierna kontemplacja, konsekwentna w wypełnianiu misji, wzywa osoby konsekrowane aż do granic ekstazy, w której godzą się na „przelanie własnej krwi, upodobniwszy się całkowicie do ukrzyżowanego Chrystusa”[162]. Jest to ekstaza, jaką przeczuwał ojciec Christian de Chergé, przeor klasztoru w Tibhirine, zamordowany przez ścięcie głowy wraz z sześcioma współbraćmi w algierskich górach atlas w maju 1996 roku. Siedmiu mnichów, którzy zdecydowali się w milczeniu i samotności, w codziennym towarzyszeniu ludziom świadczyć o Bogu życia. „Moja śmierć oczywiście pozornie uwiarygodni rację tych, którzy nader szybko uznali mnie za naiwnego idealistę: «niech teraz powie, co o tym myśli!». Otóż powinni oni wiedzieć, że nareszcie będę mógł zaspokoić najgłębiej nurtującą mnie ciekawość. Jeśli Bóg zechce, zatopię wzrok w spojrzeniu Ojca, aby razem z nim kontemplować Jego islamskie dzieci, takimi, jakimi on je widzi: rozświetlone chwałą Chrystusa, odkupione Jego Męką, obdarowane Duchem Świętym, którego skrytą radością jest tworzenie wspólnoty i przywracanie podobieństwa poprzez radowanie się różnicami. Dziękuję Bogu za stracone życie, całkowicie moje i całkowicie ich. Bóg wydaje się chcieć go całego dla tej radości, wbrew wszystkiemu i mimo wszystko”[163].
Życie staje się pieśnią pochwalną, podczas gdy modlitwa kontemplacyjna spływa jak błogosławieństwo, leczy i uzdrawia, otwiera i jednoczy – wychodząc poza rasy, religie, kultury – prowadząc do przyszłego spełnienia.
„Moje ciało jest dla ziemi,
ale proszę, żadnej bariery między nią a mną.
Moje serce jest dla życia,
ale proszę, żadnej sztuczności między nim [a mną.
Moje ręce są do pracy,
łatwo będzie je skrzyżować.
Co do mojej twarzy:
niech pozostanie odkryta, by nie bronić jej [przed pocałunkiem
i przed spojrzeniem; pozwólcie ją oglądać”[164].
Eschaton jest już obecne w historii, ziarno ma wydać plon w pieśni życia, która kontempluje i przynosi spełnienie nadziei.
DO REFLEKSJI
73. Prowokacje papieża Franciszka
- Także my możemy się zastanowić: jakim spojrzeniem patrzy na mnie dzisiaj Jezus? Jak na mnie patrzy Jezus? Powołując? Przebaczając? Powierzając misję? (…) na drodze, którą on przeszedł, wszyscy jesteśmy objęci spojrzeniem Jezusa: on patrzy na nas zawsze z miłością, o coś nas prosi, coś nam przebacza i daje nam jakąś misję[165].
- Jest wiele problemów, z którymi zmagacie się każdego dnia! Pobudzają was one, by oddać się z pasją wielkodusznej działalności apostolskiej. Wiemy jednak, że sami nic nie możemy uczynić. (…) Wymiar kontemplacyjny staje się niezbędny pośród najtrudniejszych i najcięższych obowiązków. a im bardziej misja wymaga od nas, byśmy szli na peryferie egzystencjalne, tym bardziej nasze serce odczuwa wewnętrzną potrzebę zjednoczenia z sercem Chrystusa, pełnym miłosierdzia i miłości[166].
- Kontynuujcie dzieło odnowy, trwające już pięćdziesiąt lat, oceniając każdą nowość w świetle Słowa Bożego, potrzeb kościoła i współczesnego świata i wykorzystując wszystkie środki, które mądrość kościoła daje wam do dyspozycji, aby postępować naprzód ku świętości osobistej i wspólnotowej. Wśród tych środków najważniejsza jest modlitwa, również bezinteresowna modlitwa uwielbienia i adoracji. My konsekrowani jesteśmy nimi po to, by służyć Panu i służyć innym, niosąc im Słowo Pana. czyż tak nie jest? Powiedzcie więc nowym zakonnikom, proszę was, mówcie im, że modlitwa nie jest stratą czasu, wielbienie Boga nie jest stratą czasu[167].
- Życie jest pielgrzymowaniem ku pełni Jezusa Chrystusa, kiedy przyjdzie po raz drugi. [Jest pielgrzymowaniem ku Jezusowi, który powróci w chwale, jak zapowiedzieli aniołowie apostołom w dniu wniebowstąpienia.] (…) czy jestem przywiązany do moich rzeczy, moich idei, czy jestem zamknięty? czy też jestem otwarty na Boga niespodzianek? czy jestem osobą stojącą sztywno, czy też osobą pielgrzymującą? czy wierzę w Jezusa Chrystusa – w Jezusa, który umarł, zmartwychwstał (…), czy też wierzę, że pielgrzymka trwa dalej ku dojrzałości, ku ukazaniu się chwały Pana? czy potrafię zrozumieć znaki czasu i być wiernym wobec głosu Pana, który się w nich przejawia?[168].
- Popełnia się wiele błędów, gdyż „wszyscy jesteśmy grzesznikami”, trzeba więc prosić o przebaczenie i przebaczać. i to jest dobre dla kościoła, sprawia, że w ciele kościoła krążą soki braterstwa. i jest to dobre także dla całego społeczeństwa. ale tak rozumiane braterstwo zakłada ojcostwo Boga oraz macierzyństwo kościoła i Maryi Panny. Powinniśmy codziennie wchodzić w tę relację, a możemy to robić przez modlitwę, eucharystię, uwielbienie i różaniec. Dzięki temu będziemy każdego dnia na nowo „stawać” w Chrystusie i z Chrystusem i w ten sposób wchodzimy w prawdziwą więź z Ojcem w niebie, z naszą Matką kościołem hierarchicznym i z Matką Maryją. Jeśli nasze życie wchodzi ciągle na nowo w podstawowe relacje, wówczas jesteśmy w stanie urzeczywistniać również prawdziwe braterstwo, braterstwo świadectwa, które przyciąga[169].
- Bóg pracuje, nieustannie pracuje, a my możemy zastanowić się, jak powinniśmy zareagować na to Boże stwarzanie, które zrodziło się z miłości, bo on pracuje z miłości. (…) na „pierwsze stworzenie” powinniśmy odpowiedzieć z odpowiedzialnością, jaką powierza nam Pan: „Ziemia jest wasza, uprawiajcie ją; dbajcie, aby się rozwijała!’”. (…) również my jesteśmy odpowiedzialni za rozwój ziemi, mamy dbać o rozwój stworzenia, strzec go i starać się, by się rozwijało zgodnie z Jego prawami: my jesteśmy panami stworzenia, nie właścicielami[170].
- Przez wszystkie dni wieść życie w świecie, a jednocześnie pielęgnować kontemplację, ten wymiar kontemplacyjny względem Pana i również w stosunku do świata, kontemplować rzeczywistość, jak i kontemplować piękno świata, a także wielkie grzechy społeczeństwa, wypaczenia, te wszystkie sprawy, i zawsze w napięciu duchowym… Dlatego wasze powołanie jest fascynujące, jest bowiem powołaniem istniejącym właśnie tam, gdzie rozstrzyga się zbawienie nie tylko osób, ale instytucji[171].
- A na pracę, którą wykonuje Duch Święty w nas – przypominanie nam słów Jezusa, wyjaśnianie, umożliwianie zrozumienia tego, co Jezus powiedział – jak odpowiemy? (…) Bóg jest osobą: jest osobą ojciec, osobą Syn i osobą Duch Święty. (…) wszystkim trzem odpowiadamy: strzec świata stworzonego i dbać, aby się rozwijał, jednać się z Jezusem, z Bogiem w Jezusie, w Chrystusie, każdego dnia, i nie zasmucać Ducha Świętego, nie przepędzać go: on jest gościem naszego serca, Tym, który nam towarzyszy, sprawia, że wzrastamy[172].
Bądź pozdrowiona, Niewiasto obleczona w słońce
74. Nasza myśl zwraca się ku Maryi, arce Boga. Maryja przy swym Dziecięciu, ciele z Jej ciała i początku, który przychodzi z Wysoka, jest zjednoczona z Tajemnicą. niewypowiedziane szczęście i nieprzenikniony sekret. Staje się świątynią ciszy, bez której nie wykiełkuje ziarno Słowa i nie zakwitnie zdumienie Bogiem i Jego cudami; miejscem, w którym jak lekka aura unoszą się wibracje Słowa i głos Ducha. Maryja staje się oblubienicą w uroku, który wielbi. Boże wydarzenie, które dokonało się w niej w sposób godny podziwu, zostaje przyjęte w alkowie jej niewieściego życia:
Adorna thalamum tuum, Sion, Virgo post partum, quem genuit adoravit[173].
Maryja staje się szkatułą wspomnień o Dziecięciu, faktów i słów porównywanych z przepowiedniami proroków (por. Łk 2, 19) i z Pismem, które rozważa w głębi serca: zazdrośnie strzeże tego wszystkiego, czego nie potrafi zrozumieć, oczekując, aż Tajemnica zostanie objawiona. Łukaszowe opowiadanie o dzieciństwie Jezusa to liber cordis, księga napisana najpierw w sercu Matki, a dopiero później na pergaminie. W tym miejscu głęboko ukrytym każde słowo Maryi, o radości, o nadziei, o bólu, stawało się przypomnieniem o Bogu, ciągłym rozmyślaniem kontemplacyjnym.
Z upływem wieków Kościół stopniowo odkrywał wartość przykładu kontemplacji Maryi. Trzeba było stuleci, by zaczęto postrzegać Matkę jako ikonę kontemplacji. Dionizy kartuz ukazuje Ją jako summa contemplatrix, gdyż „jak zostało przyzwolone, aby od niej i przez nią urzeczywistniły się tajemnice ludzkiego zbawienia, tak została jej dana możność wyraźnego i dogłębnego ich kontemplowania”[174]. od zwiastowania do zmartwychwstania, poprzez stabat iuxta crucem, gdzie mater dolorosa et lacrimosa czerpie mądrość z bólu i łez, Maryja zmierza do kontemplowania Tajemnicy, która w niej zamieszkuje.
W Maryi widzimy przyszłą mistyczną drogę osoby konsekrowanej, ustaloną w pokornej mądrości, która poznaje smak tajemnicy ostatecznego spełnienia. niewiasta obleczona w słońce ukazuje się jako cudowny znak na niebie: Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1). Ona, nowa Ewa zaślubiona pod krzyżem, panna młoda z Pieśni, wyłania się z pustyni, wsparta na swoim oblubieńcu (Pnp 8, 5), i w świecie i w czasie fragmentacji i słabości rodzi Syna, owoc powszechnego zbawienia, radość ewangelii, która zbawia:
Pójdziesz, tak cię prosimy…
Przefruniesz między iglicami
wokół kopuł,
wejdziesz z kościelnych sklepień
i za gąszcz wieżowców,
do środka siedziby królewskiej
i w sam środek stepu:
wyjdziesz z pielgrzymką i zaraz
i wszędzie urodzisz swego Syna
radość i jedność rzeczy,
o wieczna Matko[175].
Watykan, 15 października 2015 r., Wspomnienie św. Teresy z Ávila, dziewicy i doktora Kościoła
João Braz Kard. de Aviz, Prefekt
✠ Abp José Rodríguez Carballo OFM, Sekretarz
Aneks do wydania polskiego
W niniejszym wydaniu wykorzystano następujące źródła polskojęzyczne dostępne na stronach internetowych [dostęp: 22 stycznia – 22 lutego 2016]:
Jan Paweł II
- Homilia podczas Mszy św. w uroczystość najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, Bazylika św. Jana na Lateranie, 14 czerwca 2001, http://www. opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/ jan_pawel_ii/homilie/bcialo_14062001.html
Benedykt XVI
- Przemówienie do uczestników zgromadzenia ogólnego konferencji episkopatu Włoch, Watykan, 24 maja 2012, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/ W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/ep-it_ 24052012.html
- Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Objawienia Pańskiego, Bazylika Watykańska, 6 stycznia 2012, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/ WP/benedykt_xvi /homilie/objawienie_ 06012012.html
- Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Bożego Ciała, Bazylika św. Jana na Lateranie, 7 czerwca 2012, https://w2.vatican.va/content/benedict-xvi/pl/homilies/2012/documents/hf_ben-xvi_hom_20120607_corpus-domini.html
- Homilia podczas uroczystej inauguracji pontyfikatu, Watykan, 24 kwietnia 2005, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/homili e/inauguracja_24042005.html
Franciszek
- Wywiad z papieżem Franciszkiem, http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/wywiady-franciszek/art,1,serce-wielkie-i-otwarte-na-boga-calos c-wywiadu.html
- Medytacja poranna podczas Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 22 października 2013, http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/57545,bog-wkracza-w-nasze-zycie-by-uleczyc-nasze-rany.html
- Homilia podczas Mszy św. w Wigilię paschalną, Bazylika Watykańska, 4 kwietnia 2015, http:// www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/homilie/wigiliap_04042015.html
- Przemówienie do ubogich, bezrobotnych i imigrantów, którymi opiekuje się caritas, Asyż, 4 października 2013, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/przemowienia/asyz_caritas_04102013.html
- Antonio Spadaro, „Obudźcie świat!”, Rozmowa Papieża Franciszka z wyższymi przełożonymi instytutów życia konsekrowanego, opublikowany w „La Civiltà Cattolica” 165 (2014/I), 7, http:// www.zyciezakonne.pl/rzym-konsekrowani- -obudzcie-swiat-39749/
- Antonio Spadaro, „Obudźcie świat!”, Rozmowa Papieża Franciszka z wyższymi przełożonymi instytutów życia konsekrowanego, opublikowany w „La Civiltà Cattolica” 165 (2014/I), 5, http:// www.opoka.org.pl/biblioteka/D/DZ/or201405 _inst-konsekrowane.html
- Sapientia cordis. Orędzie na XXIII Światowy Dzień Chorego 2015 r., „niewidomemu byłem oczami, chromemu służyłem za nogi” (Hi 29, 15), Watykan, 3 grudnia 2014, https://w2.vatican.va/content/francesco/pl/messages/sick/documents/papa-francesco_20141203_giornata-malato.html
- Spotkanie z zakonnikami i zakonnicami diecezji rzymskiej, Watykan, 16 maja 2015, http://www. zyciezakonne.pl/spotkanie-Ojca-swietego-franciszka-z-zakonnicami-i-zakonnikami-diecezji- -rzymskiej-50740/
- Przemówienie do członków koreańskich wspólnot zakonnych, Kkottongnae, 16 sierpnia 2014, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/ franciszek_i/przemowienia/korea_zakonne-16082 014.html
- Medytacja poranna podczas Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 22 maja 2015, http:// www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/homilie/swmarta_22052015.html
- Przemówienie podczas nieszporów z kapłanami, zakonnikami, zakonnicami, seminarzystami i członkami świeckich ruchów kościelnych w katedrze św. Pawła, Tirana, 21 września 2014, http:// www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/przemowienia/nieszpory_albania_ 21092014.html
- Przemówienie do uczestników sesji plenarnej kongregacji ds. instytutów życia konsekrowanego i Stowarzyszeń życia apostolskiego, Watykan, 25 listopada 2014, http://www.zyciezakonne.pl/2014-11-25-rzym-przemowienie-douczestnikow-sesji-plenarnej-kongregacji-ds-instytutow-zycia-konsekrowanego-i-stowarzyszen- -zycia-apostolskiego-46931/
- Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 13 października 2014, http://kosciol.wiara.pl/doc/2199128.Bog-jest-Bogiem-niespodzianek
- Przemówienie do uczestników Krajowego Zgromadzenia Włoskiej Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych (CISM), Watykan, 7 listopada 2014, http://ekai.pl/wydarzenia/watykan/x83663/franciszek-do-wloskich-przelozonych-zakonnych-potrzeba-swiadectwa-o-radykalizmie-ewangelii/
- Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 9 lutego 2015, http://www.opoka. org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/homilie/swmarta_09022015.html
- Przemówienie do uczestników zgromadzenia generalnego włoskiej Konferencji Instytutów Świeckich, Watykan, 10 maja 2014, http://www.opoka. org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/przemowienia/instytuty-sw-10052014.html
Inne
- Kongregacja do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, kontemplacyjny wymiar życia zakonnego, Zebranie plenarne, marzec 1980, 1, http://www.zyciezakonne.pl/1980-08-12-wymiar-kontemplacyjny-zycia-zakonnego-%c2%aBdimensio-contemplativa%c2%BB-20903/
- Didaché, 11, 8, http://www.fronda.pl/blogi/dokumenty-soborow-powszechnych/didache-nauka-dwunastu-apostolow-czesc-ii,42374.html
PRZYPISY
[1] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 264, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 228.
[2] Tamże, 199, s.182.
[3] Por. Kongregacja do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, instrukcja „Rozpocząć na nowo od Chrystusa. odnowione zaangażowanie życia konsekrowanego w trzecim tysiącleciu” (19 V 2002), 22.
[4] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 16.
[5] Por. św. Augustyn, Wyznania, Księga III, 6, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 50.
[6] Tenże, List 130, 8, 17.
[7]Franciszek, List apostolski z okazji Roku Życia Konsekrowanego (21 XI 2014), II, 5, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 32-33.
[8] 2 Tamże, II, 1, s. 25.
[9] Paweł VI, Alokucja wygłoszona z okazji ostatniej sesji ekumenicznego Soboru Watykańskiego II, Watykan, 7 grudnia 1965.
[10] Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników zgromadzenia ogólnego konferencji Episkopatu Włoch, Watykan, 24 maja 2012.
[11] Paweł VI, Alokucja wygłoszona z okazji ostatniej sesji ekumenicznego Soboru Watykańskiego II, Watykan, 7 grudnia 1965.
[12] Benedykt XVI, Posynodalna adhortacja apostolska Verbum Domini (30 IX 2010), 26, Katolicka Agencja Informacyjna – Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2010, s. 66-67. Spośród tekstów biblijnych można przywołać np.: Pwt 28, 1-2.15.45; 32, 1; proroków, por.: Jr 7, 22-28; Ez 2, 8; 3, 10; 6, 3; 13, 2; aż do ostatnich, por.: Za 3, 8. Z pism św. Pawła por.: Rz 10, 14-18; 1 Tes 2, 13.
[13] Giuseppe Dosetti, L’esperienza religiosa. Testimonianza di un monaco, w: AA.VV., L’esperienza religiosa oggi, Vita e Pensiero, Milano 1986, s. 223.
[14] Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2715, wyd. 2 poprawione, Pallottinum, Poznań 2012, s. 622.
[15] Tamże.
[16] Św. Teresa od Jezusa, Księga życia, rodz. 27, 10, tłum. ks. biskup Henryk Piotr Kossowski, wyd. 4, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997, s. 357.
[17] Paweł VI, Alokucja wygłoszona z okazji ostatniej sesji ekumenicznego Soboru Watykańskiego II, Watykan, 7 grudnia 1965.
[18] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 68, Pallottinum, Poznań 1996, s. 120.
[19] Dietrich Bonhoeffer, List z 20 maja 1944 roku, w: tenże, Wybór pism, tłum. Andrzej Ściegienny, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1970, s. 244-245.
[20] Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium, 2, w: tenże, Konstytucje, dekrety, deklaracje, Pallottinum, Poznań 2002, s. 48.
[21] Kongregacja do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Instrukcja „Rozpocząć na nowo od Chrystusa. odnowione zaangażowanie życia konsekrowanego w trzecim tysiącleciu” (19 V 2002), 22, Pallottinum, Poznań 2002, s. 30.
[22] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 16.
[23] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 259; 262, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 223 i 225.
[24] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 59, Pallottinum, Poznań 1996, s. 98.
[25] Św. Franciszek z Asyżu, Pieśń słoneczna albo pochwała stworzenia, 4, tłum. Kajetan Ambrożkiewicz OFMCap, w: Źródła Franciszkańskie, Roland Prejs OFMCap, Zdzisław Kijas OFMConv (red.), Wydawnictwo oo. Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005, s. 348.
[26] Por. Czwarty list świętej Klary do świętej Agnieszki Praskiej, tłum. Kajetan Ambrożkiewicz OFMCap, w: Źródła Franciszkańskie, Roland Prejs OFMCap, Zdzisław Kijas OFMConv (red.), Wydawnictwo oo. Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005, s. 2170-2171.
[27] Antonio Spadaro, Intervista a Papa Francesco, w: „La Civiltà Cattolica”, 164 (2013/III), 474.
[28] Św. Teresa od Jezusa, Księga życia, 8, 5, tłum. ks. biskup Henryk Piotr Kossowski, wyd. 4, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997, s. 174.
[29] Kongregacja do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, „Kontemplacyjny wymiar życia zakonnego” (Posiedzenie plenarne, III 1980), 1.
[30] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 20, Pallottinum, Poznań 1996, s. 32.
[31] Por. św. Franciszek z Asyżu, Reguła niezatwierdzona, rozdz. 22, 19. 25, tłum. Kajetan Ambrożkiewicz OFMCap, w: Źródła Franciszkańskie, Roland Prejs OFMCap, Zdzisław Kijas OFMConv (red.), Wydawnictwo oo. Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005, s. 118.
[32] Por. Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 169.
[33] Kongregacja do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Instrukcja „Faciem tuam, Domine,requiram. Posługa władzy i posłuszeństwo” (11 V 2008), 1, Pallottinum, Poznań 2008, s. 5.
[34] Franciszek, Intelligenza, cuore, contemplazione, Meditazione mattutina nella Cappella della Domus Sanctae Marthae, Martedi, 22 X 2013, w: „L’Osservatore Romano”, ed. quotidiana, anno CLIII, n. 243, Roma (23 X 2013).
[35] Franciszek, Homilia podczas Mszy św. w Wigilię Paschalną, Bazylika Watykańska, 4 kwietnia 2015.
[36] Paweł VI, Audiencja generalna, Watykan, 7 sierpnia 1968.
[37] Św. Augustyn, Wyznania, Księga X, 23, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 243.
[38] Marcel Gabriel, Homo viator. Prolégomenes a une métaphysique de l’espérance, aubier, Paris 1944, s. 26.
[39] Tamże.
[40] Św. Benedykt, Reguła, 58, 7, tłum. Anna Świderkówna, wyd. 3, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2005, s. 201.
[41] Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Objawienia Pańskiego, Bazylika Watykańska, 6 stycznia 2012.
[42] Carlo Maria Martini, La tentazione dell’ateismo, w: „Il Corriere della Sera”, 16 Xi 2007.
[43] Św. Augustyn, Sermo 52, 16: PL 38, 360, cyt. za: Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est, 38 (25 XII 2005), Pallottinum, Poznań 2006, s. 55.
[44] Św. Teresa od Jezusa, Księga życia, rodz. 30, 8, tłum. ks. biskup Henryk Piotr Kossowski, wyd. 4, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997, s. 392.
[45] Matka Teresa, Pójdź, bądź moim światłem, Brian Kolodiejchuk (oprac.), tłum. Michał Romanek, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, s. 232.
[46] Exultet. Orędzie wielkanocne, forma dłuższa, w: Mszał Rzymski dla diecezji polskich, Pallottinum, Poznań 1986, s. 161.
[47] Św. Jan od krzyża, Poezje, V, „noc ciemna”, 5, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, wyd. 8 przejrzane, poprawione i uzupełnione, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 104.
[48] Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Redemptionis donum (25 III 1984), 3, Centrum Duszpasterstwa Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2000, s. 7-8.
[49] Tamże, 8, s. 22.
[50] Ambroży z Mediolanu, O Duchu Świętym, Księga I, VI, 79, tłum. Anna Strzelecka, Uniwersytet im. adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Teologiczny, Poznań 2015, s. 114.
[51] Św. Augustyn, Wyznania, Księga X, 27, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 246.
[52] Tamże.
[53] Św. Augustyn, Homilie na Pierwszy list św. Jana, 9, 9, tłum. o. Władysław Szołdrski, ks. Wojciech Kania, w: tenże, Homilie na Ewangelie i Pierwszy list św. Jana, cz. 2, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1977, s. 486-487.
[54] Por. Joseph Ratzinger, La corrispondenza del cuore nell’incontro con la Bellezza, w: „30 Giorni”, n. 9, settembre 2002, 87
[55] Św. Augustyn, Wyznania, Księga IV, 12, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 75-76.
[56] Pseudo-Dionizy Areopagita, O Imionach Bożych, 4, 13, tłum. Emanuel Bułhak, Wydawnictwo ONION, Lublin 1995, s. 34.
[57] Beata Elia di San Clemente [Eliasza od św. Klemensa (Teodora Fracasso)], Scritti, OCD, Roma 2006, s. 431.
[58] Por. Acardo di San Vittore [Achard z Saint Victor], De unitate Dei et pluralitate creaturarum, 1, 6.
[59] Santa Maria Maddalena [Magdalena] de’ Pazzi, I colloqui, parte seconda, w: Tutte le opere, t. 3, CIL, Firenze 1963, s. 226.
[60] Nikolas Kabasilas, Das Buch vom Leben in Christus, Einsiedeln 1991, cyt. za: Józef kardynał Ratzinger, W drodze do Jezusa Chrystusa, tłum. ks. Jarosław Merecki SDS, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2004, s. 36.
[61] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 150, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 137-138.
[62] Franciszek, Przemówienie do ubogich, bezrobotnych i imigrantów, którymi opiekuje się Caritas, Asyż, 4 października 2013.
[63] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 93, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 88; por. 93-97.
[64] Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, Księga 2,rozdz. 7, 3, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 255.
[65] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 35, Pallottinum, Poznań 1996, s. 58.
[66] Beato Charles [karol] de Foucauld, Opere spirituali, San Paolo Edizioni, Roma 1997, s. 144.
[67] Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, Strofa 1, 8, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 656-657.
[68] Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, I, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 879.
[69] Por. Abraham Joshua Heschel, Człowiek szukający Boga, tłum. Violetta Reder, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008.
[70] Didaché, 11, 8.
[71] Antonio Spadaro, Obudźcie świat! Rozmowa Papieża Franciszka z wyższymi przełożonymi instytutów życia konsekrowanego, w: „La Civiltà Cattolica”, 165 (2014/I), 7.
[72] Franciszek, Encyklika Lumen fidei (29 VI 2013), 30-31, Wydawnictwo M, Kraków 2013, s. 38-40.
[73] Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna, Mieszkanie pierwsze, 1, 7, tłum. ksiądz biskup Henryk Piotr Kossowski, wyd. 4, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2006, s. 13.
[74] Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, Księga 2, rozdz. 22, 5, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 333.
[75] Por. św. Benedykt, Reguła, VII, 62-66.
[76] Krótka modlitwa celnika została nazwana „wzorem doskonałej, nieustannej modlitwy”, por. André Louf, W szkole kontemplacji, tłum. Zofia Pająk, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2006, s. 24.
[77] Isacco Di Ninive [Izaak z Niniwy], Un’umile speranza. Antologia, Sabino Chiala (red.), Edizioni Qiqajon, comunità di Bose 1999, s. 73.
[78] Antonio Spadaro, Obudźcie świat! Rozmowa Papieża Franciszka z wyższymi przełożonymi instytutów życia konsekrowanego, w: „La Civiltà Cattolica” 165 (2014/I), 5.
[79] San Giovanni Crisostomo [Jan Chryzostom], Omelie sugli Atti degli Apostoli, 35, 3.
[80] 3 Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna, Mieszkanie pierwsze, 1, 2, tłum. ksiądz biskup Henryk Piotr Kossowski, wyd. 4, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2006, s. 9.
[81] Tamże, 1, 1, s. 8.
[82] Piąta modlitwa eucharystyczna, w: Mszał z czytaniami, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2003, s. 690.
[83] Por. Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 174-175.
[84] Primo Mazzolari, Il segno dei chiodi, Dehoniane, Bologna 2012, 73-78.
[85] Por. Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, Bazylika św. Jana na Lateranie, 14 czerwca 2001.
[86] Jan Paweł II, Encyklika Ecclesia de Eucharistia (17 IV 2003), 6, Pallottinum, Poznań 2003, s. 8
[87] Jan Paweł II, List apostolski Mulieris dignitatem (15 VIII 1988), 26, TUM, Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław 2004, s. 104.
[88] Św. Augustyn, Wyznania, Księga 10, 24, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 245.
[89] Irina Gorainoff, Serafino di Sarov: vita, colloquio con Motovilov, scritti spirituali, Gribaudi, Torino 2006, s. 156.
[90] Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Bożego Ciała, Bazylika św. Jana na Lateranie, 7 czerwca 2012.
[91] San Tomaso D’Aquino [Tomasz z Akwinu], Commento alle Sentenze di Pietro Lombardo, III XXV, I, I, 4 m.
[92] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 169, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 154.
[93] Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności, tłum. Leopold Staff, Wydawnictwo „W drodze”, Poznań 2012, s. 457.
[94] Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est (25 XII 2005), 31, Pallottinum, Poznań 2006, s. 48.
[95] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 68, Pallottinum, Poznań 1996, s. 119-120.
[96] Abraham Joshua Heschel, Człowiek szukający Boga, tłum. Violetta Reder, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, s. 46.
[97] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 18.
[98] Por. tamże, 94.
[99] Por. tamże, 95.
[100] Por. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska Sacramentum caritatis (22 II 2007), 64, Pallottinum 2007, s. 80: „(…) «najlepszą katechezą o Eucharystii jest sama eucharystia dobrze celebrowana». Liturgia ma bowiem z samej swej istoty pedagogiczną zdolność wprowadzania wiernych w pojmowanie celebrowanej tajemnicy”.
[101] Por. Orygenes, Homilie o Księdze Liczb, 5, 1.
[102] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 24, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 28.
[103] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 70, Pallottinum, Poznań 1996, s. 123.
[104] Fiodor Dostojewski, Idiota, tłum. Justyna Gładyś, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2011, s. 438-439.
[105] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 41.
[106] Por. Jan Paweł II, List do artystów (4 IV 1999).
[107] Por. Mikołaj Bierdiajew, Sens twórczości, tłum. Henryk Paprocki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2001, s. 189-209.
[108] Jorge Mario Bergoglio – Francesco, La bellezza educherà il mondo, EMi, Bologna 2014.
[109] Joseph Ratzinger, La corrispondenza del cuore nell’incontro con la Bellezza, w: „30 Giorni”, n. 9, IX 2002, s. 87.
[110] Św. Augustyn, Wyznania, Księga 10, 6, 8, tłum. Zygmunt Kubiak, wyd. 3 poprawione, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1987, s. 223-224.
[111] Por. Benedykt XVI, Przemówienie do artystów w Kaplicy Sykstyńskiej, Watykan, 21 listopada 2009.
[112] Joseph Ratzinger, La corrispondenza del cuore nell’incontro con la Bellezza, w: „30 Giorni”, n. 9, settembre 2002, s. 89.
[113] Tamże.
[114] Tamże.
[115] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 167, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 152.
[116] Benedykt XVI, Przemówienie do pracowników Papieskiej Rady Kultury, Watykan, 15 czerwca 2007.
[117] Benedykt XVI, Encyklika Caritas in veritate (29 VI 2009), 31, Wydawnictwo AA, Kraków 2009, s. 58.
[118] Tamże, 9, s. 16.
[119] Antonio Spadaro, Obudźcie świat! Rozmowa Papieża Franciszka z wyższymi przełożonymi instytutów życia konsekrowanego, w: „La Civiltà Cattolica”, 165 (2014/I), 6.
[120] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 71, Pallottinum, Poznań 1996, s. 125.
[121] Paul Ricoeur, Il tempo raccontato, Jaca Book, Milano 1998, s. 376.
[122] Franciszek, Przemówienie do literatów z „La Civiltà Cattolica”, Watykan, 14 czerwca 2013.
[123] Por. Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 103.
[124] Por. Emmanuel Lévinas, Etyka i nieskończony, tłum. Bogna Opolska-Kokoszka, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Kraków 1991, s. 49-53.
[125] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 169, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 154.
[126] Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, Wprowadzenie do strofy 33, 1, tłum. o. Bernard Smyrak OCD, w: tenże, Dzieła, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014, s. 826.
[127] Por. Franciszek, Sapientia cordis. Orędzie na XXIII Światowy Dzień chorego 2015 r. „Niewidomemu byłem oczami, chromemu służyłem za nogi” (Hi 29, 15), Watykan (3 Xii 2014).
[128] Johann Baptista Metz, Mistica dagli occhi aperti. Per una spiritualita concreta e responsabile, Queriniana, Brescia 2011, s. 65.
[129] Por. np.: Franciszek, Przemówienie podczas czuwania w wigilię Zesłania Ducha Świętego z udziałem ruchów, nowych wspólnot, stowarzyszeń i grup kościelnych, 18 maja 2013; tenże, Homilia podczas Mszy św. i kanonizacji Męczenników z Otranto i dwóch błogosławionych z Ameryki Łacińskiej, 12 maja 2013; tenże, Rozważanie przed modlitwą anioł Pański, 11 stycznia 2015.
[130] Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est (25 XII 2005), 31, Pallottinum, Poznań 2006, s. 48-49.
[131] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 169, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 154.
[132] Franciszek, Adhortacja apostolska Evangelii gaudium (24 XI 2013), 88, wyd. 2 poprawione, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, s. 84-85.
[133] Franciszek, Bulla Misericordiae vultus. O nadzwyczajnym Jubileuszu Miłosierdzia (11 IV 2015), 1, TUM, Wydawnictwo Wrocławskiej księgarni archidiecezjalnej, Wrocław 2015, s. 3-4.
[134] Tamże, 15, s. 24-25.
[135] Św. Franciszek z Asyżu, „Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń”, 3, tłum. Kajetan Ambrożkiewicz OFMCap, w: Źródła Franciszkańskie, Roland Prejs OFMCap, Zdzisław Kijas OFMConv (red.), Wydawnictwo oo. Franciszkanów „Bratni Zew”, Kraków 2005, s. 347.
[136] Por. Thomas Merton, Semi di contemplazione, Garzanti, Milano 1953.
[137] Dante Alighieri, Boska Komedia, Raj, XXXIII, 145, tłum. Edward Porębowicz, wyd. 5, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984, s. 161.
[138] Por. Franciszek, Encyklika Laudato si’ (18 VI 2015), 43.
[139] Franciszek, Encyklika Laudato si’ (18 VI 2015), 115, Wydawnictwo M, Kraków 2015, s. 76.
[140] Por. tamże, 203-208.
[141] Tamże, 202, s. 128.
[142] Tamże, 215, s. 135.
[143] Tamże, 216, s. 135.
[144] Benedykt XVI, Homilia podczas uroczystej inauguracji pontyfikatu, Watykan, 24 kwietnia 2005.
[145] Franciszek, Encyklika Laudato si’ (18 VI 2015), 223, Wydawnictwo M, Kraków 2015, s. 140.
[146] Franciszek, List apostolski do osób konsekrowanych na rozpoczęcie Roku Życia Konsekrowanego (21 XI 2014), II, 2, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 28.
[147] Guglielmo di Saint-Thierry [Wilhelm z Saint-Thierry], La contemplazione di Dio, Prologo, 1.
[148] Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium, 2.
[149] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 59, Pallottinum, Poznań 1996, s. 99-100
[150] Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, 44; Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 3. 29.
[151] Edyta Stein, List do Fritza Kaufmanna (14 V 1934), w: św. Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, Autoportret z listów (1933-1942), tłum. Immakulata Adamska OCD, Anna Talarek, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2003, s. 67.
[152] Por. Sobór Watykański II, Dekret o odnowie życia zakonnego Perfectae caritatis, 5.
[153] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 59, Pallottinum, Poznań 1996, s. 98.
[154] Benedykt XVI, Encyklika Spe Salvi (30 XI 2007), 9, Wydawnictwo AA, Kraków 2007, s. 21.
[155] Franciszek, Spotkanie z zakonnikami i zakonnicami diecezji rzymskiej, Watykan, 16 maja 2015.
[156] Ostatnie słowa Edyty Stein, św. Teresy Benedykty od krzyża, które wypowiedziała do swojej siostry Róży w klasztorze w Eckt.
[157] Por. Johann Baptist Metz, Tempo di religiosi? Mistica e politica della sequela, Queriniana, Brescia 1978.
[158] José Luis Gonzalez-Balado (oprac.), I fioretti di Madre Teresa di Calcutta. Vedere, amare, servire Cristo nei poveri, San Paolo, Cinisello Balsamo 1992, s. 62.
[159] Franciszek, Przemówienie do członków koreańskich wspólnot zakonnych, Kkottongnae, 16 sierpnia 2014.
[160] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 51, Pallottinum, Poznań 1996, s. 85-86.
[161] Etty Hillesum, Przerwane życie. Pamiętnik 1941-1943, tłum. Iwona Piotrowska, wyd. 3, Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 160 i 228.
[162] Jan Paweł II, Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (25 III 1996), 86, Pallottinum, Poznań 1996, s. 154.
[163] Christian de Chergé, Ludzie Boga, tłum. Agnieszka Kuryś, Wydawnictwo PROMIC, Warszawa 2011, s. 213.
[164] Christian de Chergé, Testamento spirituale, w: Christian de Chergé e gli altri monaci di Tibhirine, Più forti dell’odio, Edizioni Qiqajon, Comunità di Bose 2006, s. 219-220 [przekład własny tłum.].
[165] Franciszek, Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 22 maja 2015.
[166] Franciszek, Przemówienie podczas nieszporów z kapłanami, zakonnikami, zakonnicami, seminarzystami i członkami świeckich ruchów kościelnych w katedrze św. Pawła, Tirana, 21 września 2014.
[167] Franciszek, Przemówienie do uczestników sesji plenarnej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Watykan, 25 listopada 2014.
[168] Franciszek, Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 13 października 2014.
[169] Franciszek, Przemówienie do uczestników Zgromadzenia Narodowego Włoskiej Konferencji Przełożonych Zakonnych (CISM), Watykan, 7 listopada 2014.
[170] Franciszek, Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 9 lutego 2015.
[171] Franciszek, Przemówienie do uczestników zgromadzenia generalnego włoskiej Konferencji Instytutów Świeckich, Watykan, 10 maja 2014.
[172] Franciszek, Medytacja poranna w kaplicy Domu św. Marty, Watykan, 9 lutego 2015.
[173] „Przygotuj świątynię twoją, Syjonie / Dziewica zrodziła i Dziewicą pozostając hołd Mu oddała”, Liturgia godzin, Święto Ofiarowania Pańskiego, Godzina czytań, Responsorium 1, w: Liturgia godzin, t. 3, Pallottinum, Poznań 1987, s. 1094.
[174] Stefano de Fiores, Elogio della contemplazione, w: Stefano Maria Pasini (wyd.), Maria modello di contemplazione del mistero di Cristo, Ed. Monfortane, Roma 2000, s. 21-22.
[175] David Maria Turoldo, O sensi miei… Poesie 1948-1988, Rizzoli, Milano 990, s. 256.
Tłumaczenie Joanna Dyga
Konsultacja s. Jolanta Olech USJK
© Libreria editrice Vaticana 2015
© Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016