Kwestia „podziału” dwóch Kościołów, ich współpracy z Watykanem, a także oficjalnej bądź nie działalności nie jest jednoznaczna i jest zależna tak naprawdę od wielu czynników – mówi o chińskim kościele o. Mateusz Orłowski SJ w rozmowie z Zofią Kędziorą.
O. Orłowski część swojej zakonnej formacji odbył w Chinach kontynentalnych oraz na Tajwanie, a obecnie przygotowuje się do wyjazdu misyjnego do Chin. Nam opowiada o tym, na czym polega tak naprawdę podział chińskiego kościoła katolickiego na ten „oficjalny” i „podziemny”.
Zofia Kędziora (misyjne.pl): Seminarzyści z Kościoła podziemnego wstają codziennie o 4 rano. Robią porządki, gotują, modlą się. Uczestniczą we mszy św. w zwykłym pokoju, w którym na środku jest łóżko, a na parapecie okna Najświętszy Sakrament w pudełku po czekoladkach, zakryty pokrywką od garnka, by sąsiedzi Go nie widzieli. Taki obraz przedstawiają filmy dokumentalne o kościele w Chinach. To prawda?
Mateusz Orłowski SJ: Tak po części wygląda rzeczywistość podziemnych katolików w dużych miastach. To jednak nie jest pełny „obraz” tego, jak Kościół w Chinach funkcjonuje w ogóle. Można powiedzieć, że Kościół, a raczej ogólnie mówiąc religia, w Chinach funkcjonuje w trzech różnych obszarach. Pierwszy to oficjalny obszar i zaliczają się do niego uznane przez chiński rząd religie, takie jak: buddyzm, islam, chrześcijaństwo, katolicyzm i daoizm. W drugim obszarze działają te, a także wszystkie inne religie, niekontrolowane przez komunistyczny rząd chiński, jednak wiele razy tłumione. Jest jeszcze trzeci obszar, tzw. szara strefa, która nie jest ani jakąś oficjalną religią, ani nie jest w „kontrze” do władzy. To wszelkie praktyki religijne, które realizowane są w zupełnie niekontrolowany przez nikogo sposób (ani przez rząd, ani przez struktury organizacji podziemnych). W tej sferze rząd się po cichu zgadza na działanie różnych organizacji, ponieważ w przeciwnym razie dawno by to „zlikwidował”.
Do której ze stref należą katolicy w Chinach?
Oficjalny Kościół katolicki w Chinach (Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich) znajduje się w pierwszej strefie, uznawanej przez rząd chiński. Ponieważ po 1949 r. Mao Zedong proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej, w latach 50-tych rozpoczęły się ogromne prześladowania chrześcijan. Usunięto z Chin tysiące misjonarzy, co rozwaliło całą strukturę jednolitej wspólnoty katolików. Duchowni i wierni stanęli przed ultimatum: współpracować z władzą albo iść do więzienia i cierpieć prześladowania. Wówczas nastąpił rozłam. Powstał Kościół podziemny, który znajduje się właściwie pomiędzy strefą nielegalną a szarą. Na temat tych właśnie „dwóch” Kościołów istnieje wiele stereotypów, które powielane tworzą momentami fałszywy obraz tego, jak życie katolików w Chinach wygląda naprawdę.
A Hostia w pudełku po czekoladkach?
Katolicy z Kościoła podziemnego, szczególnie w dużych miastach, gdzie panuje większa inwigilacja, muszą działać w ukryciu. Struktury seminariów również działają w ukryciu. Seminarzyści to oficjalnie studenci państwowych uczelni, którzy, podzieleni na małe grupy, „spotykają się popołudniami u znajomych” – a więc w mieszkaniach rodzin katolickich, które te oddają seminarzystom do dyspozycji. Największy pokój zazwyczaj staje się kaplicą. Nie różni się niczym zewnętrznie od innych pokoi, z wyjątkiem pudełka na parapecie okna. To właśnie w nim kryje się Najświętszy Sakrament. Seminarzyści muszą jednak często zmieniać mieszkania. Mniej więcej po tygodniu władze zaczynają podejrzewać, że w danym mieszkaniu dzieje się coś podejrzanego. Każda przeprowadzka dokonuje się w tajemnicy, zazwyczaj w nocy. Seminarzyści mimo wszystko są zazwyczaj czujni. Wstają codziennie o 4 rano. Robią porządki, gotują, modlą się. Uczestniczą we mszy św. w zwykłym pokoju…
A co z seminarzystami z Kościoła oficjalnego?
Kościół patriotyczny, a więc ten legalny, z punktu widzenia władzy chińskiej nie może być podległy papieżowi, musi być niezależny. Takie „działanie” jest wymagane, by Kościół w Chinach mógł funkcjonować bez represji. Jedność z Rzymem, a więc ze światem „zachodnim” jest dla władz jednoznaczna ze zdradą stanu. Z drugiej strony brak oficjalnej jedności z głową Kościoła oznacza, że oficjalnie wyświęcanie księży bądź nowych biskupów przez hierarchów tego Kościoła związane jest z automatyczną ekskomuniką (było tak w przypadku chociażby biskupa Harbinu Yue Fushenga). Tak jednak wygląda sytuacja formalnie. W praktyce wielu biskupów ma nieoficjalną (ze względu na władzę Chin) zgodę Watykanu. Takim przykładem byłą np. konsekracja biskupa Stefano Xu Hongwei z diecezji Hangzhou. Jego wyświęcenie odbyło się właśnie w ramach tymczasowego porozumienia między Stolicą Apostolską a Chińską Republiką Ludową, które funkcjonuje w Chinach od 2018 r.
To porozumienie okazało się niezwykle kontrowersyjne.
Kwestia „podziału” dwóch Kościołów, ich współpracy z Watykanem, a także oficjalnej bądź nie działalności nie jest jednoznaczna i jest zależna tak naprawdę od wielu czynników. Warto w tym momencie streścić historię tego porozumienia.
Otóż Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh), ze względu na ten wymagany formalny brak jedności z papieżem, zostało nałożone anatemą (ekskomuniką) przez Piusa XII. Jednak już Jan Paweł II, znający trochę bardziej realia reżimu komunistycznego, złagodził nieco to potępienie. Potem sam Benedykt XVI zaprosił pierwszych trzech biskupów PSKCh na synod. Oświadczył potem, że „sakra (święcenia) biskupów Kościoła patriotycznego jest ważna, nawet jeżeli przyjęta w sposób niegodziwy [tzn. w braku oficjalnej jedności z papieżem – przyp. red.]. W końcu papież Franciszek zawarł tymczasowe porozumienie w sprawie nominacji biskupów Kościoła oficjalnego. Wzbudziło to rzeczywiście ogromne kontrowersje, ponieważ wielu katolików podziemnych poczuło się zdradzonych (w latach 50. i później katolicy byli prześladowani). Porozumienie to zakłada, że od tamtej chwili wyboru biskupów dokonywać będzie konferencja episkopatu Chin. Kandydaci na biskupów mają być najpierw akceptowani przez rząd chiński, a potem przez papieża (lub nie). Postawę Franciszka w sprawie tego porozumienia krytykował niezwykle mocno kard. Zen mówiąc o Franciszku wprost, że „jest naiwny”.
Miał rację?
Sytuacja tych dwóch kościołów jest niezwykle trudna i skomplikowana. Trudno jednoznacznie oceniać te dwie struktury jako „dobry” i „zły” kościół. Praktyka wiary w obydwu wygląda bardzo podobnie, nie ma rozłamów w kwestiach teologicznych czy pastoralnych, głównie mamy do czynienia z problemem władzy w Kościele. To dosyć ważne, ponieważ w niektórych rejonach Chin biskupi kościoła „rządowego”, choć w oficjalnej kontrze do Rzymu, podejmowali i podejmują działania duszpasterskie, wybierając tak naprawdę jedyną opcję dotarcia do „swoich owiec”. Dlatego jestem daleki od czarno-białej oceny tej sytuacji.
Dziękuję za rozmowę!
Za: www.misyjne.pl