Dwa dni trwały uroczystości żałobne zmarłego 31 października br. ks. Jerzego Wełny, sercanina, żarliwego krzewiciela nabożeństwa do Serca Jezusowego.
Najpierw w niedzielę 3 listopada br. pożegnali ks. Jerzego mieszkańcy Węglówki (Małopolska), gdzie mieszkał od niespełna dwóch lat, a Mszy św. w kościele przewodniczył dziekan dobczycki, ks. Józef Czarny.
– Przychodzimy tutaj dzisiaj, aby powiedzieć Panu Bogu dziękuje za to, że z Bożej Opatrzności znalazł się taki moment, że w tutejszej parafii mógł być, pracować, służyć i dawać siebie jako kapłan – powiedział podczas Mszy św. proboszcz, ks. Sławomir Kamiński SCJ, podkreślając jego zaangażowanie w prowincji, w parafiach, pośród duchownych i świeckich w odnowę kultu Bożego Serca. Czynił to z dużą gorliwością także w węglowskiej parafii będąc odpowiedzialnym za Honorową Straż NSJ.
– To dzięki niemu rozszerzał się ten kult, z jego pragnienia i przekonania, że nie ma nic piękniejszego niż miłość Serca Jezusowego – dodał ks. Kamiński, apelując do zgromadzonych parafian o odnowę osobistą oraz w rodzinach nabożeństwa pierwszych piątków miesiąca.
– Parafianie cenili sobie jego kazania, wiedzę i obecność w konfesjonale. A dla mnie jako o wiele młodszego, był zawsze braterski, wyrozumiały i życzliwy – mówi ks. Wojciech Adamus, wikariusz w Węglówce.
4 listopada br., uroczystościom pogrzebowym w Stadnikach, gdzie ks. Wełna był wieloletnim wychowawcą kleryków i ojcem duchownym, przewodniczył prowincjał, ks. Wiesław Święch SCJ, a Msza św. w intencji zmarłego zgromadziła sercanów ze wszystkich placówek w Polsce, duchownych diecezjalnych, siostry zakonne, którym często głosił rekolekcje i dni skupienia, wiernych z Węglówki, rodzinnej Sidziny, znajomych i przyjaciół. Wszyscy przybyli go pożegnać i podziękować za doświadczone od niego dobro. Swego syna żegnała również matka i najbliższa rodzina.
O duchowej sylwetce ks. Jerzego i jego inicjatywach rozwoju kultu Serca Jezusowego mówił podczas kazania ks. Stanisław Mieszczak, rocznikowy kolega. Zwrócił on uwagę, że czymś istotnym było dla ks. Jerzego poznanie Chrystusa w tajemnicy otwartego Serca.
– To dla niego nie było banałem, sloganem, sentymentalizmem, lecz wiarą i sposobem życia – podkreślił kaznodzieja, dodając, że uporczywie troszczył się o rozwój nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa w prowincji, w parafiach i w różnych wspólnotach.
– Przez wiele lat swego kapłańskiego życia stał na straży naszej duchowości sercańskiej, zarówno jako wychowawca w seminarium i w nowicjacie oraz jako przełożony wspólnot – zaznaczył ks. Mieszczak. Z kolei wymieniając kilka charakterystycznych cech jego osobowości, takich jak: pracowitość, roztropność, umiejętność słuchania człowieka, kaznodzieja podkreślił, że nigdy nie zależało mu na stanowiskach czy godności.
Na koniec wskazał na jedną z wielu inicjatyw ks. Wełny związanej z odnową kultu Serca Jezusowego w sercańskich wspólnotach i w parafiach. Był nią pomysł sprowadzenia relikwii apostołki Bożego Serca – św. Małgorzaty Marii Alacoque oraz ich peregrynacji.
– Był przekonany, że gdy święta stanie przy nas łatwiej zdecydujemy się na szaleństwo miłości. Tak zrodziło się dzieło, które ksiądz Jerzy prowadził przez wiele lat w naszych wspólnotach sercańskich, ale także w wielu parafiach – podsumował ks. Mieszczak, który razem z innymi rocznikowymi kolegami: Józefem Krajewskim i Zbigniewem Zagórskim byli przy swym współbracie w ostatnich godzinach jego życia.
Na koniec prowincjał przypomniał zakonną i kapłańską drogę ks. Jerzego, który wstąpił do sercanów 47 lat temu.
– Tak się złożyło, że poznał zgromadzenie trochę dzięki mnie. Miałem wtedy dyżur na Jasnej Górze w punkcie powołań, dokąd przyszedł szukając informacji o zgromadzeniach, a szczególnie interesowali go kapucyni. Dam ci coś o sercanach– rzekłem. Był wtedy w technikum ekonomicznym w Nowym Targu. Zanim zdał maturę przyjeżdżał na spotkania. Mam małą satysfakcję, że wybrał sercanów – mówi pochodzący z Węglówki ks. Józef Gaweł i dodaje, że zawsze będzie wspominał go jako osobę braterską, dążącą do zgody i jedności i bardzo wyrozumiałą.
Te cechy osobowości podkreśla także ks. Mirosław Daniluk ze wspólnoty lubelskiej na Czechowie, gdzie ks. Wełna był przełożonym.
– Był dobrym człowiekiem i współbratem. Pracowity, prawy, wyrozumiały w sytuacjach problemowych. Bardzo go sobie ceniłem i jestem mu wdzięczny. Zasłużony dla prowincji, pobożny, niepotępiający. Niezwykle ciepło wspominają go osoby opiekujące się księdzem Koniorem, dla których był otwarty i serdeczny – opowiada ks. Daniluk.
– Mam o nim wspomnienie z czasów, gdy był wychowawcą alumnów w Stadnikach, a ja byłem wtedy ekonomem prowincjalnym. Zawsze bronił kleryków, usprawiedliwiał, szukał dobrych cech u innych i posiadał dużo wyrozumiałości jako przełożony – mówi ks. Zdzisław Kozioł z Lublina. Natomiast ks. Wiesław Pietrzak z Krakowa zauważa, że był bardzo oczytany i lubił książkę, a tematykę Serca Jezusowego znał wyjątkowo dobrze
– Dzięki niemu powstało wiele publikacji o kulcie i duchowości Bożego Serca – zaznacza.
W ostatniej drodze na stadnicki cmentarz, gdzie został pochowany, szli również znajomi z Gołębia i Ostrowca Świętokrzyskiego – parafii, gdzie był wikariuszem w pierwszych latach kapłaństwa. Żegnali go także liczni węglowianie, a młodzież przybyła ze sztandarem szkoły. Byli też członkowie orkiestry dętej OSP. Z Tarnowa przyjechały siostry służebniczki, którym często posługiwał będąc w tym mieście przełożonym domu sercanów. W gronie żegnających byli także klerycy i duchowni diecezjalni, wśród których był zawsze ceniony.
Ks. Andrzej Sawulski SCJ