Kończący się tydzień dla wadowickich karmelitów bosych z klasztoru na Górce upłynął pod znakiem obchodów 75. rocznicy zabójstwa przez Niemców zasłużonego i związanego z Wadowicami zakonnika, Alfonsa Józefa Mazurka.
Jak nas informuje postulator, o. Szczepan Praśkiewicz, ten wyniesiony na ołtarze przez św. Jana Pawła II w 1999 roku zakonnik, uznany za męczennika, pochodził z Lubelszczyzny, z Baranówki pod Lubartowem, gdzie się urodził w 1891 roku. Mając 12 lat przybył do Wadowic i uczył się w przyklasztornym gimnazjum, po czym w 1908 roku, przywdział habit.
Studiował w Krakowie, Linzu i Wiedniu, gdzie 16 lipca 1916 roku przyjął święcenia kapłańskie. Do 1930 roku pracował w klasztorze na Górce jako wychowawca w przyklasztornym internacie, który rozbudował, udzielał się duszpastersko w wadowickim kościele karmelitańskim i prowadził chór muzyczny. Właśnie w 1930 roku przeniesiono go do Czernej koło Krzeszowic, gdzie był do śmierci przełożonym klasztoru. Wojnę uważał za coś przejściowego, i pomimo trudności, jakie niosła ona ze sobą, starał się, by w klasztorze prowadzono regularne, ascetyczne życie, i by w miarę możliwości posługiwano wiernym. Jednak gdy wojna zmierzała ku końcowi, Bóg zażądał, aby własną krwią przypieczętował swoją wierność wobec Niego. Otóż 28 sierpnia 1944 roku do klasztoru czerneńskiego wtargnęli Niemcy, którzy nakazali zakonnikom udać się do wykonywania okopów. On tłumaczył okupantom, że duchowni są z tego nakazu zwolnieni. Pomimo tego, Niemcy nakazali zakonnikom udać się do tej pracy. Szedł więc na czele kolumny swoich podopiecznych. Eskortował ich samochód z żołnierzami Wermachtu. Po przemaszerowaniu sporego odcinka polecono mu wsiąść na platformę samochodu i odjechano. Wkrótce wypchnięto go z tejże platformy i rozkazano iść przed siebie przez łąkę. Zachowywał spokój, w ręce trzymał różaniec, który odmawiał. Po chwili krzyknięto by się odwrócił i zaczęto strzelać prosto w jego twarz. Upadł, ale poniósł się jeszcze, jak gdyby chciał iść dalej. Upadł jednak ponownie i jeden z żołnierzy podbiegł do niego, kopnął go i wrzucał do jego ust ziemię z kretowiska. Zakończył życie ze słowami modlitwy, a różaniec trzymał także i w zastygłej ręce po śmierci.
Do Wadowic powrócił w swoich relikwiach. Jan Paweł II mówił o nim w Wadowicach 16 czerwca 1999 roku: „Cieszę się, że dane mi było beatyfikować, wraz ze stu siedmiu męczennikami, również o. Alfonsa Marię Mazurka, który był wychowankiem, a potem zasłużonym wy¬chowawcą w wadowickim przyklasztornym Niższym Seminarium. Z pewnością miałem sposobność zetknąć się osobiście z tym świadkiem Chrystusa, który w 1944 r., jako przeor konwentu w Czernej, przypieczętował swoją wierność Bogu męczeńską śmiercią. Ze czcią klękam u jego relikwii, które spoczywają właśnie w kościele św. Józefa na wadowickiej Górce, i dziękuję Bogu za dar życia, męczeństwa i świętości tego wielkiego zakonnika”.
Ceremoniom ku czci męczennika przewodniczył w środę (28.08) w kościele na Górce ks. Andrzej Juźko, proboszcz miejsca jego chrztu, tj. parafii pw. św. Anny w Lubartowie na Lubelszczyźnie. Koncelebrowali liczni księża, zwłaszcza karmelici bosi, a świątynię wypełnili liczni wierni. Homilię wygłosił o. Ryszard Stolarczyk OCD.