W poniedziałek 25 marca 2019 roku, w Pałacu Prezydenckim w Warszawie kilkadziesiąt osób odznaczono Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda, nadał wyróżnienia za bohaterską postawę i niezwykłą odwagę wykazaną w ratowaniu życia Żydom podczas II wojny światowej, za wybitne zasługi w obronie godności, człowieczeństwa i praw ludzkich. Wśród odznaczonych pośmiertnie znalazł się Sługa Boży – o. Ludwik Wrodarczyk OMI.
To bohaterowie niezwykli, bez broni w ręku, bez karabinu. Po prostu pokazywali, że świat może być inny. Nie godzili się z rzeczywistością, która ich otaczała i demonstrowali to swoją postawą, ryzykując życiem własnym i własnej rodziny – powiedział. Zapewnił, że Rzeczpospolita pamięta o swoich bohaterach. – Jesteście dumą Polski.
Prezydent RP – Andrzej Duda
Jako uzasadnienie przyznania odznaczenia o. Ludwikowi podano fakt uratowania trzech Żydów w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Okopach, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Benedykta Halicza zatrudnił jako organistę, a w budynkach kościelnych ukrywał dwóch braci, zbiegłych po likwidacji getta w Rokitnie.
W tym samym czasie na Ukrainie trwa, pierwsza od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, sesja sądu biskupiego, który bada i zbiera świadectwa dotyczące heroicznej śmierci i postawy Sługi Bożego. W dniach 26-27 marca br., w kurii diecezjalnej w Łucku trybunał kościelny zamierza przesłuchać pięciu świadków, powołanych do zeznawania w procesie. Swoje świadectwo złożył m.in. Biskup Pomocniczy Diecezji Odesko-Symferopolskiej – Jacek Pyl OMI.
Po wywiezieniu księdza samochodem z Karpiłówki do uroczyska Pałki, położonego w pobliżu kolejki wąskotorowej na linii Rokitno–Moczulanka, rozebranego do naga poddano nieludzkim torturom. Kłucie bagnetami i igłami, przypiekanie zbolałych nóg rozpalonym żelazem nie odnosiło pożądanego skutku. Kapłan wciąż jeszcze żył. Rozwścieczeni oprawcy przystąpili do bardziej bestialskich tortur. Widząc swą niechybną śmierć, męczennik poprosił oprawców o pozwolenie odmówienia modlitwy. Zezwoli wspaniałomyślnie. Uklęknąwszy na mchu, kapłan długo się modli. Po zakończeniu powiedział: Jestem gotów. Dwanaście ubranych w czerwone spódnice ukraińskich dziewcząt położyło księdza na ziemi i przywiązało do leżącej kłody drzewa. Następnie z zimną krwią rozpoczęły przecinanie jego ciała piłą. Przerżniętego do połowy, dającego jeszcze znaki życia postawiły na nogi i przywiązały do rosnącego drzewa, by z kolei z odległości kilkunastu metrów otworzyć do niego karabinowy ogień. Ks. Ludwik Wrodarczyk był martwy. Po wykopaniu dołu i wrzuceniu do niego zwłok, zbrodniarze przykryli brudnym workiem z sieczką głowę swej ofiary. Na przysypany piaskiem grób nałożyli darń i kilka urwanych gałęzi.
Bronisław Janik, „Niezwykły świadek wiary na Wołyniu 1939-1943 Ks. Ludwik Wrodarczyk”
Miejsca pochówku nie udało się ustalić. Od 11 maja 2016 roku trwa proces beatyfikacyjny Sługi Bożego, o. Ludwika Wrodarczyka OMI.
Za: oblaci.pl