444
Jesteśmy żebrakami, którym w trakcie wędrówki grozi, że nigdy nie znajdą w pełni skarbu, którego szukają od pierwszego dnia życia: miłości – mówił Papież Franciszek podczas audiencji ogólnej. Kontynuował na niej cykl katechez związanych z modlitwą „Ojcze Nasz”.
Ojciec Święty podkreślił, że nie możemy modlić się jak papugi. Jeżeli nie wchodzimy w tajemnicę ze świadomością, że Bóg jest naszym Ojcem, to się nie modlimy. Aby zrozumieć, w jakim sensie Bóg jest moim Ojcem, często myślimy o postaciach własnych rodziców, które wpływają na osobistą relację z Bogiem. Te obrazy ojca i matki muszą jednak w pewnym stopniu się oczyścić.
“Nikt z nas nie miał doskonałych rodziców, nikt, podobnie jak my, z kolei nigdy nie będzie doskonałym rodzicem czy pasterzem. Wszyscy mamy wady, wszyscy – zaznaczył Franciszek. – Nasze związki miłości zawsze przeżywamy pod znakiem naszych ograniczeń, a także naszego egoizmu, dlatego są one często skażone pragnieniami posiadania lub manipulowania innymi. Dlatego niekiedy deklaracje miłości przeradzają się w uczucia gniewu i wrogości. «Ale patrz, jak tych dwoje mocno kochało się w ubiegłym tygodniu, dziś nienawidzą się na śmierć» – widzimy to każdego dnia! I to dlatego, że wszyscy mamy gorzkie korzenie w swoim wnętrzu, które nie są dobre. Niekiedy ujawniają się i wyrządzają krzywdę.”
Następnie Papież odwołał się do przykładu bożka miłości z mitologii greckiej, który według niego jest postacią najbardziej tragiczną. Nikt bowiem nie wie, czy jest on aniołem, czy demonem, a jego rodzicami są Poros i Penia, czyli przebiegłość i ubóstwo. Ukazuje nam to dwojaką naturę naszej miłości, zdolnej do rozkwitania, a jednocześnie usychania i obumierania.
Podobnie mówi prorok Ozeasz: „Wasza miłość jest jak poranny obłok, jak rosa, która wcześnie znika” (Oz 6, 4). Ludzie często kochają w sposób słaby i niestały – mówił Ojciec Święty – chcemy dobrze, lecz napotykamy swe ograniczenia, słabość, niezdolność do dotrzymania obietnicy. Tak jak św. Piotr, który nie był wierny miłości Jezusa. Zawsze istnieje ta słabość, która powoduje nasz upadek.
“Jest jednak inna miłość, miłość Ojca «który jest w niebie». Nikt nie powinien wątpić, że jest objęty tą miłością. Kocha nas. Kocha mnie – możemy sobie powiedzieć. Jeśli nawet nasz ojciec i matka nie kochali nas, to jest Bóg w niebie, który nas kocha tak, jak nikt nigdy tego nie uczynił i nie może uczynić. Miłość Boga jest wierna – podkreślił Papież. – Prorok Izajasz mówi: «Czy może kobieta zapomnieć o swym niemowlęciu? Czy może nie miłować dziecka swego łona? Lecz gdyby nawet ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie! Oto wyryłem cię na moich dłoniach» (Iz 49, 15-16). Dziś w modzie jest tatuaż: «Oto wyryłem Cię na moich dłoniach». Wytatuowałem sobie ciebie na moich dłoniach. Jestem w rękach Boga w ten właśnie sposób i nie mogę się od niego odciąć. Miłość Boga jest jak miłość matki, która nie może zapomnieć. A jeśli matka zapomni? «Ja nie zapomnę o tobie!» – mówi Pan. To jest miłość doskonała Boga, tak jesteśmy przez Niego kochani. Jeśli nawet rozpadłyby się wszystkie nasze ziemskie miłości, a nie zostało by nam w ręce nic innego jak tylko pył, to zawsze pozostaje nam wszystkim płonąca, jedyna i wierna miłość Boga.”
Na zakończenie Franciszek zwrócił uwagę, że wyrażenie „któryś jest w niebie” nie wyraża oddalenia Boga, ale radykalną różnicę Jego miłości. Inny wymiar miłości, która się nie nuży, jest zawsze obecna, co więcej, jest zawsze na wyciągnięcie ręki. „Wystarczy powiedzieć «Ojcze nasz, któryś jest w niebie» i ta miłość przychodzi” – mówił Papież.
Michał Król SJ – Watykan