Pod hasłem „Wolni w Duchu Świętym” odbędzie się w dniach 13-16 września 2018 r. w Krakowie III Kongres Młodych Osób Konsekrowanych.
Kongres Młodych jest miejscem, gdzie osoby konsekrowane mogą wzajemnie podzielić się swoim doświadczeniem życia zakonnego. „To jest potężna dawka świadectwa dla ludzi, którzy mają różny stosunek do Boga i Kościoła” – twierdzi w rozmowie z KAI o. Piotr Prauzner-Bechcicki OMI.
WIĘCEJ: kongresmlodych.zyciezakonne.pl
„Wielkie zgromadzenia ludzi wierzących zawsze mają nam pokazać, że jest wielu ludzi myślących jak ja. To tchnie niezwykłego ducha w serce człowieka, kiedy ma poczucie, że w swoim wyborze Chrystusa nie jest sam. (…) Jako młodzi chcemy się jednak pokazać nie tylko sobie nawzajem, ale też innym ludziom. Chcemy pokazać, że jest nas sporo w Kościele. (…) Ostatecznie przez tak wielkie spotkanie możemy pokazać, jak przebogaty jest Kościół, jak różnorodny w charyzmaty, a przy tym wszystkim zgromadzony w jedno przed Jednym Bogiem, który nas na tę drogę powołał” – mówi oblat.
WIĘCEJ: Kongres Młodych Konsekrowanych: o źródłach radości – filmy i zdjęcia
WIĘCEJ: Dobiegł końca II Kongres Młodych Konsekrowanych
III Kongres Młodych Osób Konsekrowanych odbywać się będzie w Łagiewnikach: w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia oraz w Sanktuarium św. Jana Pawła II. Zgromadzi się tam ponad 1000 osób ze 100 różnych zakonów, zgromadzeń i instytutów świeckich. W programie trzydniowego spotkania są m.in. konferencje, które wygłoszą ks. Krzysztof Wons SDS, o. Stanisław Jarosz OSPPE i s. Anna Bałchan SMI. Msze św. dla uczestników kongresu odprawią biskupi-zakonnicy: klaretyn bp Jacek Kiciński i franciszkanin bp Damian Muskus oraz przewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce, redemptorysta o. Janusz Sok. W niedzielę, na zakończenie obrad Eucharystii przewodniczyć ma abp Marek Jędraszewski. Na całym świecie żyje obecnie ok. 950 tys. osób konsekrowanych: sióstr zakonnych, braci i ojców, osób należących do Instytutów Świeckich i do Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego. Jest ich ponad dwa razy więcej niż kapłanów (410 tys.).
za: KAI
Cały wywiad:
O. Prauzner-Bechcicki o Kongresie Młodych Konsekrowanych
KAI: Kim jest „młoda osoba konsekrowana”? To kwestia wieku, stażu zakonnego czy młodości ducha?
o. Piotr Prauzner-Bechcicki OMI: – Pamiętam, jak w naszym zakonnym seminarium ciągle nam powtarzali: „Wy, młodzi, jesteście przyszłością Zgromadzenia”. Jakoś od razu to do mnie nie docierało. Ale kiedy ta „wstępna” przyszłość dzieje się tu i teraz, gdy już opuściłem mury seminaryjne, to widzę, jak wielkie to jest zobowiązanie, aby utrzymać tę przyszłość w dobrym stanie i nadać jej smak. Do tego potrzeba sił i wyobraźni, w czym pomaga na pewno młody wiek, świeżość i entuzjazm u początku drogi życia konsekrowanego. Stąd „młoda osoba konsekrowana” to faktycznie przede wszystkim osoba młoda wiekiem. Chociaż, gdy myślę o tej sprawie głębiej, to zdaję sobie sprawę, że widziałem niejedną osobę konsekrowaną, która była ode mnie „młodsza”, choć lat miała za sobą nieraz kilkadziesiąt więcej niż ja. To mi jednak pokazuje, że ten pierwszy zapał wcale nie musi zgasnąć z wiekiem, ale może stać się ponadczasowy.
KAI: Skąd w młodych osobach konsekrowanych zrodziła się potrzeba takich spotkań jak krakowski Kongres? Co jest celem zjazdu osób, które łączy życie radami ewangelicznymi, ale różnią charyzmaty, styl życia i doświadczenia?
– Wielkie zgromadzenia ludzi wierzących zawsze mają nam pokazać, że jest wielu ludzi myślących jak ja. To tchnie niezwykłego ducha w serce człowieka, kiedy ma poczucie, że w swoim wyborze Chrystusa nie jest sam. Są obok niego dziesiątki, a nawet setki innych osób, którzy podjęli taką samą decyzję. Tym bardziej jest to potrzebne nam, młodym osobom konsekrowanym, aby nasz wybór nabierał coraz głębszego sensu i poczucia radości, że idę za Jezusem drogą konsekracji. Jako młodzi chcemy się jednak pokazać nie tylko sobie nawzajem, ale też innym ludziom. Chcemy pokazać, że jest nas sporo w Kościele. To jest potężna dawka świadectwa dla ludzi, którzy mają różny stosunek do Boga i Kościoła. Ostatecznie przez tak wielkie spotkanie możemy pokazać, jak przebogaty jest Kościół, jak różnorodny w charyzmaty, a przy tym wszystkim zgromadzony w jedno przed Jednym Bogiem, który nas na tę drogę powołał.
KAI: Hasłem Kongresu są słowa „Wolni w Duchu Świętym”. Jak należy rozumieć to wezwanie?
– Hasło nawiązuje do Roku Duszpasterskiego, który przeżywamy w Kościele w Polsce. Nawiązuje do relacji chrześcijanina z Duchem Świętym. Jest to też parafraza słów św. Pawła z 2 Listu do Koryntian: „Gdzie jest Duch Pański – tam wolność” (3, 17). To hasło wzywa nas – młode osoby konsekrowane – do zaangażowania się w swoją wolność! Ona nam jest nie tylko dana, ale i zadana. Dlatego jest nam wskazany kierunek na Ducha Świętego, aby wolność dobrze rozumieć i rozumnie z niej korzystać. To hasło przypomina nam również, w kontekście naszej konsekracji zakonnej, że da się ją szczęśliwie przeżyć tylko w wolności, a nie z musu czy zastraszenia lub lęku. Dopiero wolny wybór tej drogi, co prawdziwie pochodzi tylko z Ducha Świętego, daje prawdziwą radość.
KAI: Zgromadzicie się w krakowskich Łagiewnikach, które są miejscem dwóch ważnych sanktuariów: Bożego Miłosierdzia i św. Jana Pawła II. Jakie inspiracje płyną z tych miejsc dla młodych zakonników i zakonnic?
– Dwie wielkie postacie Kościoła, które pokazały, jak bardzo potrzeba światu i każdemu z nas z osobna Bożego miłosierdzia – św. Siostra Faustyna Kowalska i św. Jan Paweł II. Siostra Faustyna to wzór młodej osoby konsekrowanej, która do szaleństwa zakochała się w Chrystusie i w wolności poświęciła się Mu całkowicie jako sekretarka miłosierdzia. Z kolei św. Jan Paweł II to wielki przyjaciel osób konsekrowanych, ich prawdziwy pasterz i ojciec. W jednej ze swoich adhortacji – „Vita Consecrata” – dał nam też współczesną naukę, jak żyć naszą konsekracją. To on przecież inicjował wielkie zgromadzenia podobnego rodzaju, np. Światowe Dni Młodzieży. Takie spotkania leżały mu na sercu. Organizując Kongres właśnie w tych miejscach, chcemy się inspirować ich pasją i zaangażowaniem w sprawę głoszenia Ewangelii w każdy możliwy sposób.
KAI: Jak Ojciec definiuje miejsce młodych osób konsekrowanych we wspólnocie zakonnej? Są jak dzieci na drodze do dorosłości czy jak powiew nowości, inspirujący do twórczego odkrywania nowych dróg ewangelizacji i duszpasterstwa?
– Często słyszy się stwierdzenie, że młodość ma swoje prawa. Myślę, że sprawdza się to również w życiu konsekrowanym osoby młodej. Z jednej strony ta młodość jest więc nieprzewidywalna i zaskakująca. Nieraz starsi, tradycyjni współbracia nie nadążają za tym, co młody robi i w co się angażuje. Oczywiście ta młodość nie jest pozbawiona błędów i dlatego ma obok we wspólnocie starszego od siebie współbrata, aby dorastać dzięki niemu w doświadczeniu, a przede wszystkim w stałości podążania za Jezusem. Ja mam doświadczenie wspólnoty bardzo dużej i zróżnicowanej, również pod względem wieku. Między mną a najstarszym ojcem jest niemal 60 lat, ale w relacjach jesteśmy jak prawnuczek z pradziadkiem. Staram się więc w tych różnicach szukać inspiracji, ale też nie jestem pozbawiony wsparcia i zainteresowania ze strony starszych, którzy okazują je tak, jak potrafią najlepiej.
KAI: Na czym polega, według Ojca, godzenie wierności źródłom i charyzmatowi założycielskiemu z otwarciem na to, co nowe?
– Charyzmat to nie jest konserwa. Nie można tego zamknąć w puszce i nie ruszać. To jest przecież coś bardzo dynamicznego. Jeśli się nie rozwija, to zaczyna gasnąć. Stąd im większa wierność źródłom, tym równocześnie większe otwarcie na nowe wyzwania. Nasz Założyciel, św. Eugeniusz de Mazenod, powiedział mniej więcej takie słowa: „Nie chcę w Zgromadzeniu dymiących knotów”. To znaczy: nie chcę zakonnika BMW – bierny, mierny, ale wierny. Nasze Konstytucje oblackie mówią nam, że nasza wierność ma być twórcza. Dlatego, aby pogodzić kwestię wierności charyzmatowi i otwarcie na to, co nowe, potrzeba minimum dobrej woli i szczerego zaangażowania. Resztę Pan Bóg uzupełni!
KAI: Czy era internetu, nowych technologii, mediów społecznościowych zmieniła myślenie o duszpasterstwie powołaniowym, spełnianym w końcu wśród ludzi, którzy w środowisku cyfrowym czują się czasem pewniej niż w świecie realnym?
– Niewątpliwie to jest obszar, gdzie poszukujemy drogi dotarcia do młodych ludzi. Chociaż jednak internet daje tutaj niesamowite perspektywy i możliwości, to jednak jest ostatecznie tylko narzędziem, które ma prowadzić do realnego spotkania. Nie da się internetowo tak do końca rozeznać powołania. Można co najwyżej doprowadzić dzięki niemu do spotkania w realu, aby tę drogę odkryć. Praca wydaje się więc tutaj podwójna: najpierw pokazać, że warto młodość spędzić w realnym świecie zamiast wirtualnym, a potem pomóc rozeznać młodym, jak w tym realnym świecie się odnaleźć, a jak wirtualny oswoić i dobrze wykorzystać.
KAI: Co młodego człowieka przekonuje do tego, by wybrać życie według rad ewangelicznych, a potem – być wiernym temu wyborowi?
– Ja bym zapytał raczej „kto” a nie „co”. Do tego może przekonać tylko osobiste spotkanie z Chrystusem, a potem odkrycie i zgoda na Jego wolę względem mnie. Znam jedną siostrę zakonną, która mówi o sobie: „Żona Szefa”. Super, prawda? Dopiero zaufanie w to, kim jestem dla Boga i kim Bóg jest dla mnie, może dać nam potrzebną odwagę, aby przejść ponad swoimi wątpliwościami i wejść w tę całkowicie wyłączną relację na drodze konsekracji.
KAI: Jak dziś, gdy istnieje problem z autorytetami, z wiernością zobowiązaniom i z doświadczeniem wspólnoty, zdobywać młodych dla Jezusa?
– W każdym z tych elementów jeden czynnik jest bardzo istotny – czas! A mam wrażenie, że dzisiaj traktujemy go niemal jak bożka i palimy mu dużo kadzidła. Usprawiedliwiamy się też, że mamy go ciągle tak mało, a boimy się przyznać, że po prostu źle go wykorzystujemy. Przelatuje nam przez palce. Młodzi potrzebują czasu, mojego czasu! Oni nie chcą być zauważeni przy okazji. Potrzebują mojego czasu.
Prowadziłem raz taką naszą oblacką formę rekolekcji dla młodych o nazwie „Kuźnia Charakteru”. Mam głębokie przekonanie, że taki czas to kwintesencja potrzeb młodych ludzi. Jest tam czas na modlitwę, pracę fizyczną i umysłową, rekreację. Ponieważ prowadziłem to po raz pierwszy, poprosiłem o poradę mojego starszego współbrata, a on mi odpowiedział: „Najważniejsze, żebyś z nimi był”. Miał rację! Najcenniejsze były chwile spędzone razem, szczególnie wieczorami przy grze planszowej.
Zanim jednak dobrze poświęcę czas dla innych, muszę dobrze nim osobiście gospodarować. Jezus mówi: „Kochaj bliźniego, jak siebie samego”. Jeśli sobie samemu nie okazuję miłości przez szacunek dla czasu, jaki otrzymuję każdego dnia, to potem będę wyszarpywać go dla siebie kosztem czasu dla innych. Sługa Boży Kardynał Wyszyński powiedział przecież: „Czas to miłość”. Dobrze wykorzystany czas to eksplozja prawdziwej miłości do Boga, bliźniego, w tym młodych, i siebie samego.
rozmawiała: Magdalena Dobrzyniak
Za: www.redemptor.pl