Mały kościółek w centrum miasta słynie z tego, że niemal o każdej porze dnia w konfesjonale siedzi kapłan. Nigdy nie siedzi bezczynnie.
Trudno zliczyć, ile ludzkich ścieżek każdego dnia biegnie przez kościół ojców kapucynów na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Rano w drodze do pracy, w południe w biegu załatwiania spraw w centrum, po południu w drodze do domu. O każdej porze ktoś tu zagląda szukając chwili spotkania z Panem Bogiem.
– Nie jesteśmy kościołem parafialnym, nie mamy więc “swoich” parafian przypisanych nam zgodnie z miejscem zamieszkania, ale doświadczamy nieustannej obecności ludzi, którzy szukają miejsca na chwilę zatrzymania czy chcą spotkać Jezusa w sakramencie pokuty – mówi o. Andrzej Baran gwardian klasztoru kapucynów na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie.
To z tego słynie mały kościółek w centrum miasta, że niemal o każdej porze dnia w konfesjonale siedzi kapłan. Nigdy nie siedzi bezczynnie.
– Do spowiedzi na Krakowskie Przedmieście przychodzę od wielu lat. Doświadczam tu zawsze, że kapłan ma dla mnie czas, że to nie tylko wyliczenie moich grzechów i szybka pokuta, ale spotkanie z Jezusem za pośrednictwem sakramentu pojednania – mówi pan Andrzej.
Podobnych jest wielu. Do spowiedzi do kapucynów przyjeżdżają ludzie z całego miasta. Nie rzadko też dyżur w konfesjonale składnia do spowiedzi turystów zaglądających z ciekawości do małego kościółka na deptaku.
To jedyny kościół w Lublinie noszący wezwanie świętych apostołów Piotra i Pawła. Odpust przeżywany we wspólnocie braci jest też świętem dla tych, którzy na co dzień zaglądają do tej właśnie świątyni.
Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. prof. Czesław Krakowiak, zaś homilię wygłosił o. Jarosław Kubera OFM Cap gwardian z Poczekajki.
Przypomniał on prawdę, że krew męczenników staje się nowym zasiewem i przyczynia do wzrostu Kościoła.
– Przyglądając się dwóm wielkim apostołom Piotrowi i Pawłowi, którzy w Rzymie oddali życie bo wierzyli w Jezusa, widzimy, że to właśnie Rzym stał się centrum chrześcijaństwa – mówił o. Jarosław.
Przytoczył też postać młodego adwokata Tertuliana, który nawrócił się w 193 roku usłyszawszy Dobrą Nowinę i stał się obrońcą chrześcijan w świecie, który ich prześladował. To właśnie on, nawrócony rzymianin prawnik powiedział, że krew męczenników daje wzrost wiary. Im więcej prześladowań, tym więcej ludzi przychodzi do Chrystusa i większe owoce rodzi Kościół.
– Dzisiejsza kultura i nasza natura robi wszystko by uniknąć cierpienia. Piotr i Paweł ukazują zaś, że cierpienie nie musi być bezsensowne, że można je wykorzystać i ofiarować Bogu przyczyniając się do wzrostu wiary. To jak przyjmujemy cierpienie pokazuje innym, że jesteśmy chrześcijanami – podkreśla o. Jarosław.
Przybliżając postacie apostołów Piotra i Pawła, którzy bardzo się od siebie różnili, pochodzili z innych środowisk i kultur, mieli różne charaktery i zapatrywania na rzeczywistość, a jednak znaleźli porozumienie w Chrystusie, podkreślał, że w kościele jest miejsce dla każdego.
– Zarówno wykształceni, jak i bez wykształcenia, wygadani i milczący, przedsiębiorcy i zwykli pracownicy w Jezusie są w stanie być braćmi i służyć innym. Różnice nie mają znaczenia, gdy łączy nas Chrystus – podkreśla o. Jarosław.