Do Amatrice, włoskiej miejscowości najbardziej zniszczonej po sierpniowym trzęsieniu ziemi, przyjechał dziś rano Papież. Zaraz po nadejściu kataklizmu Franciszek przekazał jego ofiarom wyrazy bliskości i solidarności, a później wielokrotnie modlił się za tych, którzy stracili tam życie. 28 sierpnia w rozważaniu na Anioł Pański zapowiedział, że gdy tylko będzie to możliwe, pojedzie do dotkniętych klęską żywiołową ludzi aby, jak wówczas mówił, „zanieść osobiście umocnienie w wierze, uścisk ojca i brata oraz wsparcie w chrześcijańskiej nadziei”.
Względy bezpieczeństwa nie pozwoliły jednak na natychmiastowy wyjazd Ojca Świętego w rejon dotknięty trzęsieniem ziemi. Choć było wiadomo, że do dzisiejszej wizyty dojdzie, zaskoczyła ona jednak wielu obserwatorów, zwłaszcza że miała miejsce tuż po powrocie Franciszka z pielgrzymki do krajów kaukaskich.
Papież przyjechał samochodem do leżącego w ruinach miasteczka Amatrice o 9:10 jedynie w towarzystwie ordynariusza Rieti bp. Domenica Pompiliego. Miała to być bowiem wizyta zupełnie prywatna, by nie wzbudzać niepotrzebnego zamieszania. Już w czasie lotu z Baku do Rzymu Ojciec Święty zapowiedział, że pojedzie w rejon trzęsienia ziemi „prywatnie, sam, jako ksiądz, jako biskup, jako Papież. Tak pragnę to zrobić. I chcę być blisko ludzi” – mówił Franciszek.
Ojciec Święty wszedł najpierw do czerwonego baraku, w którym Obrona Cywilna zorganizowała tymczasową szkołę podstawową. Tam spotkał się z dziećmi, które zaśpiewały Papieżowi piosenkę o przyjaźni i podarowały mu różne swoje prace, głównie rysunki pokazujące, jak w ich oczach wyglądał dramat trzęsienia ziemi. Po wyjściu na zewnątrz Franciszek skierował do zebranych mieszkańców słowa otuchy i bliskości.
„W pierwszych dniach tego wielkiego bólu pomyślałem, że moja wizyta, być może, będzie bardziej kałem trochę czasu, tak by uporządkowano niektóre sprawy, takie jak szkoła. Ale od pierwszej chwili czułem, że muszę do was przyjechać! Po prostu po to, by powiedzieć wam, że jestem blisko, że jestem blisko was. Nic więcej. I że modlę się, modlę się za was! Bliskość i modlitwa to jest to, co mogę wam dać. Niech Pan błogosławi was wszystkich. Niech Matka Boża was ochrania w tym czasie smutku, bólu i próby” – powiedział Papież.
Następnie Franciszek udzielił obecnym błogosławieństwa. Potem zaprosił wszystkich do wspólnej modlitwy do Maryi.
„Idźmy do przodu, zawsze jest przyszłość. Tak wielu bliskich nas opuściło, zginęło tu, pod gruzami. Módlmy się za nich do Matki Bożej, zróbmy to wspólnie. I patrzcie zawsze naprzód. Do przodu, odwagi! I pomagajcie sobie nawzajem. Łatwiej idzie się razem, samemu nie idzie się. Do przodu! Dziękuję” – powiedział Franciszek.
Papież witał się, pozdrawiał, przytulał wielu mieszkańców. Często mieli oni w oczach łzy wzruszenia. Byli wśród nich oczywiście uczniowie i nauczyciele z tymczasowej szkoły, ale także policjanci, strażacy i służby porządkowe. Jak mówili obecni tam ludzie, Franciszek najczęściej powtarzał słowo „nadzieja”.
Następnie Ojciec Święty przeszedł do tzw. czerwonej strefy, w której pozostały jedynie ruiny i która jest całkowicie zamknięta. Zbliżył się do gruzów budynków, w których widać było gdzieniegdzie pozostawione meble czy różne przedmioty osobiste. Tam modlił się dłuższy czas w milczeniu. Później przywitał się także ze służbami porządkowymi. „Wasza praca jest pełna bólu. Dziękuję wam za to, co robicie” – powiedział Franciszek.
lg/ rv