Arcybiskup Ludwig Schick z niemieckiego Bambergu wyraził uznanie dla św. Maksymiliana Kolbego jako symbolu pojednania niemiecko-polskiego.
Polski franciszkanin, który przed 74 laty zmarł w bunkrze śmierci obozu koncentracyjnego Auschwitz, od początku odgrywał ważną rolę w procesie pojednania między naszymi narodami, powiedział abp Schick w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA. Przypomniał, że już od 1963 r. papież Jan Paweł II mówił o swoim rodaku jako “patronie i motorze pojednania”.
O. Maksymilian Kolbe dał świadectwo, że Ewangelia jest źródłem zbawienia i pokoju dla pojedynczego człowieka i dla całego świata. Jest też wzruszającym przykładem bezinteresownej miłości, która zwycięża strach, a nawet terror i przemoc. – Dla mnie ten święty jest też wzorem autentycznego życia chrześcijańskiego i dowodem, że istnieją siły miłości i życzliwości, które są większe od nas samych; one pochodzą od Boga, stwierdził arcybiskup niemieckiego Bambergu.
Abp Schick jest przewodniczącym Rady utworzonej w 2007 r. Fundacji Maksymiliana Kolbego, będącej kontynuatorką istniejącego od 1973 r. Dzieła Maksymiliana Kolbego. Postawiło ono sobie za zadanie pomoc byłym więźniom obozów koncentracyjnych i gett.
Jak podkreślił w rozmowie z KNA, ta inicjatywa wspiera proces pokojowy między Niemcami I Polakami oraz innymi narodami, cierpiącymi pod terrorem hitlerowskim. Abp Schick jest także współprzewodniczącym grupy kontaktowej episkopatów Niemiec i Polski.
Proces pojednania i pokoju nie zostanie zamknięty nawet wówczas, gdy wkrótce nie będzie już między nami ofiar obozów koncentracyjnych, stwierdził niemiecki hierarcha. Tłumaczył, że Fundacja Maksymiliana Kolbego przygotowuje też młodych ludzi do tego, żeby byli “promotorami pojednania i pokoju w swoich krajach”. Dzieje się tak m.in. przez warsztaty, na których od 10 lat na terenie obozu Auschwitz, w rocznicę męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, spotykają się młodzi ludzie z całej Europy. Święty jest tu symbolem i może wpływać też na rozwój procesów pokojowych w innych krajach, np. na Ukrainie, w Rosji, na Bałkanach, czy nawet w Rwandzie, Burundi i Sudanie, stwierdził niemiecki arcybiskup.
KAI/kw
Za: www.deon.pl