W ostatnią niedzielę stycznia w wielu krajach obchodzony jest Światowy Dzień Chorych na Trąd nazywany też Dniem Trędowatych. Organizacje wspierające ludzi dotkniętych chorobą Hansena starają się przypomnieć światu, że gdzieś na jego peryferiach żyją ludzie dotknięci nie tylko cierpieniem spowodowanym tą prastarą, a od wielu lat uleczalną chorobą, ale także wykluczeniem społecznym, które jej towarzyszy.
Na świecie wykrywa się ponad 200 000 nowych zachorowań rocznie. Nieznana jest ilość przypadków niewykrytych. Często choroba w chwili wykrycia już jest zaawansowana i spowodowała nieodwracalne skutki w postaci utraty czucia, uszkodzeń dłoni, stóp, twarzy. Indie i kraje sąsiednie odpowiadają za 70% nowych przypadków zachorowań na świecie. Kilka lub kilkanaście milionów osób jest trwale okaleczonych przez trąd i wyrzucanych na margines społeczeństwa.
Sekretariat Misyjny Jeevodaya wspiera „Polski” Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych w Indiach. Został on założony dla uczczenia Milenium chrześcijaństwa w naszej ojczyźnie przez polskiego Pallotyna ks. Adama Wiśniewskiego, a od ponad ćwierć wieku pracuje w nim lekarka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego dr Helena Pyz. W Jeevodaya wykrywa się rocznie ok. 100 nowych przepadków trądu, pod opieka ośrodka pozostaje kilka tysięcy wyleczonych trędowatych. Ośrodek zapewnia możliwość nauki 500 dzieciom z rodzin osób okaleczonych trądem. Mieszkają w internacie i uczą się w prowadzonej przez Jeevodaya szkole. Pomoc ta jest świadczona dzięki wsparciu z Polski i innych krajów.
Sekretariat Misyjny Jeevodaya organizuje obchody Dnia Chorych na Trąd – w tym szczególną modlitwę za osoby dotknięte trądem oraz tych, którzy im pomagają. Stara się przypominać, że trąd wciąż istnieje, jest nadal trudnym do rozwiązania problemem i że każdy z nas może się przyczynić do jego wyeliminowania.
Hasłem tegorocznych obchodów jest „Jeevodaya Miasto Miłosierdzia”. Tradycyjnie zapraszamy do katedry warszawsko-praskiej na wspólną modlitwę i spotkanie w gronie Przyjaciół i Pomocników Jeevodaya. O godz. 12.30 Mszy świętej będzie przewodniczył ks. Andrzej Gałka, który w 2007 roku odwiedził Ośrodek. W podziemiach katedry będzie można przy filiżance indyjskiej herbaty wysłuchać autentycznych świadectw o miłosierdziu dokonującym się w Jeevodaya.
JEEVODAYA MIASTO MIŁOSIEDZIA दया नगर
Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya staje w jednej linii z dziełami św. Damiana de Veustera na Molokai i bł. Jana Beyzyma na Madagaskarze. Ks. Adam Wiśniewski jeszcze jako chłopiec przeczytał historię o kapłanie, który zamieszkał z najbiedniejszymi z biednych, jak się wówczas mówiło o trędowatych, i zachwycił się tą historią tak, że pokierowała całym jego życiem. Wybrał drogę powołania kapłana, misjonarza, a dla skutecznej pracy wśród trędowatych, jeszcze na kompletach w okupowanej Warszawie, podjął studia medyczne. Kierunek wszystkich działań wyznaczał mu Jezus Miłosierny, którego widział w każdym swoim podopiecznym. Ośrodek Jeevodaya, który wraz z s. Barbarą Birczyńską wybudował z niczego w biednym rejonie Indii, miał być wotum wdzięczności za 1000-lecie chrześcijaństwa w Polsce, bo miłosierdzie idzie w parze z wdzięcznością.
Zupełnie inną drogą dotarła do Jeevodaya dr Helena Pyz. Po prostu usłyszała, że po śmierci misjonarza i jedynego lekarza w Ośrodku tysiące trędowatych zostaną bez jakiejkolwiek opieki lekarskiej. Zaufała Panu Bogu, uznawszy, że jest to wezwanie dla niej. W idei założycieli urzekł ją bezpośredni kontakt z chorymi, życie pośród nich, dzielenie wszystkiego, co się ma i czego niejednokrotnie brakuje.
Dziś Jeevodaya Nagar, w wolnym tłumaczeniu Miasto Jeevodaya, jest prawdziwym miastem miłosierdzia. Na stałe mieszka w nim 100 osób, w tym większość to wyleczeni trędowaci i ich rodziny. To oni, wdzięczni za uzyskaną pomoc, niosą ją innym, podobnie doświadczonym przez los. Wśród mieszkańców są także tacy, którzy wybrali to miejsce dobrowolnie, by nieść miłosierdzie tam, gdzie odmawia się zwyklej ludzkiej solidarności. Są wśród nich: dr Helena Pyz, indyjscy pallotyni, rodziny katolickie. W ciągu roku szkolnego w ośrodku przebywa około 500 dzieci z bliskich i odległych kolonii trędowatych. W lokalnych szkołach nikt nie chciałby nawet siedzieć obok nich w ławce; w Jeevodaya należą do wielkiej rodziny i mogą ukończyć edukację na poziomie średnim lub nawet wyższym. Do prowadzonej przez Jeevodaya szkoły chodzą też zdrowe dzieci z okolicy Ośrodka.
Podobnie do przychodni Ośrodka przychodzą po pomoc i nadzieję biedni ludzie z najdalszego sąsiedztwa, wśród nich osoby zarażone trądem i trwale okaleczone przez tę chorobę. Nikt nie odchodzi bez pomocy. Oprócz leków, czasem strawy, zyskują świadomość, że jednak ich życie ma dla kogoś wartość.
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc wielu darczyńców z Polski i innych krajów. Na sukces miłosierdzia świadczonego w Jeevodaya składają się liczne ofiary osób także niezbyt zamożnych, które dzielą się ze swoimi adopcyjnymi dziećmi i pacjentami ośrodka tym, co im podpowiada wyobraźnia miłosierdzia. W ostatecznym rachunku nie wiadomo, kto więcej zyskuje.