347
Rozpocząłem w drugim semestrze wykład o Trójcy Świętej. W auli ponad 100 studentów różnych narodowości i w różnym wieku: klerycy, siostry zakonne i świeccy. To normalka na Gregoriańskim Uniwersytecie w Rzymie. Zapytałem, czy zaczęli już czytać „Światłość świata” Benedykta XVI. Rękę podniosło kilka osób. Szkoda! Mnie się wydawało, że studentów teologii taka książka powinna interesować. Powiedzieli, że ich bardzo interesuje, ale czasu brak… Możliwe, przecież dopiero co skończyła się sesja, a w tym okresie to się raczej skrypty i notatki z wykładów czyta, a nie choćby najmądrzejsze książki.
Ciekaw jestem, ile osób przeczytało tę książkę w Polsce. Mam jednak takie – oby mylne – wrażenie, że kiedy książka ukazała się w polskim tłumaczeniu, jakoś ten fakt odtrąbiono, napisano kilka okolicznościowych artykułów, i na tym się skończyło. Salon medialny pokwękał przez chwilę, że książka taka sobie, bo – jak to stwierdził Adam Szostkiewicz – „po wybitnym intelektualiście [Benedykcie XVI] można by oczekiwać, że zawiesi na chwilę własne sądy, wykaże odwagę myślenia autokrytycznego. Tymczasem papież jest tu obsadzony w roli sędziego świata”. Jasne! Dla takiej „Polityki”, w której pisuje Szostkiewicz, byłoby najlepiej, gdyby Ojciec Święty nie patrzył na świat krytycznie w świetle Ewangelii, tylko składał nieustannie samokrytykę i prosił wszystkich o przebaczenie.
W dodatku Wydawnictwo Znak jest bardzo zajęte uzasadnianiem tego, że dobrze zrobiło decydując się na druk nierzetelnej – delikatnie mówiąc – książki Jana Tomasza Grossa o polskim antysemityzmie. Nie starcza więc mu sił na reklamę książki papieża. Zresztą obawiam się, że wielu tam podziela opinię Szostkiewicza, a może myśli jeszcze gorzej i niezbyt im zależy na skutecznym propagowaniu opinii Benedykta XVI. Z drugiej strony w internecie skrzyknięto akcję bojkotowania Wydawnictwa Znak. Niektórzy nie zdzierżyli hipokryzji tego środowiska, które odrzuciło książkę Romana Graczyka o kontaktach „Tygodnika Powszechnego” z SB, a wydało wspomnianą książkę Grossa. Rozumiem gniew i pomysł bojkotu, ale proszę zrobić wyjątek dla książki Benedykta XVI i jej nie bojkotować.
W każdym razie wywiad z papieżem „Światłość świata” warto przeczytać. Może być to doskonała lektura na Wielki Post, w którym szczególnie jesteśmy zaproszeni do modlitwy i refleksji. Powiedziałbym, że książka Benedykta XVI może stać się swoistymi rekolekcjami wielkopostnymi (zastrzegam, że nie chcę odwodzić od rekolekcji tradycyjnych w kościele). Na przykład rozdział VI zatytułowany „Czas nawrócenia”. Papież patrzy na świat i wśród globalnych problemów wskazuje m.in. na turystykę seksualną i narkotyki. Zauważa, że Zachód potrzebuje narkotyków i dlatego tworzy zaplecze w biednych krajach, które mają mu tych narkotyków dostarczać. „To na Zachodzie – stwierdza Benedykt XVI – powstała taka zachłanność na szczęście, której nie można zaspokoić tym, co istnieje”. Wielkie zniszczenia sieje też turystyka seksualna, która zrodziła się „z arogancji, przesytu i fałszywej wolności zachodniego świata”. Papież dzieli się intuicją, że zło tak bardzo się rozpanoszyło, iż żyjemy w momencie przełomowym: albo świat się nawróci, albo stoczy się w jakieś nieszczęście.
„Musimy głosić konieczność przełomu, który nie może dokonać się bez wewnętrznego nawrócenia” – przekonuje nas Ojciec Święty. A na pytanie Petera Seewalda „Co to konkretnie oznacza?” odpowiada: „Z nawróceniem związana jest konieczność, aby Bóg znowu znalazł się na pierwszym miejscu”. Dodajmy, że aby Bóg znalazł się na pierwszym miejscu, najpierw musimy zobaczyć, w jakim wymiarze naszego życia Bóg został zepchnięty na miejsce dalsze. Współbrat, który duszpasterzował w więzieniu, opowiadał mi, jak to pewien więzień skomentował fragment Ewangelii wzywającej do nawrócenia: „To proste, z dziwkami koniec!”. My mamy czasem problem, by rozeznać, z czym skończyć, a co zacząć. Ale Wielki Post daje nam kolejną szansę.
Za: www.idziemy.pl